Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagubione ludzkie serce
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOON
Debiutant



Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 21:57, 18 Paź 2009    Temat postu: Zagubione ludzkie serce

Witam
To pierwsze moje opowiadanie na tym forum, więc bardzo przepraszam, jeśli nie trafię w Wasze gusta. Nie jest to typowe opowiadanie erotyczne, chociaż sceny z pewnością się pojawią (z czasem nawet bardzo mocne). To raczej opowiadanie o życiu i o problemach zagubionego nastolatka, który nienawidzi siebie za własną orientację seksualną.
Zamierzam pisać je częściami (tak, jak powstawał Raimundo – tu zamaszysty ukłon w stronę autora), więc będę bardzo wdzięczny za wszelkie komentarze i sugestie. Chciałbym wiedzieć czy w ogóle macie ochotę czytać coś takiego.
Pozdrawiam Smile

---------------------------------

ZAGUBIONE LUDZKIE SERCE

Część 1

Jak powinien wyglądać dzień, w którym popełnia się samobójstwo? Ziąb, mrok... zdecydowanie. Deszcz... klimatycznie, jakby samo niebo płakało nad człowiekiem. Burza... o tak i do tego z piorunami! Tymczasem jak na złość było pięknie, sierpniowe popołudnie. Skwar powoli ustępował, a w powietrzu pojawił się orzeźwiający zapach nadchodzącego wieczoru. Ptaki ćwierkały rezolutnie, psy, których właśnie właściciele wrócili z pracy i wyszli na spacer ze swymi czworonogami, poszczekiwały radośnie, słychać było też w okolicy szczebiot bawiących się dzieci.

Tymczasem młody chłopak siedzący na najbardziej chyba schowanej w cieniu drzew parkowej ławeczce chciał umrzeć jak jeszcze nigdy wcześniej. Był przeciętnego wzrostu i raczej szczupłej budowy ciała. Jego proste, przydługie, wyraźnie nie ścinane już dłuższy czas włosy, sięgały ramion, wykręcając się na nich we wszystkie możliwe strony. Widać, dawno nie były myte.
Młodzieniec w ręku trzymał słoiczek z silnymi tabletkami przeciwbólowymi. Już jakiś czas temu schował go w kieszeni dresowej bluzy, ale jeszcze nigdy nie miał ochoty opróżnić całkowicie. Aż dotąd. Nerwowym ruchem szczupłej dłoni o długich palcach artysty (czy raczej złodzieja, jak mawiał ojciec) to otwierał, to zamykał wieczko. Siedemnaście lat to tak niewiele, by zrobić rachunek sumienia i pokusić się o retrospekcję. Zbyt mało było w tym życiu świadomych wyborów, zbyt mało radości, której nie zakłóciłaby gorycz, a tak wiele wrzasku, wyrzutów i... bólu.

Odruchowo wolna ręka chłopaka powędrowała do policzka, na którym widniało spore zaczerwienienie. Zaczęła się już chyba nawet robić opuchlizna, ale i tak nie było z tym tak źle jak z okiem... ledwo na nie widział. Najgorsze, że już nawet nie było mu przykro, nie czuł się pokrzywdzony, po prostu... miał dość. Miał serdecznie dość tego pieprzonego życia!
Zdecydowanym ruchem otworzył wieczko pojemnika z tabletkami i już miał przechylić je do ust, gdy nagle...
- BURUM BLUM!
Chłopak znieruchomiał i ze zdziwieniem spojrzał w bok. Ledwo ponad siedziskiem ławki wystawała burza złocistych loczków, a pod nią dwa niebieskie paciorki, które teraz ze złością przypatrywały się chłopakowi, wyraźnie czegoś od niego chcąc.
Maluch, który nie wiadomo, jakim cudem nagle znalazł się obok ławki, uczepił się kurczowo żelaznej nogi jedna rączka, a drugą wyciągał w stronę młodzieńca.
- BACIAMA KALA LA BLUM! BLUM BLUM!
Dzieciak nie mógł mieć więcej niż dwa latka, bo ledwo chodził i praktycznie nie potrafił mówić poza tym swoim charakterystycznym gulgotaniem. Nie przeszkadzało mu to jednak władczo machać rączko. Wydawało się, że maluch wskazywał na opakowanie tabletek.
- Nie dostaniesz tego. – rzekł niepewnie chłopak, wciskając opakowanie do kieszeni bluzy – Widzisz? Nie ma już.
- BLUM BLUM! – maluch nie ustępował. Nie wyglądał przy tym na zaniedbanego czy zagubionego. Dziecko miało na sobie zieloną bluzeczkę z dekoltem w serek, do tego upaprane nieco ziemia, ale z pewnością dobrej jakości jeansowe ogrodniczki, małe trampki na stópkach i zwisający luźno na sznurku kapelusik moro, który najwyraźniej zsunął się z lokatej główki i teraz zwisał na plecach brzdąca.
- Co ty ode mnie chcesz? Idź do mamy!
Brzdąc odczepił się od nogi ławki i dość niezdarnie podszedł do nogi chłopaka. Już miał się przy tym przewrócić, lecz w odpowiedniej chwili młodzieniec schwycił bobasa pod pachy, chroniąc przed upadkiem.
- PLE LELE LE! – ten wyszczerzył się do niego swoimi trzema ząbkami w szerokim uśmiechu i znów wyciągnął pulchne raczki.
- Na raczki chcesz?
- TIAA! – tym razem komunikat był zrozumiały.
To było dziwne uczucie. Jeszcze przed chwila miało się wrażenie, że to sama kostucha zagląda ci w oczy a tu proszę, trzymasz na rękach ciepłe, pulchne dziecko, które mruczy z radości jak kotek, kiedy zaczyna ciamkać kołnierz twojej koszuli.
- No i co mi powiesz, mały podróżniku? Gdzie są twoi rodzice co?
- TAATAAA!
Coś w pobliskich krzakach zaszeleściło i po chwili wyłonił się z nich wysoki, prawie dwumetrowy mężczyzna około trzydziestki, ubrany w koszulkę i szorty moro. W jego szyi zwisała lornetka oraz profesjonalny aparat fotograficzny. Z przewieszonej przez ramię otwartej torby wystawał jakiś poradnik i opakowanie Pampersów.
- Przepraszam... – mężczyzna o równo przystrzyżonej rudej bródce i ściętych na jeża brązowych włosach wydawał się zaniepokojony, gdy szedł w stronę chłopaka – Przepraszam, ale czy nie widziałeś może... Sara!!!
- TAAATAAA!
Facet podbiegł do nich, najszybciej jak potrafił i z radością spojrzał na dziecko. Widząc jego spojrzenie przepełnione rodzicielska miłością spojrzenie, chłopak poczuł skurcz serca.
- To pana córa?
- Tak! Och, bardzo ci dziękuję! – mężczyzna wyciągnął ręce w kierunku bobasa, który nagle zyskał płeć i imię, a dziewczynka radośnie wskoczyła mu w objęcia – Robiłem zdjęcia ptakom, a ona się bawiła szyszkami. Jest taka cicha, że nie zauważyłem jak... A jeszcze pojawił się perkoz i kiedy w końcu się obróciłem... Sary nie było. Myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi. Już miałem dzwonić na policję, a tu proszę, znalazła sobie sama opiekę. Nawet nie wiesz jak bardzo... och, ktoś cię pobił chłopcze?
- Nie, to tylko...
- Jacyś chuligani? – facet wydawał się żywo przejęty, na dodatek Sara wciąż trzymała w rączce sznurek od bluzy chłopaka, więc ten nie mógł po prostu odejść.
- Nie, proszę się nie przejmować.
- Ktoś musi cię opatrzyć. Jeśli chcesz, odprowadzimy cię z Sarą do domu...
- Nie! Tylko nie do domu! – nagle chłopak znieruchomiał, słysząc, jak histerycznie zabrzmiał jego głos, chciało mu się płakać – Proszę zająć się córką, ja sobie...
- Nie chcesz wrócić do domu? – głęboki, piękny głos mężczyzny był pełen zrozumienia, przez co aż ściskało w gardle. Chłopak mógł więc tylko przytaknąć głową. – W porządku. Nazywam się Marek Kamicki, a to, jak już wiesz, moja temperamentna córka, Sara. Mieszkamy zaraz koło parku, więc zapraszam cię na herbatę i ciasteczka. Przy okazji też zajmę się twoimi skaleczeniami.
- Ależ nie...
- Jeśli odmówisz – Marek wciąż mówił z tym samym spokojem, jednak jego oczy zwęziły się lekko, co tylko dodało mu powagi – Zmuszony będę zadzwonić na pogotowie, bowiem nie mogę zostawić rannego bez pomocy. Oni z pewnością też powiadomią policję. Wybór należy do ciebie.

Tego nie dało się dłużej znieść. Poczucie wstydu, a jednocześnie jakiś ciepły promyk, który narodził się w sercu... Iskierka, która pojawiła się wraz z „brumbaniem” małej Sary, a która rozbłysła wraz z pojawieniem się jej przystojnego i silnego ojca. Światełko nadziei.

- Dobrze... pójdę z panem.
- Marek, mów mi proszę po imieniu. – mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a jego córka również zaczęła przejawiać jakieś nowe pokłady radości, wiercąc się i próbując chwycić chłopaka.
- Ok, Marku.
- A jak ciebie mam zwać młody nieznajomy?
- Ach, jestem Michał.
Michałek – pedałek, za piątaka zrobi dziesięć gałek – sarkastyczny głos brata zabrzmiał w jego głowie, tnąc głęboko niby nóż.
- Michale?
- Ee... tak?
- Sara wyraźnie chce do ciebie na ręce. Czy mógłbyś...
- Jasne, nie ma sprawy.
Szczerze mówiąc, nigdy przedtem nie lubił specjalnie dzieci, ale ta mała czarownica naprawdę go urzekła. Zresztą... czar chyba był obustronny. Czar miłości, który rzucił na nich mężczyzna z bródką. Marek.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez MOON dnia Nie 22:26, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WTF
Debiutant



Dołączył: 24 Wrz 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:27, 19 Paź 2009    Temat postu:

Ciekawe... kontyuuj :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Pon 11:54, 19 Paź 2009    Temat postu:

Czekam na kontynuację...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 17:28, 19 Paź 2009    Temat postu:

Zapowiada się nieźle Smile
Powrót do góry
alfresco
Gość






PostWysłany: Śro 19:19, 21 Paź 2009    Temat postu:

Kontynuuj Smile Zapowiada się fajne opowiadanie Smile
Powrót do góry
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:10, 21 Paź 2009    Temat postu:

Mi się spodobało, pisz dalej Smile

Michał - piękne imię bohatera ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamilsss
Adept



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Wto 7:44, 03 Lis 2009    Temat postu:

Dalej ! Bardzo mnie ciekawią dalsze losy bohatera!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blondynek123
Debiutant



Dołączył: 12 Wrz 2008
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:09, 03 Lis 2009    Temat postu:

mMam nadzieję, iż będzie to ciekawe, długie opowiadanie, lecz nie tak długie jak losy Pierre i Raimunda (ich losy to już niczym drugi scenariusz "Mody na sukces"). Jak na razie zapowiada się bardzo dobrzei przyzwoicie. Liczę na opowiadanie z erotyzmem a nie pornografią.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blondynek123 dnia Pią 12:13, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MOON
Debiutant



Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 22:55, 04 Lis 2009    Temat postu:

Część 2

Chudy blondyn spojrzał w oprawione srebrzystą ramką lustro i zmarszczył brwi. Coś się zmieniło w jego twarzy, a dokładnie spojrzeniu. Zwykle ostry, nieprzyjazny wzrok złagodniał, a worki pod oczami nieco jakby zbledły. Po raz pierwszy od dłuższego czasu patrząc na siebie, Michał nie czuł obrzydzenia a jedynie smutek. Smutek, że był jeszcze tylko głupim dzieciakiem, co wyraźnie było widać, teraz kiedy opuchlizna pod okiem nieco zelżała. Gdzie mu tam do męskiego, pooranego małymi zmarszczkami czasu oblicza Marka?

„Gdybym tak wyglądał... na pewno wiedziałbym co z sobą zrobić.” – pomyślał chłopak nieco naiwnie może, ale faktem było, że zaradność nowo poznanego mężczyzny mu imponowała. Gdy tylko dotarli do jego domu – jednopiętrowego budynku z wieloma oknami, które wychodziły na ogrodzony tujami teren. Wysoki żywopłot zapewniał właścicielowi zachowanie intymności nawet w mieście, przez to też otwierając małą, zbrojona furtkę, miało się wrażenie, ze wkracza się do jakiegoś innego miejsca – azylu przed światem. Marek nie dał jednak czasu swemu gościowi na dokładne przyjrzenie się ogrodowi czy potem wnętrzu. Z miną troskliwego, lecz surowego ojca wysłał Michała od razu do łazienki, mówiąc, by dokładnie przemył wszystkie skaleczenia. Mydłem! Sam tymczasem wziął się za przygotowanie Sary do spania, zakładając, że dziewczynka powinna być śpiąca po takiej dawce przygód.

Tymczasem, gdy Michał wyszedł z łazienki i nieśmiało rozejrzał się po pastelowym korytarzu, usłyszał dochodzące z pokoju obok ciche kwilenie dziecka. Mała najwyraźniej akurat zaczynała się rozkręcać, bo jej głos nabierał siły. Wobec tego – czując się jak intruz – chłopak zdecydował się otworzyć drzwi pomieszczenia. Faktycznie córeczka Marka leżała w słodkim, różowym łóżeczku i wywijała rączkami oraz nóżkami. Taty przy niej nie było, dlatego też Michał zdecydował się wejść oraz zajrzeć do Sary. Zamierzał jedynie upewnić się czy dziecku nie dzieje się nic złego, lecz gdy wyczuł dłonią mokrą pieluchę, odruchowo wziął się do roboty. Można rzec zresztą, że w przewijaniu maluchów był mistrzem. Kaśka, starsza przybrana siostra, kiedy trzy lata temu „wpadła”, a jej chłopak ulotnił się za granicę, dostała tak zwanej depresji poporodowej i przez dobry miesiąc nie chciała nawet patrzeć na swego synka, Damiana. Wobec tego, rozumiejąc, że sytuacja nie jest przecież winą malucha, to Michał wziął na siebie obowiązek przewijania dziecka, kąpania go, zabawiania, ubierania, a nawet karmienia, jeśli Kaśka nie potrafiła się przemóc, by dać pierś brzdącowi. Na szczęście deprecha minęła, a siostra pół roku później znalazła niedzieciatego wdowca, który wziął do siebie, ją i Damiana.

Nawet po kilkuletniej przerwie Michał działał precyzyjnie jak automat, pewnie trzymając zafascynowaną nim Sarę. Dziewczynka zresztą od razu ucichła, z uwielbieniem wpatrując się w człowieka, którego już przedtem upatrzyła sobie w parku. Pierwsza miłość? Niech Bóg broni...
- Och!
Akurat chłopak miał już położyć z powrotem małą do łóżeczka, gdy w drzwiach pokoju zjawił się jej ojciec. W samym ręczniku, owiniętym dookoła bioder – nadmieniając. Obaj patrzyli na siebie chwilę w milczeniu. Michał poczuł na twarzy gorąco, które wraz z dokładnym zlustrowaniem umięśnionego (posiadającego jedynie śladowe ilości tłuszczyku pod skórą) ciała, poczęło przemieszczać się w dół, gdzie objawiło się pewną typową dla facetów sztywnością. Na szczęście dzięki luźnej bluzie nie było nic widać, ale i tak oblicze chłopaka przypominało w tej chwili dorodną cegłę.
- Ja... znaczy Sara zapłakała - zaczął gorączkowo się tłumaczyć, próbując oderwać wzrok od ciemnej linii włosków, która biegła od pępka Marka aż do... Znaczy, kończąc się pod ręcznikiem. Gdzieś tam! – Sara... ona była sama, więc podszedłem sprawdzić czy nic jej się nie dzieje. I wyszło, że miała mokro, więc ja przewinąłem... nie powinienem, ale...
- Umiesz zajmować się niemowlętami? – Marek spytał tym swoim głębokim, pełnym spokoju głosem.
- No... tak. Siostra nie bardzo mogła opiekować się synkiem, a mama była w pracy i dlatego ja pół roku zajmowałem się jej dzieckiem. Tak od podstaw.
- No, no. Intrygujesz mnie coraz bardziej Michale. – brunet uśmiechnął się szeroko, prezentując garnitur równych, silnych zębów – Wybacz, że cię tym nieświadomie obarczyłem. Myślałem, że Sarcia zaśnie po takiej wyprawie, a że ptak – mówiąc kolokwialnie – nasrał mi za kołnierz w parku. – mężczyzna wyraźnie się zmieszał – To postanowiłem się odświeżyć. I tak mi się właśnie wydawało, że słyszałem płacz, dlatego wybiegłem w stroju... No niezbyt wyjściowym.
Rozłożył ręce, robiąc przepraszającą minę, a mała - wciąż okupując ręce Michała – zaczęła wskazywać tatę palcem i wyraźnie nagrywając się z niego. Marek pogroził jej palcem, co dziewczynka skwitowała radosnym gulgotaniem, które ucichło dopiero wraz z potężnym ziewnięciem.
- No patrz, co za zołza mi rośnie. – ojciec dziecka udał załamanego, po czym mrugnął porozumiewawczo do obserwującego w milczeniu tę scenę Michała - To jeśli mogę cię jeszcze prosić... Położysz ją? Ja się ubiorę i zrobię nam jakąś herbatę.
- Tak, spoko.
Chłopak był wdzięczny losowi, że ten facet w ręczniku o ciele, którego nie powstydziłby się żaden hollywoodzki aktor, nie przypatrywał się mu już dłużej. Wydawał się naprawdę równym gościem, a przy tym był może nieco roztrzepanym, ale zakochanym w córze ojcem. Zobaczyć go natomiast obrzydzonego, z krzykiem wyrzucającego chłopaka z domu... Nie, zdecydowanie Michał musiał opanować swoje ciało.

Chwilę zajęło mu przekonanie Sary, że „wujek” nie może z nią zostać dłużej, aż w końcu dziewczynka wpadła w płytki sen, dzięki czemu mógł na palcach wymknąć się do salonu. Marek, tym razem ubrany w jeansy i czarny t-shirt, akurat postawił na stole sporą miskę wypełnioną ciastkami. Dodatkowo czekała także aromatyczna herbata oraz dwa pucharki pełne lodów.
- O, jesteś. – uśmiechnął się lekko Marek – To szamaj, bo się zaraz nam lody zaczną rozpuszczać.
Michał posłusznie usiadł na kanapie i wziął swoja porcję. Marek zaś przysiadł w głębokim, skórzanym fotelu obok i sączył herbatę. Wydawał się zamyślony. Ponieważ mimo słów, sam nie sięgnął po lody, które już zaczęły pływać „w sosie własnym”, chłopakowi zrobiło się głupio. Znów poczuł się intruzem. Miał wstać akurat i przeprosić, gdy Marek, wciąż błądząc gdzieś wzrokiem, odezwał się.
- Pewnie myślisz, że jestem kiepskim ojcem. – jego słowa wcisnęły Michała w kanapę – Wpierw gubię dziecko, potem zostawiam je samo, gdy się moczy...
- Przecież nie możesz być przy niej dwadzieścia cztery godziny na dobę! – zaprotestował gorąco chłopak. Gdyby on miał takiego ojca.... matka może nie wyszłaby po raz drugi za mąż.
- To prawda, nie mogę praktycznie, choć teoretycznie powinienem. W końcu pracuję w domu generalnie. Wiesz, jestem grafikiem i fotografem w jednym. – facet odstawił filiżankę, omal jej przy tym nie wywracając, co skwitował skrzywieniem warg - Powinienem potrafić jej dopilnować, tylko ja zawsze... byłem tym cholernie niepraktycznym artystą. To żona dbała o dom, rachunki, zakupy... wszystko.
- A ona...?
- Umarła przy porodzie. – Marek westchnął ciężko, nie odrywając teraz wzroku od topniejących lodów – Tak bardzo cieszyła się, że to będzie córka. Sama wybrała imię. Nie mogła się doczekać, ale... nawet jej nie zobaczyła. To był przedwczesny, bardzo gwałtowny poród.
- Strasznie mi przykro...
Naprawdę było mu przykro i czuł uścisk z powodu niemożności wyrażenia tego inaczej niż poprzez typowy frazes, który pada na pogrzebie z ust każdej, nawet najdalszej ciotki, nawet jeśli ta nie widziała więcej niż raz na oczy zmarłej osoby.
- W porządku. Jakoś sobie radzimy, czy raczej kulejemy. – Marek uśmiechnął się do dość blado – Wiesz, tak właśnie sobie wymyśliłem pod prysznicem coś... Tylko się nie obraź, dobrze?
- Hm?
- Chciałbyś zostać opiekunką... znaczy opiekunem Sary? – Michał po raz kolejny poczuł się wgnieciony w kanapę, pewien teraz, że niedługo dosięgnie podłogi w ten sposób – Co prawda nie bardzo mnie na to stać, żeby ci płacić od godziny, ale wiesz... mam wolny pokój i mógłbyś przychodzić, kiedy ci tylko pasuje. Po prostu pomagać... jak się zamyślę. Wiesz, jak u siebie byś mieszkał. Na zasadzie czym chata bogata i co upolujesz w kuchni to twoje. – mężczyzna zażartował, ale wydawał się prawie tak samo spięty, jak Michał, gdy patrzył teraz chłopakowi prosto w oczy.
- Ale... pan mnie przecież nie zna! – wypalił tamten, nawet nie zauważając, że odruchowo znów zwiększył dystans między nimi.
- Wiem, że masz problemy. – odpowiedział rzeczowo brunet – Wiem, że nie uśmiecha ci się wracać do domu i widzę na własne oczy, że masz powody. W szczegóły nie wnikam, bo bądź co bądź jestem dla ciebie obcą osobą i nie mam prawa cię wypytywać, ale widzę przecież, że nie możesz być złym chłopakiem. Mówi się, że zwierzęta i dzieci odsłaniają prawdziwe oblicze dorosłego, a ja się z tym całkowicie zgadzam. Nie mówiąc już o tym, że Sara się chyba w tobie zakochała.
„Więc i on to zauważył” – pomyślał jakiś przytomny fragment mózgu Michała. Był w szoku, ale... chciał zostać tym opiekunek! Strasznie chciał móc uciec z domu i przebywać z uroczą Sarą oraz jej pełnym ciepła, przystojnym ojcem... nawet jeśli to ostatnie miało okazać się źródłem samoudręki.
- Jeśli cię obraziłem, to naprawdę przepraszam, nie chciałem. – kontynuował fotograf – Ale jeśli jednak chciałbyś się zastanowić, to ja...
- Zgadzam się! – wykrzyknął Michał, jakby zaklepywał ostatnie wolne miejsce na premierowym seansie.
Zaintrygowany jego żywiołową reakcją Marek chwilę patrzył na blondyna szeroko otwartymi oczami, po czym znów zaprezentował cały garnitur zębów.
- No to co? – zerwał się z fotela, jakby wstąpiły w niego nowe siły – Chcesz obejrzeć pokój?
Mimo wciąż bolącego policzka, Michał odważył się na lekki, bardzo nieśmiały uśmiech.
- Jasne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 23:05, 04 Lis 2009    Temat postu:

Bardzo ciekawie się rozkręca Nie za szybko i nie za wolno Czekam na kolejną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
boorek90
Debiutant



Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 14:44, 05 Lis 2009    Temat postu:

bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na kolejną część!! pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MOON
Debiutant



Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Czw 12:25, 12 Lis 2009    Temat postu:

Część 3


Kiedyś pewien młody ksiądz powiedział do niego: „każdy kiedyś znajdzie swoją przystań”. Miał ochotę wtedy wydrzeć się na duchownego, dać mu wręcz w pysk i wykrzyczeć swój ból odrzucenia. Jak on - ludzka pokraka - mógł znaleźć przystań, skoro sam jeszcze nigdy nie wypłynął na morze, bo wiedział, że nie ma dla niego miejsca wśród kołyszących, tchnących życiem fal? Teraz jednak, ledwo rok od tamtego spotkania, zaczynał rozumieć słowa owego kaznodziei. Teraz czuł, że być może odnalazł swoją przystań i strach ściskał jego żołądek na myśl, że mógł się mylić.

Michał pracował u Marka już dobre dwa tygodnie, chociaż słowo „praca” nie było tu raczej odpowiednie. To było dla niego jak najlepsze wakacje jak wypoczynek na Bahama! Sara, mimo że miała swoje humory, okazała się przeuroczym i bardzo samodzielnym dzieckiem, często więc wystarczyło po prostu siąść koło niej z książką w ręce i przytakiwać gaworzeniu, które wiecznie towarzyszyło zabawie.

Chłopak zresztą naprawdę polubił tę małą, temperamentną istotkę, a wiedząc, że jej ojciec nie ma nic przeciwko – czy wręcz się cieszy – gdy Michał jest w pobliżu, spędzał w małym domku koło parku coraz więcej czasu, nierzadko zostając przy tym na noc. Wtedy też, gdy Sara już spała, oglądali z jej ojcem filmy s-f, których obaj byli fanami lub grali w różne gry. Za każdym razem Michał dyskretnie obserwował swego gospodarza, a szczegóły jego fizjonomii jak piękne, niezbyt gładkie, ale za to silne dłonie z łopatkowymi paznokciami, wbijały mu się obrazami do głowy. Te „filmiki” odtwarzał później, leżąc samotnie w nocy i fundując sobie rozkoszne katusze tęsknoty. Bo jakkolwiek Marek nie był dojrzały, opiekuńczy i mimo marzycielskich zapędów idealnie pasował do roli ojca – dla szczupłego blondyna był kimś więcej. Wszystko, co Marek robił, każdy jego zapomniany uśmiech, pewny ruch, kiedy sięgał po coś... wszystko było cholernie seksowne!

Tego dnia, gdy Marek jak zwykle ostatnio zajęty był obróbką graficzną na komputerze w salonie (dostał jakieś większe zlecenie i ciężko było go wywołać czasem na obiad), Sara i jej opiekun myszkowali po domu w poszukiwaniu zajęcia. Niestety, na dworze rozpadał się deszcz, który stukając w szyby, szydził z ludzi, wybijając swój rytm „a-ja-mogę-bawić-się-na-zewnatrz-awy-nie-ha-ha-ha”. Szczególnie Sara była z tego powodu marudna, dlatego Michał przyjął z ulgą jej zainteresowanie zdjęciami tatusia. Zakradli się nawet (choć wcale nikt im tego nie zabraniał) do sypialni Marka, gdzie na mahoniowym regale ustawione były albumy oraz pudełka z fotkami. Widać, pan domu był tradycjonalistą i posiadanie kopii na komputerze mu nie wystarczało.

Gdy dziewczynka, komentując jak zwykle, zajęła się przeglądaniem zdjęć zwierzątek, Michał, który te obrazki już oglądał wcześniej, zaczął buszować w pudłach po butach, gdzie spoczywały już wywołane, ale jeszcze nie sklasyfikowane fotografie. Ponieważ zabawa okazała się dla nich obojga bardzo wciągająca, nawet nie zauważyli, jak czas mijał szybko. Jedynie Sarcia poczęła już nieco ziewać, oglądając na łóżku taty tym razem obrazki z wycieczki do Afryki. Ani też się zorientowała, jak wtulona w wielka poduchę zapadła w słodki sen. Opiekun dziecka skwitował to lekkim uśmiechem, który wciąż miał w sobie odrobinę niepewności, jakby chłopak nie wierzył, że może to robić swobodnie, kiedy tylko ma ochotę.

Miał akurat zamiar dokończyć przeglądanie zawartości jednego z pudeł i zanieść małą do jej łóżeczka, gdy natrafił na zdjęcia o niespotykanej dotąd tematyce, były to akty. Michał poczuł jak ciepło zalewa jego podbrzusze, bowiem obok kobiety, która była na wszystkich tych zdjęciach, z czasem zaczął pojawiać się on, Marek, i to oczywiście nago. Fotografie układały się w całą historię, brunet na początku jedynie pozował z długowłosą blondynką o delikatnej twarz i małych, krągłych piersiach, często nawet zasłaniając jej ciało swoim, a swoje jej. Palce Marka szybko jednak zaczęły nie tylko okalać piersi czy pośladki kobiety, ale wyraźnie je miętosić, co odbijało się rozkoszą na twarzy towarzyszki. Powoli konwencja z aktu artystycznego zaczęła przechodzić w dużo śmielszą relację z gry wstępnej dwojga kochanków. Patrząc na wyraz twarzy blondynki oraz silne dłonie Marka, które pożądliwie pieściły wewnętrzną stronę ud kobiety, Michał wyobraził sobie, że to jego usta rozchylają się lubieżnie, gdy silne dłonie kochanka pieszczą jego ciało. Oczywiście towarzyszyła temu coraz większa wypukłość w okolicy krocza. Chłopak jęknął boleśnie, wbijając teraz palce we włochaty dywan i tarmosząc go, lecz nie potrafił oderwać wzroku od rozsypanych przed nim fotografii, szczególnie że na jednej z nich brunet nie zasłonił się w porę, przez co jego duży, nabrzmiały krwią kutas został uwieczniony...
- Puk, puk! Co robicie łobuzy? Och!
W swym podnieceniu Michał nawet nie usłyszał kroków gospodarza, podczas gdy ten teraz stał w drzwiach sypialni. Na dodatek złego, chłopak obrócił się zbyt gwałtownie, słysząc jego głos, przez co owo „och” było reakcją na „namiot” Michała, którego nie dało się źle zinterpretować. Zapadła cisza. Marek zmarszczył brwi. Spojrzał na blondyna, na swoją córkę, na fotografie, a potem uważnym, nieodgadnionym wzrokiem znów zmierzył nastolatka, który, próbując ukryć swój stan, zasłonił dłońmi sterczącego pod spodniami penisa, był jednak już w takim stanie, że jęknął przy tym z rozkoszy. Przygryzł boleśnie wargi. Czuł jak do oczu, cisną mu się łzy – rozpacz po marzeniu o przystani, które teraz pękło jak mydlana bańka. Jedyne co mógł to czekać na wyrok kata – mężczyzny, którego pożądał jak jeszcze nigdy dotąd.


(autoreklama) W następnej części będzie się wiele działo, postaram się wstawić ją za tydzień, max. dwa. :-D

Pozdrawiam i dzięki wielkie za wsparcie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MOON dnia Czw 12:31, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamilsss
Adept



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy

PostWysłany: Czw 21:35, 12 Lis 2009    Temat postu:

Bardzo zaciekawiła mnie ta historia! Nie moge doczekać sie kolejnej cześci. ;]

P.S. Postaraj sie pisać dłuższe części. Piszesz bardzo ciekawie i mądrze, aż żal widząc, że część sie już kończy Wink (1)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kamilsss dnia Czw 21:36, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MOON
Debiutant



Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 16:22, 17 Lis 2009    Temat postu:

To niestety jest kwestia wyboru: mogę wrzucać częściej teksty mniejsze (przy czym jak widać nie jest to za często) lub jakoś raz na miecha większą część. Więc to w sumie od Was zależy jak lepiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MOON
Debiutant



Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 22:44, 23 Lis 2009    Temat postu:

CZĘŚĆ 4

Marek zmarszczył nieco brwi, przyglądając się chłopakowi uważnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji do momentu, aż podszedł bliżej i spojrzał na walające się po podłodze fotografie, które Michał rozrzucił niechcący, próbując zakryć obiekt swojego wstydu. Starszy mężczyzna klęknął koło niego i podniósł zdjęcie, na którym dłońmi zakrywał piersi kobiety, składając jednocześnie na jej ustach soczysty pocałunek.
- Może mi nie uwierzysz, ale zapomniałem niemal o tych zdjęciach. – odezwał się lekko zachrypniętym głosem – Naprawdę zapomniałem... To właśnie matka Sary, moja żona Sylwia. Byliśmy na tych fotkach parką z ledwo kilkumiesięcznym stażem. Robiliśmy wtedy szalone rzeczy... jak to dzieciaki.
Uśmiechnąwszy się do siebie, Marek podniósł wzrok na towarzysza. Mimo usilnych prób jasnowłosego chłopaka, jego penis wciąż mocno odznaczał się pod materiałem spodni, nie budząc tym samym wątpliwości co do tego, że właściciel wciąż jest w stanie podniecenia. Michał przełknął ślinę, oczekując na swój wyrok. W głowie miał zbyt wielką pustkę, by choćby próbować się tłumaczyć. Zbyt też był zafascynowany zestawieniem mężczyzny, który siedział teraz koło niego, którego ciepło czuł na skórze ramienia, z fotomodelem, nagim, seksownym facetem, jakiego oglądał na zdjęciach.
- Ja... - wiedział, że powinien coś powiedzieć, jednak usilne próby sklecenia w miarę sensownej wypowiedzi spełzały na niczym.
- Spokojnie, rozumiem. – pomógł mu Marek, zbierając fotografie w jedną kupkę – Tak to już jest w tym wieku. Idź do łazienki, a ja przeniosę małą do jej łóżeczka. – wskazał na uśpione na wielkim łożu dziecko.
- Do łazienki?
Michał nie bardzo rozumiał związek sprawy z tym właśnie pomieszczeniem.
- No zjedź sobie na ręcznym. – wyjaśnił z łobuzerskim uśmiechem na ustach Marek. – Widać, że potrzebujesz spuścić z siebie napięcie he, he.
- E jak... Ach!
Kiedy chłopak pojął sens wypowiedzi bruneta, wydawało się, że nie tylko jego twarz nabrała odcienia soczystego buraka, ale nawet cebulki włosów. Jego usta rozdziawiły się w niemym zdziwieniu, po czym zacisnęły.... zacisnęły tak, że kły omal nie przebiły dolnej wargi.
- Ej, uważaj, bo do krwi się ugryziesz! – Marek odruchowo przyłożył lewą dłoń do jego ust, rozwierając palcami usta.
Michał odskoczył jak oparzony, zatrzymując się dopiero na ścianie. To nie był ten chłopak, który ze spokojem i cierpliwością zajmował się półtoraroczna dziewczynką, to było teraz dziecko, które zostało skrzywdzone i w obliczu strachu poddało się zupełnie instynktom. Nastolatek nie myślał, co robi, po prostu reagował tak, jak dyktowały mu jego odruchy.
Dojrzały mężczyzna zmarszczył ponownie brwi, przewiercając chłopca niemal na wylot wzrokiem, z którego nagle zniknął zwyczajny spokój. Pojawiło się za to mnóstwo pytań.
- Spokojnie, mały. – odezwał się swoim głębokim, przyjemnym głosem – Nie chcę, tylko żeby ci się stała krzywda w moim domu. Powiedz mi tylko... czyżbyś nigdy tego nie robił?
- Cze...czego? – chociaż ciało się rozluźniło nieco, oczy Michała wciąż były rozbiegane, a jego twarz płonęła.
- Czy się nie masturbujesz?
Chłopak znów zagryzł wargi, a jego gospodarz z trudem opanował się, by nie skoczyć ku niemu. Nie chciał jednak straszyć Michała, dostrzegłszy, że temat jest dla niego wyraźnie ciężki.
- Kiedyś... Dawno. – odpowiedział wreszcie Michał, wbijając wzrok w rękaw swojej bluzki.
- A czemu tego już nie robisz?
Znów cisza. Chociaż Markowi było szczerze żal męczarni podopiecznego, który prawdopodobnie oddałby teraz wszystko, byleby tylko znaleźć się w innym miejscu, czekał cierpliwie, pozwalając zebrać myśli.
- Je... emmmmhhh... przestało mi się podobać.
To było jawne kłamstwo, stanowiło jednak jakiś punkt wyjścia do walki z tym przedziwnym i zbyt rozwiniętym kompleksem.
- A co ci się przestało podobać?
Wyraźnie zasępiony Michał, który na siłę próbował znaleźć odpowiedź, nawet nie zauważył, jak Marek podsunął się bliżej niego, siadając dokładnie obok. Dopiero gdy poczuł ciepło silnej dłoni na swoim kroczu, aż podskoczył. Druga ręka Marka przytrzymała go zdecydowanie za bark. Mężczyzna był naprawdę silny, a że miał do czynienia z chudym nastolatkiem, szybko umościł się za jego plecami, blokując uda chłopaka własnymi nogami. Teraz ucieczka była niemożliwa.
- Nie podoba ci się, jak cię tam dotykam? – Marek zapytał, szepcząc do ucha, podczas gdy jego dłoń delikatnie głaskała wyprężonego członka przez materiał spodni. - Odpowiedz. Inaczej cię nie wypuszczę.
- Po...podoba.

O tak, bardzo mu się to podobało. W najśmielszych fantazjach nawet nie marzył, że Marek mógłby pieścić go w ten sposób, że mógłby dotykać jego męskości z taką czułością, opiekuńczością, a jednocześnie tak strasznie pobudzająco!
- To, co ci się nie podoba? – teraz palce obu rąk Marka dobrały się do jego rozporka i guzika, przez co bardzo szybko dotarły do materiału bokserek, na których widniała już malutka mokra plamka. Penis chłopaka dosłownie pulsował mu w dłoniach, widać nastolatkowi naprawdę, niewiele trzeba było, by osiągnął szczyt. – Może chodzi o dotyk bez materiału? To cię brzydzi?
Z ust Michała wyrwał się głuchy jęk, a jego ciało szarpnęło w niezdecydowaniu czy ma się bronić przed tymi cudownymi, ciepłymi palcami, które teraz wślizgnęły się również pod bokserki i powolutku głaskały wyprężonego fiuta, czy raczej poddać nadciągającej nawałnicy.
- Nnnnie! Nie brzydzi... ja tylko...och!
Nastolatek wił się niby węgorz, gdy Marek zacisnął dłoń na jego penisie i zaczął go trzepać pewnymi, szybkimi ruchami. Druga ręka tymczasem wślizgnęła się pod bluzę, gładząc i pieszcząc nieowłosioną, gładką klatę chłopaka.
- Co tylko? – nie ustępował brunet, przyspieszając tempa, kiedy chłopak zaczął jęczeć i sapać jak rozjuszone zwierze.
- Ja tylko... nie chcę być pedałem!

Ostatnie słowa zostały wykrzyczane, po czym ciało Michała zadrżało spazmatycznie, a jego sperma wysoką stróżką poleciała na jego spodnie i dywan. Zapadła na chwilę cisza, która mąciły jedynie przyspieszone oddechy mężczyzn. Dla Marka było to niemal tak samo gwałtowne przeżycie, jak dla chłopca, który dopiero zaczynał kontaktować po gwałtownym orgazmie. Starszy mężczyzna przytulił go teraz dwoma rękami silnie, zgniatając w niedźwiedzim uścisku.
- Walenie konia nie jest pedalstwem, dzieciaku! – rzekł ze wzburzeniem, tuląc do siebie Michała, który zaczął cicho szlochać. – Na Boga, kto ci takich głupot naopowiadał?!
Zdecydowanym ruchem poderwał podbródek Michała i zmusił blondyna, aby ten spojrzał na niego. Chociaż ten bronił się, wyraźnie wstydząc łez, wreszcie musiał ulec silniejszemu facetowi. Tak bardzo chciał mu powiedzieć... Tak bardzo chciał zmyć z siebie brudy przeszłości i nie zostać za nie napiętnowanym, lecz czy przezwycięży instynkt i znajdzie odwagę?




c.d.n. jeśli będziecie mieć ochotę :smile:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MOON dnia Pon 22:46, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin