Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mafioso (zakończone)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Śro 19:08, 22 Lut 2017    Temat postu:

będzie, pod warunkiem, że nie pozabijasz bohaterów

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 19:17, 22 Lut 2017    Temat postu:

a wiesz, coś mnie tak korci...

BTW nie wiem, czy dziś się wyrobię z odcinkiem. Jeśli nie, to będzie jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 20:26, 23 Lut 2017    Temat postu: 15.

- Słyszysz mnie?
- Tak!- odkrzyknął Dominik. - I nie drzyj się tak, tu dobrze słychać.
- To w takim razie słuchaj i jak będzie za cicho to daj znać - głos Kamila nie był już tak podniesiony. - Ty masz jakieś pieniądze, prawda?
Trudno w takiej sytuacji było myśleć o pieniądzach i Dominik musiał się chwilę zastanowić, zanim dał odpowiedź. Na razie nie zastanawiać się, jak Kamil chce je dostać.
- Ze dwieście złotych, trochę w bilonie, trochę w banknotach.
-m Bardzo dobrze - głos Kamila był znów podniesiony. - Obok ciebie stoi butelka z mineralną. Wylej ją i wrzuć dwadzieścia złotych do środka. Do środka wrzuć też te mapy, które masz w plecaku. Ja zupełnie nie znam tej okolicy a z tego co widzę, tu jest zupełnie pusto. Tylko uważaj i nie wysilaj się zanadto. Wszystko masz w zasięgu ręki, nie musisz wstawać. Rozumiesz?
- Rozumiem - potwierdził Dominik, choć prawdę mówiąc rozumiał z tego niewiele.
- Teraz słuchaj. Ja pójdę przynieść jakieś kamulce do wybicia okna a ty przygotuj mi butelkę.
- Ale słuchaj...
Ale Kamila już nie było w pobliżu. Dominik wziął do ręki butelkę wypełnioną do połowy wodą mineralną. To ostatnia, którą ma. Jeśli plan się nie powiedzie... Aż wzdrygnął się na samą myśl. Ale, jeśli dobrze zrozumiał plan Kamila, chodziło przecież o to, by ktoś go znalazł, im szybciej tym lepiej. Odkręcił butelkę, wziął kilka łyków a resztę wylał na podłogę, z żalem patrząc, jak resztki rozbryzgują się po betonowej, zakurzonej posadzce. Z żalem stwierdził, że monety dwuzłotowe i pięciozłotowe są za duże, by przejść przez otwór. W przypływie desperacji rozejrzał się wokół siebie i jego wzrok padł na wieczko konserwy, które służyło im za nóż. Problem polegał na tym, że było za daleko, prawie przy przeciwległej ścianie. Zaklął,pod nosem. A może by spróbować wstać? Przecież Kamil nie będzie widział, a nuż się uda. Uniósł tulów i znów poczuł znajome, nieprzyjemne szumy. Opadł na posłanie i chwilę odpoczywał, walcząc z falą potu, która zawładnęła nim po wysiłku. Walcząc z atakami mdłości, przesuwał się centymetr po centymetrze w stronę wieczka od konserwy. W końcu znalazło się na tyle blisko, że mógł złapać je i unieść w tryumfalnym geście. Pocił się coraz bardziej, słone strużki zalewały mu oczy, które zaczynały piec, ale w tej chwili go to nie bardzo obchodziło. Butelka stawiała opór, ale sporym wysiłkiem wyciął w niej otwór na tyle długi, że wrzucenie kilku monet nie stanowiło już problemu. Co on jeszcze chciał? Aha, mapy. Po omacku wyszukał placek, który znajdował się za głową i znalazł,wydruki z Google Maps. Umieszczenie ich w środku nie stanowiło już problemu. Był już prawie gotów, gdy usłyszał za oknem znajomy krzyk.
- Masz?
- Mam, mam - odpowiedział.
- To teraz uważaj, będę rzucał kamieniami. Przykryj głowę!
Dominik dopiero teraz zorientował się, że leży praktycznie Ana środku boksu. Kamil głupi nie jest, pewnie będzie rzucał na przeciwległą ścianę. Powrócić na stare miejsce już się nie dało, ściana wybitnie utrudniała jakąkolwiek komunikację. Jak teraz wytłumaczyć, co się stało? Ale Kamil go nie skrzywdzi, nie może skrzywdzić, wcale by tego nie chciał - zaklinał w myślach. Nakrył głowę kocem, zostawiając sobie szparkę na obserwowanie tego, co się dzieje.
Pierwszy rzut nie trafił w szybę i tylko usłyszał soczystą "kurwę" Kamila. Nawet nie przypuszczał, że on klnie, Przez całe dwa trudne dni nie wypowiedział ani jednego mocnego słowa, nawet w gniewie. Jeszcze zanim skończył o tym myśleć, nastąpił drugi rzut. Ten był celny, Szkło wpadło do boksu, na szczęście główny impet poszedł bokiem i nawet nie drasnął go żaden odłamek. Tyle co poczuł nagły napływ świeżego, chłodnawego powietrza.
- Teraz postaraj się rzucić tą butelką w okno - wydal polecenie Kamil. - Tylko nie wstawaj, nie uda się to się nie uda, będę myślał co dalej.
Dominik wychylił się do tyłu, taksując otwór po wybitej szybie. Gdyby tylko siedział zamiast leżąc to nie byłoby żadnego problemu. Jeśli Dominik w szkole odnosił jakieś spektakularne sukcesy, to w koszykówce. Miał najwyższą celność rzutów w całej szkole i zapewnione miejsce w reprezentacji aż do końca szkoły. Nigdy nie przypuszczał, że kiedyś wykorzysta te umiejętności w praktyce.
Chwycił butelkę i skupił się mocno. Jedyne, co w tej sytuacji mógł zrobić, to rzut do tyłu. Butelka poszybowała, a następnie odbiła się od ramy i spadła na posadzkę. Na szczęście w zasięgu ręki, chwycenie nie wymagało specjalnego wysiłku. Drugi rzut był również niecelny i zdecydowanie gorszy niż pierwszy. Dominik już czul się wyczerpany i coś mu mówiło, że lepiej nie będzie. Rozejrzał się jeszcze raz dokoła. Wszędzie leżały drobne okruchy szkła, zmiana pozycji groziła uszkodzeniem. Nie ma rady, musi usiąść. Zamknął oczy i dźwignął korpus. Usiadł. Na moment wszystko zawirowało przed oczyma ale po chwili uspokoiło się. Skupił się, wziął zamach i rzucił butelką w miejsce, gdzie była szyba. Ostatnie, co zarejestrował, to czysty lot butelki przez świetlisty prostokąt okna. Co było dalej, nie pamięta.

- Mam! - krzyknął Kamil. - Dominik, jesteś tam?
Odpowiedziała mu cisza.
- Dominik! - krzyknął. - Wszystko w porządku?
Nie doczekawszy się odpowiedzi, w jednej chwili nastrój mu się pogorszył ze stanu euforii z przerażenie połączone z przygnębieniem i strachem. Co on zrobił najlepszego? Łzy zaczęły cisnąć się do oczu. A tak dobrze szło... Usiadł bezwiednie na trawie i dochodził do siebie.
- Dominik!!!
Znów cisza. Zrobiło mu się niedobrze. "Tylko się nie poddawać| - pomyślał. Nie ma sensu stać pod ścianą i krzyczeć, zwłaszcza, jeśli tam, w oborze, stało się naprawdę coś złego. Dominik... Jeszcze dwa dni temu był w stanie udusić go gołymi rękoma, a dziś... Co się właściwie stało przez te dwa dni? Z nim, z Dominikiem, z nimi oboma? W przypływie sił wstał i rozdarł plastik butelki. Pieniądze starczyły na telefon i ewentualny bilet komunikacji, wszystko zależy od tego, jak potoczą się sprawy. Mapy były wydrukowane na drukarce atramentowej i trochę już rozmazane przez niedokładnie wysuszoną butelkę, ale nadal nadawały się do czytania. Oprócz mapy i pieniędzy było coś jeszcze. Kartka, sądząc po wyglądzie, wyrwana z dzienniczka. U góry znajdowała się uwaga wpisana przez Dębalę i podpisana przez matkę, a poniżej, napisane niewprawnym pismem: Młodszy aspirant Kuc i numer telefonu, sądząc po pierwszych cyfrach, gdzieś z Fabrycznej. Nie sądzić, by ta kartka znalazła się w butelce przypadkowo, zresztą Dominik opowiadał o jakimś policjancie, który przyszedł do klasy i usiłował się czegoś dowiedzieć. Schował ją do kieszeni i skupił się na mapach. Były trzy i dały się tak złożyć, by zawierały cały teren aż do pętli tramwajowej na Leśnicy i stacji kolejowej. Problem był inny. Google Maps, doskonałe w zaznaczaniu ulic, sklepów i wszystkiego, co przynosiło pieniądze, były beznadziejne w terenie. Ich twórcy wychodzili z założenia, że las to las i nikt tam nie będzie niczego szukał. Kamil zaś chciał za wszelką cenę uniknąć drogi i to z kilku powodów. Po pierwsze, żeby nie spotkać tam ojca Dominika i jego żołnierzy. Po drugie, nie chciał wzbudzać zainteresowania. Zdawał sobie sprawę, że w mocno wybrudzonym ubraniu i kulejący po pamiętnym skoku, przyciągnie uwagę, a z tego mogą wyniknąć różne, niekoniecznie przyjemne sytuacje. Ruszył przed siebie, początkowo idąc a następnie przechodząc w bieg. Momentami plątały się mu nogi, nie mógł złapać oddechu, potykał się o kamienie i nierówności. Nie zważał na to, jedyne, co miał w głowie to milczenie Dominika.
Po wybiegnięciu z lasu, trafił na polną drogę, która rozszerzała się coraz bardziej. Wkrótce minął pierwsze budynki domków jednorodzinnych. Przystanął, sprawdził na mapie. Już niedługo, może pięć, dziesięć minut. Już niedługo...
Budka stała przy samej pętli tramwajowej, niebezpiecznie zwrócona w stronę ulicy. Nie podobało mu się to, samochody sunęły wprost na niego i jeśli ulicą pojadą jego wrogowie, nietrudno będzie im go zauważyć. Rozejrzał się dokoła. Na pętli stało kilkoro młodych ludzi obu płci, a wysoki chłopak obejmował dziewczynę i w sposób niewidoczny dla innych miętosił jej cycki. Nie stanowią chyba zagrożenia? Ojciec z synkiem, na oko sądząc sześcioletnim, pewnie też nie. Odetchnął, stanął tak, aby jego twarz była jak najmniej widoczna i podniósł słuchawkę. Jeśli obawiał się, że telefon może być zdemolowany, jak często na peryferiach, tym razem szczęście mu sprzyjało.
Drżącymi rękami wybierał numer z kartki. Kilka przerywanych sygnałów i usłyszał odpowiedź.
- Komenda dzielnicowa policji Wrocław Fabryczna, młodszy aspirant Grzegorz Kuc.
- Dzień dobry panu. Nazywam się Kamil Nawrot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PanWojciech
Adept



Dołączył: 29 Gru 2016
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 23:42, 23 Lut 2017    Temat postu:

Nie zrobisz tego? Prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 12:08, 24 Lut 2017    Temat postu:

No jest to jedna z możliwości. Ale jeszcze potrzymam was w napiciu Smile

Tu mi się przypomina pewne słynne opowiadanie popularnego autora z gay.pl, w którym właśnie zrobiono coś takiego, przy czym było to zupełnie nieusprawiedliwione akcją, tak po prostu by zdołować czytelników. Obiecuję, że będę mądrzejszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PanWojciech
Adept



Dołączył: 29 Gru 2016
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 19:17, 24 Lut 2017    Temat postu:

Absolutnie nie chcę integrować w Twój proces twórczy, uwielbiam Twoje opowiadania, wszystkie. Jednakże, z natury wolę happy endy (uważam, że za dużo jest smutków w życiu), dlatego w pierwszym odruchu po przeczytaniu tej części, napisałem to co napisałem. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 22:17, 24 Lut 2017    Temat postu:

Też wolę happy ending i uważam, że śmiercią nie wolno szafować, nawet w opowiadaniach. No chyba że jest to kryminał Smile Jeśli już kogoś miałbym ukatrupić to musiałoby to mieć jakiś głębszy sens.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 22:18, 24 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PanWojciech
Adept



Dołączył: 29 Gru 2016
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 22:49, 24 Lut 2017    Temat postu:

Serio, jeszcze bardziej Cię lubię! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 23:21, 24 Lut 2017    Temat postu:

A ja tam jestem zadowolony, życie jest zazwyczaj czymś co mało wychodzi, jest generalnie stratą. Raczej tracimy, choć nie znaczy , że przegrywamy. Czekam na rozwinięcie i zakończenie jakie , by nie było Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 23:25, 24 Lut 2017    Temat postu:

Postaram się skrobnąć jutro, dziś zrobiłem sobie mały odpoczynek. No i gdzieś w głowie rozwija mi się pomysł na wersję alternatywną, tyle, że jeszcze nie jest na tyle dojrzały, by go spisać. Najpierw skończę jedno, myślę, że dwa odcinki starczą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 19:34, 25 Lut 2017    Temat postu: 16.

- Tak, jestem na Leśnicy - odpowiedział Kamil - na pętli tramwajowej.
- Mógłbyś dokładnie opisać, jak dostać się do tej obory? - nalegał aspirant Kuc.
Kamil wystraszył się pytania. Opisać to on może, proszę bardzo, nawet z detalami, tyle, że tamtędy nie przejedzie żaden pojazd, większość trasy pokonał polnymi drogami i wręcz na przełaj przez pola. Co prawda równolegle do jego trasy biegła ulica Średzka, zarazem wylotówka na Lubin, jednak nie mógł opisać gdzie skręcić, jak wygląda okolica, nie był w stanie podać żadnej odległości. Na dodatek zrobiło mu się sucho w ustach i zbierało na wymioty.
- Wiem tylko, że trzeba jechać Średzką i skręcić gdzieś przy lesie.
- W prawo? W lewo?
Chłopiec zastanowił się chwilę. Najprostsze pytanie na logikę w tej chwili wymagało od niego niemal ekstremalnego skupienia. Wciągnięty w wir rozmowy zapomniał o kontrolowaniu tyłów. Nawet nie zauważył, kiedy z drugiej strony ulicy zatrzymał się samochód.
- Z lewej.
Zmienił nieco pozycję ciała i w tym momencie ujrzał barczystą postać wysiadającą z ciemnogranatowego audi. Chwila koncentracji i już wiedział kto to jest. Wątpliwe zresztą, czy kiedykolwiek go zapomni. Dzieliło ich około pięćdziesiąt metrów a postać zbliżała się szybkim krokiem w stronę budki. Trzeba coś zrobić, ale co? Był obolały i w całym ciele czuł efekty niedożywienia i nieprzespanych nocy. W starciu z tym kolosem nie ma najmniejszych szans, na ucieczkę jest po prostu za słaby. Tymczasem facet był już przy budce, silnym ruchem odciągnął Kamila od telefonu i złapał za kark.
- A teraz spokojnie pójdziesz ze mną do auta. I żadnych numerów tym razem.
Kamil gorączkowo rozglądał się dokoła. Grupka żuli przy kiosku stała dalej, mimo że w międzyczasie odjechały już dwa tramwaje. Nagła myśl przyszła mu do glowy jak błyskawica.
- Ratunku!!! Pedał! Pedofil! Chce mnie wyruchać! - wrzasnął i począł gorączkowo wyrywać się swojemu prześladowcy.
Grupa żuli jakby na to czekała i raptownym sprintem rzuciła się w stronę szamocącej się pary. Najwyższy z nich, o wyglądzie męskiej dziwki z obowiązkowym kucykiem był najszybszy. Doskoczył do zakapiora i wykonał zamaszysty kop w krocze. Zakapior zwinął się z bólu i rozluźnił nieco uchwyt, co skwapliwie wykorzystał Kamil i nie my≥śląc długo wyrwał się i resztkami sił ruszył przed siebie. Jedynym wolnym kierunkiem była pętla tramwajowa, na której dziesiątka właśnie dzwonkiem dawała sygnał do odjazdu. Kamil wskoczył w ostatniej chwili do wagonu. Ułamek sekundy później drzwi zamknęły się z sykiem i tramwaj ruszył. Kamil podszedł natychmiast do przedniej części wagonu i usiadł tak, by nikt ze stojących na pętli go nie zobaczył. Nie widział więc bójki, jaka toczyła się na ulicy. Niewiele go to zresztą obchodziło. Teraz zaczął się zastanawiać, co zrobić dalej. Czy policjant dowiedział się wszystkiego, co mu było potrzebne? I wreszcie: czy mu uwierzył? Początek rozmowy bynajmniej na to nie wskazywał. "Każdy może tak powiedzieć" - usłyszał. Później nastąpiła seria pytań, po której gliniarz chyba przekonał się co do prawdomówności chłopca, niemniej wątpliwości pozostały.
Mniej więcej na wysokości stadionu miejskiego, który kosztem ponad miliarda złotych wybudowano na Euro kilka lat temu, usłyszał wycie policyjnych syren, a później zobaczył kawalkadę radiowozów, jadących na sygnale. Odetchnął z ulgą, wysiadł na następnym przystanku, kupił bilet i już bez jakichkolwiek obaw wsiadł w trójkę jadącą na Leśnicę.

- Tu jest coś, co wygląda na oborę - powiedział aspirant Grzegorz Kuc do kierowcy. Byli już kilka kilometrów za pętlą tramwajową i miejski krajobraz ustąpił miejsca polom i pojedynczym domkom jednorodzinnym. Co prawda w pobliżu nie było żadnego lasu a jedynie kilka wyraźnych kęp drzew, policjant był dobrej myśli. Przy tych wszystkich wydarzeniach chłopakowi mogło się wszystko pomieszać, i pewnie tak się stało. Zresztą o zniknięciu tego drugiego nie miał pojęcia, mo≥że rodzice w ogóle nie zawiadomili policji albo sprawę prowadzi inna komenda. W każdym razie nikt jeszcze nie skojarzył tych dwóch spraw. Po drodze stracili jeden samochód, który zatrzymał się przy pętli na Leśnicy by zażegnać jakąś porządną bijatykę. Teraz muszą radzić sobie sami.
- To pewnie tutaj - odpowiedział kierowca i skręcił w prawo, zjeżdżając z drogi krajowej. Wygodny asfalt z miejsca zastąpiły kamienie i wyboje. Samochód trząsł się i podskakiwał.
- Jeszcze trochę i stracę resory - gderał kierowca w stopniu szeregowego.
Zatrzymali się kolo dużej obory i wysiedli z radiowozu. Aspirant Kuc wciągnął powietrze, rzeczywiście czuć było gnojówkę i inne wiejskie zapachy, za którymi, najoględniej mówiąc, nie przepadał. Wychowany w mieście, wieś znal głównie z telewizji, ich obszar działania rzadko obejmował okolice podmiejskie. Podszedł do dużej, solidnej bramy, pomalowanej na zielono. Tajemnic wnętrza strzegła potężna kłódka. Kuc zaklął, nawet nie w duchu.
- No mi co teraz? Wzywać posiłki z miasta? Techników, by to otworzyli?
Kierowca uważnie obejrzał zamknięcie.
- Nie trzeba, wystarczy podważyć okucie. Te wrota są słabsze, niż nam się wydaje - to mówiąc pokazał dwie śruby, którymi okucie przymocowane było do drzwi. - W samochodzie jest brecha, zaraz przyniosę.
Po chwili wrócił z łomem w ręce. Chwilę oglądało kucie, po czym znalazłszy jego najsłabszy punkt, zaatakował z pasję. Żelazo zgrzytnęło, między drzwiami a sztabą żelaza ukazała się ponad centymetrowa szczelina.
- Ślicznie - powiedział z zadowoleniem. Następne podejście oddzieliło okucie od wrót. Droga była wolna.
Stodoła składała się z jednego pomieszczenia poprzedzielanego niskimi ściankami tworzącymi boksy. W większości z nich znajdowały się krowy. Niektóre stały, przypatrując się ze zdziwieniem przybyszom, część leżała odpoczywając po porannym karmieniu.
- On o żadnych krowach nic nie mówił - powiedział zdenerwowany Grzegorz.
- Na wszelki wypadek obszukajmy całą oborę, może to coś da - odpowiedział kierowca. Jednak kilkuminutowe poszukiwania nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Na dodatek krowom przeszła już początkowa ciekawość i zaczęły wydobywać z siebie odgłosy, których aspirant Kuc się bał. Na dodatek stojące najbliżej zwierze zaczęło się wypróżniać.
- Nic tu po nas - powiedział Kuc i ruszył w stronę wyjścia. Teraz trzeba się tylko zastanowić, jak to zamknąć, by te cholery nie wydostały się na zewnątrz...

- Widziałeś? - przerwał panującą w samochodzie ciszę aspirant Kuc.
- Co miałem widzieć?
- Nie co a kogo. Ten chłopaczek idący drugą stroną ulicy, niechlujnie ubrany. Nie widziałem dokładnie jego twarzy, ale... Zawracaj! - powiedział ostro. Samochód wykonał prawidłową podkówkę i za chwilę znalazł się przy chłopcu.
- Kamil?
- Tak - powiedział beznamiętnie.
- Wsiadaj, pokażesz nam, gdzie to jest.
Kamil nie od razu przyszedł do siebie. Serce w klatce piersiowej waliło mu jak oszalałe, pot zalewał oczy, mięśnie co jakiś czas łapał kurcz. W normalnych warunkach bardziej by się ucieszył z bycia znalezionym przez policję, teraz było mu to zupełnie obojętne. Jego myśli były skupione tylko na jednym temacie. Dominik. Nie wiedział, co się z nim dzieje, policji nie powiedział o swoich podejrzeniach, po prostu nie zdążył, rozmowa została przerwana nagle i niespodziewanie.
- Teraz powinnom być w lewo - powiedział do kierowcy. - To tamten budynek - pokazał na jaśniejącą w oddali plamę.
- A tyś się upierał, że po prawej - przyganił kierowca aspirantowi.
- Z tamtej strony i tak nie była widoczna, zasłonięta przez las - odciął.
Kamila nie obchodziły przepychanki stróżów porządku, siedział wciśnięty w tylne siedzenie radiowozu i beznamiętnie obserwował okolicę. W duchu przeklinał siebie za wybór tamtej drogi, tu było zdecydowanie wygodniej. A zakapior i tak by go nie dopadł.
- To tutaj - powiedział zupełnie niepotrzebnie, jako że w okolicy nie było żadnych innych zabudowań. Wysiedli i od razu rzucili się do kłódki.
- Tu brechą nie da rady - stwierdził z niesmakiem kierowca. - Trzeba będzie wzywać miasto.
Kamil nie słuchał już ich rozmowy, natychmiast pobiegł na tył budynku.
- Dominik!
Znów nie było odpowiedzi. Usiadł zrezygnowany na podmurówce i zaczął płakać. Napięcie ostatnich dni spowodowało, że rozkleił się zupełnie. Niemal dokumentni stracił poczucie czasu, otrzeźwił go dopiero dźwięk syreny policyjnej, coraz wyraźniejszy, coraz bardziej świdrujący. Z trudem wstał i, opanowując zawroty głowy, ślamazarnie ruszyć na czoło budynku. Policjanci majstrowali przy kłódce wytrychami i różnymi innymi narzędziami. Gdyby Kamila spytać, ile trwało otwieranie wrót, odpowiedziałby pewnie, że wieki.

Dominik leżał po przekątnej boksu. Kamil, nie zważając na protesty policjantów, jednym susem rzucił się w jego kierunku.
- Daj mu spokój - powiedział cicho kierowca do aspiranta Kuca, przytrzymując go za rękaw. Tymczasem Kamil dotknął ręką czoła przyjaciela, było gorące. Uspokoił się nieco.
- Jestem - wyszeptał wpatrując się z napięciem w twarz Dominika. Ten otworzył oczy, kilka dobrych chwil trwało, zanim zorientował,się gdzie jest i kto nad nim klęczy.
- Kocham cię - wyszeptał i zamknął oczy.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 21:58, 25 Lut 2017    Temat postu:

panie R., jesteś bosssski

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 1:05, 26 Lut 2017    Temat postu:

ALE TO CHYBA NIE KONIEC?????

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 1:09, 26 Lut 2017    Temat postu:

Nie, jeszcze będzie jeden odcinek Smile
Na razie nie mam planów na nic krótkiego, takiego jak ten tekst. Cały czas pracuję nad Innymi, musiałem trochę rozpracować koncepcję, poza tym ostatni tydzień był dla mnie nieco nerwowy Hrm Poczekajmy, co napiszą inni.

PS. To opowiadanie w założeniu miało wyglądać nieco inaczej i być bardziej skupione na seksie. Niestety, wyszło co wyszło, lubię wątki przygodowe i w ogóle tego typu literaturę jump Czy z wzajemnością - niech Czytelnik oceni to sam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 1:14, 26 Lut 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 13:30, 26 Lut 2017    Temat postu:

Dziś (najdalej jutro) zakończenie. Postaram się wrzucić pod wieczór - zapraszam wszystkich czytelników Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 7 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin