Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W zdrowiu i w chorobie
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Wto 22:50, 14 Lut 2012    Temat postu: W zdrowiu i w chorobie

Cześć! To moje pierwsze opowiadanie, postaram się, aby było długie i ciekawe.
Wszystko, co jest przedstawione w tym opowiadaniu jest na podstawie moich osobistych przeżyć. Pewnie tak pisze większość autorów, ale w moim przypadku to całkowita prawda Smile Dla dobra swojego i paru innych osób imiona i lokalizacje zostały zmienione.

W zdrowiu i w chorobie

Było późne jesienne popołudnie, słońce zachodziło barwiąc niebo na kolor burgundowy. Spacerowałem po parku, tak jak zwykłem robić to codziennie o tej porze roku. Nie dlatego, że jestem jakimś romantykiem, którego wzrusza zachód słońca, tylko dlatego że nie potrafiłem znaleźć przyjemność w niczym innym. Komputer mnie nudził, a nawał szmirowatych programów w telewizji przyprawiał mnie o odruch wymiotny. XXI wiek, 300 kanałów, a do obejrzenia tyle ile w latach 80 poprzedniego stulecia. Czyli nic.

Nie prowadzę bujnego życia towarzyskiego. Prawdę powiedziawszy nie jestem za bardzo lubiany w swoim otoczeniu. Staram się być miły, nikomu nie wadzę, jestem cichy. Ale w I klasie popełniłem zbrodnię, którą klasowa śmietanka chętnie karałaby śmiercią poprzez nabicie na pal – stanąłem w obronie 3 chłopaków, których szykanowano i niekiedy bito. Od tamtego momentu to oni są moimi jedynymi przyjaciółmi. Reszta mnie albo nienawidzi, albo traktuje mnie jak powietrze.
Z głębokiej zadumy wyrwała mnie wibracja telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz Kris dzwoni
-Zakład Pogrzebowy Ostatnia Droga. W czym mogę pomóc ? – odezwałem się, udając bardzo poważny głos.
-Ups, myślałem że to skup butelek. Pan wybaczy, do widzenia – odparował równie poważnie.
-Siema Krisu. Czego dusza twa pragnie ? – powiedziałem szybko, bojąc się, że mój rozmówca na serio odłoży słuchawkę.
-Cześć Darecki. Słuchaj jesteśmy z Bolcem i Miśkiem w Armenii. Wpadniesz na piwo?
Prawdę powiedziawszy błagałem Najwyższego, aby ktoś wysunął taką propozycję. W przeciwnym wypadku umarłbym z nudów.
-Jasne, cieszę się że dzwonisz. Zamówcie mi Lecha, będę za 15 minut- odpowiedziałem i zakończyłem rozmowę. W międzyczasie znów zaczęła boleć mnie głowa. Trwało to już jakieś 3 miesiące, z początku słabo i rzadko, później coraz silniej i częściej. Nie przykładałem do tego dużej wagi, zwaliłem to na zmiany ciśnień. Sięgnąłem do kieszeni po kolejną tabletkę, połknąłem ją i poszedłem w stronę klubu.

Jak już się wydało nazywam się Darek. Mam 18 lat i uczę się w II klasie technikum. Mam 185 cm wzrostu, dość szczupłą budowę ciała, przeciętną urodę. Rodzinka mówi, że jestem przystojny, ale tak chyba ma każdy. Sam uważam, że Adonisem nie jestem, z drugiej jednak strony za brzydkiego się nie uważam. Jeszcze jeden drobny szczegół – jestem gejem. Odkryłem to w wieku 14 lat, kiedy to mój kochany kuzynek namówił mnie na wspólne przyjemności najpierw ręką, potem ustami. Mnie to się spodobało, jemu chyba nie. Czerpał przyjemność, gdy mu obciągałem, jednak odwzajemniał się z wyraźnie skwaszoną miną i jakoś bez przekonania. Trwało to dobry rok. On z tego wyrósł, ja nie i tak już zostało.

Wspomniani wcześniej Krzysiek, Bolek i Michał to osoby, w obronie których stanąłem rok temu. Fajne chłopaki, typy w sam raz na przyjaciół. Żaden jednak mnie nie pociągał. No, może Krzysiek, ale on zmieniał dziewczyny jak rękawiczki. Gdyby w zakładach bukmacherskich przyjmowano zakłady co do jego orientacji, było by 10:1, że jest hetero. A ja nie chciałem zniszczyć tak fajnej przyjaźni.

Dotarłem do klubu mniej więcej w 15 minut. Chłopaki siedzieli przy barze.
-A panowie 18 lat mają, że piwo piją? Poproszę dowodziki!-powiedziałem dość głośno
-Ale Panie władzo, my tylko… tak jakoś wyszło… wszystko wytłumaczę! CHŁOPAKI, W NOGI!!- zawołał Krzysiek i cała trójka zerwała się z krzeseł udając próbę ucieczki. Ktoś może powiedzieć, że takie zabawy są dla gówniarzy, ale my mamy to gdzieś. Często robimy sobie takie dowcipy, bez względu na to co inni o tym myślą. Po fazie uścisków i przywitania usiedliśmy przy barze.
-Co ciekawego się dzisiaj działo u ciebie, Darecki ? - zapytał troskliwie Krzysiek.
-Ciekawego? Żartujesz sobie ze mnie? Jest sobota godzina 18:15, spałem do 12, później przez parę godzin wpatrywałem się bez sensu w telewizor, a przez ostatnie 2 zamulałem w parku. Więc dzięki, ale u mnie nic ciekawego się dzisiaj nie działo. A u was ?
-U mnie nic, u Bolca chyba też, ale Misiek zaliczył dzisiaj panienkę!- odpowiedział Krzysiek z wyraźnym podekscytowaniem w głosie.
-No i co się nie chwalisz ? Opowiadaj, która to ? - skierowałem swoje pytanie do Michała.
-Monika, z 2 TGF.
Monika ? Mój Boże, musiał być nieźle zdesperowany. Na jej imię przychodzi mi bardzo trafne, amerykańskie określenie - slut. Spała chyba z każdym w szkole, a do urody Afrodyty jej bardzo, bardzo daleko.
-Nooo ....... - zacząłem, ale nie wiedziałem jak skończyć. Krzysiek i Bolek zauważywszy, że nie wiem co powiedzieć, wybuchnęli śmiechem.

Wieczór mijał świetnie, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, piliśmy piwo za piwem. Musiałem trochę przyhamować, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że mój język pod wpływem alkoholu robi się nadzwyczaj giętki. W dodatku znów odczuwałem lekkie ćmienie w głowie. Zacząłem masować się po skroniach.
-Znowu boli cię głowa? - zapytał Bolek. Jego pytanie zwróciło uwagę pozostałej dwójki.
-Spokojnie, zaraz przejdzie, nie przejmujcie się mną. Zamówcie dla mnie tylko colę, ja przejdę się do toalety.
Opłukałem twarz w wodzie i chwile przypatrywałem się swojemu odbiciu.
-Co kurwa siedzi w tym łbie? - wyszeptałem. Osuszyłem się i wyszedłem.

Gdy wracałem z toalety, przechodziłem obok stanowiska DJ'a. Było dość ciemno, ale dojrzałem osobę która operowała konsoletą - to Adrian, osoba z mojej klasy. Jeden z tych, którzy bezczynnie przyglądają się całej sytuacji.

Nie patrz w moją stronę, nie patrz w moją stronę - prosiłem, jednoczenie próbując usunąć się z widoku. Niestety w ostatniej chwili podniósł głowę znad konsolety i spojrzał w moim kierunku. Bez wątpienia mnie zobaczył i rozpoznał. - Świetnie - pomyślałem - pewnie jest tu z tą bandą sukinsynów, zaraz się zjawią i spieprzą nam wieczór.

-Słuchajcie chłopaki - powiedziałem, gdy zjawiłem się przy barze - DJ'em jest tutaj Adrian. Niestety jest prawdopodobieństwo, że mnie zobaczył.
-Myślę, że nawet duże prawdopodobieństwo. Właśnie tu idzie. - odpowiedział Krzysiek.
-Zajebiście...- tylko to zdążyłem wymamrotać.
-Cześć chłopaki! Co wy tu robicie?
-Myjemy okna. A co innego robi się w klubie? - odpowiedziałem dość kąśliwie.
Adrian to fajny chłopak. Pod względem urody oczywiście. Szczupły, wysoki, blond włosy, zawsze nienagannie ułożone przy pomocy odrobiny żelu, piwne, duże oczy. I twarz. Piękna o wspaniałych, chłopięcych rysach. Nie powiem, gdyby nie fakt, że jest śmieciem mógłbym próbować go podrywać.
-Ah tak. No cóż, ja tu jestem DJ'em, gram tu co tydzień. Miło, że przyszliście, mam nadzieję że się podobało. Barman! Po kolejce dla moich kolegów! Wypijcie za moje zdrowie i widzimy się w poniedziałek w szkole. Cześć!

Po krótkiej chwili konsternacji odezwał się Krzysiek:
-A temu odbiło, czy umiera? Odzywa się do nas tylko jak przekazuje sprawy klasowe, a teraz nagle taki wylewny.
-Dziwne. Panowie, ulatniamy się.- odpowiedziałem.
-Ale drinki - zaprotestowali moi przyjaciele.
-Chcecie to pijcie, ja nic od niego nie chce.
Odwróciłem się na pięcie i udałem się do wyjścia. Doskonale wiedziałem, ze moi towarzysze nie przepuszczą okazji darmowego drinka i że dołączą do mnie zaraz po tym, jak zachłannie pochłoną zawartość kieliszków.

------------------------------------------------------------------------------------

To pierwszy odcinek mojego opowiadania. Powiedzcie mi, szanowni forumowicze, co o nim myślicie. Artysta, ze mnie żaden, ale mam nadzieję, że na grafomana nie wyjdę Smile Mile widziane komentarze, zarówno pozytywne, jak i negatywne (tylko delikatne, dopiero zaczynam i nie chciałbym się zniechęcić) Smile
Pisać dalej ?
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pią 19:51, 17 Lut 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafin
Debiutant



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pyskowice

PostWysłany: Wto 23:46, 14 Lut 2012    Temat postu:

Zajebiste. Sorki za przeklenstwo ale to pierwsza reakcja tylko mogloby byc dluzsze. czekam na ciag dalszy z niecierpliwoscia. pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rafin dnia Wto 23:48, 14 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Wto 23:51, 14 Lut 2012    Temat postu:

Pisz dalej, jestem cikawy czy będzie romans ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 14:37, 15 Lut 2012    Temat postu:

Pisz dalej czekam z niecierpliwością,tylko dłuższe, pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 18:48, 15 Lut 2012    Temat postu:

Witajcie!
Dziękuję serdecznie za pochlebne słowa. Opowiadanie, moim skromnym zdaniem jest przeciętne, ale skoro podoba się chociaż jednej osobie, będę je kontynuował.
Kolejna część jest w fazie produkcji. Dodam ją jutro wieczorem, najpóźniej w piątek.

Pozdrawiam!
Smile

EDIT: Idzie mi szybciej niż myślałem, więc II odcinek będzie jutro po południu Wink (1)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Śro 21:28, 15 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Czw 15:52, 16 Lut 2012    Temat postu:

Witajcie!
Prezentuję odcinek nr 2. Zgodnie z życzeniem jest trochę dłuższy Wink (1)
Miłego czytania, mam nadzieję, że się spodoba.
Czekam na opinie!

--------------------------------------------------------------------------------

Odcinek 2

W czasie gdy moi kumple krztusili się, łapczywie pijąc drinki za friko, ja czekałem na nich oparty o ścianę przy wyjściu.
-Skręcika? - zagadał do mnie dresik - Tylko 25 zł.
-Nie, dziękuję. - odpowiedziałem.
-No dawaj stary, taniej w tym mieście nie znajdziesz. - naciskał
-Wybacz, ale nie palę. -odparowałem zirytowany
-Ja pierdole, ale ciota. - rzucił na odchodne mój adwersarz.
Przyzwyczajony jestem do obelg. Słyszę je prawie codziennie w szkole. Ale dlaczego ciota? Tylko homo nie palą marihuany? Zarzuciłem te rozmyślania, bo zobaczyłem że z ciemności wyłaniają się moi towarzysze.
-Co chciał od ciebie ten lamer? - zapytał Krzysiek.
-Sprzedać skręta za 25 zł. - odpowiedziałem.
-To tanio - zauważył Bolek - trzeba było wziąć.
-Nazwij mnie staromodnym, ale nie akceptuje narkotyków i nie ważne dla mnie czy to koka, czy marihuana - wytłumaczyłem mojemu koledze - A teraz musimy pryskać. Mam złe przeczucie, czuje kłopoty w powietrzu.
-Ale jakiego rodzaju? Trzęsienie ziemi się zbliża? - dociekał Michał z przekąsem.
-Nie geniuszu. Ale jest tu Adrian. A jeżeli on tu jest to wielce prawdopodobny jest fakt, że są tu również jego znajomi. A przypomnę, że oni za nami nie przepadają. - wytłumaczyłem cierpliwie moim kolegom.
-To fakt - odpowiedzieli niemal jednogłośnie - Zmywamy się - powiedział Bolek - Idźmy Koszarową, jest wąska i słabo oświetlona. W razie czego będziemy trudni do rozpoznania. - zaproponował Michał.
-Dobry pomysł. Ruszamy -zawyrokowałem.

Nie przeszliśmy 50 metrów, w zasadzie dopiero weszliśmy w ulicę Koszarową. Oświetlały nas jeszcze lampy ze skrzyżowania, kiedy zauważyłem ich - grupkę 5 osób, a na jej czele barczysty i umięśniony lider, samiec alfa. To musiał być Kuba. Skurwiel, któremu najchętniej wsadziłbym głowę między drzwi i framugę i zaczął nimi trzaskać. Osoba, która od roku systematycznie niszczyła moje życie.
-Proszę, proszę. Kogo ja widzę - powiedział tym swoim szelmowskim głosem. - Toż to nasze kujonki i jedyny obrońca uciśnionych.
-Odpierdol się od nas. Mało ci że rujnujesz nam życie w szkole ? - postawiłem się, chociaż bardzo się bałem. Tchórz ze mnie, a zwłaszcza wtedy, gdy moim przeciwnikiem ma być dwu metrowy byczek z mięśniami jak kamień.
-Och nie mój drogi, życie to nie jedyna rzecz, jaką ci zrujnuje. Dziś dla przykładu przemodeluje ci facjatę.
W tym momencie, z racji że stał blisko mnie, szybko złapał moją głowę i z całej siły uderzył nią o ścianę stojącego obok budynku. Przytomność straciłem w ułamku sekundy. Pamiętam, że w pierwszej chwili widziałem jasność, samą biel. Czułem, że jestem na granicy świadomości, to było coś w rodzaju świadomości śródoperacyjnej, w czasie której operowany pacjent czuje każde cięcie, ale głęboki paraliż uniemożliwiał mu poinformowanie lekarzy. To było bardzo podobne, słabo słyszałem co się wokół dzieje, jakby mi się to śniło.
-Ty szmaciarzu! - krzyknął Krzysiek i razem z Bolkiem i Michałem rzucili się na Kubę. Ten jednak szybko musiał odparować atak, bo usłyszałem jak moi przyjaciele dostają ciosy, osuwają się na ziemie i cicho pojękują.
-Kuba, kurwa, zabiłeś tego młodego! - wypiszczała Małgośka, dziwka Kuby - Popatrz, nie rusza się!
Poczułem jak ktoś mnie szturcha nogą.
-Zjeżdżamy stąd! - krzyknął Kuba.

Na tym straciłem całkowity kontakt z czasem i rzeczywistością. Nie wiem ile leżałem, ale wydawała się to krótka chwila. Coś w rodzaju "budzę się o 4 nad ranem, przymykam oko szczęśliwy, że mogę pospać jeszcze 3 godziny, otwieram je za sekundę, a tu 6.50".
Ocknąłem się. Całe wydarzenie musiało odbyć się kilka minut temu, bo świeża krew ciągle zalewała mi twarz. Spróbowałem poruszyć głową, ale potężny ból przeszył mój kark - Odpada - pomyślałem. Postanowiłem uchylić lekko oczy.
Cóż, przyznam się szczerze, że po tym co zobaczyłem, byłem pewny że nadal jestem nieprzytomny. Nade mną, w samej koszulce dreptał Adrian. Jego kurtka okrywała moje ciało. Wyglądał na mocno przejętego. Był taki piękny. Światło z latarni padało wprost na niego, odbijało się od jego białej koszulki i roztaczało iście anielską aurę.

Mimowolnie przymknąłem oczy, ale najwidoczniej zbyt głośno wypuściłem powietrze z płuc, bo Adrian przestał dreptać. Czułem, że się we mnie wpatruje. Teraz jak tak sobie przypominam, musiało to wyglądać, jak "ostatnie tchnienie".
-Ja pierdole, ja pierdole, ja pierdole! Co robić ?! - mamrotał pod nosem - Co najpierw?! Oddycha?!
Specjalnie wstrzymałem oddech. -Ciekawe jak zareaguje - pomyślałem.
-Kurwa!! Nie oddycha!! - z wyraźną rozpaczą w głosie powiedział Adrian - Puls!! Ma Puls ?!
No na to nie miałem wpływu, choćbym nie wiem jak chciał serca sobie nie zatrzymam. Ale mój ratownik musiał być słaby z RKO, bo przyłożył palce do mojej szyi dość słabo, nie przycisnął tętnicy i jak można się domyśleć nie wyczuł tętna.
-Nie!! Co najpierw?! Nie wierzę, zaraz zemdleje!!
Ale po tych słowach Adrian przystąpił do akcji reanimacyjnej. Odchylił mi głowę do tyłu, otworzył usta i wdmuchał 2 pełne hausty powietrza.
Nie powiem, było to mega przyjemne uczucie. Adrian zawsze mi się podobał fizycznie, pomijam fakt, że nie reagując na przemoc w naszej klasie w pewnym sensie jest jej sprawcą. Zawsze mnie pociągał i zawsze o tym marzyłem. Bo był to wszak pewien rodzaj pocałunku.
Byłem w pewnym letargu, zachwycony tym wydarzeniem nie spostrzegłem, że Adrian w desperacji walcząc o moje życie układa ręce na mojej klace piersiowej i szykuje się do ucisku. Kiedy to nastąpiło...

Czy ktoś kiedyś próbował was reanimować "na żywca" ? Nie ? Dziękujcie Bogu. Ból, który następuje przy wyginaniu żeber i uczucie w momencie, gdy mostek dotyka serca jest nie do opisania. Jakby ktoś próbował rozjechać mnie walcem.
Adrian był szybki i w ciągu sekundy zrobił dwa uciski. Ja, z trochę spóźnionym zapłonem otworzyłem szeroko oczy, przewróciłem się na bok, zacząłem spazmatycznie kaszleć krwią, krzyczeć z bólu a w między czasie zaciągałem głęboko powietrze.
To była najwyższa cena, jaką w życiu zapłaciłem za krótki kontakt pocałunko-podobny.
Adrian był wyraźnie przerażony tym co zobaczył. Odskoczył ode mnie na metr do tyłu, kiedy na niego spojrzałem klęczał na ziemi wpatrując się we mnie z politowaniem.
Chciałem powiedzieć "Co ty kurwa robisz, chcesz mnie zabić ?!". Ale wtedy musiałbym tłumaczyć się, dlaczego nie zareagowałem przed próbą reanimacji. Więc wymamrotałem:
-Uratowałeś mnie...
-Nic nie mów, leż spokojnie. Zadzwoniłem po karetkę, chłopaki poszli jej wypatrywać.
Przed chwilą mało nie zmiażdżył mi serca, a teraz siedzi naprzeciwko mnie i pewnie pęka z dumy, że uratował mi życie.

Po chwili przybyli sanitariusze przyprowadzeni przez moich przyjaciół. Musiałem wyglądać tragicznie. Zaraportowałem, że piekielnie boli mnie kark i nie mogę ruszać głową. Zamontowali mi kołnierz i ostrożnie ułożyli na noszach. W międzyczasie do ujścia wąskiej uliczki wycofała karetka. Kiedy mnie pakowali, usłyszałem jak Adrian wspominał o tym, że przestałem oddychać i musiał przeprowadzać reanimację. Sanitariusz mu pogratulował i prawdopodobnie zatrzymanie akcji serca wpisał w kartę. Jestem pewien, że poważnie zaszkodzi to mojemu leczeniu. Lekarze będą teraz bez skutku szukać, co mogło wywołać chwilową śmierć. Ale wtedy się tym nie przejmowałem. Zamknąłem oczy.
Była już tylko ciemność...

Musiałem doznać dużego wstrząśnienia mózgu, bo co chwilę regularnie traciłem i odzyskiwałem przytomność. To co pamiętam to jedynie przebłyski: jak wjeżdżam do szpitala przez oddział ratunkowy, jak dwóch sanitariuszy w ciepłym pomieszczeniu ściąga ze mnie wierzchnie okrycie, później na chwilę się obudziłem w jakiejś tubie, co potem okazało się tomografem komputerowym. Następnie nie pamiętam już nic.
Lekarze uznali, że dosyć już spania i prawdopodobnie wstrzyknęli mi jakiś lek, który wybudził mnie całkowicie. Było to dnia następnego około godziny 14. Leżałem sobie w pięknej, pojedynczej, klimatyzowanej sali szpitala akademickiego. To jedyna dobra rzecz, jaka mnie spotkała, dobrze, że nie przewieźli mnie do jakiejś umieralni. Otworzyłem oczy. Pierwsze co zobaczyłem to Adrian, drzemiący sobie w fotelu dla gości. Co on tu robił? Dlaczego nagle zaczął się mną tak troskliwie opiekować? Do tej pory nie reagował nawet jak dostawałem wpierdol w szkole, co zawsze miałem mu za złe.

Byłem podłączony do miliona kabli, a w pokoju co chwilę rozbrzmiewał charakterystyczny pisk, sygnalizujący rytm mojego serca. Wiedziałem. Na pewno sprawdzają co wywołało zatrzymanie krążenia. Próbowałem się poruszyć, jednak zbyt gwałtowny ruch ręką musiał odłączyć przedłużkę, łączącą wszystkie elektrody. W sali rozległy się potrójne sygnały w odstępie około 2 sekund. Oglądanie Grey’s Anatomy i House’a do czegoś się przydało – wiedziałem że był to sygnał migotania przedsionków. Po 3 takich sygnałach pikanie zmieniło się w ciągły sygnał oznaczający śmierć. Próbowałem ponownie połączyć te cholerne kabelki, ale to gówno było za małe, a ja po tak długim śnie nie bardzo miałem czucie w rękach.
Adrian zerwał się na równe nogi, nie spojrzał nawet w moim kierunku tylko krzyknął ile sił w płucach:
-Lekarza!!!!

Jeszcze w życiu nie słyszałem takiego krzyku. Był pełen rozpaczy, desperacji i troski.
-Mój Boże, nie krzycz tak! Głowa mi pęka, a niechcący odłączyłem te piekielne okablowanie.- powiedziałem dość cicho
Z wyraźnym szokiem Adrian spojrzał w moim kierunku. Gdy w końcu dotarło do niego, że żyję powiedział:
-Jezusie, ale mnie nastraszyłeś! Myślałem że dostanę zawału!
W tym momencie do pokoju wtoczył się wózek reanimacyjny pchany przez 2 siostry a za nimi dyżurujący lekarz.
-Fałszywy alarm, najmocniej przepraszam, ale przypadkowo i całkowicie niechcący odłączyłem okablowanie- zakomunikowałem medykom.
Lekarz i siostry byli wyraźnie zdenerwowani, bo prawdopodobnie odciągnąłem ich od plotek, kawy i telewizora. Doktor powiedział:
-Nie rób tak więcej, chłopcze.
-Przepraszam – powiedziałem ze skruchą w głosie.
Pielęgniarki wytoczyły wózek, a lekarz wspomniał tylko, że wstąpi do mnie za jakieś 5 minut by porozmawiać o całym zajściu.
-Co ty tu robisz?-zwróciłem się do Adriana.
-Przyszedłem zmienić twoich przyjaciół – odpowiedział – siedzieli tutaj całą noc. Byli zmęczeni i głodni, więc poszli do domu, a ja zostałem.
-Dlaczego? Jakoś wydawało mi się, że nigdy za mną nie przepadałeś.
-Żartujesz? Prawie tam umarłeś, a ja byłbym tego świadkiem. Jak mogłoby mnie tu nie być … Poza tym zawsze cię lubiłem, tylko ja tak dziwnie to okazuje.
-Zawsze? Nawet wtedy, kiedy patrzysz bezczelnie, gdy jestem poniżany i bity ?
Spuścił głowę i wbił oczy w swoje buty.
-Bo jestem takim wielkim tchórzem. Boję się, że jak się im przeciwstawię, to będą mi robić to samo co wam. – odpowiedział szczerze Adrian.
-Czyli jesteś tchórzem, a na dodatek brak ci honoru. Żałosne. – skarciłem go i odwróciłem głowę na bok. W tym samym momencie do sali wszedł lekarz.
-Ten pan to …
-Może zostać, nie zależy mi. – szybko wtrąciłem. – Co jest, panie doktorze? Coś poważnego ?
-Cóż, ktoś cię nieźle poturbował. Nos masz na szczęście cały, jednak tak duże uderzenie spowodowało pęknięcie kręgu szyjnego C4 – aby to zobrazować pokazał mi zdjęcie z tomografu – widzisz tutaj ? To nic wielkiego, jednak przez parę tygodni nie możesz ściągać kołnierza, a przez następne 2 miesiące nie wolno ci przeciążać kręgosłupa. Czy coś cię boli ?
-Głowa, Panie doktorze. Ale to już od jakiś 3 miesięcy, więc raczej nie jest to związane ze sprawą.
-To dobrze. Dziś wieczorem cię wypiszemy.
Lekarz zabrał zdjęcie i wyszedł z sali. Adrian chwilę się na mnie patrzył, aż w końcu powiedział:
-Ten idiota prawie cię zabił. A co by było jakby uderzył mocniej ?
-Albo zmienię szkołę, albo on prędzej czy później mnie zabije. Wystarczy, że spotka mnie gdzieś w ciemnej uliczce, dostanę kosę pod żebro i po mnie.
-Musimy coś w tym kierunku zrobić. –zapowiedział Adrian
-My ? – odpowiedziałem zdziwiony.
-Po tym co zobaczyłem nie mogę być już dalej obojętny. Mogę z tobą zostać do wieczora? Dotrzymam ci towarzystwa, pogadamy …
-Jeżeli chcesz, możesz zostać.
W tej chwili podejrzewałem, że to może być początek pięknej przyjaźni, jeżeli nawet nie czegoś więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pią 20:00, 17 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 16:56, 16 Lut 2012    Temat postu:

Opowiadanie świetne,czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek,pozdrawiam autora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Czw 21:22, 16 Lut 2012    Temat postu:

Szoda, że takie krótki Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Czw 21:37, 16 Lut 2012    Temat postu:

Już jest 7 stron dokumentu w Wordzie. To jest dla Ciebie krótkie ?
Jako że wydarzenia opisane tutaj są prawdziwe, wcale nie muszę nad tym pisaniem długo myśleć. Ubieram tylko to co przeżyłem w ładne słowa.
A skoro nie angażuję w to wyobraźni, kolejna część będzie jutro wieczorem

Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafin
Debiutant



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pyskowice

PostWysłany: Pią 15:58, 17 Lut 2012    Temat postu:

vergiliusu nie dziw sie ze narzekamy na to ze odcinek byl za krotki. Jesli cos jest tak dobre to niestety zawsze za szybko sie konczy. Ale super ze o nas pamietasz i tak szybko zamieszczasz nastepne czesci. Apropos moge zapytac ile ich planujesz? Posdrawaim

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pią 16:31, 17 Lut 2012    Temat postu:

Rafin, proszę przestań łechatć moje ego bo zaraz się zarumienię Smile
Jak do tej pory , moje życie było burzliwe i pełne zwrotów akcji. Nie wiem jeszcze ile napiszę części, ale myślę że będzie to jedno z dłuższych opowiadań na tym forum Smile
Pozdrawiam!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pią 20:39, 17 Lut 2012    Temat postu:

Odcinek 3

Nigdy za dużo o Adrianie nie wiedziałem. Może tylko jego przybliżoną datę urodzin i gdzie mniej więcej mieszka. Ale tego dnia dużo się o nim dowiedziałem, a on o mnie. W trakcie naszej wielogodzinnej i szczerej rozmowy przekazał mi wiele faktów ze swojego życia. Okazał się bardzo przyzwoitą osobą. Rozmowa była tak szczera, że zastanawiałem się nawet, czy nie powiedzieć mu, że sfingowałem całą scenę z krótkotrwałą śmiercią. Po dłuższym namyśle postanowiłem jednak odsunąć to wyznanie w czasie. Chciałem zobaczyć jak nasza znajomość się rozwinie, a nieroztropne zachowanie w tak wczesnej fazie mogłoby wszystko zniszczyć.

Postanowiłem wysondować jego preferencje seksualne:
-Miałeś kiedyś dziewczynę? - zapytałem
-Nie. Myślę że nie jestem jeszcze na to gotowy - odpowiedział.
Ta jasne, też tak mówię przed rodzicami albo innymi członkami rodziny: nie jestem gotowy, muszę się ustatkować, po szkole, po studiach... Typowe wymówki gejów. Pojawił się promyk nadziei.
-Ja też nie. Narazie dziewczyny mnie nie interesują - zakończyłem.
Geniusz tej odpowiedzi polega na tym, że nic nie sugeruje. Każdy, niezależnie od orientacji rozumie ją inaczej. Hetero - "przyjdzie czas, że jeszcze się zainteresuje"; Homo - "pewnie nigdy cie nie interesowały i nie będą". Nie dostrzegłem żadnej reakcji na jego twarzy. Więc albo był heterykiem, albo dobrze się maskował skubany.

Popatrzyłem mu bezpośrednio w twarz. Miałem nadzieje, że jeżeli jest gejem to w tym momencie wykona pierwszy krok. Spostrzegł, że go obserwuję i również spojrzał mi prosto w oczy. Takie patrzenie trwało nawet dłuższą chwilę.
-Boże, jaki ty jesteś piękny - pomyślałem. Jego twarz była perfekcyjna. Wszystkie kształty, wyoblenia, całkowity brak zarostu, piękne, duże, piwne oczy. I te krótkie blond włosy. Ideał, żywy i chodzący ideał.
-Co ? - zapytał.
-Nic specjalnego. W pewnym sensie cieszę się, że wczoraj poszedłem do Armenii i że dostałem mocno w głowę. W przeciwnym wypadku nie poznalibyśmy się tak dobrze i prawdopodobnie do końca szkoły nasze kontakty ograniczałyby się do mówienia sobie "cześć".
-Ja też się cieszę. Znaczy się nie dlatego, że dostałeś po głowie, tylko dlatego, że się do siebie zbliżyliśmy - odpowiedział i rozbrajająco się uśmiechnął wyszczerzając piękne, białe zęby.
-Kurwa, przestań się uśmiechać bo zaraz zemdleję! - Musiałem odwrócić wzrok, bo jakbym popatrzył na to piękno odrobinę dłużej, rzuciłbym się na niego, jak Boga kocham! Michał Anioł by go piękniej dłutem nie wyharatał.

Była godzina 17, kiedy do sali weszli moi rodzice.
-Mój kochany syneczek! Matko, jak ja się bałam! Myślałam, że umrę! Czy ty wiesz, co może czuć matka, gdy ktoś dzwoni do niej o 23 i mówi, że jej syn miał wypadek ? Mało nie zemdlałam! - ściskała mnie przy tym tak mocno, że brakło mi tchu.
-Mamo, duszę się! - wykrztusiłem i natychmiast mnie puściła.
-Doktor powiedział co ci jest ? - zapytał oschle mój ojciec
Ojciec nigdy nie był ani uczuciowy, ani wylewny. Zawsze był taki zimny i obojętny. Byłem raczej bliżej mamy. Gdzieś kiedyś czytałem, że właśnie takie zachowanie ojca sprawia, że synowie stają się homoseksualistami. To dzięki niemu jestem tym, kim jestem. I bardzo mnie to cieszy.
-Mam pęknięty krąg B12 - odpowiedziałem
-C4... - poprawił mnie Adrian.
Mama i tato instynktownie spojrzeli w głąb sali, gdzie w fotelu siedział cicho Adrian. Z racji, że za oknem było już szaro jestem pewny, że na początku nie wiedzieli że tu ktoś jest.
-Mamo, tato, poznajcie Adriana. To mój kolega z klasy, który w zasadzie uratował mi wczoraj życie - powtórzyłem kłamstwo, aby zbliżyć Adriana do mojej rodzinki.
Nie minęła sekunda a Adrian był już duszony w mocnym uścisku mojej rodzicielki.
-To byłeś ty! Chryste, uratowałeś mojego syna! Jak ja ci się odwdzięczę ?? - mama mówiła przez łzy.
-Myślę, że odpowiednim podziękowaniem będzie pozwolenie mu na oddychanie - powiedziałem śmiejąc się, bo widziałem jak Adrianowi zaczyna brakować tchu.
Mama go puściła cały czas płacząc. Podszedł o niego mój ojciec, podał mu rękę i powiedział.
-Dziękuję. Wiedz, że zawsze jesteś mile widziany w naszym domu. - cały mój ojciec. Jak zwykle oszczędnie z uczuciami, nawet łezki nie uronił.
-Nie ma za co dziękować. Zrobiłem to co do mnie należało, ktokolwiek inny zrobiłby to samo - oświadczył Adrian, wyraźnie zaskoczony taką reakcją.
-Wcale nie! - zaprzeczyła moja matka.- Trzeba mieć dużo odwagi i zimnej krwi, żeby zdobyć się na taką rzecz.
-Pieprzenie, jesteś moim bohaterem! - powiedziałem zalotnie kładąc rękę na czole i udając omdlenie, jednocześnie puszczając oczko.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, potem chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a o 19 przyszedł lekarz z wypisem. Z Adrianem rozstałem się przed wejściem.
-Dziękuję. -powiedziałem
-Nie ma za co.- wyciągnął do mnie dłoń, ale ja zamiast ją uścisnąć mocno go przytuliłem. Nie jakoś gejowsko, tylko po bratersku. To był jeden z szczęśliwszych momentów mojego życia. W końcu mogłem go dotknąć, mieć go w swoich ramionach. Zapomniałem całkowicie o wszelkich urazach jakie kiedykolwiek do niego żywiłem. Teraz liczył się tylko on i ja. Pięknie pachniał, sportowe perfumy, stawiałem na Adidasa. Tuliłem go jakieś 10-15 sekund, ale dla mnie była to wieczność. Kiedy go w końcu uwolniłem mocno się do niego uśmiechnąłem, a on uśmiech odwzajemnił.
Już bez słowa odwróciłem się od niego i wsiadłem do samochodu. Gdy zapiąłem pas, a ojciec już ruszał podniosłem dłoń na pożegnanie. A on cały czas stał i się uśmiechał. Dlaczego ? Czyżby mój uścisk tak bardzo go onieśmielił ? Miałem nadzieję, że nie odebrał tego dwuznacznie.

Następnego dnia, czyli w poniedziałek, co jest raczej zrozumiałe, nie poszedłem do szkoły. Nie miałem zamiaru się tam pokazywać przez co najmniej tydzień. Praktycznie cały dzień się nudziłem. Siedzenie sprawiało mi ból, ale leżeć mogłem spokojnie, więc spędziłem czas na oglądaniu telewizji.
Około godziny 16 zjawili się u mnie moi przyjaciele.
-Co u ciebie, Darecki? Piekielnie się o ciebie martwiliśmy. Siedzieliśmy z tobą całą noc, ale około 12 musieliśmy iść, padaliśmy wszyscy na twarz i byliśmy bardzo głodni. Razem z nami odjechali twoi rodzice. O której się obudziłeś? - zapytał Krzysiek
-Jakby nie jakiś lek to spałbym chyba nadal - zażartowałem - O 14 otworzyłem oczy. I nie martwcie się, nie byłem sam.
-A kto u ciebie był? - dociekał Michał
-Adrian. - odpowiedziałem krótko.
-On? W sumie spodziewaliśmy się, że do ciebie przyjdzie. Byliśmy przy tym, jak opowiadał sanitariuszowi o reanimacji. To prawda? Umarłeś na chwilę ? Jak to jest?- zapytał Bolek.
-Chyba prawda. Nie wiem, nic nie pamiętam. - skłamałem - obudziłem się i zobaczyłem, że klęczy nade mną Adrian. I bardzo bolała mnie klatka piersiowa.
- Klęczał nad tobą? Może chciał cię zgwałcić - zaśmiał się Krzysiek.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym aby to zrobił.-pomyślałem
-Adrian to spoko gość. Poznałem go bardzo blisko, dużo rozmawialiśmy. Cały czas się przyglądał naszym cierpieniom, bo jak przyznał jest tchórzem. Ale jak można go za to winić ? Jak można winić słońce, za to że świeci? Jak można winić deszcz, za to że pada? - pojechałem filozoficznym tekstem - Doskonale go rozumiem, bo jak stanąłem po waszej stronie rok temu, to też się bardzo bałem. Tylko albo byłem mniejszym tchórzem, albo dostałem nagłego przypływu odwagi.
Chłopacy byli dość zmieszani.
-Myślę że masz rację. A teraz pryskamy bo Staśka zadała dużo z matmy, a Łysy kaał na pojutrze napisać wypracowanie - powiedział Bolek
-Powodzenia i odwiedzajcie mnie często, bo się zanudzę!
-OK! - odpowiedzieli prawie jednocześnie.

Ding-dong.
-Kogo czort niesie?- szepnąłem - Już idę!!! - krzyknąłem, bo byłem w swoim pokoju.
Rodzice pojechali do babci, bo zadzwoniła, że bardzo ich potrzebuje. Nie wnikałem w jakim celu. Więc zostałem sam.
Ding-dong
-Moment, przecież idę! - wydarłem się, gdy byłem już w korytarzu.
Pewnie jakiś akwizytor, albo gazownia. Bo kto inny mógłby nas odwiedzić ?
Otworzyłem drzwi na oścież i zobaczyłem jego. Adriana. Był cudownie ubrany. Czarne buty Nike, z białymi łyżewkami, ciemno niebieskie jeansy, piękna niebieska koszula z długim rękawem i białymi mankietami oraz kołnierzem. W ręku trzymał małą torbę. Zastanawiałem się, czy mimowolnie nie otworzyłem z wrażenia ust. Chyba nie, bo Adrian się ciągle tylko uśmiechał.
-Cześć - powiedział.
-Cześć - odwzajemniłem przywitanie
-Mogę wejść ?
-Jasne, wejdź. Tylko u mnie w pokoju jest bałagan. Przepraszam, ale na swoje usprawiedliwienie mam fakt, że nie mogę się schylać. Poza tym jakbyś się zapowiedział to bym jakoś ogarnął. - motałem się.
-Nie szkodzi. U mnie jest prawdopodobnie tak samo lub jeszcze gorzej. Nie jestem typem czyściocha- powiedział rozbrajająco się śmiejąc.
Wszedł do mieszkania i mnie minął. Rozciągał za sobą ten piękny zapach, ponownie Adidas.
Zatrzymałem się bo nurtowało mnie jedno pytanie:
-Skąd wiesz gdzie mieszkam? Przecież nigdy ci nie mówiłem.
-Dzisiaj byłem dyżurnym i spoglądnąłem na adres zameldowania w dzienniku. Masz do mnie za to żal? Jeżeli tak to przepraszam...
-Nie nie, spokojnie. Chciałem tylko wiedzieć. Cieszę się, że przyszedłeś. Co tam masz ? - zapytałem wskazując na torbę.
-To, bez czego męskie spotkania są nudne.
-Piwo!
-Zgadłeś bezbłędnie.-powiedział Adrian szczerze sie uśmiechając- Możesz je schować do lodówki?
-Jasne. Idź do mnie do pokoju, to ten drugi po lewej. Włącz sobie komputer, telewizor czy co tam chcesz. Zaraz przyjdę.
Włożyłem piwo do zamrażarki, tam szybciej się schłodzi. Szybko udałem się do swojego pokoju, by jak najdłużej patrzeć na to cudo, które jak się okazało w tej chwili siedzi na moim fotelu przed komputerem.

Podreptałem do pokoju. Znów bolała mnie głowa. Co jest kurwa! -pomyślałem . Poważnie mnie to niepokoiło, ale wtedy moją całą uwagę skupiał Adrian. Nie myślałem o niczym innym.

Adrian zalogował się do Facebooka i przeglądał swoją tablicę. Ja podszedłem do biurka, otworzyłem szufladę i wyciągnąłem Ibuprom, wycisnąłem 2 tabletki i szybko połknąłem.
-Coś cię boli? - zapytał troskliwie Adrian.
-Głowa. Regularnie, od 3 miesięcy.-odpowiedziałem cicho.
-Musisz coś z tym zrobić. Bóle głowy nie powinny się tak długo utrzymywać, zgłoś się do lekarza, proszę cię. - powiedział Adrian całkiem poważnie.
Mój Boże, cóż za troska.
-Wiem i zamierzam to zgłosić, ale jak pozbędę się tego idiotycznego kołnierza.
-Koniecznie i jak najszybciej - znowu się do mnie uśmiechnął.
Zmienił się bardzo. I to w mniej niż 48 godzin. A może on zawsze taki był, tylko ukrywał swoją tożsamość pod maską obojętności ?
-Kuba był dzisiaj w szkole. Cały dzień się nie odezwał, był blady i miał wory pod oczami. Podejrzewam, że nie spał całą noc. W szkole rozniosły się już plotki, bo nie wiem czy pamiętasz, ale gdy podjechała karetka na sygnale to z klubu wybiegło mnóstwo ludzi. Ktoś musiał nas rozpoznać, a twoi przyjaciele też dorzucili, że jesteś w ciężkim stanie. Myślę, że się boi konsekwencji.
-I niech się boi jeszcze przez tydzień. Potem jak zjawię się w szkole powinno mu przejść.
-Nie rozumiem. Nie zamierzasz na niego donieść ?
-Z choinki się urwałeś ? Nie mogę ryzykować. Jakbym to zrobił zajebałby mnie przy pierwszej okazji. Mógłby nasłać na mnie swoich kolegów. Jeszcze jakby zabili mnie to trudno. Ale nie darowałbym sobie jakby skrzywdzili moich przyjaciół, rodziców, albo ciebie. - specjalnie dodałem go na końcu, żeby zakomunikować mu, że jest już dla mnie kimś ważnym. I chciałem zobaczyć jego reakcję.
Adrian gdy usłyszał o sobie to natychmiast przeniósł wzrok z podłogi na moją twarz.
To jakiś znak ? Wolałem nie ryzykować i nie podejmować dalszych kroków. Za wcześnie.
-Piwo już się schłodziło. Przyniosę. - powiedziałem i wyszedłem.

Wieczór był udany. Dużo rozmawialiśmy przy piwie, oglądaliśmy śmieszne filmy na youtube śmiejąc się do rozpuku. Gdy Adrian zakomunikował, że musi iść zrobiło mi się smutno. Odprowadziłem go do drzwi. Tym razem nie czekałem aż wyciągnie rękę. Uścisnąłem go mocno.
-Dzięki, że przyszedłeś...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pią 17:37, 29 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pią 22:52, 17 Lut 2012    Temat postu:

Normalnie jestem zachwycony,czyta się łatwo i przyjemnie i już nie mogę się doczekać dalszej części,pisz jak naj szybciej,umieram z ciekawości co dalej,choć domyślam się pewnych faktów, pozdrawiam autora.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Pią 23:09, 17 Lut 2012    Temat postu:

Dawaj dalej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafin
Debiutant



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pyskowice

PostWysłany: Sob 0:00, 18 Lut 2012    Temat postu:

Jesli ma to sprawic ze sie zarumienisz to dlaczego nie kolejny super odcinek. Jezeli, jak mowisz, to opowiadanie jest autentyczne, to niepokoja mnie te twoje bole glowy. Mam nadzieje ze u Ciebie wszystko ok. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin