Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z życia Daniela...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 20:02, 07 Sty 2010    Temat postu:

Będzie. Sory, ale teraz mam trochę spraw na głowie, dużo zajęć, dopadła mnie choroba, mimo to muszę się uczyć. Koniec semestru. Dużo zaliczeń. Rozumiecie. Może w weekend coś napiszę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 16:44, 08 Sty 2010    Temat postu:

Moim zdaniem jest to jedna ze słabszych części. Ale przez chorobę jakoś straciłem wenę do pisania. Mam nadzieję, że tylko na krótki czas.
----------------------------------------------------



Czas mijał. Matura nadchodziła. A ja ciągle byłem w rozjazdach. Raz Poznań, raz Warszawa. To było bardzo męczące. Szczególnie rozłąki z Gabrysiem. Od jakiegoś czasu znienawidziłem weekendy. Wtedy się z nim nie widziałem.
W szkole nie szło mi tak dobrze, jak na początku roku szkolnego. Nie potrafiłem skupić się na nauce. Chyba że był ze mną Rysio. Wtedy wiedziałem, że ma miłość, jest blisko mnie i mogę bezpiecznie zająć się edukacją. Jednak z drugiej strony, kiedy Gabryś siedział przy mnie, nie mogłem od niego oderwać wzroku. Był taki śliczny. I te oczy. Najpiękniejsze na świecie. Zawsze skupione, skryte za szkłami okularów.
Na dworze ciągle panowała zima. W końcu była przecież połowa stycznia. Bardzo się zdziwiłem, kiedy zorientowałem się, że moje upodobania pogodowe zmieniły się diametralnie. Odkąd poznałem Gabriela, wolałem ciepło. Tak, ciepło. Lato i te sprawy. Wtedy moglibyśmy chodzić na spacery, a teraz pozostaje nam spotykanie w domach. I to najczęściej u mnie.
Pewnego razu, gdy byłem u niego w domu, podsłuchałem rozmowę pani starszej i Rysia. Zaczęła wypominać mu, że zbyt często się ze mną spotyka. Nie chciałem, by miał przeze mnie kłopoty, więc coraz częściej zapraszałem go do mnie.
Mimo panującego na dworze mrozu, postanowiłem zaprosić Gabrysia na basen. Jeszcze nigdy tam razem nie byliśmy, więc może w końcu na to pora. Umówiliśmy się o szesnastej przed pływalnią.
- Hej - powiedziałem, gdy dostrzegłem Ryśka.
- Cześć - odpowiedział z dość mizerną miną.
- Kąpielówki zabrałeś?
- Taak - przeciągnął odpowiedź.
- To wchodzimy.
Wykupiłem dla nas dwa bilety wstępu i ruszyliśmy w stronę szatni. Ciągle widziałem zniesmaczenie na jego twarzy. Nie wiedziałem, czym mogło być spowodowane.
Schowaliśmy plecaki do szafek i ruszyliśmy do kabin, by się przebrać. Moje oczy zabłysnęły, gdy zobaczyłem Gabriela w samych kąpielówkach. Dopiero teraz ujrzałem go w „prawie” całej okazałości. Mam nadzieję, że mojego zachwytu nikt nie zauważył. Nie miał pięknego ciała, ani pięknie wyrzeźbionej klaty. Był normalny. I to w nim było najpiękniejsze. Szczupły, ale bez mięśni na brzuchu, z delikatnym zarostem pod pępkiem. I ta twarz. Piękna twarz. I oczy. Mmm... marzenie. W końcu weszliśmy na salę basenową.
- Wszystko w porządku? - zapytałem. - Jesteś jakiś dziwny.
- Nie, wydaje ci się. Wszystko gra.
- Co wolisz? Pływanie czy bardzo męskie zabawki, czyli zjeżdżalnie? - zaśmiałem się.
- Chyba... chyba wolę... jacuzzi...
- Jacuzzi? - zdziwiłem się. - To potem. Teraz mam ochotę poszaleć.
- To idź pływać. Ja tu poczekam.
- Ale ja mam ochotę szaleć razem z tobą - posmutniałem.
Coś było nie tak. On nigdy się tak nie zachowywał. Postanowiłem delikatnie zmusić go do zabawy. Pociągnąłem go za rękę i ruszyłem w stronę basenu sportowego. Zaczęliśmy schodzić stopień po stopniu do wody. On cały czas próbował wyrwać swoją rękę, ale mocno ją trzymałem. Myślałem, że tylko tak się przekomarzamy. Tak jak często mieliśmy w zwyczaju robić. Gdy byliśmy zanurzeni po ramiona, zobaczyłem, że Gabryś się boi. Jego oczy nagle stały się takie wystraszone. Nie wiedziałem, co się stało. Na hali panował dość głośny rumor. Ciężko było rozmawiać, by ktoś inny nie usłyszał. Patrzyłem w jego oczy. Widziałem w nich strach. Puściłem jego rękę, bo nie wiedziałem, czym tenże strach jest spowodowany. On szybko wyszedł z wody. Pobiegł w stronę szatni. Wystraszyłem się, że zrobiłem mu coś złego. Poszedłem za nim.
Stał przy umywalkach. Patrzył w lustro. Nie wiem czy na jego policzku widziałem wodę czy łzy. Wtedy to dopiero się przestraszyłem. Podszedłem do niego.
- Co się stało? Gabryś, co jest? - wypytywałem.
- Nic, mam zły dzień.
- Zły dzień? Rysiu wyglądałeś, jakbyś miał zaraz umrzeć ze strachu. Wybiegłeś z wody, a teraz... teraz... masz łzy w oczach. O co chodzi?
- O ten głupi basen.
- Co w nim nie tak?
- Nie chodzi o ten basen. Ta woda. Dużo wody. Ja... nie lubię tak dużej ilości wody na raz.
- Ale jeżeli nie umiesz pływać, to przecież spoko - próbowałem jakoś załagodzić sytuację.
- Nie chodzi o to. Ja kiedyś... prawie się utopiłem. Od tego czasu boję się takich miejsc.
Zatkało mnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Teraz sobie uświadomiłem, jak to musiało wyglądać z jego strony. On, bojący się wody i ja, ciągnący go na siłę do basenu. Chwilowo byliśmy sami, nikt się nie kręcił. Podszedłem blisko niego i szeptałem mu do ucha.
- Przepraszam. Byłem taki głupi. Tak strasznie mi wstyd. Nie powinienem narażać cię na taki stres. Obiecuję, że to już nigdy więcej się nie powtórzy.
- Przecież nie wiedziałeś. To nie twoja wina.
- Ale nie powinienem ciągnąć cię do wody.
- A ja nie powinienem się panicznie jej bać.
- To zrozumiałe po tym, co przeszedłeś - tłumaczyłem. - Jak to się wydarzyło?
- Kiedyś byłem na koloniach, nad jeziorem. Miałem wtedy może dziesięć lat. Wszędzie byli ratownicy i inni ludzie, ale ja w pewnej chwili zachłysnąłem się wodą. Nie wiedziałem co mam zrobić. Machałem rękami. Czułem, jak woda dostaje mi się do nosa. To okropne uczucie. I ta bezradność. W końcu, gdy już traciłem nadzieję na odzyskanie równowagi, ktoś mnie wyciągnął na brzeg. Już nigdy nie wszedłem do tego jeziora. Od tego czasu boję się wody. Tak, wiem, jestem prawie dorosły, a zachowuje się jak dziecko. Ale to jest silniejsze ode mnie.
- Wcale nie sadzę, że zachowujesz się dziecinnie. To ja się tak zachowałem- próbowałem zabrać winę na siebie.
- Wiesz, chodźmy stąd.
Poszliśmy się przebrać i wyszliśmy z basenu. Usiedliśmy w małej kawiarence niedaleko pływalni. Nie wiedziałem, jak mogę przeprosić Rysia. Przywołałem najgorszą chwilę w jego życiu. Powinienem być bardziej odpowiedzialny. Czułem się jak jakiś małolata, który narozrabiał i czeka na wyrok.
- Zepsułem nam cały dzień - zaczął Gabryś.
- Proszę, nie mów tak. To wszystko to tylko i wyłącznie moja wina.
- Ale ze mnie dzieciak.
- Ale ze mnie idiota.
Gabryś zachichotał. Zauważyłem, że mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło, miał lepszy humor. Przynajmniej dowiedziałem się, co go gnębiło.
Wróciliśmy do mnie. Rodziców nie było w domu. Tylko pies. Jednak on niczego, nikomu nie powie. Mam taką nadzieję.
- Może mógłbym jakoś wynagrodzić ci te wszystkie smutne wspomnienia, które przeze mnie znowu pamiętasz - zagadywałem.
- Przestań. Po raz kolejny powtarzam, że to nie twoja wina.
Objąłem go rękami. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Zobaczyłem uśmiech na jego twarzy. Pocałowaliśmy się. Najpierw niewinnie, później... zmysłowo. Było mi tak dobrze. Weszliśmy do mojego pokoju. Pies patrzył na nas z dość niewyraźną miną. Gabryś położył się na łóżku i czekał na mój ruch. Wiedziałem, że to ta chwila. Teraz albo nigdy. Zdjąłem koszulkę i podszedłem bliżej Rysia. Chyba domyślał się, o co mi chodzi. Bałem się jego reakcji, ale brnąłem dalej. Zacząłem masować jego łydki, później uda. Patrzył na mnie takim ognistym spojrzeniem. I ten uśmiech na jego twarzy. Ten uśmiech. Muskaliśmy się wargami. Poczułem na szyi jego przyspieszony oddech. Dotykałem jego sutków. Były takie twarde, a jednocześnie delikatne. Całowałem jego tors. Zjeżdżałem coraz niżej. Wiedziałem, że tym razem się nie zatrzymam. Delikatnie rozpiąłem jego spodnia. Jego slipki były bardzo nabrzmiałe. Spojrzałem na jego twarz. Patrzył na mnie. Zrozumiał, że bezsłownie próbuję go poprosić o pozwolenie. Delikatnie kiwnął głową. W brzuchu czułem niesamowitą ilość motyli. I strach. Żeby wszystko poszło dobrze. Trzęsącą się rękę zacząłem wsuwać pod jego majtki. Opuszkami palców czułem już pierwsze włoski. Byłem w siódmym niebie. To chwila, której już nigdy nie zapomnę. Teraz już nic nie będzie takie samo. Wiedziałem, że to i mój i jego pierwszy raz, więc postanowiłem, by ta chwila była wyjątkowa. Zacząłem zsuwać jego slipki. Milimetr po milimetrze. Ustami ciągle pieściłem jego sutki. Gabryś mruczał. Mruczał z rozkoszy. Wtedy przeszedłem do konkretniejszych czynów...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sidus
Gość






PostWysłany: Sob 18:44, 09 Sty 2010    Temat postu:

fajna czesc:] mi sie podobala. Czekam na kolejna czesc opowiadania i pozdrawiam autora:]
Powrót do góry
Paoles
Dyskutant



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Tarnów

PostWysłany: Nie 0:18, 10 Sty 2010    Temat postu:

Trafiłem tutaj przypadkiem i bardzo mi się podoba to opowiadanie. Czekam na kolejną część zupełnie jak na odcinek mojego ulubionego serialu (Desperate Housewives). Bardzo mnie to zaciekawiło. Brawa dla autora. Masz talent i należałoby go rozwinąć. Nie wiem jakaś książka itp. Ale masz ciekawy styl pisania i niezłe "pióro". A historia przedstawiona w tym opowiadaniu jest intrygująca i zawiera zwroty akcji. Również momentami jest bardzo wzruszające. Jak np część szósta która najbardziej mnie poruszyła. Z każdą kolejną częścią człowiek wciąga się dalej w to opowiadanie. Zasługuje na ekranizację. Aż mam ochotę sam napisać coś podobnego.

Pozdrowienia dla autora.

P.S. I OWACJA NA STOJĄCO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paoles dnia Nie 0:24, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zol@
Dyskutant



Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Mazowiecki

PostWysłany: Pon 9:51, 11 Sty 2010    Temat postu:

Tak tak, piszemy nie obijamy się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
man75
Gość






PostWysłany: Wto 1:29, 12 Sty 2010    Temat postu: super

super opowiadanie, pisz dalej!
Powrót do góry
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Wto 21:01, 12 Sty 2010    Temat postu:

Paoles wyjął mi to wszystko z ust Ale dokładnie to samo można powiedzieć o Raimundzie stworzonym przez WorldG

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 20:36, 15 Sty 2010    Temat postu:

No to taki jakby... ich pierwszy raz. Mam nadzieję, żę się Wam spodoba.
---------------------------------------------------------------


Rozpiąłem jego spodnie i zupełnie je zsunąłem. Został tylko w bieliźnie. Był taki bezbronny, a przy tym bardzo seksowny. Mój członek zaczął przybierać coraz większych rozmiarów, ale chciałem, żeby to on czuł się błogo.
Mmm... mój Gabryś. Taki słodki. Delikatny. Mój. Jego twarz była taka chłopięca, a jednocześnie z wyraźnym, charakterystycznym wyrazem. Miał delikatnie przygryzione wargi. Okulary opadły mu na nos. Patrzył gdzieś w sufit. Delikatnie objąłem rękami jego brzuch i zacząłem zdejmować mu koszulkę. To pomrukiwanie. Ten oddech. Czułem, że jestem jego. A On... mój. Tylko mój.
Po chwili Rysiek leżał tylko w slipkach. Cały czas mu się przyglądałem. Działał na mnie zabójczo. Delikatna „ścieżka” włosów od pępka w dół. Owłosione uda, łydki. To wszystko powodowało u mnie eksplozję emocji. Nie wiedziałem czy mam się śmiać, czy płakać ze szczęścia. Wiedziałem tylko, że muszę sprawić, by Gabriel już nigdy nie zapomniał tego wieczora.
- Gabrysiu, czy... - zacząłem pytanie.
- Nie pytaj! Jestem twój - wymruczał.
- Chcesz tego?
- Proszę, nie pytaj. Oczywiście, że chcę.
Uśmiechnąłem się. Teraz wszystko należało do mnie. I pomyśleć, że to ja będę tym pierwszym. Tym szczęściarzem, który da Gabrysiowi radość.
Bałem się tej chwili. Delikatnie przysunąłem twarz to majtek Rysia. Poczułem zapach. Błogi zapach. Zapach, który sprawiał, że ludzie omdlewali. Tak mógł pachnieć tylko on. Mój Ryś. Słyszałem jego przyspieszony oddech. Serce waliło mi jak Dzwon Zygmunta, ale nie poddawałem się. Zabrałem się za konkrety. Chwyciłem zębami za jego slipki i zacząłem sunąć w dół. O mój Boże, ocierałem się nosem o przyrodzenie Gabrysia. Może nie miało ono kolosalnych rozmiarów, ale dla mnie było najpiękniejsze.
Po chwili chłopak leżał na moim łóżku zupełnie nagi. Czasami patrzył na to, co robię, ale częściej wpatrywał się gdzieś w otchłań. W otchłań przyjemności. Chwyciłem za jego penisa. Był już w prawie całkowitym wzwodzie. Jedną ręką pocierałem główkę jego „magistra”, a drugą masowałem jego jądra. Nie mówił nic. Tylko mruczał. Mruczał z rozkoszy. Z rozkoszy, którą sprawiałem mu ja. Ja- Daniel. Ten Daniel, który jeszcze jakiś czas temu nie miał się do kogo odezwać. Miał tylko psa. A teraz... ma jego. Gabrysia.
Wpatrywałem się w jego przyrodzenie, ciągle je pieszcząc. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Przybliżyłem usta do jego penisa i zacząłem go delikatnie ssać. Wtedy Gabryś aż wzdrygnął się z rozkoszy. Pierwszy raz miałem coś takiego w ustach. Muszę przyznać, że to nawet przyjemne. Ja naprawdę robiłem facetowi laskę. Naprawdę. Te ciągłe ruchy. Ten zapach. Smak Rysia. To sprawiło, że mój penis stał jak drąg czy coś. Dawno nie widziałem go w aż tak dobrej formie.
Rozebrałem się. Klęczałem przy łóżku, zupełnie nagi i robiłem chłopakowi loda. No bajka... Gabryś wsunął rękę między moje nogi i zaczął mnie masturbować. To wszystko działo się tak szybko. Wiedziałem, że ani ja, ani on nie wytrzymamy długo. Już po kilku minutach czułem, że dochodzę. Jęki Gabrysia też na to wskazywały. Wstałem. On ciągle walił mi konia. No i stało się. Poszło... Biały płyn wytrysnął z mojego członka na klatkę Rysia. Widziałem, że to jeszcze bardziej go podnieciło. Zdyszany, zmęczony wróciłem do poprzedniej pozycji. Już po kilku ruchach ustami poczułem, że Gabryś próbuje odsunąć moją głowę. Czyli zaraz dojdzie...
Wcale nie chciałem rozstawać się z jego penisem. Ciągle go „obrabiałem”, aż nagle poczułem w ustach słony płyn. Nie był wcale zły. Smakował mi. Dokładnie zlizałem wszystko. On leżał w bezruchu. Zastygł z uśmiechem na ustach. Położyłem się obok niego. Pocałowałem go w szyję. On tylko zamruczał.
- Podobało ci się? - wyszeptałem.
- Nie potrafię opisać mojej radości - powiedział, ciągle dysząc.
- Idź pod prysznic. W każdej chwili mogą wrócić rodzice - przerwałem romantyczną chwilę. - No, chyba że chcesz się ujawnić.
- Nie! - krzyknął.- Nie w takich okolicznościach.
Zaśmiałem się, a On poszedł do łazienki. Założyłem ubranie i położyłem się na łóżku. Jeszcze przed chwilą leżał na nim mój król. Byłem taki szczęśliwy. Leżałem i przypominałem sobie dawne chwile. Naszą pierwszą rozmowę.

- To była najdziwniejsza rzecz, jaką widziałem w historii mojej dwunastoletniej edukacji.
- Obroniłeś mnie.
- Może zaczniemy od początku, jestem Daniel.
- Gabriel.
- Miło mi cię poznać. Szkoda, że w tak dziwnych okolicznościach.
- Obroniłeś mnie...


Tak naprawdę... poznałem się z Gabrysiem przez naszego muzyka. I to w taki „romantyczny sposób”. I nasz pierwszy pocałunek. Tej chwili nie zapomnę do końca życia.

- Zrobię wszystko, żeby zostać tutaj. Z tobą.
- Ja tak bardzo cię lubię. Nie zniosę rozłąki.
- Nie wiem, co sobie o mnie pomyślisz. Jeżeli ma się zawalić, to wszystko. Jestem gejem. Podobasz mi się. Kocham cię.



Dzięki niemu stałem się zupełnie innym człowiekiem. Ciepłym, otwartym. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem.
Tak pochłonęły mnie wspomnienia, że nie zauważyłem, kiedy Gabryś wszedł do pokoju. Spojrzałem na drzwi. Były uchylone, a przy nich stał Rysio. Patrzył na mnie. Z tym swoim uśmiechem. Z tym uśmiechem. Podszedł do mnie. Przytuliliśmy się. Był taki słodki. I te jego oczy... pełne ciepła i takie szczere.
- Kocham cię - wyszeptałem mu do ucha.
- I ja ciebie kocham. Tylko bardziej - dodał.
- Wcale nie, to ja kocham cię bardziej - zaczęliśmy się przekomarzać, jednak musiałem przestać mówić, bo Gabryś wbił swoje usta w moje i jakoś tak... zakneblował mi je.
Byłem taki szczęśliwy. Nigdy bym nie przypuszczał, że można kochać tak bardzo drugą osobę. A jednak. Można.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 20:56, 15 Sty 2010    Temat postu:

Pięknie Wink (1) Mógłbym się tylko przyczepić do tych ordynarnych nazw czynności seksualnych... Nie pasuje mi to do Twojego stylu pisania... Bo całe opowiadanie jest napisane językiem, który jest bardzo przyjemny, na jakimś poziomie... A tutaj nagle wyskakujemy z waleniem konia

Ale poza tym: Pisz dalej!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rh+ dnia Sob 10:42, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zol@
Dyskutant



Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Mazowiecki

PostWysłany: Pią 21:39, 15 Sty 2010    Temat postu:

Dokładnie, te opisy czynności, jak kolega wspomniał....'ale pisz dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 17:54, 16 Sty 2010    Temat postu:

Bardzo przyjemna opowieść, którą czyta się z dużym zainteresowaniem.
Mimo, iż opis seksu może nie jest taki, jak reszta opowiadania, to w porównaniu z całością takie coś jest przecież dopuszczalne, bowiem nie zawsze takie czynności da się inaczej opisać.
Powrót do góry
Darkon
Gość






PostWysłany: Sob 23:08, 16 Sty 2010    Temat postu:

Opowiadanie jest super, chociaz ostatnia czesc odbiego od twojego stylu ktorym pisale, ale jako calosc nie rzuca sie to tak derastycznie chociaz w opisie seksu na pewno by sie znalazly zamienne slowa i ta nutka romantyzmu bylaby wieksza ale jest spoko i nie moge doczekac sie kolejnej czesci
Powrót do góry
DarkKnight
Adept



Dołączył: 14 Sty 2010
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radziejow/Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 15:39, 20 Sty 2010    Temat postu:

kiedy pojawi sie kolejna część??? bo czekam z niecierpliwoscią... i zgodzę sie z przedmówcą Rh+ i innymi przedmówcami, że opis czynnosci podczas kontaktu fizycznego pomiedzy partnerami nie pasuje troszkę do twojego stylu, ale to tylko jedna rzecz która mi troszeczkę przeszkadza ale w małym stopniu bo opowiadanie jest ogolenie super:D

czekam z niecierpliwoscia na kolejna częśćSmile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 9:20, 29 Sty 2010    Temat postu:

O YEAH! Ferie. W końcu trochę wolnego. Rodzice namawiali mnie, żebym ten czas spędził w Warszawie. Jednak ja, z pewnego oczywistego powodu, postanowiłem zostać w Poznaniu. Zgodzili się pod warunkiem, że przez cztery dni wezmę pod swój dach kuzyna- Adama. Był w wieku Rysia, ale mimo to, jego rodzice nie zgodzili się na jego samotny pobyt w domu, w czasie gdy oni będą na nartach. Oczywiście przystałem na te warunki. Myślałem, że poznam jakiegoś fajnego chłopaka. Źle myślałem.
Codziennie spotykałem się z Gabrysiem. Rodzice przez cały czas ferii manewrowali między Stolicą a Poznaniem. W umówiony dzień, kiedy miał przyjechać mój kuzyn, rodzice byli ze mną w Wielkopolsce. W końcu nadszedł czas konfrontacji mojej i Adama. Przywieźli go jego rodzice. Nie widziałem się z tymi ludźmi od... od... czy ja ich w ogóle kiedyś widziałem?
Najpierw weszła ciotka, komentarz jest zbędny. Dalej wuj, spoko gość. Od pierwszej chwili wydał się bardzo miły. Czekałem na ten moment... i... przez próg drzwi przeszedł wysoki, szczupły chłopak z długimi włosami. Cały był ubrany na czarno. Jakoś nie wywołał we mnie przyjemnych wrażeń.
- Na pewno długo się nie widzieliście, przywitajcie się - zaczęła matka.
Podszedłem do gościa i podałem mu rękę. Jakoś niechętnie chwycił moją dłoń.
- „To będą ciężkie cztery dni w moim życiu” - pomyślałem.
- No na co czekasz? Zaproś kuzyna do swojego pokoju - ciągnęła matka.
Oboje ruszyliśmy w stronę pokoju. Szliśmy jak na skazanie. Tak samo się też czułem.

Przez chwilę mogłem bardzo dokładnie przypatrzeć się Adamowi. Bardzo przystojny. Wysportowany. Palce lizać. Ale stop! Jest Gabryś. Opanowałem myśli, jakie do mnie przyszły i za bardzo nie wiedziałem co mam teraz robić. Usiadłem w fotelu i patrzyłem, co zrobi mój kuzyn. Gdy zobaczył wszystkie moje plakaty z zespołami i tym podobne rzeczy, spojrzał na mnie z politowaniem i usiadł. No cóż, widocznie różnimy się w doborze muzyki.
- To... gdzie się uczysz? - wyjąkałem.
- W szkole - powiedział szybko.
- A... jakiej?
- Ogólnokształcącej.
No tak, czyli nad tematem do rozmowy trzeba się jeszcze zastanowić. Swoją drogą jego głos też był świetny. Taki męski, a jednocześnie jeszcze chłopięcy.
- Napijesz się czegoś? - zagadywałem.
- Nie.
- Może chcesz się rozpakować?
- Później.
- Zjesz coś?
- Nie! - krzyknął. - Zachowujesz się jak moja matka. Wcale nie chciałem tu przyjeżdżać. Nie miałem innego wyjścia. Przecież nie pojadę ze starymi na narty. Widzę, że te cztery dni nie będą udane. Ale... rodziny się nie wybiera. A teraz stul pysk i daj mi spokój.

Yyy... no zatkało mnie. Ten gnojek jest bezczelny. Ale nie chciałem się z nim kłócić. Nie przy rodzicach. Zastanawiałem się tylko, jak sobie z takim kimś poradzę.
Nadszedł wieczór. Wujostwo zmyło się, a moi rodzice zbierali się do wyjazdu. Jeszcze dziś ojciec miał spotkanie w Stolicy. Pierwszy raz nie chciałem, żeby mnie tu zostawili. Ale już nie było odwrotu. Poszedłem się z nimi pożegnać. Gdy wróciłem do pokoju, moim oczom ukazał się niezwykle nieprzyjemny widok. Adam siedział przed moim kompem i przeglądał archiwum rozmów z gg. Domyśliłem się, że czyta rozmowy moje i Gabrysia, bo praktycznie tylko z nim rozmawiałem.
- „Czyli on już wszystko wie?” - pomyślałem.
- Co robisz? - krzyknąłem, po czym podszedłem do kompa i wyłączyłem monitor.
- Ty pedale!
- Nie pozwalaj sobie! Poza tym to nie tak jak myślisz - uspokajałem sytuację.
- Odejdź ode mnie, bo mnie jeszcze zgwałcisz.
Wiedziałem, że jak szybko czegoś nie wymyślę, to będzie po mnie. Chłopak ruszył ku drzwiom. Wstałem i poszedłem za nim. Pociągnąłem go za rękę. Nie chciałem, żeby teraz gdzieś szedł. Odwrócił się i popchnął mnie na łóżko.
- Co? Chcesz się już teraz do mnie dobrać? - wyśmiewał się.
- Nie pozwalaj sobie gówniarzu! Wracaj tu - krzyczałem.
Adam stał już przy drzwiach. Zakładał buty. Gdzie on chciał teraz iść? No to ładnie się zaczynają nasze cztery dni.
- Gdzie idziesz?
- Jak najdalej stąd.
- Wracaj!
Usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwiami. Położyłem się i rozmyślałem. Rozmyślałem o tym, co może się teraz stać. On powie wszystkim prawdę. Nie mam już życia tutaj. Oby tylko Gabryś przez to nie cierpiał.
Leżałem tak przez kilka minut. Ogarnąłem się trochę i podszedłem do komputera. Włączyłem monitor i zobaczyłem wiadomość od Rysia.
!Gabriel!: Ok, zaraz będę.
Gdzie on zaraz będzie? Przecież się z nim nie umawiałem. Przesunąłem rozmowę na początek i zobaczyłem dialog, który ktoś prowadził z Gabrysiem z mojego numeru, poza moimi plecami. Wiedziałem kto to był. Adam.
Ja: Hej, spotkamy się w parku? Tym tutaj, za rogiem.
!Gabriel!: No pewnie, coś się stało?
Ja: Nie, chcę Ci coś powiedzieć.
!Gabriel!: Ok, zaraz będę.
Ryś był już niedostępny. Przez głowę przeleciały mi najczarniejsze myśli. Nie zastanawiałem się nad niczym. Podbiegłem do drzwi, założyłem buty i ruszyłem do parku. Przez drogę myślałem, jak łatwo dałem się wrobić. Zostawiłem go na chwilę samego, on dowiedział się o mojej tajemnicy, zagadał do Rysia, wiedział, jak wygląda, bo na jednej z szafek stało nasze wspólne zdjęcie. Oczywiście takie niby, koleżeńskie. Byłem na siebie wściekły.
Wbiegłem na jedną z alejek. Rozglądałem się po parku. Było już ciemno, ale lampy oświetlały skwery. Wodziłem oczami po uliczkach, aż nagle mój wzrok przykuł opierający się o mur chłopak. Jego kurtka była taka sama jak... kurtka Rysia! To był Gabryś. Szybko do niego podbiegłem. Zataczał się delikatnie i trzymał dłonie na twarzy.
- Rysiu, co się stało? - wydyszałem.
- Ktoś... ktoś mnie pobił - odpowiedział niepewnie.
Zdenerwowałem się. Zabrałem jego ręce i nieźle się przeraziłem, gdy ujrzałem twarz. Była cała pokrwawiona. Pod oczami widniały siniaki, warga była rozcięta. Wyjąłem z kieszeni chusteczkę i zacząłem wycierać twarz Gabrysia z krwi.
- Jedziemy na pogotowie - zarządziłem.
- Nie ma mowy, to nic poważnego - odpowiedział mi.
- Ale... chodź przynajmniej ze mną do domu. Opatrzę cię.
Ruszyliśmy w stronę mojej ulicy. Po drodze opowiedziałem całą historię Rysiowi. Widziałem, że nieźle się przestraszył. No tak, Adam był nieobliczalny. A ja... ja bezmyślnie zostawiłem włączone gg. To wszystko to moja wina. Byłem na siebie wściekły. Teraz myślałem tylko o zemście na Adamie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kris59
Adept



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:39, 29 Sty 2010    Temat postu:

Super... Pisz dalej, bo ciekawość zżera. Nie podoba mi się ten negatywny wydźwięk w stosunku do "metali"...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin