Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sam w świecie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 19:24, 18 Paź 2011    Temat postu:

Nie wiem na co czekasz?
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Wto 21:19, 18 Paź 2011    Temat postu:

Ja także nie mogę się doczekać kolejnych części Smile
Powrót do góry
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Wto 21:23, 18 Paź 2011    Temat postu:

Widzę że zainteresowanie jest. Więc spodziewajcie się czegoś w najbliższych dniach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 20:45, 19 Paź 2011    Temat postu:

Paoles napisał:
Widzę że zainteresowanie jest. Więc spodziewajcie się czegoś w najbliższych dniach.




Nareszcie! Twoje opowiadanie jest wciągające i fakt faktem, tylko czekam na ciąg dalszy Smile
Powrót do góry
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pią 9:35, 21 Paź 2011    Temat postu:

Mam nadzieje że nie wyszedłem z wprawy przez ten rok i to co dzisiaj wieczorem zamieszczę wam się spodoba. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Sob 0:27, 22 Paź 2011    Temat postu:

Witam wszystkich którzy czekali na kontynuację. Jestem ponownie. Nie umarłem. Dalej mieszkam w Tarnowie jednak przez te 13 miesięcy dużo się zmieniło. Będę pisał to ponownie zwłaszcza ze jesień i zima nie zachęca do wychodzenia z domu w te chłodne a pózniej mroźne wieczory. Będę bardzo wdzięczny za wszelkie komentarze a na wszystkie pytania udzielę odpowiedzi. Zapraszam do czytania.




Sezon 2.5 Odcinek 7

"Wszystko jest inne, nic się nie zmieniło"


PAŹDZIERNIK 2011


-No i co powiecie?-zapytałem.- Uważam to za dobry pomysł.
Cztery dziewczyny siedzące przy stole zaniemówiły.
-No co?-zapytałem ponownie.
-Nikt?-odezwała się Ela i spojrzała po pozostałych.- Dobra. Ja zacznę. Twój pomysł jest do bani.
-Dlaczego?-odezwałem się ponownie. - Tygodniowy wypad do Warszawy to wcale nie jest zły pomysł. Można się przecież rozerwać...
-Tak. - przerwała mi ponownie. - Ale teraz? Jest październik, zaczyna się kolejny rok akademicki a pozatym mamy jeszcze innne obowiązki.
-Niby jakie?
-Wiesz praca zresztą wątpię że nasi faceci zgodzą się żebyśmy pojechały na cały tydzień do stolicy bez nich. Nie jesteśmy singielkami jak ty. Nie możemy od tak gdzieś pojechać.
-Ja nie jestem singlem. Mam chłopaka. Wiecie przecież.
-Fakt. - powiedziała Agnieszka. - Sama zapomniałem.
Wstałem o stołu i siegnąłem po dzbanek z kawą.
-Mówiąc o facetach. - zacząłem - jak twój nowy facet Elu?
-W porządku. - odpowiedziała ucinając temat.
-Przepraszam panie na chwileczkę ale muszę skorzystać z łazienki.
Wstałem od stołu. Zanim zamkąłem drzwi usłyszałem głos Renaty.
-Co się z nim stało? Zawsze był taki odpowiedzialny. A teraz. Zostawić wszystko i pojechać do Warszawy?
-Długo opowiadać. Kiedyś jak się spotkamy bez niego to wam odpowiem.
Spuściłem wodę i wymyłem ręce.
-Cicho idzie.-usłyszałem otwierając drzwi.
Wszedłem do salonu. Dziewczyny siedziały jak je zostawiłem.
-O czym plotkowałyście i czemu bezemnie?
-O niczym. Baśka zaproponowała jeszcze jedną kawę.
-To wy. Ja juz muszę się zbierać. Może innym razem.
-Marcin zostań jeszcze- powiedziała Agnieszka wstając od stołu.
-Nie naprawdę. Muszę jeszcze coś załatwić a potem jadę do Krakowa.
Założyłem marynarkę i wziąłem płaszcz.
Pod drzwiami dopadła mnie Aga.
-Marcin wszystko w porządku?- zapytała.
-Nie masz się o co martwić.
Ucałowałem ją w policzek i wyszedłem na klatkę.
-To do następnego razu. Napisz mi smsa albo zadzwoń.
-Na pewno?-ponowiła pytanie.- Może zostań to porozmawiamy.
-Na pewno. Nie musisz się niczym martwić. Pozdrów Piotra.
Uciąłem rozmowę i wyszedłem z bloku. Na zewnątrz pomimo środka dnia temperatura była bliska zeru.
-Co z tą pogodą się dzieje. Przecież jest dopiero połowa października.
Wsiadłem do samochodu. Siegnąłem do kieszeni po wibrującą komórkę.
-Słucham?
-Witam Panie Marcinie.-usłyszałem kobiecy głos w słuchawce - Z tej strony Joanna Flis z..
-A tak poznaję. Coś się stało?
-Po pierwsze chciałam przeprosić ze nepokoję pana w sobotę ale chciałam poinformować że mieszkane jest gotowe do odbioru. Klucze i pilot do garażu czekają w biurze. Czy mam je panu przesłać w kurierem czy...
-Do której bedzie Pani w biurze?
-Mniej wiecej do 18. Mogę zostać dłużej jeśli pan sobie życzy.
-Nie ma potrzeby. Jest teraz - spojrzałem na zegarek- 13:08. Postaram się być na 16 maksymalnie 16:30. Pojadę jeszcze do hotelu po swoje rzeczy i do banku po pieniądze.
-Ma Pan 14 dni na uregulowanie należności więc nie musi się Pan śpieszyć.
-Chcę się rozliczyć od razu. Czy może mi pani przesłać rachunek mailem?
-Oczywiście. Za moment to zrobię. Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania?
-Na razie to wszystko.
-W takim razie czekam na Pana. Do zobaczenia.
Odłożyła słuchawkę. Chwilę później dostałem email o którym mówiła.
Zapaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. Jak zwykle w weekend ruch w Tarnowie był mały. Pojechałem jeszcze do banku żeby pobrać pieniądze. Po 30 minutach formalności siedziałem jechałem już Krakowską w kierunku Krakowa. W trakcie jazdy kilkakrotnie czułem ze dzwoni mi telefon jednak nieodbierałem. Skupiłem się na drodze która w miarę jak zblizalem się do dawnej stolicy Polski stawała się coraz bardziej zatłoczona.


30 MINUT PÓŹNIEJ

Pomimo korków pojechałem pod hotel Sheraton. Zabrałem telefon ze sobą sprawdzając w drodze do środka kto dzwonił.
-No tak. Widzę ze trzeba bedzie zmienić numer.
Chłód od Wisły dawał się we znaki. Spojrzałem na zegarek. Była 15:40.
-Witam serdecznie. W czy mogę pomoc? -zapytała recepcjonistka.
-Chciałem się wymeldować i uregulować rachunek.
-Oczywiście. Poproszę dowód osobisty.
Podałem jej razem z kartą.
-Muszę jeszcze tylko pójść na górę i wziąć walizki.
-Nie ma problemu. Ma Pan czas na opuszczenie pokoju do 18.-powiedziała podając mi rachunek.- Proszę jeszcze tutaj podpisać.
Złożyłem autograf, odebrałem dowód z kartą i poszedłem do windy. Pokój oprócz zmienionej pościeli nie różnił się niczym od dnia gdy byłem tutaj ostatnio. Wyciągnąłem z szafy dwie walizki. Jedna była pełna a do drugiej spakowałem resztę ubrań wiszących w szafie. Omiotłem spojrzeniem pokój czy niczego nie zostawiłem. Kilka minut później zatrzasnąłem bagażnik w samochodzie. Zapaliłem papierosa i spojrzałem na zamek. Ten widok zawsze mnie zachwycał. Monumentalna budowla stojąca nad brzegiem Wisły. Odezwał się telefon. Spojrzałem na ekran: Artur. Odebrałem.
-Tak słucham?
-Nic dupo nie mówiłeś że będziesz dzisiaj w Krakowie.
-Co? Skąd wiesz że jestem w Kraku?
-To spójrz w prawo.
Artura poznałem podczas jednej z moich wizyt w Krakowie. 40 lat brunet, trochę niższy odemnie. Bardzo wesoły, bezpośredni i nie przejmujący się swoim wiekiem. Polubilem go od pierwszej naszej rozmowy. Poznałem go parę miesięcy temu ale mi się wydawało że znamy się od piaskownicy.
-Czego nie pisałeś ze przyjedziesz?- zaczął na przywitanie.- Kurwisz się bezemnie?
-A tak jakoś wypadło. Jadę odebrać klucze do mieszkania.
Padło słowo klucz. Artur zaczął zawierać ręce z uśmiechem.
-No to parapetówa się szykuje. To co? Pijemy?
-Nie dzisiaj. Nawet tam nie byłem jeszcze. A jest jeszcze trochę papierkowej roboty.
-To na miasto wyskoczmy. Sobotni wieczór. Nie mów mi ze będziesz siedział w czterech ścianach.
-Nie wiem Artur. -powiedziałem otwierając drzwi do samochodu.
-To jak coś to dzwoń. Wiesz gdzie mnie znaleść.
-Tak, tak wiem.-odparłem.
-No to do zobaczenia- powiedział odchodząc.
Już miałem wsiadać kiedy odezwał się ponownie Artur.
-Marcin!
-Co?-spojrzałem w jego kierunku.
-Jak nie zdejmiesz tego śledzika to wiesz gdzie co go wsadzę!
-Chciałbyś!-odpowiedziałem mu.
Wyszczerzył zęby i odszedł.
Zawsze wie jak mi polepszyć humor-pomyślałem i z uśmiechem udałem się załatwić resztę spraw.


1,5 GODZINY PÓŹNIEJ

Wszedlem do swojego nowego nabytku. Ostatnie piętro w bloku na strzeżonych osiedlu. Parking podziemny też był wygodą. Mieszkanie było idealne. Widać że te małe opóźnienie przy remoncie i urządzaniu nie poszło na marne. Ściany pomalowane na biało, drewniany parkiet. Wszystko urządzone po mojej myśli.
Wziąłem walizki i zacząłem się rozpakowywać. Jednak uznałem że trzeba będzie zrobić jakieś zakupy bo garderoba nie została nawet w małym procencie zapełniona. Rzuciłem tylko okiem na salon i po schodach wszedłem piętro wyżej gdzie była sypialnia oraz taras. Odsuwane okna były wysokie od podłogi do sufitu pokoju. Skierowane były na wschód tak samo jak duże dwuosobowe łóżko.
-O poranku będzie piękny widok.-pomyślałem.
Z tarasu rozciągał się piękny widok na Kraków. W oddali widać było Wawel oraz wieże kościoła Mariackiego.
-To była dobra decyzja.-pomyślałem. Telefon wyrzucił mi powiadomienie które ustawiłem na 17:30. Miałem mało czasu.


19:05 KRAKÓW

Jako że w Filharmonii Krakowskiej nie było strefy do palenia a pogoda na zewnątrz nie zachęcała do opuszczenia budynku zamówiłem w bufecie kawę. Usiadłem w kącie przeglądając repertuar na rok 2011/2012. Pomieszczenie było wypełnione głownie młodzieżą. Widać w Krakowie młodzi wolą gdzieś wyjść a nie stać pod blokiem jak w Tarnowie.
-Marcin?-usłyszałem znajomy głos.
Nie podniosłem głowy. Ostatnia osoba którą chciałem spotkać.
-Marcin Tański.-stanął przedemną.
Zobaczyłem księdza Roberta. W ciagu tych 5 lat niewiele się zmienił. Przybyło mu jedynie wiecej siwych włosów.
-Przepraszam ale chyba mnie Pan z kimś pomylił. -powiedziałem.
-No przecież cię poznaję. Mogę się dosiaść? Porozmawiamy.
Wstałem.
-Mówię po raz kolejny że mnie Pan z kimś pomylił.
-No weź przestań się zgrywać Marcin. Przecież przygotowywałem cię do bierzmowania. A mam dobrą pamięć...
-Słuchaj Pan- złapałem go za ramię.- Mówię to po raz ostatni! Nie jestem tą osobą za która mnie Pan bierze. Mam nowe życie i proszę się odpieprzyć.
Zostawiłem go przy stoliku a sam wróciłem na salę. Miałem nadzieje że nie podejdzie do mnie ponownie. Z loży widziałem że usiadł w dalszym rzędzie na balkonie. Dostrzegł mnie jednak światła na widowni już przygasły a orkiestra zaczęła się ponownie zbierać. Nie chcąc wiecej się denerwować zatopiłem się w pierwsze takty "Wesela Figara" Mozarta. Przez cała resztę koncertu telefon wibrował mi co chwilę. Za czwartym razem wyłączyłem sieć. Natarczywość mnie denerwowała. Koncert minął szybko. Z publiki posypały się brawa jednak ja skierowałem się do szatni żeby uniknąć tłumów. Na zewnątrz było już całkiem ciemno i zaczął padać lekki jesienny deszczyk. Była 20:15


3 GODZINY PÓŹNIEJ

W Coconie po 23 zawsze były tłumy. Zwłaszcza w sobotę. Przeszedłem przez główną salę i skierowałem się do baru.
-Co podać?-zapytał mnie przystojny barman.
-Podwójnego Jacka Dannielsa. Z lodem.
Wziąłem szklankę i stanąłem przy barierce. Parkiet był pełny. Siegnąłem po telefon. Przyszedł mi SMS. "Gdzie jesteś?". Zignorowałem go.
W palarni ze względu na to że umieszczona była pod gołym niebem znajdowało się tylko kilka osób. Zacząłem się rozglądać. Nikogo ciekawego. Ponownie rozdzwonił się mój telefon. Siegnąłem po telefon jednak wiedziałem kto to. Na wyświetlaczu widniało jedno imię. Odebrałem.
-Słucham?
-Marcin gdzie jesteś?-odezwał się Oskar.
-Nie twój interes.
-Dzwonię do Ciebie cały dzień.
-Oskar daj mi spokój. Nie mam teraz ochoty na rozmowę.
-Co to za muzyka? Gdzie jesteś?
Rozłaczyłem się. Zgasiłem papierosa i wróciłem na salę. Usiadłem przy barze. Ponownie pojawił się ten przystojny barman.
-Ponownie to samo?- zapytał.
-Poproszę całą butelkę.
Zaskoczyłem go tym trochę ale dostałem całą butelkę. Nalałem pełną szklankę.
-Ciężki dzień?-odezwał się chłopak stojący obok.
Spojrzałem na niego. Przystojny, mojego wzrostu, kasztanowe dłuższe włosy. Nie odpowiedziałem nic.
-Jacek jestem.- przedstawił się i wyciągnął rękę.
-Marcin-uścisnąłem jego dłoń.
-Mogę się dosiąść?-zapytał.
-Siadaj.- wskazałem na wolne miejsce.- Napijesz się?
-Jak można.
Skinąłem na barmana.
-Poproszę dodatkową szklankę z lodem dla kolegi.
Nalałem mu do pełna.
-Więc? Co się stało? Że tak pijesz w samotności?
-Nic. Wolę napić się tutaj niż w domu. -dolałem sobie.- A ty?
-Wiadomo. Sobota więc lepiej wyjść. Można poznać kogoś ciekawego.
-No kurwa mać!- przeklnąłem.
Jacek dziwnie się na mnie popatrzył. Miałem ochotę rzucić komórką. Znowu dzwonił Oskar. Odebrałem.
-Czy muszę zmienić numer telefonu żebyś przestał dzwonić. Człowieku minęło pół roku. Daj mi spokój.
Rozłączyłem sie i wyłączyłem telefon. Sięgnąłem po szklankę i wziąłem duży łyk.
-Chłopak?- zapytał Jacek.
-Nie. Nie chce o tym mówić.
Przy barze zaczęło robić się coraz tłoczniej. Rozlałem to co pozostało w butelce na dwie szklanki.
-Wyjdziemy zapalić?-zaproponował Jacek.
Cieżko było manewrować pomiędzy tanczącymi z pełną szklanką ale udało nam się przedostać.
-Powiedz mi Marcin. Co cię wzięło żeby przyjść do klubu w garniturze?
-Byłem wcześniej w filharmonii i nie chciało mi się już jechać przebierać więc postanowiłem...
-Dlatego wiedziałem ze gdzieś cię już widziałem. Czekałem na tramwaj i widziałem jak wychodzisz.
Dopiłem do końca.
-Może pójdziemy na parkiet. Fajna muzyka leci. Tylko zdejmij marynarkę -zaproponował Jacek.
-Znam lepsze rzeczy które można robić. I nie trzeba do tego ubrań.-odpowiedziałem mu odstawiając szklankę.
Jacek nic nie powiedział tylko się uśmiechnął.


30 MINUT PÓZNIEJ

Weszliśmy po schodach do sypialni. Jacek stanął przed łóżkiem. Rzuciłem marynarkę na krzesło.
-Napijemy się jeszcze czegoś czy...
Nie dokończył bo zacząłem go całować. Jednocześnie rozpinałem jego koszulę. Gdy skończyłem z guzikami pchnąłem go na łóżko. Podparł się łokciami.
-Widzę ze lubisz ostro.
Rozwiązałem krawat i zacząłem zdejmować koszulę.
-Nie gadaj tylko rozbieraj się.-powiedziałem rozpinając spodnie.
Na twarzy Jacka ponownie pojawił się uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Pią 2:52, 03 Sie 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 21:00, 22 Paź 2011    Temat postu:

Prawdę mówiąc zaskoczyła mnie ta część.
Akcja rozpoczyna się w tej części opowiadania pół roku po akcji ostatniej.
I dlatego czekam na dalsze części, które mam nadzieję że mnie wciągną Smile
Powrót do góry
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Sob 22:01, 22 Paź 2011    Temat postu:

maxior115 napisał:
Prawdę mówiąc zaskoczyła mnie ta część.
Akcja rozpoczyna się w tej części opowiadania pół roku po akcji ostatniej.
I dlatego czekam na dalsze części, które mam nadzieję że mnie wciągną Smile


Nie pół roku tylko ponad rok później. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Sob 22:02, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 17:36, 23 Paź 2011    Temat postu:

Faktycznie nie doczytałem Smile będzie jakieś wyjaśnienie dlaczego nagle wyszedłeś tak naprzód ?
Powrót do góry
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Nie 18:47, 23 Paź 2011    Temat postu:

No ostatnio skończyło się w sierpniu 2010 a zamieściłem ten odcinek jakoś we wrześniu 2010 roku a teraz mamy październik 2011. I już pracuję nad kolejnym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 20:06, 23 Paź 2011    Temat postu:

Chcąc zrozumieć tę część, należało cofnąć się dużo wcześniej i przypomnieć sobie wątki.
I nie powiem, ale jestem zszokowany, bo spodziewałem się kontynuacji, że bohaterowie nadal będą razem, a tu się okazuje, że już deklaracja słowna Marcina, że Oskar będzie z nim do końca dni okazała się płonna pomimo tylu wspólnych wydarzeń.
Ciekawi mnie teraz, jak potoczą się wątki tego opowiadania, bo jeśli nie będzie już wspólnych momentów Marcina z Oskarem to opowiadanie może stracić dla mnie sens, bo to chyba losy tej dwójki miały być głównym mottem tego, co piszesz.
I na koniec czekam na ciąg dalszy i pragnąłbym poznać odpowiedź na to, co stało się między bohaterami, że dziś Marcin już pieprzy się z jakimś Jackiem i kto to są te trzy kobiety z początku części.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 20:25, 23 Paź 2011    Temat postu:

o matko, jak chciałbym mieć talent pitagorasa to wyrażania o co mi chodzi. w każdym bądź razie jestem za tym co mówi.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 20:49, 23 Paź 2011    Temat postu:

Zaraz tam talent Tongue out (1) Mógłbym pisać dłużej, ale streściłem wszystko jak można było najbardziej. Mam nadzieję, że doczekamy się odpowiedzi Smile
Powrót do góry
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 21:11, 23 Paź 2011    Temat postu:

Paoles napisał:
Mam nadzieje że nie wyszedłem z wprawy przez ten rok i to co dzisiaj wieczorem zamieszczę wam się spodoba. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Autorze zaspokoję twoją ciekawość, wyszła kicha. Kolejny odcinek oderwany całkowicie od reszty, zapewne będziesz próbował to naprawić retrospekcjami, życzę powodzenia. Niestety dalej twierdzę, że to opowiadanie jest płytkie jak wysychająca w letnim słońcu kałuża. Niezaprzeczalne jest jedno, dalej ślizgasz się nie zadając sobie trudu zgłębienia opisywanych spraw. Tym razem jest to kwestia zakupu mieszkania, o akcie notarialnym wymaganym przy zakupie nieruchomości i tym podobnych "duperelach " zapewne nie masz zielonego pojęcia. Biuro pośrednictwa zajmujące się remontem mieszkania i zaopatrzeniem lodówki jest bezcenne i tak realne, jak opisany sposób zakupu mieszkania. Powodzenia w pisaniu kolejnych odcinków i sezonów, o jedno tylko proszę opisuj pewne rzeczy realnie albo po prostu je pomiń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Nie 21:29, 23 Paź 2011    Temat postu:

Pisarku. Co do tych aktów notarialnych to wiem ze takie coś istnieje. Studiowałem administracje publiczną i tam miałem tego pełno. Co do tego biura i sposobu zakupu. Jak jest kasa to wszystko można.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin