Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kapitan z numerem "PLUSA"
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jacuś
Dyskutant



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 13:20, 03 Cze 2007    Temat postu: Kapitan z numerem "PLUSA"

O godzinie 4.01 zadzwonił budzik. Przebudziłem się, ledwie co żyłem. Spałem zaledwie 3 godziny. W ustach czułem jeszcze smak alkoholu i zastanawiałem się, jak wróciłem z imprezy urodzinowej koleżanki z pracy.
Na 4.30 miałem zamówioną taksówkę, która zawiozła mnie na poznańskie lotnisko. Zapowiadał się długi i nudny dzień. Lot z Poznania do Warszawy opóźniony był 15 minut. Padało, na pasie startowym widać było mgłę. Kilku pasażerów czekało na ten sam lot, co ja. Mieli zaspane wyrazy twarzy i marudzili coś pod nosami.
Po 45 minutach od startu znalazłem się na lotnisku Fryderyka Chopina. Nigdy nie lubiłem latać przez Warszawę, zazwyczaj wybierałem przesiadki w Monachium.

Przechodząc przez strefę bezpieczeństwa z lotniska krajowego na międzynarodowe zobaczyłem młodego kapitana. Rozmawiał przez telefon komórkowy. Miał koło 36 lat, był szczupłym, wysokim brunetem. Rzucał się w oczy. Typowy włoski amant. Chyba specjalnie rozmawiał tak na środku holu, w strefie sklepów wolnocłowych.
Była 7 rano, a wydawało się, że człowiek znajduje się na środku wielkiego targowiska, gdzie każdy biega od sklepu do sklepu, jakby wszystko kosztowało 50 razy taniej niż normalnie.
Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi. Przechodząc obok kapitana widziałem, że zmierzył mnie od góry do dołu, ale już za chwilkę odwrócił się i kontynuował swoją rozmowę.

Przeszedłem do bramki nr 6 i czekałem na swój lot do Mediolanu. Leciałem na 5 dni na sympozjum naukowe, gdzie miałem mieć wystąpienie na temat: „Medycyna a My”. Z niecierpliwością czekałem, aż zajmę miejsce w samolocie i spokojnie zasnę. Niestety, z powodu mgły lot został przesunięty o 3 godziny! Zniecierpliwiony siedziałem i czekałem przeglądając notatki na wykład. Miałem bardzo poważny i zapewne nieprzyjemny wyraz twarzy, który mówił: Uciekaj ode mnie. Nie odzywaj się! Co ja tutaj robię? Chcę być w swoim łóżku...
- Nareszcie, lecimy – powiedziała siedząca obok młoda blondynka. - Pan też na Malpense? – spytała.
- Tak. Niestety, tak. Miejmy nadzieję, że we Włoszech pogoda będzie ładniejsza – odpowiedziałem szybko nie wnikając w rozmowę. Byłem zbyt senny, by rozmawiać o niczym.

Wystartowaliśmy. Małe turbulencje, uśmiechnięte stewardessy, niedobra kawa, gumowate kanapki. Po 2 godzinach i 15 minutach byliśmy na miejscu. Wszyscy rzucili się do wyjścia, zanim jeszcze samolot znalazł się na właściwym pasie. Ja, jak zawsze, siedziałem i czekałem, aż cały ten tłum wyjdzie. Wówczas spokojnie mogę opuścić pokład.
Podniosłem się z fotela, gdy nagle z kabiny pilota wyszedl ten sam młody kapitan, którego widziałem wcześniej, i nie zauważywszy moją osobę powiedział do stewardessy:
- Dobrze, że już jesteśmy, bo chyba... - przerywając w pół słowa spojrzał na mnie i zdziwiony zapytał: - A pan co tutaj jeszcze robi? Nie powinien pan już być z pozostałymi pasażerami w autobusie?
- Czekałem, aż ta banda wyjdzie i, niestety, wypadły mi notatki z torby. Przepraszam, lecz nie przepadam za tłumami - rzuciłem czarujący uśmiech i udałem się do wyjścia.
Niestety, autobusy już odjechały. Odwróciłem się w stronę stewardessy, ale ta już zaczęła mówić:
- Spokojnie, pojedzie pan z nami. Za chwilkę podstawią busa.

Zaczekałem na pasie startowym, aż cała ekipa samolotu wyjdzie. Kilka minut zajęło przejechanie do budynku, zdążyłem się jednak bliżej przyjrzeć kapitanowi, który siedział obok mnie. Miał szerokie zbudowane ramiona. Widać było, że spędza wiele godzin na basenie. Ciemna karnacja, lekki zarost. Długie rzęsy, zasłaniające niebieskie oczy, sprawiały, że pewnie niejednej osobie zabiło mocniej serce. Na pierwszy rzut oka wydawał się Włochem. Grzecznie spytał, może dla podtrzymania rozmowy:
- Pan na wakacje czy... - zamyślił się i szybko dodał - w sprawach służbowych?
- Niestety, praca - odpowiedziałem i wysiadłem z busa.
Na walizki czekałem zaledwie 15 minut i pośpiesznym krokiem skierowałem się do wyjścia. Nie było ani autobusow, ani taksówek - był 24-godzinny strajk. Wszystko siadło. Wkurzony całą sytuacją i zmęczony podróżą cicho powiedziałem:
- Czy ci cholerni makaroniarze muszą wciąż mieć strajk?
- Cała w tym ich uroda - usłyszałem za sobą i w tym samym momencie ktoś dotknął mnie za ramię.

Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą minę kapitana.
- Proszę się nie martwić, chyba jesteśmy na siebie dziś skazani - roześmiał się i wskazał na małego vana z napisem LOT Polish Airlines.
- Jadę do centrum. Dzisiaj zostaję w Milano. Może chce pan się zabrać? - zapytał wciąż uśmiechając się od ucha do ucha.
- Byłbym wdzięczny... Ale czy nie sprawię panu kłopotu?
- Ależ skąd. Przecież jesteśmy rodakami. powinniśmy się wspierać.
- W takim razie proszę do centrum, na Via Gastaldi, pod hotel „Bologna”.
- Nie ma sprawy - odpowiedział i wsiadł za kółko firmowego samochodu.
Jechaliśmy około 45 minut. Kapitan był bardzo zaciekawiony tym, co robię. Udawał, że słucha, choć jednocześnie lustrował każdą część mojej garderoby. Czułem się dziwnie, a zarazem bardzo dobrze. Opowiedziałem jakiś dowcip. Śmialiśmy się, wymieniając ulotne spojrzenia.
Nagle, i jak zawsze niespodziewanie, zapytał:
- Czyżbyś używał Acqua di Gio Armaniego?
Uśmiechnąłem się tylko i przymknąłem moje ciemnobrązowe oczy, by potwierdzić.

Dojechaliśmy. Zegar na wieży pobliskiego kościoła wybił właśnie południe.
- Może w zamian za pomoc mógłbym... cię zaprosić na obiad? - spytałem nieśmiało.
- Bardzo chętnie – odpowiedział.
- Najpierw muszę się zameldować w hotelu, a następnie możemy gdzieś wyskoczyć do jakiejś knajpki na spaghetti albo pizzę. OK?
- Nie ma sprawy, chociaż chętnie wszedłbym do środka i umył ręce – ni to zapytał, ni to stwierdził.
Nie widziałem w tym nic dziwnego, zgodziłem się natychmiast.
Niebawem wchodziliśmy do małego pokoju z łazienką na 6 piętrze. Standardowy czterogwiazdkowy hotel. Duże łoże na środku, szafa w przedpokoju, małe biurko, krzesło, telewizor i lodówka pełna alkoholu. Pokój był skromny, a zarazem bogaty dzięki pięknym kotarom w kolorze bordu i taką samą narzutą na łoże. Zza okna dobijało się słońce. Zapowiadał się ładny dzień.

Położyłem walizkę i całkiem spontanicznie ruszyłem ku łazience, zapominając o tym, że on jest w środku.
- O, przepraszam.
- Nie szkodzi, już wychodzę. Za chwilkę możemy iść coś zjeść - uśmiechnął się i wychodząc przymknął za sobą drzwi.
- Szkoda, że nie możemy zostać tutaj i cieszyć się sobą - zamruczałem pod nosem spuszczając wodę.
- Jak wolisz... przystojniaczku - usłyszałem za plecami równie niespodziewanie jak na lotnisku. Jednocześnie poczułem jego dotyk na klatce i oddech na karku.
- Możemy zostać tutaj i zajadać się jedną nitką spaghetti...
Poczułem, jak zaczyna mnie delikatnie całować. Tak czule. Bawił się moimi włosami. Zamknąłem oczy i zacząłem odpływać. Powoli ściągnął ze mnie granatową sztruksową marynarkę i zostałem w białej koszuli w niebieską kratę i ciemnych spodniach. Nie przestawał mnie całować i muskać językiem moje ucho...
Stałem nieruchomo. Powoli odpinał guziki mojej koszuli, bez pośpiechu. Odwrócił mnie i delikatnie pieścił językiem moje cialo, moje mięśnie, nad którymi ćwiczyłem w akademickiej siłowni.

Chciałem więcej. Odwzajemniłem mu się tym samym. Wolno ściągałem jego mundur, uśmiechając się zalotnie i delikatnie całując w usta. Staliśmy tak w samych bokserkach i szybko rzuciliśmy się na łóżko. Pieszczoty trwały bez końca.
Leżałem na brzuchu, on robił mi masaż. Końcem języczka lizał moje plecy, od szyi po same pośladki, ale niżej nie schodził. Teraz ja chciałem się za to odwdzięczyć i przewróciłem go na plecy.
Zacząłem delikatnie jeździć opuszkami palców po jego twarzy, tak jak niewidoma osoba. Miał zamknięte oczy i uśmiech na twarzy. Jeździłem tak po uszach, szyi, nosie, powiekach. Jego sutki zrobiły się twarde jak dwa małe migdałki. Naśliniłem palec i zjechałem niżej. Zataczałem kółka. Zjechałem w okolice penisa, widziałem jak się prostuje pod tym kawałkiem opiętych granatowych bokserek. Udawałem, że to ignoruję, delikatnie muskając uda od ich wewnętrznej strony przez jądra i znowu wracając do brzucha. Był już tak podniecony, że się odwrócił. Masowałem teraz jego plecy i znów tylko koniuszkami palców, od karku po pośladki, uda, łydki. Słyszałem jego sapanie. Kręciło go to. Mieliśmy czas, nie śpieszyłem się.

Moje podniecenie sięgało zenitu. Miałem ochotę połączyć nasze ciała w jedno. Opuściłem jego spodenki i jednocześnie zacząłem muskać językiem jego szyję i kark. Lizałem każdy kawałek jego pleców, centymetr po centymetrze. Doszedlem do pośladków, zatopiłem się w nich, językiem wwiercałem się w jego różowy otworek. Położyłem się na nim i tak samo niespodziewanie, jak on zaskakiwał mnie swoją obecnością za mną w łazience, wszedłem w niego całym moim kutasem.
Czułem opór, ale z sekundy na sekundę ustępował i przeradzał się w wielką rozkosz. Zaczął pojękiwać. Czuł ciężar mojego ciala, moje usta na jego szyi, napierałem coraz szybciej i mocniej. Chciałem, by nasze ciała złączyły się w jedno.
Nie zdążyłem wyciągnąć mojej maczugi, zostawiajac nektar w jego wnętrzu. Leżałem na nim jeszcze chwilkę, wtulając się w jego ciało, jego ciepło, i bawiąc się jego włosami... Rozkoszując się zapachem.
Był zadowolony. Odwrócił się i tak zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Przebudziło mnie miłe uczucie. Otworzyłem zaspane oczy i uśmiechnąłem się sam do siebie na widok kapitana, który liże mojego „małego” Kubusia – on, tak samo jak ja, budził się już ze snu. Kapitan robił to doskonale. Językiem czyścił każdy jego kawałek, ssał po same jajka i co chwilę zmieniał pozycje. Zaczął lizać moje nabrzmiałe, wielkie jądra i punkt, który znajduje się między odbytem a nimi. Patrzył mi przez ten cały czas prosto w oczy. Czułem się cudownie.
Uniósł moje nogi i teraz on delikatnie i powoli zaczął wdzierać się we mnie. Był bardzo czuły, zatapiał się we mnie. Wszedł caly. Pomyślałem, że za chwilę pewnie zacznie się ostra jazda, ale nie... On pochylił się i zaczął mnie całować. Nasze języki zaczęły toczyć wojnę, nasze śliny stawały się jednością, ciała były splecione. Całując się z nim, nie czułem, jak coraz szybciej i mocniej wchodzi we mnie, jak wbija swoją maczugę po same jaja, jak mnie penetruje.

W pewnej chwili poczułem, jak spazmy nieopisanej rozkoszy przechodzą przez nasze ciała, jak odpływamy gdzieś w nieznaną krainę, jednocześnie spuszczając nasze nasienia. On we mnie, ja na swój brzuch.
Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, aż nie zadzwonił jego telefon. Niestety, z lotniska. Jeden z pilotów zachorował i „mój” kapitan musiał przejąć po nim lot.
Szybki prysznic i pożegnanie. Nie zdążyliśmy nawet wymienić się numerami.

***

Cały pobyt na sympozjum myślałem o nim... O moim kapitanie, o jego wysportowanym, słodkim brzuszku, o delikatnych pocałunkach, o zalotnych spojrzeniach.
W drodze powrotnej miałem nadzieję, że zobaczę go wychodzącego z kabiny pilota. Niestety, nie...

Szare listopadowe dni mijały, padał deszcz. Więcej czasu spędzałem na uczelni. Robiłem kolokwia, starałem zająć się pracą, uciekałem od prywatnego życia. Czytałem publikacje naukowe. W weekendy odsypiałem noce spędzone na czatach. Po pięciu tygodniach od spotkania w Milano, przed Świętami Bożego Narodzenia, złapała mnie straszna grypa, a temperatura nie schodziła poniżej 39 stopni. Miałem silne nocne pocenie. Taki stan utrzymywał się przez ponad tydzień. W ustach czułem nieprzyjemny smak. Lekarze nie wiedzieli, co mi jest.
Zadzwoniłem do koleżanki z Akademii Medycznej. Zrobiła mi zakupy. Miałem nadzieję, że może ona coś poradzi. Widząc mnie wychudzonego od biegunek i zmeczenia, stwierdziła, że muszę mieć osłabiony układ odpornościowy. Za dużo pracuję i mam zmienić dietę.
Na słowa „odporność”, „słabość” pomyślałem tylko jedno – HIV!!! To jedyne, co przyszło mi do głowy. Przed oczami widziałem tylko rany, cierpienie... śmierć...

Po sześciu tygodniach, kiedy mój stan się polepszył, udałem się zrobić testy. Byłem przestraszony jak studenci na pierwszych wykładach. Najpierw rozmowa z lekarzem, potem testy. Oczekiwanie. Dwadzieścia cztery godziny nerwów, pocenia się, wymiotów, biegunek...
Wynik, niestety, pozytywny...

Myślałem, że kończy się moje życie. W oczach pojawiły się łzy. Jednak w tej najcięższej chwili w moim życiu nie byłem osamotniony w płaczu. Z gabinetu obok wyszedł przystojny chłopak. Dobrze ubrany, w niebieskiej koszuli, w modnym płaszczyku, z aktówką w ręku. Zobaczył mnie i speszył się.
Cichym głosem, pobitego wojownika na polu walki, nieśmiało spytałem:
- Jedziemy na tym samym wózku?
- Nie wiem... – wyjąkał.
- Też jesteś „abonentem plusa”? - spytałem cicho.
W tej samej chwili chłopak załamał się. Zaczął płakać jak dziecko, któremu odebrano lizaka.

Nic nie mówiąc podszedłem do niego, przytuliłem z całej siły i cicho powiedziałem:
- Nie bój się, wszystko będzie dobrze... Z tym się żyje...
Pocałowałem go delikatnie w policzek. On przytulił się znów jak małe, smutne dziecko...
Staliśmy tak chwilkę nie zwracając na nikogo uwagi.
Po chwili uśmiechnąłem się i powiedziałem głosem, jakby nic się nie wydarzyło:
- No, to idziemy na obiad. Mamy „plusa”. Mówi się „trudno”. Musimy żyć dalej...
W czasie obiadu poczułem tak, jak byśmy znali się z Piotrem całe życie. Kończył aplikację, był młodym prawnikiem.

Opowiedział mi o nieudanym związku. O tym, jak rzucił faceta, który wciąż go zdradzał. Ufał mu i kochał. Uprawiali seks bez zabezpieczenia. Jak ja z... moim kapitanem.
W chwili gdy odebrałem kopertę z wynikiem, wydawało mi się, że tracę grunt pod nogami, że moje życie i kariera naukowa się kończą... Ale w tym samym dniu poznałem chyba najbardziej romantycznego, przystojnego i najukochańszego prawnika na świecie.
W lutym postanowiliśmy zamieszkać razem, a za kilka dni zaczniemy świętować naszą pierwszą rocznicę. Gdyby nie „plus”, być może nigdy byśmy się nie poznali. On nas połączył.

Przez rok zdobyliśmy sporą wiedzę na temat HIV i wiemy, że od tego się nie umiera, że to nie jest gwóźdź do trumny. Nauczyliśmy się normalnie żyć, chociaż bardziej higienicznie. Wiemy, że najważniejsza jest nasza miłość i my dla siebie.
Zawsze używaj gumki. Jeśli jesteś w tej samej bandzie „plusiaków”, pamiętaj, że miłość jest najważniejsza.

Kochaj swoją drugą połowę, bądź szczery...

Bycie z Piotrem to jedna wielka historia, może na inny raz... To też trudne dni i załamki, ale wiemy jedno – razem przeżyjemy wszystkie te złe i dobre chwile.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nieświadomy19
Adept



Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:51, 03 Cze 2007    Temat postu:

Wreszcie coś odbiegającego od normy: gratuluje, bardzo pouczające. Jestem zadowolony...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sokista4
Dyskutant



Dołączył: 26 Gru 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:36, 04 Cze 2007    Temat postu:

Tak trzymac, niezle:).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 13:44, 08 Cze 2007    Temat postu:

opowiadanike super
Powrót do góry
kasiek
Dyskutant



Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 18:57, 08 Cze 2007    Temat postu:

swietne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jacuś
Dyskutant



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 21:08, 08 Cze 2007    Temat postu:

ciesze się że Wam sie podoba:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xenoks
Dyskutant



Dołączył: 07 Kwi 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Sob 12:59, 09 Cze 2007    Temat postu:

snajlepsze opowiadanko jake czytałęm superrrrr

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K750i
Adept



Dołączył: 23 Cze 2007
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wawa

PostWysłany: Wto 10:30, 26 Cze 2007    Temat postu:

Opowiadanie superowe
I w dodatku z morałem daję max punktów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jacuś
Dyskutant



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 15:28, 26 Cze 2007    Temat postu:

ciesze się ze Opowiadanko się podoba, wrzucajcie też coś podobnego formatu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adamus 1988
Adept



Dołączył: 21 Sie 2007
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 20:24, 21 Sie 2007    Temat postu:

Bardzo madre opowiadanie więc 7

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bunnyy
Dyskutant



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:17, 22 Sie 2007    Temat postu:

Jestem pod wrazeniem - super.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yak
Gość






PostWysłany: Czw 19:43, 23 Sie 2007    Temat postu:

tia... fajne, tylko że z portalu gay.pl z kąciku onanisty Tongue out (1) ma juz jakies 1,5 miesiąca Very Happy
Powrót do góry
woyteck
Debiutant



Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 4
Przeczytał: 5 tematów


PostWysłany: Nie 20:31, 17 Sie 2008    Temat postu:

Chyba jedyny z zamieszczonych tekstów, który przypomina o pewnej przypadłości jaka może być efektem niczym nie ograniczonej, radosnej (do czasu) aktywności.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alover
Adept



Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Śro 21:59, 20 Sie 2008    Temat postu:

Oczywiście spojrzałem na całość i krytycznym okiem ocenię.

W skali forum: 8.
W skali ogólnej: 4. Mocne 4. Opowiadanie dobre, kilka błędów było, ale niewiele (to pewnie przez niedopatrzenie, sam muszę przejrzeć swoje opowiadanie, bo już w nim znalazłem kilka usterek).
Jedyne, co mnie uraziło to... "kutasy" i "maczugi". Gdyby tego nie było, ocenia byłaby wyższa. Zapewne. Było ładnie, romantycznie, pięknie, pięknie... a tu nagle kutas. No i cały klimat poszedł się "jebać". Ale nie zwróciłem na to uwagi i czytałem dalej Smile Pozytywnie, bardzo pozytywnie Smile

PS: Praw autorskich nie dociekam. Ufam, że opowiadanie napisane przez jacusia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez alover dnia Śro 22:00, 20 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 15:24, 18 Wrz 2010    Temat postu:

Świetne opowiadanie Smile i z dodatku pouczające....daje maxa
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin