Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mafioso (zakończone)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 22:26, 31 Sty 2017    Temat postu:

Nie, Zakopane. W sumie najłatwiej zrzucić kogoś w przepaść...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Wto 22:56, 31 Sty 2017    Temat postu:

jak poprzednio – zabiorę się w weekend...nie mogę się doczekać Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Wto 22:56, 31 Sty 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 0:12, 05 Lut 2017    Temat postu: 4.

Przez całą drogę powrotną Dominik nie mógł uwolnić się od tego, co zobaczył na Wyspie Opatowickiej. Sam się zdziwił, że po początkowym szoku nie wywoływało to u niego obrzydzenia ani innych skrajnie negatywnych reakcji. Tak naprawdę o Kamilu nie wiedział nic, nawet po tej tygodniowej inwigilacji. Przychodził do szkoły, wychodził. Na lekcjach udzielał się tyle ile go zapytali - i były to zawsze odpowiedzi poprawne. Natomiast prywatnie zamienił z nim może kilkanaście zdań i były to głównie okołoszkolne tematy. Kamil nie bywał na żadnych klasowych imprezach, nawet na żadnych wycieczkach, pominąwszy te do kina lub muzeum. Nie mieli wspólnych tematów - bo o czym rozmawiać z tym mikrusem? Takim co to nie chodzi na mecze czy do siłowni? Mecze to za dużo powiedziane, Kamil nawet nie ćwiczył na wuefie. Dominik nie znał powodów, zwolnienia z ćwiczeń miała trzecia część klasy i większość to była ordynarna lewizna. Tak jak zaświadczenia o dysleksji, dyskalkulii czy ADHD. Przemysł lewych papierów kwitł w najlepsze i nawet zdarzało się, że chłopcy przynosili zaświadczenia od ginekologa. Kamil mógł więc być poważnie chory jak też i zwykłym symulantem, zwłaszcza że nie bardzo miał czym się pochwalić. W sensie mięśni oczywiście, bo, jak Dominik stwierdził naocznie, inne części ciała miał nawet rozwinięte. Gdyby przyszło mu zacząć śledzenie z tą wiedzą, jaką posiada teraz, zabrałby się do roboty zupełnie inaczej - od ustalenia, z kim tak ochoczo spotyka się na Biskupinie. Na samą myśl, jakiego asa ma dla ojca, aż zatarł ręce z emocji.
Tak rozmyślając, zauważył, że tramwaj minął już skrzyżowanie z Hallera i niedługo będzie wysiadał. Nawet nie zauważył, jak minął czas, od kiedy wsiadł na Biskupinie. Zauważył natomiast co innego - że pieką go policzki i czuje gorąco. Czyżby przeziębił się w maju? Mimo wszystko nie czul się grypowo. "To pewnie emocje" - uspokajał się. Ojciec go ozłoci... Dojeżdżali do Parku Południowego. Dominik niechętnie zwlókł się z siedzenia i przesuwał się w stronę wyjścia. "Zaraz, do czego ojcu właściwie są potrzebne te informacje?" - przemknęło mu przez myśl w momencie, gdy wychodził z tramwaju. Nawet nie zauważył, że potrącił starszą kobietę, która z miejsca wyskoczyła z perorą o współczesnej młodzieży. Bąknął jakieś przeprosiny, ledwie słyszalne, i zamiast do domu ruszył w stronę parku. Znalazł odludne miejsce, usiadł na ławce i w myślach drążył temat. Zainteresowanie Kamilem należało wykluczyć od samego początku. Choć w obliczu tego co odkrył, nie był już tego absolutnie pewien. Z drugiej strony ojciec gardzi "pedałami", czemu nieraz dawał wyraz w ostrych słowach, gdy tylko ktoś poruszył tę tematykę. Dominik był co prawda młody, ale już na tyle dojrzały, że wiedział, że mogła to być gra pozorów. Chociaż... Kiedyś podsłuchał rozmowę rodziców, w której matka oskarżyła ojca o zdradę. Z kobitą, Dominik doskonal widział, którą, bo była ona sekretarką w jego firmie. I, jego zdaniem, były to podejrzenia nie pozbawione podstaw, sam widział, jak ojciec wyjeżdżał z Marzeną samochodem po godzinach pracy. Jednak po dłuższym namyśle wątek seksualny odłożył na bok. Może chodzi o szantaż. Interesy starego Reronia ni były czyste, tyle, że niczego mu nie udowodniono. Owszem, miał kłopoty z urzędem skarbowym, ale który przedsiębiorca ich nie ma? Dominik już od dawna się domyślał, że ojciec handluje towarami nie do końca dozwolonymi. Dobrze, ale co do tego ma Kamil? Jego ojciec na pewno nie był przedsiębiorcą z jakiejś konkurencyjnej grupy. Rodzina Nawrotów mieszkała w bloku, co prawda na dość ekskluzywnym osiedlu, ale to dalej bloki. Więcej, Kamil ani przez moment nie sprawił wrażenia syna milionera. Chodził normalnie ubrany, w ciuchy, które można było dostać w poślednich sklepach, w żaden inny sposób nie epatował bogactwem, wręcz przeciwnie.
- O której to się wraca? - powitała go od progu matka.
- Załatwiałem coś dla ojca - odburknął kierując swoje kroki do kuchni. Był wściekle głodny, od rana nie miał nic w ustach, a dochodziła już siódma.
- Ty tylko słuchaj ojca, a będziesz taki sam jak on - powiedziała matka, a po jej minie Dominik przeczuwał, że coś jest nie tak. Dzwoniła twoja wychowawczyni. Czy wiesz, że jesteś zagrożony z czterech przedmiotów?
Dominik sądził, że z sześciu, więc jednak nie było tak źle.
- E tam, straszą - powiedział niechętnie. - Zagrożenie to jeszcze nie jedynka. Jakoś się wyciągnę - dorzucił z przekonaniem.
Matka jednak nie dawała za wygraną.
- Wybij sobie przez najbliższy tydzień jakiekolwiek wyjścia do Oli czy gdziekolwiek i późne powroty ze szkoły. Masz siedzieć i się uczyć. Ojcu też powiem, by cię niepotrzebnie nie angażował. Można wiedzieć, co dla niego robiłeś? Co jest takiego ważnego, że wracasz wieczorem a w jednym tygodniu dostajesz cztery jedynki? No słucham?
- Nie można - odpowiedział Dominik, przerwał obiad i bez słowa poszedł do swojego pokoju na górę. Był wściekły. Na weekend zaplanował sobie dalsze śledzenie Kamila. Zakładał, że wyjdzie z domu i gdzieś pojedzie. Złapał się na myśleniu, że nie miałby nic przeciw temu, żeby znów pojechał na Biskupin. Może jeszcze raz zobaczy to, czego nie powinien? Chłopcy robili to w bezpiecznym miejscu, trzeba istotnie było ich śledzić, by zobaczyć to, co on widział.
- Ty nie siadaj przed telewizją a do książek - odezwała się matka po kolacji, widząc, że syn pilotem przelatuje kanały.
- Zmęczony jestem.
- Ciekawe, po czym? Po tych czterech jedynkach? Natychmiast odłóż pilota i do pokoju. I żebym nie widziała, że grasz na komputerze albo rozmawiasz przez telefon. Zresztą do niczego ci nie będzie potrzebny. Komórkę zostawisz na dole.
Dominik mógłby zadrzeć z matką, ale wiedział, że ta doniesie wszystko ojcu. Niechętnie położył pilota na stół i powlókł się na górę. Usiłował si uczyć, ale nie mógł się skupić nad najprostszymi zdaniami z podręcznika. Po przeczytaniu strony literki skakały mu przed oczyma, a w głowie przewijał się film z wydarzeń na Wyspie Opatowickiej. Rytmiczne ruchy głowy Kamila i jego partnera. W zasadzie nie widział dużo, tyle, co przez kilka sekund mignął mu członek Kamila, tego drugiego nawet przez moment nie widział z opuszczonymi majtkami. Poczuł charakterystyczne pęcznienie w kroku. Zamknął książkę i zwekslował się na kanapę. Chwilę nasłuchiwał, a gdy z dołu nie nadchodziły żadne niepokojące dźwięki, pośpiesznie zsunął spodnie i slipki. Jego członek wystrzelił niczym odgięta gałąź. Była to ta część ciała, z której nie był specjalnie dumny, mimo męskiej, zwalistej sylwetki i dobrze wyrobionych mięśni, jego członek mógł się zaliczać najwyżej do przeciętnych. Tak przynajmniej wynikało z pornosów, które oglądał. Jednak teraz był podniecony bardziej nić przy jakimkolwiek filmiku, który obejrzał. Wyobrażał sobie, co by to było, jakby Kamil wziął mu wziął kutasa do buzi. Naślinił rękę i wyobrażał sobie, że jest tam, na wyspie, w krzakach. Że mokry, gorący jęzor oblizuje jego męskość. Jak przesuwa się wolno, od jąder w stronę jego gorącego, rozedrganego czubka. Jak penetruje spód główki, wędzidełko. Orgazm, który nadszedł prawie znienacka, był tak silny, że Dominikowi brakło oddechu i zawróciło się w głowie. Gdy minęła już pierwsza fala, skonstatował, że ma mokrą całą rękę. Jeszcze nigdy aż tak się nie zmoczył. Widać zbierało się to w nim od kilku godzin.

Ojciec przyjechał w sobotę po południu, kiedy Dominik siedział w pokoju i się uczył. Po wczorajszym przeżyciu myślało mu się jasno i przejrzyście, rzeczy, z którymi męczył się na klasówce, przychodziły bez trudu. Nawet z matematyki, bez trudu obliczył współrzędne wierzchołka paraboli, dotychczas jego zmorę. Nie dane mu jednak było iść za ciosem, nie minął kwadrans od warkotu silnika samochodu ojca za oknem, kiedy rozległo się pukani do drzwi.
- Chodź ze mną - powiedział ojciec bez żadnych wstępów. Dominik posłusznie ruszył za ojcem. Szli tam, gdzie się domyślał, do biura.
- No to słucham, czego się dowiedziałeś - rzucił ojciec szorstkim tonem. Dominik zrelacjonował to, czego się dowiedział, jednak kiedy doszedł do opowiadania o piątkowym popołudniu, coś się w nim zacięło.
- I nie widziałeś, dokąd poszedł? I z kim? - zdziwił się ojciec.
- Nie, nie było warunków. Zniknęli mi na osiedlu domków jednorodzinnych, po drugiej stronie Olszewskiego.
- Ej, widzę, że coś ukrywasz - powiedział zimno ojciec. Skąd on to wie?
- Po prostu mi zniknęli. Starałem się iść za nimi ale oczywiści w odpowiedniej odległości. Całkiem możliwe, że weszli do którejś z willi. Szwendałem się po tym osiedlu przez godzinę i nie zauważyłem żadnego z nich.
- W sumie to niewiele, ale przyda się i to - westchnął ojciec i wyciągnął portfel. - Masz tu za fatygę - wręczył osłupiałemu synowi pięć tysięcy złotych. Dominik, który nigdy nie miał kłopotów finansowych, jeszcze w życiu nie trzymał takiej sumy w ręku. Widać wśród tych informacji, które przekazał, musiało być coś naprawdę cennego. - A teraz wracaj do książek. Matka mi się skarżyła, szkoła na ciebie narzeka.

Przez weekend ni wydarzyło się nic nadzwyczajnego. W poniedziałek na próżno wypatrywał Kamila. Nie pojawił się w szkole. Po trzeciej lekcji dotarło do niego, że stało się z nim coś niedobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 11:14, 05 Lut 2017    Temat postu:

parę uwag by się znalazło, ale fajne, fajne, fajne. ciekaw jestem jak się akcja rozwinie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 11:40, 05 Lut 2017    Temat postu:

Uwagi zawsze mile widziane. Poza tym nie wychodzi mi do końca tak, jakbym chciał. Ale ponieważ tu już prawie nikt nie zagląda, obleci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anonimus
Debiutant



Dołączył: 04 Lut 2017
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:27, 05 Lut 2017    Temat postu:

Ciekawe opowiadanie. Pisz dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 15:16, 05 Lut 2017    Temat postu:

NO, nie rób sobie jaj , ja tu namiętnie wchodzę, ciągle żadny nowych odcinków. Jest ciekawie, a będzie bardziej, dziekuję za rozdział. Jest kilka literówek ale co mi tam i ja niepowinienem dawać takich uwag Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Nie 19:50, 05 Lut 2017    Temat postu:

"Parę uwag by się znalazło"? nie wiem, tak mi się dobrze czyta, że ja akurat żadnych niedociągnięć nie zauważam, nawet literówek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 22:07, 05 Lut 2017    Temat postu:

R. ma problem z długimi zdaniami (czasami za bardzo rozbudowane ).


trochę 'dziwny' jest ten Dominik: zwraca się do kierowcy 'per pan' i tak dalej. ta cała 'otoczka' pasuje bardziej do jakiejś rodziny z wyższych sfer. swoją drogą dziwne, że ojciec-mafioso zleca swojemu niewtajemniczonemu w rodzinny biznes synowi śledzenie kolegi z klasy. ale never mind it is just a story


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 22:28, 05 Lut 2017    Temat postu:

1. Niestety, ojciec nie wniknie wszędzie. To akurat nie jest aż tak wymyślone, jakby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać. Dzieciaki bywają fantastyczne w tej robocie i wiele razy z nich korzystano właśnie dla zdobywania informacji, czy to podczas wojny czy pokoju. A gdy chodzi o porwanie małolata, to przecież łażący za nim cały tydzień dorosły zwróciłby uwagę bardziej niż małolat, zwłaszcza znajomy.

2. Bo mafioso to musi od razu kurwami rzucać? A co powiesz np. o Aleksandrze Gawroniku, bodaj doktorze a na pewno senatorze? A jest nawet więcej niż prawdopodobne, że to on kropnął Jarka Zientarę (spotkałem w życiu osobiście, tak na marginesie). Doktora Kulczyka nie wspominając, bo to również mafioso, tylko nieco inny? Miałem w życiu okazję mieszkać kolo jego pierwszej firmy Interkulpol (co za nazwa...) i wiem kto tam przyjeżdżał i z kim Kulczyk jeździł na miasto. Pisząc to opowiadanko miałem na my≥śli kogoś takiego jak Gawronik czy Bykowski. Zresztą też nie jestem zadowolony ale z nieco innych powodów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 22:38, 05 Lut 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pon 4:46, 06 Lut 2017    Temat postu:

Chryste Panie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 18:38, 06 Lut 2017    Temat postu:

nie mówię o ojcu-mafiosie, tylko o Dominiku – wiem jak zachowują się zamożni kolesie w stosunku do kierowców, którzy ich wożą. o to mi chodziło (a że mafioso nie musi rzucać mięsem to wiadomo).

ojciec nie wciśnie się wszędzie, racja, ale może zlecić to jednemu ze swoich 'żołnierzy' – zwłaszcza, że widać, że nie chce aby syn się dowiedział.

ale OK, twoja opowieść – twoje decyzje dotyczące bohaterów i ich relacji ze światem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 19:54, 06 Lut 2017    Temat postu:

A tu masz sporo racji. Oczywiście wezmę pod uwagę w pisaniu i przy przeróbkach efektu końcowego. Z tymi żołnierzami to tak nie do końca się zgadzam, zresztą, dlaczego ni wychować dzieciaka na żołnierza? W Polsce jest takie podejście, że co się zdarzy w rodzinie - zostaje w rodzinie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavcik
Adept



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pon 20:13, 06 Lut 2017    Temat postu:

Jak zwykle się dobrze czyta. Zaczynam się powtarzać . Czekam na kolejne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 0:49, 08 Lut 2017    Temat postu: 5.

Na próżno Dominik spoglądał w stronę drzwi na każdej lekcji, żaden z intruzów przerywających lekcję nie był Kamilem. "Mogły być różne powody" - pocieszał się, mając w pamięci Zeszłotygodniowe przeziębienie swojej "zwierzyny". - Ty znowu nie uważasz, Reroń - wytrwał go z zadumania głos nauczycielki. - O czym mówiliśmy?
Dominik w ataku paniki popatrzył na tablicę i na gwałt usiłował odczytać niezbyt wyraźne pismo nauczycielki.
- O wydobyciu węgla w Europie - odpowiedział oględnie.
Nauczycielka nie kryla swojego poirytowania.
- Eh, pracować si z wami nie da. Opowiadałam o strajku górników w Wielkiej Brytanii i zamknięciu kopalń przez Margaret Thatcher. I prosiłam, żeby szczególnie uważać, bo tego nie ma w podręczniku, a to jest ważne i będę tego wymagać. A ty, Reroń, masz z geografii słabe dwa. Na twoim miejscu nie bimbałabym sobie i nie myślała o niebieskich migdałach. Siadaj.
Dominik nie miał pojęcia kim była Margaret Thatcher i o co chodziło z górnikami. To w tej chwili było naprawdę mało istotne, nawet jeśli kosztowałoby dla niego kolejne zagrożenie. Zresztą o angielskich górnikach znajdzie sobie w Wikipedii, jak już tylko... Jak co? W tym momencie przyszło mu do glowy coś naprawdę przerażającego. Gdzie jest Kamil? Co robi? Bo chyba nie udał się nigdzie w własnej woli... Dla świętego spokoju usiłował się skupić na geografii, i przynajmniej udawał, że słuchał, postać nauczycielki widział jak przez mgłę, a pokazywanych na mapie obszarów wydobycia węgla prawie wcale. Teraz pozostał inny problem - czy rozmawiać z ojcem o nieobecności Kamila w szkole. Jeśli tak, to trzeba by to zrobić jakoś taktycznie, bez nachalnych pytań typu "co się z nim stało" i podobnych. Zresztą, najlepiej to odłożyć i chwilowo się nie martwić. Uśmiechnął się pod nosem, co oczywiście natychmiast wychwyciła nauczycielka.
- Nie wiedziałam, Reroń, że masz jakikolwiek powody do zadowolenia - stwierdziła zimno. - Ty naprawdę się nad sobą zastanów, zapewniam ci, że jest nad czym.
Dominik zerknął na zegarek i z ulgą skonstatował, że zostały jeszcze tylko trzy minuty tych tortur. Mężnie doczekać do końca lekcji. Na ostatniej godzinie był wuef, który lubił i przez całe czterdzieści pięć minut skupiał się na grze. Jednak, mimo fizycznego odpoczynku, temat Kamila wisiał nad nim uparcie. W szatni po wuefie przyłapał się na tym, że przygląda się chłopakom. Jak to w jego wieku, część to były duże dzieciaki, część powoli zaczynała wyglądać jak dorośli mężczyźni. Tu, w,samych tylko slipkach, bokserkach i gaciach wyglądali zupełnie inaczej niż na lekcjach czy w innych szkolnych sytuacjach. Radek Otręba, który zupełnie niczym się nie wyróżniał, miał tak wybrzuszone slipy, że nie dało się tego nie zauważyć. Co innego Tomek Brodzki, najprzystojniejszy chłopak, za którym oglądało się pół żeńskiej części szkoły, był w tym miejscu zupełnie płaski. Patrząc na niego, można by się wyleczyć z kompleksów - pomyślał. Klasowy grubasek, Wojtek Terlecki, siedział na ławce i naciągał podkoszulek, nieświadom, że zbyt szeroka nogawka spodenek odsłania mu duże, białe jądra i niemały członek. Dominik obserwował to z bliskiej odległości poczuł jak krew zaczyna mu krążyć coraz szybciej. Kto by pomyślał, że ten tłuścioch jest aż tak hojnie obdarzony, no no... Z żalem obserwował jak Wojtek, założywszy podkoszulek, wstaje i odwraca się tyłem. Na szczęście obraz mocno wrył mu się w pamięć. Ciekawe, jakby wyglądał Kamil? - pomyślał i najpierw przyszło mu do glowy, że przecież on nie ćwiczy, a dopiero później zdał sobie sprawę z sytuacji. Rozkosze podglądania kolegów zostały zastąpione przez stare problemy. Szybko dokończył ubieranie się i bezmyślnie ruszył na przystanek tramwajowy. Dopiero po chwili usłyszał wołanie kierowcy.
- Tata jest? - rzucił od progu.
- Nie ma i dziś go nie będzie - odpowiedziała matka, nawet nie odrywając oczu od garnka, w którym mieszała coś energicznie. - I raczej nie czekaj na niego, wyjechał do Wałbrzycha i wcześniej niż pojutrze nie wróci.
Odpowiedź ta ucieszyła Dominika. Bał się tego, że nie będzie mógł spojrzeć ojcu w oczy, że będzie się jego zwyczajnie bał. O ile jeszcze w szkole gotów był porozmawiać szczerze, zaledwie dwie godziny później nie tylko nie odważyłby się na taką rozmowę, ale chyba nawet na żadną inną. Szybko uporał się z obiadem i, wymawiając się masą zadań domowych, poszedł na górę. Rzucił w kąt plecak, wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i podłączył do ładowarki. "A może by tak do niego zadzwonić?" - pomyślał. Ba, żeby znal jego numer... Ktoś z klasowych chłopaków powinien go mieć, Otręba, Cibicki, Adamski... Zdaje się, że Kamil dość często rozmawia z Robertem Cibickim, chyba, z tego co zauważył, najczęściej. Już otworzył książkę kontaktów i jego palec zawisł nad nazwiskiem kolegi, kiedy zmienił decyzję. Jeśli rzeczywiście stało się to co podejrzewał, a czego bal się nazwać po imieniu, najlepiej, by nikt nie kojarzył jego z Kamilem. Już i tak pytano go, czy zmienił ostatnio zwyczaje i przerzucił,się z samochodu na tramwaj, co wcale nie wzbudziło jego entuzjazmu. Ludzie widzą więcej, niż się wydaje. Z ciężkim sercem odłożył więc telefon i zabrał się za lekcje. Ale mało zostało z tego entuzjazmu, z jakim uczył się jeszcze dwa dni temu. Gorzej, zaczęła go zawodzić koncentracja, coś, co, wydawałoby się, miał nieźle opanowane.
Po godzinnej męczarni postanowił dać sobie spokój. Zwlókł się z krzesła i położył na tapczanie. Powoli wracały do niego obrazy ze szkolnej szatni. Tak się w jego życiu złożyło, że jeszcze nigdy nie widział nagiego mężczyzny. Rodzice nie posyłali go na kolonie, by nie zadawał się z "hołotą", wakacje oznaczały dla niego wyjazdy rodzinne, na których nie działo się nic specjalnego. Jedyna wycieczka klasowa dłuższa niż jeden dzień, też nie wniosła nic w tym temacie, mieszkali w czterogwiazdkowym hotelu, miał jednoosobowy pokój i po kilku tajnych piwach z kolegami zniknął w pokoju. Koledzy z piciem zostali odkrycie przez nauczyciela gdy on już smacznie spał, i tak mu się upiekło. A tak poza tym? Ojca widział najwyżej bez podkoszulka, choć wiedział, że wszystkie części ciała ma na miejscu i w odpowiednich wymiarach. A zapamiętane widoki atakowały go z taką siłą, że niemal natychmiast odczul zdecydowaną reakcję członka. Wyobrażał, że ściska długiego, jasnego kutasa Terleckiego i głaszcze jego jądra, pokryte delikatnym, białawym meszkiem. Ciekawe, jak by tak odsłonić główkę? Coraz bardziej ponosiła go fantazja. Jeszcze zauważył, że jego członek jest bardziej wilgotny niż zwykle, a dotykanie czubka powoduje dreszcze, których do tej pory nie zaznał - i w tym momencie uderzyła go najmocniejsza fala, jakiej kiedykolwiek doświadczył. Kilka minut dochodził do siebie, łapiąc oddech. W tym momencie zadzwonił telefon. Podniósł go mokrą, ociekającą ręką i rzucił okiem na wyświetlacz. Dzwoniła Ola. Przez moment rozważał, czy ma odebrać tę rozmowę.
- Cześć - powiedział, przyjmując najbardziej obojętny ton, jaki mógł z siebie wydobyć. Jeszcze odczuwał w oskrzelach zadyszkę, która dopadła go wraz z orgazmem.
- Przyjdziesz? - zapytała bez wstępów. Dominik chwilę milczał i zastanawiał się nad najlepszą taktyką. Nie miał najmniejszej ochoty na jakąkolwiek rozmowę ani na cokolwiek innego.
- Mam masę nauki, jestem zagrożony z czterech przedmiotów - odpowiedział. - Jeśli nie wyrobię się z tym do końca tygodnia, będę miał przegwizdane.
- To może ja wpadnę? Tak na chwilkę, odprężysz się od nauki.
- Olu, dziś zupełnie nie da rady. Mnie brakuje dobrych dwóch tygodni, żeby to wszystko nadrobić - powiedział, starając się, by zabrzmiało to poważnie a nie zrzędliwie.
- Mam wrażenie, że mnie unikasz - powiedziała Ola. - Będziemy chyba musieli poważnie porozmawiać.
Poważna rozmowa to było coś, czego Dominik w tym momencie potrzebował zdecydowanie najmniej.
- Olu, poczekaj ten tydzień i wszystko będzie jak dawniej...
W tej chwili uświadomił sobie, że nic już nie będzie tak jak dawniej. I że nie ma jakiejkolwiek ochoty na "chodzenie" z Olą. Ich ostatnia randka powinna być ostatnią w ogóle. Ba, ale jak to powiedzieć?
- Ty nie jesteś ze mną szczery, Dominik...
Oczywiście że nie jest z nią szczery ale dlaczego ma jej to powiedzieć? Na pewno nie powie jej o tym, co od pewnego czasu go gryzie. Jego zdaniem Ola może była ładna i wesoła, ale tak naprawdę była głupią gęsią, którą bawiły plotki o koleżankach, ciuchy i wydawanie pieniędzy. Jego do niedawna zresztą też...
- Olu, przecież to tylko tydzień...
Nie usłyszał odpowiedzi a jedynie cichy szloch. Albo udawała albo rzeczywiście... Nie była to nowość, Ola już kilka razy wymuszała od niego różne rzeczy dąsami i płaczem. Ale tym razem nie będzie tak dobrze.
- Zadzwoń jak się uspokoisz a ja będę miał więcej czasu - powiedział chłodno i rozłączył rozmowę. Na wszelki wypadek wyłączył telefon, bo podejrzewał, że oddzwoni od razu. Nawet niespecjalnie przezywał to co się przed chwilą stało, choć wiedział, że ich "chodzenie" jest już zakończone.

Gdy następnego dnia samochód podjechał pod szkolny parking, dwa miejsca dalej stał policyjny radiowóz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin