Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BIDUL
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:39, 14 Kwi 2014    Temat postu:

Pomimo wydłużenia się przerw pomiędzy kolejnymi częściami warto czekać na kolejną.
Wszystkie czyta się z wielką przyjemnością i każda potrafi zaskoczyć.
Żywię nadzieję, że zbyt szybko nie zobaczymy KONIEC lub THE END.
Cierpliwie oczekuje kolejnego odcinka.

Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zibi74 dnia Pon 23:40, 14 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
swinoujscie28
Dyskutant



Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Wto 20:45, 15 Kwi 2014    Temat postu:

zibi74 napisał:
Pomimo wydłużenia się przerw pomiędzy kolejnymi częściami warto czekać na kolejną.
Wszystkie czyta się z wielką przyjemnością i każda potrafi zaskoczyć.
Żywię nadzieję, że zbyt szybko nie zobaczymy KONIEC lub THE END.
Cierpliwie oczekuje kolejnego odcinka.

Zbyszek


zbyt szybko ? już 20 części mamy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 23:06, 19 Kwi 2014    Temat postu:

Bidul. cz. 21.

Wróciłem do pokoju wtulając się w kołdrę, jakbym chciał w niej znaleźć ciepło i bliskość drugiej osoby. Nie wiem, kiedy zasnąłem…
Dzień za dniem upływał mi na uczeniu się, przygotowaniu do matury, temu oddałem się w całości. Kiedy przychodziła sobota, byłem jak w amoku jakbym nie żył, nie istniał. Czekałem tylko, gdzie każe mi iść Robert, na kogo trafię? Za każdym razem bałem się, wpadałem po prostu w rutynę i obojętność. Przez przypadek dowiedziałem się ile zarabia Robert na moich wizytach. Któregoś razu starszy facet, który był bardzo miły i delikatny dla mnie, na koniec chciał mi zapłacić. Wtedy wydało się, że za każdą umówioną wizytę Robert kasuje dwieście złotych. Za każdym razem dużo czasu po spotkaniu spędzałem w łazience pod natryskiem, łudząc się, że w ten sposób zmywam z siebie ten brud. Miało to dla mnie duże znaczenie, bo po takiej kąpieli czułem się lepiej, nie myślałem o tym, chociaż w głębi duszy te obrazy kodowały się we mnie. One tam były i w najmniej odpowiednim momencie wychodziły na światło dzienne, ukazując się w moich zmysłach, jako obrazy realne.
Ciężko było poradzić sobie z widokiem starszego spoconego faceta, trzymającego moje nogi na swoich ramionach i prującego moją dupę jak kłodę. Jego pot kapiący na moją twarz i jego sapanie rozrywające ciszę pokoju hotelowego. Nie sposób było zapomnieć zlewanie się różnych facetów na moją klatę w moje usta, kiedy mnie zbierało się na wymioty, a oni wpychali mi ospermione kutasy głęboko w gardło. W mej pamięci utkwił też młody chłopak, pewnie ze dwa lata starszy ode mnie, który traktował mnie jak szmatę. Ruchał mnie bardzo ostro, bił i wyzywał. To wszystko próbowałem chować na dno mojej duszy i starałem się, żeby stamtąd nie wychodziło. Nie zawsze się to udawało, w najmniej oczekiwanym momencie te straszne obrazy ujawniały się powodując moją depresję.
Moje życie w bidulu biegło monotonnie, te dwa przygłupy z pokoju, były bardzo miłe i przyjazne. Jak ktoś patrzył z boku to mogło się wydawać, że jesteśmy najlepszymi kolegami. Przynajmniej oni sprawiali takie wrażenie, że bardzo mnie lubią. Wiadomo Robert wszystkich za mordę trzymał. Łysol zupełnie nie zwracał na mnie uwagi, nawet się do mnie nie odzywał. Z czego byłem bardzo zadowolony, również nie wchodził do naszego pokoju, co mnie cieszyło.
Moje relacje z Martyną układały się w miarę dobrze, po szkole często spotykaliśmy się, chodziliśmy do parku na kawę, czasami do kina. Jakoś nie było okazji, żeby się kochać. Soboty i niedziele miałem zajęte a przynajmniej musiałem być w pogotowiu na każde zawołanie Roberta. Więc ściemniałem Martynie, że nie za bardzo mogę wychodzić, że mamy taki regulamin i takie tam inne bzdury. Zauważyłem, że nasze uczucie jakby przygasało. Ona chciała być bardziej bliżej mnie, a ja nie miałem możliwości, żeby tym jej oczekiwaniom sprostać. Poświęcałem dużo czasu na powtórki do matury, to moje zaparcie do nauki trzymało mnie w ryzach, pozwalało odbić się od szarości dnia codziennego i zatopić się w ciąg nazw geograficznych, formułek fizycznych, wzorów matematycznych czy też w przeżycia bohaterów literackich. Ta odskocznia w naukę pozwalała mi zapomnieć, skupiałem się tylko na książkach nie interesowała mnie codzienność i otaczająca rzeczywistość.
Zbliżały się Święta Wielkanocne. Odezwała się Agata, spotkaliśmy się, swoim anielskim głosem oznajmiła, że spotykamy się wszyscy na Święta u dziadków. Początkowo próbowałem wymigać się z tego, ale była nieugięta, zresztą jak to Agata, zawsze miałem do niej słabość, miała mocny charakter jak na dziewczynę. Zresztą bardzo ładną dziewczynę. Musiałem zapytać o Tomka.
- Tomek też będzie?
- No pewnie, a co już się za nim stęskniłeś? – zapytała zalotnie.
- Nie bardzo – odpowiedziałem obojętnie.
Spojrzała mi głęboko w oczy i na jej twarzy malowało się zdziwienie.
- Co jest? Obserwuję cię i coś jest nie tak – dodała po chwili.
- I... co wynika z tych obserwacji?
- Że coś cię gryzie.
- Skąd ten domysł?
- W tobie można czytać jak w otwartej księdze.
- A jeśli ta diagnoza jest mylna?
- Rzadko się mylę.
- Rzadko – nie znaczy wcale.
- Rzadko, ale nie tym razem.
- No więc zgoda. Można we mnie czytać jak w otwartej księdze... I jestem człowiekiem. I co jeszcze?
- I zagadką.
- Hmm... To coś nowego. Ale jeśli tak mówisz, to pewnie zagadką, którą chciałabyś rozwiązać.
- Jeśli mi na to pozwolisz.
- A do czego ci to potrzebne? – ponownie spróbowałem się uśmiechnąć.
- Pusta kobieca ciekawość, po prostu – wzruszyła ramionami.
- Więc rozczaruję cię. Nie rozwiążesz tej zagadki. Bo nie jestem zagadką.
- Jesteś. I tajemnicą, której też pewnie nigdy do końca nie zgłębię, bo też mi na to nie pozwolisz – spojrzała mi w oczy, ale takim wzrokiem, że przez moment poczułem dreszcz.
- Po co mnie poznawać, czy warto? – odrzekłem, odwracając twarz.
Nagle jakbym się zaczął jej obawiać. Zdałem sobie sprawę, że już kilka razy miałem dowód, że z kobiecą intuicją w jej wydaniu po prostu przegrywam.
- Bo mógłbyś mnie rozczarować? – roześmiała się półgłosem.
- Kto wie? Już raz...
- Wiem, o czym mówisz – przerwała mi szybko. – Nie, nie rozczarowałeś mnie.
Cholera...! Po co to powiedziałem?
- Nie to miałem na myśli – zaprzeczyłem szybko.
- Kłamiesz. Ale to nieistotne.
Dlaczego na niej wyładowuję swoje frustracje? To temat zamknięty, to temat tabu!
- Tak... Przepraszam... Więc po co pytać...
Nasz wzrok spotkał się, siedzieliśmy, patrząc w siebie.
- Dlaczego milczysz? – spytałem.
- Podążam twoim śladem.
- Hm? – uśmiechnąłem się do niej. - Chcę się odnaleźć w tej ciemności.
- I...? – zapytała cicho.
- Chyba się tam nie odnajdę. Boję się ciemności.
- I szukasz kogoś, kto by cię przed nią obronił? - spytała czule.
- Tak... – stwierdziłem. - Łatwiej jest zgubić niż znaleźć.
- Zgubić... się... - podkreśliła. - A na tym świecie nie ma biura ludzi zaginionych i zagubionych. W sensie: idziesz tam i odnajdujesz się - odrzekła.
- Zgoda. Nie ma. Wiesz... niekiedy wyrażasz tak zaskakujące prawdy, że miałbym, o czym myśleć przez całą noc.
- O czym? Zaskoczyłam cię?- zapytała zdziwiona.
- Tylko pozytywnie.
- Ulżyło mi - uśmiechnęła się, przywołując na twarz całą paletę kobiecego wdzięku.
Jaką jest doskonałą aktorką! Wtedy pomyślałem, że... że jednak powiem jej o Tomku! W głębi duszy pragnąłem podzielić się z kimś moimi wątpliwościami, to mnie gryzło i nie dawało spokoju.
Powiedziałem jej wszystko, opisałem moje odczucia, moje wątpliwości i to wszystko, czego dowiedziałem się od dziewczyn na zimowisku. Słuchała nie przerywając mi, była dobrym słuchaczem. Czułem jak kamień spada mi z serca, bardzo pomogło mi to wyznanie, które męczyło moje zmysły. Kiedy skończyłem, milczeliśmy dłuższą chwilę.
Zdecydowałem się przerwać tą ciszę. Opowiedziałem jej, że chcę pojechać pod uczelnie i do akademika, żeby się sam przekonać jak to wygląda. Zakończyłem opis mojego planu i stwierdziłem.
- On też jest zagadką.
- Obaj jesteście zagadką, czyli w gruncie rzeczy jesteście do siebie podobni jak dwie krople wody – stwierdziła bardzo poważnie.
Agata podparła mnie na duchu, pochwaliła również mój plan sprawdzenia się na własne oczy jak jest z Tomkiem. Przekonała mnie do szczerej rozmowy z nim, do wyjaśnienia wszystkiego sobie w cztery oczy. Rozmowa z nią ulżyła mi i dodała energii do działania. Zdecydowałem, że przyjadę do dziadków na święta. Nie mówiłem nic Agacie o Martynie, nie chciałem z nią poruszać tego tematu, może się bałem jej reakcji, nie wiem. Musiałem jeszcze zorganizować czas dla Martyny w okresie przed świętami. Do domu dziecka wróciłem późno, w pokoju jak zwykle nikogo nie było. Walnąłem się w ciuchach na łóżko, byłem rozbity, moje myśli niczym neutrony krążyły po mojej głowie, chyba z największym przyśpieszeniem, jakie mogły osiągnąć.
Kiedy tak leżałem bijąc się ze swoimi myślami, usłyszałem otwarcie drzwi, otworzyłem przymrużone oczy i ukazał mi się łysol. Zamarłem ze strachu.
- A jesteś już – powiedział obojętnie.
Zdziwiłem się bardzo, usta nie mogły mi się zamknąć z wrażenia. Pierwszy raz od tamtej naszej akcji odezwał się do mnie.
- Chodź do nas napijesz się – powiedział dość oschle.
- Zaraz przyjdę – wydukałem.
Przez chwilę nie mogłem dojść do siebie, po co on mnie woła, zacząłem się bać. Strach paraliżował wszystkie części mojego ciała, co oni znowu wymyślili? Nie chcąc się narażać na ich gniew, wstałem i z duszą na ramieniu poszedłem do ich pokoju.
To co tam zastałem wprawiło mnie w zdumienie. Oni po prostu tam balowali, na stole ustawiona była cała bateria piw i kilka butelek wódki. W pokoju śmierdziało papierosami. Przywitali mnie jak kumpla, kazali usiąść. Robert stwierdził, że muszę się bardziej wyluzować i należy mi się karniak. Od razu łysol polał mi wódkę do szklanki, nalał połowę jej zawartości. Podał, a Robert nakazał wypicie karniaka. Wypiłem na dwa razy, popiłem stojącym na stole napojem. Czułem jak ten ogień rozlewa mi się po całym wnętrzu. Po chwili czułem jak rozluźniam się, być może potencjalnie było mi to potrzebne, tylko chyba nie w tym towarzystwie. Byłem głodny, więc alkohol zaczął szumieć w mojej głowie. Przysłuchiwałem się ich głupim rozmową, robiłem sztuczne miny, śmiejąc się z ich głupich tekstów. Siedziałem tam z nimi i szukałem tylko pretekstu, żeby wyjść. Polali mi jeszcze jednego karniaka, wiedziałem, że to już za dużo, ale musiałem wypić. Pod pretekstem, że mi niedobrze wyszedłem. Zanim doszedłem do swojego pokoju szybko pobiegłem do łazienki, puściłem pawia. W głowie szumiało mi nieźle, byłem mocno pijany, a obraz tańczył, ledwo doszedłem do pokoju. Stojąc i kołysząc się stwierdziłem, że muszę się jeszcze wykąpać, nie był to za mądry plan. Chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki. Jakoś udało mi się wykąpać, chociaż trwało to bardzo długo. Całe szczęście, że zachowało mi się trochę zdrowego rozsądku i wykąpałem się w letniej wodzie a niegorącej, bo chyba bym przysnął w tym natrysku. Kiedy już wylądowałem w swoim łóżku, starałem się szybko zasnąć, ale kiedy tylko zamknąłem oczy, cały świat zaczął wirować i pojawiły się wielkie brzęczące helikoptery. Nie wiem jak długo się męczyłem, ale w końcu zasnąłem snem kamiennym.
Przebudziłem się z przedziwnym wrażeniem błogiej, rozleniwionej przyjemności. Nie umiałem jej zanalizować, ale, po co analizować coś, co jest przyjemne, co otacza człowieka cudownym ciepłem i daje wspaniałe odprężenie! Jakbym się unosił na falach, jakbym się kołysał, jakbym płynął, jakbym podbiegał gdzieś w górę, zwalniał i znowu przyspieszał... Czy jeszcze spałem głęboko, czy tylko byłem w półśnie, nie wiem. Chciałem się przeciągnąć leniwie, rozkosznie wyprostować ramiona złożone ponad głową – i zrozumiałem, że nie mogę tego zrobić. Że coś mnie blokuje, trzyma, krępuje moje ruchy. Przeraziłem się. Na siłę chciałem się przebudzić, wyrwać z tego sennego koszmaru! Wyrwałem się... Głębokim haustem panicznego strachu chwyciłem oddech, drugi i trzeci. Szeroko otworzyłem oczy, wiedząc, że żyję, że nic mi nie jest... i zobaczyłem nad sobą drugą twarz... Kto to? Co się dzieje? Czy mnie ktoś morduje? Chciałem się zerwać, podnieść się, bronić! – ale moje ciało było głuche na dramatyczne żądanie spanikowanej świadomości. Nie potrafiłem uczynić żadnego ruchu! Ułamki sekund jak całe wieki: co teraz będzie, co się stanie? Czy otrzymam cios? Jak to będzie, gdy... gdy będę... umierał...?
- Musiałem sprawdzić, czemu te pedały tak cię chwalą – usłyszałem cichy, pijacki szept, a docierał on do mnie jakby z zaświatów, jakby gdzieś sponad rzeczywistości. Jednocześnie z ulgą odkrywałem, że ten głos jest mi znany, że ten ktoś – chyba nie jest wrogiem. Jeszcze nie potrafiłem pozbierać myśli, nie potrafiłem wydusić słowa ani wykonać żadnego ruchu, gdy ta twarz powoli spływała w dół, tuliła się do mojej szyi. Wyprężyłem się. Nagle zrozumiałem, że jestem nagi. Kiedy mnie rozebrał? Jak on śmiał?!
Robert leżał na mnie i był we mnie, czułem go bardzo mocno, kiedy wykonywałem ruchy, chcąc się uwolnić od niego. Trzymał moje nogi na swoich pagonach, rękoma pieścił mnie, tulił się we mnie. Nie mogłem tego zrozumieć z jednej strony targała mną złość z drugiej strony poddawałem się tej jego czułości. Kochał się ze mną jak z dziewczyną, jego wolne, mocne ruchy we mnie, powodowały moje podniecenie, które próbowałem zagłuszyć narastającą wściekłością.
- Co robisz?! Spierdalaj! – pochwyciłem go za włosy, odrywając jego głowę od mojej szyi. On swoją dłonią przytrzymał moją dłoń. Uwolnił się z mojego uchwytu.
- Nie bądź w gorącej wodzie kąpany – powiedział spokojnie, pochylając się nade mną a jego usta znowu pieściły moją szyję. Swoim ciężarem znów skutecznie mnie przyblokował.
- Ty chuju! Ty bydlaku...! Puszczaj…! – szarpałem się z nim, nie umiejąc znaleźć żadnego bardziej dosadnego wyzwiska.
Nagle byłem bliski płaczu. Wybuchła we mnie bezradna złość, bezsilny gniew, jak u kogoś, kto znalazł się w matni, kto niczego nie może zrobić, kto musi ulec silniejszemu. Chciałem zacisnąć zęby, żeby nie pokazać swojej słabości, ale tego też nie potrafiłem. Koniec. Jakbym popadł w niewolę... Naraz ogromną falą przypłynęły do mnie nakładające się wrażenia, wspomnienia tego wszystkiego, co przeżywałem tylko z Tomkiem. Ale przecież Robert to nie Tomek, on jest moim oprawcą, a jednak dawał mi dużo przyjemności. Nie mogłem tego zrozumieć, może to ten alkohol tak na mnie podziałał, a może ta jego delikatność spowodowała moje podniecenie. Chyba tego potrzebowałem i nie miało znaczenia, że wziął mnie podstępem wbrew mojej woli. Z każdym jego ruchem słabł mój opór a zwyciężało podniecenie i ciało przepełniało się rozkoszą. Jego ruchy stawały się coraz szybsze, czułem przyśpieszony oddech na moim policzku i nagle zrobił coś, czego się nie spodziewałem zupełnie. Podniósł głowę a jego usta złączyły się z moimi. Zaskoczył mnie tym, nie wiedziałem jak zareagować, a tymczasem jego język był już głęboko we mnie. Do tego te jego rytmiczne, głębokie ruchy jego penisa we mnie. Nie dałem rady się opierać, zwyciężyło podniecenie. Odpowiedziałem mu równie namiętnie swoim językiem, poczułem jak go to mocniej podnieciło. Rękoma tulił moją głowę, nasze języki wariowały a jego kutas wykonywał coraz to szybsze ruchy. Oddech Roberta przyśpieszył, czułem jak z jego nosa na mój policzek wydobywa się gorące powietrze. Nie mogłem opanować podniecenia, bo podniecał mnie bardzo mocno. Zaczął mruczeć a jego ruchy stały się bardzo szybkie, nie mogłem się powstrzymać. Wyprężyło mnie i poczułem jak między nas wylewa się moja sperma, sklejając nasze ciała. To go podnieciło jeszcze mocniej, mruczał jak kot, ruchy jego bioder przyśpieszyły, oderwał usta od moich i wydał głośne jęki, jego mięśnie sprężyły się a ja poczułem jak rozlewa się we mnie ciepło. Spuścił się we mnie. Opadł całkowicie na moje nagie ciało, uwolnił mi nogi a głowa wtuliła się w moją szyję. Czułem jak próbuje odzyskać równomierny oddech. Leżał tak długą chwilę. Myślałem, że zaraz wstanie i sobie pójdzie, ale on dalej leżał na mnie i tulił się do mojego ciała.
- Faktycznie jesteś zajebisty – cicho wydyszał.
Podniósł głowę i znowu przywarł do moich ust, nie chciałem wpuścić jego języka, ale na siłę wtargnął i szukał mojego, by się z nim bawić. Poddałem się mu, zresztą, jakie miałem inne wyjście, przecież podobało mi się to, co robił, chyba ujął mnie tą swoją czułością, czego bym się po nim nigdy nie spodziewał. Jeszcze długo tak leżeliśmy, on dalej trzymał we mnie swojego sztywnego penisa. Targały mną sprzeczne uczucia, z jednej strony chciałem go zwalić z siebie, pozbyć się intruza, a z drugiej strony podniecała mnie ta czułość, to jego ciepło, te pieszczoty. Miotałem się jak gałązka na wietrze, nie zrobiłem jednak nic, po prostu poddałem się jemu całkowicie. Wreszcie wstał ze mnie, pozbierał swoje rzeczy, które leżały koło łóżka i wyszedł bez słowa. Nie mogłem wstać, leżałem nagi, nawet nie mogłem się okryć. Myślałem nad tym, co się stało, czy on mnie zgwałcił, czy też chciałem tego, bo przecież nie przeciwstawiałem się jemu, ciężko było mi to przyznać, ale podobało mi się, sprawiało mi wielką przyjemność. A może po prostu potrzebowałem czułego seksu, a on mi go dał. Leżąc tak rozluźniony czułem jak po moich pośladkach wypływa z mojego wnętrza jego nasienie. Podniosłem się, żeby przykryć się kołdrą i wtedy, luchneło ze mnie jak z fontanny, jego sperma rozlała się po prześcieradle między moimi nogami.
- Kurwa mać – zakląłem pod nosem.
Wstałem i wytarłem olbrzymią mokrą plamę. Położyłem na niej ręcznik i ułożyłem się spać. Przed zaśnięciem pomyślałem jeszcze, że miał mega wytrysk, bo pewnie było mu bardzo dobrze. Czy to zmieni nasze wzajemne relacje. Wątpiłem w to, dał mi to, czego potrzebowałem, wziął to, co chciał, ale nie łudziłem się, że to coś zmieni.
Wdzierające się przez okna do wewnątrz pokoju promienie słoneczne przebudziły mnie, wstałem szybko i poszedłem się wykąpać. Postanowiłem, że dzisiaj pojadę na uczelnię, przy okazji zasięgnę języka o studiach, ale przede wszystkim chciałem przekonać się jak to jest z Tomkiem. Wiedziałem, o której kończy zajęcia i zaplanowałem obserwować go z ukrycia. Wiem, że to było głupie takie szczeniackie, ale musiałem tak zrobić on był mi nadal bliski a ja nie miałem pojęcia, co dzieje się między nami, jeśli w ogóle jeszcze można mówić o nas. Po śniadaniu wybrałem się w podróż, chyba to podróż mojego życia, chociaż miałem mętlik w głowie, czułem się trochę jak nienormalny, ale było mi wszystko jedno po prostu chciałem wiedzieć.
Po przyjeździe na miejsce udałem się do dziekanatu, tam ustaliłem wszelkie szczegóły naboru i dowiedziałem się gdzie grupa Tomka ma zajęcia. Stanąłem przed budynkiem na z góry upatrzonej pozycji. Trochę się śmiałem w duchu z siebie, że zniżam się do takich akcji szpiegowskich, ale trwałem twardo na posterunku. Długo czekałem, gdy wreszcie zauważyłem wychodzących z budynku studentów. Patrzyłem z pełnym skupieniem i wreszcie w drzwiach zobaczyłem wychodzącą znajomą postać. To był on. Moje ciało przeszyły dreszcze a w żołądku zapanował dziwny skurcz. Może byłem głodny, chociaż to nie to, jego widok działał na mnie jeszcze bardzo mocno. Stanął a po chwili dołączyła do niego grupka studentów. O czymś gadali, uważnie obserwowałem każdego z nich, widziałem, że to była zwykła rozmowa koleżeńska. Przyglądałem się każdej twarzy skierowanej w Tomka, może uda mi się wyczytać coś z ich mimiki, może jakiś gest, ale nic takiego nie było. Po dłuższej chwili pożegnali się i Tomek sam udał się w kierunku ulicy, która prowadziła do akademika. Postanowiłem iść za nim, wiedziałem, że to głupie, ale nie mogłem się powstrzymać.
Doszedłem za nim do samego akademika, wszedł do budynku. Stałem dłuższą chwilę i byłem rozczarowany, praktycznie nic nie wiedziałem, a przynajmniej nic się nie potwierdziło. Poczułem się jak palant, zawróciłem i poszedłem na autobus. Po drodze biłem się z własnymi myślami, nie dawało mi to spokoju. Wolałbym już wiedzieć wszystko a nie domyślać się, bo to tylko powodowało wydumanie mojej wyobraźni i nie prowadziło do niczego…
W sobotni poranek siedziałem już w samochodzie Krzyśka i razem jechaliśmy do dziadków. Krzysiek zagadywał mnie, co chwilę, chciał się dowiedzieć jak mi się powodzi, jak w szkole, czy mam jakieś problemy. Oczywiście kłamałem jak z nut twierdząc, że wszystko jest w najlepszym porządku. Nie chciałem zawracać mu głowy swoimi problemami, po co miałem go nimi obarczać. Nie miałem pewności, czy powiedzenie prawdy poprawi moją sytuację czy tylko ją pogorszy.
Na miejscu jak zwykle dziadkowie przywitali nas bardzo serdecznie, Barbara krzątała się po kuchni razem z babcią przygotowując wielkanocne potrawy. Dziadek zaraz poczęstował nas nalewką. Z przyjemnością wypiłem ten domowy słodki trunek, jak fajnie rozgrzewał moje wnętrze. Dowiedziałem się, że Tomek przyjedzie lada moment a Agata z Marcelem dopiero jutro koło południa. Poszedłem rozpakować się w naszym starym pokoju. Babcia zawołała mnie do kuchni. Kiedy się tam zjawiłem dostałem zadanie przygotowania święconki. Ochoczo zabrałem się do roboty. Babcia z Basią, co chwilę się ze mnie śmiały, bo przecież nie wiedziałem, co i ile wkłada się do koszyka. Ostatnia rzecz, jaka mi pozostała to malowanie jajek. Wymyślałem różne wzory i z zapałem studenta ASP malowałem te jajka. Kiedy kończyłem już malowanie pisanek do domu wszedł Tomek. Serdecznie przywitał się ze wszystkimi, podszedł do mnie.
- Cześć Misiaku – rzucił do mnie ze słodkim uśmiechem.
- Cześć! – odpowiedziałem obojętnie.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Masz jakieś muchy w nosie? – wesoło zapytał.
Podszedł bliżej i mocno mnie przytulił, ukradkiem całując mnie w szyję. Zrobiło mi się ciepło, odżyły te wszystkie wspomnienia. Cholera… traciłem pewność siebie. Nie tak nie można, przyjeżdża sobie jakby nigdy nic, przytula mnie a ja topię się jak gorący wosk w jego ramionach. Nie do cholery tak nie może być. Szybko odsunąłem się od niego. Widziałem w jego oczach duże zdziwienie.
- Tomek zmykaj się rozpakować, zaraz pójdziecie do kościoła poświęcić święconkę – zakomunikowała Basia.
- Robi się! – z uśmiechem odrzekł Tomek.
Pobiegł na górę i już po chwili był na dole, zabrał się do pomocy przy święconce, jednocześnie zerkał na mnie badawczym wzrokiem. Nic nie mówiliśmy, w milczeniu układaliśmy tą śliczną święconkę.
- No dzieciaki lećcie święcić – powiedziała babcia.
- Sami mamy iść? – zapytałem trochę zdziwiony.
- A potrzebujesz towarzystwa? – zaśmiała się Basia.
Chwyciłem koszyczek i udałem się w kierunku drzwi.
- Poczekaj za mną – odezwał się Tomek.
- Czekam przed domem – odpowiedziałem.
Wyszedłem i poczekałem na podwórku. Po chwili doszedł do mnie po drodze zakładając bluzę. Szliśmy w milczeniu, nie bardzo miałem ochotę na rozmowę, bo nie wiedziałem jak mam zacząć, nie chciałem się ośmieszyć, rzucając niesprawdzone podejrzenia.
- No czego się dąsasz? – zapytał.
- A mam powód? – zapytałem.
- Nie chrzań tych świąt, pogadamy wieczorem jak będziemy sami – odpowiedział, nie patrząc na mnie.
- Dobra, ale nie licz na nic – wybąknąłem ze złością.
Nic nie odpowiedział, wiedziałem już, a wręcz miałem pewność, że coś jest nie tak, pytanie tylko, co? Święcenie przebiegło szybko aczkolwiek z pełną powagą dla zgromadzonych koszyczków, w których świeciły się kiełbasy, błyszczały kolorowe jajka a wszystko przystrojone baziami i czymś zielonym, nie wiedziałem jak się to nazywa. Bardzo przeżywałem ten moment święcenia w tym starym kościele. Wracaliśmy bez słowa, po prostu milczeliśmy. Atmosfera milczenia między nami utrzymywała się do wieczora, przy obiedzie tylko jakieś tam zdawkowe słowa wymieniliśmy, odpowiadając na pytania Krzyśka. Po kolacji, jak zwykle pysznej i obfitej, zasiedliśmy przed telewizorem, akurat leciał film „Uwierz w Ducha”. Scena miłosna na początku filmu przy cudownej muzyce rozkleiła mnie totalnie, mały mi bryknął i nie mogłem się opanować. Oczy niebezpiecznie się zaszkliły, musiałem szybko w angielski sposób zniknąć. Dyskretnie wywinąłem się stamtąd i poszedłem do pokoju na górze. Wytarłem oczy, które były już zalane łzami, cholera rozkleiłem się jak dzieciak, pomyślałem ze zgrozą.
Po chwili do pokoju wszedł Tomek.
- Możemy pogadać? – zapytał.
- Najpierw się wykąpię – oznajmiłem.
Złapałem za ręcznik i wszedłem do łazienki. Kąpiel była szybka, chciałem wreszcie wiedzieć co jest grane. Wróciłem do pokoju, położyłem się na łóżku, przykryty tylko ręcznikiem owiniętym wokół pasa.
- Więc co masz mi do powiedzenia? – zapytałem.
- To nie jest takie proste, wiesz…
Przerwałem mu.
- To powiedz to prosto z mostu a nie klucz, bo, po co?
Milczał długą chwilę, próbował znaleźć słowa, których chciał użyć, widziałem, że męczy się strasznie.
- Żenię się – powiedział cicho.
- Że, kurwa co? – wyrzuciłem z siebie.
Sparaliżowało mnie to, co usłyszałem, nie mogłem sobie tego wyobrazić, jak to możliwe. To chyba jakieś żarty.
- Po prostu muszę się żenić, bo będę miał dzieciaka – odparł cicho.
- Ja pierdolę, nie to chyba jakieś jaja są! – odparłem wściekły.
- Posłuchaj, spróbuj mnie zrozumieć – spojrzał mi w oczy.
- Ja mam kurwa zrozumieć, że jakiejś lasce machnąłeś dzieciaka? – wyrzuciłem z siebie wkurwiony.
- Postaraj się mnie zrozumieć – odparł.
Zaczął opowiadać mi jak poznał się z tą dziewczyną i jak do tego doszło. Widziałem po jego twarzy, że to nie jest miłość, po prostu zwykła wpadka. Chyba męczył się z tym, ale postanowił, stanąć na wysokości zadania, żeby dzieciak miał ojca. Rozumiałem, że nie jest szczęśliwy z tego powodu.
- Ok... - wzruszyłem ramionami, widząc, że coś się jednak z nim dzieje, że ten związek chyba nie da mu szczęścia. I zdałem sobie nagle sprawę, że mnie to zabolało. Że nie chciałbym widzieć Tomka nieszczęśliwego!
- Wiem... Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Ale sęk w tym, że to nie ja ścieliłem.
- Ważne, że się wyspałeś.
- A jeśli ci powiem, że nie?
Zachowałem zimną krew, nie dałem po sobie niczego poznać. Ale znów mnie to zabolało! Tomek! – mógłbym wykrzyczeć mu prosto w twarz. – To dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego poszedłeś z nią do łóżka? Zamiast tego, głupio maskując swoje rozgoryczenie, dodałem:
- W końcu nieważne, kto z kim śpi. Ważne, żeby dzieci ojca miały.
- Więc będą miały. Poświęcę się - odrzekł i odwrócił się plecami do mnie. Cholera! Co mu jest?
- Tomek, co się stało, powiedz... – zmiękłem nagle, bo gdy ponownie odwrócił do mnie twarz, w jego oczach zobaczyłem skrywane łzy.
- Nie kocham jej... Nigdy nie kochałem. I nie wiem, czy potrafię pokochać.
- To, do kurwy nędzy, po co wlazłeś jej do łóżka? – wrzasnąłem, zbliżając się do niego w tak wojowniczej pozycji, jakbym zaraz miał go jednym ciosem powalić na łopatki.
- Nie ja jej, tylko ona mnie! Wystawiła mi się, rozumiesz? – wrzasnął, przybliżając twarz do mojej twarzy.
- W dupę się ugryź! Nic nie musiałeś! – odwrzasnąłem, naprawdę porażony jego słowami.
- Tęskniłem za tobą! – wrzasnął jeszcze głośniej, a mnie porażająca prawda tych słów wtrąciła w krzesło. Zamilkłem. Ścisnęło mnie w dołku. Ścisnęło mnie w gardle. I ścisnęło mnie w jajach, ale tak boleśnie, że syknąłem. Więc przeleciał ją... myśląc o mnie? Skurwysyn! W tej chwili bym go zabił!
Zebrałem w sobie wszystkie siły i podszedłem do niego.
- Tomek... – pogładziłem go po włosach. – Tomek...
Pochwycił mnie w ramiona, zaczął całować, nerwowo, natarczywie, namiętnie, coraz bardziej agresywnie, przerywając te pocałunki szeptanymi słowami.
- Ty byłeś dla mnie wszystkim, ty byłeś dla mnie całym światem, tylko z tobą czułem się szczęśliwy, tylko ty się w moim życiu liczyłeś...!
Targnęło całą moją duszą. Ale zaraz potem odezwał się we mnie ten chłodny, obojętny ja, pytając, czy to nie jest jakaś kolejna gra Tomka. Bierze mnie na czułość? Na łzy? Na litość? To do niego niepodobne!
- Nie wiem. Może byłem – odpowiedziałem szeptem, pochylając się nad nim wbrew sobie. Znów pogładziłem go po włosach.
Nie wiem, jak to się stało, że byliśmy nadzy. Kochaliśmy się... Mocno, do bólu, tak samo nerwowo, namiętnie i natarczywie, jak słowa, które przed chwilą padały. On szturmował moją bramę, z tym samym moim bólem, jak zawsze – czyli cały mój poprzedni Tomek – a gdy mnie zdobył, mocno, prężnie i intensywnie, nagle zmienił się w czułego, delikatnego i spokojnego. Rozbudził mnie. Roznamiętnił. Prężyłem się pod nim jak głaskany kociak. Każdy jego ruch czułem w sobie jak rozpalanie tysiąca iskier, jak rozpryski gwiazd, których chciałbym dosięgnąć. Jego ruchy były wolniejsze, jakby bardziej precyzyjne, nie takie pospieszne, nie kradzione i szarpane, jak te, które dotąd znałem w jego wydaniu. Teraz to była... miłość? Naraz przyspieszył. Zerwał całym ciałem, chciał ze mnie wyskoczyć, ale chwyciłem go mocno za pośladki, zacisnąłem uda na jego plecach i nie pozwoliłem mu uciec, nie, nie teraz, nie w tej chwili!... To było jak wybuch meteorytu, jak eksplozja super nowej. Wszystko się we mnie roztrzaskało w drobny pył... Wystrzeliłem równo z nim. Zakręciło mi się w głowie...
Leżeliśmy nadzy, zmęczeni, wtuleni w siebie. Nikomu z nas nie chciało się wstać, a przecież zwykle po seksie wędrowaliśmy do łazienki. Teraz nikt z nas nie uczynił żadnego gestu, żadnego ruchu. Nie padło żadne słowo. Były tylko delikatne pocałunki, teraz... Teraz nagle zdałem sobie sprawę, że go tracę.
Jego dłoń zawędrowała na mojego penisa. Dotknęła go. Jego palce przesunęły się na jądra. Głaskały. Dotykały lekko, samym muśnięciem. Musiałbym być z kamienia, żeby nie zareagować na tę pieszczotę. Mój penis ponownie się wyprężył. Tomek dotknął go ustami. Moją dłoń przesunął na swoje pośladki. Pokierował nią – właśnie tam, w swój zacieniony jar, tak, żebym swoim palcem dotknął jego zwieracza...
- Chodź, teraz ty - usłyszałem.
Zrozumiałem... Bardzo tego potrzebowałem! Bardzo pragnąłem! Tak dawno się z nim nie kochałem... to znaczy... tak dawno nie byłem w nim. Znam jego ciało, wiem, jak je zdobyć, jak w niego wejść... Wszedłem, a on prężył się pode mną, podbijał pośladkami, falował swoim wnętrzem... Było mi wspaniale, coraz lepiej... Tym razem to ja zatraciłem kontrolę nad sobą. Niemiarowo, nierytmicznie, mocnymi zrywami... Co mi jest? Co się ze mną dzieje...? Czy to, dlatego, że jego palce dodatkowo rozbudzają moje wnętrze kolejną pieszczotą? Zacisnąłem zęby. Zwarłem powieki, pod którymi widziałem czerń usianą miliardem świetlistych odcieni. Ponownie wystrzeliłem...
Rano zrozumiałem, że to był nasz ostatni raz. To było nasze pożegnanie... Walił mi się cały świat, jednak to wspomnienie ostatniej nocy dodawało mi skrzydeł, czułem się taki… sam nie wiem jaki. To było coś dziwnego, przekonałem się, że nie był mi wierny, te plotki były prawdziwe, jednak nie potrafiłem wyrzec się jego. Ja… ja go po prostu bardzo kochałem. Dlatego wybaczałem wszystko, godziłem się ze wszystkim, pogodziłem się też z utratą Tomka. Chyba się z tym pogodziłem… życie trwaj… po prostu trwaj.
Przy śniadaniu starałem się zachowywać normalnie i to mi się całkowicie udało. Potem wszyscy poszliśmy do kościoła. Jakże inaczej teraz przeżywałem tą mszę, jakże przemawiał do mnie grób Chrystusa, którego strzegli strażacy z miejscowej OSP.
Zmartwychwstanie… może i ja powstałem na nowo, by iść dalej przez życie już sam, bez Tomka, może ktoś znajdzie się na tej mojej nowej drodze życia. Inaczej teraz patrzyłem na Martynę, kiedy mój wzrok wbił się w anioły ozdabiające ołtarz, przypominałem sobie nasze szczęśliwe chwile z Martyną. Zdałem sobie sprawę, że ona mnie bardzo kochała a ja bawiłem się jej uczuciem. Dobrze mi było z nią i postanowiłem tego nie spieprzyć, miałem tylko nadzieję, że nie jest już za późno. Z tego letargu wyrwał mnie chór kościelny, śpiewający psalm. Obudziłem się z zamyślenia i postanowiłem żyć pełnią życia i cieszyć się nim.


Koniec części dwudziestej pierwszej.


Z okazji Świąt Wielkanocnych:



Jaj przepięknie malowanych, Świąt wesołych, roześmianych, W poniedziałek kubeł wody, Szczęścia, zdrowia oraz zgody Życzy:
Maciek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Sob 23:08, 19 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Nie 0:44, 20 Kwi 2014    Temat postu:

"Chujowo", pozdrawiam.

Btw. To nie jest negatywna opinia Wink (1)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Analog2 dnia Pon 23:04, 21 Kwi 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
swinoujscie28
Dyskutant



Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Nie 20:28, 20 Kwi 2014    Temat postu:

Twierdzę,że jest to jedno z najlepszych opowiadań, jakie czytałem, ale dwie ostatnie części nie specjalnie mi podpały. Po pierwsze wydaje mi się,że już trochę za długo się ciągnie (gejowski klan się robi??),może jakby była częstsza aktualizacja to co innego, a tak raz na miesiąc, no nie podoba mi się.

Po drugie - jeden z głównych bohaterów zostaje prostytutką (i co mu się podoba i o czym marzy wielu gejów co w sumie jest trochę niesmaczne), drugi zaś rucha wszystko co z kutasa nie spadnie i zostaje tatusiem (co też jest żałosnym przypadkiem u małolatów).

Ale tak czy siak jestem ciekawy końca. serdecznie pozdrowienia dla autora


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Nie 22:21, 20 Kwi 2014    Temat postu:

Opowiadanie samo w sobie jest świetne i odnoszę wrażenie coraz bardziej, że Bimax chciał podzielić się wrażeniami z własnego doświadczenia w życiu. Bo rzeczywiście, jest tu pełno takich elementów, który normalny człowiek nie byłby w stanie pojąć. Bardzo dużo jest tu wątków realistycznych. Więc opowiadanie jak najbardziej w kwestii jakości jest super. Zresztą, widać tutaj charakterystyczny styl opowieści, przekazu (właśnie po tym sądzę, że realne), bo wiele tutaj treści czy podobnych dialogów lub słów Bimax używał w swoich poprzednich opowiadaniach. Szczególnie pt. "zabawa w podchody". I tam był również z tego co pamiętam bohater główny o imieniu Tomek. Więc myślę, że opowiadania Bimaxa są silnie związane z elementami opartymi na faktach z życia. Zresztą, autor już bodajże jak pamiętam mówił coś, że opowiadanie "zabawa w podchody" było pisane na podstawie realnych przeżyć, aczkolwiek kilka wątków było i fikcyjnych, bo przecież opowiadanie musiało być w jakiś sposób spójne. I Bidul też ma wątki przecież fikcyjne. Dla mnie własnie w/w odcinek to pokazał, nie tyle co w oświadczynach Tomka o tym, że zostanie ojcem itd., a mam tu na myśli przedstawienie głównego bohatera jako prostytutki - tak jak kolega wyżej napisał.
To mi się silnie nie podoba, tak samo jak fiuta wkładał Robert jemu i tak samo jak ostatni pożegnalny sex. Dlatego ironicznie napisałem "chujowo".

Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Analog2 dnia Nie 22:23, 20 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
3miastomlody
Dyskutant



Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 22:24, 23 Kwi 2014    Temat postu:

Bimax! To opowiadanie jest zajebiste! Pisz dalej! Koniecznie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iidol
Adept



Dołączył: 06 Maj 2014
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 16:15, 06 Maj 2014    Temat postu:

zajebiste, czekam na dalszą częśc

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Śro 12:33, 14 Maj 2014    Temat postu:

Opowiadanie nie będzie kontynuowane.
Proszę o przeniesienie opowiadania do niedokonczonych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:27, 14 Maj 2014    Temat postu:

Maćku! Dlaczego?
Nie rób nam tego.

Pozdrawiam

Zbyszek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
swinoujscie28
Dyskutant



Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Czw 15:04, 15 Maj 2014    Temat postu:

teee bimax-z konia spadłeś ? jak to nie będzie!!??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chmielna2
Adept



Dołączył: 11 Lis 2011
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 21:37, 15 Maj 2014    Temat postu:

Maćku bardzo proszę cofnij swoją decyzję , dokończ opowiadanie , jest super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pią 20:04, 16 Maj 2014    Temat postu:

Napisz, gdy zmienisz zdanie i zechcesz kontynuować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milow
Dyskutant



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:22, 16 Maj 2014    Temat postu:

Dla wiernych czytelników napisz chociaż zakończenie, coś w stylu x czasu później"

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 17:21, 17 Maj 2014    Temat postu:

Milow napisał:
Dla wiernych czytelników napisz chociaż zakończenie, coś w stylu x czasu później"r


Wierni czytelnicy znają mojego chomika Very Happy

Pozdrawiam wiernych czytelników i zapraszam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następny
Strona 13 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin