Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BIDUL
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Czw 5:40, 22 Sie 2013    Temat postu:

Spoko.
Trochę cierpliwości
A cierpliwość będzie nagrodzona
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za miłe słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mew0
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:46, 22 Sie 2013    Temat postu:

Nie dziękuj tylko pisz. ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pią 18:39, 23 Sie 2013    Temat postu:

Część poprawiona

Bidul. cz. 4.

Kiedy wszedłem do pokoju, Tomek dopadł do mnie.
- Gdzie kurwa byłeś, co ci odpierdoliło? Przez ciebie będziemy mieć przejebane!
- Musiałem trochę pobyć sam – odpowiedziałem przestraszony.
- To sobie mogłeś w kiblu pobyć sam – wrzasnął.
Stałem jak osłupiały, wiedziałem, że zrobiłem coś, czego nie powinienem robić, w końcu to był dom dziecka i obowiązywały jakieś zasady. Po dłuższej chwili, usiadłem na swoim łóżku, Andrzej poszedł do kuchni i przyniósł mi gorącą herbatę. Z przyjemnością piłem ten ciepły napój, byłem jeszcze bardzo zmarznięty i każdy łyk gorącej herbaty rozgrzewał moje wnętrze. Marzyłem o ciepłym prysznicu, chciałem jak najszybciej znaleźć się w łóżku, wtulić się pod kołdrę i zasnąć.
Kiedy po kąpieli kładłem się do łóżka, widziałem jak Tomek mnie obserwuje, dostrzegłem w jego wzroku złość. Następnego dnia po szkole czekał na mnie przed budynkiem. Gdy wyszedłem, powitałem go gorącym uśmiechem i słodkim „cześć”. Był trochę zaskoczony.
- O widzę, że masz dzisiaj dobry humor – skwitował moje powitanie.
- Zawsze mam dobry humor jak ciebie widzę – odpowiedziałem zalotnie.
Widziałem na twarzy jego zdziwienie. No widok bezcenny, po prostu miał totalnie głupią minę, tak był zaskoczony. Może nie dawałem mu odczuć tego, ale cieszyłem się każdą jego obecnością koło mnie, miałem wtedy dziwne motylki w brzuchu.
- Ej młody, w co ty grasz? Jaja sobie ze mnie robisz? – zapytał zaskoczony.
- Jaja twoje, czy moje? – parsknąłem śmiechem.
Tomek był zmieszany tym moim szampańskim nastrojem, błyskawicznie złapał mnie za szyję i natarł mi głowę. Próbowałem się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
- Gnojku, kpisz sobie ze mnie – rżał ze śmiechu.
Wiedziałem, że ma łaskotki, więc szybko moja ręka znalazła się pod jego pachą i rozpoczęła te wyrafinowane tortury. Tomek nie wytrzymał, skręcał się i puścił moją szyję. To wystarczyło, żeby się wyrwać z jego uścisku. Z chodnika, po którym szliśmy pobiegłem do parku, który właśnie mijaliśmy, on pobiegł za mną. Był szybszy, dorwał mnie na polance wśród drzew i zgrabionych liści. Przewrócił mnie w tą kupę pożółkłych liści. Próbowałem się bronić, ale on był silniejszy, rozkrzyżował moje ręce nad moją głową i trzymał je jedną ręką, był to mocny uścisk, trochę mnie bolało. On usiadł na moim brzuchu, próbowałem się wyrwać jednak stwierdziłem, że nie mam szans. Czułem zimno przez plecy, ziemia trochę była zmarznięta nocnymi przymrozkami.
- Małolat był niegrzeczny, więc musi być ukarany – stwierdził ze śmiechem.
- Jak? – zapytałem zawadiacko.
Jego wolna ręka zeszła na moje krocze a następnie zaczęła odpinać moje spodnie. Spojrzałem w jego oczy, dzikie, zimne, wyrachowane, opanowało mnie podniecenie, wraz ze strachem, taka mieszanina uczuć, które próbowałem jakoś opanować.
- Tomek, odjebało ci? – stwierdziłem cicho.
- Jak się kurwa wyrażasz gówniarzu – odpowiedział złowrogo.
- Przestań kurwa, jesteśmy w parku tu chodzą ludzie – próbowałem uzmysłowić mu sytuację, w jakiej byliśmy.
- Chuj mnie to – stwierdził ironicznie.
Byłem bezbronny, chyba odpowiadało mi to, poddałem się jemu, trzymał mnie mocno a jego ręka dalej rozpinała moje spodnie i rozsuwała zamek rozporka.
- Przestań! Proszę – mówiłem wystraszony.
- Twoim imieniem się pieszczę, gdyby tak tobą jeszcze – zadeklamował.
- No proszę, nasz Tomeczek stał się poetą – odrzekłem ze śmiechem.
- To tylko fraszka, ale jakże odpowiednia do tego, co czuję – cicho powiedział.
Rozejrzałem się dookoła, nie było nikogo, jego dłoń obejmowała już mojego penisa, który prężył się w górę i rozpychał jego palce. Musiałem coś zrobić, bo wiedziałem, że jeszcze chwila a wyłączą się wszystkie moje hamulce. Przecież dłużej nie byłem w stanie się mu opierać. Niby chciałem, niby nie chciałem, sam po prostu nie mogłem się zdecydować. Raczej bałem się tej namiętności a podświadomie bardzo jej pragnąłem. W tej chwili zdecydowała jednak opcja obrony. Zaparłem się stopami o ziemię i wykonałem błyskawiczne uniesienie ciała w górę. To zachwiało równowagą Tomka, zwolnił lekko uścisk, a ja wyrwałem ręce z jego uchwytu. Zrzuciłem go z siebie i obrzuciłem go tą stertą liści, na której leżałem. Błyskawicznie wstałem na nogi, chwyciłem plecak, złapałem rozpięte spodnie i zacząłem uciekać. Dorwał mnie w zagajniku krzewów. Oparłem się o drzewo, ledwo dysząc.
- Wariat – wycedziłem zziajany.
A on przywarł do moich ust, wczepił się w nie mocno swoimi wargami, oddałem mu ten namiętny pocałunek. Kiedy przerwał, spojrzałem w jego oczy, w których widać było ogromne podniecenie, co zresztą czułem na moim udzie.
- Chodź wracamy, jestem już głodny – stwierdziłem.
Trzymał mnie dalej w swoim mocnym uścisku. Popatrzyłem w te jego piękne oczy, intrygowały bardzo, podniecała mnie ta jego brutalność, strach mieszał się z podnieceniem i zwierzęcą chucią. Wreszcie przerwałem tą chwilę milczenia.
- Wracamy! – stwierdziłem.
- Dobra, wracamy – powiedział ociężale.
Pochylił się i znowu wbił się w moje usta, był to bardzo mocny pocałunek, który oddałem mu tak samo. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, kiedy już zabrakło nam tchu. Wybuchliśmy śmiechem, patrząc sobie w oczy. Wracaliśmy weseli, po drodze dużo rozmawialiśmy, praktycznie o bzdurach. Udaliśmy się od razu na stołówkę, gdzie zjedliśmy obiad. Kiedy weszliśmy do pokoju Andrzej z Michałem już na nas czekali, przebrani w dresy.
- No pośpieszcie się – zawołał Michał.
- A co jest? – zapytał Tomek.
- Idziemy na boisko grać w piłkę – odrzekł Andrzej.
- OK – odpowiedzieliśmy równocześnie.
Przebraliśmy się w dresy i poszliśmy na boisko. Po chwili dołączyli inni koledzy i rozpoczęliśmy mecz. Tomek dobrze grał w piłkę tak jak Andrzej i Michał. Ja również nie ustępowałem im umiejętnościami, przecież to była moja ulubiona zabawa i sposób na spędzanie czasu na podwórku. Nawet na boisku rozumieliśmy się bez słów z Tomkiem, szybkie podanie do niego, on do mnie i piłka była już w siatce drużyny przeciwnej. Zwróciłem uwagę, że w tamtej drużynie grają dwaj chłopacy, których nie kojarzyłem z twarzy. Korzystając z chwili przerwy zapytałem Tomka.
- Kto to ci dwaj?
- To nowi, ale raczej ich unikaj, niezłe cwaniaczki – odrzekł.
Kiedy Andrzej wykonywał rzut rożny a my ustawialiśmy się pod ich bramką, co chwilę zmieniając pozycję, żeby Andrzej trafił do któregoś z nas piłką, poczułem jak ktoś złapał mnie za tyłek i mocno ścisnął. Błyskawicznie odwróciłem się i posłałem piorunujące spojrzenie. To był jeden z tych nowych, potężnie zbudowany, trochę wyższy ode mnie, ogolony na łyso o piorunującym wzroku.
- Z łapami kurwa to pod kościół! – wycedziłem złowieszczo.
Nie zrobiło to na nim wrażenia, patrzył się we mnie obojętnie.
- Czego się rzucasz laleczko, jak będę chciał to dasz mi tej dupy, więc nie jęcz – wycedził obojętnie. Z nonszalancją splunął na bok. Moje ciśnienie podniosło się, cały wrzałem, pięści zaciskały się gotowe do użycia. Chociaż miałem wątpliwości, był ode mnie potężniejszy, trochę wyższy i miał wielkie muskuły. Nie wiem czy dałbym mu radę. Patrzyłem na niego piorunującym wzrokiem. A on bezczelnie pokazał mi językiem, tak jak pokazuje się dziwką. Krew mnie zalała, chciałem już ruszyć na niego i walnąć w ten głupi ryj, ale podszedł do nas Tomek.
- Co jest? – zapytał patrząc na mnie.
- Nic, spoko – odpowiedziałem obojętnie.
Graliśmy dalej, widziałem, że ten chłopak łypie na mnie cały czas, trochę poczułem się dziwnie, może się nawet przestraszyłem, nie wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać. A sprawiał wrażenie typka z pod ciemnej latarni. Wygraliśmy mecz i zadowoleni wróciliśmy do pokoju. Do kolacji było jeszcze trochę czasu, więc zagraliśmy w karty. Odwiedził nas wychowawca, który miał dla mnie nieciekawą wiadomość. Zostałem ukarany dodatkowym dyżurem na kuchni. Jakoś przełknąłem tą karę a chłopacy rżeli ze mnie. Po kolacji oni wrócili do pokoju a ja musiałem zostać i pomóc sprzątać i zmywać te wszystkie naczynia. Gdy wróciłem do pokoju wszyscy pogrążeni byli w odrabianiu lekcji. Przysiadłem i ja do książek i przygotowywałem się na następny dzień do szkoły. Po godzinie skończyliśmy i poszliśmy pod natryski. Widziałem, że Tomek ma ochotę wejść ze mną pod jeden natrysk, ale było za dużo osób, więc tylko z żalem patrzył na mnie. Po kąpieli poszliśmy na telewizję, leciał fajny film, więc z ciekawością obejrzałem do końca. Wróciliśmy do pokoju, chciałem położyć się spać i wtedy przypomniało mi się, że na jutro mam zrobić prace w Wordzie.
- Kurwa – zakląłem pod nosem.
- Co jest? – spojrzał na mnie Michał.
- Muszę jeszcze coś zrobić w pracowni, jutro mam oddać, muszę iść – powiedziałem wściekły.
Zabrałem notatki i poszedłem do pracowni komputerowej. Odpaliłem sprzęt i ociężale zacząłem pisać pracę, przepisując ją ze swoich notatek. Nie wiem ile to trwało, ale pewnie ponad godzinę, byłem już bardzo zmęczony i śpiący. Kiedy skończyłem i puściłem wydruk, uśmiechnąłem się do siebie, byłem zadowolony. Wyłączyłem sprzęt, zabrałem wydruk i notatki, zgasiłem światło i wolno udałem się do swojego pokoju. Na korytarzu panowała zupełna cisza, wszyscy już spali. Gdy tak szedłem usłyszałem z jednego z pokoi ciche pojękiwanie i głośne spazmy. Popatrzyłem na drzwi i odtwarzałem w pamięci, kto tu mieszka? Uzmysłowiłem sobie, że to pokój trzech małolatów. Często zagadywali mnie na korytarzu, jakoś tak sympatycznie się z nimi rozmawiało, może oni też to czuli, bo zawsze na ich twarzach gościł uśmiech, kiedy się widzieliśmy. Najbardziej zaprzyjaźniłem się z Bartkiem, który mówił mi, że dwaj pojechali gdzieś a on zostaje na kilka dni sam w pokoju, Bartek. To był bardzo ładny chłopak, miał chyba piętnaście lat. Zwracał uwagę wszystkich, miał ujmującą osobowość i naprawdę był śliczny, niczym model z żurnala. Błyskawicznie otworzyłem drzwi do tego pokoju i zapaliłem światło, to, co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Bartek leżał na plecach z nogami zarzuconymi na pagony tego łysola, co mnie zaczepiał. On kwilił jak zraniona ptaszyna, na jego policzkach widać było płynące łzy, a łysol miał głowę wyciągniętą w górę i… przeżywał orgazm, spuszczał się w nim. Błyskawicznie podleciałem złapałem go za szyję i wywróciłem na plecy. Kątem oka widziałem jak jego olbrzymi penis wyskakuje z pośladków Bartka i oddaje jeszcze ostatni strzał, który poszybował w górę. Przewróciłem się razem z nim a po chwili poczułem przeszywający ból w okolicach brzucha, ten ból mnie sparaliżował. Upadłem na podłogę, nie mogłem się ruszyć ani złapać oddechu. W tej chwili wielka dłoń złapała mnie za gardło i podniosła do góry. To ten łysol, był bardzo barczysty i miał wielkie dłonie. Przycisnął mnie do ściany dusząc, że powietrza mi brakowało. Zrobiłem się czerwony na twarzy do moich oczu napłynęły łzy. Próbowałem złapać, choć trochę powietrza. Usłyszałem jego wściekły gruby głos.
- Czego się wpierdalasz, mam ci mordę skuć?
- Zgwałciłeś go – wyszeptałem ledwo dysząc.
Zarechotał i zwrócił się do Bartka, który leżał na łóżku w pozycji embrionalnej i płakał.
- Młody powiedz tej panience, że zaprosiłeś mnie do siebie i chciałeś żebym cię wyjebał – ostro zwrócił się do Bartka.
- Tak, zaprosiłem cie – odpowiedział przez łzy.
- No i co teraz powiesz szmato – syknął mi do ucha.
Jego druga ręka złapała gumkę moich spodni od piżamy i opuściła je, spodnie zatrzymały się na kolanach. On swoim kolanem wszedł między moje nogi i je rozepchnął na boki. Cały drżałem z przerażenia, byłem sparaliżowany a jednocześnie brakowało mi tchu, bo uścisk na gardle dalej był bardzo mocny. Przysunął się swoimi biodrami i na moim podbrzuszu poczułem jego wielką główkę całą mokrą od spermy. Wyczułem, jak wypływają mu jeszcze pojedyncze kropelki i jak spływają po moim łonie. On patrzył w moje oczy a w jego wzroku widziałem pogardę i złość. Bardzo się bałem nie wiedziałem, co teraz będzie, co on zrobi. Po chwili ugiął kolana i swojego olbrzymiego kutasa włożył pod moje jajka. Zaczął nim poruszać a ten wdarł się od razu w mój rowek. Był ślizgi od spermy, więc rozpychał się mocno. Czułem jak atakuję moją dziurkę. Ze strachu zacząłem drżeć, nie miałem żadnego pola manewru. Co z tego, że miałem wolne ręce, kiedy jego wielka dłoń miażdżyła mi gardło uniemożliwiając prawidłowe oddychanie. Jemu coraz bardziej podobała się ta zabawa. Wyraźnie było czuć jak jego penis jeszcze bardziej sztywnieje, wydziela śluz i staje coraz bardziej pionowo. Te jego ruchy przy tym jego sztywnieniu powodowały, że napierał już teraz bezpośrednio na mój zwieracz. Ślinił się bardzo mocno a z każdym ruchem mój opór słabł. Kiedy próbowałem zacisnąć się mocniej, on ściskał mocniej moje gardło, więc rezygnowałem z tej obrony. Próbowałem podnosić się na palcach, ale to też nie dawało żadnego skutku, bo on mnie swoją ręką wgniatał w dół. Panika, jaką miałem w oczach bawiła go, a wręcz podniecała. Musiałem coś zrobić, ale trudno było mi ogarnąć w tej panice swoje myśli, nie mogłem nic sensownego wymyślić. A musiałem coś zrobić, bo wiedziałem, że jeszcze chwile a on wtargnie we mnie. Wysiliłem się i wyszeptałem.
- Chcesz mnie wyjebać?
Tak jakby się opanował, spojrzał na mnie ze wstrętem i pogardą, cofnął swojego kutasa i powiedział:
- Jeszcze nie teraz, zostawię ciebie na deser.
Puścił moją szyję a ja natychmiast, wziąłem głęboki oddech. Złapałem się za gardło, które bardzo mocno szczypało. Po chwili poczułem na lewym policzku strzał z liścia. Moja głowa odleciała w bok jak piłka, policzek szczypał bardzo mocno.
- To za wpierdalanie się w nie swoje sprawy – powiedział rozbawiony.
Stałem oparty o ścianę i nie wiedziałem, co teraz zrobić, chciałem już stąd wyjść.
- Powiesz komuś to cię zajebię, zrozumiałeś? – syknął złowieszczo.
Pokiwałem głową na znak, że nikomu nie powiem.
- Jak będę miał ochotę na ciebie dam ci znać, a ty mi dasz tą swoją słodką dupę – rechotał.
W końcu wyszedł z pokoju. Dopadłem do płaczącego Bartka.
- Bartuś musimy to zgłosić wychowawcy – wykrzyczałem mu do ucha.
- Nic nie zgłoszę, boję się go – wyszlochał.
- Musimy – powtórzyłem.
- Nie – odparł stanowczo.
- Kurwa nie możemy mu tak się dać pomiatać – zaprotestowałem.
- A co mu zrobimy, gówno, idź już sobie – odrzekł i dalej szlochał.
- Bartek… - próbowałem jakoś przemówić do niego.
- Idź sobie – powiedział stanowczo.
Co miałem zrobić, wyszedłem na korytarz. Chwilę stałem próbując się opanować. Zastanawiałem się, co teraz zrobić. Po dłuższej chwili dotarło do mnie, że mój rowek jest pełen jego spermy i śluzu a na łonie też pozostały mi ślady jego nasienia. Pobiegłem szybko pod natrysk. Zmywałem z siebie te jego ślady z nieukrywanym wstrętem. Rozejrzałem się po łazience, ktoś zostawił mydło, więc je dorwałem i zmywałem jeszcze mocniej te jego ślady. Długo stałem pod natryskiem chcąc zmyć z siebie ten brud. Czułem się zbrukany i brudny. Wreszcie, kiedy udało mi się trochę opanować wyszedłem, nie miałem ręcznika, więc oparłem się o parapet i czekałem jak trochę wyschnę. Podniosłem swoje spodnie od piżamy z ławeczki i wyczułem palcem jakieś śliskie plamy. Powąchałem, tak to były ślady jego spermy, poznałem ten zapach, który wdzierał mi się w nozdrza, kiedy mnie tak trzymał i bawił się mną. Zaraz podłożyłem je pod kran i zacząłem prać, wykorzystując to znalezione mydło. Wróciłem do pokoju bez spodni. Powiesiłem je na grzejniku i położyłem się spać. Nie mogłem zasnąć, przed moimi oczyma przetaczały się obrazu łysola, jego penis rozpychający mój rowek i atakujący mój zwieracz, moja bezsilność wobec tego, co czynił. Moje oczy zalały się łzami, chociaż płakać mi się nie chciało, tak jakoś same wystąpiły, pewnie z nerw i strachu. Próbowałem zmusić się do spania, ale długo nie mogłem zasnąć. Nie wiem, kiedy nadszedł wreszcie kojący sen.
Rano ciężko mi się wstawało, byłem rozbity, sen nie ukoił mojego nocnego przeżycia. Andrzej dojrzał moje spodnie od piżamy, suszące się na grzejniku.
- Piotrek, mogłeś powiedzieć, że chcesz się zlać, pomoglibyśmy ci – zaszczebiotał wesoło.
Tomek spojrzał na mnie zdziwiony. W jego wzroku widziałem pytanie - co się stało? Widziałem, że domyślił się od razu, że coś było nie tak. Unikałem jego spojrzenia nie chciałem żeby swoje domysły potwierdził w moich oczach. Nie mogłem na razie o tym mówić, bo nie wiedziałem jak. W szkole jakoś przeżyłem a kiedy wyszedłem czekał już na mnie Tomek.
Szliśmy chwilę bez słowa. Nie wytrzymał długo.
- Powiesz mi wreszcie, co się stało? – zapytał poważnie.
- Nic się nie stało – odpowiedziałem obojętnie.
- Przestań chrzanić, przecież widzę, ślepy nie jestem – odrzekł.
- Tomek nie męcz mnie, źle się czuję ot po prostu – odpowiedziałem, siląc się na obojętność.
Widziałem jak patrzy na mnie, jak mnie bacznie obserwuje. Wiedziałem, że domyśla się, że go przecież kłamie. Dobrze mnie poznał, więc też inaczej mnie postrzegał. Był bardziej wyczulony na aurę, którą wokół siebie roztaczam. A ta aura w tej chwili mówiła chyba wszystko. Zdawałem sobie sprawę, że długo przed nim nie mogę kłamać. Zastanawiałem się tylko jak mu to powiedzieć. W pewnym momencie szarpnął mnie za rękaw. Odsunął mój kołnierz od kurtki.
- Co to kurwa jest? – krzyknął.
- Co? – zapytałem zdziwiony.
- Te ślady na szyi – zapytał.
Teraz oglądał już całą moją szyję. Domyśliłem się, że mam ślady po łysolu.
- Kurwa Piotrek, to są ślady po duszeniu – stwierdził zaskoczony.
- Wiem – powiedziałem cicho.
- Kto ci to kurwa zrobił? – warknął.
Widziałem w jego oczach wściekłość, cały drżał. Nie wiedziałem jak opanować tą sytuację.
- Kto? – powtórzył bardzo ostro.
- Nie powiem, Tomek daj mi spokój – wyrzuciłem z siebie.
Szliśmy dalej w milczeniu, po chwili szarpną mnie za rękaw.
- Powiedz kurwa, kto ci to zrobił, zajebię go – wycedził.
- No właśnie tego się boję. – odpowiedziałem.
Doszliśmy jakoś do domu, udaliśmy się na stołówkę, przed którą wpadli na nas Andrzej z Michałem.
- Słyszeliście? – zawołał podniecony Andrzej.
- Co mieliśmy słyszeć? – zapytał obojętnie Tomek.
- Ten ładny Bartek, ten małolat, podciął sobie żyły – powiedział smutno Michał.
Zbladłem, zakręciło mi się w głowie. Oparłem się o framugę drzwi, bo inaczej bym się przewrócił. Moje serce biło ze strachu jak szalone. Widziałem jak Tomek patrzy na mnie. Domyślałem się, że zaczyna kojarzyć fakty. Jego wzrok mówił mi, że już wie, co się stało. Wszedłem na stołówkę, zjadłem obiad, ale nie czułem jego smaku. Poszedłem do pokoju, Tomek towarzyszył mi cały czas, jego spojrzenie przeszywało mnie, ale ja nie miałem ochoty na rozmowę. Położyłem się na swoim łóżku, obróciłem się na brzuch i głowę schowałem między ramionami. Po chwili Tomek usiadł koło mnie a jego ręka zaczęła delikatnie gładzić moją głowę. Poczułem się bezpieczny, chciałem się przytulić do niego. Musiałem wyrzucić z siebie wszystko, co się stało tej nocy.



Koniec części czwartej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Sob 22:54, 26 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mew0
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:06, 23 Sie 2013    Temat postu:

Ciekawie się robi. Fabuła drastyczna chwilami ale opowiadanie i tak świetne. ;]

Kiedy następne części? ;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sospicy
Gość






PostWysłany: Pią 20:06, 23 Sie 2013    Temat postu:

Mógłbym tak to czytać w nieskończoność... Czekam na kolejną część i mam cichą nadzieje, że pojawi się przed końcem weekendu. Byłby to miły prezent przed kolejnym poniedziałkiem Tongue out (1)
Powrót do góry
swinoujscie28
Dyskutant



Dołączył: 27 Sty 2011
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Sob 14:14, 24 Sie 2013    Temat postu:

bardzo mi się podoba. świentie piszesz, gratuluję pomysłu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 17:38, 24 Sie 2013    Temat postu:

Część poprawiona

Bidul. cz. 5.

Obróciłem się na bok, przytuliłem do jego uda i opowiedziałem wszystko, co stało się tej nocy. Widziałem jak kipiał ze wściekłości. Siedział przy mnie głaszcząc moją głowę, ale odczuwałem, że jest daleko, on już knuł plan zemsty.
- Tomek nie rób nic głupiego – poprosiłem cicho.
Nic nie odpowiedział, spojrzał tylko na mnie a ja wiedziałem, że będzie źle, jego wzrok mówił wszystko. Kiedy do pokoju weszli Michał z Andrzejem, on wstał i coś do nich szepnął. Wyszli wszyscy. Domyślałem się, że jest to zbiórka przed akcją, to musiało się tak skończyć, przecież wiem, na co stać Tomka. Wyskoczyłem za nimi na korytarz, zobaczyłem jak w trójkę idą na jego koniec, gdzie znajdował się pokój łysola. Poszedłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem jak szturmem wpadają do środka. Podbiegłem i przez otwarte drzwi ujrzałem jak dopadli go leżącego na łóżku. Zaczęli go okładać. Był zaskoczony, ale po chwili już bronił się przed ich ciosami. Wywiązała się bójka. Widziałem jak dostawał ciosy od każdego z nich. Na jego twarzy dały się zauważyć stróżki krwi, które rozpryskiwały się po każdym następnym ciosie chłopaków. Przerażony ujrzałem jak w ręku łysola błysnął nóż. Zamarłem, zamknąłem oczy a kiedy je otworzyłem ujrzałem jego ręce wykręcone do tyłu i trzymane przez Michała, Andrzej jeszcze go okładał. Tomek trochę stał z boku lekko pochylony. Prawie nieprzytomnego łysola wyprowadzili i szli z nim w kierunku pokoju wychowawcy. Tomek szedł z tyłu tak jakoś dziwnie. Na dyżurze był pan Krzysiu, wyszedł z pokoju słysząc tą szamotaninę na korytarzu. Chłopacy wyjaśnili mu wszystko, co się stało i co on zrobił Bartkowi, dostał parę kopniaków i osunął się na ścianę przy drzwiach. Pan Krzysiu natychmiast zadzwonił po policję. Łysol dalej leżał pod ścianą.
- Trzeba jakoś sensownie wytłumaczyć, dlaczego on jest taki pobity – stwierdził rzeczowo wychowawca.
- Jak to, dlaczego, bo rzucił się na nas, kiedy chcieliśmy go doprowadzić do pana – skłamał Michał.
Wychowawca puścił do niego oczko, wiedziałem, że zaakceptował to ich kłamstwo. Przecież takiemu gnojowi należały się porządne bańki. Spojrzałem w bok z przerażeniem ujrzałem jak Tomek opiera się o ścianę i po woli osuwa się na podłogę. Teraz dopiero dojrzałem, że trzyma się za brzuch a wokół jego dłoni jest pełno krwi. Wszyscy spanikowali, darli się do Tomka, żeby nie zasypiał, że pogotowie już jedzie. Karetka przyjechała bardzo szybko tak jak policja. Skuli łysola i zabrali a sanitariusze błyskawicznie ułożyli Tomka na noszach pakując do karetki. Jak się okazało miał ranę od noża, nie wiadomo było, jaka jest głęboka, krwawienie było dość mocne. Po chwili był już drugi patrol policyjny, rozpoczęły się przesłuchiwania. Chciano, żebym opowiedział wszystko, ja jednak nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa. Byłem sparaliżowany, myślałem tylko o Tomku. Chciałem być w szpitalu przy nim. Po dłuższych przerwach i kilku próbach policjanci zrezygnowali z przesłuchania odkładając je na dzień następny, spisali tylko zeznania pozostałych. Pan Krzysiu zaprowadził mnie do pokoju, został ze mną. Nie potrafiłem płakać, nie mogłem nic mówić byłem jak w letargu, nie w tym świecie. Nie wiedziałem, co dzieje się wokół mnie, nic do mnie nie docierało. Po godzinie przyszła dyrektorka i powiedziała, że Tomek jest już po operacji i wszystko w porządku. Odzyskałem trochę władzy nad swoim umysłem. Poprosiłem pana Krzysia, że chciałbym pojechać do szpitala. Zastanawiał się długo, wyszedł na chwilę a kiedy wrócił, powiedział, żebym się zbierał. Pojedziemy na chwilę do szpitala. Andrzej i Michał zabrali się z nami.
Kiedy weszliśmy na salę, w której leżał Tomek, moim oczom ukazał się onk leżący nieprzytomnie na łóżku, przy którym stała pielęgniarka. Posiedzieliśmy u niego trochę. Dowiedzieliśmy się, że rana nie była groźna i nic mu nie jest. Wypiszą go za trzy dni. Pan Krzysiu nic się nie odzywał tylko obserwował nas. Tomek był trochę oszołomiony, pod wpływem leków, więc za dużo nie mógł mówić. Postanowiliśmy zostawić go samego, żeby się wyspał i odreagował leki. Kiedy wychodziliśmy, powiedziałem cicho do niego.
- Jutro przyjdę po szkole.
Wracaliśmy w milczeniu, nikt nie powiedział nawet jednego słowa. W pokoju też milczeliśmy, przed snem zajrzał do nas wychowawca.
- Idźcie spać chłopcy, dość wrażeń na dzisiaj. Dobranoc – powiedział i wyszedł.
Poszliśmy spać, nie gadaliśmy już o niczym, nikt nie miał ochoty na jakieś pogawędki. Na drugi dzień po szkole poszedłem od razu do szpitala. Tomek był już w dobrej kondycji. Siedziałem u niego aż do kolacji. Gadaliśmy o bzdurach, ale widziałem, że moja obecność sprawia mu radość. Kiedy wróciłem do domu czekała już na mnie policja. Długo spisywano moje zeznania, męczono mnie dodatkowymi pytaniami, zarówno o gwałt na Bartku jak i o użycie noża. Opowiedziałem wszystko szczegółowo tak jak widziałem, oczywiście pominąłem te szczegóły, kiedy łysol zabawiał się ze mną. Wracając do swojego pokoju spotkałem pana Krzysia.
- Jak się domyślam byłeś u Tomka, jak się on czuje? – zapytał.
- Już dobrze, jutro wychodzi – odpowiedziałem.
On uśmiechnął się do mnie i poszedł dalej. Trochę mnie zdziwił tym swoim zachowaniem. Wprawił mnie w dobry nastrój, zdawałem sobie sprawę, że nie jest wrogiem tylko przyjacielem, tak przynajmniej odczułem to z jego zachowania.
W szkole siedziałem jak na szpilkach, na dodatek miałem siedem lekcji, nie mogłem już doczekać się ostatniej godziny lekcyjnej. Wybiegłem z budy jak na skrzydłach i od razu skierowałem się do szpitala. W dniu dzisiejszym mieli wypisać Tomka. Zdyszany wpadłem na salę, w której leżał. Łóżko było puste, zaścielone. Co jest grane? Stanąłem jak wryty, nie chciałem budzić pozostałych pacjentów, którzy odbywali poobiednią drzemkę. Po chwili weszła ta sama młoda pielęgniarka. Kiedy mnie zobaczyła, była zdziwiona.
- Tomka wypisano już do domu, zabrał go wychowawca – powiedziała.
Po woli odzyskiwałem sprawność umysłową, na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- Dawno? - zapytałem.
- Jakąś godzinę temu – odpowiedziała.
Podziękowałem, cmoknąłem ją w policzek, widziałem jak się zaczerwieniła i pobiegłem do domu dziecka. Wpadłem jak burza, nie poszedłem na stołówkę tylko od razu biegłem na górę. W pokoju na swoim łóżku leżał Tomek. Dopadłem do niego, mocno przyciskałem go do siebie, nie chciałem go wypuścić ze swoich ramion.
- Udusisz mnie dzieciaku – ze śmiechem powiedział.
Chciałem zobaczyć tą jego ranę. Delikatnie odgiął opatrunek i ujrzałem przecięcie skóry poszyte nićmi chirurgicznymi.
- Będziesz miał ślad – powiedziałem z żalem.
- Trudno – odpowiedział.
Pogładziłem to miejsce z wielką czułością.
- Byłeś już na obiedzie? – zapytałem.
- Ja byłem a ty? - odpowiedział.
- Jeszcze nie, od razu tu przybiegłem, bo byłem w szpitalu, ale już twoje łóżko było puste – odrzekłem.
Przytulił mnie znowu bardzo mocno do siebie a mnie motyle fruwały w brzuchu.
- Idź na obiad – powiedział.
Poszedłem a kiedy wróciłem pokój wypełniony był chłopakami, którzy przyszli odwiedzić Tomka. Do wieczora siedzieliśmy w dużym gronie. Dowiedzieliśmy się, że łysol został osadzony w areszcie tymczasowym i tam czekać będzie na rozprawę za gwałt i użycie noża. Bartek potwierdził, że on go zgwałcił. Młody Bartuś został odratowany i wszystko już z nim w porządku. Zajmuje się nim psycholog. Nie wróci do naszego domu dziecka, zostanie umieszczony w innym. Długo wszyscy siedzieli, toczyły się różne śmieszne opowieści, było miło i przyjemnie, co chwilę ktoś wychodził a nowi przychodzili. Miło było odczuć taką braterską atmosferę. Cała trójka uchodziła za bohaterów, bo łysol przymiarki robił do kilku chłopaków, ale zgwałcił tylko Bartka. Może dla tego, że on był bardzo ładny i każdy na nim oko zawieszał. Chciałem odwiedzić Bartka w szpitalu, ale jak się dowiedziałem nie wolno go odwiedzać, nikogo do niego nie wpuszczają. Tak ponoć zadecydowała pani psycholog. Miałem tylko nadzieję, że wyjdzie z tego i pozbiera się, bo to fajny i wartościowy chłopak. Liczyłem, że kiedyś jeszcze się spotkamy. Miałem nadzieję, że mnie nie zapomni.
Po kolacji byliśmy już sami w pokoju, zdecydowaliśmy się pójść na telewizję, potem trochę posiedzieliśmy nad książkami. Tomek uzupełniał zaległości, dostał notatki od kolegów z zajęć, na których nie był. Kiedy zrobiło się już bardzo późno poszliśmy się kąpać. Tomek wszedł ze mną pod natrysk. Nie protestowałem, byłem podniecony i zauroczony jego nagim ciałem. W łazience nie było nikogo oprócz Michała. Zdjąłem mu delikatnie opatrunek i zacząłem myć jego plecy. Kiedy moje dłonie schodziły na pośladki, czułem jego dreszcze przeszywające jego ciało. Odwrócił się do mnie a ja myłem jego klatkę. Bardzo delikatnie umyłem okolice rany i zszedłem niżej. Jego penis prężył się w moich dłoniach, ślizgał się po nich cały namydlony. Czułem jak bardzo jest podniecony, podobało mi się to. Potem on mył moje ciało. Szarpały mną dreszcze podniecenia. Kiedy przejeżdżał dłońmi po moich pośladkach i zagłębiał się w mój rowek wyginało mną, dreszczy nie mogłem opanować i oddech stał się bardzo szybki. Kątem oka zobaczyłem Michała, który stał przed nami.
- Może przenieście się do łóżka, bo za chwilę puszczą wam hamulce a jak ktoś wejdzie będzie dym – powiedział.
Spojrzeliśmy po sobie, parsknęliśmy śmiechem.
Poszedłem jeszcze do toalety a kiedy wróciłem wszyscy byli już w łóżkach. Skierowałem się do swojego, dojrzałem tęskny wzrok Tomka. Zdecydowałem, idę do niego. Podszedłem a on odkrył swoją kołdrę. Zatrzymałem się.
- Jesteś nagi – stwierdziłem.
- To co – wesoło odrzekł.
Chwilę się zastanowiłem, po czym szybko zdjąłem spodnie i bluzę od piżamy, nagi wślizgnąłem się pod jego kołdrę. Widziałem, że był zaskoczony. Wtuliłem się mocno w jego ciepłe ciało. To ciepło ogarnęło mnie, czułem się wspaniale, chciałem cały wcisnąć się w niego. Tomek objął mnie swoim ramieniem a jego dłoń spoczęła na moim brzuchu. Czułem jego oddech na mojej szyi, jak mnie ten powiew ciepłego powietrza podniecał. Nie byłem w stanie panować nad swoimi emocjami, mój penis prężył się w górę, oparł się o rękę Tomka, którą trzymał na brzuchu. On jednym palcem delikatnie drażnił mojego stojącego kutaska. Odlatywałem, nie mogłem powstrzymać podniecenia, dreszczy ciała. Poczułem jak jego penis rośnie i wpycha się w mój rowek. On wykonywał delikatne ruchy bioder, powodując, że jego kutasek ściskał się po moim rowku, czułem jak się ślini. Przywarłem jeszcze mocniej do niego, moje hamulce starły się całkowicie, gdyby teraz chciał wejść we mnie nie umiałbym się w żaden sposób obronić. Jednak on tylko bawił się ze mną, powodował moje odloty, ciężki oddech, ale nie naciskał, żeby wejść we mnie. Zrozumiałem, że szanuje to, co mu mówiłem wcześniej, że nie jestem jeszcze gotowy. Chociaż w tym momencie byłem gotowy na wszystko i jeden jego ruch a nasze ciała złączyłyby się w miłosnej ekstazie. Nie wykonał tego jednego ruchu, za co kochałem go jeszcze bardziej. Tak złączeni zasnęliśmy. To była noc, której nigdy nie zapomnę, pierwszy raz spałem z kimś, kogo bardzo lubiłem i kto przytulony do mnie ogrzewał mnie swoim ciałem. W swoim życiu nikogo tak nie lubiłem jak Tomka. Nigdy nie spałem z drugą osobą, zawsze byłem w łóżku sam. Często było mi zimno w nocy. A tu nagle ten, którego lubię przytulony do mnie śpi ze mną ogrzewa moje ciało swoim ciepłem, czuję jego miarowy oddech. Czuję bicie jego serca, jakie to przyjemne uczucie czuć drugą osobę tak blisko siebie. Rano obudziłem się wyspany i czułem się wspaniale, obok mnie leżał Tomek, przytulony do mnie, chłopaków nie było. Wstałem delikatnie, żeby go nie obudzić. Położyłem się do swojego łóżka, należało zachować pozory. Po jakimś czasie do pokoju wszedł pan Krzysiu.
- Jak on się czuje? – zapytał.
- Dobrze – odpowiedziałem.
Uśmiechnął się z miną zadowoloną i skierował się do wyjścia. Wychodząc minął się w drzwiach z Michałem i Andrzejem, którzy wracali właśnie z porannej toalety.
- Co on taki rozbawiony? – zapytał Michał.
- Nie wiem odpowiedziałem – zaskoczony.
Tomek jeszcze kilka dni nie chodził do szkoły. Czekaliśmy jak wszyscy zasną i wtedy wskakiwałem do jego łóżka, ale nie doszło do niczego, kiedy byliśmy już u kresu wytrzymałości naszego podniecenia uprawialiśmy seks oralny, który dawał nam zadowolenie.
Po woli zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Zauważyłem po minach chłopaków, że nie cieszą się z tego powodu. Kiedyś ich o to zagadałem. Przyznali się, że to smutne święta, niby dyrekcja przygotowuje im zawsze prezenty, kolację, to jednak to nie jest to, co w domu. Brak tego ciepła. Nawet choinka pięknie przystrojona jest taka zimna. Nie bardzo to rozumiałem, przecież ja nie miałem żadnych świąt, żadnych prezentów, a tym bardziej kolacji wigilijnej czy przystrojonej choinki. Cieszyłem się na te święta w przeciwieństwie do nich. Nasze życie powoli toczyło się wolnym tokiem. W mieście dało się odczuć przedświąteczną gorączkę. Kiedy wychodziliśmy w dni wolne do miasta podziwialiśmy te pięknie przystrojone wystawy, te choinki ubrane i magicznie świecące, gdy zapadał zmrok. W domu dziecka też dało się odczuć tą świąteczną atmosferę. W holu i na stołówce stanęły żywe choinki, które młodzi chłopacy ubierali pełni radości. Patrzyłem na te drzewka z rozrzewnieniem, dla mnie one biły ciepłotą i magią, której nigdy nie doświadczyłem.
Na kilka dni przed świętami, kiedy już byliśmy po kolacji i graliśmy w karty do pokoju wszedł pan Krzysiu.
- Chciałbym z wami pogadać – powiedział tajemniczo.
Usiadł na łóżku a my przysiedliśmy naprzeciwko niego. Czekaliśmy z niecierpliwością na to, co nam powie.
- Chcielibyście wyjechać na święta? – zapytał.
- Nie chcemy – szybko odpowiedział Tomek.
- Chcemy być razem i święta spędzić razem – wtórował mu Michał.
Wiedziałem już, o czym mówią. Na święta zgłaszały się rodziny i w ramach poprawy swojego wizerunku i poczucia jakiejś winy zabierały po jednym chłopaku do swoich domów. Nikt nie był z tego zadowolony. Fakt, że spędzili fajne święta, ale to wszystko było na pokaz. Te rodziny nawet znajomych zapraszali, żeby pochwalić się, jacy to oni wspaniałomyślni i prezentowali takiego chłopaka niczym małpkę w zoo.
Pan Krzysiu patrzył na nas trochę zdziwiony.
- Ale ja wam proponuję spędzenie świąt u mnie w domu wraz z moją rodziną i zabiorę was wszystkich – powiedział głośno i dobitnie.
Byliśmy zaskoczeni, mieliśmy bardzo głupie miny.
- Jak to wszystkich? – pierwszy odezwał się Andrzej.
- No całą waszą czwórkę – odrzekł wychowawca.
Wtedy na naszych twarzach zagościła radość, zaczęliśmy przekrzykiwać się w pytaniach a pan Krzysiu spokojnie starał się na wszystko odpowiedzieć. To było tak nierealistyczne, że trudno było w to uwierzyć. Nasza czwórka razem u wychowawcy na święta. Jak się okazało nie tylko na święta, ale i na Sylwestra. Powiedział nam, że pogadał z żoną i dziećmi i wszyscy zdecydowali, że chcą abyśmy święta spędzili u nich. Na dodatek jego dzieci zorganizowały Sylwestra, na którym też mieliśmy być. Pan Krzysiu z żoną idą bawić się do lokalu, więc cały dom do naszej dyspozycji. Było to trochę nietypowe zaproszenie, ale też miało trochę warunków, które pan Krzysiu postawił twardo. Alkohol tylko za ich przyzwoleniem. A dodatkowo, na święta mamy jechać do nich wcześniej, bo będziemy uczestniczyć wraz z domownikami w przygotowaniu tych świąt i posiłków. Jakie zrobimy takie będziemy jeść, oznajmił nam wychowawca. Jakież było jego zdziwienie, kiedy omówił już nam tą ich propozycję a my rzuciliśmy się jemu na szyję. Ładny to był widok, czterech dorosłych niby chłopów tuli się do dorosłego faceta. Widziałem, że jemu też oczy się spociły, nie mógł wypowiedzieć nawet słowa.
Nie mogliśmy zasnąć długo tego wieczoru spostrzegłem, że chłopakom trochę łezka kręciła się w oku i starali się to bardzo zamaskować, ale się nie dało. Wspólne święta, takie prawdziwe rodzinne święta, każdemu z nas po prostu łezki szczęścia zakręciły się w oku. To, co było dla nas najważniejsze, to, że będą to święta, na które ktoś zabiera nas razem z głębi swojego serca a nie z wyrachowania.
Liczyliśmy już godziny do tego dnia, na dworze wszystko przykrył biały puch. Chociaż nie znaliśmy tej magii świąt to chyba opanowała nasze umysły, byliśmy podnieceni myślą o wspólnym świętowaniu w cieple domowego ogniska.
Wreszcie nadszedł ten dzień, pan Krzysiu przyjechał swoim samochodem, do którego zapakował nasze bagaże i nas. Pojechaliśmy na przedmieście miasta, gdzie w domku jednorodzinnym mieszkał wraz ze swoją rodziną.
Wypakowaliśmy się z samochodu z bagażami stanęliśmy przed tym domem. Patrzeliśmy i chwytaliśmy magię tego miejsca. Dom był ładnie podświetlony ozdobami świątecznymi, na trawniku stał renifer zrobiony z węża świetlnego a z boku wielki dmuchany mikołaj. Urzekła nas ta magia, dało się wyczuć wspaniałą atmosferę tego domu.


Koniec części piątej.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Nie 0:10, 27 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sospicy
Gość






PostWysłany: Sob 21:00, 24 Sie 2013    Temat postu:

Coraz ciekawsze to opowiadanie, wciągnęło mnie. Tylko mam wrażenie, że ta część jest urwana jakby w połowie. Czekam na ciąg dalszy Wink (1)
Powrót do góry
mew0
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2013
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 0:16, 25 Sie 2013    Temat postu:

Geniusz,
Nic dodać, nic ująć. ;]

Chcę więcej. ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pon 2:14, 26 Sie 2013    Temat postu:

Pisz i to prędko! Nie mogę czekać 3 dni, bo nie wytrzymam..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sospicy
Gość






PostWysłany: Pon 20:24, 26 Sie 2013    Temat postu:

Wszedłem tu z taką nadzieją, że to kolejna część...
Powrót do góry
Misiek167
Dyskutant



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódzkie

PostWysłany: Pon 20:40, 26 Sie 2013    Temat postu:

Jestem pod wrażeniem, w końcu historia, która nie jest tak przesiąknięta seksem jak inne Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pon 21:50, 26 Sie 2013    Temat postu:

Maćku!! Jeśli mogę tak do Ciebie mówić. Po prostu raz wstawiasz bidula co 1 dzień, potem za 3 dni... A moje serce i głowa tego nie wytrzymują Tongue out (1) Uwielbiam tę historię, jest bardzo prawdziwa i powiem Ci coś jeszcze. Te opowiadanie jest najlepsze ze wszystkich, które wcześniej napisałeś. Nie, nie mam na myśli tego, że tamte były beznadziejne, bo np. w nocy czytając na komórce opowiadania Twoje, przykładowo idę się położyć o 1, zasypiam o 4. Potrafię czytać cały czas przez 3h Twoje opowiadania, czego dowodzi historia odnośnie obozu.. (jak dobrze pamiętasz). Niektóre teksty mnie powalają i muszę powstrzymywać się od śmiechu, aby sąsiadów nie pobudzić.. Wyobraź to sobie i postaw się w mojej sytuacji .. Smile Więc bierz się do roboty i wstaw już dziś część kolejną, bo ja do jutra nie wytrzymam. Chyba, że miałeś na myśli to, iż wstawisz o 1 w nocy (za 1h będzie kolejny dzień Tongue out (1)).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pon 23:00, 26 Sie 2013    Temat postu:

Możesz tak mówić. Very Happy
Nie jestem w stanie tak szybko wstawiać, a są to problemy głównie techniczne. Opowiadanie piszę na tablecie, potem jest przenoszone na kompa, tam eliminowane są błędy powstające na tablecie. Następnie tworzona jest wersja audio opowiadania, jeszcze raz odsłuchiwane i weryfikowana. Ale to i tak jest za mało bo trzeba by to przynajmniej jeszcze ze dwa razy poprawić. W tej chwili opowiadanie ma ponad dwie godziny odtwarzania audio i trzeba to odsłuchać w zupełnym skupieniu przynajmniej klika razy. Wiem, że to jest nietypowa forma pisania ale uważam, że chyba najlepsza. Mam inny stosunek do napisanego tekstu kiedy później odczytuje mi go lektor, wychodzą wszystkie niedoskonałości, które w czytaniu czasami uciekają. Opowiadanie staje się wówczas bardziej wyraziste. Ponieważ wszystkie części już wstawione były trochę za szybko wstawiane jest w nich za dużo błędów co mnie drażni, ale będą one wszystkie poprawione. Nie chodzi mi o błędy ortograficzne ale składniowe itp.
Więc nie daję po prostu rady pisać szybciej. Chociaż chciałbym to nie przeskoczę tej poprzeczki.
Zatem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Wiem co to znaczy czekać na kolejną część, też czytam wiele opowiadań i nie mogę doczekać się następnego odcinka.
Jeszcze raz dzięki za miłe słowa. Jestem bardzo zadowolony, że opowiadanie się Wam podoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pon 23:35, 26 Sie 2013    Temat postu:

Rozumiem. Jak dla mnie, nie masz co poprawiać tego opowiadania. Ale skoro mówisz, że ma być lepiej, to cóż - czemu nie? Powodzenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 15, 16, 17  Następny
Strona 2 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin