Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Coming out?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inc
Debiutant



Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:26, 26 Maj 2012    Temat postu:

Świetnie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 11:50, 03 Cze 2012    Temat postu:

Po długiej przerwie kolejna część opowiadania. Życzę przyjemnej lektury.


Część dziewiętnasta(19)


W poniedziałek obudziły mnie jakieś niepokojące odgłosy, w żaden sposób nie pasowały mi do porannych hałasów w domu, byłem totalnie zaspany, zidentyfikowałem tylko Jarka śpiącego obok, z lubością chłonąłem zapach jego rozgrzanego ciała. Poza Jarkiem nic mi się nie zgadzało, nawet łóżko, na którym spałem. Potoczyłem błędnym wzrokiem po otoczeniu, to nawet nie był mój pokój. Po dłuższej chwili przypomniało mi się, gdzie jestem.
Wczorajszy spacer po Krakowie trwał bardzo długo, dlatego wróciliśmy późno, potem tylko szybki prysznic i do spania. Cieszyłem się, bo pomimo propozycji Piotrka, Jarek wolał spać razem ze mną, niż na rozkładanej sofie w salonie. Piotrek miał rzeczywiście rację, razem było nam trochę ciasno, to łóżko było mniejsze od mojego, ale miało to również dodatnie strony, mogłem się bezkarnie przytulać do Jarka pod pozorem ciasnoty, jemu to nie przeszkadzało. Wykorzystałem to przy zasypianiu, przytuliłem się do niego, nie, to raczej niewłaściwe określenie, ja do niego przywarłem i zasypiając, cały czas czułem upajającą mieszkankę, jego zapach wymieszamy z aromatem cytrusowego żelu do mycia, którego używał pod prysznicem. Zasnąłem błyskawicznie, przez sen czułem, jak Jarek się wiercił się jeszcze, a może mi się to tylko zdawało.
Odgłosy ucichły, usłyszałem trzask zamykanych drzwi, zapewne Mikołaj i Piotrek wyszli do pracy. Uspokojony ponownie przytuliłem się do Jarka i zasnąłem.

Ponownie obudziło mnie szarpanie za ramię i lekko zdenerwowany głos Jarka.
- Grzesiek wstawaj, nigdzie nie znalazłem mielonej kawy, więc włączyłem ekspres i chyba go zepsułem, pięknie się kuna zaczął nasz pobyt tutaj.
- Jaki ekspres? – byłem jeszcze zaspany i nie za bardzo docierało, co do mnie mówił.
- Włączyłem ekspres, bo chciałem zrobić kawę i dopiero wtedy cię obudzić, a on zaczął mrugać na czerwono!
- Mówisz, że ekspres mruga do ciebie na czerwono i to ci się nie podoba? – zapytałem ironicznie już dobudzony.
- Wszystko jak się zepsuje, to mruga na czerwono, albo w ogóle nie działa – odparł zrezygnowanym głosem Jarek.
Poszliśmy razem do kuchni, na ekspresie świeciło się zielone światełko świadczące o gotowości do robienia kawy, przyjrzałem się ustrojstwu dokładnie. Wyglądało na to, że nawet jak z jakichś powodów wcześniej mrugał na czerwono, to już mu to przeszło. Ustawienia były chyba odpowiednie, podstawiłem dwie filiżanki, które leżały wcześniej na górnej części ekspresu, ze zdziwieniem zauważyłem, że są lekko podgrzane, wdusiłem przycisk start, przez chwilę nic się nie działo, po chwili coś w środku szczęknęło i zajęczał młynek, po kolejnej chwili i kilku syknięciach wydobywających się z wnętrza urządzenia do filiżanek popłynęły dwie ciemnobrązowe spienione strużki i po kuchni rozniósł się miły aromat kawy.
Jarek przypatrywał się temu wszystkiemu z miną wioskowego przygłupa, miałem wrażenie, że gdybym wtedy głośniej tupnął, to uciekłby z krzykiem.
- Widzisz Jarek, do wszystkiego trzeba mieć odpowiednie podejście, pewnikiem ciebie to ustrojstwo nie polubiło, wyczuło coś za jeden, nie dość, że ze wsi, to jeszcze heteryk i dlatego łypało na ciebie czerwonym okiem, a może wręcz przeciwnie i po prostu ekspres chciał zbajerować apetycznego buraczka? – Jarek miał mord w oczach.
Przezornie podałem mu filiżankę z kawą, przynajmniej będzie miał ręce czymś zajęte. Sam rozejrzałem się za cukrem. Zlokalizowałem cukierniczkę, jednak po zajrzeniu do środka zacząłem mieć wątpliwości, zawartość miała jasnobrązowy kolor i była dziwnie wilgotna, a nie sypka, mimo wszystko wsypałem mu do kawy dwie łyżeczki.
- Pomieszać Jaro, żeby ci się cukier rozpuścił? – wyszło to znowu ironicznie, chociaż tym razem nie miałem takiego zamiaru, chciałem być po prostu miły.
- Będziesz chciał się w nocy przytulić do mnie? Takiego wała jak Polska cała, dzisiaj będę nocował w salonie – odgryzł się Jarek.
Groźba była jak najbardziej realna, a że chciałem się znowu poprzytulać do niego w nocy, więc przezornie milczałem.
- Co to za brązowe świństwo wsypałeś mi do filiżanki? – zapytał tryumfującym głosem, widząc moją pokorną minę.
- Cukier, pewnie trzcinowy albo klonowy – błysnąłem wiedzą, bardziej zgadując, niż będąc pewnym.
- Pedałki chatę mają wypasioną, dom na wsi też niezły, fura jak ta lala, a na normalny cukier ich nie stać? – w głosie Jarka wyczułem autentyczne zdziwienie.
- Ten jest dużo droższy od białego i podobno zdrowszy, pewnie, dlatego go używają – pospieszyłem z odpowiedzią.
- Fanaberie. To jeszcze mi wytłumacz, dlaczego ten ekspres wcześniej migał na czerwono? – tym razem to Jarek był ironiczny albo mi się tak wydawało.
- Nie wiem, może potrzebuje czasu po włączeniu, zanim da się parzyć kawę, a może była jakaś inna przyczyna – odpowiedziałem pojednawczo.
- Cholera siądźmy gdzieś z tą kawą, bo mnie nogi bolą od wczorajszego łażenia, zrobiliśmy chyba z piętnaście kilometrów – utyskiwał Jarek.
Wyszliśmy na balkon, jednak od razu cofaliśmy się do mieszkania, okazało się, że jedyną barierką jest przezroczysta szyba i kawałek nierdzewnej rurki a my byliśmy w samych bokserkach. Szybko ubraliśmy spodenki i ponownie wyszliśmy na balkon, jakaś kobieta z balkonu obok powiedziała do nas dzień dobry, jak przystało na grzecznych chłopców, odpowiedzieliśmy jej kulturalnie. Przyglądała nam się dosyć uważnie. Nie zwracając na nią uwagi, usiedliśmy na ratanowych fotelach ustawionych obok stolika z granitowym blatem.
- Cholera czuję się tutaj jak taki, co to się publicznie obnaża – powiedział Jarek ściszonym głosem, tak żeby kobieta go nie słyszała.
- Ekshibicjonista? Co się dziwisz w kilku takich blokach mieszka więcej ludzi niż w naszej całej wsi rozciągniętej na kilka kilometrów, to i ma się wrażenie, jakby wszyscy wszystkich podglądali, chociaż u nas plotki się pewnie szybciej rozchodzą niż tutaj – powiedziałem.
- Co ona się tak na nas lipi? – zapytał ściszonym głosem Jarek, wskazując dyskretnym ruchem głowy na sąsiedni balkon.
- Ty heteryk powinieneś ją zrozumieć, widzi świeży, młody, skąpo ubrany towar, to ogląda, co w tym dziwnego? – skwitowałem jego pytanie.
- A może tak nas ogląda, bo wie, że sąsiedzi są pedziami i myśli, że jesteśmy ich świeżym towarem – zrewanżował mi się Jarek.
- Wątpię czy Mikołaj i Piotrek manifestują swój związek przed sąsiadami, we wsi nikt o nich nie wie, to, dlaczego tutaj miałoby być inaczej – wyraziłem swoją wątpliwość w przypuszczenia Jarka.
Wymianę zdań prowadziliśmy ściszonym głosem.
- Całkiem niezła – dodałem głośniej.
Dotarło to do właściwych uszu, bo po chwili kobieta znikła z balkonu. Nie interesuję się za bardzo kobietami, ale ta wyglądała całkiem interesująco, średniego wzrostu, szczupła, przyjemna pociągła i opalona twarz otoczona burzą kasztanowych włosów, około trzydziestki.
Na twarzy Jarka odmalowało się zdziwienie, z niedowierzaniem pokręcił głowa i powiedział.
- Co miasto potrafi zrobić z wiejskiego pedałka? Nawet mu się tu kobiety podobają!
- To, że mi się podobają, nie oznacza wcale, że mnie pociągają chłopski filozofie, bądź taki miły i nie oznajmiaj wszem wobec, że jestem gejem – wysyczałem przez zaciśnięte zęby ze wściekłością, kładąc szczególny nacisk na słowo gej.
Jarek rozejrzał się niespokojnie dookoła, chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że ktoś mógłby usłyszeć to, co do mnie mówił.
- Sorki Grzech, naprawdę nie chciałem, zapomniałem, gdzie jestem i że ktoś to może usłyszeć, chodźmy lepiej do środka, zanim znowu coś palnę bez zastanowienia – zaproponował.
Weszliśmy do mieszkania, kawę skończyliśmy, zastanawiałem się nad śniadaniem i dalszymi planami.
- Grzech na blacie w kuchni leżał liścik do ciebie – powiedział, podając mi złożoną na pół kartkę papieru.
Rozłożyłem kartkę i pierwsze, na co spojrzałem to podpis Mikołaja. Przeczytałem głośno „Grzesiek śniadanie musicie zrobić sobie sami, potem powłóczcie się po mieście. Klucze od mieszkania leżą na szafce w przedpokoju. My wrócimy około siedemnastej i się wami zajmiemy.”
- To, co robimy? Śniadanie i na miasto? – zapytałem.
- Może śniadanie zjemy na mieście, ale najpierw zobaczmy, jak mieszkają pedały – zaproponował Jarek.
- Jarek na mózg ci coś padło, przegrzałeś się w nocy, zapytam wprost, coś cię pojebało z tymi pedałami dzisiaj, nie możesz się normalnie zachowywać? Wiedziałeś, do kogo jedziesz i jakoś ci to nie przeszkadzało, a dzisiaj już kolejny raz słyszę określenie pedały, przestań być taki przypałowy i zbastuj z tym określeniem, bo zaczynasz mnie tym wkurzać, wydawało mi się, że nic do nas nie masz, a może jednak masz? – wyrzuciłem z siebie.
Najwyraźniej mój wybuch zdziwił Jarka, stał nieruchomo, wpatrując się we mnie. Zdecydowanie mu coś odbiło, a może on jest zwykłym homofobem i tylko mnie traktuje inaczej, bo znamy się od małego, znaczy prawie od urodzenia, a z zaakceptowaniem innych ma problem. Spodziewałem się, że zaraz mi coś chamsko odpyskuje, wiec zdziwiłem się, gdy usłyszałem tylko krótkie,
- Dobrze. Obejrzyjmy w końcu to mieszkanie?
- Co dobrze?
- Nie będę więcej używał określenia pedały. Przecież ci o to chodziło tak? – dopowiedział.
Takie ugodowe postawienie sprawy mnie tylko jeszcze bardziej rozsierdziło.
- Jaro masz z tym problem? Po tym wszystkim, co ze mną robiłeś i mi proponowałeś, czknęło ci się teraz fobią do gejów?
- Grzech to nie w tym rzecz, popatrz, oni opływają w dostatki, jego fura kosztuje więcej niż nasz dom, a mój stary całe życie zapierdala i ma wielkie gówno – powiedział dziwnie rozżalony, a mi ręce opadły.
Wszystkiego się spodziewałem, ale nie tego, że Jarek zazdrości im kasy, a może to jakaś inna kombinacja, cholera wie, czego jeszcze. Zastanawiałem się, jak dobrze znam Jarka i czym mnie jeszcze zaskoczy. Nigdy wcześniej niedane mi było poznać go z tej strony, owszem wiedziałem, że rodzina Jarka żyje dużo skromniej od mojej, ale on nigdy nie był o to zazdrosny, a teraz wyłazi to z niego. Postanowiłem przemówić mu do rozumu.
- Jarek samochód jest służbowy, zerknij na tył, jest tam adres strony internetowej firmy, w której pracuje Piotrek, na prywatnym aucie pewnie nie umieszczałby adresu firmy. Poza tym on jest dyrektorem w tej firmie, a twój stary, zanim zwolnili go za chlanie wódy, był zwykłym robotnikiem, a gdyby ci to nie wystarczało, to twój stary musiał wykarmić i ubrać siedmioro dzieci, Piotrek nie musiał nikogo karmić, ubierać i łożyć na niego. Pewnie znalazłbym jeszcze więcej powodów, dla których Piotrek ma się lepiej od twojego ojca, ale czy muszę je wymieniać? Nie wystarczy ci to, że Piotrek dał nam nieźle zarobić i że razem z Mikołajem traktują nas jak znajomych, a nie najemnych roboli, na dodatek zaprosili nas do siebie, to nic dla ciebie nie znaczy?
- Niby tak, pewnie znowu masz rację? Wkurzasz mnie już tym – powiedział, uśmiechając się.
Myślałem, że będzie trochę wściekły za to, co powiedziałem o jego ojcu, ale nie, później w rozmowie potwierdził mi to, że gdyby nie picie jego starego to mieliby się całkiem dobrze. Więcej już nie usłyszałem, żeby Jarek używał słowa pedał na określenie Piotrka lub Mikołaja. Mówiąc o nich, używał ich imion, odniosłem również wrażenie, że przestał im też zazdrościć, niemniej jednak to zachowanie Jarka zapadło mi w pamięci.
Spokojnie obejrzeliśmy mieszkanie. Kontrastowały ze sobą jasne kolory ścian i ciemne podłóg, minimalistyczna ilość mebli, uzupełniona systemem pojemnych wnękowych szaf. Wszystko ze sobą współgrało i tworzyło przytulną całość, dominowało drewno, skóra, stal nierdzewna i kamień. Jarek miał całkowitą rację, tu wszędzie czuć było kasę, całe mieszkanie wyglądało jak wzięte prosto z katalogu.
- Grzesiek jak się przyzwyczaisz do mieszkania wśród takich luksusów, to na wieś przestaniesz przyjeżdżać – Jarek skwitował lustrację mieszkania.
- Robi wrażenie, chociaż na pierwszy rzut oka wygląda, jakby na meblach oszczędzali – przyznałem mu rację i dodałem – Jednak na wieś nie przestanę przyjeżdżać, zresztą jeszcze nic nie wiadomo, zobaczymy czy mnie tu przyjmą do szkoły.
- Przyjmą, oceny masz dobre, nauka problemu ci nie sprawia, to, dlaczego mieliby nie przyjąć? – zapytał, wcale nie oczekując odpowiedzi.

Trochę obawiałem się rozmowy z dyrektorem szkoły, owszem mam dobre oceny i nauka nigdy nie stanowiła dla mnie problemu, raczej jedynym problemem było moje lenistwo, bo gdyby nie to, to oceny miałbym jeszcze lepsze. Zastanawiałem się, co mam odpowiedzieć, kiedy zostanę zapytany o powód przeniesienia się ze swojej dotychczasowej szkoły. Nie powiem, ale liczyłem, że ten problem rozwiąże za mnie Piotrek.
W czwartek byłem umówiony na rozmowę decydująca o mojej przyszłości. Piotrek poinstruował mnie wcześniej, jak mam się zachować, nie trwało to długo. Jego wywód zawarł się w słowach;
- Po prostu bądź sobą i szczerze odpowiadaj na pytania.
To spowodowało, że jeszcze bardziej się denerwowałem. Poszedłem odpowiednio na tę okazję ubrany, pomimo panującego upału wbiłem się w koszulę, spodnie w kant i półbuty, zazdrościłem Jarkowi, który mi towarzyszył ubrany w koszulkę, krótkie spodenki i sandały. Przed wejściem życzył mi powodzenia i dodał, że poczeka na mnie, niezależnie ile potrwa rozmowa. Nie zdążyłem jeszcze wejść do budynku, a on już zagadywał do przechodzącej dziewczyny. Portier czy raczej woźny w szkole popatrzył na mnie zdziwiony, zaczął już rozprawiać, że na rozpoczęcie roku szkolnego przyszedłem za wcześnie.
- Jestem umówiony z dyrektorem na rozmowę – przerwałem mu.
- A ja już myślałem, że pilny uczeń się trafił i doczekać końca wakacji nie może – odparł, uśmiechając się i wyjaśnił mi jak trafić do gabinetu dyrektora.
W szkole krzątała się ekipa remontowa, malowali ściany na parterze, stosując się do wskazówek portiera, wszedłem do sekretariatu drzwi były otwarte, ale w środku nikogo nie było. Stremowany zapukałem do drzwi z tabliczką „Dyrektor” i po usłyszeniu zaproszenia wszedłem. Za biurkiem siedział około czterdziestoletni mężczyzna, przedstawiłem się i wyjaśniłem powód swojej wizyty.
- Tak, pamiętam, spotkanie umówił Piotr, chcesz się przenieść do naszego liceum – powiedział, sympatycznie się uśmiechając i wstając zza biurka.
Podszedł do mnie i się przedstawił, nie dosłyszałem wyraźnie nazwiska, zrozumiałem wyraźnie tylko końcówkę …palski Michał, gestem wskazał na fotele i ławę stojące w rogu pomieszczenia.
- A skąd cię przywiało przeznaczenie młody człowieku – zapytał.
Odpowiedziałem, wymieniając nazwę miejscowości, gdzie mieszkałem oraz lokalizację swojej dotychczasowej szkoły, widząc jego pytające spojrzenie, postanowiłem bardziej rozwinąć swoją wypowiedź, dodając do tego opis okolicy oraz trochę historii dotyczącej rodzinnych stron.
- Widzę, że z polskiego i historii nie będziesz miał kłopotów – podsumował moje dotychczasowe starania.
To pozwoliło mi się rozluźnić, później padły pytania o moją rodzinę, o to jak radziłem sobie z nauką w dotychczasowej szkole i wiele innych pytań. Przy każdym kolejnym pytaniu czułem się coraz bardziej pewny siebie, sprawił to sposób, w jaki je zadawał i atmosfera, jaką stworzył podczas tej rozmowy.
- A dlaczego wybrałeś akurat naszą szkołę – zapytał dyrektor.
Na moment mnie zmroziło, popatrzyłem na jego dobroduszną twarz. Mam mu ściemniać, pomyślałem gorączkowo i przypomniałem sobie radę Piotra.
- Tak naprawdę to nie ja wybierałem – zacząłem najtrudniejszy dla mnie fragment rozmowy - To Piotr mi zaproponował, żebym ze względu na sytuację tam gdzie dotychczas mieszkałem, przeniósł się gdzie indziej i zmienił szkołę. Zaproponował zamieszkanie u siebie oraz zaproponował mi właśnie to liceum…
Opowiedziałem mu prawie wszystko, o pracy u Piotrka i o swoich problemach i o tym jak rodzice się zamartwiali całą sytuacją. Skończyłem mówić i czekałem z obawą na jego reakcję, żałowałem, że zebrało mi się na szczerość, widząc jego minę.
Poprosił o pokazanie świadectw z gimnazjum i liceum, podałem mu, zapoznał się z nimi w milczeniu.
- Sporo przeszedłeś młody człowieku, mam tylko nadzieję, że w Krakowie wszystko poukłada się po twojej myśli, w razie jakichkolwiek problemów zawsze możesz się do mnie zwrócić, jednak ostrzegam cię, przyłóż się pilnie do nauki od samego początku, zmiana szkoły przed maturą to duże wyzwanie, inni nauczyciele, inne wymagania, niech ci też nie zawróci w głowie zmiana miejsca zamieszkania, duże miasto, wiele nowych możliwości to kusi, a na koniec jeszcze jedna przestroga, nie znoszę wagarowiczów, w tym nawet Piotr ci nie pomoże i to nawet święty Piotr – zakończył soją wypowiedź.
- Nie jestem wagarowiczem i obiecuję przykładać się solidnie do nauki – zapewniłem go.
Na koniec opowiedział mi historię liceum i wyjaśnił mi jak dokonać wszystkich formalności związanych z przeniesieniem.
- Widzimy się na rozpoczęciu roku szkolnego – tymi słowami zakończył spotkanie dyrektor.
Wychodząc z gabinetu, poczułem ulgę i uświadomiłem sobie, jak bardzo bałem się wcześniej tej rozmowy, dobrze, że trafiłem na tak wyrozumiałego i miłego faceta, jednak Piotra w tym zasługa, bo to on mnie skierował do tej szkoły. Nie zdawałem sobie sprawy, że cała rozmowa trwała ponad półtorej godziny, uświadomił mi to Jarek.
- Chłopie już miałem szturmować szkołę, żeby cię odbić, coś ty tyle tam robił? I jak poszło?
- Od pierwszego września zaczynam tutaj, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że tyle to trwało, dyro to miły facet – odpowiedziałem na jego pytanie.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca, żaden dyr nie jest miły, to tylko pozory, żeby zwabić niewinne ofiary, aby później przypiekać je kagankiem oświaty, pamiętaj dyr to zawsze funkcjonariusz systemu, który próbuje wyprać nasze mózgi – podzielił się Jarek ze mną swoimi poglądami na szkołę.
Wieczorem w czwórkę świętowaliśmy moje przyjęcie do nowej szkoły, to znaczy świętował Piotr i Mikołaj, bo nam pozwolili wypić tylko po jednym piwie.

Tydzień zleciał nam bardzo szybko, w piątek wieczorem wracaliśmy na wieś. Z prawdziwą ulgą przywitałem znajome krajobrazy. To był tydzień, pełny wrażeń, przez całe dotychczasowe życie nie zwiedziłem tylu miejsc, co przez ten tydzień, Piotrek z Mikołajem załatwili nam wejściówki, do co ciekawszych muzeów, nie dociekałem, skąd je mieli, ale na moje żachnięcie ile to kosztuje, Mikołaj wyjaśnił z uśmiechem, że to w ramach sponsoringu ich firmy dla gości. Z Jarkiem codziennie od rana zajęci byliśmy zwiedzaniem, później powrót do domu, przygotowywaliśmy obiad, a wieczorem już w czwórkę znowu wybieraliśmy się połazić po Krakowie, kolację jedliśmy zazwyczaj w mieście, wracając późnym wieczorem do domu. Jarek nie zrealizował swojej groźby i co wieczór zasypiałem przytulony do niego, do końca pobytu zachowywał się wzorowo, nieco tylko narzekał na nadmiar łażenia i zwiedzania, natomiast ekscytował się strasznie lotem widokowym balonem, przy każdej rozmowie nawiązywał do tego.
Dzisiejszy wieczór też nie zapowiadał się spokojnie, wiedziałem, że będę musiał wszystko zrelacjonować rodzince i pokazać zdjęcia, pomimo że na bieżąco informowałem ich o wszystkim w trakcie rozmów telefonicznych.

cdn


Serdecznie pozdrawiam czytelników.


PS. Dziękuję za wszystkie komentarze oraz za przywołanie mnie do porządku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Wto 9:06, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 13:30, 03 Cze 2012    Temat postu:

Wreszcie jest, przeczytałem z zapartym tchem. no wprost zaje..., błagam o jak najszybsze dodanie kolejnego odcinka, nie ociągaj się i nie daj się prosić pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inc
Debiutant



Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 21:34, 03 Cze 2012    Temat postu:

Jest wedle obietnicy Smile Super! Czekam na więcej. Byłoby miło jakby następny epizod był nieco wcześniej niż za kilka tygodni, ale lepsze to niż nic. Jak zwykle czyta się nieziemsko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 20:30, 04 Cze 2012    Temat postu:

Bardzo dobra część. Myślę, że więcej pisać nie trzeba, ponieważ Twój talent pisarski jest niezaprzeczalny. Mam jedynie nadzieję że nie każesz długo czekać na dalsze losy bohaterów.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 20:31, 04 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
gres15
Debiutant



Dołączył: 21 Kwi 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Londyn

PostWysłany: Pon 21:53, 04 Cze 2012    Temat postu:

Dziękuje za kolejną część opowiadania. Jest ono jak zwykle świetne.
Pragnę także przeprosić za wcześniejszy komentarz, może byłem w nim zbyt nachalny, ale nie mogłem się doczekać kontynuacji, gdyż opwiadanie to jest dla mnie bardzo ważne. Odkrywam w nim piękno tego świata, które tak ciężko mi dostrzec w rzeczywistości.
Dlatego jeszcze raz DZIĘKUJE że mnie nie zawiodłeś i piszesz dalej, a także oczywiście proszę o więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 12:07, 05 Cze 2012    Temat postu:

Piotrze podzielam zdanie przedmowcow, jak dla mnie rewelacja. A ten lot balonem widokowym to jakaś aluzja Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 19:33, 06 Cze 2012    Temat postu:

Słaba ta część! Prawie dwa miesiące czekania i takie rozczarowanie tym, co tu nam PISAREK zaprezentował. Dziwi mnie opinia, wcześniejszych forumowiczów, którzy się wypowiedzieli. Niestety nie podzielam słów: "no wprost zaje..."; "super"; "bardzo dobra część". Na pewno ta część nie jest rewelacyjna, wręcz przeciwnie!


Pozdrawiam, gorąca wielbicielka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 23:04, 06 Cze 2012    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze.
Krystyna nie będę składał publicznie samokrytyki, bo to kojarzy mi się z czasami przeszłymi, teraz uważanymi za okres błędów i wypaczeń w powojennej historii Polski, zresztą jakoś nie pałam miłością do tamtego okresu, do samokrytyki też nie (a czemu nie? Skoro teraz już nie ma jedynie słusznych idei to mogę sobie pogrymasić).
I nawet nie jestem wcale zaskoczony Twoją krytyką, jedyne co mnie w Twoim komentarzu zaskoczyło to podpis, cytuję "gorąca wielbicielka".
Ten swoisty podpis - wyznanie, traktuję z należną mu ironią, bo nie przypominam sobie żadnego Twojego wcześniejszego komentarza pod jakimkolwiek moim opowiadaniem, a jedynie wypomnienie o głaskaniu się po jajkach skierowane do "bochniaczka23" a może mi pamięć szwankuje?
Skąd nagle to gorące uczucie niczym nie poprzedzone?


Pozdrawiam, Piotr

PS. Przepraszam, w swoim zadufaniu nie wziąłem pod uwagę tego, że określenie "gorąca wielbicielka" jest związane li tylko z ciepłotą Twojego ciała. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Śro 23:09, 06 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 0:20, 07 Cze 2012    Temat postu:

Ha i tu mnie masz. Po prostu ja już od dawna, po cichu, w skrytości "głaszczę, nie tylko Twoje jajka". Jako jeszcze nie zarejestrowany użytkownik miałam możliwość czytania tu opowiadań, nie czując potrzeby komentowania ich. Teraz to nadrabiam, z wielką, nieopisaną radością .

Coś dzwoni, ale nie wiesz w którym kościele. Ja dobrze pamiętam komu i co zarzucałam i "głaskanie jajeczek" miało się tyczyć nie tylko bochniaczka ale całej tutejszej świty. Zapewne zauważyłeś, że od jakiegoś czasu przykładam się do dodawania grosika od siebie pod opowiadaniami. I dopiero Cię "w jajkach zabolało" gdy w końcu odważyłam się dodać komentarz pod Twoim opowiadaniem. Oczywiście dążąc do perfekcji, po drodze jeszcze nie jedna krytyka mi nie wyjdzie, także, nie każde opowiadanie będę potrafiła ocenić, gdyż nie wszystko rozumiem i czasami po prostu zdarzy się, że jakaś historia do mnie nie przemówi.
Jednakże, jeśli, na tym forum pojawi się więcej komentarzy lotoskryś pod opowiadaniami znanych i lubianych, jak i tych mniej znanych autorów, to już wiedz, że coś się bardzo mocno dzieje. Jeśli gdzieś zauważysz, do tego, jakieś komentarze z mojej strony przy swoich opowiadaniach (zaraz po ich dodaniu przez Ciebie), to już wiedz, że lotoskryś się Tobą interesuje

Dziś mamy w Gdańsku wyjątkowo ciepłą noc, czego i innym forumowiczom życzę... takich "gorących nocy" jak ta dzisiejsza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lotosKryś dnia Czw 0:25, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 15:52, 07 Cze 2012    Temat postu:

Krystyna ręce mi opadły jak przeczytałem Twój ostatni komentarz, ja o dzbanku, Ty o wianku!!! Bardzo Cię proszę czytaj wprost to co napisałem, nie doszukując się podtekstów. W swoim komentarzu odniosłem się li tylko do gorącego wielbienia i stwierdziłem, że nie będę składał publicznej samokrytyki bo to nie te czasy.
Wydaje mi się, że widziałem tylko Twój jeden komentarz pod swoim opowiadaniem, ale nawet tego nie jestem pewien, czy było to pod moim opowiadaniem, lecz ten post jednak nie dotyczył oceny opowiadania, a głaskania się po jajkach. Czego i kogo to dotyczyło akurat dobrze pamiętam, ale bynajmniej nie chodziło mi o treść komentarza. Wracając do meritum, raptem doszukuję się jednego komentarza czego nie jestem pewien a tu czytam, że mam gorącą wielbicielkę, stąd napisałem że bardzo ironicznie to odebrałem.
Trudno mi uwierzyć zatem w to wielbienie, bez wcześniejszych dowodów uznania.

"I dopiero Cię "w jajkach zabolało" gdy w końcu odważyłam się dodać komentarz pod Twoim opowiadaniem."
Ani w jajkach ani w czym innym mnie nie zabolało. Trafiłaś jak kulą w płot Krystyna. Wcale nie zdziwiłbym się gdyby taka była ocena moich wszystkich opowiadań, a nie tylko ostatniego odcinka tego opowiadania i nawet to by mnie nie zabolało. Nie zabolało by mnie z bardzo prostej przyczyny, sam oceniam swoje opowiadania jako amatorszczyznę i pisaninę, a nie jako poważne pisanie, jak ma to miejsce w przypadku Homowego seksualisty i Patryka.
Moją ocenę tego odcinka znasz i zdania w tym temacie nie zmieniłem, publicznej samokrytyki nie zamierzam składać. Przyznaję, że byłem zdziwiony Twoim komentarzem, ponieważ swoją opinię już wcześniej mi przekazałaś, ale jeszcze większe zdziwienie wywołało przeczytanie słów "gorąca wielbicielka" pod tym komentarzem i po całej tej dyskusji dalej odbieram to jako ironię, niezależnie od tego czy była ona zamierzona czy też nie.
Tyle i jednocześnie aż tyle w tym temacie.

Pozdrawiam, Piotr

PS. Jakoś tego głaskania po jajkach nie czuję! Więc albo Twoje głaskanie jest nie dość dobre albo ja jestem tak gruboskórny. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 22:13, 07 Cze 2012    Temat postu:

Powiadają, że to kobiecie trzeba wszystko kilka razy tłumaczyć i chociaż, zapewne mają rację widzę, że i wśród mężczyzn znajdują się takie okazy. Jak Ci mam przekazać coś, na co ty jesteś zamknięty? Czytaj między wierszami, może wtedy znajdziesz odpowiedź na Twoje pytanie. Choć wydaje mi się, że już wystarczająco sobie wyjaśniliśmy, co trzeba.

Już dziś może bez pozdrowień Razz

Ps. Zdecydowanie jesteś gruboskórny a może i wręcz czucie w jajcach straciłeś, bo co jak, co ale w głaskaniu jaj to ja wprawę mam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lotosKryś dnia Czw 22:15, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 23:25, 07 Cze 2012    Temat postu:

Jestem pod wrażeniem tej namiętnej dyskusji
"P.S" Pisarku i Lotosie przepraszam za brak reakcji na telefony Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 23:38, 07 Cze 2012    Temat postu:

Myślę, że jakoś to przeżyjemy, Ty niedobry draniu Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 18:57, 28 Cze 2012    Temat postu:

Po długiej przerwie czas na kolejny odcinek. Życzę przyjemnej lektury.


Część dwudziesta(20)


Obudziłem się bardzo wcześnie, za oknem dopiero różowiło się niebo, świergot ptaków był niezwykle głośny, już dawno zauważyłem, że najgłośniej śpiewają o tej porze, zastanawiało mnie czy tak jest rzeczywiście, czy przypadkiem nie śpiewają zawsze tak samo, tylko później odgłosy dnia codziennego zagłuszają ich trele. Postanowiłem zostawić w spokoju ptaki. Pomimo tak wczesnej pory nie chciało mi się spać, odczuwałem dziwny niepokój. Uczucie to wynikało z tego, że tę noc spędziłem w łóżku sam. Byłem zmęczony pobytem w Krakowie, do tego nałożyło się siedzenie do późna, po to by opowiedzieć rodzince o wszystkich wrażeniach z wyjazdu, to razem spowodowało, że później zwaliłem się na łóżko prawie nieprzytomny i natychmiast zasnąłem.
Teraz brakowało mi bliskości Jarka, do której zdążyłem się przyzwyczaić w krótkim okresie. Tęskniłem za zniewalającą mieszanką zapachu jego ciała i żelu, którego używał pod prysznicem, tęskniłem za możliwością przytulenia się do niego. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo będzie mi tego brakowało. W Krakowie też się budziłem bardzo wcześnie, ale wystarczyło, że poczułem jego zapach i ciepło, przytulałem się do niego i zasypiałem ponownie, śpiąc jak niemowlę. Teraz mi tego brakowało.
W czasie tego wyjazdu z powodu wspólnego dzielenia łóżka, wielokrotnie myślałem nad wykorzystaniem tej sytuacji do czegoś więcej, jednak zawsze po zastanowieniu dochodziłem do wniosku, że byłoby to nie w porządku w stosunku do Jarka, dodatkowo krępowała mnie obecność w mieszkaniu innych osób. Przypuszczałem, że Mikołaj i Piotrek byli przekonani, że w nocy nie ograniczamy się tylko do snu, widziałem minę Piotra, gdy Jarek zrezygnował z noclegu na sofie w salonie, lecz mimo to coś mnie powstrzymywało. Jarek nawet zaproponował wspólne trzepanko, ale przypomniałem mu nasze wcześniejsze rozmowy na ten temat. Widząc moje sceptyczne nastawienie, więcej nie wyrwał się z podobną propozycją. Było jeszcze coś, jego teksty o pedałach trochę mnie ostudziły, a nawet zraziły. To było zupełnie kretyńskie z mojej strony, bo jednocześnie i chciałem i coś mnie powstrzymywało, sam siebie nie rozumiałem i swojego postępowania. Jednak pomijając jakiekolwiek aspekty seksu, to nie mogłem się doczekać każdego dnia pory, kiedy razem się położymy i będę mógł się do niego przytulić.
Wspólny wyjazd uświadomił mi coś jeszcze, nie było to dla mnie zaskoczeniem i tak wcześniej o tym wiedziałem, Jarek był heterykiem. Był pieprzonym heteroseksualistą w każdym centymetrze swojego przystojnego ciała, jednak dopiero ten wyjazd i bycie z nim przez dwadzieścia cztery godziny na dobę mi to uświadomiło. Nie przepuszczał żadnej okazji, wodził oczami za dziewczynami, wykorzystywał każdą nadarzającą się sposobność, żeby podrywać panienki i nie narzekał na brak powodzenia, gdyby nie fakt, że byliśmy u kogoś, nie miałem wątpliwości, z kim Jarek spędzałby noce. Od zarania naszej znajomości wiedziałem, że Jarek nie jest gejem, jednak nie przeszkadzało mi to skrycie się w nim podkochiwać, później nawet otwarcie o tym do niego mówić, zawsze miałem jednak jakiś cień nadziei, teraz widząc jego zachowanie, ta nadzieja znikła bezpowrotnie, uderzyło to we mnie bardzo boleśnie. Zastanawiałem się nad naszą znajomością, czy te wszystkie epizody po tym jak dowiedział się, że jestem gejem to była litość, zabawa, czy ciekawość, a może coś jeszcze innego? Ta myśl nie dawała mi spokoju, przyrzekłem sobie, że muszę to z nim wyjaśnić. Tak czy owak, cholernie mi go brakowało tego poranka.
Zagrzebałem się głębiej w pościel i zasnąłem, gdy ponownie się obudziłem była siódma, ptaki umilkły. Nie chciało mi się wstawać, nie miałem żadnego pomysłu jak spędzić dzień, Mikołaj wspomniał wczoraj, żebym wpadł do nich, jak nie będę miał innych planów, ale nie chciałem się im narzucać. Siedziałem im na głowie przez prawie tydzień, zapewne mają mnie już dość, zresztą jak nie teraz to jak się do nich wprowadzę, wtedy na pewno będą mnie mieli po dziurki w nosie. Za oknem dominowały chmury zapowiadające opady. Zniechęcony pogodą i brakiem planów zapadłem w drzemkę.

Obudziłem się znowu około dziesiątej, byłem zaspany i w dosyć podłym nastroju, w domu panowała niczym nie zmącona cisza. Pod prysznicem spłukałem resztki snu, stojąc przed lustrem i goląc się, przyglądałem się odbiciu, nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy byłem ostatni raz u fryzjera, zapuściłem się okropnie.
Po śniadaniu postanowiłem poprawić sobie humor i jednocześnie doprowadzić się do porządku, najwyższy czas na wizytę u fryzjera. Pomyślałem z przekąsem „Jestem piękny z natury, ale to nie znaczy, że nie trzeba mi czasem niewielkiej pomocy” i parsknąłem śmiechem. Niestety to oznaczało zmianę dotychczasowej fryzjerki i było równoznaczne z wyprawą do miasta, nie miałem ochoty oglądać niechętnych spojrzeń kierowanych w moją stronę u nas na wsi.
Przed centrum handlowym w mieście mignęła mi znajoma sylwetka, wydawało mi się, że to chłopak z równorzędnej klasy z liceum, nie miałem ochoty na spotkanie z nim, dlatego ominąłem go szerokim łukiem i skorzystałem z bocznego wejścia do galerii, poszedłem prosto do fryzjera. Zajęła się mną miła szatynka, mistrzyni nożyczek, operowała nimi tak szybko, że widziałem tylko odbijające się od nich błyski światła, trochę obawiałem się o swoje uszy i o to, jaki będzie końcowy efekt jej pracy. Pół godziny później wychodziłem z salonu z nową fryzurką, boki cieniowane maszynką, resztę mogłem przeczesać palcami i powstawało coś lekko niedbałego, a zarazem modnego, za pomocą grzebienia, można z tego było zrobić klasyczny przedziałek. Bardzo wygodne uczesanie, jak zapewniła mnie fryzjerka, wystarczyło przejechać po wilgotnych jeszcze włosach dłonią i tyle wystarczało do ich odpowiedniego ułożenia, efekt wizualny też mi się bardzo podobał.
Wizyta u fryzjera poprawiła mi nastrój, postanowiłem poprawić go sobie jeszcze bardziej i skorzystać z zarobionych u Piotrka pieniędzy, poszedłem rozejrzeć się za nowymi butami.

Stałem przed regałem z obuwiem sportowym i zastanawiałem się, jakie buty wybrać do przymierzenia, gdy usłyszałem swoje imię i odruchowo się odwróciłem. Potrzebowałem chwili, żeby w stojącym przede mną chłopaku rozpoznać Krystiana, kolegę z klasy. Zawsze miły, nigdy nikogo nie obraził i absolutnie nie rzucał się w oczy. W klasie siedział zwykle w ostatniej ławce i nie kolegował się z nikim. Spokojny uśmiech, nawet cienia indywidualności, przypominał kameleona, który wtapia się w otoczenie tak, że jest trudny do dostrzeżenia, a charakter zawsze dopasowywał do rozmówcy. Mimo że znałem go od dawna, miałbym trudności, gdybym miał określić kolor jego włosów. Może ciemny blond. Przyjrzałem się mu, dobrze, zgadłem, tak ciemny blondyn. Nie jest brzydki, można powiedzieć, że jest nawet przystojny, ale przeciętny, niczym się nie wyróżnia. Przeciętnego wzrostu, przeciętnie zbudowany i zawsze podejrzewałem, że jest gejem, choć trudno było powiedzieć to na pewno. Miał na sobie czarne spodnie, cienki czarny sweter z długimi rękawami, które podciągnął do łokci, eleganckie czarne mokasyny. Włosy krótko obcięte. Zwykle widziałem go w stroju niedbałym, w rozczłapanych adidasach i z długimi włosami, dlatego nie od razu go rozpoznałam.
- Zmieniłeś wygląd? - spytałem.
Patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu.
- Za czym się rozglądasz? - zapytał, jakby nie słyszał mojego wcześniej zadanego pytania.
- Buty – odpowiedziałem krótko.
- Podobno dziewczyny nigdy nie mają za wiele butów – zauważył, uśmiechnął się, głos miał spokojny, wydawało mi się, że słyszę w nim lekko kpiący ton.
Tym tekstem zdecydowanie zasłużył, żeby mu dołożyć. Najpierw bym mu dołożył, a potem bym go pocałował, przesunął dłonią po piersi, następnie po jego płaskim i twardym brzuchu, wreszcie po jego uroczym i twardym...
Wyrwałem się z zamyślenia i zaprotestowałem.
- Nie jestem dziewczyną!
- I nawet nie wyglądasz – zlustrował mnie uważnie, jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu i dodał – Jesteś zarąbiecie przystojnym chłopakiem i w dodatku gejem, przynajmniej tak wszyscy od jakiegoś czasu mówią, znaczy o tym geju, bo że jesteś przystojny, to nikt nie musi mi mówić.
- W ten sposób chcesz mi dać coś do zrozumienia, czy tylko nabijasz się ze mnie? – zapytałem zaskoczony jego tekstem.
Wybuchnął śmiechem, głębokim, naturalnym i zaraźliwym, patrzyłem na niego chwilę i sam zacząłem się śmiać.
- W obuwniczym przy rynku mają większy wybór i niższe ceny, chodźmy tam, po drodze wskoczymy czegoś się napić i pogadamy – zaproponował i objął mnie po przyjacielsku ramieniem.
Nie miałem nic przeciw temu ani przed wypiciem czegoś, ani przed zmianą sklepu, a tym bardziej przed jego dotykiem. Zaskoczył mnie jego gest, pomyślałem, że jak ktoś nas widzi w tej chwili razem, to jest przekonany, że ma przed sobą dwóch obejmujących się pedałów.
- Krystian może nie bądź taki koleżeński, bo i do ciebie przylgnie piętno pedała – zwróciłem mu uwagę, gestem głowy wskazując na jego rękę na swoim ramieniu.
- Grzesiek wali mnie to, na swój cudaczny sposób bardzo cię lubię, zawsze trzymałem się na uboczu, starając się nie zwracać na siebie uwagi, ale teraz nie ma dla mnie znaczenia, co inni sobie pomyślą – powiedział.
Poszliśmy do sklepu, o którym mówił, po drodze rozmawialiśmy o chłopakach z klasy. W sklepie przymierzyłem kilka par butów, wybrałem czarne adidasy na cienkiej podeszwie, co prawda teraz modne są białe, ale te mi się bardzo spodobały i były bardzo wygodne. Kiedy płaciłem za buty, Krystian zerknął na zegarek.
- Jak stoisz z czasem? – zapytał po wyjściu ze sklepu.
- Nigdzie się nie śpieszę – odpowiedziałem.
- Chodź ze mną, kogoś ci przedstawię.
Poszliśmy do rynku i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Zamówiliśmy pepsi z lodem do picia, było ciepło, ale nie upalnie, siedzieliśmy w milczeniu.
- Za chwilę zrozumiesz, że wtedy w sklepie to nie była żadna propozycja, ani nie nabijałem się z ciebie, po prostu stwierdziłem tylko fakt, że jesteś przystojny – powiedział Krystian, wstając.
Oniemiałem zaskoczony, do naszego stolika podeszła zgrabna i ładna blondynka.
- Grzesiek poznaj moją dziewczynę, ma na imię Marta, zmiana mojego wyglądu i nie tylko wyglądu to jej sprawka – przedstawił mi ją Krystian.
Po wzajemnym przedstawieniu się dopiłem pepsi i miałem zamiar umknąć, żeby im nie przeszkadzać, jednak Krystian mnie powstrzymał. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim i nie czułem się skrępowany. Głównie mówiliśmy o naszych przyszłych planach, zaskoczyłem ich, mówiąc o swoich przenosinach do Krakowa. Z Martą trochę pożartowaliśmy z Krystiana i jego poprzedniego wyglądu. Mile mi się z nimi spędzało czas, jednak burczenie w moim brzuchu przypominało mi nieustannie, że najwyższy czas na obiad. Popatrzyłem na zegarek, dochodziła siedemnasta. Wymieniliśmy się numerami telefonów i pożegnałem się z nimi, powoli powlokłem się na przystanek busa.

Podczas spotkania niebo zaniosło się jeszcze bardziej, teraz chmury wisiały nisko, były gęste o kolorze ołowiu, czułem, jakby na mnie napierały. Szedłem odruchowo, myśląc, jak łatwo ulegam złudzeniom, wystarczyło jedno głupio sformułowane zdanie, a ja już wyobrażałem sobie siebie i Krystiana razem, później koleżeńskie objęcie, które utwierdziło mnie w naiwnej nadziei i rozczarowanie, kiedy przedstawiał mi Martę, jednak pomimo swojego zawodu bardzo ich polubiłem, stanowili dobraną parę. Uświadomiłem sobie, że zazdroszczę Krystianowi, musiał się bardzo zadurzyć w niej, skoro tak bardzo się zmienił. Przechodziłem akurat koło sklepu komputerowego, przez szybę zobaczyłem Pawła, przystanąłem, stał odwrócony do mnie plecami i wyjaśniał coś dziewczynie, zapewne klientce, wskazując na ekran laptopa. W pierwszym odruchu miałem ochotę wejść do środka i przywitać się z nim, burczenie w brzuchu jednak przywołało mnie do porządku. Po co mam mu głowę zawracać, przecież to bez sensu, na pewno ma jakieś plany na popołudnie, pomyślałem zniechęcony i ruszyłem ponownie przed siebie.
Do domu dotarłem pół godziny później, akurat zaczęło podać, gdy przekroczyłem próg. Dostałem powitalny opieprz od mamy za zniknięcie z domu bez żadnej informacji.
- Mamo mamy czasy telefonów komórkowych – odburknąłem w odpowiedzi.
Zjadłem odgrzewany obiad i zaszyłem się w swoim pokoju. Wpadł do mnie brat, wypytując, gdzie byłem u fryzjera, podobała mu się moja nowa fryzura, chwilę pogadaliśmy, niejako przy okazji pochwaliłem się mu nowym nabytkiem, buty też mu się spodobały. Nawet je przymierzył i okazało się, że pasują idealnie. W przypływie uczuć do niego, postanowiłem mu je dać.
- Skoro tak ci psują to są twoje – widząc jego minę, od razu poprawił mi się humor.
Zdziwił się i zarazem ucieszył z prezentu.
- Ech brat, za dużo masz kasy, że taki rozrzutny jesteś? – zapytał, niedowierzająco.
- Bierz, jak dają, uciekaj, jak biją – odpowiedziałem.
- Wielkie dzięki brachol – odparł uradowany.
Resztę wieczoru planowałem spędzić czytając książkę. W pewnej chwili przypomniałem sobie o założonym na kumpello profilu, włączyłem kompa i się zalogowałem. Powitało mnie kilka komentarzy i propozycji spotkań. Wśród odwiedzających był również Dawid, poznałem od razu, w końcu sam zakładałem mu profil i robiłem zdjęcia. Poza tym zainteresowała mnie tylko jedna z odwiedzających mnie osób, niestety ze zdjęć niewiele się dało zobaczyć, robione były ze sporego oddalenia, więc trudno było rozpoznać szczegóły, ogólnie przedstawiały dosyć przystojnego chłopaka, kilka zdjęć, zapewne te dokładniejsze, było ukryte pod hasłem. Mój zapał trochę ostygł, jak zobaczyłem, że jest z Krakowa, jednak postanowiłem zapoznać się z jego opisem, przecież niedługo i ja będę tam mieszkał.

Kogo szukam
Jak mam być normalny, skoro jak byłem mały, to oglądałem: Tarzana, który chodził półnago, Kaczora Donalda chodzącego bez majtek, Kopciuszka, który wracał po dwunastej w nocy, Królewnę Śnieżkę mieszkająca z siedmioma chłopakami, Smerfetkę, która była tylko jedna na wioskę. Żwirek i Muchomorek byli parą, a Bolek i Lolek oraz Tola, żyli w trójkącie. Papaj palił fajki i miał pełno tatuaży. Pinokio kłamał, Alladyn był złodziejem, Pacman biegał po ciemnej sali i jadł kolorowe pigułki, od których dostawał energii.

Jeśli masz zwichnięte nadgarstki, to mogę pomóc, albo się je całkiem wyłamię, albo się odrąbię.

P.S. Penisy są nudne, dla mnie liczy się właściciel sprzętu. Jeśli jesteś nudnym posiadaczem penisa, szukającym przygodnego seksu - oszczędź mi zakłopotania i nie oznajmiaj mi w żaden sposób obecności na moim profilu. Dziękuję!

Rubryki nie wypełnione natomiast w „O mnie” sporo tekstu.

O mnie
Większość rubryk posiada tylko możliwość wyboru jednej lub kilku „gotowych” opcji, dlatego ich nie wypełniłem i tutaj przedstawię charakterystykę swojej osoby.

Mam wady:
Nie należę do drużyny Actimela,
Nie jestem owocem Jogobelli,
Nie posiadam skrzydełek oraz ich nikomu nie dodaje, nie zapewniam uczucia komfortu,
Nie trafiam celnie w silny ból jak Ibuprom,
Nie wygładzam ani nie redukuję zmarszczek,
Nie mam pięciu gwiazdek w crash-testach,
Nie posiadam dożywotniej gwarancji, ani nawet 3-letniej gwarancji, nie zapewniam zwrotu kosztów,
Nie pochodzę z pierwszego tłoczenia,
Nie mam sposobu na małego głoda i nie mam pomysłu na obiad,
Nie jestem jak Sprite i nie gaszę pragnienia,
Nie jestem wielki jak Grander w KFC,
Nie ukończyłem Akademii Codziennych Przyjemności Princessy i nie jestem słodki jak cukierek,
Nie jestem gotowy na wszystko, nie wychowywała mnie Super Niania więc, nie jestem grzecznym facetem,
Mam też zalety:
Nie rozpływam się w ustach jak Aero,
Mam więcej niż 2 kalorie,
Minuta rozmowy ze mną nie kosztuje 5 gr,
Przed użyciem nie wymagam zapoznania się z treścią ulotki dołączonej do opakowania ani skontaktowania się z lekarzem lub farmaceutą,
Nie znajdziesz mnie, w co piątej Kinder niespodziance,
Ze mną Ci się upiecze,
Goździkowa nie jest moją sąsiadką, nie znam Goździkowej.


Seks
Orientacja: homo – wiadomo!
Preferencje: niewykształtowane
Penis: nieużywany, powoli zanika
Rola: dwadzieścia jeden arów w dobrej lokalizacji do zagospodarowania od zaraz.
Bezpieczny seks: trudno pisać, już nie pamiętam, co to jest seks.
Jak wyglądam
Wzrost: pionowy
Waga: piórkowa
Styl: zależny od pogody
Sylwetka: osa
Karnacja: solarna
Fryzura: czesana palcami
Kolor włosów: naturalnie wynaturzony
Owłosienie: regularnie tępione
Znaki szczególne: głupawy uśmiech

CV:-)
Status związku: wolny elektron, wybity z orbity
Wyautowany: częściowo oderwany od rodziny
Wykształcenie: prawo jazdy kat. „B”
Religia: chwilowo zarzucona
Praca: pasożyt na rodzinie
Używki: nałogowo pijam kakao


Nudzi mnie bycie gejem, dla was jestem tylko gejem, a wolałbym być przede wszystkim człowiekiem.
Nie mam kaloryfera, ale mam mózg, który potrafię obsługiwać w zakresie dalece przewyższającym bierne przyjmowanie informacji.


W przeczytanym tekście coś mnie zastanowiło, spowodowało jakieś skojarzenie, jednak nie od razu uchwyciłem to, co spowodowało moją reakcję, w czym rzecz. Powoli przeczytałem raz jeszcze i moje serce zaczęło bić szybciej, zatliła się we mnie iskierka nadziei, gdy dotarłem do używek i przeczytałem „nałogowo pijam kakao”, to pasowało do jednej osoby, którą znałem, teraz nagle wszystko zaczęło pasować do tej osoby, czyli do …

cdn


Pozdrawiam czytelników, Piotr

P.S. Wszystkich przepraszam za nieregularność wstawiania kolejnych odcinków, ale wiecie jak to w życiu bywa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Wto 11:25, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 4 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin