Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hej gamle man!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kropa
Wyjadacz



Dołączył: 14 Cze 2012
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 21:00, 08 Cze 2015    Temat postu:

W tym momencie Magnus zrobił coś zupełnie nieprzewidywalnego, przywarł głowa do piersi profesora."głową"
N wet nie zauważył, jak znalazł się na przedmieściach Jeleniej Góry.
"Nawet"
Czemu takie krótkie???
Pozdrawiam!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 21:16, 08 Cze 2015    Temat postu:

Dzięki za korektę. Poprawię później bo muszę najpierw napisać nowy odcinek. A właśnie się zabieram. Smile

10 000 znaków per odcinek +/- 10% - tak to mniej więcej obejmuję, zostało mi po Innych. Tak, wiem,  że niektórzy chcialiby dłuższe odcinki, nawet ja bym chciał, ale... Różnie to jest z czasem, siłami itp. Postanowiłem, że będzie się ukazywać codziennie i to jest dla mnie priorytetem.

Dziś miałem cały dzień elektryków w chałupie i mam masę zaległości (bateria w lapku nie jest wieczna). Dlatego dzisiejszy odcinek może być dość późno bo jeszcze mam ku...sko ważną prezentację do wygładzenia dla mojego uczyliszcza Sad Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 21:18, 08 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 21:51, 08 Cze 2015    Temat postu:

'Zatem wyszło mu, że albo będzie miał zawał albo wpieprzy go rak.'
OK, trochę się zastawiałem nad tym zdaniem. 'wpieprzy' w tym kontekście jakoś mi za bardzo 'nie leży', jakoś tak niezgrabnie. lepiej by było (i bardziej naturalnie) 'załatwi'.

czekamy, czekamy na następną część Smile


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 22:44, 08 Cze 2015    Temat postu: 23.

Szli powoli, nawet Magnus nie szarpał się jakoś specjalnie, choć już prawie rutynowo przejął funkcję mapowego i kontrolował szlak.
- No dobrze, ale w ogóle o czym miała być ta rozmowa? - Kornel wiedział, że od niej nie ucieknie, teraz ważne tylko by mieć nad nią jakąkolwiek kontrolę. Magnus i kontrola - prawie się uśmiechnął.
- Dlaczego się nie ożenisz? - wypalił chłopak. Bez żadnych podchodów, bez badania gruntu, prosto z mostu. Pierwszy cios okazał się tak mocny, że Kornel aż przystanął z wrażenia. Od kiedy umarła Sabina nikt nie zrobił mu takiej uwagi, ba, nawet się nie odważył. Przede wszystkim dlatego, że z nikim nie był na tyle blisko, by mógł sobie pozwolić na poufałość. Poza tym pytający musiałby się liczyć z riposta najpierw a w dalszej kolejności z innymi konsekwencjami. Magnus nie tyle nie wiedział, ile wypracował sobie taką pozycję, że nie takiego mu nie groziło. Poza tym... Może czas wyrzucić to z siebie?
- A kto by mnie tam chciał? - profesor spróbował obrócić pytanie w żart.
- Na przykład ta baba, którą spotkaliśmy na dworcu, pamiętasz? Wiesz jak ona się na ciebie patrzyła?
- Miała zadzwonić w tygodniu - przypomniał Kornel, nie biorąc pod uwagę, że Magnus nie zrozumiał tamtej rozmowy. - Widzisz, jak mnie traktują? Gdyby, jak mówisz, zależałoby na mnie, zadzwoniłaby.
Magnus popatrzył z politowaniem na profesora i uśmiechnął się złośliwie.
- Może nawet dzwoniła, przecież nas więcej nie było w domu niż byliśmy. A ty co zrobiłeś? Telefon stoi na stoliku, nie wierzę, żebyś nie miał do niej numeru. A nawet jeśli nie masz, nie zadałeś sobie trudu by sprawdzić, choćby w książce telefonicznej, prawda? - Magnus był bezlitosny. - Gorzej, ile razy wracałeś z miasta a ja byłem w domu, nawet nie pytałeś się, czy ktoś dzwonił, przynajmniej ja sobie czegoś takiego nie przypominam.
- To chyba oczywiste, gdyby coś takiego było to powiedziałbyś mi od razu.
Magnus rzucił okiem na mapę, odwrócił się na chwilę, jakby kontrolując drogę, kiwnął do siebie głową i powiedział:
- Kornel, przestań ze mną grać w te szachy. Tak nie zachowuje się osoba, której spodobała się jakaś kobieta. Jak mojej matce spodoba się jakiś facet, to potrafi z pracy zatelefonować i spytać czy nie dzwonił. Nie życzy sobie telefonów do pracy, ty pewnie też nie. Wy, naukowcy, macie bardzo wiele wspólnego. Ty celowo unikasz ludzi, prawda?
Zdaje się, że miałem kontrolować tę rozmowę - uprzytomnił sobie Kornel. Teraz już było po ptokach.
- Masz pięćdziesiąt lat, jeszcze nie za wiele, by jakoś ułożyć sobie życie. A ty... Ty żyjesz w jakimś innym, zupełnie odrębnym świecie. Szkoda, że nie widzisz siebie z boku, na przykład jak czytasz czy prowadzisz samochód. I taki oderwany jesteś prawie cały czas. Wiesz co? Obejrzałem twój album ze zdjęciami, ten co leży koło książki telefonicznej. Żadna zbrodnia, prawda? Na twoich zdjęciach nie ma w ogóle ludzi, jeśli naprawdę nie musi. Jesteś nad jeziorem, w fajnym towarzystwie, a ty fotografujesz pomost, ptaki, rośliny... Tylko jedno zdjęcie pamiątkowe, z ludźmi, którzy wyglądają bardzo sympatycznie. Założę się, że nawet z nimi nie rozmawiałeś.
Mały miał rację i Kornel o tym doskonale wiedział. Od tamtej środy, w którą to się stało, jakoś nie ciągnęło go do towarzystwa. A zdjęcia były z zeszłego roku z pobytu w Szwecji i Norwegii.
- Pić mi się chce - powiedział Kornel widząc wiatę dla turystów. - Siądźmy na chwilę, zapalę sobie, wypijemy. Daleko od schroniska?
- Według mapy jakieś dwa i pół kilometra - odpowiedział Magnus. - To dobry pomysł.

Wiata turystyczna położona była tuż przy szlaku, na sporej polanie otoczonej sosnowym lasem. Wręcz zapraszała by usiąść i odpocząć trochę. Kornel wyjął kanapki, dla siebie pół kurczaka z rożna, kupionego w supermarkecie w Jeleniej Górze i zabrali się za jedzenie. Na razie nikt nie miał ochoty powrócić do rozmowy.
- Daj mi skrzydełko - przerwał w końcu ciszę Magnus. Kornel popatrzył na niego w osłupieniu.
- Przecież ty nie jesz mięsa?!
Nie czekając na spełnienie prośby, Magnus sięgnął ręką przez środek drewnianego stołu, oderwał skrzydełko i zaczął je obgryzać.
- Chcę po prostu pokazać, że wszystko się da zrobić, nawet jak się nie chce bądź nie lubi. Ja nie przepadam za mięsem, unikam go jak się da, ale jak trzeba, przemogę wstręt i je zjem. Po prostu pokonam własną słabość. Pewnie w życiu znajdę się nieraz w sytuacji, kiedy będę to musiał zrobić - to powiedziawszy umilkł i wrócił do skrzydełka. Kornel nie zauważył, by jego twarz wykrzywiał jakiś grymas, choć rzeczywiście jadł to bez przyjemności.
- Masz rację - przyznał profesor, kończąc kurczaka i starannie wycierając palce w papierowa chusteczkę. - Tyle że... Wiesz o tym, co się stało trzy lata temu, prawda? - Zapytał i nie czekając na odpowiedź rozpoczął opowiadanie o tamtym dniu. O wszystkim co się wtedy stało i większości z tego, co było później. Magnus słuchał w bezruchu, od czasu do czasu gryząc jabłko.
- To było trzy lata temu, prawda? - zapytał, kiedy Kornel skończył opowieść.
- Tak.
- Więc dość się nacierpiałeś. Zresztą chyba polubiłeś cierpienie, prawda? Jest ci wygodnie cierpieć, by nie rozmawiać z ludźmi, by dano ci święty spokój, by rozłożyć swoje ukochane książki i mieć w nosie wszystko i wszystkich.
- Jesteś chyba niesprawiedliwy - zaprotestował Kornel. On to widział inaczej, jako niemożność dostania rekompensaty po takiej stracie.
- Ja to tak widzę. I może już czas przestać robić z siebie męczennika? Kornel, ty jesteś naprawdę fajnym facetem. Nawet sam sobie z tego nie zdajesz sprawy i nie dajesz innym ludziom tego zauważyć. Umiesz polubić człowieka, umiesz mu pomóc - wszystko to, czego nie potrafi moja matka. Jej takie rzeczy nie interesują. Wszystko przelicza na pieniądze a facetami to ona się bawi. Ty myślisz, że ona miała zamiar wyjść za mąż za tego Larsa Nylandera, który mnie zmajstrował? Nie. Ona się nim bawiła, była z nim tak długo jak był dobry w łóżku. A później, gdy wyjechał do Göteborga, ściągnęła go tylko na rozprawę o alimenty. A on był niewiele lepszy numer, płaci ale nawet nie chce mnie znać. Tak po prawdzie też za nim nie tęsknię. Ty byś mnie tak nie zostawił.
- Skąd możesz wiedzieć? - zapytał profesor. - Nigdy nie miałem dzieci i nie wiem jakbym się zachował.
Magnus nie wydawał się przekonany. Pokręcił głową ale nic nie powiedział, zastygł w bezruchu. Kornel już otwierał usta ale chłopa gestem pokazał mu że ma milczeć a następnie pokazał coś z boku. Kornel obrócił się i zamarł. Na polanę wszedł duży dzik i rozglądał się ciekawie. Był cały szary, nie miał tak charakterystycznych brązowych pasów. Profesor nigdy nie miał do czynienia z dziczyzną, nawet w postaci o wiele mniej groźnych saren i danieli, więc nie wiedział czego ma się spodziewać. Słyszał kilka historii o ludziach, którzy byli rozszarpani przez dziki... A może to były wilki? - zastanawiał się gorączkowo i popatrzył na Magnusa. Chłopak nie wyglądał wcale na przerażonego, wręcz przeciwnie, zwierzę chyba zrobiło na nim spore wrażenie. Możliwie bezszelestnie odbezpieczył aparat fotograficzny, który miał na pasku i pstryknął kilka zdjęć. Ma chłopak nerwy... Tymczasem dzikowi znudziły się chyba dwie osoby przy stole, bo bo nagle odwrócił się, wykonał tylną częścią ciała dość nieprzyzwoity dźwięk i zniknął w gęstwinie równie nagle jak się pojawił. Magnus zaczął chichotać a po chwili śmiał się już otwarcie. Profesor, s którego uszło już napięcie, za chwilę dołączył.

- Bo nie trafimy do schroniska - upomniał Magnusa profesor. - Z tego co mówił ten chłopak w biurze podróży, ostatni kawałek jest nieoznakowany i po ciemku będzie nam trudno go znaleźć. Musimy się zbierać.
- Wiem gdzie ono jest, po to mam mapę - uspokoił go Magnus i rozpoczął robienie porządku na stole. Kornel musiał przyznać, że jeśli chodzi o wyrobienie turystyczne, to Magnus mógłby być wzorcem w Sevres. W bezczelności podczas rozmowy również.
- Jak te zdjęcia wyjdą to mam szansę wygrać w swoim dzielnicowym domu kultury konkurs na fotografię przyrodniczą - pochwalił się Magnus. - Mało kto ustrzeli dzika a jeszcze szarego... Są bardzo rzadkie.
- Będę trzymał kciuki - odpowiedział profesor lustrując polanę. Obaj byli już gotowi do marszu.
- Dostałem swoją szansę - powiedział Magnus. - Nawet nie szukałem, sama przyszła, zmaterializowała się na polanie a na koniec na mnie pierdziała - powiedział usiłując się nie uśmiechnąć. - Kornel, ty też takie szanse dostajesz. Tylko chyba ich nawet nie dostrzegasz.
- To znaczy? - Kornel był już znużony ta rozmową.
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie, jesteś w końcu piekielnie inteligentny. Ale teraz żarty się skończyły bo trzeba będzie uważać, zaraz powinien być skręt - powiedział Magnus, rad że nie musi odpowiadać na to pytanie. - O reszcie pogadamy sobie później.
- To będzie jakaś reszta?
- Masz to jak w banku.
Było już prawie ciemno gdy doszli do dużej polany. Na słupku stała tablica z napisem Chatka AKT i strzałką w lewo. Tyle że we wskazanym kierunku nie było żadnej większej drogi a jedynie wąska ścieżka prowadząca wzdłuż strumyka a niekiedy nawet jego środkiem, po plackach ziemi i dużych płaskich kamieniach.
- Jesteś pewien, że dobrze idziemy? - zapytał Magnusa.
- Nie. Ale idźmy dalej.
Po około dziesięciu minut ślizgania się po mokrych omszałych kamieniach i wsiąkania w grząską glebę opuścili las i stanęli na otwartym terenie. Czyste powietrze i bezchmurne niebo roztaczały przed nimi widok na główny grzbiet Karkonoszy. Ale, co ważniejsze, całkiem blisko dostrzegli wyraźne światło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 23:24, 08 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 22:56, 08 Cze 2015    Temat postu:

Błędy poprawione według wskazówek. Co do wpieprzającego raka - pełna zgoda choć ja tak mówię Smile Dziękuję za już i proszę o ejszcze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 23:02, 08 Cze 2015    Temat postu:

1) '-gnus, nie czekając na spełnienie polec Masz pięćdziesiąt lat, jeszcze nie za wiele, by jakoś ułożyć sobie życie.'

tu chyba coś ci umknęło Wink (1)

2) '- Wiem gdzie on jest, po to mam mapę - uspokoił go Magnus'

'schronisko' (bo chyba o nim mowa) jest rodzaju nijakiego, więc powinno chyba być 'ono'.

robi się ciekawie Smile z niecierpliwością czekam na następną część Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 22:23, 09 Cze 2015    Temat postu: 24.

Moment stali przez drewnianą chatką zanim Kornel odważył się podejść i nacisnąć klamkę. Ze środka dobiegał zmięty gwar młodych głosów, tłumiony dodatkowo przez dźwięki muzyki. Nie wiedząc czego oczekiwać, Kornel, jak to się mówi w sporcie, wziął czas. Zlustrował okolicę, choć niewiele zobaczył, bo wszystko już tonęło w mroku, popatrzył na niebo, bezchmurne i usiane wyjątkowo jasnymi, skrzącymi się gwiazdami. Po tym wszystkim wyciągnął paczkę caro, wyjął jednego papierosa i zapalił.
- Nie wchodzimy? - zdziwił się Magnus, który przestępował ze zniecierpliwienia z nogi na nogę. Kornel zgasił papierosa w połowie, zdeptał go i z duszą na ramieniu nacisnął klamkę drewnianych drzwi.
- Oba samce - zabrzmiał wesoły głos z głębi. - Będzie miał kto rąbać drewno.
- Jesteśmy tylko dwie, więc od mycia naczyń i tak się nie wymigacie - oświadczyła młoda blondynka przy stole.
Nieco zdezorientowany Kornel wodził wzrokiem po zgromadzonych w środku ludziach, szóstce w wieku studenckim. Jeśli oczekiwał jakiejś ciszy, atencji czy inaczej wyrażonych formalnych wyrazów szacunku, srodze się zawiódł. Przyzwyczajony do tego, że studenci witają go ciszą, musiał przełknąć gorzką pigułkę.
- No wejdźcie, nie będziecie przecież tak stali w drzwiach - powiedziała brunetka. Dopiero teraz Kornel zauważył, że przez ten czas nie poruszyli się nawet o centymetr.
- Właściwie przychodzący powinni się przedstawić pierwsi, ale ja pana znam, panie profesorze - ciągnęła brunetka. - Na pierwszym roku miałam z pana żoną lektorat z niemieckiego. Pan profesor Bartnik, prawda?
Kornel kiwnął głową i gorączkowo zastanawiał się, co zrobić z tym fantem. Przygotowany na kilku nieznanych mu ludzi, nie spodziewał się tak szybkiej identyfikacji. Nawet niespecjalnie był ciekaw co z tego wyniknie, w myślach układał plan szybkiej kolacji i jeszcze szybszego pójścia spać, żeby tylko za wiele nie mieć z nimi do czynienia, spojrzał na zegarek, była za piętnaście dziewiąta. W sam raz.
- Pan siądzie, panie profesorze, pana wnuk również.
Klapa za klapą, niech ta babka w końcu się zamknie - błagał w myślach profesor. I wyjaśnił nieporozumienie.
- Kuzyn bardziej niż wnuk - powiedział z godnością. - Czy tu gdzieś można się umyć?

Wbrew jego oczekiwaniom studenci przyjęli ich ciepło a Magnus został natychmiast zaakceptowany przez resztę, która na szczęście mówiła po angielsku. Kornel po raz pierwszy w życiu widział chłopca w sytuacji, kiedy musiał współdziałać z nieznanymi sobie osobami i z dumą obserwował chłopaka, który doskonale dawał sobie radę. Już po kilkunastu minutach żartował z nimi i się wygłupiał.
- To będę w końcu rąbał to drewno czy nie? - zapytał. - Mówiliście, że to obowiązek facetów.
- Tylko dlatego by nie zmywać naczyń - odezwał się grubszy chłopak w okularach, który miał na imię Miłosz. - Na dziś starczy.
Magnus jednak uparł się i wyciągnął Miłosza i jeszcze jednego chłopaka na dwór. Zastanawiające, że go wszyscy słuchają - zdziwił się profesor, ale zostawił tę uwagę dla siebie. Gdy we wnętrzu zrobiło się nieco ciaśniej, Kornel poprosił brunetkę o przybliżenie jej zasad na jakich korzysta się z tego przybytku.
- Cena trzy pięćdziesiąt od osoby, trzeba włożyć pieniądze do saszetki i zameldować się, to znaczy wpisać na listę. Co do jedzenia, każdy własne. Około jedenastej będzie kolacja, jeśli chcecie się dorzucić i zjeść z nami, naprawdę nie ma przeciwwskazań.
- Mam wegetarianina na pokładzie - poinformował Kornel.
- Nie szkodzi. Nie jest sam, Aśka też jest wegetarianką, Miłosz za mięsem nie przepada. A pan, panie profesorze...
Kornel ze zdziwieniem zarejestrował, że ten tytuł, jego chyba największa duma w życiu, po prostu mu ciąży. Nawet w towarzystwie studentów, bo całe towarzystwo składało się z absolwentów znanego wrocławskiego liceum i studiujące na różnych uczelniach. Najchętniej zaproponowałby przejście na 'ty' ale zawsze istniało prawdopodobieństwo, że któreś z nich będzie jego studentem. Byli na trzecim roku, na czwartym z reguły wybiera się drugi fakultet, filologia do tego nadawała się jak znalazł, zwłaszcza, że, jak zauważył, towarzystwo mówiło naprawdę dobrą angielszczyzną.
- Panie Kornelu wystarczy - odparł po chwili wahania. - Ja też chcę trochę wolnego od uczelni.
- A zawsze myślałam, że pan taki śmiertelnie poważny - odezwała się blondynka Ela, była studentka jego żony. - Pamiętam, jak pan przyjeżdżał na politechnikę po panią doktor Bartnik.
Kornel miałby kilka pytań bo z tonu głosu tej dziewczyny wywnioskował, że był postacią o której się mówiło i już miał coś na języku, gdy nagle zrezygnował. Lepiej uciekać z tego tematu, Bóg wie, czego o sobie samym można się dowiedzieć. O tym, że studenci uniwerku się go bali, wiedział, niepotrzebna mu zła sława gdzie indziej.

W tym momencie drzwi się otworzyły i do wnętrza wszedł Miłosz trzymający Magnusa na barana, z tyłu przytrzymywał go drugi student, dryblas obcięty na jeża.
- Stało się coś? - zaniepokoił się Kornel i powtórzył pytanie po szwedzku.
- Tak, przegrałem zakład o dziesięć złotych że nie zaniesie mnie o własnych siłach do domu - odpowiedział Magnus. - To chyba nie są jakieś wielkie pieniądze?
Gdy Magnus zszedł z Miłosza, który chełpił się stu piętnastoma kilogramami żywej wagi, ten klepnął go przyjacielskim gestem w tyłek. Kornel zarejestrował ten gest i uczuł natychmiastowy wewnętrzny kurs zazdrości. Oni znają Się przecież od niecałej godziny! Postanowił być bardzo ostrożny i obserwować pilnie, co będzie się działo. Zauważył, że ani jeden ani drugi nie szukał specjalnie jakoś obecności tego drugiego, po prostu wpadali na siebie i zawsze robiło się co najmniej wesoło. Kornel wydobył paczkę papierosów i nałożył kurtkę.
- Z paleniem tu jest tak, że jak towarzystwo się zgadza, można palić w środku - oświecił go szczupły z włosami na jeża, Radek. - Aśka pali, Ela udaje że nie pali ale popala po kątach, można więc palić tutaj. Ja nie palę ale mi dym nie przeszkadza, mam dwa kominy w domu, matkę i ojca.
- Odetchnę trochę świeżym powietrzem, to znaczy tym co złapię między jednym kłębem dymu a drugim - odpowiedział Kornel. Wychodził głownie po to, by nie widzieć Magnusa i Miłosza. Musi przemyśleć to co widział.

Zapalił i tępo wpatrywał się w niebo. Już zdążył umówić się z sobą samym, że w rozmowie z Magnusem tego tematu nie rusza. Jest spore prawdopodobieństwo że to ich przedostatnia a nawet ostatnia noc spędzona razem, jakkolwiek to by zabrzmiało. Zresztą te ich wygłupy wyglądały dość niewinnie, dlaczego od razu zaraz bierze je za zaloty? Pokręciło go do reszty? Chyba tak, bo zadał sobie trud sprawdzenia, czy obaj nie reagują na siebie seksualnie, oczywiście obserwując odpowiednie partie ciała. Ale chyba nie, co prawda Miłosz miał w tym miejscu spory, nawet miły dla oka wybój, ale nic nie prężyło się, nic nie wystawało. Magnus był zaś w dość ciasnych dżinsach i tak nie byłoby nic widać. Skończył papierosa i wrócił do wnętrza. Dziewczyny kroiły chleb, dwóch chłopaków wyszło ze stągwią po wodę a Magnus z Miłoszem grzebali w palenisku pieca. Kornel zdążył się zorientować, że towarzystwo składa się z dwóch par i dwóch luzaków, którymi byli Radek i Miłosz. To by się nawet zgadzało...
- Jak tu jest ze spaniem? - zapytał profesor kiedy wszyscy już zasiedli do stołu.
- Przykłada się głowę do plecaka i się śpi, chyba że się ma poduszkę.
- Ale gdzie, tutaj? - dopytywał się profesor. Ela pokazała ręką na drabinę stojącą za stołem. Kornel zastanawiał się, czy tam są jakieś pokoje, ale nie wyglądało na to, nie zapytał tylko po to by się nie zbłaźnić. Skończą jeść to obada sprawę.
- O której jest cisza nocna?
- Od w pół do czwartej do za piętnaście czwarta - odpowiedziała Aśka.
- Pani chciała powiedzieć siódma?
- Nie, czwarta , tak jest w regulaminie - powiedziała Ela wesoło - ale my podchodzimy do tego zdroworozsądkowo. Po kolacji pośpiewamy trochę a później po prostu idziemy spać, nikt już tu nie wdepnie.

Korzystając z zamieszania zaraz po posiłku, kiedy towarzystwo zabrało się za sprzątanie, Kornel postanowił sprawdzić jak wygląda ze spaniem. To znaczy chciał nawet wziąć udział w porządkach, ale delikatnie mu to wyperswadowano. Mniej więcej tak, jak się chce komuś dać do zrozumienia, że niektóre drzwi są dla niego zamknięte. Prawie niezauważony wspiął się po drabinie na górę, odsuwając u szczytu drewniany właz. I nagle z blasku wszedł w ciemność. Nie wziął latarki, na szczęście w kieszeni miał zapalniczkę. Po chwili zobaczył rząd śpiworów rozłożony na podłodze, usłanej materacami. A więc tak to wygląda. Będą spali wszyscy naraz. Dotychczas przyzwyczaił się do towarzystwa Magnusa i to z trudem, to będzie nie do zniesienia. Chyba będzie musiał sobie odpuścić nocleg w tych warunkach. Ma w plecaku dwie książki, spędzi noc na lekturze. Co prawda dawno już nie zarwał nocki ale sytuacja była wyjątkowa. Magnus może spać na górze. Pewnie koło Miłosza... Nie, do tego nie może dopuścić. Co zrobić? Jak to rozwiązać? Postanowił chwilowo się tym nie martwić. Podszedł do wyjścia, otworzył właz i jeszcze na schodach zobaczył Miłosza kłębiącego się po podłodze z kimś w walce. Pozorowanej? Chyba tak, bo tym drugim był Magnus.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 1:18, 10 Cze 2015, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Wto 22:33, 09 Cze 2015    Temat postu:

'- Yo będę w końcu rąbał to drewno czy nie? - zapytał. - Mówiliście, że to obowiązek facetów. '
Literówka.

jak zwykle - super Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 19:04, 10 Cze 2015    Temat postu: 25.

Z nim będziesz szczęśliwsza
dużo szczęśliwsza będziesz z nim
ja cóż, włóczęga, niespokojny duch
ze mną można tylko pójść na wrzosowisko...


Delikatne dźwięki gitary, cztery zgrane żeńskie i męskie głosy nawet na Kornelu wywarły wrażenie. Siedział zasłuchany, wpatrzony w doskonale rozumiejące się towarzystwo. Jeśli tak ma wyglądać młodość to co się stało z jego młodymi latami? Wodził oczyma po twarzach oświetlonych mdłym płomieniem świec i czuł się dziwnie, niby wyobcowany, niby jeszcze za ta swoją niewidzialną barierą ale jakoś bliżej nich. Magnus siedział między nim i Miłoszem, który nie udzielał się wokalnie, zadowalając się grą na przeszkadzajce, metalowej pusze po piwie wypełnionej ziarnami grochu. Gdy wybrzmiały ostatnie akordy piosenki, na stole pojawiło się pół litra.
- Polejcie też panu profesorowi - zarządził Radek.
- Nie, dziękuję - odparł słabo profesor. Niech sobie piją, co go to w sumie obchodzi ale sam stronił od alkoholu jak tylko mógł. W oficjalnych sytuacjach maczał tylko usta w szampanie, poza tym nie bywał na przyjęciach gdzie piją alkohol. Nigdy go nie ciągnęło, nikt go specjalnie nie namawiał, toteż nie wiedział nawet jak smakuje wódka.
- Panie profesorze, nie zrobi pan nam tej przykrości - zaprotestował Miłosz i rzucił do Aśki: - przygotuj fikołka na coli.
Profesor nie miał pojęcia co to jest, ale dotarło do niego, że robią dla niego jakiś wyjątek. - Jeśli Magnus zmusił się do jedzenia kurczaka... - pomyślał - to czemu nie spróbować? Po chwili podano mu szklankę wypełnioną płynem o karmelowym kolorze. Kornel wiedział, że w tym momencie skupia wszystkie spojrzenia i właśnie teraz nie może wypaść głupio. Spróbował ostrożnie, napój miał smak coli z miętą i tę dodatkową ostrość, która musi być właśnie mocnym alkoholem.
- Radek, wyczaruj piwo dla Magnusa, przecież nie będzie tak siedział o suchym pysku.
Kornel był przeświadczony, że Magnus odmówi ale tu spotkało go rozczarowanie. Chłopak sięgnął po butelkę i pociągnął z niej wcale pokaźnego łyka. - Do opieprzenia - zanotował w myślach Kornel i wrócił do medytacji przy swoim drinku. Alkohol rozpoczynał działanie i Kornel poczuł gorącą falę rozlewającą się po ciele.
- Nie będziemy pić bez toastu - zapowiedział Radek, wstał i powiedział:
- Za nasze spotkanie. Obyśmy równie miło się wspominali, jak tu spędzamy ze sobą czas.
Toast spełniono i Damian znów chwycił za gitarę.

Na życie patrzysz bez emocji
Na przekór czasom i ludziom wbrew
Gdziekolwiek jesteś, w dzień czy w nocy
Oczyma widza oglądasz grę...


Kornel, w którym dobroczynna działalność alkoholu polegająca na błyskawicznej asymilacji tekstu zaczęła właśnie narastać, wgłębił się w tekst. Nie znał tej piosenki, kilka razy może słyszał ją w radio, nie znał jej historii, natomiast miał wrażenie, że śpiewają właśnie o nim, człowieku, który stoi gdzieś na uboczu, który ledwie żyje, z dala od wszystkiego i w oderwaniu od wszystkich. Chciało mu się krzyczeć, chciało mu się wyć, natomiast jedyne co mógł zrobić to słuchać, pociągnąć następny łyk drinka i zapalić kolejnego papierosa. Może mu się tylko zdawało, ale Magnus patrzył na niego z troską pomieszaną z czymś, czego zupełnie nie mógłby odgadnąć. Miał ochotę go przytulić, poczuć tę wspólnotę, chciał właśnie przeżyć to sam, jak teraz śpiewano. Drżącymi z emocji rękami odłożył szklankę z drinkiem i zapalił papierosa.
- Wszystko w porządku? - zapytała troskliwie Ela. Skąd ona mogła wiedzieć, co właśnie teraz działo się w jego wnętrzu.
- Tak... Ładnie śpiewacie.
- Od początku liceum - powiedział Radek. - Jak już nie mamy co robić to śpiewamy. Wychodzi to nam średnio ale dobrze się bawimy. Nawet jakieś przeglądy wygrywaliśmy w przeszłości.
Kornel miał tak mgliste pojęcie o tej dziedzinie sztuki, że nawet gdyby chciał pochwalić, nie wypadłoby to zbyt przekonująco. Ale intuicja podpowiadało mu, ze oni są naprawdę dobrzy.
- Jeszcze jednego?
Kornel smętnie zajrzał we wnętrze szklanki,w której powoli zaczynało być widać dno. Co on robi najlepszego? Jeszcze gdzieś tam powstrzymywały go resztki zdrowego rozsądku, skończyć to wszystko i położyć się spać ale po cholerę?
- Jeśli nie sprawi to pani kłopotu? - usłyszał własny glos.

- Magnus, a może ty coś zaśpiewasz? - Zapytał podczas kolejnej przerwy Miłosz.
- Po was to ja będę brzmiał katastrofalnie - odparł Magnus. - Chyba nie chcecie sobie zepsuć nastroju?
- Chcemy - odpowiedziała Ela. - Chyba umiesz zaśpiewać jakąś piosenkę?
- Jakąś umiem - Magnus był niepocieszony. - Mogę gitarę?
Podano mu gitarę, Magnus zagrał próbnie kilka akordów jakby sprawdzając czy instrument stroi, po czym, gdy tylko zapadła cisza zaczął, swoim nieco szorstkim od przechodzonej właśnie mutacji głosem.

Han står på torget varje dag, en vänlig gammal man
Hans hår är lite grånat under mössas röde band
Med blanka knappar i sin rock...


Kornel spostrzegł że wszyscy są zasłuchani, mimo, że glos chłopaka nie był tak dźwięczny i melodyjny jak całej reszty, jednak Magnus wkładał w śpiew pasję i emocje i to się podobało. Wykonanie nagrodzono burzliwymi oklaskami.
- Piękna piosenka - powiedział Radek. - A mówią, że Szwecja to ABBA i nic więcej...
- Muszę cię rozczarować, to jest ABBA. Ale z czasów, kiedy o nich nikt jeszcze nie słyszał i byli nikomu nieznanym zespolikiem grającym folk na przeglądach muzyki młodzieżowej.
- Każdy musiał jakoś zaczynać... - westchnął Radek. - Napiszesz nam refren? Zaśpiewamy razem.
Kornel nerwowo patrzył na zegarek. Była za piętnaście pierwsza. Jutro będą musieli wstać z samego rana i załatwiać pokój dla Magnusa a on gdzieś w górach, nawet dokładnie nie wie gdzie i pijany w środku nocy. Ślicznie, po prostu ślicznie. Niech żyje odpowiedzialność.
- Chyba czas na nas - powiedział po szwedzku do Magnusa, jednak każdy to zrozumiał. - Musimy wstać wcześnie rano.
- Jeszcze pan profesor nic nie śpiewał - zaprotestowała Ela, która, tak mu się wydawało, z całej grupy żywiła do niego najwięcej sympatii. Może to przez żonę? Nigdy nie zrozumiesz kobiety.
- Ja? - zdziwił się Kornel.
- Jak wszyscy to wszyscy. Nikt nie będzie miał za złe, jeśli wyjdzie coś nie tak...
Kornel miał w swym życiu kilka słodkich tajemnic, a jedną z nich było to, że w dzieciństwie śpiewał w chórze. A nawet w dwóch chórach, zwykłym i kościelnym. Nie bardzo mu się to podobało, lecz było to zarządzenie ojca i nie warto było z nim dyskutować. Obaj kierownicy chórów stwierdzili, że się nadaje i to ojcu wystarczyło. Ba, dyrygent Wrocławskich Skowronków utrzymywał nawet, że chłopak ma zadatki na solistę ale na szczęście skończyło się na strachu. Partie solowe śpiewał rzadko a z chóru zwiał jeszcze przed maturą Jednego i drugiego.
- No ostatecznie... Ale dawno nie śpiewałem.
- Posłuchamy - młodzi byli bezlitośni.

Odnozwuczno zwonit kołokolczik... - zaczął profesor pewnym barytonem. Kilka pierwszych wersów głos mu drżał ale pieśń dokończył pewnie, chyba nawet ani razu nie zafałszował. Gdy skończył, pierwsze co dostrzegł to nieukrywany zachwyt w oczach Magnusa i to starczyło mu za ponad dwie minuty męki, jaka przeżył śpiewając, jako jedyny a capella. To, co nastąpiło potem, nie do końca do niego docierało choć zgodził się na bis.
- My w ogóle nie pójdziemy spać? - zapytał patrząc wymownie to na Magnusa to na zegarek.
- A co się panu profesorowi tak śpieszy? - powiedziała z lekką naganą w głosie Aśka. - Przyjechaliście chyba, by wypocząć, dziś dopiero jest piątek, to znaczy sobota.
Profesor musiał uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć kilka szczegółów na temat problemów Magnusa.
- Ktoś z nas może go wziąć do siebie - zaproponowała Ela. - ja nie, sami mamy ciasnotę w domu ale może Radek albo Miłosz?
- Tyle że ja obiecałem matce chłopca, że się będę nim opiekował - nie zgodził się profesor.
- Jakby jutro nawaliło, to zapraszam do mnie - zaoferował Miłosz. - Mieszkam w willi na Krzykach, okolice Sudeckiej, w domu są rodzice i ja. Starsze rodzeństwo już wyemigrowało, częściowo z domu, częściowo z Polski.
- A con powiedzą rodzice?
- A co mają powiedzieć? - zdziwił się grubasek. - Jestem dorosły, utrzymuję się sam, nie biorę od nich grosza, tyle co płacą za mieszkanie. Żyję z pisania programów i aplikacji w javie, jak sporo studentów informatyki.
Magnus rozumiał piąte przez dziesiąte, jednak wyczuwał intuicyjnie o co chodzi i słał profesorowi błagalne spojrzenia. Kornel zaś robił wszystko, by Magnus nie wylądował w domu u tego chłopaka. Z różnych względów zresztą. Po pierwsze po tym co dziś widział, nie miał do końca zaufania. Zresztą nie chodziło tyle o zaufanie a o to, że Magnusowi jednak bardziej mógłby się spodobać ktoś młodszy. Już i tak krążyła między nimi prawie dostrzegalna chemia, przynajmniej tak to oceniał.
- Umówmy się tak, że będziemy mieli pana propozycję w rezerwie, dobrze? Na razie zobaczymy co załatwią w Karpaczu.

Spać położyli się przed trzecią. Na górę udali się prawie stadnie, każdy kładł się gdzie chciał, Kornelowi chodziło tylko by być koło Magnusa. Jeszcze nie wywietrzał z niego alkohol a te trochę golizny, którą zobaczył przy myciu wystarczyło, by zagrało w nim libido. Chciał go mieć koło siebie, czuć obecność jego ciała tak jak wtedy, kiedy byli na rybach. Jednak gdy zgaszono już wszystkie latarki, uciszyło się i położył głowę na plecak, szybko stracił kontrolę nad rzeczywistością. Czuł zawroty a jednocześnie coraz bardziej dopadającą go senność.

Otworzył oczy i z początku nie rozumiał gdzie jest, co się z nim dzieje. Strzępy wieczoru wracały do niego co chwilę, usiłował zbudować z nich jakiś obraz ale coś mu przeszkadzało. Dokładnie uścisk w dole brzucha. Czyżby czymś się zatruł? Nie, to bardziej wyglądało mu na ucisk fizyczny, jego nerwy po pierwsze w życiu popijawie nie bardzo jeszcze ogarniały rzeczywistość. Co gorsza, ten uścisk przemieszczał na podbrzuszu, z pachwiny atakowała jego coraz bardziej sztywniejący członek, co prawda przez tkaninę bokserek, ale jemu było obojętne. Co prawda wzrok przyzwyczaił się do ciemności na tyle, że zaczęły pojawiać się pierwsze kształty, ale nie na wiele to się zdało. Pozostało mu tylko czekać aż ręka obejmie żołądź i zacznie ją lekko pocierać... Ręka wiedziała co robi reagując na bodźce z jego członka, było mu przyjemniej i przyjemniej, w końcu ta przyjemność stała się nie do zniesienia... Koniec przyszedł nagle i profesor już nie mógł udawać, że śpi. Westchnął, przewrócił się na bok i zasnął.


--------------
Wykorzystano fragmenty utworów:
Edward Stachura - Z nim będziesz szczęśliwsza
Andrzej Sobczak - Przezyj to sam
Björn Ulvaeus - Hej gamle man
Kołokolczik - sł. ludowe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 22:15, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 22:52, 10 Cze 2015    Temat postu:

Jesteśmy mniej więcej w połowie opowieści i mam pewnego rodzaju zgryz - widzę dwa zakończenia. One nie są aż tak ważne, bo istotne tu jest co innego - przemiana Kornela i Magnusa i to, że dostaną mocno w d... od życia, jednak powieść ocenia się bardzo czesto po zakończeniu. Zupełnie nie wiem które wybrać. Wolicie optymistyczne czy pesymistyczne?

PS. W pierwotnych planach było zakoczenie, którego na pewno nie będzie, bo zżyłem się z bohaterami...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Śro 22:54, 10 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:55, 10 Cze 2015    Temat postu:

Robercie, poniżej korekta do dwóch odcinków

Wysłany: Sob 22:35, 06 Cze 2015

Te z dobre wyjście, choć auto może okazać się potrzebne.
Te z = To

I trzeba myło czekać aż pół wieku,
myło = było

Wysłany: Nie 22:43, 07 Cze 2015

Konrad kiedyś zastanawiał się w jakich okolicznościach przyjdzie mu pożegnać się z tym światem.
Konrad = Kornel

Wreszcie zauważył wyjazd w leśną drogę. Nie było zakazu, więc wykręcił w leśny dukt,
wyjazd = zjazd
wykręcił = skręcił

Jedyne co czul to potworne zmęczenie. Najchętniej położyłby się spać.
czul = czuł

Pozdrawiam

PS
Poproszę optymistyczne zakończenie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zibi74 dnia Czw 0:00, 11 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 0:05, 11 Cze 2015    Temat postu:

Dzięki, oczywiście poprawione. Z tym wyjazdem to mam lekki problem, bo taka jest oficjalna nazwa, sankcjonowqana na znakach: nie ma zjazdu z autostrady, jest wyjazd. Ale potocznei mówi się zjazd i przy tym zostanmy.

PS. Dalej czekam na opinie w sprawie zakończenia - na razie 1:0 dla optymistów Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 0:05, 11 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 2:13, 11 Cze 2015    Temat postu:

Drobny dodatek:

Chatka AKT
[link widoczny dla zalogowanych]
Jka wygląda spanie w Chatce AKT? (ta tabliczka na ścianie idealnie odpowiada mojemu poczuciu humoru)
[link widoczny dla zalogowanych]
Hej gamle man - ABBA
https://www.youtube.com/watch?v=JVQWo6g-dRQ


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 2:15, 11 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 19:19, 11 Cze 2015    Temat postu:

to ja też poproszę optymistyczne zakończenie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januma
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 84
Przeczytał: 12 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Czw 20:33, 11 Cze 2015    Temat postu:

Optymistyczne proszę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 6 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin