Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z życia Daniela...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 18:05, 18 Gru 2009    Temat postu:

Była sobota, dzień wolności. Gdy tylko się obudziłem, przypomniałem sobie o problemie dnia wczorajszego. Wtedy to dowiedziałem się od matki, że moje życie może stracić sens. Nie wiedziałem, jak mam się z tym pogodzić i jak powiedzieć Rysiowi o planach moich rodziców.
Przez cały ranek chodziłem przygnębiony. Śniadanie ledwo tknąłem i na nic nie miałem ochoty. Przedpołudnie, południe i popołudnie spędziłem na rozmyślaniu. Wiedziałem, że rozmowa z Gabrysiem jest nieunikniona, więc postanowiłem powiedzieć mu o tym prędzej niż później. Około godziny osiemnastej zadzwoniłem do niego.
- Hej. Co słychać?
- Wszystko dobrze, a u pana? - ze śmiechem powiedział Gabryś.
Słyszałem w jego głosie, że ma dobry humor. A ja miałem mu go zepsuć. Czułem ból w sercu na myśl o rozmowie z nim, ale musiałem to zrobić.
- Możemy spotkać się w parku, tak za godzinę? - zapytałem.
- Pewnie - odpowiedział. - A czy coś się stało?
- Nie - powiedziałem szybko - To znaczy... A zresztą, dowiesz się, gdy się zobaczymy.
- No teraz to dopiero dałeś mi do myślenia.
- To do zobaczenia - pożegnałem się.
- Cześć.
Było mi strasznie smutno. Nie umiałem go krzywdzić. Nie chciałem. Ale życie bywa okrutne. Tak i dla mnie, jak i dla każdego. Jednak nie mogłem się z tym pogodzić.
Przez cały czas godzinnego czekania na spotkanie z Rysiem, myślałem o tym, jak mam mu powiedzieć o całej sytuacji. Wymyśliłem tylko tyle, że powinienem mu powiedzieć wszystko szczerze, otwarcie i prosto z mostu.
Na dworze było bardzo zimno. Wiał wiatr i padał deszcz. Pogoda idealnie oddawała dramaturgię wydarzenia. Wszystko wyglądało jak w amerykańskim filmie. Tylko tam zakończenie są szczęśliwe.
Gdy tylko ujrzałem Gabriela, podbiegłem do niego i chwyciłem go za rękę. Nikogo nie było w parku, więc nie bałem się, że ktoś nas zobaczy.
- Co się stało? - zapytał. - Przez telefon słyszałem smutek w twoim głosie.
- Dobrze słyszałeś - odpowiedziałem.
- Powiesz mi, o co chodzi?
- Nie wiem jak.
- Szczerze.
- Wyprowadzam się.
- Słucham? - zdziwił się, a ja ujrzałem niedowierzanie w jego oczach.
- Zaraz po mojej maturze rodzice chcą się przeprowadzić na stałe do Warszawy - wyjaśniłem. - Ojciec dostał tam wysoką posadę w banku.
Nie powiedział nic. Patrzył na mnie ze smutkiem. Wyobrażałem sobie, co musi teraz czuć.
- Czyli zostało nam tylko sześć miesięcy razem?
- Niezupełnie - powiedziałem.
- Jest coś jeszcze?
- Niestety, tak - dopowiedziałem.
I mnie i jego ogarniał strach przed tym, co będzie. Nie chciałem sprawiać mu jeszcze większego bólu, ale powinien znać prawdę.
- Już w tym tygodniu ojciec pojedzie oglądać mieszkanie w stolicy - zacząłem wyjaśniać. - Gdy je kupi, przeprowadzimy się tam. Będziemy przez te kilka miesięcy w rozjazdach między Poznaniem a Warszawą. Na weekendy i dłuższe święta pojedziemy do stolicy, a tutaj skończę szkołę.
- Nie mówisz poważnie, prawda? - wypytywał Gabryś.
- Chciałbym, ale prawda jest inna. Wczoraj pokłóciłem się z rodzicami, gdy mi to powiedzieli. Do teraz ze sobą nie rozmawiamy.
- Próbowałeś wyjaśnić im, że tutaj będzie ci lepiej?
- Żeby tylko jeden raz - powiedziałem.
- Nie dali się przekonać? - zapytał.
- Cały czas wmawiają mi, że tam szybciej dostanę się na studia i znajdę lepszą pracę niż w Poznaniu - mówiłem, prawie ze łzami w oczach.
On już płakał. Widziałem, jak jest mu ciężko. Darzyliśmy się dużo większym uczuciem niż przyjaźń. Bałem się mu powiedzieć o mojej orientacji seksualnej. Bałem się o jego reakcję. Bałem się, że stracę osobę najbliższą memu sercu. To zbliżające się rozstanie było dla mnie jak wyrok. Wyrok najbardziej bolesny. Czułem się, jakbym go krzywdził. Bo chyba... krzywdziłem.
Nie mogłem pozwolić na to, żeby Gabryś był przygnębiony. Wiedziałem, że nie poddam się i cały czas będę próbował wpoić rodzicom moje racje. W końcu byłem już pełnoletni. Gabryś stał, a łzy spływały po jego policzku. Na park opadła mgła. Było ciemno. Nigdzie w okolicy nie było widać żywej duszy. Przytuliłem Rysia do piersi. Wtedy oboje zapłakaliśmy. Ja nie potrafiłem żyć bez niego i podejrzewam, że on również beze mnie.
- Proszę, zrób coś i nakłoń rodziców do zmiany zdania - mówił.
- Oczywiście, tylko co. Co mam im powiedzieć? - zapytałem go.
- Nie wiem, musimy coś wymyślić.
- Uschnę bez ciebie - powiedział szeptem.
Nie wiedziałem czy to moja wyobraźnia, czy naprawdę to powiedział. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Kilka chwil. Nie mogłem znieść więcej patrzenia na to, jak on się męczy. Delikatnie odsunąłem go od mojej piersi i spojrzałem mu głęboko w oczy.
- Zrobię wszystko, żeby zostać tutaj. Z tobą.
- Ja tak bardzo cię lubię- powiedział. - Nie zniosę rozłąki.
- Nie wiem, co sobie o mnie pomyślisz. Jeżeli ma się zawalić, to wszystko - zacząłem niepewnie. - Jestem gejem. Podobasz mi się. Kocham cię.
Odwróciłem się i byłem gotowy do odejścia, gdy poczułem dość silne pociągnięcie za rękę. Stałem na wprost Gabrysia. Patrzył na mnie jak gdyby z niedowierzaniem. Chwycił rękami moją głowę, przysunął do swojej i pocałował. Byłem w siódmym niebie. Nie był to zwykły pocałunek. Był to pocałunek pełen uczucia, miłości. Jeszcze nigdy nie było mi tak dobrze. Nasze języki muskały się o siebie, najpierw delikatnie, a później z coraz większą fantazją. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Nawet nie poczułem, kiedy przestaliśmy się całować. Staliśmy, patrząc sobie w oczy.
- Nie uwierzysz, ale dzisiaj chciałem ci wyznać miłość - powiedział.
- Nie uwierzysz, ale mimo tego, że ten dzień zaczął się fatalnie, teraz jestem szczęśliwy.
W odpowiedzi uzyskałem piękny uśmiech. Ten uśmiech. Uśmiech, którym mógł śmiać się tylko on.
- Teraz poczułem - zacząłem mówić - Że nie ma żadnych barier, które dzielą nas w miłości do siebie.
- Ja jestem pełnoletni - mówiłem, nie oddychając. - Nikt nie może powstrzymać mnie przed miłością do ciebie.
W zamian za tą wypowiedź dostałem jeszcze jednego ogromnego buziaka. Poczułem, że świat należy do mnie. Do mnie i do Gabrysia. Do nas.
Przez całą drogę do domu obmyślaliśmy, w jaki sposób mogę namówić rodziców do zmiany decyzji. Ale to już nie było ważne. Ważny był fakt, że wyznałem miłość Rysiowi. A On wyznał ją mi. Byłem szczęśliwy. Najszczęśliwszy. Teraz ważny był tylko on. Tylko on.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolekodbolka
Adept



Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 20:30, 18 Gru 2009    Temat postu:

więcej Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aristobulus
Adept



Dołączył: 27 Kwi 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Węgrów

PostWysłany: Pią 20:38, 18 Gru 2009    Temat postu:

Naprawdę fascynujące opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Nie daj na nią za długo czekać. Chapeaux bas!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lethriel
Adept



Dołączył: 22 Cze 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 1:11, 20 Gru 2009    Temat postu:

Nice Smile I pierwsze całowanie Tongue out (1) Hehehe, szkoda, że moje życie nie jest podobne do któregoś ze szczęśliwych opowiadań Tongue out (1) Hehehe, pisz dalej ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
16lattek
Adept



Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń

PostWysłany: Wto 13:37, 22 Gru 2009    Temat postu:

Kiedy kolejna część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Wto 16:25, 22 Gru 2009    Temat postu:

Bardzo bałem się tego, co dzieje się wokół mnie. Był Gabryś. Było szczęście. Był pocałunek. Była... miłość. Nie wiedziałem co mam zrobić. Podzielić się z całym światem tym, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem, czy zachować to tylko dla nas. Wiedziałem, że nie mogę skrzywdzić Rysia. Na szczęście miałem już plan, jak przeciwstawić się rozkazowi rodziców na temat wyjazdu do Warszawy. Powoli zbliżały się święta Bożego Narodzenia. W mojej główce narodził się misternie wyszukany, szatański spisek. Jednak nie wiedziałem, jak na ten fakt zareaguje Gabriel.
Na dworze było zimno. Padał pierwszy w tym roku śnieg, a ja i Gabriel wybraliśmy się do centrum handlowego. Niby po nic, a jednak z założeniem, że będę mógł przekazać mu swoje plany.
- Ryśku, może wejdziemy na lody? - zaśmiałem się, patrząc na cukiernię, w której nie tak dawno temu wydarzył się prześmieszny incydent.
- Chyba jakoś nie mam ochoty - rzekł Gabryś, zrozumiawszy moją ironię. Pogodził się już z tym że nazywam go Rysiem. Moim Rysiem.
- Wiesz, musimy porozmawiać na temat świąt - zacząłem inny temat.
- Możesz mnie nie dobijać? - powiedział z prawdziwym smutkiem.
- Ale właśnie wymyśliłem plan, jak możemy spędzić święta razem.
- Co chcesz zrobić? - drążył temat.
- Zanim ci powiem, wiedz, że posunę się do największych szaleństw, by być z tobą - dodałem.
Wtajemniczyłem go w mój pomysł. Wydał się szczerze zaskoczony. Widziałem, że bał się konsekwencji, ale w gruncie rzeczy zgodził się. Wszystko musiało przebiec sprawnie, by wyszło tak, jak powinno.
- Muszę ci powiedzieć, że nie znałem cię ze strony szaleńca, desperata - podsumował mój plan.
- Wierzę, że to wszystko wypali i święta spędzimy tam, gdzie dawno nie byłeś- powiedziałem. Kilka dni wcześniej w rozmowie z Gabrielem dowiedziałem się, co nie dawało mu spokoju w letnie wakacje. Postanowiłem połączyć mój jakże szatański pomysł i jego niespełnione marzenie.
- Tylko że boję się o pieniądze i reakcje mojej babci.
- Już o nic się nie martw, wszystko załatwię - wytłumaczyłem mu.
- Jesteś szalony - skwitował.
- Oj, jestem - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
Kupiliśmy kilka fajnych rzeczy. Płyty, koszulki etc. Po prostu szał przedświątecznych zakupów.
- Nie uważasz, że mamy trochę mało czasu na przygotowania? Do Gwiazdki zostały zaledwie dwa tygodnie - zapytał w pewnym momencie.
- Czasu jest w zupełności wystarczająco - odpowiedziałem tajemniczo.
A dwa tygodnie mijały szybciej, niż by się ktokolwiek spodziewał.
Pewnego dnia, gdy Gabryś miał dwie lekcje więcej niż ja, wybrałem się do jego domu. Miałem nadzieję, że zastanę tylko jego babcię. Nie pomyliłem się. Pani starsza była w mieszkaniu.
- Dzień dobry - zacząłem, gdy otworzyła drzwi. - Jestem Daniel. Pamięta mnie pani? Jestem kolegą Gabriela ze szkoły.
- Tak, przypominam sobie - powiedziała. - Rysio bardzo wiele o tobie opowiada.
W tej chwili, lepiej, żeby nikt mnie nie widział. W czasie krótszym niż mrugnięcie okiem stałem się czerwony. Bardzo czerwony. Tak czerwony, że zawstydziłem się swojej czerwoności.
- Mogę wejść? - przerwałem zadumę.
- Oczywiście, ale Gabrysia nie ma w domu - powiedziała.
- Wiem, to z panią chciałem porozmawiać - gdy to powiedziałem, kobieta zdziwiła się.
Wpuściła mnie jednak do domu i podała herbatę.
- Tak więc co cię sprowadza? - wypytywała.
- Chodzi o Rysia. O jego sytuację. O jego święta - w tej chwili uświadomiłem sobie, że nie przygotowałem argumentów do rozmowy.
- Czy coś się stało? - denerwowała się.
- Nie, mam dla pani pewną propozycję.
Po krótkiej oraz jakże ciężkiej rozmowie (z naciskiem na „ciężkiej”) babcia Gabriela zgodziła się i przystała na mój plan. Szczerze, zdziwiłem się. Nie myślałem, że będzie jej tak łatwo rozstać się z wnukiem. Wiedziała jednak, że jest to dla jego dobra. Pocieszała się, że zaprosi swoją siostrę i nie będzie sama.
- Czy mógłbym panią prosić o dyskrecję? - zapytałem przy wyjściu. - Nie chcę, żeby Rysiek dowiedział się, że pani o wszystkim wie. A na dodatek, pani na wszystko się zgadza.
- Tak, możesz liczyć na lojalność wobec tej sytuacji, ale dlaczego? - spytała.
- Chcę zrobić Gabrielowi niespodziankę.
- Ta dzisiejsza młodzież... - usłyszałem na odchodne.
- Do widzenia - z grzeczności rzekłem na klatce schodowej.
Musiałem się spieszyć, Gabryś za parę minut powinien być już w domu. Przecież nie chcę, żeby mnie tutaj zobaczył. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu. Postanowiłem, że jeszcze trochę się z nim podroczę i nie powiem mu ani o rozmowie z Panią Starszą, ani o tym, że Pani Starsza się zgodziła.
Moim rodzicom postanowiłem nie mówić niczego. Bo po co? I tak nie zrozumieją. A ja jestem już pełnoletni. Mogę decydować o tym z kim i jak spędzę święta.
Wiele razy rozmawiałem o Gabrysiem o moim pomyśle. On nadal nie wiedział o mojej rozmowie z jego babcią. Muszę przyznać, że kobieta umie trzymać język za zębami. Miałem już wszystko zarezerwowane, dopięte na ostatni guzik. Po prostu pełna perfekcja.
A do Bożego Narodzenia zostało zaledwie kilka dni...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sidus
Gość






PostWysłany: Wto 19:09, 22 Gru 2009    Temat postu:

ciekawie sie zaczyna, no no ciekawe co nam Autor przygotuje:)
Powrót do góry
lolekodbolka
Adept



Dołączył: 21 Paź 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 23:00, 22 Gru 2009    Temat postu:

Świetnie piszesz Smile
czekamy na kolejną część, czy mógłbyś wstawiać więcej?? ciekawy jestem co dalej z Danielem i Rysiem i bardzo fajnie się czyta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 8:34, 24 Gru 2009    Temat postu:

W końcu nadszedł dzień Wigilii. Wstałem już o piątej rano żeby się spakować i wyjść niezauważenie. Bilety miałem już kupione od kilku dni. Mapy miasta czekały w plecaku, a w hotelu zarezerwowany był dwuosobowy pokój. Wyszedłem około szóstej rano. Rodzice smacznie spali. Tylko pies się ze mną pożegnał. W kuchni zostawiłem kartkę: „Wyjechałem na święta daleko stąd. Nie szukajcie mnie, nie dzwońcie. Wrócę przed Sylwestrem. Daniel”. Około szóstej trzydzieści dotarłem na Dworzec Główny w Warszawie. Wielu ludzi dopiero teraz jechało do rodzinnych miejscowości na święta. Nareszcie usłyszałem: „Pociąg osobowy z Warszawy do Poznania wjedzie na tor trzeci przy peronie czwartym. Pociąg osoby z Warszawy...”. Zająłem miejsce w pociągu i zacząłem rozmyślać o tym, co robię. To istne szaleństwo. Około dziesiątej byłem w Poznaniu. Na dworcu czekał na mnie Gabryś. Musieliśmy się spieszyć, bo o dziesiątej czternaście mieliśmy pociąg do Gdańska. Na miejscu byliśmy przed czternastą. Oboje byliśmy wielce podekscytowani. To była moja pierwsza ucieczka z domu. Ucieczka? Przecież byłem dorosły. Z pomocą mapy szybko znaleźliśmy nasz pensjonat. Był piękny. Taki uroczy i z klimatem. Po niedługim czasie leżeliśmy już na swoich łóżkach w hotelowym pokoju.
- Jesteśmy szaleni - przerwał ciszę Gabryś.
- Szaleni? To mało powiedziane - zaśmiałem się. - A jak na nasz wyjazd zareagowała twoja babcia?- postanowiłem nadal udawać, że z nią nie rozmawiałem.
- Jak to? To ty jej o niczym nie powiedziałeś?! - zdenerwował się.
- Myślałem, że ty to zrobisz - brnąłem dalej.
- Czyli ona nie wie, że jestem nad morzem?
- Przecież chyba cię widziała, gdy wychodziłeś- uspokajałem go.
- Właściwie to nie. Spała, gdy o dziewiątej wyszedłem z domu. Jeżeli ona zejdzie na zawał to... - nie dokończył. Postanowiłem nie droczyć się dłużej.
- Nie denerwuj się, ona o wszystkim wie - wytłumaczyłem mu.
- Przed chwilą mówiłeś coś innego - zauważył.
- Chciałem cię trochę wkurzyć - uśmiechnąłem się i wystawiłem język.
- No i ci się udało - posmutniał.
Wstałem i usiadłem na jego łóżku. Nie chciałem, żeby przeze mnie był zły. Przytuliłem go mocno i przeprosiłem za moje zachowanie.
Bardzo długo rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym. W końcu ustaliliśmy, że czas najwyższy iść na plażę. Morze zimą było dużo piękniejsze niż latem. I ja i Gabryś byliśmy takiego zdania.
Na dworze było dość zimno. Nie padał śnieg, ale wiał zimny wiatr. Opatuleni w kurtki i szaliki wybraliśmy się nad morze. Do samej plaży mieliśmy jakieś dwieście metrów. Oboje aż rozdziawiliśmy usta z wrażenia, jakie wywołało na nas piękne, zimowe morze. To był jednym słowem cud. Wybraliśmy się na spacer wzdłuż plaży. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Spędzałem Boże Narodzenie nad morzem z osobą, którą kocham ponad wszystko.
- Tu jest pięknie - zaczął rozmowę Gabriel.
- Wszędzie, gdzie jesteś, jest pięknie.
- Już się tak nie podlizuj - zaśmiał się. - Wiesz... Dziękuję ci za te chwile.
- Chcę, żebyś poczuł, jak bardzo cię kocham.
- To takie miłe. Dawno się tak nie czułem- powiedział Rysio i chyba zaczął się rozklejać.
Na plaży spacerowało tylko kilka osób, więc nie krępowałem się i chwyciłem mojego mężczyznę za rękę. Widziałem, jaki był szczęśliwy. I ten jego uśmiech. Nagle przerwał milczenie.
- Co myślisz na temat seksu homoseksualistów?
- Proszę? - zmieszałem się. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
- Co myślisz na temat gejowskiego seksu?
- Co to za pytanie?
- Po prostu chcę wiedzieć - ze stoickim spokojem mówił Gabryś.
- Yyy... Ja... Ja jestem za... - wahałem się z odpowiedzią.
- To tak jak ja - uśmiechnął się i zakończył temat.
Byłem zupełnie ogłupiony po pytaniu Gabriela. O co mogło mu chodzić. Zastanawiałem się czy on oczekuje czegoś ode mnie. Bardzo bałem się stosunku seksualnego z drugim chłopakiem. Jeszcze nigdy tego nie robiłem, a teraz on pyta mnie co myślę na temat gejowskiego seksu. To taka dziwna sytuacja. Byłem bardzo zdziwiony, jednocześnie nie chciałem, żeby Gabryś zauważył smutek na mojej twarzy.
Robiło się już szarawo, więc wróciliśmy do pokoju. W tej chwili uświadomiłem sobie, że przez to całe zamieszanie zapomniałem zamówić kolację do pokoju. Była Wigilia, więc kuchnia była już zamknięta. Nie mieliśmy co liczyć na posiłek. A co z wieczerzą? Jak można nie uczcić narodzin samego Dzieciątka.
- Wiesz, chyba na kolację wigilijną musimy zjeść kanapki i słodycze, które zostały nam z podróży - zakomunikowałem Rysiowi.
To nic, przy tobie takie rzeczy nie mają znaczenia.
Wyjąłem wszystkie opakowania z jedzeniem, batony, napoje i przypomniałem sobie, że Wigilia równa się składaniu życzeń i łamaniu opłatkiem. Na nic takiego nie byłem przygotowany. Dziwne, że pamiętałem o prezencie dla Gabrysia. Postanowiłem nie tracić okazji na złożenie życzeń mojemu kochanemu skarbowi. Zabrałem Kinder Bueno i podałem je Ryśkowi. Z towarzyszącym śmiechem przełamaliśmy się batonikiem i złożyliśmy sobie najlepsze życzenia. Nadszedł czas na prezenty. Oboje podeszliśmy do naszych plecaków i wyjęliśmy z nich paczki.
- To dla ciebie - powiedziałem i podałem mu prezent.
- A to dla ciebie - rzekł i dał mi paczkę.
Szybko rozpakowałem kartonik i wyjąłem z niego zdjęcie w pięknej ramce. Fotografia była przerobiona. Tworzyły ją dwa inne zdjęcia i napis: „Na zawsze razem”. Jedna z fotek przedstawiała mnie w parku. Musiał mi zrobić zdjęcia z zaskoczenia. Cwaniak. Druga przedstawiała jego. Oba osadzone były w kształt serca. Chyba się wzruszyłem, bo po policzku ściekła mi łza, którą on od razu starł i mnie przytulił. Ja podarowałem Gabrysiowi czarną koszulkę z napisem na klatce piersiowej: „Gdy jesteś Ty, jestem hard corem”, a z tyłu: „Jednak, gdy jestem sam, staję się wrażliwym szczeniaczkiem”. Muszę przyznać, że jemu prezent też bardzo się spodobał. Widziałem u niego wiele koszulek z różnymi fajnymi napisami.
Po udanej „uczcie” oboje stwierdziliśmy, że jesteśmy bardzo zmęczeni. Najpierw on, później ja zabraliśmy prysznic. Siedzieliśmy w pidżamach na moim łóżku i patrzeliśmy na siebie.
- Nie uważasz, że jest już trochę późno? - zapytał. - Może się już położymy?
- Tak, też jestem tego zdania - odpowiedziałem.
Każdy z nas położył się na swoim łóżku, ja wcześniej zgasiłem światło. Było słychać tylko nasze oddechy.
- Śpisz? - zapytał mnie Gabryś.
- Nie, nie śpię - odpowiedziałem.
- Jakoś tak dziwnie jest. Nie uważasz?
- Ale o co chodzi? - zdenerwowałem się. - Nie podoba ci się tutaj?
- Bardzo mi się podoba, ale chciałbym się teraz do ciebie przytulić - wyjaśnił.
- Może złączymy łóżka razem? - spytałem.
- No nareszcie się zorientowałeś, o co mi chodzi - uśmiechnął się.
Przysunęliśmy łóżka do siebie. Narobiliśmy tym sporego hałasu, ale w Wigilię w hotelu nie było gości. Położyłem się, a obok mnie położył się mężczyzna mojego życia. Jego głowa spoczywała na mojej piersi. Gdy usnął, jeszcze przez godzinę wpatrywałem się w jego przepiękną twarz. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chciałem, żeby ta chwila trwała wieki. Mimo że nic więcej się tej nocy nie wydarzyło, czułem, jakby świat należał do mnie. To była nasza pierwsza noc razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
przystojniaczek022
Adept



Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Czw 10:06, 24 Gru 2009    Temat postu:

Pięknie, proszę pisz dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 19:37, 24 Gru 2009    Temat postu:

Przepiękne... Pisz dalej Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sentor19
Debiutant



Dołączył: 06 Gru 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 1:22, 25 Gru 2009    Temat postu:

zajebiste ja tez bym chciał kogoś takiego poznac nie musi byc nawet tak romantycznie:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pablo49
Adept



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pią 10:05, 25 Gru 2009    Temat postu:

Obudziłem się około dziewiątej. Jak dla mnie było to bardzo późno. Nie lubiłem długo spać. Gdy tylko otworzyłem oczy, ujrzałem jego oblicze. Nadal spał. Uświadomiłem sobie, że te wszystkie przeżycia to nie był sen. Mojego szczęścia nie umiałem opisać żadnymi słowami. Nagle z ciągle przygnębionego, smutnego chłopaka, który nie miał zbyt wielu przyjaciół, przerodziłem się w otwartego, uśmiechniętego mężczyznę, który ma o kogo walczyć i dla kogo żyć.
- Daniu - zamruczał Gabryś - śniłeś mi się.
- Daniu? - zapytałem. - Co to za zdrobnienie?
- A tak jakoś, samo wyszło - zaśmiał się.
- O czym był ten sen?
- Byłeś tam ty, widziałem moich rodziców. Wyglądali jak żywi. Byliśmy razem, przy nich - gdy mówił o rodzicach, bardzo się wzruszył.
- Twoi rodzice zawsze będą przy tobie - pocieszałem go.
- Wiem. I ty też musisz być - zaśmiał się przez łzy.
- Tak jest, proszę pana.
Na dworze było bardzo zimno. Przez okno widziałem ludzi, którzy prawdopodobnie szli na mszę do kościoła. Ja i mój chłopak, po ubraniu i ogarnięciu się, zeszliśmy do stołówki na śniadanie. Na szczęście jeden posiłek każdego dnia mieliśmy wykupiony. W ogromnej sali jadalnej byliśmy tylko my dwoje. No i oczywiście kelner, który przynosił jedzenie. Bardzo dziwnie się na nas patrzył, ale jakoś mnie to zupełnie nie obchodziło. Po śniadaniu wróciliśmy do pokoju i zaczęliśmy snuć plany na cały dzień. W różnych przewodnikach wyszukaliśmy ciekawych miejsc i obraliśmy trasę podróży. Około dwunastej wyszliśmy z hotelu, wcześniej opłaciłem nasz pobyt do 27 grudnia.
- Gdy wrócimy do pensjonatu, oddam ci część pieniędzy, a w Poznaniu resztę - mówił zakłopotany Gabryś.- Nie wiedziałem, że ten hotel jest taki drogi. - mówił, a ja uświadomiłem sobie, że mogłem nie brać go ze sobą do recepcji, kiedy płaciłem.
- Ale to ja zabrałem cię tutaj, ja to wymyśliłem, zorganizowałem i to ja płacę za „nasze wczasy” - uniosłem się dumą i uśmiechnąłem się.
- Nie mogę na tobie żerować - nadal wypominał mi chłopak.
- Powiedziałem jasno i wyraźnie. Nie będę brał od ciebie żadnych pieniędzy.
- Jeszcze do tego wrócimy - zakończył. - Nie chcę się teraz z tobą kłócić.
Po obejrzeniu słynnej fontanny Neptuna weszliśmy do małej, na szczęście otwartej restauracji, na obiad. Zjedliśmy pyszną rybę, której smaku nigdy nie zapomnę. Jednak nie zapomnę też mojego zdziwienia, gdy wkładając rękę do kieszeni, zastałem tam... pustkę.
- Nie mam portfela - wykrzyknąłem.
- Jak to?- pytał Gabryś - sprawdź dokładnie.
- Kiedy ja go nie mam- denerwowałem się.- Musiał mi gdzieś wypaść albo ktoś mi go ukradł.
Szybkim krokiem wyszedłem z restauracji, za obiad zapłacił Rysio. Mógł poczuć się jak sponsor. Po trzydziestu minutach byliśmy w hotelu. Nie zwracając uwagi na wołającą mnie recepcjonistkę, pobiegłem do pokoju. Mojego portfela nie było nigdzie. Miałem tam pieniądze, dokumenty, wszystko. Strasznie się zdenerwowałem. Biegałem po pokoju, przewracając różne przedmioty. Nie wiedziałem co mam zrobić w takiej sytuacji. W tej chwili do pokoju wszedł Gabriel.
- Proszę - powiedział i wręczył mi portfel.
- Co? Jak to? Gdzie był? Skąd go masz? - wypytywałem chłopaka.
Nie liczyły się do mnie odpowiedzi. Najważniejsze, że portfel się znalazł.
- Zostawiłeś go w recepcji, gdy płaciłeś za pokój - wyjaśnił Rysio.
Zrobiło mi się bardzo głupio. Oskarżałem ludzi o kradzież, a to z własnego roztargnienia zgubiłem tak cenną rzecz. Z wrażenia usiadłem na łóżku. Gabryś usiadł obok mnie. Przytuliliśmy się. Był taki cieplutki. W jego ramionach czułem się tak bezpiecznie, tak dobrze. Dziękowałem mu za to, że jest.
- Przepraszam, narobiłem tyle zamieszania - mówiłem do niego.
- Nic się nie stało. Zaliczmy ten incydent do jednej z bardzo ciekawych przygód. Co ty na to?- zapytał.
Przytaknąłem. Byłem szczęśliwy, że mam przy sobie kogoś tak wspaniałego. On nawet zgubienie portfela potrafił obrócić w żart. Po chwili rozmowy oboje śmialiśmy się z całego wydarzenia.
Tego dnia poszliśmy jeszcze tylko na plażę. Usiedliśmy na jednej z ławek i patrzeliśmy w morze. Musieliśmy wyglądać bardzo dziwnie. Ubrani w zimowe kurtki siedzieliśmy jak dwa pingwiny na plaży. W pewnej chwili Gabriel objął mnie ręką. Przytuliliśmy się do siebie. Bardzo mocno. Nie zważałem na to, co pomyślą inni ludzie. Ja byłem dla niego, a on był dla mnie. Przesiedzieliśmy tak sporo czasu.
- Kocham cię - powiedział Gabryś, po bardzo długiej chwili ciszy.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem.
W tej chwili spojrzeliśmy się na siebie i pocałowaliśmy się. Było tak romantycznie, jak jeszcze nigdy w moim życiu nie było. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem stąpającym po ziemi.

-------------------------------------------------------------------------------

Zastanawiam się, czy dalej pisać to opowiadanie.
Może tak je już zakończę.
Boję się, że nie wnoszę tutaj nic pożytecznego.
Decyzja należy do Was.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.
Gość






PostWysłany: Pią 11:28, 25 Gru 2009    Temat postu:

Dalej, dalej, dalej! :-D Świetne opowiadanie
Powrót do góry
Zol@
Dyskutant



Dołączył: 25 Gru 2008
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Grodzisk Mazowiecki

PostWysłany: Pią 11:31, 25 Gru 2009    Temat postu:

Masz pisać !!! Fajnie ze to opisałeś

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin