Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W zdrowiu i w chorobie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 14:36, 19 Lut 2012    Temat postu:

Dziękuję. Cieszę się, że się podoba.

Pisarku, pewne guzy są bardzo charakterystyczne, łatwo jest je rozpoznać po kształcie, po umiejscowieniu, po poziomie pewnych wyników krwi, po ich wpływie na działanie mózgu (EEG). Ja akurat na takiego łatwego do rozpoznania skubańca trafiłem.

Ciąg dalszy dziś wieczorem.
Pozdrawiam ciepło.
vergilius


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 17:13, 19 Lut 2012    Temat postu:

Bardzo mi się podoba to opowiadanie, obyś nie zwolnił tempa dodawania nowych wpisów. Częstość wybacza długości, także jeste ok. Pisz i nie przestawaj, bo dobrze Ci to wychodzi. Ciekawe jak to wszystko się rozwinie z Adrianem. Proszę, pisz w podobnym stylu i nie dodawaj niepotrzebnych słodkości, ochów i achów bo opowiadanie straci swój urok. Teraz jest idealnie.
Pozdrawiam i czekam na wieczorny odcinek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:37, 19 Lut 2012    Temat postu:

futuere napisał:
...Proszę, pisz w podobnym stylu i nie dodawaj niepotrzebnych słodkości, ochów i achów bo opowiadanie straci swój urok. Teraz jest idealnie.
...czekam na wieczorny odcinek.


Święte słowa.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Nie 19:43, 19 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kubulek1978
Debiutant



Dołączył: 10 Lut 2012
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:41, 19 Lut 2012    Temat postu:

Witam,
Czekam na kolejną część. Zaznaczam, że to nie ja jestem sprawcą pobicia Darka.
Pozdrowienia
Kuba
P.S.
Vergilius zaznaczył, że dla dobra opowiadania zmienił personalia bohaterów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 23:30, 19 Lut 2012    Temat postu:

Odcinek 6

Polak tak ma. Nie pójdzie do lekarza, póki nie jest już w stanie agonalnym. A dlaczego? Czy krótka i bezbolesna kontrola jest wysoką ceną za życie w świadomości, że jest się zdrowym? Ja sam popełniłem ten błąd. I miałem go później mocno żałować.

Wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. W jednej chwili poczułem jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Świat się zawalił.
-Guz mózgu? - powtórzył łamiącym się głosem Adrian.
-Bardzo mi przykro. Sytuacja nie jest jednak tragiczna. Wyściółczak z zasady jest nowotworem złośliwym. U pana diagnosta z rezonansu nie znalazł zmian przerzutowych w innych częściach ciała. To dobrze. Pana guz jest stosunkowo mały, ma 8-9 mm, ale jest umiejscowiony w dość trudno dostępnym obszarze. Jest w bliskim sąsiedztwie ośrodka Broca, czyli w miejscu gdzie generowana jest mowa. Musimy działać szybko. Jeżeli ulegnie naciekaniu na ten ośrodek, będziemy musieli go usunąć, a to spowoduje, że nigdy nie wypowie pan już ani słowa. Wysokie jest też prawdopodobieństwo że nie będzie pan umiał pisać.
Nie da się opisać emocji, jakie w tej chwili mną targały. To uczucie jest zbyt trudne do przekazania. Psychicznie leżałem na ziemi w konwulsjach. A lekarz kopał mnie niemiłosiernie podając coraz więcej tragicznych faktów.

Wstałem z krzesła i zataczając się skierowałem swe kroki w kierunku drzwi. Nie myślałem racjonalnie. Adrian wstał z krzesła. Miał szkliste oczy. Padłem mu w ramiona i zacząłem płakać. Płakać jak małe dziecko. Osunąłem się na ziemię, a on razem ze mną. Ryczałem głośno, przeklinając w myślach Boga za to, że po raz kolejny mnie karze. Za co? Czy już nie wycierpiałem się w życiu wystarczająco?
Czułem, że on też płacze. Trząsł się, co chwilę zaciągając nosem.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Wyjdziesz z tego - powiedział przez łzy
Nie słyszałem jeszcze jego głosu w takim stanie. Był pełen troski, smutku, rozpaczy. Gdy to powiedział zaszlochałem jeszcze głośniej.
Do sali weszła pielęgniarka. Początkowo była zdziwiona tym, co zobaczyła. Jednak lekarz szybko jej polecił:
-Ten pan usłyszał właśnie bardzo złe wieści. Proszę natychmiast przyprowadzić wózek i zawieźć go na odział neurochirurgii. I poinformować jego rodziców, bo uważam że sam nie jest w stanie.
-Nie, ja to zrobię - powiedział Adrian
-Dobrze - lekarz zwrócił się teraz bezpośrednio do mnie - Słuchaj, Darku. Jesteś pod świetną opieką. Polecę, by zajął się tobą Dr Jamont. To jeden z najlepszych neurochirurgów onkologicznych w tym kraju. Jestem pewny, że z tego wyjdziesz.
Nie uspokoił mnie tym w ogóle. To u mnie w mózgu tykała bomba zegarowa. Jemu było łatwo mówić.

Do pokoju wtoczyła sie pielęgniarka. Adrian i lekarz pomogli mi wstać i usadowić się na wózku. Zobaczyłem twarz mojego towarzysza. Była cała czerwona, z oczu spływały łzy. Myślałem, że znowu się rozpłaczę, ale powstrzymałem się.
Gdy jechaliśmy na neurochirurgię zwróciłem się do mojego przyjaciela.
-Adrian ... - wyszeptałem.
-Słucham? - odpowiedział czule, kierując na mnie swój wzrok.
-Jak zadzwonisz do matki ... nie mów jej dużo szczegółów. Za bardzo się zdenerwuje i jadąc tutaj 120 km/h wpadnie na drzewo. Powiedz, że jestem w szpitalu, ze to nic poważnego i chcę żeby przyjechali... - wyszeptałem ponownie. Mowa sprawiała mi teraz trudność.
-Postaram się przyjacielu - odpowiedział Adrian, a aj zobaczyłem że do oczu napływają mu nowe łzy.

Dotarliśmy na oddział . Był jeszcze ładniejszy niż szpital akademicki. Żywcem wyjęty z amerykańskich seriali. Dostałem szpitalną piżamę i jakiś lek na uspokojenie. Adrian poszedł zadzwonić do moich rodziców. Ja odwróciłem się tyłem do drzwi, przyjąłem pozycję embrionalną i patrzyłem na wielkie okno, które było prawie na całą ścianę. Po jakiś 10 minutach wszedł do mnie Adrian.
-Śpisz? - zapytał cicho.
-Nie - równie cicho odpowiedziałem.
-Dzwoniłem do twoich rodziców. Będą tu za pół godziny.
-Dziękuję.
Stał chwilę po środku pokoju, nie wiedział pewnie co powiedzieć.
-Tak mi przykro... - wymamrotał.
Leki uspokajające zaczęły działać, bo nie czułem już takiego przygniatającego smutku. Odwróciłem się twarzą do niego, uśmiechnąłem lekko i powiedziałem:
-Nie zamierzam jeszcze umierać.
-Tylko spróbujesz, a cię zabiję.- odpowiedział również lekko się uśmiechając.
-Może pójdę ci coś kupić ? Coś do picia, jedzenia ?- zapytał
-Nie nie trzeba. Matka pewnie jak ochłonie to pojedzie do sklepu i przywiezie mi połowę jego asortymentu. Wystarczy jak tu ze mną posiedzisz.
-Zostanę tak długo jak tylko będziesz chciał - oświadczył Adrian.
Przysunął sobie fotel do mojego łóżka i w nim usiadł. Po chwili ciszy powiedziałem:
-Jesteś moim aniołem stróżem. Powiedziałeś mi, żebym poszedł do lekarza jak tylko dowiedziałeś się że boli mnie głowa. A ja jestem głupi, bo cię nie posłuchałem. Kto wie, może moja ignorancja będzie mnie kosztować życie... - powiedziałem szczerze, czując że oczy mi wilgotnieją.
-Nie mów tak. Słyszałeś co mówił lekarz? Nie jest źle, nie jest tragicznie. Poza tym twój chirurg jest jednym z najlepszych. Wyjdziesz z tego, mówię ci. - odpowiedział Adrian. Próbował utrzymać w ryzach swój głos, jednak w końcowej fazie słyszałem jak m u się załamał.
-Tak bardzo się boję ... - zdążyłem tylko wykrztusić, nim fala smutku opętała moje ciało doprowadzając ponownie do płaczu.
-Wiem, przyjacielu, wiem. Ja również - mówiąc to złapał mnie za dłoń i mocno trzymał.
Orientując się, jaki gest uczynił zwinąłem się w kłębek przysuwając jego dłoń do mojej twarzy. Oparłem na niej policzek i płakałem. Musiałem porządnie się wypłakać.
Trwało to dobre 10 minut. Nikt nam nie przerywał, a ja ciągle wylewałem swoje smutki. Adrian nie narzekał, choć dłoń już miał pewnie całą mokrą.
Za chwilę do pokoju wlecieli moi rodzice. Matka była trochę zdenerwowana, ale sytuacja, której była świadkiem musiała wyprowadzić ją z równowagi.
Nie będę opisywał co się działo, gdy im powiedziałem co mi dolega. Myślałem że matka zemdleje, a ojciec nawet uronił łezkę (czego nie byłem świadkiem chyba nigdy w życiu). Domyślałem się, że rodzice, którzy słyszą o tak poważnej chorobie swojego dziecka muszą przechodzić katusze. Współczułem im serdecznie i żałowałem, że na nas to padło. Ale cóż, ktoś musi być chory, żeby wszyscy w koło mogli być zdrowi.

Około godziny 17 do sali wszedł Dr Maciej Jamont. Wyglądał profesjonalnie, był ubrany w ładne skórzane buty, ciemne spodnie, koszulę, krawat i nienagannie wyprasowany biały kitel.
-Witam Państwa, nazywam się Maciej Jamont i jestem lekarzem prowadzącym pana Dariusza. Panie Dariuszu, czy mogę mówić w obecności tych osób ? -zapytał.
-Wystarczy Darku. Tak może pan, nie mam przed nimi nic do ukrycia.- odpowiedziałem nieśmiało.
-A więc ze wstępnego rozpoznania wynika, że ma pan ependymome. Aby potwierdzić to definitywnie musimy przeprowadzić biopsję guza. Zamówiłem salę za 2 godziny. Zabieg będzie polegał na wywierceniu w pana czaszce otworu i wprowadzeniu do niego igły biopsyjnej. Dzięki aparatowi do neuronawigacji będziemy doskonale widzieć, gdzie igła w danej chwili się znajduje. Będzie pan znieczulony zewnątrzoponowo, jednak zachowa pan świadomość.
-Będę wszystko widział i słyszał ?
-Tak, ale nie będzie pan nic czuł. Pobrany materiał odeślemy do badania patomorfologicznego, by potwierdzić rodzaj guza. Wyniki będą jutro. Proszę podpisać ten formularz zgody.
Wziąłem do ręki formularz. Spojrzałem wszystkim wkoło w oczy. Adrian był przerażony, matka i ojciec mało nie odeszli od zmysłów. Podpisałem świstek i wręczyłem go lekarzowi.
-Widzimy się za 2 godziny.

Siedziałem teraz w fotelu w sali operacyjnej. Ręce i nogi miałem do niego przywiązane. Głowę zastabilizowali mi specjalnym urządzeniem. Dostałem znieczulenie, nie czułem nic, nawet ciepła na skórze.
-Jesteś gotowy ?-zapytał doktor.
-Już bardziej nie będę- odpowiedziałem.
Usłyszałem uruchomione wiertło. Dźwięk nie różnił się niczym od zwykłej domowej wiertarki. Nie czułem gdy przykłada mi ją do czaski, nie czułem jak się przez nią przewierca. Tylko słyszałem, a nie był to przyjemny dźwięk. Gdy lekarz przewiercił się przez kość wsadził do otworu cienką igłę. Jej również nie poczułem, ale widziałem wszystko na ekranie monitora.
Cały zabieg nie trwał nawet 10 minut. Po chwili otwór w czaszce zasklepiono, zdemontowano stabilizator głowy, odpięto mnie od fotela i ułożono na łóżku.
-Pielęgniarki odwiozą cię do sali. Podaliśmy już leki niwelujące znieczulenie, za 30 minut odzyskasz czucie w ciele.
-Dziękuję, panie doktorze.

Siostry wtoczyły mnie do sali. Nie było moich rodziców, tylko Adrian.
-Tak szybko? - zapytał lekko się uśmiechając.
-No widzisz, mają tutaj wprawę w przewiercaniu się przez czaszkę - odpowiedziałem również się uśmiechając.
-Czułeś coś?
-Nic a nic. Słyszałem tylko dźwięk wiertła. Był okropny, jak u dentysty.
-Nienawidzę go! Jak ty to wytrzymałeś?
-Widzisz jaki jestem twardy ?
Pośmialiśmy się nawet trochę. A co tam, jak niedługo prawdopodobnie umrę, nie mam zamiaru ciągle się smucić.
-A gdzie rodzice? - zapytałem.
-Poszli do baru na dole. Myśleli, że potrwa to dłużej.
-No to się zdziwią.
Rzeczywiście się zdziwili. Gdy przyszli, chwilę jeszcze porozmawialiśmy, ale powoli zaczął mnie morzyć sen. Za dużo atrakcji i emocji jak na jeden dzień.
-Oczy mi się kleją. Muszę iść spać, żeby być wypoczętym. Idźcie już, przyjdźcie jutro.
-Dobrze kochanie. Będziemy jutro napewno - dostałem całusa od mamy i nawet od ojca (!!)
Wyszli po tym cicho z pokoju.
-Będziesz jutro? - zapytałem Adriana.
-Żartujesz? Jakbym mógł zostałbym tu z tobą całą noc. - odpowiedział.
- Nic mi narazie nie grozi. Idź do domu, wyśpij się i wróć jutro. Jeżeli chcesz, oczywiście.
Ja siedziałem na łóżku, a on spontanicznie mnie przytulił.
-Wszystko będzie dobrze. Widzimy się jutro. - wyszeptał mi do ucha.
Przeszedł mnie dreszcz, a on chyba go wyczuł. Popatrzył jeszcze na mnie chwilę i wyszedł.
W tym momencie postanowiłem - to ja jestem bliski śmierci i to ja wykonam pierwszy krok. Co mam do stracenia?
Ułożyłem się na łóżku i niemal natychmiast zasnąłem.

Następnego dnia obudziłem się sam. No nie całkiem. Gdy tylko otworzyłem oko zobaczyłem Adriana.
-A co ty tu robisz? - zapytałem przeciągając się
-No jak to co? Siedzę, jak obiecałem.
-Ale co tak wcześnie? Jest 8, a to oznacza, że musiałeś wstać o 6 żeby tu dojechać. A prosiłem cię żebyś się wyspał.
-Oj już nie narzekaj. Jak się czujesz?
-Dobrze. Nadzwyczaj dobrze.
W tym momencie do pokoju wszedł mój lekarz.
-Panie Darku, przyszły wyniki pana badań. Jak podejrzewaliśmy mamy do czynienia z wyściółczakiem. Musimy działać szybko. Proponuję przeprowadzić resekcję jeszcze dzisiaj.
-Już dziś ?! - zapytałem z niedowierzaniem. Spojrzałem na Adriana - miał strach w oczach.
-Tak. Jeżeli chce pan znać moją opinię, to dziś jest najlepszy czas. Nie mamy chwili do stracenia. Proponuję godzinę 14.
Zastanawiałem się co powiedzieć. To była bardzo trudna decyzja. Operacje mózgu często kończą się powikłaniami, lub śmiercią. Nie byłem na nią gotowy.
Posępniałem.
-Zgadzam się - wymamrotałem.
-Znakomicie, idę zamówić salę.
Lekarz wyszedł pozostawiając mnie, Adriana i niezręczną ciszę.
-Widzisz? Już dzisiaj wytną ci to cholerstwo. Będziesz zdrowy.
-Jasne. O ile nie skończę jako warzywo. - odparowałem.

Około godziny 13.30 weszła pielęgniarka i powiedziała:
-Panie Darku, czekają już na przedoperacyjnej.
Skręcało mnie w brzuchu. Jeszcze nigdy tak się nie bałem. Było wysokie prawdopodobieństwo, że to moje ostatnie chwile na tym padole.
Matka rycząc przytuliła mnie jęcząc coś w stylu "będzie dobrze, będziemy tu na ciebie czekać" i wyszła. Ojciec powiedział "Dasz radę, wierzę w ciebie!" i płacząc również wyszedł. W pokoju zostałem ja i Adrian. Ja płakałem, on również.
-Chciałem ci coś powiedzieć. - zdobyłem się na odwagę.
-Tak?
-Może dzisiaj umrę, więc nie muszę obawiać się tego co zaraz powiem.
-Nawet tak nie my...-nie dokończył bo mu przerwałem.
-Kocham cię! -prawie krzyknąłem, a łzy zalały mi twarz.
-Słucham? - zapytał z niedowierzaniem
-Kocham cię! Każdą komórką mego ciała, każdym neuronem w moim mózgu. Kocham cię, od tej pamiętnej soboty w Armenii. Gdy widzę cię moje serce bije szybciej. Gdy mnie dotykasz moje ciało przeszywa dreszcz. Jesteś moim słońcem, na które codziennie czekam aż wzejdzie. Od tamtego dnia jesteś jedyną osobą, na której mi zależy. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie!
Moją twarz ciągle zalewały łzy.
-I skoro mogę za chwilę umrzeć, chcę wiedzieć czy czujesz do mnie to sa...
Tym razem on mi przerwał. Podbiegł do mnie i pocałował mocno w usta. Czułem się tak błogo, jakby wszystkie zmartwienia zniknęły. Czas dla mnie się zatrzymał.
Po wszystkim popatrzyłem na niego.
-Czy to oznacza, że czu...
-Powiem ci jak wszystko się skończy.
Odwrócił się i wybiegł z sali.
Nie wiedziałem co o tym myśleć. Chciałem poznać co chce mi powiedzieć. Dlatego postanowiłem, że nieważne co się stanie, będę walczyć tak długo, na ile pozostanie mi sił. Muszę się obudzić.


Leżałem na stole operacyjnym. Lekarze podpinali mnie do różnych aparatur. Anestezjolog powiedział, że wstrzykuje znieczulenie i poprosił żebym odliczał od 10 wstecz.
-10, 9, 8 ... 7......6
Zamknąłem oczy. Ciemność zabrała mnie do krainy snu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pią 17:50, 29 Lis 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
inny-91
Dyskutant



Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 0:03, 20 Lut 2012    Temat postu:

dziekuje Ci za to opowiadanie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Pon 0:51, 20 Lut 2012    Temat postu:

Super Smile
Nie mogę doczekać się następnej części, mam nadzieję że jak się obudzę już będzie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rafin
Debiutant



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pyskowice

PostWysłany: Pon 3:03, 20 Lut 2012    Temat postu:

jaaaaasne. Przerywanie w takim momencie jest niehumanitarne!!!!!! Ja sie tak nie bawie. Vergiliuszu! Darku! Jak nie wyzdrowiejesz to ci wpierdol spuszcze. Tak na marginesie mam nadzieje ze ta choroba to juz zamiszchle czasy i dzis nic ci juz poza wspomnieniami z miej nie zostalo. Dziekuje ze o nas pamietasz i tak szybko zamieszczasz nastepne czesci. Serdeczne pozdrowienia i czekam niecierpliwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 7:22, 20 Lut 2012    Temat postu:

Skrzydlaty, niestety muszę cię zawieść. Jestem w pracy do 15 więc pisać nie mogę. Postaram się, aby kolejna część była dostępna już wieczorem
Inny-91 - proszę bardzo Very Happy
rafin - tak buduje się napięcie. W kolejnym odcinku wszystko się rozwiąże, więc cierpliwości!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 11:02, 20 Lut 2012    Temat postu:

Kocham to opowiadanie. Ale serio w tym momencie przerywać ...to podchodzi pod znęcanie się! Liczę że wyrobisz się dziś i dodasz kolejną cześć, tym bardziej, że piszesz że w niej wszystko się wyjaśni.
Dziękuje i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 11:08, 20 Lut 2012    Temat postu:

Teraz to się powtórzę naprawdę świetne opowiadanie, jestem pod wielkim wrażeniem, wierzę że wyzdrowiejesz,że nic ci już teraz nie grozi, czekam na kolejny odcinek twojego opowiadania, i na dobre wieści, pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 16:43, 20 Lut 2012    Temat postu:

Serdeczne dzięki za pozytywne opinie.
Smutno mi, ponieważ dziś przedstawię ostatni odcinek tego opowiadania. Będzie za to odrobinę dłuższy.
Nie ma to jak pisać opowiadanie po cichaczu w pracy na laptopie w ukryciu przed szefem

Do przeczytania około 18.
Pozdrawiam!
Vergilius


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Pon 17:15, 20 Lut 2012    Temat postu:

Mam nadzieję, że będziesz dodawać kolejne opowiadania Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 18:51, 20 Lut 2012    Temat postu:

Odcinek 7

Czy ktoś z was, szanowni czytelnicy, doznał kiedyś łaskawego uczucia zapadania w narkozę?
Nie? Szczerze żałujcie. Porównać to można tylko z boskim dotykiem. Wyobraźcie sobie że przez miesiąc nie możecie zasnąć. I nagle, 31 dnia jest wam dane zapaść w błogi sen.
Najpierw czuje się na ciele mrowienie i ciepło. Następnie widok przed oczami się rozmywa, powieki stają się coraz cięższe. Później następuje ciemność, a człowiek już nie myśli o tym, co go czeka. Myśli tylko o tym, aby ulec tej sile i zamknąć oczy.

Błysk. Światłość.
-Dzień dobry kochanie … - słyszę szept.
Otwieram oko, spoglądam na drugą stronę łóżka. Leży na niej mój ukochany i się we mnie wpatruje.
-Cześć miśku. – odpowiedziałem – dlaczego już nie śpisz?
-Lubię na ciebie patrzeć gdy śnisz. Jesteś wtedy taki słodki – ostatniemu zdaniu nadał drwiący ton.
-Już się nie podlizuj – wziąłem poduszkę i walnąłem go nią. Zaśmiałem się, a on się na mnie rzucił i namiętnie pocałował.
-Pójdę zrobić śniadanie. – powiedział gdy się ode mnie odkleił.
-Już nie mogę się doczekać. Proszę o jajecznicę.
-To nie restauracja. Zjesz to, co ci przygotuję – powiedział Adrian na odchodne.
Wstałem z łóżka, zrobiłem poranną toaletę, ubrałem się i poszedłem do kuchni. Na stole czekała na mnie gorąca jajecznica.
-Wiesz, że mocno cię kocham? – powiedziałem
-Wiem wiem. Ja ciebie też. A teraz siadaj i wcinaj bo wystygnie – odpowiedział szczerząc zęby.
Błysk. Światłość.
Widzę ciemność. Wkoło jest tylko czerń. Z oddali zbliża się do mnie biały punkt, najpierw mały, później coraz większy. Tunel? Wasze kurwa niedoczekanie! Odwróciłem się tyłem do niego i zacząłem uciekać. Biegłem ile sił w nogach, omijałem dziury i przeszkody.
-Nie idź w stronę światła, tylko nie w stronę światła! – powtarzałem sobie.
Uciekałem, chociaż pokusa zatrzymania się i wejścia w biel stawała się coraz większa. Przypomniałem sobie jednak Adriana i wiele pięknych chwil, które razem możemy przeżyć. To dodało mi siły. Przyśpieszyłem, ale nie zauważyłem dużej dziury. Biegłem za szybko by zahamować. Wpadłem do niej.
Błysk. Światłość.
Widzę teraz mojego ukochanego, jest w czarnym garniturze. Klęczy przed trumną. Dariusz Kowalski, żył lat 18. –głosiła tabliczka na krzyżu. Świątynia jest pełna ludzi, nikt się nie odzywa.
-Trzymaj dla mnie miejsce. Nigdy cię nie zapomnę. – wyszeptał Adrian płacząc i całując trumnę.
Jeszcze nie teraz! To nie mój czas, kurwa!
Błysk. Światłość.
-Co powiesz, żebyśmy zalegalizowali nasz związek? – powiedział Adrian
-Gdzie? Chyba nie w Polsce. Nie ma w Europie bardziej zaściankowego, zacofanego i homofobicznego kraju. Tutaj nie będziemy mogli tego zrobić pewnie przez najbliższe 20 lat.
-Pewnie, że nie tutaj. Polecimy do Holandii.
Byłem tak zaskoczony jego propozycją, że ni wiedziałem co powiedzieć. Bardzo chciałem, aby nasz związek miał charakter formalny. Rzuciłem mu się na szyję, wycałowałem i naturalnie się zgodziłem.
Błysk. Światłość.
-Kocham cię. I zawsze będę. W zdrowiu i chorobie, w biedzie i dostatku. Przysięgam ci wierność i obiecuję, że nie opuszczę cię aż do śmierci. – mówił Adrian patrząc mi prosto w oczy. Łzy mi spływały po policzkach, gdy nakładał mi obrączkę. Byłem taki szczęśliwy. Chciałem pozostać w tym świecie marzeń na zawsze …
Błysk. Ciemność.


Słyszę ciche rozmowy. Przez zamknięte powieki do mojego oka dociera światło. Nie słoneczne, sztuczne. Nie mam sił by je otworzyć.
-Panie Darku. – słyszę znajomy głos. –Panie Darku, proszę otworzyć oczy- głos był stanowczy. To Dr Maciej.
Użyłem ostatnich rezerw sił, by uchylić powieki. Wzrok miałem zamglony, ale rozpoznałem osobę w chirurgicznym czepku i masce, która nade mną się nachylała.
-Widzi mnie pan? – zapytał.
Pokiwałem głową.
-Proszę wodzić wzrokiem za moim palcem. – polecił.
Posłusznie spełniłem jego prośbę.
-Znakomicie. Wzrok nie naruszony. – zanotował coś w karcie.
-Proszę powtórzyć dokładnie to co powiem : „Być, również, ale, i, może, nie”.
-Być… również … ale … i … może … nie. – powtórzyłem z trudnością . Miałem ochotę zamknąć oczy i dalej spać. Tak jakby ktoś obudził mnie o 2 rano.
-Cudownie. Ośrodek Broca nie uszkodzony – ponownie wpisał coś do karty. – Panie Darku, jesteśmy już po operacji. Udało nam się wyciąć 95% guza, resztę zabijemy promieniowaniem.
To była dobra wiadomość. Ale nie miałem siły się uśmiechnąć. Lekko uchyliłem tylko kąciki ust.
Lekarz poszedł, a ja uwolniony już od ciężaru pytań ponownie zamknąłem oczy i zapadłem w głęboki sen.

Obudziłem się jak było ciemno. Nie wiedziałem jaki jest dzień i która godzina. Bolała mnie głowa, ale to pewnie normalne, gdy wycina się otwór w czaszce i pracuje na otwartym mózgu. Czułem na głowie ucisk, pomacałem ją ręką- miałem gruby opatrunek.
Czy to możliwe? To już koniec? Udało się, żyję?
Szybko przekonałem się że to prawda. Do mojego łóżka było dosunięte krzesło, siedział na nim Adrian. Głowę miał na wysokości moich kolan, twarz była skierowana w moją stronę. Spał.
W gardle miałem istną Saharę, nie mogłem przełknąć nawet śliny, więc cicho odchrząknąłem i zakasłałem. Adrian od razu otworzył oczy i podniósł głowę.
-Witam wśród żywych – powiedział nieśmiało.
-Wody – miałem tragiczny głos, zachrypnięty, cichy, jak u 90-letniego dziadka.
Natychmiast zerwał się na nogi, podszedł do szafki, nalał mi szklankę wody i mnie napoił.
-Dziękuję – brzmiałem już o wiele lepiej. – Jaki jest dzień? Która godzina ?
-Operację miałeś wczoraj, a jest godzina 18. A jeżeli chciałbyś wiedzieć, twoi rodzice byli tutaj cały czas. Wynajęli pokój w hotelu naprzeciwko bo byli bardzo zmęczeni.
-Najważniejsze dla mnie jest to, że jesteś tu ze mną. Tylko to się liczy.- uśmiechnąłem się, on jednak nie odwzajemnił uśmiechu. Ogarnęła mnie panika. Pamiętałem, że przed operacją wyznałem mu co czuję. Czyżby on nie czuł tego samego?
Po raz kolejny dostałem przypływu odwagi i szczerości.
-Doskonale wiem co ci powiedziałem przed operacją. Nie był to ani żart, ani delirium umierającego człowieka. Jestem gejem Adrian. Jestem gejem, a w tobie zakochałem się jak jeszcze w nikim. Podobałeś mi się od kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem. Ale pokochałem cię od czasu Armenii. Okazałeś się tak wspaniałym człowiekiem, tak czułym, troskliwym, szczerym, miłym, pełnym empatii, uroczym człowiekiem. Wpadłem po uszy. Zakochałem się w tobie do tego stopnia, że nie mogę wytrzymać gdy nie ma cię w moim otoczeniu. Moje życie bez ciebie nie ma sensu. – płakałem, bo zobaczyłem jak na mnie patrzy. – Pocałowałeś mnie. Pocałowałeś i wyznałeś, że powiesz mi coś jak wszystko się skończy. Powiedz mi. Błagam powiedz. Ta niepewność mnie zabija, rozdziera moją duszę … - teraz to był już przeciągły szloch. Spojrzałem na Adriana. Do jego oczu napływały łzy. Ale nic nie mówił. Trwało to tyle czasu, że myślałem iż za chwilę wyjdzie, wstrząśnięty tym co przed chwilą usłyszał. On jednak złapał moją dłoń i powiedział:
-Nigdy jeszcze tak się nie czułem. Zawsze byłem pewny, że mogę się zakochać tylko w dziewczynie. Raz nawet z jedną byłem. Ale stało się coś dziwnego, tej pamiętnej soboty. Tak bardzo się tobą przejąłem, tak bardzo się martwiłem. Myślałem, że będziemy przyjaciółmi. Z czasem odczuwałem głębokie uczucie, ale wypierałem się tego. Wmawiałem sobie że to braterska miłość. Nie mogłem się pogodzić z tym, że powoli zakochuję się w chłopaku. Cierpiałem katusze, bo byłem pewny, że ty traktujesz mnie jako przyjaciela, że nie gustujesz w chłopakach – przerwał na chwilę – Przed operacją, gdy powiedziałeś mi co czujesz… byłem jednocześnie najszczęśliwszym i najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Z jednej strony dowiedziałem się, że czujesz to co ja. Z drugiej wiedziałem, że grozi ci wielkie niebezpieczeństwo, że być może umrzesz tam na stole. Że nasza miłość skończy się jeszcze zanim porządnie się zaczęła. Dlatego wybiegłem. Targały mną potworne emocje …
Podniosłem tułów i choć bolała mnie piekielnie głowa, przyciągnąłem Adriana do siebie i mocno przytuliłem.
-Nie wolno ci się podnosić …- powiedział.
-Oj zamknij się już – odpowiedziałem i go pocałowałem. To był najlepszy pocałunek w moim życiu. Pełen uczucia i pasji, bez powierzchowności. Pocałunek trwał dobre kilka minut. Kiedy w końcu się od siebie odkleiliśmy zacząłem się głośno śmiać.
-Co się tak cieszy? – zapytał Adrian lekko zdezorientowany.
-Zobacz przez co musieliśmy przejść, żeby wyznać sobie co do siebie czujemy – powiedziałem mu, ciągle się śmiejąc do rozpuku.
-Jesteśmy jacyś dziwni – odpowiedział Adrian przyłączając się do mojej radości.
Znowu się do niego przysunąłem i przytuliłem, najmocniej jak tylko potrafiłem.


-Wiesz, że prawie umarłeś? – zagaił rozmowę Adrian.
-Tak?
-No. Po 4 godzinie operacji wyszedł do nas jeden z lekarzy. Powiedział, że są powikłania, że wycinając guza naruszyli jakąś tętniczkę w mózgu, że mocno krwawiłeś i że spadło ciśnienie. Bali się, że ulegniesz niedotlenieniu.
Przypomniałem sobie mój sen. Ten o tunelu, przed którym uciekałem.
-To było straszne. Byłem zrozpaczony, myślałem że wyskoczę przez okno. Przez 15 minut nie wiedzieliśmy co się dzieje. Wszyscy się prawie zamartwiliśmy na śmierć. Ale po chwili wyszedł lekarz i powiedział, że udało im się ją załatać. Nawet nie wiesz jaka to była ulga.
-Śniło mi się to.
-Co? – zapytał zaciekawiony.
-Jasny tunel. Coś mnie do niego ciągnęło. Czułem, że jak do niego wejdę miną wszystkie troski, będę szczęśliwy. Ale uciekałem przed nim… uciekałem ile sił w nogach…
-Nie gadaj! Uciekałeś przed Bogiem i rajem?
-Na to wygląda.
Nie był to temat do żartów, ale śmialiśmy się z tego.

-Jak tylko to ściągną to ci wpierdole. – powiedział Krzysiek zdenerwowany – jaja sobie z nas robisz? Jak mogłeś nam nie powiedzieć?!
-Przestań się drzeć kurwa. W jednej chwili dowiedziałem się że mam guza mózgu i już miałem do wszystkich dzwonić i się tym chwalić ? Zrozumiałe jest chyba że myślałem o całkowicie czym innym. Zobacz zresztą jak to szybko się wszystko działo. 3 dni temu przyjechałem tu na zwykłe badanie, drugiego dnia już miałem operację! Nie gniewajcie się na mnie chłopaki.
Nerwowa atmosfera trochę zelżała. Krzysiek powiedział skruszony:
-Przepraszam, nie pomyślałem. Cieszymy się, że z tobą wszystko dobrze.
-Dzięki chłopaki – wszystkich szczerze i po przyjacielsku uścisnąłem.

5 dzień po operacji. Adrian przebywa ze mną niemal non-stop. Dłużej jak rodzice. I dobrze, bardzo mnie to cieszy. Do Sali wszedł Dr Jamont.
-Witam panie Darku. Jak się pan czuje?
-O niebo lepiej. Nie boli mnie już tak głowa.
-Świetnie. Proszę podpisać ten formularz, jest to zgoda na radioterapię.
-Radioterapię? – zapytał Adrian
-Tak, naświetlania. W trakcie operacji wycięliśmy 95% guza, reszta była w niedostępnym miejscu. Ale wyściółczak jest wrażliwy na promieniowanie jonizujące. 10 serii naświetlań i pozbędziemy się tego szkodnika – powiedział doktor uśmiechając się.
Wziąłem od niego długopis i formularz. Chciałem się podpisać, ale …
-Panie doktorze?
-Słucham?
-Nie potrafię się podpisać.
-Jak to?
-Nie potrafię się podpisać. Nie wiem jak połączyć litery, nie wiem która ma być na jakim miejscu! – spanikowałem. Było to bardzo dziwne uczucie. Znałem przecież wszystkie litery i pamiętałem jak się pisze. Musieli naruszyć coś w mózgu, coś co było odpowiedzialne za umiejętność pisania. Byłem totalnie skonfundowany. Wyobrażałem sobie po kolei każdą literkę, jednak nie potrafiłem jej napisać!
Lekarz przez chwilę się nie odzywał, tak jakby nie wiedział co powiedzieć. Po dwóch czy trzech minutach powiedział:
-Tego się obawiałem. Obszar odpowiedzialny za umiejętność pisania musiał ulec niedotlenieniu w czasie gdy uszkodzona została tętnica.
-Ale jak?!- byłem zdenerwowany - Już nigdy nie będę mógł nic napisać ?!
-Spokojnie panie Darku. Mózg to zadziwiający organ. W przypadku uszkodzenia pewnego obszaru inny przejmuje jego funkcję. Wystarczy długa i intensywna rehabilitacja. Jak tylko stąd wyjdę zapiszę pana na taką. Tymczasem, skoro pan nie może się podpisać potrzebuję pana opiekuna.
Matka bez wahania podpisała zgodę.

Naświetlania miały zacząć się już dnia następnego, a kolejne miały się odbywać co 3 dni.
Jak zwykle towarzyszył mi Adrian. Był dla mnie wielkim wsparciem. Nie wiem czy bez niego wyszedłbym cało z tej choroby.
Siedzieliśmy przed ośrodkiem radioterapii. Co chwilę nad drzwiami zapalała się lampka Uwaga! Promieniowanie! z symbolem atomu.
-Boisz się? - zapytał Adrian
-Jak cholera. Pamiętasz ten film "Udręczeni" ? Widziałeś jak ten koleś cierpiał po każdej sesji naświetlań? Boję się, że wypadną mi włosy, że ciągle będę wymiotować i mieć drgawki.
-Będę cię kochać nawet łysego. Jak będziesz wymiotował to będę podawał ci miseczkę. A jak będziesz miał drgawki położę się koło ciebie i mocno przytulę.
Popłynęła mi łza.
-Nie rozklejaj się mazgaju! - zaczął się śmiać.
-Już. Przepraszam. Nic nie widziałeś - powycierałem łzę, śmiejąc się razem z nim.
Rozglądnąłem się wkoło. Gdy upewniłem się, że nikt nie patrzy pocałowałem go. Zasłużył sobie na to tym tekstem.
W końcu nadeszła moja kolej. Adrian musiał zostać, by nie narażać się na promieniowanie. Gdy wchodziłem do gabinetu powiedział:
-Uważaj tylko żeby nie napromieniowali cię za bardzo. Nie chciałbym żebyś świecił w nocy.
-Ha ha ha, bardzo śmieszne - puściłem mu oko i wszedłem.
Aparat do radioterapii był ogromny. Z wyglądy przypominał tomograf. Radiolog ułożył mnie na łóżku/wysięgniku i wykonał dla mnie maskę z polipropylenu ( w celu ustabilizowania głowy). Gdy maska zastygła łóżko na którym leżałem uniosło się. W tym momencie aparat zaczął się obracać kierując wiązkę promieniowania jonizującego o mocy 1,25 MeV wgłąb mojej głowy. Nie czułem nic, oprócz lekkiego ciepła. Wszystko trwało bardzo krótko. Około 5-6 minut.
Po wszystkim Adrian odprowadził mnie do łóżka. Byłem bardzo zmęczony, nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.

Naświetlanie nie były takie złe. Nie odczułem praktycznie żadnych skutków ubocznych, oprócz lekkich zawrotów głowy i zmęczenia. Radiolog wytłumaczył mi, że bohater "Udręczonych" musiał mieć bardzo zaawansowanego raka i dostawał prawdopodobnie 25 MeV. Dlatego odczuwał tak potężne skutki uboczne. Rzeczywiście, w porównaniu do moich 1,25 MeV to naprawdę dużo.
I dobrze. Przynajmniej tyle dobrego.
W międzyczasie chodziłem na "rehabilitację mózgu". Uczyłem się na nowo literek, słów, zdań. Na początek ślaczki, potem pojedyncze literki. Było to bardzo trudne i czasochłonne. Po paru miesiącach umiałem napisać najprostsze słowa.

Adrian ciągle był ze mną. Zawalił razem ze mną szkołę. Był u mnie od rana do wieczora. Gdy nikogo się nie spodziewaliśmy, zamykaliśmy drzwi do pokoju i namiętnie się całowaliśmy. Bez zabaw czysto seksualnych. Obiecaliśmy sobie, że to dopiero gdy wyzdrowieję. Wielokrotnie zostawał ze mną na noc i spaliśmy razem.
Nigdy jeszcze nikogo tak mocno nie kochałem. Tak mocne przeżycia musiały scementować nasz kruchy związek. Przysiągłem mu, że za to co dla mnie zrobił nie opuszczę go już nigdy.
Minął miesiąc. Wszystko zdawało się wrócić do normy. Poszliśmy razem do szkoły i spędzaliśmy mnóstwo czasu poza nią. Adrian był moją bratnią duszą. Moim skarbem, moim słońcem, moim szczęściem.

I choć moje życie do końca będzie naznaczone niepewnością i strachem przed wznową choroby, uważam, że guz mózgu to najlepsza rzecz, jaka mi się w życiu przydarzyła.

KONIEC

-------------------------------------------------------------------------------------

I tak oto dobrnęliśmy do końca mojej historii. Serdecznie dziękuję wszystkim wytrwałym czytelnikom, którzy zechcieli poświęcić swój czas na lekturę tego opowiadania.
Choć minęło już 2 lata, do niedawna miałem problemy z pisaniem. Czasami mylę pojęcia, wpisuję słowa, które nie pasują, przekręcam literki wewnątrz wyrazu. Jeżeli takie błędy w tej pracy popełniłem to całego serca przepraszam i proszę o zrozumienie.

Jak się mówi rak to choroba do końca życia, nieważne czy zgon nastąpi z jego powodu czy nie. W moim przypadku jest tak samo. Praktycznie do śmierci co 6 miesięcy PET i ta ciągła niepewność. Mam jednak osobę, która cały czas mnie wspiera - Adriana, z którym to do tej pory jestem w związku

Widzę, że moje opowiadanie czytającym się spodobało. Nie wykluczam, że napiszę kilka innych (tym razem już fikcyjnych).

PS: Dziękuję za 2000 wyświetleń tego wątku!!!!!
PS2: 12816 słów! Moja polonistka padła by na zawał! Very Happy

Ah, na koniec krótka nota prawna.
Jestem autorem tego opowiadania i ja jako jedyny posiadam do niego prawa autorskie. Przekazuję je bezpłatnie dla użytkowników i odwiedzających to forum. Zezwalam również na kopiowanie go na swój dysk twardy. Jakakolwiek jednak ingerencja w jego treść czy skopiowanie go i umieszczenie na innej witrynie internetowej stanowi naruszenie Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 19:45, 20 Lut 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
futuere
Dyskutant



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 20:02, 20 Lut 2012    Temat postu:

Aby walczyć z taką chorobą trzeba ogromną siłę i chęć walki. Podziwiam Cię za taką właśnie siłę. Co do opowiadania to w pewnym momencie myślałem że nie przeczytam całości, bo coś mnie ścisnęło od środka...najpierw otarcie się o śmierć a później prawdziwe szczęście. To jest piękne.

Życzę powodzenia w związku, a także weny do pisania kolejnych równie świetnych opowiadań.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin