Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z życia Daniela...
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 20:48, 11 Gru 2009    Temat postu: Z życia Daniela...

To moje pierwsze opowiadanie. Miejcie litość. Jeżeli się Wam spodoba- napiszę kolejne części.
-------------------------------------------------------------------------------


Był początek października. Na dworze wiał wiatr i padał deszcz. Nikt nie lubił takiej pogody. Nikt oprócz mnie. Ja byłem inny. Inny niż wszyscy. Mimo że byłem chłopakiem, podobali mi się chłopcy. Nie widziałem w tym niczego złego. Po prostu tak było od zawsze i już. O mojej „przypadłości” nie wiedział nikt. Samemu czułem się dobrze ze swoimi tajemnicami. Wiedziałem, że mogę na siebie liczyć.
Mam na imię Daniel. Chodzę do trzeciej klasy LO w Zasiedmiogórogrodzie. Nie no, poważnie to mieszkam w Poznaniu. Jestem wysokim, szczupłym facetem. Mam ciemne włosy, niebieskie oczy, wybujałą wyobraźnię, psa i w ogóle kilka innych, zupełnie normalnych rzeczy.
Nigdy nie miałem partnera. Często marzyłem o różnych chłopakach. Wyobrażałem sobie, co by było, gdyby... ale... to tylko moja wyobraźnia.
Była środa. Do szkoły szedłem na pierwszą lekcję. Jak zawsze, z kumplami wkroczyliśmy w otchłań kartkówek i sprawdzianów. Dzień zaczął się wspaniale- testem z angielskiego. Polski uczeń to ma dopiero ciekawe życie. Jak nie sprawdzian to kartkówka. Żyć, nie umierać. Przeżywszy katorgi dnia powszedniego, ruszyłem na kolejną lekcję. Była nią muzyka.
Pracownia muzyczna znajdowała się na najwyższym piętrze budynku naszej szkoły. Była tam tylko jedna klasa i mały korytarz. Na schodach usłyszałem swoje imię:
- Danielu, czy mogłabym cię prosić, abyś przyniósł mi z sekretariatu teczkę z ankietami dla uczniów? - zapytała nauczycielka biologii, pani Jola.
Dobroduszny Daniel się zgodzi, zawsze się zgadza, pomyślałem.
- Tak, oczywiście. Zaraz je pani dostarczę- odpowiedziałem.
- Dziękuje - dodała biologiczka.
Przerwa mijała, a ja czekałem na ankiety. O odpowiednim sposobie odżywiania. Nie ma to jak świetnie spędzić przerwę. W naszej szkole dzwonki ustawione są w taki sposób, że mamy dwie długie przerwy. Po pierwszej i czwartej lekcji. Mamy wtedy dwadzieścia minut tylko dla siebie. Uradowany zaniosłem teczkę pani Jolancie i ruszyłem ku szczytowi. Szczytowi budynku szkoły, oczywiście. Wszyscy już wyszli na boisko, tylko ja byłem w budynku. Miałem zamiar zanieść plecak do klasy i wyjść na powietrze. Gdy byłem na schodach, z górnego korytarza dobiegły do mnie dziwne odgłosy:
- Ja Ci pokażę, na co mnie stać - słyszałem głos nauczyciela muzyki, pana Krzysztofa - Twój brat pokazał mi, na co go stać, a ja zemszczę się na tobie.
- Ale proszę pana, nic nie zrobiłem - tłumaczyła się druga osoba.
Był to chłopak. Nie znaliśmy się osobiście, ale kojarzyłem go. Chodził do pierwszej klasy.
Stałem na schodach. Na korytarzu nie było okna, tylko zapalone światło. Nikt mnie nie zauważył, a ja przysłuchiwałem się dalej.
- Myślisz, że dam sobą pomiatać? Mylisz się - krzyczał nauczyciel. - Będziesz błagał, bym dał ci spokój.
- Proszę się ode mnie odczepić - mówił chłopak.
- Nie tak prędko. Uwierz mi, z muzyki też można mieć zagrożenie. A ja się o to postaram- straszył pan Krzysztof.
- Przecież to nie moja wina, tylko mojego brata. Zresztą on już dostał nauczkę. Został zawieszony w prawach ucznia. Teraz męczy się w szkole zawodowej - z coraz większym strachem odpowiadał Gabriel.
Tak właśnie miał na imię pierwszoklasista.
- Teraz dopiero zobaczysz, na co mnie stać - wykrzyknął muzyk.
Usłyszałem jęki Gabriela, najprawdopodobniej spowodowane bólem. Wtedy nie wytrzymałem. Wszedłem na korytarz i zobaczyłem, jak nauczyciel ciągnie za włosy (!) chłopaka. Oboje mnie zobaczyli. Podszedłem bliżej i wyrwałem Gabrysia z rąk belfra.
- Co pan wyprawia? - krzyczałem zdenerwowany.
- To nie twoja sprawa - odpowiedział muzyk.
Zza pleców chłopak mówił:
- Zabierz go. Nie zostawiaj mnie samego.
Przecież bym go nie zostawił. Nigdy. Chłopak był obiektem moich fascynacji, odkąd go zobaczyłem w mojej szkole. Teraz nadarzyła się okazja żeby u niego zaistnieć.
- Jeżeli pan nie wytłumaczy mi, co tutaj zaszło, idę do dyrektora - straszyłem pana Krzysztofa.
W takiej chwili nic oprócz gróźb nie przychodziło mi do głowy.
- Mam pewne sprawy do załatwienia z twoim kolegą. Czy mógłbyś już iść i trzymać gębę na kłódkę - nie dawał za wygraną nauczyciel.
- W takiej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak wezwanie dyrektora.
Już miałem krzyknąć, żeby ktoś do nas przyszedł, gdy on zakneblował mi usta ręką i powiedział, że pożałuję, tego co robię. Zostawił nas samych.
Nie wiedziałem co mam myśleć o tym, co się wydarzyło. Gabriel stał przestraszony i nic nie mówił a ja próbowałem uświadomić sobie, co działo się przez ostatnie pięć minut.
Usiadłem, opierając się o ścianę. Chłopak usiadł obok mnie.
- Co to było? - zapytałem.
- Ten człowiek dręczy mnie za to, że mój brat zniszczył jego samochód - drżącym głosem powiedział Gabriel.
- A więc co ty masz do tej sprawy?
- Właśnie chodzi o to, że nic - odpowiedział.
- To była najdziwniejsza rzecz, jaką widziałem w historii mojej dwunastoletniej edukacji.
- Obroniłeś mnie - miłym głosem podsumował Gabryś.
- Może zaczniemy od początku, jestem Daniel.
- Gabriel.
- Miło mi cię poznać. Szkoda, że w tak dziwnych okolicznościach - dodałem.
- Obroniłeś mnie - po raz drugi powiedział Gabryś i tak bez skrupułów, przysunął głowę do mojej piersi i uśmiechnął się.
Byłem w siódmym niebie. Nie chciałem jednak, żeby on to dostrzegł i lekko wystraszony odsunąłem go od siebie.
- Przepraszam, nie powinienem - speszył się.
- Ale... to... to było przyjemne - sam nie wierzyłem, że to mówię- poczułem się tak, bohatersko- zaśmiałem się.
Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Wiedziałem, że ta chwila dostanie się na czołówkę w archiwum chwil mojego życia. W tej chwili zadzwonił dzwonek. Słyszałem, że ktoś już wchodzi po schodach.
- Odezwij się do mnie na gg, proszę- mówił Gabriel.
- Tak, na pewno napiszę. Ale daj mi swój numer - odpowiedziałem.
- Daj rękę, szybko.
- Proszę?
W tej chwili Gabriel zabrał moja dłoń i wyjętym z kieszeni długopisem nagryzmolił jakieś cyfry.
- Oto on - powiedział i uśmiechnął się. - Muszę już iść. To do zobaczenia i... dziękuje.
Chłopak obrócił się na pięcie i poszedł.
Chyba zwariowałem, pomyślałem. Ale na pewno napiszę.

-------------------------------------------------
Wasze opinie będą dla mnie wskazówką, więc proszę o szczere wypowiedzi.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 3:08, 12 Gru 2009    Temat postu:

To zajście z nauczycielem wydaje mi się trochę mało prawdopodobne, ale ogólnie nie jest źle Smile Kontynuuj.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aristobulus
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Węgrów

PostWysłany: Sob 11:19, 12 Gru 2009    Temat postu:

Zgadzam się z Lethrielem. Co prawda mało prawdopodobne zajście, ale kto wie... Zaczyna się interesująco. Spokojnie możesz pisać kolejne części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Sob 16:47, 12 Gru 2009    Temat postu:

Popieram. Śmiało pisz dalej Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 11:48, 13 Gru 2009    Temat postu:

Kiedy będzie dostępny, kiedy będzie dostępny- cały czas myślałem niepokojąco.
Po pół godziny usłyszałem przyjemny dźwięk i szybkim spojrzeniem zobaczyłem: „!Gabriel! Jest dostępny”.
Ja: Hej, tu Daniel Tongue out (1)
!Gabriel!: Siema. Wiedziałem, że napiszesz.
Ja: Wiesz... zastanawiam się co mam zrobić z tą sytuacją, której byłem świadkiem.
!Gabriel!: Jest mi z tym bardzo ciężko. Tym bardziej że została w to wmieszana osoba trzecia. Nie chciałbym, żeby ktoś się o tym dowiedział.
!Gabriel!: Czy mógłbym prosić o dyskrecję?
Ja: Sam nie wiem. To wydaje się bardzo poważna sprawa.
!Gabriel!: Proszę, nie dodawaj mi jeszcze więcej cierpienia.
Ja: Pogadamy o tym później. Teraz jadę co centrum handlowego kupić matce prezent na imieniny.
!Gabriel!: Czy nie będzie Ci smutno, tak samemu?
Ja: Co masz na myśli?
!Gabriel!: Oj, przecież wiesz. Dawno nigdzie nie wychodziłem z kumplami. Może mógłbym iść z Tobą?
Ja: Jeżeli masz ochotę, to chętnie.
Ja: Spotkamy się o 16 przy wejściu do Starego Browaru.
!Gabriel!: Ok
Ja: pa Smile

Wyłączyłem komputer i nie mogłem uwierzyć w to, że ten chłopak pragnął spotkać się ze mną. Byłem bardzo podekscytowany, ale nie chciałem, żeby on to zauważył. Ubrałem się ładnie, zabrałem pieniądze i ruszyłem na przystanek.
Dokładnie o szesnastej przekroczyłem próg centrum handlowego. Z daleka zobaczyłem Gabrysia. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy w drogę przez meandry sklepów, by wybrać coś odpowiedniego.
- Co lubi twoja mama? - zapytał Gabriel.
- Chcę jej kupić płytę z muzyką Gospel - odpowiedziałem. - Ona ją uwielbia. Na studiach należała do zespołu Gospel. I chyba zaraziła mnie tym.
Chłopak spojrzał się na mnie i się uśmiechnął. Uśmiechnął się tajemniczym uśmiechem. Uśmiechem, którym mógł uśmiechać się tylko on.
- O co ci chodzi? - zapytałem.
- Nie nic, przypomniałem sobie o czymś - speszył się. - Ale to nic ważnego.
- Wejdziemy tutaj - wskazałem na jeden ze sklepów. - Często tutaj kupuję.
Razem z Gabrielem wybraliśmy bardzo fajną płytę. Mam nadzieję, że mamie się spodoba.
- Co będziemy teraz robić? - zapytałem chłopaka.
- A na co masz ochotę?
- Na lody. Wielką porcję lodów czekoladowych - odpowiedziałem z uśmiechem na ustach.
- Lody?- z niedowierzaniem zapytał Gabryś. - Jest jesień. Na dworze jest taka pogoda, że ludzie najchętniej nie wychodziliby z domów, a ty masz ochotę na lody?
- Tak - brnąłem dalej. - Musisz wiedzieć, że ja jestem inny niż wszyscy. Inny pod można powiedzieć, każdym względem.
W tej chwili pożałowałem tego, co powiedziałem. Zastanawiałem się, jak Gabriel odbierze moje słowa.
- Inny pod każdym względem? - powtórzył chłopak.- To ciekawe. Więc idziemy na lody.
Uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękaw. Weszliśmy do cukierni. Gabryś kazał mi usiąść przy stoliku, a sam poszedł zamówić deser. Po kilku minutach do naszego stolika podeszła kelnerka i przyniosła nam zamówienie. I stało się coś, co zapamiętam do końca życia. Chłopak chciał być gentlemanem i sam zabrać miseczki z tacy. Nie udało się. Gdy trzymał mój deser, obsunęła mu się ręka i cała zawartość miseczki znalazła się na bluzce dziewczyny. Myślałem, że spale się ze wstydu. Wszystko wyglądało na tyle śmiesznie, że ludzie zatrzymywali się i patrzeli, jak młody mężczyzna próbuje zetrzeć lody czekoladowe z biustu kelnerki.
- Ja przepraszam- jąkał się Gabryś. - Nie chciałem. Bardzo przepraszam. Zaraz zapłacę pani za szkody.
- Nic nie szkodzi - mówiła kelnerka, ale widać było, że jest nieźle zdenerwowana. - Takie sytuacje się zdarzają.
Dziewczyna zabrała tacę i oba desery i poszła zanieść je na zaplecze. Gabryś pobiegł za nią. Zostałem sam przy brudnym stoliku. Wszyscy patrzyli się na mnie, co najmniej tak, jakbym to ja był winien całej sytuacji. Może i byłem. W końcu to ja namówiłem Gabriela, żebyśmy weszli na lody. Wreszcie chłopak wyszedł i podszedł do mnie.
- To co?- zapytał. - Idziemy stąd?
- Tak- odpowiedziałem czym prędzej.
Zapłaciłem dziewczynie za pralnie, ale głupio jest mi siedzieć tutaj.
Widać było wstyd na twarzy chłopaka. Chciał być uprzejmy, a wyszło mu dość słabo. Przez całą drogę na przystanek nie mówił już zbyt wiele. Widziałem, jak jest mu głupio. Dojechaliśmy do osiedla, na którym okazało się, obaj mieszkamy. Nie chciałem zostawiać go samego z tak wielkim poczuciem winy i postanowiłem odprowadzić do domu. Mieszkał w jednym z bloków. Weszliśmy na klatkę schodową i zorientowałem się, że jesteśmy sami.
On się nie bał zrobić tego w szkole - pomyślałem. - Ja nie będę bać się zrobić tego tutaj. Podszedłem do niego od tyłu i objąłem go rękoma.
- Nie przejmuj się tym, co się wydarzyło - powiedziałem.
- Co robisz?- zdenerwował się. - Czy ty wiesz o czymś, o czym wiem tylko ja?
- Nie wiem, o co ci chodzi. Chciałem cię wesprzeć - odpowiedziałem.
- Na prawdę nie uważasz mnie za nieudacznika?
- No wiesz... Jak mógłbym, tak uważać - mówiłem. - Przecież to dla mnie chciałeś pokazać swoje dobre wychowanie.
- I mi nie wyszło - zasmucił się.
- To nic. Będą kolejne okazje - próbowałem go pocieszyć.
- Dziękuję.
- Za?
- Za to, że mnie nie wyśmiałeś i na dodatek cały czas mnie wspierasz - powiedział z uśmiechem.- Na prawdę cię lubię.
- Ja ciebie też, ale już pójdę. Do zobaczenia jutro w szkole.
- Cześć.
Wyszedłem i ruszyłem w stronę swojego domu. Miałem płytę i kilka ciekawych wspomnień. Wypadek w cukierni i moment, w którym pocieszałem Gabrysia. Byłem z siebie dumny. Wiedziałem, że postąpiłem jak mężczyzna. I... chyba zrozumiałem, że ta nasza znajomość może doprowadzić to czegoś, o czym zawsze marzyłem. Do szczęścia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 14:46, 13 Gru 2009    Temat postu:

Pablo49 napisał:
Chłopak spojrzał się na mnie i się uśmiechnął. Uśmiechnął się tajemniczym uśmiechem. Uśmiechem, którym mógł uśmiechać się tylko on.


To zdanie mnie powaliło :smile: Jak na mój gust to za dużo tych uśmiechów i jego pochodnych

Ogólnie troszkę błędów, których bez problemów możesz się pozbyć :smile: Jest nieźle :smile: Czekam na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 14:55, 13 Gru 2009    Temat postu:

Lethriel napisał:
Pablo49 napisał:
Chłopak spojrzał się na mnie i się uśmiechnął. Uśmiechnął się tajemniczym uśmiechem. Uśmiechem, którym mógł uśmiechać się tylko on.


To zdanie mnie powaliło :smile: Jak na mój gust to za dużo tych uśmiechów i jego pochodnych

Ogólnie troszkę błędów, których bez problemów możesz się pozbyć :smile: Jest nieźle :smile: Czekam na kolejną część


To zdanie miało tak wyglądać Very Happy Chciałem, żeby wywołało uśmiech. Mam nadzieje, że da się z niego wywnioskować to co miałem na myśli. Błędy... hmm... były i będą. Nie mam jeszcze wprawy w pisaniu i zdaję sobie sprawę z tego, że je popełniam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 15:01, 13 Gru 2009    Temat postu:

W takim razie okej, skoro takie było Twoje zamierzenie Co do błędów, to dobrze, że zdajesz sobie z nich sprawę. Na szczęście nie są tragiczne (chyba, że ja sam coś przeoczyłem ) :smile: Bo to zawsze jest tak, że czyjeś błędy widzi się lepiej, niż swoje własne :smile:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Nie 15:04, 13 Gru 2009    Temat postu:

Dalej, dalej - nie mogę się doczekać...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zol@
Dyskutant



Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Mazowiecki

PostWysłany: Nie 15:27, 13 Gru 2009    Temat postu:

Kontynuuj, nie zawstydzaj się jak GabryśSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 17:52, 13 Gru 2009    Temat postu:

To było dziwne. Gdy się rano obudziłem, chciałem jak najszybciej znaleźć się w szkole. Chciałem zobaczyć jego. Chociaż ukradkiem, na przerwie. Bez rozmowy, kontaktu wzrokowego. Tylko rzut okiem i fakt, że on jest. Jest blisko mnie.
Ja, śpioch, obudziłem się piętnaście minut (!) przed dzwonkiem budzika. Byłem w szoku. Czułem tylko te dziwne motyle w brzuchu. Coraz bardziej dochodziło do mnie, co do niego czuję. Ale bałem się tego. Zawsze marzyłem o związku. O związku z kimś takim jak on. Teraz bałem się, że jeżeli zrobię jeden niefortunny krok, wpadnę w przepaść i już nigdy nie będzie jego. Nie będzie Gabrysia.
Szybkim krokiem ruszyłem na przystanek. Dzisiaj szedłem na drugą lekcję, więc Gabryś pojechał do szkoły godzinę wcześniej. Gdy tylko przekroczyłem próg szkoły i przywitałem się z kilkoma kolegami, ruszyłem w stronę planszy informacyjnej, na której chciałem sprawdzić, gdzie ma lekcję klasa Gabriela. Dotarłem do klasopracowni numer 24. Widziałem osoby z klasy Gabrysia, ale jego nie było. Pomyślałem, że na pewno odszedł gdzieś na chwilę.
Zaczekałem do końca przerwy. Lekcja się zaczynała, a jego jak nie było, tak nie ma. Robiłem się coraz bardziej smutny. Podszedłem do jednego z kolegów Gabrysia.
- Hej - zacząłem. - Jest dzisiaj w szkole Gabriel?
- Nie, nie widziałem go dzisiaj - odpowiedział chłopak.
Posmutniałem. Obróciłem się na pięcie i poszedłem na lekcję. Przez całą biologię myślałem tylko o tym dlaczego nie ma go w szkole. Aż do końca zajęć on chodził mi po głowie. Do domu nie szedłem. Biegłem. Biegłem, żeby jak najszybciej zorientować się, o co chodzi.
Włączyłem komputer. Gabriel był na gg. Od razu, gdy uruchomiłem komunikator, dostałem wiadomość:
!Gabriel!: Nie było mnie w szkole. Tak wyszło, że się dzisiaj nie widzieliśmy.
Ja: Zauważyłem. Czemu nie przyszedłeś?
!Gabriel!: Ta wczorajsza wycieczka... Chyba się przeziębiłem. Mam katar i gorączkę.
Strasznie się na siebie zdenerwowałem. Przecież to dla mnie wyszedł wczoraj z domu.
Ja: Czy mógłbym coś dla Ciebie zrobić? Jakoś pomóc?
!Gabriel!: Rozmawiaj ze mną, to wystarczy.
Ja: A czy Ty miałbyś coś przeciwko gdyby ktoś wpadł do Ciebie w odwiedziny?
!Gabriel!: To zależy od tego, kto będzie tym gościem.
Ja: Taki szczupły, wysoki chłopak. Ma na imię Daniel. Kojarzysz?
!Gabriel!: Coś słyszałem. No skoro musi to niech przyjdzie.
!Gabriel!: Zapraszam.
Ja: Będę za 15 minut.

Natychmiast wyłączyłem gg. Pobiegłem do domu Gabriela. Po drodze kupiłem całą masę różnych owoców. Nie wiedziałem co lubi mój „choruszek”.
Zadzwoniłem do drzwi. Po chwili otworzyła mi kobieta w wieku około sześćdziesięciu pięciu lat. Miała długie, siwe włosy i bardzo interesujące rysy twarzy. Była bardzo podobna do Gabrysia. Pomyślałem, że to jego babcia.
- Dzień dobry- przywitałem się. - Czy zastałem Gabriela?
- Tak, Rysio jest w domu - odpowiedziała starsza pani.- Wejdź do środka.
- Tam - wskazała ręką na drzwi - Jest pokój Gabrysia.
- Dziękuję - powiedziałem i podszedłem do wskazanych drzwi.
Zapukałem. Zachrypnięty głos odpowiedział mi, że mam wejść. Gabryś leżał na łóżku przykryty kocem. Wyglądał fatalnie. Miał zapuchnięte oczy, niewyraźną minę i cały się trząsł.
- Hej - zacząłem.
- Cześć - odpowiedział- siadaj i rozgość się.
- Proszę, to owoce dla ciebie - powiedziałem i podałem mu siatkę.
- Dziękuję, nie musiałeś.
- Jak to? - zdziwiłem się. - Przecież to przeze mnie leżysz chory. To ze mną poszedłeś na zakupy.
- Ale sam chciałem - odpowiedział. - To nie twoja wina.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy, tak jak wtedy gdy siedzieliśmy na szkolnym korytarzu. Poczułem, że robi mi się gorąco. Oderwałem wzrok.
- Tęskniłem za twoją obecnością - zaczął Gabryś.
- To miłe - lekko się zawstydziłem. - Ja też tęskniłem.
W tym momencie weszła babcia chłopaka. Zapytała czy czegoś nie potrzebujemy, uśmiechnęła się i wyszła. Śmiała się dokładnie tak samo, jak jej wnuk.
- Czy mi się wydaję, czy twoja babcia mówi do ciebie Rysio? - zapytałem.
- Czyli słyszałeś - za złością powiedział Gabryś. - Mówiłem jej, żeby mnie tak nie nazywała.
- Ale to bardzo ładne zdrobnienie - zaśmiałem się.
- Wiesz... dziękuje, że przyszedłeś. Fajnie mieć kogoś takiego. Taką bratnią duszę. Ja jej nigdy nie miałem.
- A rodzice? Rodzeństwo? Przyjaciele? - pytałem Gabriela.
- Moi rodzice zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym. Rodzeństwa nigdy nie miałem, a przyjaciele opuszczali mnie, gdy dowiadywali się, że jestem sierotą.
W tej chwili zrobiło mi się strasznie niezręcznie. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Przepraszam, nie wiedziałem - wyjąkałem.
- Przecież to nie twoja wina. Wiem, że ty nie jesteś taki jak wszyscy. Jesteś wartościowym człowiekiem. Mogę na tobie polegać.
Nie ukrywam, że w tym momencie dostałem mega skrzydeł. Poczułem, że ja też coś dla niego znaczę. Nawet nie zauważyłem, kiedy Rysio usnął. Dopiero teraz mogłem mu się dobrze przypatrzeć. Był śliczny. Taki słodki. Jak ciasteczko. Miał czarne włosy, nosił okulary. Pięknie się uśmiechał. Był normalniej postury. Wcześniej zauważyłem, że jest trochę niższy ode mnie.
Domyśliłem się, że mieszka tylko z babcią. Słyszałem, jak krzątała się po mieszkaniu. Bardzo małym mieszkaniu. Pokój Gabriela był dużo mniejszy od mojego. Stało tam łóżko, fotel, szafa i biurko, którego większą część zajmował komputer. Cały pokój był pomalowany na zielono. Uwielbiałem zielony. Może on też... Siedziałem tak chwilę w zadumie, gdy zorientowałem się, że jest już dość późno. Na biurku znalazłem kartkę i długopis, na której napisałem: „Nie chciałem Cię budzić Rysiu. Tak słodko spałeś. Odezwę się jutro na gg. Zdrowia życzę. Daniel”. Wsunąłem mu kartkę w dłoń i wyszedłem z pokoju. Pożegnałem się ze starszą panią i uszczęśliwiony ruszyłem w drogę domu.
Czyli jednak on coś do mnie czuje, myślałem. Dzięki niemu czuję, że żyję. On jest moim motorem, który napędza mnie do działania. Już nigdy przy nikim nie będę czuł się tak szczęśliwy, jak przy nim.
Wróciłem do domu. Wziąłem prysznic i poszedłem spać. Myślałem tylko o nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:43, 13 Gru 2009    Temat postu:

Choruszek xD :-D No ale to słowo jest w SJP

Pisz dalej :smile:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pb2253
Debiutant



Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:27, 13 Gru 2009    Temat postu:

A ja mam takie pytanie, bo zauważyłem chyba błąd w opowiadaniu. Co się stało z bratem Gabrysia? Najpierw jest kłotnia z tym nauczycielem, który uwziął się na niego przez jego brata, a potem Gabryś mówi jak leży w łóżku że rodzenstwa nigdy nie miał. Więc co z tym bratem? Ogólnie opowiadanie bardzo fajne, miło się czyta Smile Pozdrawiam :smile:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aristobulus
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Węgrów

PostWysłany: Nie 23:28, 13 Gru 2009    Temat postu:

Oczywiście się zgadzam, pisz dalej. Nakręca się ciekawa fabuła. Mam tylko jedno pytanie. W pierwszej notce piszesz: "Twój brat pokazał mi na co go stać", a w ostatniej: "Rodzeństwa nigdy nie miałem". Stąd moje pytanie: co z tym bratem? Ale to tak poza wszystkim. Pisz dalej. :-D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saxon
Dyskutant



Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 0:43, 14 Gru 2009    Temat postu:

[quote="Pablo49"]Zapytała czy czegoś nie potrzebujemy, uśmiechnęła się i wyszła. Śmiała się dokładnie tak samo jak jej wnuk./quote]
Hehehe, to dziwne, że można poznać jak dana osoba się śmieje po jej uśmiechu Ale to w ramach czepiania się Tongue out (1) Domyślam się o co chodziło autorowi. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin