Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hej gamle man!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 35, 36, 37  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 19:34, 01 Sie 2015    Temat postu:

To jest tylko pomocnik, zupełnie zwyczajny chłopak. W założeniu pomóc miał mu Andrzej w zamian za protekcję przy egzaminach wstepnych ale postanowiłem jeszcze raz wykorzystać kogoś, kto posłużył mi do skonstruowania Mietka w Innych - sympatycznego bystrzachę i niewyparzony pysk zarazem Smile. Wahałem się jeszcze czy nie zrobić z niego rezolutnej dziewczynki, ale dziewczyna nie zrozumiałaby potrzeby ucieczki. W każdym razie tu nie ma żadnych podtekstów.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 19:35, 01 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Sob 19:48, 01 Sie 2015    Temat postu:

ale 12-latek? co on rozumie? trzeba było już dać kogoś w wieku Mietka....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 20:04, 01 Sie 2015    Temat postu:

Takie dzieciaki mają sporo fantazji i zerowe poczucie ryzyka a umieją myśleć naprawdę bystro. Możliwe ale jakoś taki rezolutny szkrab bardziej mi pasował. Zawsze można zmienić, to tylko wersja beta. W każdym razie starsi już kombinują, nie mają tej spontaniczności, gryzą się...


//edit: Możecie mieć wpływ na wersję ostateczną, jeśli napiszecie z uzasadnieniem, ile lat i jakiej płci powinien być pomocnik Konrada w ucieczce ze szpitala?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Sob 20:07, 01 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Sob 20:12, 01 Sie 2015    Temat postu:

PS. Jeśli zwycięży inna opcja, odcinek 77 zostanie napisany na nowo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 11:30, 02 Sie 2015    Temat postu:

To co z profesorkiem i pomocnikiem (pomocniczką)? Jeszcze kilka godzin interaktywnej próby.

Gwoli przypomnienia: Materiał ilustracyjny do powieści, mapy itp:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Nie 12:02, 02 Sie 2015    Temat postu:

myślę, że sobota-niedziela to nie dobry okres na robienie tego typu eksperymentów. ale w sumie przekonałeś mnie do swojej 'wersji'.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 12:19, 02 Sie 2015    Temat postu:

Wydawało mi się, że w weekend ludzie mają najwięcej czasu - i potwierdziły to obserwacje. Najlepszym dniam dla Gaylandu jest niedziela, później sobota, najgorszym - poniedziałek (kiedyś pisząc Innych zbierałem dane z wejść z każdego dnia, żeby zobaczyć czy ma sens pisanie codziennie). Choć może są najbardziej rozleniwieni - i tu bym się z Tobą zgodził (aczkolwiek na Gaylandzie lenistwo jest w modzie 24/7 Smile )

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 12:21, 02 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Nie 19:05, 02 Sie 2015    Temat postu:

Ja akurat prawie całą niedzielę byłem poza domem, a ten "rezolutny szkrab" przypadł mi bardzo do gustu jeszcze zanim doczytałem, że ma taką ważną rolę do odegrania w tej opowieści, czyli generalnie jestem za tym, by nic w odcinku nie zmieniać.

Byłem dziś w Kazimierzu Dolnym i widząc tamtejszy [link widoczny dla zalogowanych] stojący nieopodal nadwiślańskiego deptaka od razu przypomniałem sobie przygodę profesora Kornela w podobnym przybytku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez waflobil66 dnia Nie 19:10, 02 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 19:13, 02 Sie 2015    Temat postu:

Zatem, nic się nie zmieni, odcinek się pisze i będzie za godzinę - dwie (zależy czy będą mnie wkur...ć telefonami Smile ) A takiego rezolutnego szkraba w szpitalu widziałem, wszędzie go było pełno, pielęgniarki miały go dość i straszyły go, że powiedzą doktorowi by podczas operacji niby przypadkiem odciął mu siusiaka. A mały sie poczatkowo bał... Osobiście jestem przeciw straszeniu dzieci ale ten dzieciak to rzeczywiście straszliwa cholera była Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 20:23, 02 Sie 2015    Temat postu: 78.

- Jak się pan czuje, panie profesorze? - zapytała pani ordynator, starsza kobieta o miłej, żeby nie powiedzieć ujmującej powierzchowności, która przypominała mu swoją babkę.
- Jakbym się wczoraj narodził, nigdy nie czułem się lepiej - skłamał Kornel odwzajemniając uśmiech. Niech już sobie stąd idzie, ma ważniejsze rzeczy na głowie niż samopoczucie, zwłaszcza dzisiaj, kiedy już coś może być wiadome. Jeszcze raz rzucił, okiem na kalendarz na ścianie, taki z wydzieranymi kartkami: pierwszego lipca. Chyba zdarł ktoś rano?
- To świetnie się składa, bo jest kilka badań do zrobienia, zwłaszcza EEG. Wstrząsu mózgu pan najpewniej nie ma ale zawsze to lepiej być stuprocentowo pewnym - uśmiechnęła się pani ordynator, błyszcząc wyjątkowo starannie utrzymanym uzębieniem.
- A nie da się tego przełożyć na jutro? - próbował pertraktować Kornel. - Wie pani, ja się dość nieszczególnie czuję...
- Tak bardzo pan zachorzał w kilka sekund? - uśmiechnęła się pani ordynator. - Ech, wy mężczyźni... To nie boli, niech się pan tak nie obawia.
- Wiem co to jest a z wykresami EEG miałem sporo do czynienia jak jeszcze bawiłem się w psycholingwistykę - odpowiedział z godnością Kornel. Co go jakaś baba będzie uczyła. - I wiem również, że trzydzieści procent populacji ma wykres nieprawidłowy. Chce się pani aż tak ryzykować?
- Zawsze jest szansa, że będzie pan w większości - uśmiech pani ordynator zaczynał już być drażniący i już wiedział, że przegrał. Takie badania trochę trwają ale przecież nie cały dzień. Skinął głowa na znak, że się zgadza.

Laboratorium ze stosownym sprzętem było w drugim budynku a pielęgniarka uparła się, że Kornel nie może tam iść sam, noga ma pozostać w spoczynku. Najpierw czekał kwadrans aż przygotują wózek, później następny aż znajdzie się sanitariusz, który go zawiezie na blok, po badaniu cała polka powtórzyła się i w efekcie na oddział wrócił w porze obiadu. Rozglądał się po korytarzu ale Kuby nigdzie nie było widać.
- Gdzie pan idzie, zaraz przywiozą obiad - upomniała go młoda pielęgniarka widząc jak Kornel wychodzi w kierunku sali, na której leżał mały. "Zupełnie jak w ciupie" - pomyślał Kornel i coraz bardziej zaczął marzyć o opuszczeniu szpitala. Na razie zupełnie bez apetytu grzebał widelcem w brei, która oficjalnie była ziemniakami puree. W mig zatęsknił za kuchnią Magnusa pełną warzyw, smacznych sałatek i ciekawych zestawień. Myśl o Szwedzie pozbawiła go resztek apetytu, odsunął talerz i położył się na łóżku.
- Pan się odchudza? - zapytał Antoni. - Od wczoraj zjadł pan zaledwie dwie skibki chleba i talerz zupy. Ja panu nie liczę ale zmizernieje pan.
Czepialstwo czepialstwem, ale Antoni miał sporo racji, od kiedy przybył do szpitala, apetyt mu wyraźnie nie dopisywał. Wczoraj można to było zwalić na leki ale dziś? Miał pieniądze, nawet sporo pieniędzy, kupienie czegoś w kantynie czy w kiosku nie stanowiło problemu. Ale czuł się coraz bardziej zdenerwowany, coraz bardziej rozkojarzony a w takich wypadkach apetyt raczej go opuszczał.

- Pan Bartnik? - zapytała pielęgniarka, która zajrzała do sali. - Ma pan wizytę. Czy przyjmie pan?
"A kogo tu niesie, do ciężkiej cholery?" - przestraszył się Kornel. Popołudnie miał zaplanowane w drobiazgach, mieli przygotować z Kubą zniknięcie z oddziału. A tymczasem nawet go dziś nie widział, ba, nie był nawet stuprocentowo pewny czy chłopiec nie został przeniesiony na inny oddział albo nawet wypisany - choć wiedziałby coś na ten temat. Wierzył, że Kuba go nie zostawi.
- Tak, niech wejdzie.
- Wejdą - poprawiła pielęgniarka i zniknęła na moment, po czym drzwi sali otworzyły się ponownie i na progu stanęli Anna i Roman, starzy przyjaciele, ci sami, z którymi umówił się na rynku i ich nie zastał. Gdyby przyszli, nie doszłoby do tego idiotycznego wypadku. Kornel popatrzył na nich nieco chłodno, jeszcze zanim się przywitał.
- Czy my musimy się dowiadywać z gazet co się z tobą dzieje i gdzie jesteś? - Powiedziała niby dowcipnie, jednak z nutką pretensji w głosie Anna. - I nie mów, że wypadek przeszkodził ci w przyjściu na spotkanie, zdarzył się półtorej godziny później.
- Czekałem na rynku, przy samych koziołkach dobre pół godziny - odpowiedział Kornel nie bardzo pewny kto tu kogo robi w konia.
- Przecież umówiliśmy się na rynku Bernardyńskim...
Teraz dopiero Kornel zrozumiał błąd. Wziął do ręki notes, po raz pierwszy od dwóch dni i otworzył na dwudziestym dziewiątym czerwca. Jak byk stało "Rynek Bernardyński, Anna i Romek".

Kornel denerwował się coraz bardziej. Było już po czwartej a Anna i Roman siedzieli uważając najpewniej, że wyrządzają dobry uczynek odwiedzając chorego. Jedynym wymiernym plusem ich wizyty była prawdziwa i nawet niezła kawa, która Roman przyniósł ze szpitalnego bufetu.
- Coś nie tak? - zaniepokoiła się Anna widząc, że Kornel jakoś niespecjalnie kwapi się do rozmów.
- Nie, to przez ten wypadek - odparł profesor. W takim momencie wymagać od niego skupienia... Zegar pokazywał już dwadzieścia po czwartej, za kilkanaście minut skończą się wizyty, o piątej mierzenie temperatury. Szlag by to wszystko trafił! I w tym momencie rozległ się sygnał alarmowy. Głośny, wibrujący w uszach.
- Koniec wizyt! - usłyszał Kornel kobiecy krzyk z głębi korytarza, po chili jeszcze raz, bliżej.
- To wpadniemy jutro - powiedziała Anna i razem z Romanem wyszli na korytarz. Tam panowało pandemonium. Alarm wył, ludzie poruszali się we wszystkich kierunkach naraz, przeważali odwiedzający ale również pacjenci i personel.
- Pacjenci do sali! - krzyknął gruby, męski głos. W tym momencie ktoś szarpnął go za rękę.
- Pan bierze swoje rzeczy z sali i wraca. Szybko!
To był Kuba. Kornel zrobił, co mu kazano. Na szczęście Antoniego nie było, podejmował swoich gości w barze albo w parku, gdyż mógł już się całkiem sprawnie poruszać, a Andrzej spał po jakimś wyczerpującym zabiegu i nie obudził go nawet świdrujący dźwięk alarmu. Gdy Kornel wyjrzał z sali, w korytarzu dalej było tłoczno. Kuba pociągnął Kornela za rękę i poprowadził wzdłuż korytarza, po czym otworzył jakieś drzwi zaraz za załomem ściany, gdzie nie było nikogo nie licząc kilku cywilów.
- Wchodzimy - zakomenderował. Pomieszczenie okazało się kantorkiem gospodarczym, z bielizną szpitalną, siennikami i innymi akcesoriami szpitalnymi.
- Pan się przebierze. Spodnie - Kuba podał Kornelowi spodnie typu ogrodniczki, bardzo szerokie w pasie, które pasowałyby wyjątkowo otyłemu mężczyźnie. Jednak od razu zrozumiał ideę - z trudem ale mógł włożyć w nogawkę nogę z opatrunkiem gipsowym.
- Tu ma pan pasek - Kuba wyciągnął rękę z pasem. Kornel zamarł gdy usłyszał kroki koło sali, na szczęście oddaliły się.
- Tu nikt nie wejdzie, salowe korzystają z tego do południa, albo jak ktoś umrze albo przywiozą kogoś z ostrego dyżuru - powiedział Kuba. W kilka minut Kornel był już ubrany, i, o dziwo, ocenił, że z takim ubiorem niespecjalnie będzie rzucał się w oczy.
- A teraz pan słucha - powiedział Kuba - bo później nie będzie czasu na powtarzanie. Za jakieś pięć minut przyjadą tu straż pożarna i policja. My teraz idziemy w stronę wejścia, tylnymi schodami, żeby pan z tym kulasem nie rzucał się w oczy. Kulę pan zostawi na dole, mam laskę.
- Gdzie?
- Schowana - powiedział tajemniczym głosem Kuba a profesor powoli zaczynał rozumieć, że to świadoma i zaplanowana akcja.
- Kuba, ale przysięgnij, że ten alarm to czysty przypadek i że ty...
- Ależ jak najczystszy! - powiedział Kuba z gorliwością w którą Kornel prawie uwierzył, gdyby nie to, że wszystko było aż za bardzo logiczne. - Jak straż i policja będą wchodziły do szpitala, pan po prostu ich minie a w drzwiach założy to - podał Kornelowi przezroczystą pelerynę. - Później przejdzie pan na parking i wsiądzie do białego poloneza caro, numer PZD7759. Tylko niech to pan zrobi szybko.

Kornel znał już mniej więcej topografię szpitala, zresztą prostą jak drut. Jeszcze chwila a będą koło portierni. Tych schodów mało kto używał, kilka osób szlo za nimi i wszystko było w jak największym porządku, profesor jedną ręką trzymał się poręczy, drugą ręki Kuby.
- Pan poczeka - powiedział Kuba, odwrócił się i zniknął, by za moment pojawić się z laskę. - Chwilowo będzie musiała starczyć. Teraz tak: za tym załomem korytarz prosto i będzie portiernia. O, już przyjechała straż pożarna - powiedział wsłuchując się w kolejny sygnał.

Kornel minął wchodzących strażaków, starając nie patrzeć się w stronę okienka portiera, przy którym stał Kuba i się kłócił z kimś, kogo Kornel wcale nie chciał oglądać na oczy. Jeszcze kilka metrów i wyszedł z budynku w towarzystwie innych gości. Na dworze padało a numer z peleryną okazał się genialny - nikt nie będzie mógł go poznać, powiedzieć, w którym kierunku poszedł, jako że peleryny, prawie takie same, miało sporo osób. Kornel odnalazł poloneza caro, za kierownicą którego siedziała kobieta w średnim wieku.
- Pan Kornel? - zapytała uśmiechając się.
- Tak, to ja - odpowiedział profesor.
- Jedziemy.

Kornel przez zachlapane deszczem okno widział, że mijają dworzec główny. "Dokąd ona mnie wiezie?" - zastanawiał się. Po raz pierwszy od kiedy znalazł się w szpitalu, poczuł strach. To wszystko byłoby za proste... Obserwował przez szybę szarą Głogowską i usiłował kontrolować oddech, który stawał się nieregularny.
- Rozumiem, że wolałby pan nie wpadać nikomu w oczy - powiedziała kobieta. - Zawiozę pana na stację do Mosiny, wątpię, by pana ktoś tam szukał...
- Pani jest matką Kuby? - zapytał, gdy już się nieco uspokoił.
- Tak - powiedziała kobieta. - Kuba bardzo pana polubił.
- I pani się zgodziła na ten alarm, na to wszystko? - nie posiadał się ze zdziwienia Kornel.
- Panie profesorze, powiem tak: możliwe, że my będziemy pana potrzebować, zwłaszcza Kuba. Ale to nie jest sprawa na teraz.
"A jednak to była zasadzka" - uśmiechnął się kwaśno Kornel. Polonez zatrzymał się przy stacji w Mosinie, Kornel podał matce Kuby wizytówkę.
- Tu ma pani mój telefon, jak będzie trzeba, służę pomocą. Tylko nie wiem, czy wszystko będę w stanie...
- To pewnie tak - odpowiedziała kobieta. - Teraz niech pan kupi bilet, pomogę panu wsiąść do wagonu.

Gdy Kornel wszedł do domu, od razu, wbrew protestom prawie zagłodzonego kota, rzucił się do automatycznej sekretarki. Było kilka wiadomość i, z których interesowała go jedna.
- Hej, tu mówi Olaf Iderot. Zgłosiliśmy zaginięcie Magnusa Nylandera na sztokholmskiej policji. Jeśli pan odbierze tę wiadomość, proszę zadzwonić pod numer...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 22:03, 02 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Nie 21:46, 02 Sie 2015    Temat postu:

"- Pan się przebierze. Spodnie - Kuma podał Kornelowi spodnie typu ogrodniczki"
"- Tu ma pan pasek - Kuma wyciągnął rękę z pasem."

Takie dwie drobne literówki z Rezolutnym Szkrabem w roli głównej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 21:53, 02 Sie 2015    Temat postu:

Dzięki Smile
Tu muszę przyznać się do jednej rzeczy: otóż Kornel został zabrany na podstację pogotowia na Kasprzaka (w tamtych czasach działała, nie wiem jak teraz) a następnie przewieziony do Raszei. Poniewaz jakoś się tak stało, że w tym drugim szpitalu nie byłem (i bynajmniej nie tęsknię), wnętrze odpowiada byłemu budynkowi nr 15 (chirurgia i ortopedia) Szpitala Wojewódzkiego we Wrocławiu na 1. Maja (już nieistniejącego).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 21:55, 02 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januma
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 84
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pon 21:26, 03 Sie 2015    Temat postu:

Sad poniedziałek bez nowego odcinka Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 21:33, 03 Sie 2015    Temat postu: 79.

Samochód sunął prosto w niego i Magnus bał się, że Bertil gotów jest nawet wjechać na chodnik. Dzieliło ich jeszcze jakieś dwadzieścia pięć metrów i Magnus ocenił,oże w zasadzie jest po zawodach. Na podjęcie decyzji czy biernie poddać się i dać się załadować do zielonego volvo czy uciekać, na co zupełnie nie miał sił. Stanął, jakby wahając się chwilę. Trwało to może sekundę i w tym momencie Malmgård zrobił coś zupełnie nieprzewidzianego - zatrzymał samochód z piskiem, wjechał tyłem na chodnik, po czym ruszył z piskiem opon i nabierał prędkości. Magnus patrzył chwilę na tę scenę zupełnie nierozumiejącym wzrokiem, ale w tym momencie usłyszał wycie policyjnej syreny. Z Riksternsvägen wyjechał oznakowany policyjny samochód i podążył za zielonym Volvo. Magnus był do tego stopnia zdezorientowany, że zaczął biec przed siebie, bez zastanowienia, co robi, w kierunku odwrotnym niż Bertil i policja. Ocknął się dopiero przy wejściu do stacji metra Tallkrogen, tej samej na którą przyjechał.

Dźwięki syreny zanikły, Magnus wszedł w tunel i, ciężko dysząc, oparł się o ścianę. Kilka osób, które przyjechały przed chwilą i teraz dążyły w stronę wyjścia przypatrywało mu się podejrzanie, jednak nikt nie powiedział słowa. Magnus czuł się osłabiony, zmęczony i zupełnie zdezorientowany. Co teraz? Na razie postanowił odpocząć trochę i zastanowić się, jego bilet na metro ważny był cały dzień, postanowił więc wejść na peron i przemyśleć sprawę. Na razie peron metra wydawał mu się bezpiecznym miejscem, usiadł na ławce i myślał obserwując kolejne pociągi. Do domu raczej nie wróci, nawet jeśli by aresztowali Malmgårda - bo co by tam robiła policja? Jacyś jasnowidze tam pracują i przyjechali właśnie po Bertila? Nonsens, logika wskazywałaby, że szukają właśnie jego. Akurat policja to nie było coś, czego bał się najbardziej, jego plan uwzględniał i ich; jednak zawsze Bertil może się wyrwać pogoni i przyjechać z powrotem po niego - bo zapewne założył, że Magnus jednak wróci do domu. Tak więc własny dom był na razie spalony. Cóż, trzeba będzie zrobić to, co planował w takich detalach jeszcze u Bertila. Tyle, że wtedy to się wydawało łatwe, teraz na samą myśl jego zmęczone, zmaltretowane ciało wpadało w drgawki.

Sztokholmska komenda policji na Kungsholmsgatan przypomina z zewnątrz nieco pałac. Oczywiście nie jest to jedyny komisariat w mieście, ale jedyny, który Magnusowi przychodził od razu na myśl i wiedział jak tam dojechać. Możliwe, że jego komenda dzielnicowa była gdzie indziej, jednak to w tym momencie nie miało znaczenia. Wysiadł z metra na stacji T-Centralen i przesiadł się w niebieską linię, którą pojechał zaledwie do następnej stacji, Ratusz. Ostatnie metry na komisariat przebył prawie mechanicznie, potykając się na chodniku i wpadając w przechodniów i turystów. Wbrew pozorom, Sztokholm latem nie zamienia się w senne miasto, jak wiele europejskich stolic; sami Szwedzi przyjeżdżają tu na wakacje, co czyni Sztokholm wyjątkowy w skali europejskiej. Jesienią czy zimą Stare Miasto jest zdecydowanie mniej zatłoczone niż latem, zwłaszcza w tak pogodny dzień jak ten, pierwszego lipca. Jakiś patrol policji przyglądał mu się podejrzliwie, ale to już Magnusa nie interesowało, nawet lepiej, by go zatrzymali. Sam nie bardzo miał odwagę wejść do tego budynku, nie wiedział, co go tam czeka, w głowie kłębiły mu się różnorakie myśli.

- No ale o co ci konkretnie chodzi? - pytał dyżurny policjant obserwując bacznie swojego rozmówcę stojącego po drugiej stronie recepcji. Chłopak nie wyglądał dobrze. Był blady, miał podkrążone oczy, jego ciało wydzielało nieprzyjemny zapach.
- Chce z kimś porozmawiać. Zostałem uprowadzony i więziony - powiedział Magnus. Teraz, kiedy stał przed tak zwanym obliczem władzy, szlag trafił całe przygotowania, cały rezon.
- Zacznijmy od tego jak się nazywasz? - zapytał dyżurny, młody Murzyn, nie starszy jak dwadzieścia trzy lata, przynajmniej na tyle ocenił go Magnus.
- Bertil Malmgård... To znaczy ja nazywam się Magnus Nylander - Magnusowi coraz bardziej zaczęło się wszystko plątać ze zdenerwowania. Nadto hall, w którym się znajdowali, nie był spokojnym miejscem, ludzie przychodzili, wychodzili, policjanci, cywile, niektórzy rozmawiali. Magnus ledwie mógł się skupić, dodatkowo, teraz właśnie zaczął go boleć każdy kawałek ciała.
- Jak ty nie wiesz, jak się nazywasz... - powiedział Murzyn z jakąś dziwną intonacją. - Gdzie mieszkasz?
- Na Tallkrogen - odpowiedział Magnus z coraz mniejszym przekonaniem. Już odwidziała mu się policja, teraz chciał tylko ciszy i spokoju, niech go czym szybciej przesłuchają i niech się wyjaśni co dalej. Wszystko jednak wskazywało na to, że z tym właśnie policjantem niewiele załatwi. A już na pewno nie wdroży swojego planu, w ciągu niecałej minuty stracił zupełnie zaufanie do tego funkcjonariusza.
- Poczekaj tu - powiedział policjant który, o ile jego plakietka mówiła prawdę, nazywał się Alajo Shomulu, dość mało po szwedzku. Alajo chwycił za słuchawkę i rzucił kilka zdań, których Magnus nie dosłyszał. Chwile później podeszło do niego dwóch mundurowych policjantów.
- Dokąd idziemy? - zapytał Magnus, lecz stróże prawa nie kwapili się z odpowiedzią. Z początku reprezentacyjne korytarze stawały się coraz węższe, aż wreszcie stanęli przed ścianą zrobioną z solidnej metalowej kraty i nie potrzeba było długo myśleć, by zorientować się, że znajdują się w areszcie.
- Ale za co? - zapytał Magnus, zupełnie nie rozumiejąc, co się z nim dzieje.
- Do wyjaśnienia - odpowiedział jeden z policjantów dość niechętnie. - Ktoś później przyjdzie do ciebie i powie, za co jesteś aresztowany, dostaniesz pomoc prawną, może skontaktuje się z tobą psycholog.
Magnus słuchał tego wszystkiego z przerażeniem. Zupełnie nie tak miało to wyglądać. Przynajmniej nie tak sobie to wyobrażał. Teraz stał przed celą, którą właśnie otwierano i zupełnie nie wiedział, co począć.
- Ale ja się sam zgłosiłem! - powiedział prawie z płaczem. Zawsze uważał, że w jego wieku płacz jest dyshonorem, że jest na tyle dorosły, by inaczej wyrażać swe uczucia, nawet te skrajne, jednak tym razem nie mógł się pohamować. - Chciałem tylko o czymś poinformować!
Magnus widział, jak obaj policjanci popatrzyli na siebie nawzajem w zakłopotaniu, ale nie miało to żadnego ciągu dalszego.
- Za chwilę ktoś przyjdzie tu do ciebie - powiedział ten wyższy sprawdzając pobieżnie kieszenie Magnusa.
Gdy obaj policjanci opuścili celę, której jedynym umeblowaniem było przymocowane do ściany łóżko, które w dzień robiło za krzesło, Magnus chwilą trwał w całkowitym oszołomieniu. Niedawno oglądał film dokumentalny, chyba nawet z tej stacji,w której aresztowanie wyglądało zupełnie inaczej, wypełniało się masę papierów, na które skarżyli się policjanci, pobierało odciski palców i tak dalej. To co z nim zrobiono było zupełnym zaprzeczeniem jego wiedzy. Zrezygnowany położył się na pryczy i zamknął na chwile oczy. Pierwsze to uporządkować natłok myśli. Coś trzeba z tym zrobić ale zupełnie nie wiedział, co. Przecież nie będą go tak trzymali do Bóg wie, kiedy? Przecież, do ciężkiej cholery, Szwecja jest krajem praworządnym, gdzie nie zamyka się obywateli ot tak sobie, nawet jeśli mają tylko czternaście lat? W tej chwili wstąpiła w niego złość. Niech no tylko poczekają! Już on zrobi im jazdę bez trzymanki! Jak tylko stąd wyjdzie uderzy gdzie się da, do adwokatów, do gazet, a nawet do telewizji, jak będzie potrzeba. Na razie jedyne co mu zostało, to zetrzeć łzy bezsilności.

- Słucham, komisarz Hellstrom - powiedział Torben Hellstrom do słuchawki dość niechętnym głosem. Nie cierpiał jak mu przerywano, a tym razem miał do wykonania pilną sprawę - zdecydować w sprawie, która była tak mętna, że od ponad kwadransa wpatrywał się w protokół przesłuchania i usiłował coś z tego zrozumieć. Człowiek nazywał się Bertil Malmgård i został zatrzymany w południowym Sztokholmie. Zatrzymania dokonano w pobliżu domu, w którym miał mieszkać niejaki Magnus Nylander, który był mu oddany pod opiekę ale gdzieś zaginął, do tego stopnia, że zgłoszono zaginięcie. Malmgård podczas przesłuchiwania twierdzi, że chłopak uciekł mu wczoraj, tymczasem zaginięcie zgłoszono przed czasem, który podał Bertil Malmgård jako czas zaginięcia chłopca, jakiegoś czternastolatka oddanego mu pod opiekę. Słowem - bełkot, z którego usiłował cokolwiek zrozumieć, a okoliczności zgłoszenia go za zaginionego były jeszcze dziwniejsze - zaginięcie zgłosił niejaki Olaf Iderot, lektor języka szwedzkiego w Polsce, w Poznaniu, na prośbę innego Polaka, Kornela Bartnika, który jakoby podejrzewał, że coś złego z tym chłopcem się dzieje. Na jego umysł, Torbena Hellstroma, ponowna analiza tej sprawy nie była możliwa bez co najmniej trzech piw, tyle , że na komendzie wypić ich nie mógł a jeszcze bardziej wziąć akt sprawy do domu, bo decyzję należało podjąć tu i teraz. Diabli to wszystko nadali! A tu jeszcze dzwoni areszt i truje dupę.
- Panie komisarzu, co robimy z tym dzieciakiem w areszcie?
- Jakim dzieciakiem? - nie rozumiał Hellstrom.
- A takim jednym, Alajo go przysłał z dyżurki, żeby ktoś go przesłuchał i chyba zapomniał o sprawie. Ja go wciągnąłem na ewidencję bo trzeba go było nakarmić, ale nie mam żadnych papierów. Co się tam u was dzieje?
- Jak się ten dzieciak nazywa? - zapytał Hellstrom beznamiętnie, nie to, żeby go to interesowało bo i tak zepchnie tę sprawę na któregoś ze swych podwładnych.
- Mówi, że nazywa się Magnus Nylander - brzmiała odpowiedź.
Hellstrom chwycił długopis by zapisać nazwisko, tyle że gdy przykładał długopis do papieru, to samo nazwisko i imie było zapisane w ostatniej linijce jego własnych notatek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 21:47, 03 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 21:34, 03 Sie 2015    Temat postu:

Z nowym Smile Nie mogłem się szybciej wyrobić, teraz w tygodniu będzie trochę później bo mam sporo różnej roboty, czasem może być około północy, za co z góry przepraszam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 35, 36, 37  Następny
Strona 23 z 37

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin