Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sam w świecie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Śro 17:24, 13 Sty 2010    Temat postu:

Myślałem, że już przeczytam, a tu dalej trzeba czekać.... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
melwin8
Debiutant



Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:37, 13 Sty 2010    Temat postu:

Ciekawy pomysł z tymi retrospekcjami:) czekam na następna cześć z niecierpiętliwością.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Czw 1:15, 14 Sty 2010    Temat postu:

Bardzo przepraszam że nie zamieściłem tego w dzień ale to zawinienie powstało z przyczyn przezemnie niezależnych. Przepraszam wszystkich których zawiodłem. Zamieszczam kolejny odcinek. Bardzo proszę o opinie. Chętnie także odpowiem na wszystkie trapiące was wątpliwości dotyczące tej opowieści. Z miłą chęcią wysłucham także waszych próśb, sygestii i propozycji które mogę umieścić w opowiadaniu. Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie.

------------------------------------------------------------------------------------



Sezon 1 Odcinek 4
"Opowieść"


DZIEŃ DZISIEJSZY

O 17:04 zmierzaliśmy już ku centrum miasta. Jednak plany były nadal nieokreślone.
-To co robimy?-zapytałem. Oskar był wyjątkowo milczący jakby coś go trapiło.
-Co?- zapytał-Wiesz zjadłbym coś dobrego.
-Mówisz i masz- powiedziałem sięgając po telefon.
-Gdzie dzwonisz?
-Zaczekaj. Halo. Dzień Dobry. Z tej strony Marcin Kochanowski. Tak. Dla dwóch osób. Ten co zawsze. No tak za 10 do 15 minut. Dobrze. Dziękuje bardzo.
-Gdzie dzwoniłeś?
-Do Bristola.
Bristol w Tarnowie to i restauracja i hotel położony w centrum miasta u szczytu głównej ulicy. Uchodził za jeden z najlepszych w Tarnowie.
-Aha. Ale nie lepiej było pojechać na pizze?-zapytał Oskar.
-I tuczyć się niezdrowym żarciem!
-No fakt.
Po 10 minutach zaparkowałem przy wejściu głównym i razem z Oskarem skierowaliśmy się do środka.
-Witam serdecznie Panie Marcinie. Witam. Stolik już czeka. Panowie razem?-powitał nas kierownik sali.
-Dzień dobry. Tak chcemy z kolegą zjeść coś dobrego.
-Świetnie się składa. Zapraszam. -powiedział dając do zrozumienia zeby podążać za nim.
Stolik był w bardzo ustronnym miejscu. Można było obserwować kto wchodzi i wychodzi jednak trudno było od wejścia zobaczyć kto się tutaj znajduje.
-Proszę bardzo, oto menu- kierownik sali podał nam karty gdy zajeliśmy miejsca.-Cyz podać kartę win?
-Dla mnie będzie Chardonnay 1986. Ale tylko jedna lampka bo prowadzę.
-Oczywiście.
-To dla mnie też-odpowiedział Oskar.-Tylko co tutaj zjeść?
-Dzisiaj Szef Kuchni na pierwsze danie poleca Minestrone, a na drugie Spagetti Bolognes lub Carbonara.
-Ja wezmę samo Carbonara bo ostatnio mi smakowało. Bez zupy-odrzekłem oddając menu.
-Chciałem się zapytać czy macie jakies polskie dania?-zapytał Oskar.
-Oczywiście. Na przykład młode ziemniaczki polane masełkiem, kotlet schabowy i do tego kapusta zasmażana.
-O może być.
Kierownik sali odchodząc od naszego stolika zapalił świeczkę stojącą na stoliku co było zwyczajem w tej restauracji że na każdym stoliku gdzie ktoś siedział paliła się świeczka. Możnaby to uznać za "kolację przy świecach" ale nie byłem jeszcze na tyle blisko Oskara żeby tak to wyglądało. Plomień oświetlał mu twarz i wyglądał bardzo seksownie. Zwłaszcza ta gra świateł i cieni na jego twarzy była niesamowita. Przyglądając mu się natknąłem się na jego wzrok którym mnie świdrował.
-Tajemniczo wyglądasz w tym świetle-powiedział.
-Może jestem tajemniczy-uśmiechnąłem się.
Pojawił się kelner z talerzami.
-Jakie plany na przyszłosć?-zapytałem.
-A wiesz skończyć studia.
-A dalej?
Wahał się z odpowiedzią.
-Nie planuję aż tak daleko.
Nic nie odpowiedziałem.
Spożyliśmy wspólnie posiłek zupełnie jak starzy dobrzy przyjaciele pomimo iż poznaliśmy się wczoraj. Rozmawiając na róźne tematy, śmiejąc się, opowiadając dowcipy. Spojrzałem na zegarek. Była 20:00.
-Kurczę ale ten czas szybko płynie. Już 20.-powiedziałem.
-Faktycznie. To co mogę u Ciebie przenocować?
-Jeszcze się pytasz! Sam cię zaprosiłem. Poczekaj chwilę zaraz wracam.
Wstałem od stolika i udałem się do kierownika. Nie mogłem pozwolić żeby Oskar dokłądał się do rachunku. W końcu to ja go tutaj wyciągnąłem. Dwie minuty później wracałem do stolika.
-To co idziemy?
-A rachunek?-zapytał podskakując na mój widok.
-Opłacony.
-Zapłaciłeś za mnie?-zapytał lekko oburzony.
-W końcu to ja cię tutaj zaprosiłem. Nie ma o czym mówić. Zbieraj się.
Zmierzając w kierunku szatni kierownik sali nas pożegnał.
-Dobranoc. Zapraszamy ponownie. Miłej nocy.
Mocny podmuch zimnego wiatru uderzył w nas w momencie wyjścia z lokalu.
-"Jest super, jest super, więc o co ci chodzi.-zanuciłem pod nosem słowa piosenki.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Po ok 15 minutach byliśmy na miejscu.
-Jestesmy na miejscu-powiedziałem zbliżając się do domu.
BIP
Zabrzmiał dźwięk pilota i brama ze zgrzytem zaczęła się otwierać.
-To jest twój dom?!-zapytał z zaskoczoną miną Oskar.
-Tak.
Zza drzewek posadzonych wzdłuż podjazdu wyłonił się dom. Biały z piętrem z którego balkon kierował się ku zachodowi. Znajdował się on nad drzwiami frontowymi i był podpierany przez dwie proste kolumny. Z prawej strony domu stał połączony z nim garaż. Przed wejściem znajdował się okrąglak z kwiatami a naokoło kamieniami był wyłozony podjazd.
-Bardzo, bardzo ładne.-stwierdził Oskar.
Po chwili byliśmy już w środku a siarczysty mróz zastał za drzwiami. Uderzyła nas fala ciepła i trzaski drzewa z kominka w salonie.
-Hau, hau!-usłyszeliśmy szczekanie i zza rogu wyłonił się owczarek niemiecki.
-Rex odejdź. Połóż się.
Mój pies jednak nie podszedł do mnie się przywitać jak to miał w zwyczaju lecz powoli siadł koło Oskara i zaczął lizać go po ręce.
-Co jest?-pomyślałem.
-Witaj piesku.Jesteś bardzo piękny.-powiedział Oskar głaszcząc go po łbie.-Coś się stało?-przeniósł swój wzrok z Rexa na mnie.
-Wiesz on zazwyczaj sie tak nie zachowuje-odparłem-Jak urządam impreze to muszę go zamykać bo na wszystkich warcze a tutaj taka niespodzianka. Jednak to prawda że psy znają się na ludziach.
-Najwyraźniej.
Udaliśmy się do salonu. Rex wyciągnął się przy kominku, Oskar uciadł na narożnej kanapie. Ja tymczasem udałem się do barku.
-Czy to są "Słoneczniki" Van Gogha?-zapytał wskazując na obraz na ścianie.
-Tak.
-Skąd...?
-Kiedyś znalazłem informację o aukcji i udało mi się go zdobyć. Zawsze mnie fascynował.
-Ale...-zaczął ponownie.
-Kiedyś ci może opowiem.
Wyszełem do kuchni po lód. W momencie jak wróciłem Oskar stał przy kominku i oglądał stojące tam zdjęcia.
-Widzę że lubisz zwiedzać-powiedział trzymając moje zdjęcie na tle Pałacu Buckingham.-A czemu na wszystkich zdjęciach jesteś sam? Żadnej dziewczyny albo rodziny, hej co się dzieje?
Usiadłem na kanapie i zacząłem płakać. Twarz zakryłem rękami.
-Ej...coś zrobiłem?-zapytał ponownie.- Marcin? Powiedz mi?
Usiadł i objął mnie ramieniem.
-Nic-odpowiedziałem łamiącym się głosem.-niepotrzebnie się rozkleiłem.
-Widzę że coś się stało i nie masz z kim o tym porozmawiać. Powiedz mi.
Oskar oparł głowę na moim ramieniu. Był tak blisko. Czułem promieniujące z niego dobro.
-Co tu dużo gadać-powiedziałem przecierając rękawem swetra twarz- nie mam nikogo. Nikogo! Wszyscy mnie zostawili i...
-Nie wszyscy-przerwał mi- Masz mnie. Ja zawsze będę przy tobie.
Nasze spojrzenia skierowały się ku sobie. Jego słowa podbudowały mnie. Ujrzałem w nim bardzo wartościową osobę. Lepsza odemnie. Był tak blisko. Ujrzałem prawdziwego Oskara. Faceta uczuciowego, wyrozumiałego, interesującego się losem innych.
-Opowiedz mi wszystko-powiedział napełniając dwie szklanki przyniesioną przezemnie whisky.
-Lepiej nie. Możesz zmienić zdanie o mnie.-odpowiedziałem gdy podał podał już wypełnioną szklankę.
-Opowiedz. Nic tego nie zmieni. A jestem pewny że pomoże.
Wypiłem zawartość za jednym razem.
-Jak chcesz. Mi już wszystko jedno.
Zapaliłem papierosa zaciągając się mocno dymem. Za oknem zaczął mocno padać śnieg. Dorzuciłem do kominka.
-Wszystko zaczęło się mniej więcej dwa lata temu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:29, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aristobulus
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Węgrów

PostWysłany: Czw 1:36, 14 Sty 2010    Temat postu:

Naprawdę ciekawe opowiadanie. Pisz dalej. Coraz ciekawsze części zamieszczasz, tylko mogłyby być trochę dłuższe. Nie każ nam czekać za długo na kolejną część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 10:00, 14 Sty 2010    Temat postu:

Kolejna świetna część Smile Oczywiście z niecierpliwością czekam na następne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pią 1:11, 15 Sty 2010    Temat postu:

Zachęcam do komentowania. Dalej czekam na sugestie czytelników na temat dalszych losów. Wybaczcie mi wszystcy którzy prosicie o dłuższe części ale nie jest to łatwe. Wracam o 21:30 czasami o 22:00 do domu i siedzę do teraz pisząc. Dzisiaj również miałem kolokwia i to dlatego. Obiecuję że jutro będzie dłuższy fragment bo mam prawie cały dzień wolny od zajęć ale będe pisał to także na wykładzie. Więc w piątek już ok. 22 lub 23 powinna byc kolejna część.

------------------------------------------------------------------------------------



Sezon 1 Odcinek 5
"Nowy cel"


11 MIESIECY WCZEŚNIEJ

Nie zważając na ograniczenia prędkości pędziłem do domu. Na zewnątrz nie było żywej duszy a ciszę Gdańska przerywał jedynie ryk pędzącego auta.
-Czemu, czemu teraz?
W miarę jak zbliżałem się do domu niepokój we mnie narastał. Nagle przedemną wyrosła pędząca w tym samym kierunku karetka na sygnele.
-Tylko nie to-jęknąłem
Jednak moje obawy się potwierdziły. Trzymając się ambulansu podjechałem za nim pod mój dom i wjechałem za nim na podwórko. Przy bramie mignęła mi moja młodsza siostra. Zatrzymałem się i wyskoczyłem z auta.
-Gdzieś ty był?-zapytała biegnąc w moim kierunku.
-Nieważne. Co się dzieje?
-Ojciec. To chyba zawał.-wybuchnęła płaczem i wtuliła się we mnie.
W tym momencie świat dla mnie się zatrzymał. "Dlaczego" pomyślałem
-Chodź do środka. Jest zimno.
Skierowaliśmy się w stronę drzwi. Narzuciłem na nią swoją marynarkę. Z domu usłyszałem głos:
-Zabieramy go.
Ujrzałem ojca którego dwóch ratowników wynosiło na noszach. Na twarzy miał maseczkę tlenową. Spojrzał na mnie a ja do niego podbiegłem.
-Musimy... porozmawiać.-powiedział z trudem łapiąc oddech.
-Ale o czym?-zapytałem.
-Prosze Pana prosze odejść-powiedział lekarz odpychając mnie od noszy.
-Gdzie go zabieracie?-zapytałem.
-Na Wileńską.
Z domu wybiegła zapłakana matka. Wsiadła do karetki a ta ruszyła na sygnale.
Dopadłem samochodu i zapaliłem silnik.
-Jadę z tobą-powiedziała siostra wskakując do auta.
-A Krystian?-zapytałem.
-Weźmie taksówkę.
Wycofałem na ulicę. Jedynka. Ruszyłem z piskiem opon kiedując się w stronę szpitala.
-O co mu chodziło-mysłałem całą drogę do szpitala. 20 minut później zaparkowałem przy szpitalu i biegnąc ile sił w nogach wpadliśmy we dwoje na izbę przyjęć.
-Słucham o co chodzi?-zapytała dyżurna.
-Dobry wieczór. Przywieziono tutaj mojego ojca. Tański Andrzej. W której jest sali?-zapytałem jednym tchem.
-A Pan kim jest?
-Jestem synem Marcin Tański.
-125 na pierwszym piętrze.-odpowiedziała.
Nie czekając na windę ruszyłem sprintem po schodach. Agnieszka została w tyle. Wpadłem na korytarz i ujrzałem matkę siedzącą przed salą z twarzą ukrytą w dłoniach.
Aga rzuciła się ku niej i objęła ją ramieniem. Siadłem troszkę dalej od nich i myślałem.
Po godzinie niepewności, strachu, obaw i lęku przed najgorszym z sali wyszedł lekarz. Zerwałem się na nogi.
-Panie doktorze i jak?-zapytała moja matka przecierając łzy chusteczką.
-Stan jest ciężki. Cały czas istnieje zagrożenie.-odpowiedział.
-Czy można do niego wejść??-zapytała ponownie.
-Żąda widzenia z synem. Chodzi mu chyba o Pana.-powiedział lekarz spogladając na mnie.
-Może niech najpierw mama wejdzie do niego-powiedziałem.
-Upiera się ze musi Pana zobaczyć. Proszę do niego wejśc tylko go nie męczyć.
Spojrzałem na matkę i siostrę. Usiadły na ławce a ja skierowałem się do sali.
Wewnątrz na łóżku szpitalnym podpięty do róźnych urządzeń leżał mój ojciec. Chciałem zapytać go o tak wiele. Jednak miałem go nie męczyć. W miarę jak się zbliżąłem do łóżka coraj bardziej rósł mój niepokój. Usiadłem przy nim i chwyciłem go za rękę.
-Marcin...-powiedział słabym głosem.-Marcin...
-Jestem, jestem.-odpowiedziałem podnosząc się tak żeby mnie widział.
-Musimy... porozmawiać-miał bardzo szybki oddech.
-Porozmawiamy jak wyzdrowiejesz-powiedziałem a kąciki oczu mnie zapiekły.
-Nie mam... nie mam dużo czasu-powiedział z trudem łapiąc oddech i ściskając moja dłoń.
-Nie mów tak, proszę!-łzy zaczęły mi spływać po policzkach.-Wszystko będzie dobrze.
-Pos... Posłuchaj. Idź... idź... do mojego gabinetu. Trzecia... trze... trzecia klepka w podłodze od... od... od okna-powiedział na jednym oddechu.
-Ale o co...-zacząłem.
-Trzecia klepka... tam znajdziesz wszystko co... co... będzie ci potrzebne... w liście masz wskazówki...
W tym momencie poczułem jak uścisk ręki ojca zelżał a głowa opadła mu bezwładnie na poduszkę.
Urządzenie monitorujące akcję serca zaczęło piszczeć i na ekranie ukazała się długa pozioma linia. Na salę wpadł lekarz i pielęgniarki. Puściłem jego rękę i zacząłem się cofać. Kiedy moje plecy natrafiły na przeszkodę nie do pokonania osunąłem się na podłogę i zalałem łzami.
Nie patrzyłem na łóżko. Zacisnąłem oczy z całej siły. Słyszałem tylko ten pisk. Nie wiem ile czasu upłynęło i usłyszałem słowa brzmiące gorzej niż wyrok śmierci.
-Czas zgonu 01:32.
Dzięk umilkł a ktoś położył rękę na moim ramieniu. Podniosłem głowę i ujżałem twarz lekarza.
-Bardzo mi przykro. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy jednak nie udało się. Czy mam sam poinformować Pańską matkę?
-Nie-powiedziałem podnosząc się z podłogi i ocierając łzy.-Ja... to zrobię.
Otworzyłem drzwi na korytarz i nie musiałem mówić jej nic. Już wiedziała.


TRZY DNI PÓŹNIEJ

Pogrzeb mojego ojca był podniosłą uroczystością. Byli na nim przyjaciele i rodzina. I ci, którzy go kochali. Ksiądz mówił o naturze śmierci. Jak sprawia, że ludzie zadają sobie pytanie: "Co by było, gdyby...?"
-Co, gdyby żył?-zadawałem sobie to pytanie.- Co, gdybym wrócił wcześniej do domu? Co, gdybym popełnił ten błąd?
Potem ksiądz powiedział, że najlepszym sposobem na uczczenie pamięci zmarłych jest skupienie się na tym, co było i na życiu dalej, najlepiej jak umiemy.
Stypę urządziliśmy w domu. Wszyscy przyjaciele i rodzina nas wspierali. Co chwilę ktoś poklepiwał mnie po plecach. Miałem tego dość. Chciałem posiedzieć w samotności. Udałem się do gabinetu ojca. Nie byłem tam od dawna. Był to mały pokój gdzie dwie przeciwległe ściany zajmowały regały oginające się od książek, płyt i albumów ze zdjęciami. Pod oknem stało solidne biurko na którym stał komputer i leżały różne papiery. Skierowane było ono w strone drzwi. Sięgnąłem na półkę po płytę na chybił trafił, wrzuciłem do odtwarzacza i nacisnąłem PLAY.
Z głośników popłynęły delikatne dźwięki walca Johanna Straussa "Nad pięknym, modrym Dunajem". Usiadłem w fotelu za biurkiem i spojrzałem przez okno. Prawą nogą lekko uderzałem w podłogę równo w takt muzyki.W pewnym momencie usłyszałem inny odbijający się dźwięk. Wtedy przypomniałem sobie słowa ojca. "Trzecia... trze... trzecia klepka w podłodze od... od... od okna". Uklęknąłem na podłodze i poruszyłem ją. Była ruchoma. Złapałem nóż do papieru stojący na biurku i podważyłem klepkę podłogową. Wyszła bez najmniejszego problemu. Odłożyłem ją i nóż na bok a w środku ujrzałem pustą przestrzeń i pożółkłą zaklejoną kopertę. Chwyciłem ją i poczułem coś twardego w środku. Usiadłem ponownie przy biurku i spojrzałem na front koperty. "Dla Marcina" ujrzałem zwięzłe pismo ojca. Rozciąłem kopertę i sięgnąłem po list a na biurko wypadł dziwny kwadratowy klucz z dziwnymi nacięciami. Otworzyłem złożone kartki papieru i zacząłem czytać słowa napisane tym samym charakterem pisma co napis na kopercie.

"Drogi synu,

Na drugiej kartce masz zapisane dalsze informacje oraz współrzędne gdzie masz się udać.
Nie mieliśmy czasu żeby o tym porozmawiać a ja chce żebyś wiedział. Resztę dowiesz się na miejscu. Nie zgub drugiej kartki ani klucza. Strzeż ich jak oka w głowie ponieważ będą one ci bardzo potrzebne.

Zawsze kochający cię Ojciec."


Przeczytałem ten list jeszcze dwa razy zanim spojrzałem na drugą kartkę. Znalazłem współrzędne. Włączyłem komputer i wspisałem je w Google Earth. Gdy program pokazał mi wyniki przecierałem oczy ze zdumienia gdzie się mam udać.
-To niemożliwe...-powiedziałem w tym samym czasie gdy walc Straussa dobiegł końca.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Wto 11:29, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saxon
Dyskutant



Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 2:48, 15 Sty 2010    Temat postu:

Hehehehe, póki co dla mnie jest to lepsze od Raimunda xD
Tylko w niektórych momentach... zwłaszcza tych z Oskarem. Opinię na temat opowiadania nadszargnęło jedno zdanie: "Nasze spojrzenia skierowały się ku sobie." To jest takie oklepane... Tongue out (1)
Ogólnie język fajny (chociaż wydaje mi się że troszkę opisy wątku teraźniejszego mogłyby być bardziej dopracowane Tongue out (1) Ale to tylko moja, subiektywna opinia )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 14:48, 15 Sty 2010    Temat postu:

Mi opowiadanie się bardzo podoba. Nie mam zwyczaju komentowania, ale dla sztuki robię wyjątki Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 15:59, 15 Sty 2010    Temat postu:

Jeeeeeeeeeeny, jaka niepewność Smile czekam dalej, hehe...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pią 18:10, 15 Sty 2010    Temat postu:

Czy ktoś zauwazył rozbieżność pomiędzy rozdziałem 4 a 5??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zol@
Dyskutant



Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Mazowiecki

PostWysłany: Pią 18:17, 15 Sty 2010    Temat postu:

Naprawdę fajnie się czyta, tylko zastanawiam sie, bo wczesniej wspominasz, ze jest sam na świecie, niema nikogo, ok, ojciec zmarł, ale zostaje jeszcze matka, siostra i brat, co z nimi??
Powiedz, czy opowiadanie jest w 100% zmyślone, czy jest oparte na faktach??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pią 18:21, 15 Sty 2010    Temat postu:

Opowiadanie jest fikcyjne. Prawdziwe są tylko niektóre miejsca itp. A kwestia pozostałej rodziny zostanie rozwiązana.

Powtarzam pytanie:
Czy ktoś zauwazył rozbieżność pomiędzy rozdziałem 4 a 5??


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Pią 18:21, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 18:25, 15 Sty 2010    Temat postu:

Hmm, zauważyłem, że nazwisko Marcina się różni.. Ale myślę, że to wyjdzie w kolejnych częsciach o co chodzi...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rapid_boy
Debiutant



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Rybnik

PostWysłany: Pią 18:30, 15 Sty 2010    Temat postu:

w rozdziale 5 akcja dzieje się w Gdańsku i tam jest dom bohatera, a w pozostałych w Tarnowie ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Pią 18:40, 15 Sty 2010    Temat postu:

16lattek dobry wzrok i uważne śledzenie fabuły. Chodziło mi właśnie o ten szczegół.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 16, 17, 18  Następny
Strona 2 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin