Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

BIDUL
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 16:34, 06 Lis 2013    Temat postu:

Chodzi mi o to, że potem dziwnie się czuję czytając jakieśsmutne zakończenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xxx123
Debiutant



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:17, 06 Lis 2013    Temat postu:

Gdzie jest ta poprawiona wersja?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 19:52, 06 Lis 2013    Temat postu:

Człowieku, ta poprawiona wersja jest w tym temacie. Włącz głowę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
xxx123
Debiutant



Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:44, 06 Lis 2013    Temat postu:

Spoko, nie zauważyłem Smile Głowa ON Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Śro 22:55, 06 Lis 2013    Temat postu:

Bidul. cz. 11.

Ferie się skończyły, zaczęła się szkoła. Ten pęd do nauki rozpoczęty w poprzednim półroczu, chyba zagościł we mnie na dobre. Zresztą pozostali też garneli się do nauki, może to było z nudów a może coś do nas dotarło. Motywacja mojego wychowawcy dawała skutki bardzo dobre i długofalowe. Trzeba mu oddać, że umiał nas podejść, ziarno, które zasiał teraz kiełkowało. W domu dziecka dalej panował dziwny, chłodny układ między mną a Tomkiem, zresztą z Michałem też nie potrafiłem już znaleźć wspólnego języka. Rozmyślałem nad tym każdej nocy, ten trójkąt nie wyszedł raczej nam na dobre. Z jednej strony ważyłem „za” z drugiej „przeciw”. Na szali „za” był niezły seks, który podniecał do granic wytrzymałości, to było odjazdowe ruchanie trzech facetów. Ale zaraz na szali „przeciw” pojawiły się moralne wątpliwości, jeśli kogoś kochasz to trudno patrzeć jak inny facet rucha twoje kochanie przy tobie. Może to głupie a może nie, sam nie wiedziałem. Na pewno byłem trochę zazdrosny o Tomka, chociaż lubiłem Michała, to nie mogłem poukładać sobie tych klocków w głowie. Zastanawiałem się czy nie jestem zbytnio zaborczy, nie wiem, może tak. Jednak nie mogłem przetłumaczyć sobie dzielenia się ukochaną osobą z kimś trzecim. Próbowałem to jakoś wytłumaczyć, usprawiedliwić, że przecież się zgodziłem, brałem ochoczo w tym udział, podniecało mnie to, jednak rozterki z tego powodu nie potrafiłem ukoić. Ten chłód w naszych relacjach, chociaż to chyba za mocno powiedziane, raczej były to poprawne stosunki chłopaków mieszkających ze sobą, a więc ten chłód wypełniała mi Agata, odwiedzała nas dość często, udzielała Tomkowi korków, kiedy kończyli ona przychodziła do mnie, trochę siedzieliśmy w pokoju lub na świetlicy a potem odprowadzałem ją do domu. Bardzo lubiłem jej towarzystwo, uwielbiałem przytulać się do niej, czuć jej ciepło, podniecało mnie, kiedy była wtulona we mnie. Zawsze mieliśmy temat do rozmowy, czasami głupi, ale rozmawiało się nam wspaniale i mogliśmy to robić godzinami. Chyba byłem w niej zakochany, taką szczeniacką miłością, która przeobrażała się w bardzo gorącą przyjaźń. Powoli stawała się moim powiernikiem, coraz więcej moich tajemnic odkrywałem przed nią. Była wspaniałym przyjacielem, a w łóżku to po prostu rewelacja. Nie potrafię opisać, na jakie wyżyny wspinały się moje zmysły, kiedy byłem w niej. Jej uda oplatające moje pośladki, jej ręce mocno trzymające mój kark i ja cały w niej. Mój każdy ruch powodował jej totalne odjazdy i szaleństwo, które mnie się udzielało. Było mi po prostu zajebiście. Nie próbowałem tego porównywać do naszych zbliżeń z Tomkiem, bo to miało zupełnie inny wymiar. Tak jakby we mnie siedziały dwie osoby i każda z nich była zadowolona, jedna z kochania się z Tomkiem, druga z kochania się z Agatą. Nie zdawałem sobie sprawy z mojego rozdarcia, po prostu było mi tak dobrze, nawet bardzo dobrze i nie chciałem tego psuć. Któregoś dnia, kiedy leżeliśmy w pościeli w jej domu pod nieobecność domowników, po upojnym seksie, leżąc na mnie, drażniąc moje sutki swoimi cudownymi piersiami, zapytała.
- Dobrze ci ze mną misiek?
- Zajebiście – odpowiedziałem czule.
- Lepiej niż z Tomkiem?
Zdrętwiałem, na twarzy poczułem spięcie mięśni, robiłem się czerwony jak burak, nie potrafiłem wypowiedzieć słowa. Zastygłem jak mumia egipska, czułem jakby od wewnątrz zżerało mnie stado skarabeuszy.
Widziała jak się czerwienię, patrzyła mi prosto w oczy a w nich czytała moją bezradność, zażenowanie, strach i nie wiadomo, co jeszcze.
- Misiek, daj spokój, przecież dawno się tego domyślałam, to widać po was – powiedziała radośnie.
- Jak to widać? – wybełkotałem.
- Tomek to typowy przywódca, wszyscy czują przed nim respekt, jego wzrok zabija, a kiedy ty jesteś w pobliżu ma maślane oczy – szczebiotała wesoło.
- Ale ja… - nie potrafiłem sklecić zdania.
- Oj misiek, mi to nie przeszkadza, lubię was, no może trochę jestem zazdrosna, ale jeśli będziecie parą to ja będę waszą najlepszą przyjaciółką – odrzekła poważnie.
Zaskoczyła mnie swoim podejściem, myśli kołatały się po mojej głowie i nie mogłem ich zatrzymać, poskładać. Dużo gadaliśmy na ten temat, nie miałem przed nią tajemnic, przecież ostatnia tajemnica, którą skrywałem przestała być dla niej tajemnicą. Zdziwiony byłem, że to tak z zewnątrz widać. W sumie to ulżyło mi bardzo, że ona wie o wszystkim, bo teraz mogę być z nią całkowicie szczery i liczyć na jej wsparcie duchowe. Opowiedziałem jej o moich rozterkach z naszym trójkątem. Trochę mnie zbeształa, że przecież chętnie w tym uczestniczyłem a teraz udaję cnotliwą panienkę. Udzieliła mi paru rad, z których postanowiłem skorzystać. Nasza przyjaźń nabrała dziwnych kształtów. Zwierzaliśmy się sobie z najskrytszych tajemnic, z naszych marzeń. Opowiadaliśmy sobie, co nas podnieca w seksie z innym partnerem, ona opowiadała mi, który aktualnie chłopak jej się bardzo podoba i z kim chciałaby chodzić a nawet, z kim chciałaby iść do łóżka. A jednocześnie prowadzeni jakimś instynktem, co jakiś czas lądowaliśmy razem w łóżku, uprawiając nieziemski seks, po którym oboje wchodziliśmy do bram raju. Czasami śmialiśmy się w głos, leżąc nago po takim akcie seksualnym, że weszliśmy do raju utraconego. Dziwne były te nasze układy, ale obojgu nam one bardzo odpowiadały i dawały nam dużo satysfakcji. Może ta nasza bliskość budowała naszą przyjaźń, trochę nietypową, ale bardzo mocną i trwałą.
Bardzo zbliżyłem się z Andrzejem, który widząc jak Tomek z Michałem zakuwają oraz wyczuwając chłodną atmosferę między nami zaczął wyciągać mnie na te swoje mecze. Początkowo nie pałałem chęcią do tego, co oni tam robili na tym boisku. Jednak z biegiem czasu polubiłem to. Miło było patrzeć jak Andrzej uwija się z tą piłką. Doszło do tego, że tak mnie to wkręciło, a raczej on mnie tak wkręcił, że zacząłem trenować razem z nim. Piłka ręczna pochłonęła mnie bez reszty. Pojąłem zasady rządzące się tym sportem, zaczęło mi się to podobać, chociaż muszę przyznać, że byłem niezłą łachudrą, kiedy rozpocząłem naukę tego sportu. Andrzej mnie pocieszał i dodawał zapału, więc trenowałem i wkładałem w to całe serce. Życie toczyło się wolnym biegiem, ale przynajmniej nie nudziłem się, spotkania z Agatą zawsze wprawiały mnie w dobry nastrój, treningi piłki ręcznej wyciskały ze mnie siódme poty, do tego jeszcze nauka, nie miałem czasu na nudę. Ale życie pisało swoją wersję zdarzeń i biegło nieubłaganie.
Z historii wiemy, że każda zmiana władzy pociąga za sobą czystki, najgorsze i najkrwawsze były zawsze czystki etniczne. Spodziewałem się, że tak samo będzie teraz. Atmosfera w domu dziecka zaczęła się psuć. Wieści szybko się rozchodziły, wszyscy już wiedzieli, że Tomek niedługo opuści dom dziecka, odchodzi też pan Krzysiu. Zmienia się całkowicie układ sił. Było oczywiste, że do władzy dojdą teraz nowi i to oni będą trząść domem dziecka, a ja, jako symbol poprzedniej władzy będę musiał ukoić się przed nową. Byłem ciekaw, kto sięgnie po schedę po Tomku. Domyślałem się najgorszego i w duchu liczyłem, że tak się nie stanie. Zacząłem odczuwać nadchodzące zmiany, chłopacy stali się bardziej agresywni wobec mnie, wiedzieli, że nie będę już pod skrzydłami Tomka. Mocna ręka, jaką trzymał wszystko pan Krzysiu, też już się skończyła. On zdając sobie sprawę, że odchodzi do innej pracy nie wysilał się zbytnio, myślami chyba był już gdzie indziej. Narastała agresja wobec mnie, zwłaszcza, że widywano mnie z Agatą w domu dziecka. Zaczęły się ploty i zazdrość, musiałem teraz uważać na każdy swój ruch. Unikałem samemu chodzenia po całym domu, trzymałem się z Andrzejem, który też zauważył, że sytuacja robi się nieciekawa. W zaufaniu powiedział mi, że głównie na mnie wyładowują swoją złość. Krążyły przecież ploty o mnie i Tomku a teraz, kiedy go zabraknie, będę na ich celowniku. Na korytarzu nie spotykałem się już z miłymi uśmiechami, były raczej obojętne a niektóre wręcz wrogie. Nałożnice cesarzy, których podstępnie stracono, też szły na szafot, pomyślałem głupio i uśmiechnąłem się do siebie. Był to uśmiech przez łzy, przecież zdawałem sobie sprawę, że to koniec naszej przyjaźni z Tomkiem. Zacząłem odczuwać jak bliski mi jest ten chłopak. Wdrażałem po woli swój plan, zacząłem być bardziej miły i rozmowny, widziałem, że z tego faktu Tomek był bardzo zadowolony. Nasze stosunki z każdym dniem się poprawiały. Udało mi się nawet parę razy do niego przytulić, kiedy nikt nie widział. Odżyły we mnie znowu szalone zmysły, które ciągnęły mnie do niego. Byłem gotowy, znowu się z nim kochać jednak nie chciałem ryzykować, bo mógł nas ktoś podejrzeć i znowu krążyłyby ploty na nasz temat, a to w tej chwili zemściłoby się na mojej osobie. Kiedy nadszedł kwiecień Tomek całkowicie pogrążył się w nauce, chciał wywiązać się z danego słowa i zdać tą cholerną maturę. Nie miał czasu na nic i nie za bardzo obchodziła go panująca atmosfera w domu dziecka. Czas pędził nieubłaganie, zbliżała się matura Tomka i odejście pana Krzysia, zresztą on już praktycznie nie pracował, bo wykorzystywał zaległy urlop.
Coś wisiało w powietrzu, to dało się wyczuć, kiedyś to musiało wybuchnąć no i wybuchło w najmniej oczekiwanym momencie. Któregoś wieczoru zasiedziałem się w sali komputerowej i późno poszedłem się kąpać. Dużo czasu spędzałem w pracowni, tam dobrze wchodziła mi wiedza i robiłem różne rzeczy na edytorach, za które otrzymywałem plusy w szkole, co rzutowało na końcową ocenę z różnych przedmiotów. Na korytarzach panowała już cisza. Postanowiłem wziąć szybki prysznic i iść spać. Kiedy się umyłem i zakręciłem wodę moim oczom ukazało się trzech chłopaków stojących przy drzwiach natrysków i skutecznie je blokując. Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi, nie myślałem tylko, że tak prędko. Nie słyszałem, kiedy weszli, szum wody zagłuszał inne dźwięki a poza tym byłem mocno zmęczony i moja czujność trochę przysnęła. Sięgnąłem błyskawicznie po ręcznik, którym zakryłem moją nagość. Znałem tych chłopaków, to byli kumple tego łysola, co zgwałcił Bartka.
- Co panienka taka wstydliwa? – rechotał ten najbliżej mnie.
- Pierdol się pajacu – przerwałem jego drwiny.
- Stawiasz się jebana cioto? – odburknął złowrogo.
Ironicznie się uśmiechnąłem i chciałem wyjść z łazienki. Jego dwaj koledzy, którzy blokowali drzwi błyskawicznie pochwycili mnie za ręce, wykręcając mi je do tyłu. Ból przeszył moje ramiona i bark. Trzymali mnie mocno, nie mogłem wykonać żadnego ruchu.
- Teraz ja tu rządzę, twój Tomuś już się nie liczy, więc nie będzie ciebie nikt chronił – triumfalnie oznajmił.
- A czego chcesz ode mnie? – zapytałem.
- Mój kumpel miał ochotę cię zerżnąć, ale posadziłeś go do paki, więc ja go teraz zastąpię. Poza tym byłeś panienką Tomeczka a on już tu nie panuje i coś trzeba z tobą zrobić – oznajmił obojętnie.
- Co ty pedał jesteś? – żachnąłem się.
- Nie, taką przechodzoną ciotę bym nawet nie ruszył, ale obiecałem to kumplowi, więc wyjebię cię za niego, a potem dam do wyjebania pozostałym, niech zasmakują owoców z ogródka Tomusia – roześmiał się głośno.
Chciałem skorzystać z okazji, że wszyscy rozluźnili się, śmiejąc się dość głośno i próbowałem wyrwać się z ich uścisku. Jednak byli czujni, natychmiast mocniej wykręcili mi ręce, co spowodowało większy ból. A w tym momencie przeszył mnie rozrywający ból w okolicach brzucha, Zgiąłem się na tyle ile mogłem, ból przeszywał mnie całego, nie mogłem złapać oddechu. Okazało się, że dostałem potężny cios w brzuch. Usiłowałem uspokoić oddech, brakowało mi powietrza a jednocześnie ból paraliżował wszystkie moje mięśnie. Uspokajałem oddech łapiąc szybko powietrze. Widziałem jak szyderczo śmiał się mi prosto w twarz.
- Załatwię cię jebańcu – wyrzęziłem pod nosem.
- Jeszcze się kurwo stawiasz – warknął.
Dostałem potężny cios z liścia, bije tak, żeby śladu nie było – pomyślałem. Szczypała mnie cała lewa strona twarzy. Po chwili dostałem bardzo silny cios w jaja. To było już nie do wytrzymania, oczy zalały się łzami, łapałem powietrze jak ryba, nie potrafiłem ustać na nogach. Osunąłem się na podłogę a dwaj goryle, którzy mnie trzymali, puścili mnie. Zgiąłem się w pozycję embrionalną, bo w niej mogłem, choć trochę opanować przeszywający i rozrywający mnie ból.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem szmato – usłyszałem jego gruby głos.
Poczułem potężnego kopniaka w tyłek, czułem, że bolało, ale nałożyły mi się wszystkie bóle i nie byłem już w stanie rozpoznać, co mnie bardziej boli. Usłyszałem jak zamykają się drzwi od łazienki, co oznaczało, że sobie poszli. To trochę mnie uspokoiło. Leżałem dalej na tych kafelkach podłogowych i nie mogłem się podnieść. Zimno, jakie przenikało od nich do mojego ciała powodowało moją ulgę w cierpieniu i odczuwaniu niesamowitego bólu, jaki mi zadali. Nie wiem jak długo leżałem na tej podłodze. Kiedy udało mi się trochę opanować ból, próbowałem się podnieść. Z trudem, ale udało mi się to. Postanowiłem posiedzieć jeszcze w tej łazience. Doczłapałem się pod prysznic i odkręciłem zimną wodę a potem na przemian ciepłą i zimną. Poczułem się lepiej, mogłem już stawiać kroki. Usiadłem na ławeczce i nie miałem siły się wytrzeć. Postanowiłem wyschnąć, chociaż targały mną dreszcze z zimna i bólu. Nie mogłem tak wrócić do pokoju. Obawiałem się, że Tomek to zobaczy i będzie awantura. Wiedziałem, że nie darowałby im tego. Tylko w ten sposób naraziłby się na nieprzyjemności a tego chciałem mu oszczędzić. Przecież on połamałby im kości a za to mógłby iść siedzieć i co wtedy z maturą. Nie chciałem niczym go denerwować i używać jego wpływów. Mogłem tylko mu zaszkodzić a nie miałem takiego zamiaru. Chciałem, żeby zrobił maturę, bo to była dla niego deska ratunkowa na przyszłość, na lepszą przyszłość. Nie mogłem spierdolić mu tej szansy na lepsze życie. Ja jakoś sobie poradzę. Przecież w końcu znudzi im się napierdalanie mnie i może dają mi spokój. Zresztą mi został tylko rok, też chciałem zdawać maturę, żeby mieć start w lepsze życie. Udało mi się na tyle opanować ból, że wróciłem do pokoju. Udawałem, jakby nic się nie stało, starałem się chodzić normalnie, chociaż wszystko rozrywało mi się w środku. Na szczęście wszyscy już spali, więc szybko wtuliłem się w swoją kołdrę, próbując zasnąć. Sen przychodził bardzo wolno, czułem przede wszystkim ból, myślałem jak to dalej będzie?
Rano ciężko było mi się podnieść z łóżka. Na moje szczęście, szedłem na późniejszą godzinę do szkoły. Chłopacy szybko polecieli na śniadania a ja z ledwością zwlokłem się z łóżka. Oni nic nie zauważyli a ja nie dałem po sobie poznać, że coś się w nocy wydarzyło.
Mogłem się domyślać, że to, co było tej nocy powtórzy się jeszcze nie raz. Musiałem być na to przygotowany nie miałem innego wyjścia. Po prostu zaznam teraz prawdziwego domu dziecka. Przecież zdawałem sobie sprawę, że takie rzeczy są na porządku dziennym, słyszałem o tym od innych chłopaków. Mnie to jednak nie dotyczyło, ja byłem pod parasolem ochronnym Tomka jak i pana Krzysia, więc włos z głowy mi nie spadł. Niestety te czasy się już skończyły. Nastała szara rzeczywistość, brutalna rzeczywistość, która pokazuje mi swoje oblicze i ustawia w odpowiednim szeregu. Nie wiem jak poradzi sobie z tym Michał. Ze słyszenia dowiedziałem się, że też się na niego szykują. Jedynie Andrzej pozostawał osobą, co do której nie mieli wątów. On był lubianym sportowcem i miał jakieś osiągnięcia, więc sam sobie wypracował dobrą pozycję w domu dziecka. Jemu nie zagrażały zawieruchy zmiany ekipy silącej się na wpływy w tym zapomnianym przez Boga miejscu.
Po szkole spotkała mnie miła niespodzianka, czekał na mnie Tomek. Musiałem silić się na dobry humor i uśmiech, chociaż chciałem wyć z bólu. On to zauważył.
- Co ci jest? Jesteś jakiś taki, no jak poobijany – stwierdził pytająco.
Bacznie mnie obserwował, więc musiałem wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę.
- Po prostu źle spałem i wszystko mnie dzisiaj boli, czuję się jak połamany – odpowiedziałem siląc się na uśmiech.
- No to może jakiś masaż potrzebujesz? – zapytał z zawadiackim uśmieszkiem.
- Oj przydałby się tylko wiesz musimy uważać – odrzekłem zatroskany.
- Wiem, zauważyłem, że atmosfera zrobiła się nie ciekawa – stwierdził.
- Więc poczekajmy do wakacji, wtedy coś wymyślimy – powiedziałem.
- No właśnie wakacje, ja będę je miał już niedługo – odrzekł.
- Musimy coś wymyślić, żeby razem gdzieś pojechać – powiedziałem.
- Ja już mam plan – z dumą stwierdził Tomek.
- Jaki?
- To niespodzianka, na razie nic nie powiem – tajemniczo oznajmił.
Zdziwiłem się tą jego niespodzianką, byłem bardzo ciekawy, co wymyślił. Jednak nie miałem, o co pytać i tak by mi nie powiedział. Musiałem uzbroić się w cierpliwość i czekać. Postanowiłem zapytać go jak to będzie z tą jego wyprowadzką z domu dziecka, gdzie się teraz podzieje?
Dowiedziałem się, że jeśli pozytywnie zda maturę to będzie się starał o przyjęcie na studia. Będzie miał wtedy zagwarantowany akademik i zamieszka w nim. Opowiadał o tym z takimi nadziejami na spełnienie tego marzenia, że ten jego zapał i wiara, udzieliły się również mojej osobie. Zapytałem, co będzie jak matura mu nie pójdzie?. Trochę wtedy zmartwił się i powiedział, że pójdzie do pracy, wynajmie jakieś małe mieszkanie. Będzie musiał ułożyć sobie to swoje życie jakoś normalnie. Dom dziecka zaoferował mu pomoc w wyszukaniu jakiegoś mieszkanka socjalnego, to na początek musi wystarczyć. Chociaż on wierzy w to, że uda mu się tą maturę zdać i dostać się na studia a wtedy ma szansę na lepsze życie i może je sobie inaczej ułożyć. Wie, że nie będzie lekko, bo z samego stypendium to on się nie utrzyma na tych studiach, więc musi zapieprzać do jakiejś roboty dorywczej, żeby normalnie funkcjonować. Ale jest na to gotowy i ma nadzieję, że mu wszystko wyjdzie. Kiedy tak opowiadał, dotarło do mnie, że przecież wyjedzie stąd do innego miasta. Nasza przyjaźń skończy się. Poczułem jak ślina napływa mi do ust z trudem opanowałem się, żeby w oczach nie pojawiły się łzy. On to zauważył. Chwilę milczał i powiedział mi coś, co mnie powaliło na kolana.
- Kiedy mi się to wszystko uda, będę czekał na ciebie.
- Jak to na mnie? – zapytałem zdziwiony.
- Przecież ty też będziesz za rok zdawał maturę, więc możesz studiować ze mną, będziemy wtedy razem, jakoś nam się wszystko ułoży – powiedział.
Powiem szczerze nie myślałem o takim rozwiązaniu. Byłem zaskoczony tym jego planem a jednocześnie szczęśliwy, że myślał o mnie, o nas. Przechodziliśmy obok bramy, w którą go wciągnąłem, co wywołało u niego duże zaskoczenie. Przywarłem do niego i namiętnie zacząłem całować. Oddawał mi każdy mój pocałunek jeszcze mocniej, jakież to było podniecające być znowu w jego ramionach, czuć jego silny uścisk ramion, być wtulonym w niego. Po dłuższej chwili opanowaliśmy swoje rządze i oderwaliśmy się od siebie.
- Chodź wariacie, bo nas tu jeszcze ktoś nakryje – wesoło odrzekł.
Poszliśmy w kierunku domu dziecka rozmawiając i snując plany na przyszłość. Naszła mnie jednak smutna refleksja. Przecież ja dopiero za rok będę kończył szkołę, więc jaką mam pewność, że nasza przyjaźń przetrwa ten rok próby. Nie będziemy się widzieć. On tam daleko ja tutaj. Nie będę miał możliwości pojechać do niego chociażby na weekend. On tym bardziej nie przyjedzie do mnie, bo nie będzie miał kasy na takie przyjemności. Więc nie wiem jak to będzie, czy to, co nas łączy oprze się realnej, brutalnej rzeczywistości. W nocy długo myślałem nad tym, moje rozterki kołatały się coraz bardziej, nie potrafiłem jakoś sobie tego poukładać, nie wiedziałem jak dalej to ma wyglądać. Chciałem zasnąć, nie myśleć już o tym, powoli przychodził kojący sen. Wtedy poczułem jak ktoś odchyla moją kołdrę i wślizguje się do mnie. Od razu wyczułem, to był Tomek, jego zapach go zdradził. A raczej ja go rozpoznałem, bo ten zapach tkwił we mnie i zawsze wiedziałem, kiedy jest blisko mnie.
- Co robisz? – zapytałem cicho.
- Muszę być z tobą, choć na chwilę, za bardzo się już stęskniłem – odrzekł szepcząc.
- Wariat – powiedziałem i przytuliłem się do niego.
Jego ręce pieściły moje ciało, po drodze zrzucając ze mnie piżamę. On jak zwykle był nagi i ocierał się o mnie swoim sterczącym penisem. Pragnąłem złapać ten jego ster, wziąć do ust, pieścić. Kochaliśmy się jak szaleni, jednocześnie pilnując, żeby nikt nie usłyszał naszych spazmów namiętności. Kiedy wchodził we mnie, myślałem, że oszaleje, zgniatałem go swoimi ramionami chciałem być jednością z jego ciałem. Potem, gdy ja wchodziłem w niego, on robił to samo, czułem, że pragnie tego samego. Chciałem krzyczeć z radości i podniecenia, ale nie mogłem, musiałem być cicho, przecież byliśmy w domu dziecka, a tu teraz zmieniły się zasady gry. Nie wiem, kiedy wyszedł z mojego łóżka, rano obudziłem się sam. Pomyślałem, że chociaż on zachował trochę zimnej krwi i nie spaliśmy razem do świtu, bo gdyby nas ktoś nakrył byłby niezły dym, a ja miałbym przechlapane.
Rozpoczęły się matury, Tomek chodził jak nieobecny. Agata wspierała go jak tylko mogła, kuli cały czas, widziałem, że czasami miał już dosyć, ale dawał radę, zawziął się w sobie i wszystko postawił na jedną kartę. Ja na razie miałem spokój, co prawda łysole dorwali mnie jeszcze raz w łaźni i znowu dostałem niezłe bańki, ale jakoś do tego już przywykłem. Bałem się tylko, żeby im nie odjebało i nie okaleczyli mnie trwale. Takie pierdy to da się przeżyć, poboli i przestanie. Oczywiście do niczego nie przyznałem się nikomu, była to moja gorzka tajemnica, raczej bolesna tajemnica, bo sprawiała mi ból fizyczny i psychiczny. Mścili się na mnie, wiedząc, że teraz nikt się za mną nie wstawi. Wiem, że czekali aż Tomek wyprowadzi się z domu dziecka. Zdawałem sobie sprawę, że wtedy to będzie jazda, ale to dopiero po wakacjach, więc odsuwałem te myśli daleko, żyłem chwilą, więc chwilo trwaj.
Dom dziecka przygotował oferty wakacyjne dla nas a ja czekałem, co za niespodziankę skrywa Tomek odnośnie wakacji. Nie pytałem o te jego plany, bo on żył teraz tylko maturą a ja trzymałem za niego kciuki i modliłem się, żeby mu się udało.


Koniec części jedenastej.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cisek
Debiutant



Dołączył: 01 Lis 2013
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 3:36, 07 Lis 2013    Temat postu:

Z niecierpliwością czekam na kolejną część Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czlowieczek1
Debiutant



Dołączył: 22 Lut 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 18:36, 09 Lis 2013    Temat postu:

Czy ta historia jest na faktach?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Nie 0:32, 17 Lis 2013    Temat postu:

12 część...?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Nie 23:47, 17 Lis 2013    Temat postu:

Świetne opowiadanie! Zainspirowałeś mnie do mojego kolejnego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pią 1:23, 22 Lis 2013    Temat postu:

Bidul. cz. 12.

Rozpoczął się czas matur, szaleństwo dało się wyczuć w domu dziecka. Agata do późna siedziała z Tomkiem. Byłem trochę zazdrosny, że oboje nie mieli praktycznie czasu dla mnie. Nasze spotkania z Agatą były coraz rzadsze, chociaż ten żar, który się w nas palił jeszcze nie wygasł, czułem to również z jej strony. Za parę dni wyjeżdżała na wakacje, ale obiecała mi, że się spotkamy, bo ona zna pewien sekret. Wymownie się przy tym uśmiechnęła. Ja nie wiedziałem, o co chodzi, ale później domyśliłem się, że chodzi o tą niespodziankę, którą ukrywa Tomek. Rozumiałem, że teraz ona pomaga jemu, bo jest to dla jego dobra, gdyż matura była przepustką do normalnego życia. Starałem się nie przeszkadzać im, więc przesiadywałem w świetlicy gapiąc się w obrazki migające w TV, nie skupiałem się na oglądaniu, zabijałem w ten sposób nudę. Z Andrzejem chodziliśmy na SKS i te treningi zapełniały mi odskocznię od nudy. Nie chciałem błąkać się po domu dziecka, gdyż atmosfera nie była za ciekawa. Panowanie nowych dało się odczuć na każdym kroku, wrogość do mojej osoby też. Zdarzało się, że co jakiś czas dorwali mnie na osobności i wtedy dostawałem bańki. Mieli już władzę nade mną, wykorzystywali to na różne sposoby. Któregoś razu dopadli mnie w toalecie.
- Goń po fajki – polecił łysol.
- Nie mam kasy - odpowiedziałem.
- To ukradnij albo daj dupy, chuj mnie to obchodzi, czekam na fajki. Jak będę długo czekał to większy wpierdol dostaniesz – zagroził.
Potwierdziłem skinieniem głowy, po woli skierowałem się do wyjścia, dostałem kopa na zapęd, wyszedłem z toalety a oni śmiali się zadowoleni z siebie. Nie miałem innego wyjścia, poprosiłem Tomka o pożyczenie kasy, był tak zajęty zakuwaniem, że nawet nie zapytał, na co, tylko dał mi kasę. Poszedłem kupić do pobliskiego sklepu. Nie było już problemu z wychodzeniem na zewnątrz. Wszystko się zmieniło w tym domu, wychowawcy mieli nas gdzieś, siedzieli w swoim pokoju, z którego nosa nie wychylali. Dyrekcja była nieobecna po ostatnich zawirowaniach z ciążą dwóch czternastolatek, tą sprawę wyjaśniał prokurator. Wiedziałem tak jak wszyscy, że to sprawka łysego i jego kompanów, ruchali na potęgę wszystkie małolaty, te, które nie chciały, były do tego zmuszane. Wróciłem z paczką fajek i z drżącym sercem poszedłem do pokoju łysola. Zapukałem. Usłyszałem, „właź”, wszedłem. Łysol oparty o ścianę siedział na łóżku, na drugim łóżku leżała naga, chyba pijana nastolatka. Kojarzyłem jej twarz, na pewno była z naszego domu dziecka. Łysol chlipał piwo i patrzył na mnie mętnym wzrokiem. Podałem mu fajki i chciałem wyjść.
- Gdzie pedale idziesz, kazał ci ktoś? – wybełkotał.
- Muszę iść spać – grzecznie odpowiedziałem.
- A może chcesz zaruchać sobie na dobrej cipie? – rechotał.
Opuściłem oczy i cicho odpowiedziałem.
- Nie!
- No tak, ty lubisz kutasy, spoko niedługo dostaniesz mojego do polerowania, a teraz spierdalaj cioto – odburknął.
Wyszedłem szybko, przyzwyczaiłem się już do zniewag i obelg a nawet do bicia. Owszem to bolało i to bardzo, odbijało się na psychice, bałem się własnego cienia, ale nie miałem innego wyjścia. Zawsze bili tak, żeby nie było śladu. Po woli odnajdywałem się w tej nowej sytuacji, chociaż ból mocno dokuczał to jednak trzymałem się jakoś. Miałem marzenia i chciałem doprowadzić do ich spełnienia.
Często siedziałem razem z Andrzejem i Michałem, z którymi dobrze spędzało mi się te nudne wieczory. Widziałem, że Michał tak jak ja nie ryzykował samotnych wypraw po domu dziecka, na niego też się szykowali. Michał wyraźnie posmutniał, dało się wyczuć, że stracił swój animusz, pewnie tak jak ja obawiał się tych nowych. Zacząłem się bać a strach osłabiał moją psychikę.
Po pierwszych egzaminach pisemnych Tomek był wyraźnie zadowolony, miał nadzieję, że wynik powinien być pozytywny. Dalsze części matury też poszły mu w miarę dobrze. Wierzył, że w ostateczności uda mu się zaliczyć ten egzamin dojrzałości. Wiedziałem, że nad wszystkim czuwał Krzysiu i on nim kierował, pomagając mu w załatwianiu wszelkich formalności z nową uczelnią i nowym domem.
Rozpoczęły się wakacje i dom dziecka zaczął pustoszeć. Część dzieciaków kierowano na różne obozy albo do domów prywatnych, do rodzin, które zapewniały wypoczynek takim dzieciom jak my. Pewnego wieczoru, kiedy byliśmy sami w pokoju, Tomek wreszcie postanowił zdradzić mi swoją tajemnicę, przysiadł obok mnie, na moim łóżku.
- Jak jeszcze pracował Krzysiu to uzgodniłem z nim, że pojedziemy od połowy lipca do jego rodziców na wieś – powiedział.
- Nie kapuję – odpowiedziałem.
- No, załatwił tak, że jego rodzice wezmą nas na wakacje w zamian za pomoc w gospodarstwie i półtora miesiąca będziemy u nich – wyjaśnił.
- A gdzie to jest? – zapytałem.
- Fajna mała wioska nad jeziorem, naprawdę będą to cudowne wakacje – odrzekł.
- Tylko ja i ty? – nie dowierzałem.
- Tak, tylko my, ponad cały miesiąc razem – odpowiedział z zachwytem.
- Super! – wykrzyknąłem zachwycony.
- Tylko jest mały problem – oznajmił smutno.
- Jaki? – zapytałem przerażony.
Spodziewałem się jakiś komplikacji, czegoś, co zniweczy nasze plany bycia razem. Serce waliło mi jak oszalałe, przed chwilą dowiedziałem się, że będziemy tylko we dwoje przez ten długi okres, a tu zaraz jakiś problem. Patrzyłem na niego wzrokiem przestraszonym, czekałem aż powie, o co chodzi.
- Spokojnie, kiedy już skończy się sierpień, sam wrócisz do domu dziecka, bo ja tam zostaję – wyjaśnił.
- Jak to? – wyrzuciłem z siebie.
- Jeśli uda mi się dostać na studia, w czym obiecał mi pomóc Krzysiek, to cały wrzesień spędzę u jego rodziców a od października będę już mieszkał w akademiku, a jak nie uda mi się dostać na studia, to też tam zostanę, ale na stałe. Będę pomagał dziadkom w gospodarstwie i sprawował opiekę nad nimi. Oni już mają swój wiek, więc ktoś musi się nimi opiekować, a Krzysiek ma pracę i to dość daleko jest, żeby tak sobie podjechać, co chwilę.
Teraz dotarło do mnie, że to oznacza rozstanie z Tomkiem, on już nie wróci do domu dziecka. Poczułem ucisk w sercu, tak jakby ktoś wbijał mi drewniany pal niczym wilkołakowi. Ból był mocny a potęgowała go świadomość utraty kontaktu z Tomkiem. To nasz ostatni czas, który spędzimy we dwoje, potem to już wielka niewiadoma. To, że możemy być później razem to była taka obietnica, jaką składa się muzułmańskim kamikaze o dziewicach, które czekają na nich po śmierci. Tylko, po co komu sto dziewic jak się jest duchem i kutas już nie furczy. Widział i czytał te moje wątpliwości w moich oczach.
- Maciek, wytrzymasz i staniesz na głowie, żeby studiować na tej samej uczelni, wtedy będziemy mogli być razem, wierzę w ciebie, bo cię kocham – czule wyszeptał.
Nic nie odpowiedziałem nie potrafiłem wydobyć z siebie słów. Jedynie, co mogłem zrobić to wtulić się w niego, objąć go ramionami i mocno ścisnąć, żeby mieć go tylko dla siebie.
Pożegnaliśmy Andrzeja, który wyjeżdżał na obóz sportowy. On czule pożegnał się z Tomkiem, wiedział, że już się nie zobaczą. Zostaliśmy tylko w trójkę. Jak się okazało Tomek musiał wyjechać dwa dni wcześniej, żeby przygotować dla nas miejsce u rodziców Krzysia. Ja miałem jechać w poniedziałek. Po wyjeździe Tomka zostaliśmy tylko z Michałem. Bałem się, przeczuwałem, że może to być okazja dla łysola. Miałem nadzieję, że jakoś przetrwam te dwie noce. Podświadomie czułem jednak, że coś się zbliża i ta moja podświadomość mnie nie zmyliła. Pierwsza noc była spokojna, w dzień nie pokazywaliśmy się, siedzieliśmy w pokoju, na stołówkę chodziliśmy jak najwcześniej, kiedy było najmniej osób. Przede mną pozostała ostatnia noc, miałem nadzieję, że będzie spokojna, ale jak wiadomo nadzieja jest matką głupich. Położyliśmy się spać wcześniej, chociaż mieliśmy ochotę iść na świetlicę, pooglądać trochę filmy w TV, jednak nie chcieliśmy drażnić pozostałych swoimi osobami. Nie mogłem zasnąć, strach paraliżował wszystkie moje zmysły nie dając zasnąć. Byłem prawie pewny, że łysol wykorzysta nieobecność Tomka, nie pomyliłem się. Usłyszałem jak drzwi się otwierają a do pokoju wpadli jego goryle. Próbowałem błyskawicznie podnieść się z łóżka, ale pochwycili mnie i przycisnęli. Łysol zapalił światło, dostrzegłem jak obudził się Michał.
- Wypierdalaj stąd – warknął Michał.
- Zamknij ryj – odburknął łysol.
Michał próbował doskoczyć do łysola, ale ten szybko wykonał kilka ruchów i zobaczyłem jak Michał wylądował z hukiem na podłodze. Chciał się podnieść, widziałem na jego twarzy strużkę krwi płynącą z warg. Dopadli do niego, strasznie go kopali, Michał jęczał z bólu. Złapali go pod pachy, podnieśli a łysol zadał mu potężny cios w brzuch, Michał chyba zemdlał. Rzucili go na łóżko, a łysol podszedł do mnie. Czułem odór alkoholu, byli pijani.
- Zdejmijcie z tej cioty te szmaty – zadyrygował pogardliwie.
W tej chwili pozbawili mnie spodni i góry od piżamy, nagiego rzucili na łóżko. Leżałem na brzuchu, głowę miałem wykrzywioną w ich kierunku, żeby widzieć, co się dzieje.
- Leż tak i nie ruszaj się, bo inaczej zatłukę jak psa – oznajmił łysol.
Leżałem spokojnie, czekałem, co się będzie działo dalej, zerkałem na łóżko Michała, on się nie ruszał, dalej leżał nieprzytomny.
- No dawać, bierzcie się do roboty, bo ten pedał czeka, żeby go wyjebać – rozkazał łysol.
Chciałem podnieść się i uciec z tego łóżka, ale kiedy moje ciało uniosło się dostałem potężny cios w brzuch, opadłem z powrotem na pościel. Ból paraliżował moje ruchy, nie potrafiłem się bronić. Jeden z jego siepaczy wlazł na mnie, złapał za moje pośladki, rozchylił i całą mocą bioder wbił się we mnie. Wrzasnąłem z bólu, a on walną mnie pięścią w głowę.
- Zamknij ryj szmato – burknął.
Rozrywał mnie wchodząc głęboko, jego ruchy były ostre, ból przeszywał całe moje ciało. Usłyszałem jego charczenie i spazmy. Spiął mięśnie a ja poczułem jak wypełnił mnie swoją spermą. Po nim wszedł następy. Nie czułem już bólu nic nie czułem, chciałem wyłączyć się, żeby nic nie czuć, nie mogłem opanować płaczu z moich oczu popłynęły łzy. Nie wiem ilu ich jeszcze było, czułem tylko jak po moim rowku wypływa z wnętrza sperma i było jej coraz więcej. Na kołdrze przy moim kroczu robiła się duża mokra plama a w tym jeziorku mojego pohańbienia leżały moje jaja. Nie wiem jak długo to trwało, próbowałem nie myśleć, pokonać ból, pokonać wstyd. Nie udało się, to zostało we mnie, to poniżenie, zbrukanie, było gorsze niż bicie. Rozpadłem się psychicznie na drobne cząsteczki, których nie potrafiłem pozbierać. Kiedy wyszli, jeszcze leżałem nie mogąc się podnieść. Usiłowałem zmusić się do wykonania jakiegoś ruchu, chciałem zobaczyć, co z Michałem. Wreszcie z trudem udało mi się wstać, czułem jak po udach spływa mi sperma, złapałem ręcznik żeby się wytrzeć, okazało się, że była też krew. Podszedłem wolno do łóżka Michała, chciałem go ocucić. Poruszył się, więc nie było tak źle, pomyślałem. Po woli dochodził do siebie a ja usiadłem na podłodze nie mogąc się ruszać. Michał doszedł do siebie, z trudem wstał, widziałem, że go wszystko bolało. Zobaczył, w jakim stanie jestem, dojrzał tą plamę na mojej kołdrze.
- Chodź weźmiesz natrysk, pomogę ci – cicho powiedział.
Pomógł mi wstać, chociaż, widziałem, że każdy ruch powoduję ból, przecież był skopany i mocno pobity. Ja po woli odzyskiwałem siłę. Do natrysków praktycznie to ja pomagałem jemu dojść. Wzięliśmy natrysk, który przyniósł zarówno mnie jak i jemu ukojenie bólu. Wróciliśmy wolniutko do pokoju. Usiedliśmy na łóżku Michała, nic nie mówiliśmy, po prostu siedzieliśmy bijąc się ze swoimi myślami a raczej ze swoim poniżeniem. Po jakimś czasie wrócił łysol, tym razem był sam.
- Podskocz jeszcze jebańcu to cię zajebię – powiedział do Michała.
Nic się nie odezwaliśmy. Z opuszczonymi głowami i wzrokiem wbitym w podłogę, czekaliśmy jak nasz oprawca wyjdzie, da nam wreszcie spokój.
- A na ciebie mam pomysł.
Zwrócił się do mnie.
- Masz ładną dupę, więc będziesz ją dawał moim kumplom, a ja będę kasował – zaśmiał się z zachwytem nad swoim pomysłem.
Dalej siedzieliśmy nie odzywając się i nie podnosząc głów, żeby go nie prowokować.
- A piśniecie komuś to flaki wypruję kosą, zrozumiano? – złowieszczo zagroził.
Pokiwaliśmy głowami na znak zrozumienia. Obrócił się i wyszedł śmiejąc się pogardliwie.
Siedzieliśmy jak posągi, nasze ciała drżały nie wiedzieć czy z zimna czy ze strachu. Wreszcie postanowiliśmy się położyć. Chyba na dzisiaj mieli dosyć rozrywki, więc chyba dadzą nam trochę spokoju, żeby się przespać spokojnie do rana.
- Michał mogę spać z tobą? – zapytałem cicho.
- Chodź – odpowiedział.
Położyliśmy się w jego łóżku, przytuliliśmy się do siebie. Czułem jak drżą nasze ciała jak po woli doznają ukojenia w tym przytuleniu. Było nam tak dobrze a przede wszystkim czuliśmy się bezpiecznie, wtuleni w siebie. Po woli przychodził sen, który łagodził nasz ból, ten fizyczny i ten psychiczny.
Poranek przywitał nas pięknym słońcem. Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem, że Michał już nie śpi. Wstałem, czułem jak boli mnie dupa. Popatrzyłem na Michała, wyglądał fatalnie.
- Jak się czujesz – zapytałem.
- Do dupy – odpowiedział.
- Leż, przyniosę ci śniadanie i herbatę – zaproponowałem.
Uśmiechnął się a ja szybko ubrałem się i zszedłem do stołówki. Zjadłem śniadanie a dla Michała naszykowałem dużą porcję, wiedziałem, że on lubi dobrze zjeść.
Kiedy wróciłem do pokoju, on dalej leżał w łóżku, powoli zjadł śniadanie, co nastręczało mu dużo bólu, gdyż wargi miał popuchnięte.
- Michał, tylko nikt nie może się o tym dowiedzieć, zwłaszcza Tomek – poprosiłem.
- Wiem, zdaję sobie sprawę, że by go zabił – odpowiedział.
- A jak się czujesz? – zapytałem.
- Chujowo, wszystko mnie boli, ciężko mi oddychać – odrzekł.
Po śniadaniu poszliśmy razem pod natryski. Po woli odzyskiwałem siły, ból mijał, ale poniżenie tkwiło we mnie głęboko. Nie mogłem o tym powiedzieć Tomkowi, on by go zabił, więc nie mogliśmy pisnąć o tym nawet słowem. Postanowiłem, że wytrzymam jakoś to upodlenie, ugnę się i wytrzymam. Zrobię to dla Tomka i przede wszystkim dla siebie. Chcę spełnić te swoje marzenia o lepszym życiu i chcę spełnić obietnicę znad grobu matki, że będę dobrym człowiekiem.
Po południu przyjechał Krzysiu i zabrał mnie na wieś. Jechaliśmy dość długo a kiedy dotarliśmy na miejsce, Tomek czekał już przed domem. Kiedy wysiadłem z samochodu, złapał mnie w ramiona i mocno przytulił do siebie. Poczułem się bezpieczny w jego ramionach, cały świat stał się przyjazny i pogodny. Tomek zapoznał mnie z rodzicami Krzysia. Oni przygotowali wspaniały obiad, jak w tej kuchni pachniało, jeszcze nigdy nie wąchałem takich aromatów. Siedziałem za stołem kuchennym sycąc się tym zapachem i patrząc w okno, w którym łany zbóż oświetlało lipcowe słońce. Moje serce uspakajała ta wiejska natura, psychika odprężała się, czułem się bezpieczny i szczęśliwy. Docierało do mnie, że jestem z Tomkiem, który mnie kocha i otacza swoim ramieniem, zapewniając mi szczęście i poczucie bezpieczeństwa. Dobrze zapowiadał się ten długi pobyt na wsi.


Koniec części dwunastej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pią 1:26, 22 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Misiek167
Dyskutant



Dołączył: 08 Kwi 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódzkie

PostWysłany: Wto 18:41, 03 Gru 2013    Temat postu:

Będą jeszcze następne części czy to już koniec?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Nie 7:12, 08 Gru 2013    Temat postu:

Bidul. cz. 13.

Wszyscy zasiedli do obiadu, nie mogłem powstrzymać olbrzymiego apetytu na te smaczne potrawy. Wyglądało to jakbym przynajmniej tydzień nie jadł. Krzysiek spoglądał na mnie i uśmiechał się pod nosem, Tomek dyskretnie pod stołem kopnął mnie nogą. Jednak ja nie potrafiłem się oprzeć pokusie, ta sałata w tej śmietanie o posmaku słodko pikantnym, nie dało rady, wiedziałem, że się wszyscy patrzą, ale było mi to obojętne, pochłaniałem ten obiad iście ekspresowo. Babcia Krysia i dziadek Julian, tak na siebie kazali mówić rodzice Krzyśka, nie mogli wyjść z podziwu nad moim apetytem. Mój talerz szybko opustoszał a babcia Krysia od razu zafundowała mi dokładkę, którą oczywiście zjadłem. Tomek w końcu nie wytrzymał.
- Co cię głodzili w tym domu dziecka?
- Nie, ale to jest takie pyszne, że nie mogę się oprzeć – powiedziałem lekko zażenowany.
- Jedz nie przejmuj się – odpowiedziała babcia Krysia.
Najadłem się, że nie mogłem wstać od stołu. To po prostu była uczta królewska, pomyślałem sobie uśmiechając się w duchu. Po obiedzie i wypiciu pysznego kompotu, poszliśmy z Krzyśkiem na rekonesans gospodarstwa. On mówił nam, czym moglibyśmy się zająć. Tomek zaproponował jeszcze malowanie pomieszczeń, na co Krzysiek bardzo chętnie się zgodził. Powiedział, że jutro dowiezie farbę i narzędzia malarskie, więc w pierwszej kolejności będziemy mogli pomalować pomieszczenia. Potem zajmiemy się obejściem. Przyznam szczerze, że bardzo fajne było to gospodarstwo, takie urokliwe i takie spokojne. Nie było tego gwaru miejskiego, wszystko toczyło się leniwie i tak przyjaźnie. Pod wieczór Krzysiek pojechał a my uzgodniliśmy z dziadkami, od czego zaczynamy malowanie. Początkowo dziadek i babcia nie chcieli, żebyśmy robili tak ciężką robotę, ale kiedy przekonaliśmy ich, że jest to uzgodnione z Krzyśkiem, wyraźnie ucieszyli się na to malowanie. Postanowiliśmy wspólnie, że zaczniemy od góry i od naszego pokoju, potem pozostałe dwa pokoje i zejdziemy na dół, gdzie umalujemy pozostałe dwa pokoje i kuchnię. Rozpoczęliśmy przygotowania do jutrzejszego malowania. Jeszcze późnym wieczorem zadzwonił Krzysiek, żeby uzgodnić, jakie farby kupić. Odstawiliśmy wszystkie meble na środek i tak ustawiliśmy kanapę, żeby można było na niej spać a żeby nie przeszkadzała w malowaniu. Było już bardzo późno i trochę byliśmy zmęczeni, stwierdziliśmy, że czas już położyć się spać. Babcia Krysia przyniosła nam gorącą herbatę z syropem z lipy, życzyła nam dobrej nocy i poszła spać. My udaliśmy się do łazienki, przedtem jednak przygotowaliśmy naszą kanapę do spania. Tomek puścił wodę do wanny wlewając jednocześnie jakiś ładnie pachnący płyn do kąpieli. Ja rozebrałem się do naga i czekałem jak woda wypełni wannę, on zaczął golić się przy umywalce. Patrzyłem na jego nagie ciało, podziwiałem je, zapamiętywałem, każdy centymetr, który mnie coraz bardziej podniecał. Wreszcie wszedłem do wanny, zanurzając się w gorącej wodzie z obfitą pianą. Po chwili dołączył do mnie Tomek. Nie mówiliśmy nic, słowa były tu zbędne, syciliśmy się swoją nagością. Jego stopy znalazły się pod moimi ramionami a na wierzchu pozostały ślicznie obrośnięte czarnymi włoskami łydki, które namiętnie głaskałem. Pośladki miał oparte o moje uda a spod piany wydobywał się jego sterczący kutas. Mój też prężył się i wyglądał na wierzch, licząc pewnie na jakąś zabawę, chociaż bardziej pragnąłem więzi psychicznej i fizycznej niż samej zabawy. Tomek podniósł się i usiadł na moim kroczu. Przytulił się bardzo mocno do mnie a nasze usta zatopiły się w namiętnym pocałunku. Jego biodra wykonywały delikatne ruchy drażniąc mojego wyprężonego penisa. Po chwili poczułem jak jego ręka kieruje moim kutaskiem wprost w jego dziurkę. Ruchy jego bioder powodowały, że po woli delikatnie zagłębiałem się w jego wnętrze. Widziałem na jego twarzy oznaki bólu, jaki przeszywał go z każdym centymetrem, którym go zdobywałem, przyciągnąłem jego głowę do siebie i nasze usta znowu zwarły się w namiętnym pocałunku. On wykonał mocniejszy ruch, przy którym wydał cichy jęk i poczułem jak cały mój penis wszedł w jego wnętrze zatapiając się po same jajka. Tomek wyprostował się, wziął gąbkę, namydlił i zaczął mnie myć. Wykonywał przy tym delikatne ruchy całym ciałem, które przenosiły się do jego wnętrza a tam na mojego kutasa, prężącego się bardzo mocno w jego środku. Te ruchy bardzo mnie podniecały, z jednej strony gąbka drażniąca mnie po całym ciele a z drugiej skurcze mięśni drażniące mojego fallusa. Nie musiałem wykonywać żadnych ruchów, byłem coraz bardziej podniecony, nie dało się już nad tym panować. Oddech przyśpieszył, moje mięśnie zastygły w skurczu by po sekundzie doznać rozprężenia a z mojego kutasa strzelały olbrzymie ilości spermy, głęboko w jego wnętrzu. Widziałem, że było mu dobrze, na chwilę przerwał mycie mojego ciała, by po chwili rozpocząć na nowo. Nie wypuszczał mnie z siebie i było mi tak cudownie, że po prostu odpływałem. Kiedy skończył, spojrzał mi głęboko w oczy.
- No chyba czas zakończyć tą erotyczną kąpiel.
Nie odpowiedziałem nic, złapałem za jego biodra i przytrzymałem, dając znać, że nie chcę z niego wychodzić. Pochylił się i znowu oddaliśmy się pocałunkom, namiętnym i długim. Teraz ja wziąłem gąbkę i zacząłem go myć. Dalej byłem w nim a mój penis na nowo prężył się w jego gorącym wnętrzu.
- Idziemy spać, jutro mamy dużo roboty – wyszeptał cicho do mojego ucha.
- Możemy spać tutaj – powiedziałem rozmarzony.
Uśmiechnął się, wstał a mój penis wyskoczył z niego. Wziął słuchawkę prysznicową i zaczął nas opłukiwać z tych mydlin. Ja wykorzystałem okazję i jego kutas znalazł się w moich ustach. Długo nie trwało, kiedy poczułem jego pulsowanie i zostałem zalany słoną, migdałową śmietanką, którą skwapliwie się bawiłem i nie uroniłem ani kropelki. Kiedy wstałem nasze usta ponownie zwarły się w namiętnych pocałunkach. Skończyliśmy kąpiel i położyliśmy się spać, przytuleni do siebie. Sen przyszedł szybko, bo nasze ciała połączone razem wytworzyły harmonię niczym w bajkowym świecie. Rano ciężko było nam wstać, wieczorna zabawa wymagała od nas większego odpoczynku, ale na to nie było już czasu, czekała nas robota. Zjedliśmy pyszne śniadanie przygotowane przez babcię Krysię i czekaliśmy na Krzyśka, który miał przywieźć farby.
Po jakiejś godzinie Krzysiek przywiózł wszystko, co było nam potrzebne, więc ochoczo zabraliśmy się do roboty. Początkowo nie wychodziło to nam, ale w miarę upływu czasu osiągnęliśmy większe zgranie i robota zaczęła się układać. Byliśmy zadowoleni z naszych postępów. Przede wszystkim dało się zauważyć nasze zgranie, co skutkowało dobrą, szybką robotą. Trochę dokuczał nam upał, więc pracowaliśmy w samych bokserkach. Podobało mi się, kiedy Tomek stał na drabinie malując sufit, a ja mogłem delikatnie drażnić jego smoka przez cienki materiał bokserek. On wtedy nie mógł nic zrobić, bo ręce miał zajęte trzymaniem kuwety i wałka.
- Przestań, bo tą farbę upuszczę na ciebie – żartował.
- Wolałbym, żeby inna farba polała się na mnie – odpowiedziałem zalotnie.
- Świnia, zbereźnik, napaleniec – zaśmiał się i pokazał mi język.
Toczyliśmy, więc te podniecające żarty i drażniliśmy się wzajemnie nie przerywając pracy, która wychodziła nam już bardzo dobrze. Zrobiliśmy tylko przerwę na obiad. Zaparliśmy się, żeby pomalować, wszystko od razu. Dostaliśmy nauczkę, że nie da się wszystkiego zrobić szybko. Każdy element ma swój czas i nie można nic przyśpieszyć. Wydawało nam się, że to takie proste i łatwe, jednak życie pokazało, że nic nie można robić na szybko bez rzetelnego przygotowania. Niepotrzebnie śpieszyliśmy się, bo musieliśmy teraz czekać aż porządnie wyschnie no i przed nami było dużo poprawek. Postanowiliśmy zrobić jakiś sensowny plan na następne dni i popołudnia przeznaczyć na inne rzeczy w tym na rozrywkę i zwiedzanie okolic. Następnego dnia przystąpiliśmy do planowego działania, teraz robota szła nam wolniej, ale porządniej, było widać, że nie będzie żadnych poprawek. Po obiedzie skończyliśmy robotę, pot lał się nam po tyłkach, było bardzo gorąco. Postanowiliśmy udać się nad pobliskie jezioro, żeby zażyć kąpieli w zimnej wodzie. Poszliśmy w kierunku lasku, w którym znajdowało się to jeziorko. Leśnym duktem doszliśmy do tego miejsca, które było raczej rozlewiskiem a nie jeziorkiem. Ze wszystkich stron otaczał je lasek, brzegi były trochę porośnięte, ale widać było również piaszczystą plażę. Udaliśmy się w jej kierunku. Zatrzymaliśmy się w ustronnym miejscu przed piaskową plażą.
- Tutaj. Widzisz, jak fajnie? – wskazał osłoniętą zatoczkę, w której odbijały się promienie słońca.
Rzeczywiście, było tu pięknie, cicho i spokojnie. Ni żywej duszy…
Tomek zrzucił z siebie podkoszulek i krótkie spodenki, pod którymi miał czerwone kąpielówki, ładnie podkreślające jego kształty. Wbiegł do wody nawet się na mnie nie oglądając.
Dno było spadziste, bo zanurzał się coraz mocniej, po kolana, po pas, po szyję – i teraz dopiero popłynął.
Zdjąłem koszulkę, zostałem w samych spodenkach, bo pod spodem nic nie miałem. Wszedłem wolno za nim. Otoczył mnie rozkoszny chłód wody.
- Chodź, zobacz, jak fajnie! – krzyknął z wody i znów się zanurzył, wywijając kozła.
Płynąłem w jego stronę leżąc na plecach. Tomek trącił mnie w ramię.
- Prawda, że fajnie?
- Super – odpowiedziałem.
- Czemu pływasz w spodenkach? – zapytał.
- Bo nie mam nic pod spodem – powiedziałem zawstydzony.
- No to ściągaj – odrzekł.
W tym momencie zanurkował i ściągnął mi moje spodenki. Wypłynął kawałek dalej a w ręku niczym trofeum trzymał tą moją garderobę. Podpłyną bliżej brzegu i rzucił je w miejsce gdzie zostały nasze ręczniki.
- Co robisz wariacie! – wyrzuciłem z siebie radośnie.
Zostałem goły w tej wodzie. Było mi bardzo przyjemnie, chłodno, rozkosznie. Kiedy wrócił do mnie zanurkowałem i ściągnąłem jego kąpielówki. On się nie opierał, miałem na tyle powietrza, żeby przytulić się policzkiem do jego krocza i złapać go dłońmi za te słodkie pośladki. Czerwone kąpielówki wylądowały obok moich spodenek na brzegu a my szaleliśmy w wodzie. Toczyliśmy gonitwy, podtopienia, przepychanki, jakże miła była ta zimna woda w ten upalny dzień. Jednak nasze wariacje musiały się skończyć, bo kondycji ubywało.
- Chodźmy na brzeg – poprosiłem ledwie żywy, czując utratę sił.
Wyszliśmy na brzeg, rozłożyliśmy ręczniki i ułożyliśmy na nich nasze ciała, które zaraz spowiły promienie słoneczne dostarczając nam ciepła i podniety. Obróciłem głowę w jego kierunku i podziwiałem jego ciało smagane promieniami słonecznymi. Wpatrywałem się w jego delikatne włoski pokrywające klatkę piersiową, która rytmicznie unosiła się wraz z każdym oddechem. Woda przykleiła je do skóry, ale promienie słoneczne szybko wysuszały skórę i włoski, powodując ich podnoszenie się w górę. Był to bardzo podniecający widok, który zafascynował mnie i bardzo działał na moje zmysły. Zauważył to i cicho powiedział.
- Wiesz – powiedział, przerywając ciszę, która wprost dzwoniła mi w uszach, – jakie to fajne uczucie, jak się tak na mnie patrzysz.
Patrzyliśmy i dotykaliśmy się. I nie tylko dotykali. Tomek pierwszy, całując mnie, pocałował również mojego penisa. Powiedział, że w tym słońcu jest taki ładny, że aż się prosi o pocałowanie. Nie broniłem się, bo nie miałem siły, i nie chciałem. Tak mi było dobrze… Jądra też, aż wygięło mnie za pierwszym razem, tak delikatnie to zrobił. Nic już nie mówił, ale gdy podniósł na mnie wzrok, widziałem w nim tyle radości, że sam byłem gotów ucałować go w każdą część ciała. I ucałowałem. Najpierw w plecy, potem te jędrne pośladki a na końcu uda i łydki. Teraz on położył się na plecach, a ja pochylałem się coraz niżej i niżej, aż do tego wielkiego wyprężonego penisa. Wciągnąłem go do ust i ssałem mocno, tak mocno, aż Tomkowi drżały pośladki.
- Czekaj… – powiedział nagle.
Ale było za późno. Wraz z mocnym wyprężeniem całego ciała wytrysnął mi w twarz dużą ilością gorącej słodko-słonej spermy.
- Nie chciałem – mówił cicho, dłonią wycierając mi policzek.
- To nic – odparłem cicho.
Nadal trzymałem przy twarzy tego grubasa, tego wielkoluda i nie mogłem nasycić się ani tym widokiem, ani rytmicznymi wstrząsami, które wyraźnie słabły, a on cały nieznacznie miękł. I ten intensywny podniecający zapach, zapach spermy... Przyciskałem go dłonią do policzka. Jeszcze go nie oddam, jeszcze nie…
- Daj, teraz ja zrobię tobie tak samo – powiedział.
Gdy ułożyłem się na plecach, pochylił się nade mną i głęboko, bardzo głęboko w ustach zamknął mojego penisa, a dłonią miętosił moje jądra. Zdawało mi się, że cała ziemia się pode mną zatrzęsła. Nie rozróżniałem poszczególnych dotknięć, to wszystko było razem tak wielkie, że o bożym świecie nie wiedziałem. Nawet nie zdążyłem uprzedzić Tomka, że już… już… i w ostatniej chwili wyrwałem się z jego ust, by zachlapać piasek.
Teraz Tomek patrzył z niedowierzaniem.
- Aleś tego miałeś… Prawie kałuża.
Nie miałem siły, ale roześmiałem się. Leżałem znużony, z zamkniętymi oczami. Było mi tak dobrze, jak nigdy. Przeciągałem się, jak mogłem najmocniej.
- Popływamy jeszcze? – zaproponował.
- Bez niczego? – zapytałem.
- Bez niczego. Jak teraz! – odparł wesoło.
- Popływamy! – stwierdziłem ochoczo.
Ale zmęczenie było silniejsze. Leżeliśmy tylko na wodzie, wystawiając do słońca nasze nagie brzuchy z penisami. Postanowiliśmy spędzać tu więcej czasu, było to urocze i magiczne miejsce. Nie chciało nam się wracać do domu, ale nadszedł czas kolacji. Po posiłku przygotowaliśmy następne pokoje do malowania, które zamierzaliśmy rozpocząć następnego dnia. Potem uporządkowaliśmy nasz pokój, który teraz lśnił nową farbą, stał się bardziej przyjemny i taki czysty. Z przyjemnością po kąpieli położyliśmy się do naszego łóżka i wtuleni w siebie słodko zasnęliśmy.
Cały następny tydzień upłynął nam na niezwykle wytężonej pracy nad malowaniem kolejnych pokoi. W ciągu dnia robiliśmy sobie tylko krótkie przerwy. A że panowały nieznośne upały, pracowaliśmy tylko w gaciach i klapkach. Wtedy Tomek patrzył na mnie z przygryzaniem warg i z uznaniem w głosie mówił:
– Dla mnie jesteś idealnie piękny. Naprawdę.
Czerwieniłem się wtedy jak cnotliwa panienka, po czym przerywałem pracę, żeby się do niego przytulić i zewrzeć w szalonym, namiętnym pocałunku, oczywiście wprzódy sprawdzając, czy nikogo nie ma w pobliżu.
Tak upłynęły nam trzy tygodnie i wreszcie skończyliśmy malowanie wszystkich pomieszczeń w domu. Byliśmy dumni z naszej roboty, w pomieszczeniach wszystko było już wysprzątane a ściany prezentowały się doskonale. Dziadek w ten wieczór postawił butelkę samogonu, w dowód uznania dla naszej pracy. Babcia jak zwykle przygotowała wspaniałą kolację, tym razem z odpowiednią zakąską do tego mocnego trunku. Dziadkowie z przyjemnością napili się z nami, byliśmy w szoku, dziadek obalił kilka kieliszków. Późnym wieczorem zacny trunek szumiał nam już nieźle w głowie, podziękowaliśmy i poszliśmy na górę. Ja od razu udałem się do łazienki na szybki natrysk. Kiedy wróciłem do pokoju przepasany tylko ręcznikiem Tomek szykował się też pod natrysk a na stoliku stała gorąca herbata. Babcia Krysia zadbała przed snem o nas, żebyśmy mieli w nocy coś na kaca. Usiadłem na łóżku, ręcznik opadł na podłogę, w głowie kręciło mi się strasznie. Nie wiem jak długo tak siedziałem, ale zobaczyłem jak Tomek wchodzi do pokoju zupełnie nagi. Tej nocy kochaliśmy się do upadłego. Zaczęło się zupełnie nieoczekiwanie dla mnie, Tomek po prostu ukląkł przede mną i wziął mi penisa do ust, a ja oparłszy dłonie na jego muskularnych barkach zacząłem poruszać biodrami. Najpierw powoli, a potem coraz szybciej i szybciej... on doskonale stymulował moje ruchy.
– Już dłużej nie wytrzymam! – wycedziłem cicho w pewnym momencie i eksplodowałem ogromną powodzią spermy, którą on przełknął do ostatniej kropli, by na końcu oblizać jeszcze główkę mojego grubego penisa.
– Było mi cudownie – powiedziałem, gładząc jego włosy, wsparty na jego ramionach, bez sił. – Jesteś wspaniałym kochankiem.
Tomek wstał z klęczek i objął mnie w pasie. Mocno do siebie tuląc, powiedział:
– To nie ja, to ty...
Zamilkliśmy, patrząc sobie w oczy.
Potem wylądowaliśmy w naszym łóżku, w tej miłej pościeli. Tarzając się po sobie, całowaliśmy się szaleńczo.
– Mam cię! Nareszcie! – rzekł w pewnej chwili z wesołymi ognikami w oczach. Ja leżałem na plecach, a on pieścił mój tors, brzuch i ramiona, nie zapominając o moim ciągle twardym, nienasyconym penisie. Wtedy zarzucił moje nogi na swoje ramiona i zaczął masować mi pośladki i okolice zwieracza. Jednocześnie wciąż patrzył mi w oczy. Wiedziałem, czego chce.
– Wchodź – powiedziałem. – Ja też tego chcę...
– Chcę... – potwierdził i zaczął lizać mój zwieracz, świdrując mnie językiem coraz bardziej w głąb. Prężyłem się w tych pieszczotach. Pragnąłem go już w sobie poczuć... I momentalnie, jak na życzenie, jego twardy kutas znalazł się pomiędzy moimi pośladkami, by po chwili mocnym ruchem przekroczyć moje „wrota rozkoszy”. Zabolało. Nie miał gumy, nie miał żelu, nic... po prostu przeszedł we mnie mocą swych bioder.
– Bądź delikatniejszy, proszę... – wyszeptałem.
– Już... – zreflektował się po chwili.
Kierowałem jego ruchami, a on penetrował moje wnętrze powoli, bez pośpiechu, jednocześnie uśmiechając się do mnie i powtarzając, że kocha mnie jak nikogo na świecie, i chce to robić tylko ze mną... Że razem będzie nam dobrze. Zapewniłem go, że ja też tego pragnę.
W pewnym momencie zdecydowanie przyspieszył, nie zdążyłem nad nim zapanować, a on momentalnie wybuchnął ogromną ilością spermy, wprost we mnie... Czułem każde jej uderzenie, każdy zryw penisa... Gdy tylko wyrównał oddech, wycofał ze mnie swego penisa. Objąłem go i przytuliłem. Usnęliśmy spokojnie i głęboko.
Rano wstawało się nam bardzo ciężko, leżeliśmy wtuleni w siebie, słysząc nasze miarowe oddechy. Wreszcie postanowiliśmy zwlec się z łóżka i udać się na śniadanie, którego aromat jak zawsze unosił się po całym domu. Dziadkowie byli bardzo szczęśliwi, bo dom w środku pachniał nowością, czystością i był taki przytulny.
Ponieważ była to mała wioska, więc nie mieliśmy innych rozrywek jak tylko chodzenie nad jeziorko, gdzie szaleliśmy w te upalne dni. Na weekend przyjeżdżał Krzysiek z Barbarą i wtedy było tak rodzinnie i miło. Zawsze towarzyszył temu grill z potrawami, które przygotowywała Basia a my z Tomkiem je piekliśmy. Zapoznaliśmy się z kilkoma chłopakami z wioski, którzy byli młodsi od nas, więc przynajmniej mieliśmy, z kim grać w piłkę. Dokonaliśmy jeszcze kilku przemeblowań w domu oczywiście za aprobatą i ku zadowoleniu dziadków. Nasze relacje z dziadkami stawały się coraz bliższe. Zwłaszcza babcia Krysia bardzo dbała o nas, gotowała nam, co róż to jakieś przysmaki, robiła dokładki do obiadu. Po woli ta troska zwłaszcza to dobre jedzenie przekładało się na naszej wadze. Ale znaleźliśmy na to sposób, wyciągaliśmy małolatów na grę w gałę i graliśmy do upadłego, mieli już nas chyba dosyć. Bajerowaliśmy ich, żeby nie byli cieniasami, że muszą nam dokopać. Tak podjarani grali dalej a nam to pasowało, bo brzuchy wyraźnie spadały. W międzyczasie dbaliśmy o trawniki kosząc je namiętnie a trawa i tak odrastała w iście ekspresowym tempie. Teraz przyszedł czas na porządki w sadzie. Tutaj kosiarka na nic się nie zdała trzeba było zastosować kosę. Dziadek miał tylko tradycyjną kosę, której my nie umieliśmy obsługiwać. Niby stare proste narzędzie a nie tak łatwo nim operować. Dziadek udzielił nam kilku lekcji praktycznych, po których załapaliśmy z pozoru prostą obsługę tego prehistorycznego narzędzia. Szaleliśmy po tym sadzie przywracając go do wyglądu cywilizowanego pola, no prawie golfowego. Było nad tym dużo roboty, Tomek kosił, bo jemu to wychodziło najlepiej a ja grabiłem. Kiedy już byliśmy zadowoleni z tego trawniczka, zabraliśmy się za naprawy ogrodzenia z siatki, które miejscami było uszkodzone. Coraz bardziej wprawialiśmy się w robotę w gospodarstwie. Sprawiało nam to dużo satysfakcji a dziadkowie byli szczęśliwi jak zmienia się ich dom i obejście. Na początku tygodnia babcia zdradziła nam niespodziankę. Okazało się, że pod koniec tygodnia przyjedzie Agata i zostanie na kilka dni. Ucieszyłem się na jej przyjazd a jednocześnie miałem wątpliwości czy nie skomplikuje to naszych relacji z Tomkiem. W końcu dałem sobie spokój, przecież Agata wie o nas i akceptuje nas, zatem czego mam się obawiać? Widziałem, że Tomek był tym faktem zmieszany a i ja nie czułem się najlepiej. Zapanowała trochę napięta atmosfera. Czułem ją na każdym kroku, nawet w łóżku dało się wyczuć lekkie napięcie z obu stron. W końcu bardzo chciałem, żeby już tu była, może wreszcie atmosfera się oczyści. Ja byłem już zdecydowany, co czułem w głębi swojej duszy, chcę być z Tomkiem i przy nim widzę siebie w dalszej przyszłości.



Koniec części trzynastej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
3miastomlody
Dyskutant



Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 8:55, 11 Gru 2013    Temat postu:

a może by tak gorący trójkąt?? Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Czw 0:48, 12 Gru 2013    Temat postu:

No błagam nie....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wolf90
Debiutant



Dołączył: 17 Sie 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zabrze

PostWysłany: Pon 3:07, 16 Gru 2013    Temat postu:

szczerze mówiąc wychowałem się w domu dziecka i powiem, że w domu dziecka nie ma takich sytuacji jak z tymi łysolami, prędzej w pogotowiach opiekuńczych.
A opowiadanie miło się czyta- czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 7 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin