Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Primum non nocere.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 18:52, 28 Lut 2012    Temat postu:

Jak zwykle opowiadanie piękne, no mnie się podoba i to bardzo, mam nadzieję że z Jarkiem to jeszcze nie koniec i że się razem zejdą, pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milow
Dyskutant



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:52, 28 Lut 2012    Temat postu:

Idealnie opisałeś głupote ludzką po alkoholu. Część naprawde dobra Smile Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 19:05, 28 Lut 2012    Temat postu:

Świetne, nie wymyślam co będzie dalej bo pewnie i tak nas zaskoczysz. Oby następna część pojawiła się jak najszybciej.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 15:57, 29 Lut 2012    Temat postu:

Swietne, trzymaj tak dalej.
Pozdrowienia z Bialorusi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 16:30, 04 Mar 2012    Temat postu:

Z dumą prezentuję efekt ciężkiej pracy mojego mózgu i moich palców Smile Mam nadzieję że się spodoba Smile

Fascynujące, jak człowiek potrafi się upodlić, tylko po to żeby zaspokoić swoje pożądania. To chyba jeden z samczych pierwotnych instynktów. Mózg automatycznie stawia ścianę pomiędzy sumieniem, które krzyczy błagalnie próbując rozpaczliwie przemówić nam do rozsądku, a świadomością, która na te krzyki jest całkowicie głucha. Żałosne.

Leżałem w łóżku dumając nad swoją głupotą. Jarek wyszedł dobrą godzinę temu, była już 9. Dyżur w południe, a ja nie miałem jakoś sił, żeby się podnieść. Rozmyślałem nad tym, jak bardzo mam słabą wolę. Jak szybko potrafię zapomnieć o przyrzeczeniach i postanowieniach. Czułem wstyd. Szkoda tylko, że objawia się on zawsze po fakcie.
Zebrałem wszystkie siły i w końcu wstałem. Pierwsze co zrobiłem to dmuchnąłem w alkomat. Ostatnie czego potrzebowałem to 5 lat więzienia i dożywotni zakaz wykonywania zawodu. Wynik - 0,05. Znakomicie, za 2 godziny będę czysty jak kropelka krystalicznej źródlanej wody.
Wziąłem porządny prysznic, ubrałem się schludnie, zjadłem pożywne śniadanie, wyszedłem z domu, wsiadłem do samochodu i udałem się do jedynego miejsca, w którym czułem się jak ryba w wodzie i w którym zapominałem o wszystkich zmartwieniach.

Na parkingu było o wiele więcej samochodów niż zwykle. Dopatrzyłem się również kilka busów ekip telewizyjnych. Ciekawe co spotkało się z takim zainteresowaniem. Z trudem odnalazłem wolne miejsce, zaparkowałem i wszedłem przez duże rozsuwane drzwi do szpitala. W holu głównym było mnóstwo ludzi i reporterów. Wszystkie oczy i kamery zwróciły się na mnie. Dziwne, przez chwilę poczułem się jak prawdziwy celebryta. Szybko przecisnąłem się przez szpaler ludzi, odblokowałem drzwi kartą magnetyczną i wszedłem do korytarza dla personelu. Czekał już tam na mnie Krystian.
-Chryste, co tu się dzieje? Ktoś odkrył lekarstwo na raka? -zapytałem.
-Lepiej. Pamiętasz prace dr Polena?
-Tego kardiologa? Coś kojarzę. Nie zajmuje on się czasami fantastyką?
-Człowieku, jego science-fiction dzisiaj staje się rzeczywistością. Trafił mu się idealny pacjent. Właśnie dziś dokona naprawy przedsionków serca ex vivo! - odparł Krystian wyraźnie podekscytowany.
-Ex vivo? Dobry Boże... To jest w ogóle możliwe?
-Jeszcze rok temu nie. Ale technika prze do przodu. Polen podłączy pacjenta do ECMO, dosłownie wytnie mu serce, położy na stole, uruchomi natlenowanie i je naprawi. Czyż to nie cudowne? - był wyraźnie szczęśliwy. Zadziwiające ile emocji potrafił włożyć w swoją pracę.
-Zaiste cudowne. To dlatego roi się tutaj od fotoreporterów?
-Dzisiaj mamy kumulację. Kowalska dostała fundusze z ministerstwa i dziś jako pierwsza na świecie przy wykorzystaniu komórek macierzystych rozpocznie prace nad wyhodowaniem organu!
-Ja pierdole. Co to, jakiś cholerny Star Trek? Lekarze będą jeszcze w ogóle potrzebni?
-Mam nadzieję. Maciek, widzę że coś cię trapi. Jesteś blady i jakoś trochę podenerwowany. Co się stało? - zapytał troskliwie. Dobry z niego facet. Najlepszy przyjaciel. Zawsze potrafi wyczuć, gdy ze mną coś jest nie tak.
-Do łazienki. Tam ci opowiem. - odpowiedziałem i natychmiast ruszyłem. Krystian podążał za mną.
Po drodze mijałem Polena. Zatrzymałem się na chwilę.
-Powodzenia, panie doktorze. To historyczna chwila. - nie czekałem na odpowiedź tylko ruszyłem dalej. Szybko dotarliśmy do łazienki, na szczęście nikogo nie było.
-Maciek, co z tobą? -zapytał Krystian gdy tylko złapał oddech.
-Kojarzysz Jarka? Tego ratownika?
-Pewnie że kojarzę. Porządny z niego gość, zawsze pomocny i taki troskliwy dla pacjentów. Co z nim?
-Też jest gejem. - wypaliłem
-Co ty gadasz?! - odpowiedział Krystian po chwili milczenia. - W życiu bym się nie spodziewał. Dobrze się zakamuflował. Skąd to wiesz?
-Byłem wczoraj w don Corleone. Przysiadł się do mnie i jak gdyby nigdy nic powiedział że jest gejem, że mu się podobam i że chce się ze mną przespać. -odpowiedziałem trochę zmieszany. Krystian tyle lat wiedział o mojej orientacji, jednak rozmowa z nim na te tematy nadal wpędzała mnie w zakłopotanie.
Nastała chwila ciszy.
-No i?
-No i się zgodziłem. -wlepiłem wzrok w podłogę.
-Haha! Maciek w końcu zaliczył! Przybij piątkę! - wystawił rękę i czekał na moją reakcję, ja jednak spojrzałem tylko na niego spode łba. - Co jest mistrzu? Nie cieszysz się?
-Nie. Obiecałem sobie, że nie będę uprawiać seksu dopóki nie znajdę partnera na stałe - wymamrotałem.
-No nie! Maciek i te jego idealistyczne postanowienia. Posłuchaj! Daj sobie spokój, bo się wykończysz, tak samo jak z przywiązaniem do pacjentów. Zaliczyłeś? Super. Rozładowałeś napięcie? Ekstra. Nie ma w tym nic dziwnego, taka jest natura mężczyzny. Jeżeli długo nie uprawia seksu dzieją się z nim dziwne rzeczy. Na znalezienie tego jedynego masz jeszcze czas.
-Ta, jasne...
-No tak. A teraz wybacz, nie mam czasu cię niańczyć - uśmiechnął się do mnie - Polen niedługo zaczyna, muszę iść żeby zająć sobie porządne miejsce na galerii.
-Jak to? Nie masz dzisiaj żadnych operacji? - zapytałem nieco zdziwiony.
-Żartujesz?! Dzisiaj tworzymy historię! Przesunąłem wszystkie na jutro i pojutrze - odpowiedział puszczając oko.
-Świetnie. A ja znowu utknę na oddziale.
-Głowa do góry! Wszystko będzie nagrywane, obejrzysz kiedy indziej. Trzymaj się! - tymi słowami zakończył naszą rozmowę i wybiegł z łazienki pozostawiając mnie samego.
Ja, lekko zrezygnowany odnalazłem swoją szafkę, przebrałem się, zarzuciłem na plecy biały kitel i wyszedłem, zmierzając na miejsce, w którym spędzę najbliższe 18 godzin.

Idąc w kierunku pokoju lekarskiego, w którym przebywam gdy nie mam żadnych pacjentów spotkałem Jarka pchającego nosze. Spodziewałem się, że mnie zignoruje. On jednak odwrócił się do mnie i spokojnie powiedział:
-Dzień dobry panie doktorze.
-Dzień dobry - odpowiedziałem. Zadziwiające. Dla tej sytuacji widziałem tylko 2 wytłumaczenia - albo to element jakiejś gry, albo Jarek umiejętnie oddziela życie prywatne od zawodowego.
Doszedłem do pokoju, usadowiłem się w fotelu, włączyłem radio i zacząłem wypełniać dokumenty przejęcia dyżuru. Nie minęło nawet 10 minut, a mój pager zaczął trąbić i świecić na żółto. Zgodnie z systemem Traige, oznacza to przypadek poważny, jednak bez zagrożenia życia. Dokończyłem czytać sprawozdanie lekarza przekazującego dyżur, odłożyłem książkę i dopiero wtedy udałem się na oddział. Przed drzwiami sali wypadkowej nr 2 stali ratownicy medyczni, więc wydedukowałem że właśnie tam przebywa ofiara. Podszedłem do nich :
-Jaki status?
-Pacjent, mężczyzna 18 lat, prawdopodobnie próba samobójcza polegająca na podcięciu sobie żył na nadgarstkach. Próba miała miejsce w szkolnej łazience, na szczęście delikwent nie był obeznany i nie zdołał przeciąć żył. Dodatkowo w łazience szybko pojawił się inny uczeń i powiadomił pogotowie. RR 130/70 mmHg, tętno 90, źrenice reagują, przytomny, Glasgow 15 punktów. - wyrecytował ratownik.
-Dziękuję - odpowiedziałem i wszedłem do sali. Na łóżku siedział młody chłopak, jakieś 1.90m wzrostu, jasne krótkie włosy zmierzwione małą ilością żelu, o ciemnej karnacji i średniej budowie ciała. Był ubrany w granatowe jeansy, sportowe buty i fioletową podkoszulkę. Spodnie były całe zakrwawione, a na nadgarstkach miał prowizoryczne opatrunki. Cały czas patrzył się w okno, nawet na mnie nie spoglądnął.
-Witaj ... -spojrzałem na kartę - Wojtku. Nazywam się Maciek i mam zamiar zszyć twoje rany.
Spodziewałem się jakiejś reakcji, zwłaszcza, że powiedziałem to uprzejmym tonem. On jednak ciągle wpatrywał się w okno. Nawet nie drgnął.
-No dobrze. Zobaczmy co tam nabroiłeś.- usiadłem na krześle obok łóżka złapałem jego rękę, przyciągnąłem do siebie i ściągnąłem opatrunek. Rana była relatywnie płytka, jednak na tyle głęboka by uszkodzić drobne naczynia krwionośne i doprowadzić do umiarkowanego krwawienia. Ma chłopak szczęście, 2 mm więcej i przeciąłby główne naczynie doprowadzając w krótkiej perspektywie do wykrwawienia.
Amator-pomyślałem- Jeżeli naprawdę chcesz się zabić to tnij wzdłuż, a nie w poprzek. Szybsza i mniej bolesna śmierć.
Kurwa mać, o czym ja myślę? Odrzuciłem te psychopatyczne pomysły i zająłem się opatrywaniem rany. Małe naczynka już zdążyły się zasklepić, więc jedyne co mi pozostało to oczyścić i zszyć nadgarstki. Zamoczyłem gazę w preparacie dezynfekującym i przyłożyłem do ręki Wojtka. U każdego wywołałoby to ból, jednak nie u niego. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, nie wykrzywił nawet ust.
-Jak do tego doszło? - postanowiłem zapytać, bo w sali panowała już irytująca cisza.
-Skąd na świecie tyle nienawiści? - zapytał w odpowiedzi. Wybił mnie z rytmu tym pytaniem.
-Nienawiści do czego? - postanowiłem uściślić jego pytanie.
-Do inności.
-Zdecydowana większość ludzi nie lubi inności. Uważa, że skoro 90% z nich ma określone cechy, lub zachowuje się tak samo, to jest to normalne, w ich rozumieniu tego słowa. Pozostałe 10% jest nienormalne, inne, to coś co trzeba tępić. - powiedziałem co przyniosła mi ślina na język, nie do końca wiedziałem, czy ma to jakikolwiek sens.
Wojtek chwilę się zastanawiał, po chwili jednak powiedział:
-Jestem inny, więc reszta uważa, że trzeba mnie tępić.
-W jakim sensie "inny" ? - ponownie chciałem wyciągnąć z niego odpowiedź.
-Moi koledzy dowiedzieli się o mnie pewnej rzeczy. Powiedzieli wszystkim. Rodzice wyrzucili mnie z domu, wszyscy mnie nienawidzą.
Trochę denerwowało mnie już jego wymigiwanie się od odpowiedzi. Po chwili jednak doznałem oświecenia. Jaka wiadomość w tym naszym zasranym kraju może zmusić rodziców do wyrzucenia własnego dziecka z domu? Teraz wszystko stało się jasne.
-Czy chcesz mi powiedzieć, że jesteś...
-Myślę, że nie powinien pan doktor męczyć się z tymi ranami. -przerwał mi.
-Co przez to rozumiesz? - zapytałem ostrożnie.
-To co pan w tej chwili robi za parę godzin pójdzie na marne. Daremne są pana wysiłki. - kończąc to zdanie odwrócił głowę w moim kierunku i spojrzał mi głęboko w oczy. Czułem jak jego spojrzenie przewierca się przez moją duszę. Miał zmęczony wzrok, jego niebieskie oczy były pełne smutku i desperacji. Opuchlizna wskazywała na długotrwały płacz. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Tak jakby cała radość ze świata zniknęła. Pozostał tylko żal i rozgoryczenie. Musiałem odwrócić wzrok.
Spojrzałem na nadgarstek, którego właśnie kończyłem szyć. Po chwili ponownie popatrzyłem na twarz Wojtka. Teraz tylko lekko się uśmiechał. Pewnie wiedział już, że zrozumiałem jego aluzję.
-Nie możesz tego zrobić- powiedziałem.
-Mogę zrobić wszystko co mi się podoba. To moje życie i mam prawo o nim decydować. - odpowiedział spokojnie.
-Doskonale wiesz, że po tym co usłyszałem muszę skierować cię na konsultację psychiatryczną. Obawiam się że dzisiaj z tego szpitala nie wyjdziesz. Nie martw się, pomożemy ci.
-Nikt nie może mi pomóc. - tym krótkim zdaniem zakończył naszą rozmowę odwracając głowę w kierunku okna.
Ja, już w milczeniu zakończyłem szyć ranę na drugim nadgarstku. Zakleiłem oba szwy opatrunkiem i ostrożne wyszedłem z sali. Złapałem za rękę pierwszego lepszego stażystę i powiedziałem:
-Posiedź z tym chłopakiem parę chwil, muszę sprowadzić psychiatrę
-Ale panie doktorze! Właśnie zaczyna się faza ex vivo!
-Nie interesuje mnie to! - krzyknąłem - Jestem twoim przełożonym, masz natychmiast wykonać moje polecenie!
-Tak jest - odpowiedział wyraźnie zrezygnowany i wszedł do sali.

Ja szybko udałem się do windy i pojechałem na piętro 5, na którym mieściła się klinika psychiatrii. Po 30 sekundach biegłem już korytarzem do pokoju lekarskiego. Otworzyłem stanowczo drzwi, na sofie siedział psychiatra.
-Maćku, coś się stało? - zapytał mnie zaniepokojony moim pośpiechem.
-Arturze, potrzebuję konsultacji. Mam pacjenta po próbie samobójczej, który w bezpośredniej rozmowie ze mną przyznał, że targnie się na swoje życie ponownie - wydyszałem.
-Idźmy więc - Artur wstał i skierował się ku wyjściu - Gdzie go znajdę?
-Wypadkowa 2. Jest z nim stażysta.
-Dobrze, trafię tam. A ty idź już, z tego co słyszałem Polen zaraz zacznie najlepszą fazę swojego zabiegu.
-Dziękuję, Arturze.

Wszedłem na galerię. Widok, który widziałem w dole zapierał dech - na stole operacyjnym leżał pacjent, mężczyzna, około 30 lat. W miejscu jego serca ziała potężna dziura. Do tętnic wieńcowych były podłączone rurki aparatu ECMO, płucoserca, które utrzymywało pozaustrojową oksygenację. Na stole obok w specjalnie skonstruowanym do tego celu urządzeniu leżało serce. Nie biło, ale było podłączone do drugiego aparatu, które pompowało małą ilość natlenowanej krwi, aby nie dopuścić do obumarcia tkanek. Pracował przy nim Polen wraz z kilkoma innymi kardiochirurgami. Galeria była zapchana, z ledwością dostrzegłem Krystiana. Podszedłem do niego. Miał wypieki na twarzy, nie od dzisiaj wiedziałem że kardiochirurgia to jego marzenie. Pstryknąłem go w ucho.
-Hej! Co jest? - odwrócił się i dopiero mnie zobaczył - Maciek! Udało ci się. Popatrz co tu się dzieje. To cud!
-Tak tak, jasne, cud, chwalmy Pana - odpowiedziałem kąśliwie.
-Daj mi teraz spokój, nie mogę przegapić ani jednego detalu - odwrócił się w stronę szyby i gapił się na zabieg. Wiedziałem że wołami go stamtąd nie wyciągnę, więc również obserwowałem poczynania Polena. Po około 10 minutach do galerii wszedł Artur. Podszedłem do niego i zapytałem:
-I jak?
-Hmmm?
-Młody chłopak z dwójki!
-Ah rzeczywiście. Wspaniały młodzieniec. Pełen życia, nie wiem na jakiej podstawie wysunąłeś swoje przypuszczenia.
-Na jakiej podstawie?! Sam mi to powiedział! - prawie krzyczałem.
-Musiałeś źle go zrozumieć, miał na myśli pewnie co innego. Ja nie stwierdziłem żadnych odchyleń.
-Powiedz jeszcze, że go wypuściłeś.
-Tak. To źle?
Chwilę stałem patrząc się na niego, czułem jak złość we mnie narasta
-Niech cię szlag Arturze!! - wydarłem się na całe gardło. Wszyscy na mnie spojrzeli. Ja jednak nie zwracałem na to uwagi - Właśnie zabiłeś tego chłopaka! - rzuciłem na odchodne i wybiegłem z sali.
Swoje kroki skierowałem w pierwszej kolejności do wypadkowej nr 2. Jak jednak podejrzewałem nikogo już w środku nie zastałem. Ostatnią nadzieją było pobiegnięcie do wyjścia. Wykrzesałem wszelkie siły jakie miałem w mięśniach nóg, biegnąc o mało nie zabiłem parę pielęgniarek. Dysząc ze zmęczenie opuściłem szpital i stanąłem przed wejściem. Rozglądając się rozpaczliwie poszukiwałem chłopaka w fioletowej podkoszulce. Po chwili go dostrzegłem, był już jakieś 300 metrów ode mnie. Postanowiłem nie krzyczeć, bo mogłoby to go spłoszyć. Ile sił w nogach biegłem omijając ludzi. Po chwili dogoniłem Wojtka, złapałem go za lewe ramię i odwróciłem w swoim kierunku. Znowu wbił we mnie ten swój wzrok.
-Nie...rób...tego... - ledwo z siebie wykrztusiłem. Dobry Boże, co jest z moją kondycją? Na studiach biegałem po 10 km dziennie. Muszę zapisać się na jakąś siłownię.
-Dlaczego? - zapytał wpatrując się we mnie. Jego tęczówka była krystalicznie niebieska. Jak lód. I taką lodowatą atmosferę wkoło siebie rozsiewał.
-Bo to wyjście dla cieniasów. Pomyśl tylko. W tym szpitalu leży wiele ludzi, którzy oddaliby wszystko za tak perfekcyjne zdrowie, jakim się cieszysz. A ty chcesz to wszystko zmarnować. Pomyśl też o tym jak piękne życie może być przed tobą. Może teraz ci się nie układa, ale kto wie jak będzie za tydzień, za miesiąc, za rok... - masz ci babo placek. Teraz bawię się w psychiatrę. Ale za bardzo zależało mi na pacjentach, aby obserwować jak wychodzą by popełnić samobójstwo.
Wojtek popatrzył na mnie jeszcze chwilę, odwrócił się i zaczął oddalać.
-Zaczekaj! - znowu złapałem go za ramię i odwróciłem
-Zostaw mnie w spokoju! - krzyknął
-Zostawię. Obiecuję. Ale weź to - wyciągnąłem z kieszeni kartkę papieru i długopis. Zapisałem na niej swój numer telefonu i wcisnąłem mu ją do ręki - To mój numer. Dzwoń do mnie o każdej porze dnia i nocy. Postaram się ci pomóc. Tylko błagam, nie rób żadnych głupstw.
Wojtek spojrzał na kartkę, potem na mnie, wsadził ją do kieszeni, odwrócił się i odszedł. Usłyszałem tylko Żegnaj Maćku.
Cholera jasna. Chyba go nie przekonałem. Ale nic więcej nie zrobię, nie mam takiego prawa. Najchętniej wsadziłbym go w kaftan bezpieczeństwa i zamknął na oddziale, dla jego dobra. Ale co, jak dyżurujący psychiatra to totalny imbecyl. Wodziłem za Wojtkiem wzrokiem aż zniknął mi z pola widzenia. Odwróciłem się i udałem w kierunku szpitala. W połowie drogi zaskrzeczał pager - kolor czerwony. No cóż, kolejny dzień pełen wrażeń. Czułem jednak, że do końca dyżuru nie będę mógł zapomnieć o tym chłopaku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 15:39, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Nie 17:14, 04 Mar 2012    Temat postu:

Wrzuć jak najpędzej nanstępną część!
Nawet dzisiaj Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milow
Dyskutant



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:08, 04 Mar 2012    Temat postu:

Zgadzam się w 100% ze Skrzydlatym

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kanalia
Wyjadacz



Dołączył: 20 Paź 2010
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 18:29, 04 Mar 2012    Temat postu:

Prawdopodobnie wiem jak to się skończy. Wydaje się dość przewidywalne. Szkoda...

Chociaż może źle myślę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 18:36, 04 Mar 2012    Temat postu:

Przykro mi Wiktorze, że jak do tej pory zawiodłem Twoje oczekiwania. Postaram się poprawić Smile

Skrzydlaty, Milow - zwolnijcie chłopaki Smile Staram się jak najbardziej dopracowywać swoje opowiadanie, dlatego to tak długo trwa Smile Nie chcę po prostu dawać wam chłamu Smile Czekajcie, a będzie wam dane!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 16:11, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 19:31, 04 Mar 2012    Temat postu:

Piękne, błagam o jak naj szybsze napisanie kolejnego odcinka i dodanie nawet dzisiaj. a ja nawet bym chciał aby sprawy się potoczyły w taki sposób by ci dwaj, czyli nie doszły samobójca i doktorek się połączyli, była by z nich ciekawa para. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Nie 20:06, 04 Mar 2012    Temat postu:

Oj tam
Nie wiem co to umiar


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bsk
Adept



Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Waw

PostWysłany: Pon 10:09, 05 Mar 2012    Temat postu:

Vergilius, napisałeś: "Jego siatkówka była krystalicznie niebieska." Nie jestem pewien czy to byłoby widoczne. Czy chodzi o tęczówkę? A może po prostu oko, oczy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 15:37, 05 Mar 2012    Temat postu:

Dziękuję bsk za uświadomienie mi mojego błędu merytorycznego Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 16:02, 02 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rubik206
Dyskutant



Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 16:12, 05 Mar 2012    Temat postu:

nie stresujcie, ani nie popędzajcie artysty, bo mu wena twórcza ucieknie. A swoją drogą bardzo fajne opowiadanie, czekam z niecierpliwością na HAPPY END! Pozdrawiam
Patryk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skrzydlaty69
Adept



Dołączył: 03 Lut 2012
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koło

PostWysłany: Pon 19:13, 05 Mar 2012    Temat postu:

Kiedy następn a część ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin