Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Coming out?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 18:43, 31 Gru 2012    Temat postu:

Ostatnia już część opowiadania, chcieliście, żeby się pojawiła przed sylwestrem, więc wstawiłem. Zapraszam do lektury.


Część dwudziesta czwarta(24)
Z dedykacją dla Eweliny


W domu od rana panowała krzątanina, mama z siostrą pichciły coś w kuchni, sądząc po zapachach, nieźle im to wychodziło, męska część rodziny nie miała tam wstępu, żeby nie podjadać, jak tłumaczyła mama i nie plątać się niepotrzebnie pod nogami. Tomek nie wychodził ze swojego pokoju, Grzech ja tam wolę ścierką po łbie nie oberwać, wyjdę stąd, gdy będzie już spokojnie, tłumaczył się. Razem z tatą przesunęliśmy meble w stołowym, żeby zrobić więcej miejsca a potem pojechaliśmy na zakupy, chodziło głównie o napoje, soki, mineralną i pepsi. Po powrocie trochę się obijałem, nie miałem nic konkretnego do roboty, dopiero wieczorem miałem mamie pomóc spakować wałówkę, którą mieli zabrać ze sobą. Plan imprezy był prosty, rodzice zostają do podania tortu i wzniesienia pierwszego toastu, a potem razem z Piotrkiem wychodzą i jadą do niego, pojawiają się z powrotem rano na późne śniadanie.

Wczoraj wieczorem rodzinka urządziła mi małą prywatną osiemnastkę, przy lampce szampana i mini torcie, w sam raz po rozkrojeniu wyszło sześć kawałków. Rodzinka to nie tylko rodzice i rodzeństwo to również Jarek, tak się już utarło w naszym domu, że uczestniczył w każdej uroczystości. Liczyłem na to, że oprócz życzeń dostanę prezenty, jednak się przeliczyłem, zakomunikowano mi, że to nastąpi dopiero jutro. Przy okazji Jarek wyjaśnił mi wczorajszą sytuację z przystanku, głupio się czuł pokłócony ze mną, dlatego odwrócił się, widząc mnie, a potem powiedział do Justyny, że koniecznie musi ze mną porozmawiać, bo kretyńsko się wobec mnie zachował. Wtedy Justyna popatrzyła na mnie i powiedziała mu, że z wyjaśnieniem takich spraw nie należy czekać zbyt długo. Zanim Jarek pożegnał się z nią i ruszył za mną, ja zdążyłem już zniknąć z pola jego widzenia, przez dwie godziny kręcił się w pobliżu przystanku busa, mając nadzieję, że w końcu się pojawię. Cholernie mnie cieszyła obecność Jarka i to, że pomiędzy nami wszystko się ułożyło po staremu.
Kładąc się już spać, zauważyłem rzucone na oparcie krzesła spodnie i koszulkę Krzyśka, co prawda prosiłem jego ojca, żeby nie mówił mu o mojej wizycie, jednak teraz widząc te rzeczy, zorientowałem się, że to bez sensu. Odszukałem numer do niego i wysłałem mu sms, informując go, że przy najbliższej wizycie w miasteczku zwrócę mu spodnie i koszulkę. Odpisał natychmiast „Zauważyłem, że ktoś u mnie w pokoju urzędował, zmieniło się również nastawienia ojca do mnie, mieliśmy dziś długą rozmowę, mogłem to poskładać do kupy i domyślić się, że to Twoja sprawka. Dzięki Grześ”. Po chwili przyszła kolejna wiadomość od niego „Co takiego mu powiedziałeś, że tak się zmienił”. Nie chciało mi się odpisywać ani tym bardziej rozmawiać z nim, jednak wpadł mi do głowy nieco szalony pomysł. Szybko wystukałem na klawiaturze wiadomość „Jutro mam osiemnastkę, przyjedź, to przy okazji pogadamy. Zapraszam”. Krzysiek odpisał jednym słowem „Będę”.

Długo nie mogłem się zdecydować, co na siebie założyć wieczorem, przygotowałem niebieską koszulę, czarne eleganckie spodnie w kant i czarne półbuty. Po prysznicu, ubierając się, zmieniłem zdanie, niebieską koszulę zmieniłem na białą koszulkę polo, tak wyglądałem zdecydowanie lepiej, szykownie, ale nie sztywno, na dodatek biała koszulka lepiej podkreślała moją opaloną karnację.
Sterczałem przed drzwiami na godzinę przed pojawieniem się pierwszego gościa. Łatwo przewidzieć, kto nim mógł być. Jaro oczywiście, przyszedł z flaszką, wyściskał mnie, złożył obleśne życzenia, wspominając coś o męskim tyłku, na którym mógłbym w końcu potrenować. Potem przyszli kolejni goście Krystian z Martą, dostałem od nich wodę toaletową o korzenno owocowym zapachu, wiem, bo od razu z niej skorzystałem, zapach bardzo mi się spodobał, z opakowywania wyczytałem, że to Selection Hugo Boss’a. Potem przyszedł Dawid z dziewczyną, co dla mnie i dla Jarka było zaskoczeniem, znaczy ta dziewczyna u jego boku, to nie była żadna znana nam laska, od nich też dostałem wodę toaletową Kenzo dla mężczyzn, tym razem ograniczyłem się tylko do powąchania zawartości, zastanawiała mnie ta nowa moda na prezenty w postaci perfum, czy wód toaletowych, miałem nadzieję, że to już ostatni taki podarunek. Po Dawidzie pojawił się Łukasz solo, a potem Piotrek z Mikołajem, Piotrek rozejrzał się niepewnie, zobaczyłem, jak mój tato kiwa mu głową w geście zaprzeczenia.
- Grzesiek wszystkiego najlepszego, zdrowia, miłości i szczęścia na całą dorosłą część twojego życia, w tej właśnie kolejności, na prezent musisz poczekać, bo twój tato daje mi znaki, że jeszcze nie dojechał – złożył mi życzenia z właściwą sobie gracją i uśmiechem.
Mikołaj złożył mi podobne życzenia i na dokładkę mocno mnie wyściskał.
Prezent dojechał razem z Pawłem, był to laptop Toshiba z serii Satellite, wypasiona maszyna, składkowy prezent od rodzinki, Piotrka, Mikołaja, Pawła i Jarka, dopiero potem dostałem prezent od Mikołaja, właściwie on był tylko przekaźnikiem, bo pakiet Microsoft Office był prezentem od Doroty, Kamila, Kuby i Jacka. Głupio mi było, bo ja nawet nie pomyślałem o ich zaproszeniu a oni pamiętali i przysłali mi prezent. Widząc moją zaaferowaną minę, Piotrek zapewnił mnie, że nawet zaproszeni nie przyjechaliby i że nadrobię okazję do spotkania z nimi, mieszkając u niego w Krakowie.
Otwierając po raz kolejny drzwi wejściowe zamarłem, nie wiedząc jak się zachować, Krzysiek przyjechał z ojcem.
- Spokojnie solenizancie, przywiozłem Krzyśka a ja tylko na minutkę, jeśli mnie wpuścisz, chciałbym przeprosić twoich rodziców za swoje wcześniejsze zachowanie – powiedział Robert.
– Wszystkiego najlepszego i powodzenia w dorosłym życiu, prezent ma Krzysiek – dodał.
Wpuściłem ich obu, niewiele słyszałem z życzeń, jakie składał mi potem Krzysiek, bo zajęty byłem obserwacją poczynań jego ojca. Zmierzał pewnie w stronę rodziców, tato nie poznał go od razu, jednak widziałem po tym, jak zmienia się jego wyraz twarzy, że w końcu uświadomił sobie, kto idzie w jego kierunku. Twarz mu stężała a dłonie zacisnął w pięści, zanosiło się na niezłe mordobicie. Ojciec Krzyśka chyba również wyczuł, co się święci, bo z daleka wyciągnął rękę do taty i zaczął mówić.
- Wiem, że będzie panu trudno uwierzyć w szczerość tego, co za chwilę powiem, zwłaszcza po tym jak wcześniej się zachowałem… – widziałem, jak spojrzenie taty mięknie.
- Powinniście być państwo dumni ze swojego syna, ja na waszym miejscu pękałbym z dumy, mam również nadzieję, że moje wcześniejsze podłe zachowanie są mi państwo w stanie wybaczyć.
Mnie samego zaskoczyły jego słowa, chyba wszystkich obecnych, bo nagle zapadła cisza i wszyscy patrzyliśmy w ich kierunku.
- Jesteśmy dumni i pan również powinien być dumny z własnego syna – odpowiedział tato tłumionym emocjami głosem.
Po tych słowach powrócił szmer rozmów, skoncentrowałem się na Krzyśku i jego życzeniach.
- …i za to, co zrobiłeś z ojcem, bardzo ci dziękuję – powiedział, wręczając mi prezent.
Trzymałem paczkę opakowaną w ozdobny papier, pytająco popatrzyłem na Krzyśka.
- Tablet – wyjaśnił i widząc moją minę, dodał – Nie dziw się, ja nie byłbym w stanie wyskoczyć z takiej kasy, ale ojciec sponsorował, stać go.
- Krzysiek wiesz, że twój ojciec chciałby, żebyśmy…
- Wiem – przerwał mi – I wiem, że raczej nic z tego nie będzie, uświadomiłem mu to wczoraj dobitnie, pogodził się z tym, ten prezent nie ma z tym nic wspólnego, to raczej próba wynagrodzenia ci tego, co wynikło z jego wcześniejszego zachowania.
- Dzięki Krzychu za życzenia i za to, że mu to wyperswadowałeś – widziałem, że po twarzy Krzyśka przeszedł w tym momencie cień rozczarowania.
Obawiałem się zamiarów Krzyska i wolałem jasno postawić sprawę.
Teraz tylko musiałem przebrnąć przez życzenia od rodzeństwa i rodziców, potem tort, toast i już pójdzie z górki, zdążyłem pomyśleć, w tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych. Popatrzyłem na zebranych w pokoju, byli wszyscy, których zaprosiłem i jeszcze ojciec Krzyśka na dokładkę.
W drodze do drzwi wejściowych zastanawiałem się, kto przyszedł i w jakiej sprawie, po ich otwarciu zobaczyłem Wojtka. Stał ze spuszczoną głową, cała jego postawa wyrażała niezdecydowanie, jednak prezentował się doskonale, krótkie blond włosy niedbale ułożone palcami i utrwalone żelem przydawały uroku twarzy, ubrany był w dopasowaną kremową koszulkę polo kontrastująca z opalenizną, brązowe spodnie o sportowym kroju, całość świetnie uwydatniała szczupłą i wysportowaną sylwetkę, do tego brązowe mokasyny. Zwróciłem uwagę na niebanalny zapach docierający do mojego nosa oraz lekko wyczuwalną woń alkoholu w jego oddechu. W jednej ręce trzymał butelkę jakiejś wódki, nie zainteresowało mnie, jakiej, bo w drugiej zauważyłem bukiet krwiście czerwonych róż i na tym szczególe skoncentrowałem wzrok. Dziewięć częściowo rozwiniętych kwiatów, ich rozchylone płatki drżały tak jak ręka trzymająca bukiet. Ciekawiło mnie czy zdawał sobie sprawę z symboliki trzymanych kwiatów. Czerwone róże, to symbol niczym niezmąconej miłości, takiej aż do śmierci, bez żadnych upadków. Kwiaty w tym kolorze daje się tym, których się kocha, którzy są dla nas najważniejsi. Czerwień to symbol miłości i pożądania oraz namiętności. Odżyła we mnie nadzieja, którą na próżno usiłowałem stłumić przez kilka ostatnich dni, podniosło mi się tętno, efekt przyspieszonego bicia serca. Ogarnięcie tego wszystkiego zajęło mi zaledwie kilka sekund.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Niepewność walczyła z obawą, aby zająć więcej miejsca na jego twarzy. Popatrzyłem prosto w jego niebieskie oczy i uniosłem brwi w geście oznaczającym „Nie spodziewałem się Twojego przyjścia. Czegoś chcesz?”. Zrozumiał.
- Grzesiek mogę prosić o kilka minut… wysłuchasz mnie? – zapytał nieśmiało, przestępując z nogi na nogę.
Skinąłem potakująco głową, jednocześnie walcząc ze sobą, żeby zachować spokój.
- Uprzedzam, jestem podpity, musiałem walnąć sobie setkę na odwagę, zanim przyszedłem... Kwiaty są dla ciebie, mam nadzieję, że wiesz, co oznaczają, a ponieważ głupio jest tak przychodzić do chłopaka z kwiatami, to przyniosłem jeszcze flaszkę… - powiedział niepewnie, wręczając mi trzymane rzeczy.
- Wiem, co oznaczają czerwone róże… – ledwo wyszeptałem przez ściśnięte emocjami gardło, serce bardziej przyspieszyło, krew jeszcze szybciej zaczęła krążyć w moich żyłach.
Nie spuszczając z niego wzroku, powąchałem róże, miły zapach, jednak to nie była woń, która zwróciła moją uwagę. Kwiaty i butelkę odłożyłem na szafkę stojącą w przedpokoju blisko drzwi wejściowych. Ponownie skoncentrowałem spojrzenie na Wojtku.
- Grzesiek pamiętasz nasze pierwsze spotkanie…

Pamiętałem! Przecież to było zaledwie niecały tydzień temu, odniosłem wtedy wrażenie, że był jakiś taki niezdecydowany, przez cały czas wlepiał się we mnie nieprzytomnie. Pamiętałem także z innego powodu, urzekł mnie swoim wyglądem, barwą głosu, uśmiechem. Pamiętałem, bo…

…zaczęło się, jak zobaczyłem twoje zdjęcia, ale nie dowierzałem, to wydawało się niewiarygodne, dopiero jak cię zobaczyłem, to zaczęło do mnie docierać, że jednak to możliwe, na twój widok oniemiałem. Widziałem cię, stałeś przede mną, a mimo to nie chciało mi się jeszcze wierzyć, że mój wymarzony chłopak ma odpowiednika w realnym świecie, zgadzało się wszystko: kolor włosów, fryzura, budowa ciała, sposób ubierania się był podobny, nawet twarz, nie, twarz była ładniejsza niż u wytworu mojej wyobraźni. Niby wszystko było realne, ale dalej byłem przekonany, że to jakiś sen, dopiero uścisk twojej ręki uświadomił mi, że to wszystko dzieje się naprawdę. Byłem w szoku, przez cały czas naszego pierwszego spotkania nie mogłem oderwać od ciebie wzroku, przez cały ten czas obawiałem się, że czar pryśnie i znikniesz jak fatamorgana. A potem było jeszcze gorzej, to znaczy lepiej – poprawił się szybko - Do diaska, nie wiem, jak mam to powiedzieć. Chodzi mi o to, że potem polubiłem cię bardzo. Znowu wszystko pokręciłem, to nie tak…

... bo był taki inny, mało realny. Podobam mu się! Zdecydowałby się w końcu, lubi mnie, czy nie, a może więcej niż lubi, przynajmniej wyjaśniło się jego dziwne zachowanie i wlepianie we mnie wzroku. Nie powiem, on też mi się bardzo podobał, wielokrotnie podczas tego spotkania ukradkowo mu się przypatrywałem, jednak nie dawał mi szansy na dłuższe patrzenie na niego, zawsze w końcu nasze spojrzenia się krzyżowały, co mnie peszyło. Nie miałem wymarzonego ideału, ale Wojtek ze swoim wyglądem mógłby nim być. Było w nim to coś, co nie pozwalało mi o nim zapomnieć...

… znaczy do tego wymarzonego wyglądu i lepszego realnego, dołączyły dodatkowe rzeczy, co, do których miałem okazję się przekonać podczas rozmowy z tobą. Inteligencja, skromność, bezpośredniość, bystrość, wrażliwość, cierpliwość to tylko część z nich, a poza tym uwiodłeś mnie swoim nadzwyczajnym uśmiechem…

...Podobam mu się i jakby tego było mało, to jeszcze twierdzi, że go zauroczyłem swoim charakterem i uśmiechem...

… I wtedy zacząłem się bać, nic nie powiedziałeś czy ci się podobam, czy nie, obawiałem się, że nie jestem w twoim typie, w dodatku ja w takich sytuacjach czuję się bardzo niepewnie, a to nie robi dobrego wrażenia i spoglądałeś na mnie jakoś tak dziwnie. Nie miałem nawet tyle śmiałości, żeby zaproponować kolejne spotkanie, bałem się odmowy, dopiero jak wysiadałeś z samochodu, to zebrałem się na odwagę i zapytałem…

...Tego się nie spodziewałem, jak ja spoglądałem na niego dziwnie to, co powiedzieć na jego wlepianie się we mnie, może i moje spojrzenia były dziwne, bo mnie irytowało trochę te jego wbite we mnie oczy i to, że nie mogę go dyskretnie przez to obejrzeć. To była niepewność! Strach przed odrzuceniem! Z tego wynikało jego dziwne dla mnie zachowanie. Błędnie to zinterpretowałem, myślałem, że to wyższość, którą mi w ten sposób pokazuje...

…Na drugi dzień zadzwoniłem, jak usłyszałem zgodę na spotkanie, to wolałem się szybko rozłączyć, żebyś nie zmienił zdania. Przy tobie zapominam o całym świecie i upływającym czasie, dlatego się zasiedziałem wtedy, byłem szczęśliwy, mogąc spać u ciebie w domu, dzieliła nas tylko ściana, długo nie mogłem zasnąć. Byłem szczęśliwy i jednocześnie pełen lęku. Nad rzeką chyba oszalałem, tak bardzo cię pragnąłem, nie mogłem się powstrzymać, zachowałem się jak niewyżyty idiota, a później jak kretyn wykorzystałem sytuację, jakby liczył się dla mnie tylko seks. Seks owszem jest ważny, ale nie tak szybko, nie na takim etapie znajomości, ja nie wiem, co we mnie wstąpiło wtedy, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Rozumiem, czemu nie chcesz mnie znać…

...Nic głupku miastowy nie rozumiesz! Nawet nie jesteś bliski zrozumienia, ja po prostu tak samo się bałem, jak ty, myślałem, że nic dla ciebie nie znaczę, że tylko wykorzystałeś nadarzającą się okazję do szybkiego zaliczenia tubylca. On, ustawiony miastowy chłopak z wysokimi aspiracjami, student prawa i ja, może i inteligentny, ale prosty chłopak ze wsi, nie za bardzo wierzący sam w siebie. Co innego miałem sobie wyobrażać, jak nawet nie chciało mu się zadzwonić czy wysłać głupiego sms’a. Teraz okazuje się, że on miał swoje strachy i obawy, stąd jego oszczędne w gestach zachowanie. To wszystko zmieniało!

… Wszystko skopałem, nie odpisywałeś na sms’y, nie odbierałeś połączeń, czas dla mnie stanął w miejscu. Byłem tu wcześniej już dwa razy, ale nie miałem śmiałości stanąć przed tobą, musiałem wypić, zanim zebrałem się na odwagę, dzięki temu pojawiłem się po raz trzeci i zapukałem. Grzesiek czy mam jakąkolwiek szanse u ciebie, czy zgodziłbyś się, żebyśmy przynajmniej zostali przyjaciółmi? – zakończył przydługi wywód.
W uszach mi szumiało, serce waliło mi jak oszalałe, jak mógł tego nie słyszeć? Zwilgotniały mi oczy, gardło miałem ściśnięte tak, że nie mogłem wymówić ani jednego słowa.
- Nie… - udało mi się wypowiedzieć tylko pierwsze słowo.
Zobaczyłem, jak jego twarz tężeje w grymasie bólu i zawodu, nie czekając, aż zrobi coś głupiego, położyłem mu dłoń na karku i delikatnie przyciągnąłem go do siebie. Wtedy z całą wyrazistością poczułem, jak pachnie. Ten zapach przypominał mi jesienny las o wczesnym poranku, przywodził mi na myśl szarość na pograniczu księżycowej poświaty i różu wschodzącego słońca, wilgoć i chłód, delikatną mgłę ścielącą się nisko i osiadającą później kroplami rosy na paprociach, dym i jakąś tajemniczą aurę. Powodował niepokój i pobudzenie, nie było w nim nic, co by mnie drażniło. Odczuwałem potrzebę zachłyśnięcia się tym mokrym i rześkim aromatem, wdychając go i czując, pogłębiałem oddech, by poczuć go jeszcze bardziej, by jeszcze więcej było go we mnie. Upajając się zapachem, trochę ochłonąłem.
– Zniewalająco pachniesz, co to jest? – drgnął zaskoczony, słysząc pytanie.
– Ja i Encre noire, już to dziś słyszałem – nadal był zdezorientowany, usłyszał nie, ale moje dalsze zachowanie mówiło mu tak.
– Myślisz, że jesteś zabawny? – nie wiem, dlaczego to powiedziałem, myślami byłem zupełnie gdzie indziej, o czymś zupełnie innym chciałem teraz z nim mówić.
– Moja mama powiedziała mi dzisiaj, że uwodzicielsko pachnę. A co do zabawnego faceta to zapewniam cię, że nie lubię myśleć o sobie, w ten sposób. Przystojny, czarujący, miły, inteligentny, niebanalny, czasem irytujący to, co innego, ale zabawny? Nie, nigdy – mówiąc to, odzyskiwał pewność siebie.
- Wojtek nie przesadzasz przypadkiem? – pytanie na krótki moment zbiło go z tropu, przez jego twarz przemknął cień niepokoju.
- Jasne, że tak, ale przy tobie nie mogę się powstrzymać i będę to ciągle powtarzał, jaki jestem super i hiper, mam nadzieję, że w końcu w to uwierzysz i przekonasz się do mnie…, nadzieję, że mnie kiedyś pokochasz – uśmiechnął się, patrząc mi prosto w oczy.
- Niepotrzebnie, chyba już wierzę, że jesteś niezwykły. Na dodatek ten zapach…, kto by ci się oparł?- nic nie odpowiedział, więc dodałem - Nie zostaniemy przyjaciółmi, bo taka forma relacji między nami wykluczałaby wiele rzeczy, a ja nie mam najmniejszego zamiaru rezygnować z czegokolwiek, co wiąże się z tobą.
Objął mnie i mocno przytulił, jego ramiona były silne i ciepłe, czułem się po raz pierwszy od długiego czasu bezpiecznie, jak wystraszony dzieciak przytulony przez mamę i przez to bezgranicznie ufny, że już nic złego go nie dosięgnie. Dotknąłem wargami jego ust, odpowiedzią był długi i żarliwy pocałunek. Spojrzałem mu w oczy, w kącikach powiek zbierały się łzy i powoli spływały po policzkach.
- Płaczesz? – zapytałem szeptem, żeby go nie spłoszyć.
- Ze szczęścia, nawet nie wiesz, jak bardzo mi na tobie zależy – wyszeptał.
- Teraz wiem – odparłem, odwracając głowę, żeby nie zobaczył, jak wilgotnieją mi oczy.
Uwolnił mnie z objęć, zdążyłem tylko zaczerpnąć głęboko powietrza, a on w tym czasie odwrócił się i uciekł. Zdumiony patrzyłem, jak znika za rogiem domu.
Nic z tego bratku, pomyślałem, teraz nie uwolnisz się tak prędko ode mnie. Pobiegłem za nim, widziałem, jak podbiega do samochodu stojącego na poboczu drogi.
- Wojtek proszę, poczekaj! – rozpaczliwie krzyknąłem, obawiając się, że wsiądzie i odjedzie, zanim dobiegnę do niego.
Zatrzymał się i odwrócił, podszedłem bliżej, zobaczyłem, że w samochodzie ktoś siedzi na miejscu kierowcy. Wojtek wyciągnął rękę, kurczowo ją uchwyciłem.
- Mamo to jest Grzesiek, mój chłopak – powiedział w kierunku otwartego okna samochodu.
- Cieszę się, że mogłam cię poznać Grzegorzu - odpowiedziała ciepłym głosem i patrząc na Wojtka, dodała - Niezwykłe miejsce wybrałeś na wzajemną prezentację.
- Tak jakoś wyszło – niewyraźnie wyszeptał Wojtek.
Poczułem się nieswojo, trzymałem za rękę Wojtka, ludzie mogli nas obserwować, poza tym nie chciałem, aby odjechał, postanowiłem działać.
- Ja również, zapraszam do domu, proszę podjechać i zaparkować na podwórku – zdołałem nieskładnie wydukać.
Szliśmy pod dom, trzymając się za ręce, a co mi tam, niech te wszystkie wiejskie homofoby, które nas widzą, padną na zawał, przecież i tak zdania o mnie nie zmienią. Na podwórku obok samochodu stała jego mama i badawczo się nam przyglądała.
- Tworzycie ładną parę – stwierdziła, chyba się zaczerwieniłem, słysząc jej słowa.
Podeszła do nas, była o głowę niższa ode mnie, szczupła, długie włosy takiego samego koloru jak u syna i twarz też bardzo podobna.
- Teraz przynajmniej możemy się przedstawić normalnie, Sylwia – powiedziała, podchodząc bliżej i wyciągając rękę w moim kierunku.
- Bardzo mi miło panią poznać, Grzegorz – odparłem nieco zmieszany, odwzajemniając uścisk ręki.
- Ogromnie się cieszę, że w końcu porozumieliście się, ulżyło mi panie Grzegorzu, Wojtek dosłownie oszalał na pana punkcie, teraz widząc pana, rozumiem dlaczego. Niestety mój syn jest troszeczkę jakby to powiedzieć…, bo dupowaty niezbyt pasuje…
- Nieśmiały – podpowiedziałem szybko.
- Tak nieśmiały to dobre określenie, ale niezbyt dosadne, niech jednak będzie nieśmiały. Siedział w domu i prawie tynk ze ścian wygryzał, czekając aż się pan odezwie. Dzisiaj nie wytrzymałam tego, ładnie go ubrałam, kupiłam kwiaty i wsadziłam do samochodu, uparł się jeszcze, żeby po drodze kupić butelkę wódki, przy okazji kupił „bączka”. Przywiozłam na miejsce, dwa razy wracał spod drzwi, ale jakoś go namówiłam, żeby się zebrał na odwagę i poszedł jeszcze raz, nic więcej i tak nie straci, a zyskać mógł wiele, dopiero taki argument i wypicie wódki zadziałało.
Słysząc słowo „panie” pod swoim adresem zbaraniałem, potem moje zdziwienie rosło w miarę, jak jej słuchałem, po chwili jeszcze bardziej mnie zdumiało jej zachowanie, mama Wojtka bezceremonialnie przyciągnęła mnie do siebie i stając na palcach, pocałowała w policzek.
- Musisz przywyknąć, jako mój chłopak, do wylewności mamy – śmiejąc się, skomentował całą sytuację Wojtek.
- Nie jestem panem – nieśmiało zaprotestowałem.
- Wiem, jesteś niezwykłym młodym człowiekiem, Wojtek mi wszystko opowiedział – odparła z szelmowskim uśmiechem.
Wszystko? Oby nie - pomyślałem, miałem nadzieję, że o seksie nic jej nie wspomniał, ponownie poczułem, że pieką mnie policzki.
- Grzesiek, zaproś gości do domu, czekamy na ciebie! – powiedział tato, pojawiając się w otwartych drzwiach i wybawiając mnie z opresji.
Przedstawiłem ich sobie i weszliśmy do domu, tato z mamą Wojtka weszli przed nami, w progu stołowego Wojtek przystanął.
- Nie chcę przeszkadzać – zaprotestował i popatrzył na mnie z wyrzutem.
- Nie przeszkadzasz – odparłem, popychając go do przodu.
- Jaka to okazja? - zapytał, odwracając się do mnie.
- Moja osiemnastka – poinformowałem go, patrząc mu w oczy.
- O kurwa – to było jedyne przekleństwo, jakie kiedykolwiek usłyszałem z jego ust. – Ale ja nie mam żadnego prezentu, nie wiedziałem…
- Wiem, że nie wiedziałeś, bo i skąd? – przerwałem mu. – Ty jesteś najlepszym moim prezentem na osiemnastkę, nawet nie śmiałem o takim podarunku marzyć.
- Ale ja serio… - przerwałem mu, po prostu zakneblowałem mu usta pocałunkiem.
W tej chwili niewiele mnie obchodziło, co sobie inni pomyślą, postanowiłem skorzystać z okazji, skoro tak to się już poukładało. Przyssany do ust Wojtka, kątem oka zobaczyłem Jarka, obawiałem się jego reakcji, widziałem początkowo niedowierzanie na jego twarzy. Spostrzegł, że na niego patrzę, uśmiechnął się i dyskretnie pokazał kciuk uniesiony do góry, tym gestem zachęcił mnie do dalszego działania.
- Dziękuję wszystkim za przyjęcie zaproszenia na moją osiemnastkę – zacząłem niepewnie, jednak szybko zyskiwałem na pewności siebie, widząc uśmiech Jarka – Jak już wiecie, jestem gejem, zatem korzystając z okazji, chciałbym wam przedstawić swojego chłopaka Wojtka!


Wakacje dobiegają końca, za trzy dni zacznę uczęszczać do nowej szkoły, ale to dopiero przede mną. Teraz siedzę w samochodzie, Wojtek prowadzi, trzymam dłoń na jego udzie, czuję jego ciepło, nie tylko to pochodzące od jego ciała. Intuicyjnie wyczuwa, że muszę odreagować pożegnanie z rodziną i Jarkiem, że potrzebuję spokoju, o nic nie pyta, tylko od czasu do czasu spogląda na mnie troskliwie. Przy Wojtku czuję się bezpiecznie i komfortowo. Szum silnika działa na mnie uspokajająco, nadawana w radio piosenka Katie Melua The Walls Of The World cicho sączy się z głośników, przymknąłem oczy, zacząłem rozmyślać nad wydarzeniami tego lata.
Miałem już swój pierwszy raz, oczywiście z Wojtkiem. Po skończonej imprezie urodzinowej wykorzystaliśmy nieobecność rodziców, nocował u mnie w pokoju, a nie w gościnnym, było jak w moim śnie, no prawie. Kilka szczegółów się różniło. Wojtek miał czarne bokserki i czarne skarpety, na dodatek początkowo trochę mnie bolało, pomimo że był bardzo delikatny i długo mnie do tego przygotowywał. Było mi dobrze z nim, jednak z ulgą przyjąłem wiadomość, że on woli być pasywny, bo czerpie z tego więcej przyjemności i że zdecydowanie bardziej odpowiada mu, kiedy to ja jestem aktywny.
Rozpoczął się mój mały eksodus. W bagażniku i na tylnym siedzeniu znajdują się moje bagaże, rzeczy jest niewiele, bo część została już wcześniej zabrana przez Piotrka, trochę ubrań, moje prezenty z osiemnastki i jedzenie, wałówki mama przygotowała mi tyle, że wystarczyłoby dla kompanii wojska na miesiąc.
Wyjeżdżam ze wsi i wiem, że nigdy już tu nie wrócę na stałe, co innego przyjeżdżać w odwiedziny, będę tak często, jak się tylko da. Są osoby, dla których warto powracać. Zostawiam kochającą rodzinę, za którą będę bardzo tęsknił, został Jarek, pierwsza miłość i przyjaciel, który był przy mnie w najgorszych momentach, jest też kilku znajomych, którzy nie odwrócili się ode mnie. Przychodzi czas, kiedy każde dziecko opuszcza dom rodzinny, ja jednak nie jestem do tego jeszcze gotowy, wymusiła to na mnie sytuacja. Nie chcę być pieprzonym pedałem przez całe życie, a tutaj niezależnie od tego, co bym sobą prezentował i tak byłbym postrzegany tylko przez ten jeden pryzmat, pryzmat homoseksualizmu. Nic tak nie potrafi zdołować i złamać skrzydeł, jak ludzki ostracyzm* a z tym najczęściej się spotykałem. W jego obliczu traci się wiarę we własne możliwości i w samego siebie.
W tym całym szambie zauważyłem pewną prawidłowość, największymi homofobami są ludzie, którym niewiele udało się w życiu osiągnąć, tacy życiowi bankruci można by powiedzieć, jałowo spędzają czas w oczekiwaniu na mannę z nieba, wiecznie narzekają na wszystko i wszystkich, często koloryzują swoje życie alkoholem i ośmieleni procentami wyszydzają i drwią z innych. Dewoci (od dewocji**) w negatywnym znaczeniu tego słowa to kolejna grupa, ich wiara ma niewiele wspólnego z religią, pobożność na pokaz a wewnątrz są pełni jadu i nienawiści, rygoryzm moralny stosują wobec innych, sami niewiele go przestrzegając, odgrywają spektakl coniedzielnych komunii, a najchętniej zajęliby miejsce stwórcy, urządzając sąd ostateczny za życia i na ziemi, ich najczęstszym wyrokiem byłoby skazanie na wieczne potępienie, czyli piekło. Nierzadko jedna i ta sama osoba jest życiowym nieudacznikiem i dewotem jednocześnie.
Spotkałem się również z przychylnością, Dorota, pan Józef, Kamil, Krystian, Łukasz, Paweł i kilka innych osób, niestety mało jest takich ludzi, a szkoda, bo świat byłby zdecydowanie lepszy, gdyby było ich więcej.
Wreszcie grupa osób na pozór obojętnych, na pozór, bo skłoniona do opowiedzenia się po którejś ze stron, najczęściej godzi się ze zdaniem tych najgłośniej krzyczących, czyli homofobów.
Lepiej zostawić to za sobą, jeżeli ma się taką możliwość, ja na całe szczęście mam, dzięki Piotrkowi i Mikołajowi. Ostatnio padła również i inna propozycja, mama Wojtka zaproponowała, abym zamieszkał u nich. Odmówiłem, wytłumaczyłem im, dlaczego. Nie jestem na to jeszcze gotowy, owszem jestem pewny swoich uczuć do Wojtka, jednak nie są one do końca skrystalizowane, obawiałem się również, że taki skok na głęboką wodę może się negatywnie odbić na mojej nauce. Nowa szkoła, obce otoczenie i do tego klasa maturalna, będą wymagały ode mnie sporo czasu i wysiłku. Na wspólne zamieszkanie przyjdzie czas, może po maturze? Piotrek pochwalił moją decyzję, stwierdził, że jest ona nadzwyczaj dojrzała. Jarek był podobnego zdania.
Jarek, no właśnie Jarek to Jarek, niezwykle trudno go zaszufladkować. Nigdy jednak nie miałem najmniejszych wątpliwości, że jest na wskroś heteroseksualny, dla niego byłbym tylko dziewczyną robiącą mu laskę, a jednak łączy nas wspaniałe uczucie, poświęcając się dla mnie, przekroczył granicę przyjaźni. Pamiętam naszą pierwszą rozmowę po tym, jak dowiedział się, że jestem gejem, wyszedł, a jednak wrócił, wybiegł z kabiny, a jednak to on pierwszy znowu wyciągnął rękę na zgodę, ja tylko potrafiłem biernie rozpaczać, że straciłem przyjaciela. W czasie osiemnastki ciekawie zareagował po przedstawieniu mu Wojtka. Zagroził tylko Wojtkowi, że go popamięta w przypadku, gdyby mnie skrzywdził w jakikolwiek sposób. Jestem jednak przekonany, że zostaną dobrymi przyjaciółmi. Cieszy mnie myśl, że Jarek będzie moim i jednocześnie Wojtka przyjacielem. Zastanawia mnie, jakim szczęśliwym zrządzeniem losu jest dla mnie ta przyjaźń, przecież ja nawet w małej części nie odpłacam się Jarkowi, a wiem, że i tak na nim zawsze będę mógł polegać i liczyć na jego pomoc.
Kolejną trudną do jednoznacznego zaszufladkowania osobą jest Dawid. Wyczuwam jego życzliwość, jednak nie mogę mu zapomnieć udziału w pobiciu mnie, to tworzy między nami barierę, której nie potrafię pokonać.
Ojciec Krzyśka, Robert, dziwny przypadek, nie za bardzo dowierzałem jego szybką przemianę, to raczej będzie długie i trudne przeobrażenie, jednak możliwe, a Krzysiek bynajmniej mu tego nie będzie ułatwiał ze swoim charakterem i temperamentem.
Tego lata wyszedłem z szafy, chociaż nie ja byłem inicjatorem tego działania, zadecydował za mnie Robert, informując mojego tatę, że ma syna pedała. Okazało się, wbrew moim wcześniejszym obawom, że rodzice w pełni mnie zaakceptowali, rodzeństwo również, byłem im za to bardzo wdzięczny. Inaczej nie wyobrażałem sobie swojego życia, a wyobraźnię mam bardzo bogatą. Niestety wiadomość ta dotarła również do innych. Czy kiedykolwiek odważyłbym się sam uczynić podobny krok? Nie wiem, być może tak. Kiedy, przy jakiej okazji? Nawet sam sobie nie umiałem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno moja osiemnastka nie byłaby do tego okazją, bardziej skłaniałbym się do przekonania, że okazją mogłoby być ukończenie studiów. Czy teraz jest lepiej, gdy wszyscy wiedzą, że jestem gejem? W jakimś stopniu zawsze ciążyła mi świadomość, że ukrywanie o swojej orientacji przed rodzicami i rodzeństwem jest przemilczeniem, nawet pewnego rodzaju kłamstwem wobec nich. Żałowałem jednak, że inni również się o tym dowiedzieli. Symbolicznym dopełnieniem tego procesu ujawnienia się było przedstawienie Wojtka, jako swojego chłopaka podczas urodzinowej imprezy. Nie było to dla mnie łatwe, chociażby z powodu mojej skrytości, ale się przełamałem. Czy to oznacza, że teraz będę się obnosił ze swoją seksualnością? Bynajmniej! Nie zamierzam wytatuować sobie napisu na czole „Jestem pedałem”, nie zamierzam wytatuować sobie nawet krótszego i ładniej brzmiącego napisu „I’m gay”. Nic nikomu do tego, kim jestem, o ile sam nie wkraczam w jego sferę intymną. O tym, kim jestem, zamierzam powiedzieć tylko tym, z którymi będę utrzymywał bardzo bliskie relacje, o ile będą jeszcze takie osoby, a nawet w takich przypadkach będę bardzo ostrożny. W pełni akceptuję swoją seksualność, jednak nie mam zamiaru jej manifestować, nie będę też obojętny na wszelkiej maści rasowych narodowców, religijnych imbecyli i innych popaprańców ze swoimi chorymi homofobicznymi hasełkami. Świat nie jest doskonały i wiem, że nie jestem w stanie tego zmienić, ale też nie mam zamiaru być bierny.

Jadę do Krakowa, do innego świata jak powiedziałem kiedyś w rozmowie Jarkowi. Jest tam ktoś, z kim będę, ktoś, kto mnie przytuli, kiedy będę tego potrzebował, ktoś, kto potrafi mi dodać otuchy, dla tej osoby nie będę musiał być dziewczyną robiąca loda. Będę sobą, czyli chłopakiem, który chce mieć chłopaka. Wojtek jest moim chłopakiem, a ja jego, to dodaje mi śmiałości, energii i pozwala optymistycznie patrzeć na przyszłość.

* Ostracyzm - bojkot jakiejś osoby wykluczonej ze swojego środowiska zwykle z powodu nieakceptowanego przez resztę społeczności zachowania; okazywanie jej wykluczenia. (Wikisłownik)

**- Dewocja - w znaczeniu negatywnym, z którym zazwyczaj bywa kojarzona, jest to postawa przesadnej i drobiazgowej pobożności, zwracania szczególnej uwagi na zachowania rytualne (często przy zaniedbywaniu duchowości wewnętrznej; na pokaz). Rygoryzm moralny wobec zachowań ograniczony jest do innych. (Wikipedia).


Koniec


Serdecznie pozdrawiam czytelników, Piotr


PS. Podsumowanie opowiadania nieco później.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Wto 22:20, 12 Lut 2013, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 20:08, 31 Gru 2012    Temat postu:

Dzięki wielkie, za to opowiadanie. Ono jest wprost, nie no tego nie da się opisać co teraz czuję, czytałem ten ostatni odcinek prawie jednym tchem. Jeszcze raz wielkie dzięki. Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwego roku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropa
Wyjadacz



Dołączył: 14 Cze 2012
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 0:35, 01 Sty 2013    Temat postu:

Dzięki! Dzięki! Dzięki! Dzięki! Dzięki!
Brawo mistrzu czekamy na następne fantastyczne opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Śro 16:00, 02 Sty 2013    Temat postu:

Oczywiście przeczytałem zaraz po ukazaniu się, a dlaczego?, bo wiedziałem, że końcówka poprawi mi humor na zabawie sylwestrowej. No i poprawiła.
Piotrze jest to już koniec tego wspaniałego opowiadania za które bardzo dziękuję i myślę, że wszyscy którzy to czytali podzielą moje zdanie.
Nie będę powtarzał tych wszystkich komplementów, które już wcześniej pisałem pod adresem tego opowiadania i oczywiście autora, który z taką klasą napisał tak długie opowiadanie.
Cóż można powiedzieć na koniec, no tylko to, że wspaniale się to czyta, cudownie się kończy, wplecione są w końcówkę wspaniałe reminiscencje Grześka w stosunku do osób przewijających się przez opowiadanie. No cóż aż głupio tak słodzić ale co mam innego napisać, skoro dałeś nam rzecz wspaniałą i głęboko zapadającą w naszych duszach i naszym sercu.
DZIĘKUJEMY Piotrze za ten kawał wspaniałej roboty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bono
Debiutant



Dołączył: 03 Sty 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 20:04, 05 Sty 2013    Temat postu:

Zarejestrowałem się specjalnie po to żeby to napisac...
Zacząłem czytac twoje opowiadanie jak było gotowych 16 części, przeczytałem je wszystkie jednym tchem. Potem już tylko czekałem z niecierpliwością na każdą kolejną. Czytając kolejne części budzą się w człowieku uczucia śmiech, radośc, smutek, żal. Cała ta historia wprawia w chwile zamyślenia dzięki czemu kilka razy stawiałem się w takiej sytuacji jak bohaterowie próbowałem wyobrazic sobie jak ja bym zachował się w danej sytuacji... Jednak jest jeszcze wazniejsza rzecz dzięki Tobie bo to ty napisałeś to opowiadanie odważyłem się powiedziec kilku osobom z mojego otoczenia o mojej orientacji... Dzieki Ci za to Nigdy nie czytałem lepszego opowiadania...

PS: Wybacz, że pisze do Ciebie zwarając sie na Ty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 22:07, 05 Sty 2013    Temat postu:

Na wstępie dziękuję za dedykację. Cieszę się z takiego obrotu spraw w życiu Grześka. Happy end podobno każdemu się należy. Mistrzu, liczę że już się zabierasz za niedokończone opowiadanie. Pokłon dla talentu.
Pozdrawiam.
Powrót do góry
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 10:27, 12 Sty 2013    Temat postu:

Piotrze.
Może dasz się namówić na jakiś suplement.

Miło byłoby przeczytać:... zdałem maturę, mieszkam dalej..., jestem szczęśliwy z...., przyjęto mnie na....., z Jarkiem...

Pomyśl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 12:40, 19 Sty 2013    Temat postu:

Liczyłem na jakiś znak, orła cień

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 19:35, 19 Sty 2013    Temat postu: Podsumowanie

Podsumowanie" Coming out?".

Opowiadanie ukazywało się w długim okresie czasu, minął ponad rok od ukazania się pierwszego odcinka. To szmat czasu, miało pojawiać się szybciej, ale nastąpiły pewne komplikacje rodzinne i wyszło sami wiecie jak. Za te opóźnienia wszystkich bardzo przepraszam! W zamyśle opowiadanie miało składać się z maksymalnie dziesięciu odcinków, wyszło inaczej,
Trochę liczb:
- 24 odcinki,
- 125 stron standardowo sformatowanego MW,
- ok 440 tysięcy znaków bez spacji,
- ponad 66 tysięcy wyświetleń (wraz z tymi wcześniejszymi zanim usunąłem opowiadanie z forum),
- ponad 350 komentarzy (łącznie z tymi wcześniejszymi).

Wszystkim czytelnikom bardzo dziękuję za zainteresowanie opowiadaniem, ilość wyświetleń jest imponująca, zapewne byłaby mniejsza, gdyby nie konieczność odświeżania pamięci ze względu na brak regularności w ukazywaniu się kolejnych odcinków ( za co jeszcze raz przepraszam).
Dziękuję również za Wasze komentarze, opowiadanie z pewnością nie byłoby kontynuowane gdyby nie one. Pewien komentarz to bardzo trafnie wyraził.


Serdecznie pozdrawiam, Piotr

PS.

Bimax45 napisał:
Piotrze.
Może dasz się namówić na jakiś suplement.

Miło byłoby przeczytać:... zdałem maturę, mieszkam dalej..., jestem szczęśliwy z...., przyjęto mnie na....., z Jarkiem...

Pomyśl.


Maćku, myślę! Bez orła cienia i nawet bez cieni sępów. Noszę się z takim pomysłem, coś na kształt krótkiej retrospekcji, po ukończeniu przez Grześka...
Kiedy to jednak nastąpi? Nie jestem w stanie określić. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Sob 19:37, 19 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
luki1983
Debiutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:30, 30 Sty 2013    Temat postu:

No to jak już tu trafiłem po reklamie "Bimax45" w innym portalu Wink (1)
Po tym jak zarejestrowałem się tu i przeczytałem to CUDO Smile
To wypada coś napisać Smile
Po pierwsze wielkie ukłony ku autorowi.
Opowiadanie naprawdę ŚWIETNE.
I szkoda że tylko 24 części.
Poprostu nie można oderwać wzroku od monitora.

Obyśmy na "jeszcze" nie musieli czekać 5 lat aż Grześ skończy studia Wink (1)
Nie jestem za tasiemcami - ale to opowiadanie jest tak napiane że aż ogarnął mnie smutek jak ujrzałem "koniec" Sad

Jeszcze raz wyrazy uznania ku autorowi Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:32, 30 Sty 2013    Temat postu:

Podobnie jak mój przedmówca trafiłem tutaj za sprawą linku zamieszczonego przez 'Bimax45' na innym portalu i specjalnie się zarejestrowałem.
Autorowi gratuluję i dziękuję za dostarczenie różnych odczuć.
Były odcinki, które czytając się śmiałem, ale były i takie, przy których się poryczałem.

Pozdrowienia dla autora.

zibi74


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kazarus
Debiutant



Dołączył: 20 Lis 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 10:12, 31 Sty 2013    Temat postu:

Wiadro miodu trzeba by wylać na oba opowiadania - Zarówno "Pogotowie seksualne" jak i niniejszy "Coming Out". Ciekawie by było przeczytać dalsze losy całej (zaznaczam całej) palety bohaterów...
Pozdrawiam ciepło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
luki1983
Debiutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:26, 31 Sty 2013    Temat postu:

A myślałem, że tylko ja tak emocjonalnie podchodziłem Smile, ale chwilami to też serce ściskało mi się w gardle, a do oczu chciały płynąć łzy. Jak dla mnie , choć sporo opowiadań czytałem to te wygrywa w klasyfikacji.
A i wcześniej zapomniałem powiedzieć, że dziękuje że nie jest przepełnione samym seksem, tylko że właśnie takie zwyczajne i dotyka spraw, jakie nas codziennie dotyczą.
Jak autor pisze zawodowo nawet na inne tematy - to proszę na PW listę jego publikacji bo chętnie wzbogacę swój księgozbiór Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 11:55, 01 Lut 2013    Temat postu:

Dziękuję za miłe komentarze.


luki1983 napisał:
No to jak już tu trafiłem po reklamie "Bimax45" w innym portalu Wink (1)

zibi74 napisał:
... trafiłem tutaj za sprawą linku zamieszczonego przez 'Bimax45' na innym portalu...


Biamax45; dziękuję Maćku za skuteczną reklamę mojego opowiadania.

luki1983 napisał:
...Jak autor pisze zawodowo nawet na inne tematy - to prosze na PW liste jego publikacji bo chętnie wzbogacę swój księgozbiór Smile

luki1983 napisał:
...Obyśmy na "jeszcze" nie musieli czekać 5 lat aż Grześ skończy studia Wink (1)...

Luki1983; piszę tylko amatorsko i wszystko, co wyskrobałem, znajdziesz na tym forum. Kontynuację Co, jako wspomnienia Grześka postaram się wstawić przed wymienionym przez Ciebie okresem Smile

zibi74 napisał:
... ale były i takie, przy których się poryczałem.

Zibi74; wybacz, nie chciałem Cię prowokować do smutku

kazarus napisał:
...Ciekawie by było przeczytać dalsze losy całej (zaznaczam całej) palety bohaterów...

Kazarus; może kiedyś to nastąpi, ale niczego nie obiecuję. Very Happy

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Pią 16:34, 01 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 8 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 10:39, 02 Lut 2013    Temat postu:

Piotrze znasz moje zdanie na temat tego świetnego opowiadania. Zresztą nie raz w imieniu reszty forumowiczów domagałem się o jak najszybsze wstawienie kolejnego odcinka. Tak sprawnie napisanego opowiadania pod względem stylistycznym i gramatycznym nie wspominając już o treści dawno nie czytałem a niektóre opisy ubawiły mnie do łez Dziękuję Ci za to dzieło i za to wszystko co tu robisz bo według mnie jako jedyny poświęcasz najwięcej swojego czasu dla tego forum. Ty nie jesteś perełką tego forum, Ty jesteś nie oszlifowanym diamentem który ma niesamowity wkład w jego rozwój. I nie to że ci cukruje tylko takie są fakty i myślę że wiele osób mnie w tym poprze.

Nie widziałem Cie sporo czasu i wkrótce zamierzam Cie niespodziewanie odwiedzić i pewnie jak to Ty znowu czymś miłym mnie zaskoczysz Very Happy

A no i przepraszam za te trzy w jednym (Piotr, Bochniaczek i Pisarek) ale taki już jestem Mad

Wiem że za tego posta będziesz mi chciał coś urwać ale znając Twój stoicki spokój to wkrótce Ci przejdzie Tongue out (1)

Pozdrawiam mojego ulubionego Krakusa Razz Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Nie 23:22, 03 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
Strona 11 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin