Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Maksymalne przygody Maksa [hardcore]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 16:33, 27 Sie 2015    Temat postu: Maksymalne przygody Maksa [hardcore]

Cóż, początki mówią że są trudne. To po paru latach jedynie czytania, postanowiłem swoich sił spróbować... Opowiadanie może z początku może wzbudzić wrażenie, że nie w tym dziale, ale jeśli się spodoba, z kolejnymi częściami będzie to wrażenie coraz słabsze.
Miłej lektury Smile


Bum, bum, bum… zamknięte powieki zaciskały się w takt dudniącego dźwięku, a ja kuliłem się słysząc kolejne głuche odgłosy. Naokoło mnie, choć w pewnej odległości, wybuchały bomby, a ja nie miałem dokąd uciec. Były momenty, gdy ostrzał się wzmagał, a zdarzały się chwile ciszy. Tylko… co ja tutaj robię? Otworzyłem oczy.
Ufff. To tylko zły sen. Rzuciłem okiem za okno i zagadka wybuchających bomb znalazła swoje rozwiązanie. Poranny, majowy deszcz dudnił o metalowy parapet, rozbryzgując co chwila mini fontanny na okno. Powolnym ruchem przetarłem zaspane oczy i sięgnąłem po okulary leżące na szafce przy łóżku. Ponieważ wczorajsza noc upłynęła mi na pierwszych naukach do egzaminu, to ręka trafiła najpierw na rozłożony podręcznik do teorii prawa. Strącając z wysokości podręcznik i tonę kartek z odręcznymi notatkami, chwyciłem w locie swoje drugie oczy. Z wadą ponad 5 dioptrii noszenie okularów było dla mnie koniecznością.
Koc plątał mi się między nogami i przyjemnie ocierał o podbrzusze. Mój mały przyjaciel, jak to po nocy, był bardzo wrażliwy i stęskniony pieszczot, których i tak za wiele nie zaznał. Chwilę poocierałem nim o pościel i tylko poczułem jak twardnieje. Gdybym mógł zobaczyć swoją twarz, na pewno zobaczyłbym błogość na niej wypisaną. Oczami wyobraźni widziałem muskularnego faceta, który klęczał przede mną i zaciągał się moim penisem. Obróciłem się na brzuch i zacząłem pocierać kutasem o podłoże. Miałem na sobie gatki, co dodatkowo potęgowało moje doznania. Czułem się coraz rozkoszniej. Napletek delikatnie się przesuwał po główce, która co chwilę była drażniona materią bawełnianych bokserek. Pierwsze krople śluzu zaczęły wypływać z mojego penisa, a wilgoć na bieliźnie była coraz bardziej podniecająca. Miałem wrażenie, jakby wyimaginowany w tej sekundzie kochanek oblizywał główkę mego spragnionego czułości członka. Orgazm był już kwestią kilkunastu przesunięć po mokrym materiale bokserek i otarciu o miękki materac łóżka, gdy rzeczywistość sprowadziła mnie brutalnie na ziemię.
- Maks! Maks! Wstawaj! Już siódma! – głos matki skutecznie wyrwał mnie z objęć rozkoszy. Gdy nie działo się nic, zacząłem znowu przesuwać lekko sflaczałym kutasem po prześcieradle. Nie trwało to jednak długo, nawet nie zdążył na nowo porządnie stwardnieć, gdyż za chwilę rozległo się skrzypienie parkietu w korytarzu. To chyba jedyna zaleta mieszkania w kamienicy – zdążysz wrócić do grzecznej pozycji, zanim otworzą się drzwi.
- Maks do cholery! Ile razy mam wołać – zagderała matka zaglądając do mojego pokoju. – Wychodzę do pracy, chłopcy też już wyszli, będą dopiero jutro…
- śniadanie zostawiłam Ci na stole w kuchni, wracając do domu zrób zakupy, ja będę późno – dokończyłem naśladując jej niezmienny od lat ton. Widząc krzywy uśmiech na przeciągniętych bladoróżową szminką wargach, kąciki moich ust same powędrowały do góry. Matka tylko pokręciła głową i tyle ją widziałem. Taki rodzinny rytuał. Ale z masturbacji nici. Mały kompletnie sflaczał, a że w domu został jeszcze Michał, mój ojczym, to wolałem nie ryzykować przyłapania.
Wygrzebałem się z pościeli i poczłapałem do łazienki. Prysznic zacharczał, zanim zaczął wypluwać z siebie strugi zbyt mocno pachnącej chlorem wody. Łódź – miasto nad 14 rzekami, a woda śmierdzi na kilometr jakby ciągnięta była z basenu. Kiedy tak kręciłem się w brodziku, podśpiewując sobie „As time goes by” z „Casablanki”, miałem wrażenie, że drzwi się otworzyły. Taki chłodny podmuch przeciągnął mi po wygolonych przedwczoraj pośladkach, przyprawiając je o gęsią skórkę. Kiedy wyjrzałem z kabiny, zauważyłem, że drzwi są niedomknięte. Może źle je dociągnąłem, uznałem.
Już ubrany, spakowany jak zawsze w ostatniej chwili wpadłem niczym huragan do kuchni i rzuciłem się na kanapki zostawione przez matkę.
- Nie jedz tak łapczywie – zachichotał wchodzący do kuchni wujek. Właściwie, dla mnie był jak ojciec. Tego prawdziwego nie pamiętałem. Zawsze w moim życiu był tylko Michał. Ale nie dla moich braci i siostry. Oni znali ojca, więc ja za ich przykładem nazywałem Michała wujkiem.
- Dobra, dobra. Nie mam czasu. Lecę, zanim sępy zlecą się do biblioteki i znów nie będę mógł spokojnie pomyszkować.
- Ech… Nic już nie mówię. Aha, mama wspominała, że będzie późno? Dzisiaj jakieś szkolenie ma, czy coś – jak zawsze przypominał o czymś, co było mi wiadome od kilku dni. – Ja będę też jakoś wieczorem, a chłopaki wrócą jutro. Dzisiaj pełnią całodobowy dyżur.
- Wiem wujek, wiem – odparłem zbywając go ręką. Wprawdzie nie była to dla mnie żadna nowość, choć informacja, że do wieczora, kiedy wróci matka i Michał, będę miał całą chatę wolną trochę mnie zadowoliła. Może w końcu…
Chwyciłem ostatnią kanapkę w dłoń i krzycząc z pełnymi ustami „na razie” wyleciałem z mieszkania jak z procy. Przelatując co trzy stopnie w pół minuty znalazłem się na ulicy. Brama do kamienicy zatrzasnęła się za mną z hukiem oddzielając mnie od bezpiecznego kokonu historyzującego wnętrza. Deszcz bez przerwy siekł mnie po twarzy, gdy leciałem na przystanek. Mieszkanie w centrum miasta ma tę zaletę, że praktycznie wszędzie jest blisko. Minąłem widoczny z okna mojego pokoju Teatr Wielki, przeszedłem obok szpetnej fontanny, którą niedawno miasto zbudowało za kupę kasy i wskoczyłem w pierwszy czerwono-żółty autobus kierujący się w stronę uczelni.
Bezmyślnie wyglądałem przez ociekające wodą okno. Ludzie w deszczu gdzieś się spieszyli, każdy uciekał przed nieprzyjemnymi kroplami zimnej wody z nieba, ktoś wrzeszczał do telefonu, że zapomniał kluczy. Mnie to nie obchodziło. Myślami byłem już z Norbertem.
Poznaliśmy się pierwszego dnia studiów, na ślubowaniu – usiadł obok mnie. Tak jak ja był niewysoki, a nasze włosy były tego samego, ciemnoblond koloru. Tym, co przykuło moją uwagę, było spojrzenie jego intensywnie zielonych oczu, niczym Afganki ze słynnej okładki National Geographic. Norbert był jednak dużo postawniejszy ode mnie. Mięśnie wówczas lekko zarysowane pod białą koszulą, dzisiaj rozpychały każdą marynarkę. Intensywne treningi mojego przystojniaka zamieniły go w niewysoką kolumnę samych mięśni. Pierwszy rok poznawaliśmy się, docieraliśmy, wszystko bez podtekstów. Dopiero wspólny wyjazd na domki, aby uczcić zdany drugi rok dał mi do myślenia. Jednak nie odważyłem się zrobić pierwszego kroku, aż do ostatniej sesji zimowej. Wówczas pierwszy raz się pocałowaliśmy. Zostaliśmy parą, choć w łóżku byliśmy zaledwie… raz. I to jeszcze nie był zbyt udany seks, bo w wieloosobowym pokoju w schronisku w Karpaczu. Musieliśmy się pilnować.
Jednak niemożliwość skonsumowania naszego związku sprawiła, że namiętność, która połączyła nas po tylu latach znajomości zaczęła nam przeszkadzać. Norbert czasem rzucał uwagą w stylu, że nie chcę się z nim bzykać, bo go naprawdę nie kocham i szukam kogoś innego. Parę razy próbowaliśmy się gdzieś spotkać na seks, ale w domu nie było na to warunków, a w hotelu zawsze dziwnie patrzą na dwóch facetów, którzy wynajmują pokój na jedną noc. Dlatego jak dotąd ograniczyliśmy się do skrytych pocałunków, pieszczot w kinie, czy wspólnego obciągania w parku po zmroku.
Z zamyślenia wyrwało mnie gwałtowne hamowanie autobusu przed przystankiem, chwyciłem swoją torbę i ruszyłem w stronę „Paragrafu” – ten chyba najbardziej prawniczy kształt, jaki można było nadać budynkowi Wydziału Prawa zawsze mnie zachwycał. Przemknąłem między grupką pierwszorocznych, rozemocjonowanych pierwszą zerówką w życiu i wszedłem do głównego holu. Właściwie, to już nie miałem ochoty spędzać tutaj czasu. Moje myśli krążyły tylko wokół Norberta, jego niedawno zapuszczonej kilkudniowej brody i tego, że dzisiaj mam praktycznie wolne mieszkanie. Wyciągnąłem telefon, już miałem wybrać numer, gdy poczułem jak ktoś się na mnie z tyłu uwiesił.
- Cześć śliczny – bardziej czułem ciepło wydychanego powietrza, niż szept, jakim przemówił do mnie mój Norbercik. – Coś ty taki zamyślony dzisiaj?
- A sam nie wiem. Tak jakoś. A co ty tutaj robisz, zamiast leżeć pod kołdrą w domeczku i ślęczeć nad teorią? Przecież nie znosisz uczyć się na wydziale!
- Tak sobie pomyślałem, że mój miś będzie dziś w „Paragrafie” i oto jestem.
- Mój miś, będzie dziś. Cóż za rymy częstochowskie – wytknąłem język.
- Ty tak nie wystawiaj jęzora, bo jeszcze Ci go pochwycę. I tylko dlatego, że pocałunek na środku wydziału chyba nie przyniósłby nam chwały, to się powstrzymałem – mrugnął do mnie. Sama myśl, że byłby gotów mnie całować na środku holu zabrzmiała jak muzyka w mojej duszy.
- I tylko pocałować?
- A chciałbyś się tutaj bzykać? O tam widzę ławkę – wskazał i chwytając mnie za rękę pociągnął w jej stronę.
- Chyba oszalałeś – jęknąłem, gdy tylko rzucił mnie na drewniane siedzenie i wygłodniałym wzrokiem spenetrował moje oczy. Widziałem w jego zielonych tęczówkach jak rozbiera mnie wzrokiem i zaczyna mną bawić. Tak, jemu bym uległ i pozwolił zrobić ze sobą wszystko.
Nachylił się do mnie jeszcze bardziej i zbliżył usta do moich, gdy poczułem jego dłoń na moim udzie i palce, które powolutku zaczynały uderzać w sterczącego niczym maszt mojego penisa.
- Przestań – odsunąłem go od siebie i rozejrzałem się, czy przypadkiem nikt się nam nie przyglądał. Jednak jego natarczywa dłoń nie chciała opuścić mojego uda, a oczy dalej rozbierały mnie wzrokiem. Wiedziałem, że jeśli znowu każę mu obejść się smakiem, nasze relacje na parę dni znów ulegną dziwnemu ochłodzeniu i zobojętnieniu. Nie chciałem tego.
- Poczekaj. Nie tutaj, nie teraz – byłem trochę bardziej stanowczy i odsunąłem jego dłoń na bezpieczną odległość. Tak jak się spodziewałem, natychmiast ujrzałem w oczach smutek i niezadowolenie, że nie dane nam jeszcze było prawdziwie skonsumować naszego związku. Dlatego nie puściłem jego ręki, ale trzymając go na dystans wstałem i pociągnąłem za sobą. Ten krótki odcinek na przystanek nawet nie zauważyłem, kiedy go pokonaliśmy. W autobusie usiadłem na jego dłoni, która przez zwiewny materiał spodni pieściła moją dupcię, podczas gdy ja masowałem jego członka przez napięty materiał jeansów. Wysiedliśmy na tym samym przystanku, na którym wsiadałem zaledwie 40 minut temu. Wciąż trzymając go za rękę podprowadziłem pod Rossmanna, do którego wskoczyłem jednym susem po żel Durex i paczkę prezerwatyw. Zakupy zajęły mi dosłownie chwilę, którą Norbert strawił na przeglądaniu się w witrynie. Udał, że mnie nie widzi, także musiałem go mocniej pociągnąć za sobą. Przebiegliśmy na czerwonym świetle i szybkim krokiem kierowaliśmy się do mojej kamienicy.
Gdy otwierałem bramę, olśniło mnie, że przecież Michał był przed chwilą w domu. Było jednak już za późno – Norbert wskoczył na klatkę i szedł do mojego mieszkania. Nie miałem wyboru i podążyłem za nim. Na półpiętrze chwycił mnie za rękę i pocałował. Jego wilgotny język, na którym czuło się jeszcze smak porannej kawy rozchylił moje wargi i agresywnie wcisnął się w moje usta. Nasze wargi zetknęły się na ułamek sekundy, po czym zaczęły walczyć o palmę pierwszeństwa, która mocniej i intensywniej pocałuje drugie. Jego ręce powędrowały na moje włosy i przyciągnęły moją głowę do siebie. Całowaliśmy się dość zachłannie, a co za tym idzie niezdarnie. Prawa ręka Norberta objęła mnie w pasie i przyciągnęła do siebie. Jego sztywny członek wbijał mi się w udo, odnosiłem wręcz wrażenie, że chce mnie przewiercić na wylot. Dłoń mego ukochanego powędrowała na pośladki i zaczęła je uciskać. Zdecydowanym ruchem chwyciłem go za guziki koszuli i rozpiąłem je na wysokości piersi. Natychmiast przyssałem się do jego dużych sutków, które mnie strasznie kręciły. Jego palce wędrowały po moim rowku, a ja coraz intensywniej naśliniałem piersi mego kochanka. Swoją dłonią pieściłem jego kutasa przez jeansy, który chyba osiągnął maksymalne rozmiary.
Nagle trzasnęły drzwi na pierwszym piętrze. Odskoczyłem od Norberta i spłoszonym wzrokiem rozejrzałem się po klatce. Sąsiadka z dołu chyba wychodziła po zakupy, bo słyszałem powolne człapanie po schodach. Chwyciłem Norberta za rękę i pobiegliśmy do mojego mieszkania. Gdy wkładałem klucz do zamka, czułem ciepło tego ukochanego ciała. Przytulony do mnie, wciskał swojego opiętego spodniami członka między moje pośladki, a ręką przesuwał po moim przyjacielu. Góra, dół, góra, dół. Drzwi stanęły otworem. Obróciłem się do niego i kładąc palec na ustach zaciągnąłem go do wnętrza. Rozejrzałem się po przedpokoju, ale brak butów i kurtek jedynie upewniły mnie w przekonaniu, że nikogo już nie ma.
- Wszyscy w robocie, także nikt nam nie będzie przeszkadzał – wyszeptałem do swojego kochanka, który w odpowiedzi przygwoździł mnie do ściany i ściskając w dłoniach moje pośladki, obdarzył kolejnym, mokrym pocałunkiem. Zrzucił kurtkę na ziemię, podobnie jak ja i chwycił mnie pod pachy, unosząc lekko w górę. Opasałem go nogami i zwarci w namiętnym pocałunku wpadliśmy do mojego pokoju.
Norbert rzucił mnie na łóżko. Jego sutki, wystające spod na wpół rozpiętej koszuli, doprowadzały mnie do szaleństwa. Chwyciłem je palcami i zacząłem je wykręcać i ciągnąć. Norbert, wznoszący się nade mną, uroczo zagryzał wargi, gdy troszkę za mocno się nim zabawiałem. Usiadłem i przyssałem się do zaczerwienionych brodawek, dłońmi rozpinając do końca jego koszulę. Zwiewny materiał poleciał na podłogę, a ja zacząłem schodzić ustami w dół. Nie ominąłem żadnego mięśnia, które mnie tak podniecały. Padłem na kolana, dwa ruchy ręki, sprzączka paska uderzyła mnie w twarz, a ja zabrałem się za nieporadną walkę z zamkiem i guzikiem jeansów. Norbert w tym czasie sam pieścił swoje podrażnione sutki, dotykał się, głaskał. W końcu rozpiąłem mu spodnie i spuściłem poniżej kolan. W błękitnych bokserkach prężył się już kutas mojego chłopaka. Zacząłem go macać, spoglądając wzrokiem rozanielonego psiaka do góry. Wyciągnąłem ręce do góry i znów ugniatałem jego piersi, a przez materiał bielizny ucałowałem jego członka. Chciałem być jak najbardziej delikatny, dlatego zębami zacząłem ściągać bieliznę Norberta.
Nos wbiłem w jego wzgórek łonowy, zaciągając się zapachem starannie przystrzyżonych włosów. Powoli ciągnąłem boksy w dół, a mój nos i górna warga przesunęły się po wznoszącej się, 15 centymetrowej kolumnie norbertowego ciała. Nie był to może rozmiar z filmów porno, czy szalonych opowieści gejowskich, ale mnie wystarczyło, że należał do mojego faceta. Gdy tylko uwolnił się z okowów bawełny, uderzył mnie w twarz, celując w lewe oko. Mimowolnie wypuściłem z zębów jego gacie, pociągnąłem je w dół, a ustami objąłem penisa. Wsunąłem język pod napletek i przesunąłem po główce. Norbert wzdrygnął się, gdy ponowiłem ten przyuważony na pornosach trik, po czym wypuściłem go z ust i naciągając napletek złożyłem pocałunek na szczycie penisa.
Raz po raz wkładałem sobie jego przyrodzenie, intensywnie pracując językiem, przesuwałem językiem po główce, intensywnie go śliniąc, aby potem wyjąć go z ust i samymi tylko ustami pieścić jego żołądź. I znów, językiem po całej długości i głęboko w usta. Był pyszny, pachniał mieszanką żelu z trawą cytrynową i śluzu, który zaczął perlić się na szczycie. Po chwili poczułem, jak dłonie Norberta zanurzają się w moich włosach. Liczyłem, że mnie przyciągnie do siebie i zacznie posuwać w usta, a on, niczym wytrawny fryzjer zaczął mi masować głowę. Było to przedziwne uczucie, ale ja dalej robiłem swoje. Ociekający od mojej śliny kutas Norberta rozpychał mi się w jamie ustnej, próbując znaleźć dla siebie najwygodniejszą pozycję. I w końcu mój ukochany zrobił to, na co czekałem. Zacisnął mocno dłonie i przyciągnął mnie do siebie. Jego członek, niczym strzała zwolniona z cięciwy wcisnął się do przełyku i zaczął się w nim poruszać. Nie mogłem momentami złapać oddechu, co Norbert chyba zauważył widząc moją czerwoną twarz, toteż regularnie przyspieszał i zwalniał, posuwając mnie w gardło.
- Tylko nie kończ głęboko, chcę Ciebie posmakować – wyszeptałem gdy na chwilę wyjął go z moich ust, abym mógł zaczerpnąć powietrza. Norbert nachylił się nade mną i namiętnie pocałował, po czym przystąpił do dalszego gwałcenia mojego przełyku. Było rewelacyjnie. Czułem każdą żyłkę na jego pulsującym kutasie, przesuwającą się po gardle i języku. Posuwał mnie tak, jakby moje usta były dobrze rozciągniętym tyłkiem jakiegoś pasywka. Ale mi to nie przeszkadzało.
Gdy jego kutas coraz intensywniej zaczął się ślinić, a w ruchy Norberta wkradł się brak rytmu zwiastujący orgazm, miałem wrażenie, że trzasnęły drzwi. Ale może to tylko wrażenie… Kiedy Norbert odchylił się na piętach i głowę zarzucił do tyłu, cofnąłem się, wypluwając jego członka z ust, aby objąć główkę samymi ustami i w ten sposób doprowadzić go do orgazmu. W końcu chciałem poczuć jego smak w ustach. Norbert jednak sam wyskoczył z pulsującym rytmicznie penisem i zaczął na mnie chlapać swoją perlistą spermą. Chyba nie walił konia od miesiąca, pomyślałem, bo kolejne fale białego nektaru zalewały moją twarz i, jak sobie założyłem, w większości wpadały do moich otwartych ust. Ale i tu zaczęło brakować miejsca. Językiem obróciłem w tej mlecznej kąpieli i przełknąłem. To był smak prawdziwej rozkoszy, słonawy, ale z lekkim posmakiem słodyczy – istna delicja. Otworzyłem usta znowu, aby przyjąć kolejne, słabsze już strzały i…
jednak nie przesłyszałem się. Drzwi wejściowe do domu faktycznie wcześniej trzasnęły. Teraz tylko skrzypnął zawias i w wejściu do mojego pokoju zobaczyłem Michała…

Opowiadanie jest całkowicie zmyślone, zatem drobne błędy (np. w topografii miejsca) mogły się weń wkraść - za nie przepraszam.

edit: opowiadanie pierwotnie było w dziale 'hardcore' – w związku z tym dodałem ostrzeżenie. blask12345.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
konoras
Dyskutant



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 17:35, 27 Sie 2015    Temat postu:

bardzo dobrze się czyta Smile napisz koniecznie co było potem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 17:46, 27 Sie 2015    Temat postu:

Planuję 12 odcinków - emisja (mam nadzieję regularna) w poniedziałki i czwartki. Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie oporów i nawoływań do zamknięcia Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
konoras
Dyskutant



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 18:04, 27 Sie 2015    Temat postu:

czyli szykuje się dobrze przemyślana opowieść. Do poniedziałku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 23:34, 27 Sie 2015    Temat postu:

trzymam kciuki za tempo Smile i, jak to się mówi, 'pierwsze koty za ploty'. początki są trudne, ale potem coraz łatwiej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:27, 28 Sie 2015    Temat postu:

Podoba mi się opowiadanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Nie 11:06, 30 Sie 2015    Temat postu:

Drogi autorze woda w Łodzi nie jest chlorowana tylko ozonowana. W 70% pochodzi ze studni głębinowych o znakomitym składzie chemicznym (mineralna z kranu), a w 30% z Zalewu Sulejowskiego. Więc jestem ciekaw skąd ten zapach chloru. Druga rzecz to słynna fontanna na pl.Dąbrowskiego (zwaną też wagina), jest unikalna i takiej drugiej nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie więc jako lodzianin powinieneś być z niej dumny  .A co do prezydenta Kropiwnickiego to moim zdaniem najlepszy prezydent jakiego Łódź miała (co prawda zlikwidował paradę wolności i był za bardzo rozmodlony jak na mój gust, ale za to bardzo merytoryczny i miał "czyste ręce"). Co do opowiadania to zapowiada się dość ciekawie. Czekam na ciąg dalszy i trzymam kciuki za terminy 😃 Przepraszam za tę wodę ale z wykształcenia jestem chemikiem i miałem kiedyś przyjemność pracować w łódzkich wodociagach 😉

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Nie 11:10, 30 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 12:07, 30 Sie 2015    Temat postu:

Z Łodzi najlepiej znam okolice Nowosolnej, Wiączynia i Andrespola (rodzina), więc co do detali, niewiele wiem. Natomiast nazwanie fontanny (nawet w gwarze miejskiej) waginą nie jest wcale takie unikalne Smile W Rzeszowie Pomnik Czynu Rewolucyjnego nosi potoczną nazwę Wielka Cipa, w Krakowie jest Cipowa Górka i Chujowy Dołek. Więc o ile sama fontanna może jest i unikalna, zwulgaryzowana potoczna nazwa obiektu miejskiego to żaden ewenement Smile Pozdrawiam.

Na zdjęciu Wielka Cipa Smile



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Nie 12:13, 30 Sie 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pon 20:23, 31 Sie 2015    Temat postu:

i...? poniedziałek....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
konoras
Dyskutant



Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 22:21, 31 Sie 2015    Temat postu:

rozbawił mnie ten Ruch Obrony Łódzkiej Wody Smile dobrze jest zobaczyć trochę lokalnego patriotyzmu, nawet w takim miejscu. A jakość wody zależy też od stanu instalacji w mieszkaniach, a ten jak myślę w Łodzi może być nieciekawy. Wodę do badań pobiera się ze stacji tzw. przepompowni, i na tej podstawie dopuszcza się ją do spożycia. To co leci u kogoś w kranie może być już żurem dowolnym.

Ale my tu o wodzie a ja spodziewałem się nowej częśi opowiadania. Będzie dziś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:13, 01 Wrz 2015    Temat postu:

Czekam na ciąg dalszy. Poniedziałek już był!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Śro 19:51, 02 Wrz 2015    Temat postu:

Przepraszam za niedotrzymanie terminu, ale zmiana operatora dostarczającego mi Internet odcięła mnie od sieci właśnie do dzisiaj... Jutro (skoro czwartek) druga część już będzie.
Co do reszty uwag, dziękuję za nie i obiecuję poprawę. Ja jestem (m.in.) historykiem sztuki, to fontanna mnie odrzuca. Aczkolwiek pojęcie wagina jest używana przez wielu (młodszych wiekiem) łodzian, dlatego na nie się zdecydowałem. Ja sam jedynie bywam w mieście bawełny od czasu do czasu i nie jestem łodzianinem. Natomiast uwagę o wodzie biorę do serca i przyswajam Muszę jeszcze przejrzeć i ew. poprawić jeśli gdzieś ten chlor się pojawił. Mnie ten zapach kojarzył się jednoznacznie... Ale poprawę w przyszłości obiecuję.

Edycja czwartek 09-03-2015 6:50
Od pół godziny próbuję wrzucić dzisiejszy odcinek, jednakowoż za każdym razem wyskakuje mi 500 - Internal Server Error. Będę próbował aż do skutku, ale nie daję gwarancji, że mnie serwery polubią i przestaną "errorować" Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez CesarGD dnia Czw 5:54, 03 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 6:05, 03 Wrz 2015    Temat postu:

CZĘŚĆ – ROZDZIAŁ – ODCINEK 2 (1)
Ja nagi klęczę przed Norbertem, na twarzy mam strugi jego mleka, on ze sterczącym kutasem nawet nie widzi co się dzieje, a mój ojczym to obserwuje stojąc w przedpokoju. Zamurowało mnie. Co zrobić? Z jednej strony spanikowałem, w końcu nikt nic o mojej orientacji nie wiedział, a z drugiej nieświadomy niczego Norbert wymaga jeszcze dopieszczenia. Chyba podświadomie, mój język wysunął się z ust i zlizał resztki spermy mojego chłopaka z ust, a dłoń zasłoniła jego najbardziej intymne części ciała.
Michał bąknął jakieś „przepszam” i zamknął drzwi. Po chwili trzasnęły drzwi wejściowe do mieszkania i ten dźwięk otrzeźwił Norberta.
- Czy ktoś wchodził? – wyszeptał przestraszony, zasłaniając nagle swoją nagość.
- Był mój ojczym, ale już sobie poszedł – odparłem i ustami przywarłem do jego mięknącego przyrodzenia. Ale chyba stres zwyciężył w norbertowym umyśle, bo nic już z tego nie wyszło, a i on sam nagle stracił ochotę na dalszą zabawę. Przesunął dłonią po moim policzku i szybko zaczął się ubierać.
Na nic zdały się moje zapewnienia, że nikt nas już nie przyłapie, że Michał wyszedł i długo nie wróci, że możemy bezpiecznie się kochać dalej. Niestety, moja spragniona pieszczot dziurka pozostała nietknięta, w nawet nie rozpiętych spodniach. Norbert ubrał się, jakby go co goniło, nachylił się nade mną klęczącym, zlizał resztki swojej spermy, której nie udało mi się dostać językiem i namiętnie pocałował, wpychając mi pozostałości swego nektaru. Ja klęczałem na podłodze jak głupi, gdy Norbert chwycił kurtkę leżącą na ziemi i wyszedł. Trwałem w tym bezruchu sam nie wiem ile czasu. Wpatrywałem się w drzwi, licząc, że usłyszę za chwilę trzask i zobaczę swojego faceta w drzwiach z „wróciłem do ciebie” na ustach. Niestety.
Łomot za oknem rozstawianego rusztowania trochę mnie wytrącił z tego letargu. Rozebrałem się i poszedłem pod prysznic, aby uspokoić swoje niezaspokojone ciało. Strugi wody chlustały mnie twarzy, ściekały po plecach, rozkosznie płynąc pomiędzy pośladkami. Długo nie wytrzymałem. Ochota na pełny, prawdziwy seks z Norbertem dawała o sobie znać w każdej sekundzie. Wycisnąłem odrobinę żelu do higieny intymnej na palce i zanurzyłem je w swoim odbycie. Chyba za szybko i za agresywnie je wciskałem, bo silne skurcze wypychały mnie raz po raz. Ale po paru razach wszystko się jako tako uspokoiło. Tak bardzo chciałem poczuć penisa właśnie tam, ale jak się nie ma co się lubi, to… odstawiana palcówka dawała niejaką namiastkę. Wprawdzie nie czułem się z tym jakoś wyjątkowo podniecony (pewnie dlatego, że to nie palce Norberta), ale po paru minutach udało mi się poczuć przyjemne mrowienie w kutasie. Chwyciłem go w palce lewej dłoni i zacząłem przesuwać napletkiem po główce. Nie wzięliby mnie pewnie do grania w filmach porno, bo nie należałem do wielkoludów, ale myślę, że główki to niejeden mógłby mi pozazdrościć. Wręcz nieproporcjonalnie do reszty przyrodzenia, duża, czerwona jak kapturek krasnala u zachodnich sąsiadów prosiła się o niejedną pieszczotę. Ale ja tu z palcami jednej dłoni w dupie, drugą tylko napletek przesuwałem – o różnych harcach pomarzyć tylko można było. Podniecenie rozbudzone przez Norberta zwyciężyło. Nie miałem ochoty na wyrafinowaną zabawę, tylko aby jak najszybciej skończyć. Góra-dół, góra-dół i coraz głębiej wpychane palce, aż dołączył do nich trzeci. Poleciałem dość szybko, a struga spermy uderzyła o ścianki brodzika. Zwieracz zaciskał się na palcach raz po raz, synchronicznie do strzałów i to tak mocno, że miałem problem z uwolnieniem ręki. Podparłem się wolną dłonią o ścianę, bo kolana momentalnie zrobiły się miękkie i miałem wrażenie, że mogły mnie nie utrzymać. Ta chwila totalnego odlotu w momencie orgazmu trwała zdawałoby się całą wieczność, także gdy wróciłem już do zmysłów, wysunąłem palce z tyłka, woda zdawała się dość chłodna. Szybko zmyłem ślady chwili przyjemności, owinąłem w ręcznik i poczłapałem do pokoju.
Za oknem stawiali rusztowanie, bo po latach walki z urzędem konserwatorskim, w końcu mieli odnowić całą kamienicę. Nasz dom przypominał wielki plac budowy już od dwóch lat. Najpierw wymienili kanalizację i wodociągi, potem pora przyszła na telefony i kablówkę, aby skończyć na ponownym kuciu ścian i kładzeniu nowej sieci energetycznej. Po tym budowalno-remontowym armagedonie doczekaliśmy się remontu samych ścian, nowych tynków, etc. Wkurzało mnie to, bo praktycznie za każdym razem, w trakcie takich prac nie było w ogóle mowy o chwili swobody. Robotnicy, czasem nawet apetyczni, kręcili się po mieszkaniu, a ja nawet zwalić nie mogłem, ani obejrzeć jakiegoś pornosa, bo ktoś coś robił. Zresztą – faceci w tych zachlapanych jakimiś farbami, czy tynkiem kombinezonach wydawali mi się tak śmieszni (no bo jak bardzo można się zabrudzić, i czemu zawsze tak samo, niezależnie od tego czym się zajmują), że trudno było mi nawet zagadać do jakiegoś przystojniaka w spodniach na szelkach, gdyż wzbudzał on tylko mój czasem niepohamowany śmiech.
Zresztą, teraz to nie miałem najmniejszej ochoty na takie spotkania – był Norbert i to z nim miałem ochotę spotykać się codziennie. Co mi tam, po jakimś budowlańcu. Poza tym, nawet gdyby, to kto wie, gdzie moczył i z kim. Nie warto ryzykować dla tych kilkunastu minut ewentualnej jazdy windą do nieba.
Odpaliłem komputer, włączyłem muzykę i usiadłem do nauki. Kompletnie nie miałem na nią ochoty, ale co robić, gdy egzamin już za kilka dni. Ciągle przed oczami miałem Norberta i z każdą chwilą, gdy o nim myślałem, namiot w spodniach robił się coraz większy. Nie dzwoniłem do niego, ani nie pisałem. Skoro zwiał, to pewnie do wieczora się nie odezwie. Poza tym, to on mnie zostawił z rozwartymi ustami i spermą na języku, nie na odwrót, zatem to on powinien pierwszy do mnie napisać. Oczekiwanie na jakikolwiek sygnał od niego było jednak frustrujące. Ta niemożliwa do zniesienia sytuacja, gdy wpatruję się co chwilę w ekran komórki, licząc, że nie usłyszałem dzwonka ciągnęła się na moje szczęście zupełnie niedługo.
- Przepraszam, że tak zwiałem bez słowa – powiedział od razu, gdy odebrałem jego telefon. – Sam wiesz, że w takiej sytuacji, to ma się ochotę dać drapaka i uciekać gdzie pieprz rośnie.
- Ale Michał nic nie powiedział. Przeprosił i wyszedł. Czegoś się bał? – pytałem z wyrzutem.
- Maks, naprawdę przepraszam, to nie tak miało wyglądać – słyszałem w jego głosie bardzo żałosne nuty. A że miękka faja ze mnie, to nawet nie umiałem się dąsać. – Wynagrodzę ci to przy najbliższej okazji – doleciało mnie ze słuchawki.
- A kiedy takową przewidujesz?
- Może włączyłbyś Skype’a?
Rzuciłem się do komputera, logowanie trwało niesamowicie długo. Niebieskie kółko na ekranie kręciło się i kręciło. Zaś w telefonie słyszałem jedynie cichutkie posapywanie.
- Norbercik, jeszcze tylko chwila…
- Czekam na ciebie misiu…
W końcu się udało. Lista, Norbert <3 (tak, wiem, że to śmieszne), połączenie wideo. Wybiera, wybiera, czeka na odpowiedź, a ja tylko słyszę chichot mojego samca w słuchawce.
- Odbierz łobuzie – wołam i… pip-pip-pip, rozłączył się.
- O żesz ty w cara – mruknąłem, a dokładnie w tej samej chwili zobaczyłem jego uśmiechniętą twarz spoglądającą na mnie z ekranu.
Już miałem się odezwać, gdy Norbert odchylił się na krześle i zauważyłem, że siedzi bez koszulki. Zaczynało być interesująco. Obraz zaczął się przesuwać, jakby kamerka leciała w dół. Pewnie na laptopie gadał. Postawił go chyba na dywanie i usiadł w rozkroku tak, że szczęka mi opadła. Był zupełnie nagusieńki, takim jak go matka urodziła.
- Powiedziałem, że Ci się coś należy – zaśmiał się, widząc moją minę. – Ale najpierw to się przygotuj. Poderwałem się z krzesła, ciuchy poszły w kąt i za chwilę w adamowym stroju siedziałem przed ekranem. Na ten widok, Norbert sięgnął po coś, co stało za komputerem i szeroko się uśmiechnął.
- To dla ciebie. Za pozostawienie przyjaciela w potrzebie – pokazał na mojego sterczącego już członka.
To, co trzymał w dłoni, to wielki, chyba 25cm sztuczny kutas. Moje oczy zrobiły się okrągłe jak dwa talerze. Zaczął go oblizywać i intensywnie ślinić wpatrując się prosto w kamerkę, tak jakby patrzył się prosto na mnie. Przymykał co jakiś czas oczy z rozkoszy, a ja pracowałem dłonią na swoim członku. Tymczasem Norbert nie przerywając lizania położył się na plecach, na chwilę straciłem jego twarz z oczu, zadarł nogi do góry i… wsadził sobie ten mokry od śliny wibrator w swoją ciasną dziurkę. Jęknął przy tym dość głośno (chociaż to ja na ful podkręciłem komputerowe głośniki) i zaczął siebie posuwać tym monstrualnym wibratorem. Mój Norbert, który zawsze deklarował się jako aktyw wkładał sobie w odbyt sztucznego członka.
- Następny będzie twój misiaczku… – doleciało mnie z głośników. Nie wytrzymałem długo, moja ręka pracowała bardzo energicznie i już po chwili białe smugi przecięły powietrze, aczkolwiek więcej wypłynęło z czubka mojego penisa i ozdobiło dłoń. Norbert natomiast nie przerywał, posuwał się dalej, a drugą ręką sam walił sobie konia. Po chwili głośne „aaaach…” uświadomiło mi, że i on doszedł. Wyciągnął wibrator, obtoczył go w swojej spermie i ponownie wsadził w tyłek. Ten widok był zachwycający. Wprawdzie wolałem, aby to Norbert mnie posunął, ale jego zachowanie teraz i jawna dla mnie deklaracja – zerżnij mnie bez gumy – sprawiały, że czułem się wniebowzięty.
Gdy emocje opadły, pogadaliśmy jeszcze trochę, Norbert possał jeszcze raz przed moimi oczami, szepcząc regularnie, że już marzy, aby zamienić wibrator na mojego członka. Kolejne dni nauki były przeplatane sesjami z Norbertem na Skype, aczkolwiek rolami zamienialiśmy się według uznania. Wprawdzie nie było łatwo, bo co jakiś czas za oknem pojawiał się jakiś robotnik w upstrzonym tynkiem kombinezonie, ale dawaliśmy radę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 6:06, 03 Wrz 2015    Temat postu:

CZĘŚĆ – ROZDZIAŁ – ODCINEK 2 (2)

Przyszedł dzień egzaminu. Jeden profesor, który „woli odpytać każdego z osobna”, mnóstwo ludzi, i trzy dni w trakcie których nie wiedziałeś, kiedy wejdziesz. Dotarłem dopiero około południa pierwszego dnia, ale dziki tłum skutecznie mnie zniechęcił do siedzenia na korytarzu. Usiadłem kawałek dalej, gdy podskoczyła do mnie Agata, kumpela z grupy, machając mi przed nosem plikiem kartek.
- Zrobiliśmy listę, bo tak przychodzić codziennie w nadziei, że akurat dziś nas odpyta jest bez sensu, wpisz się. Dzisiaj i tak nie ma wolnych miejsc – dorzuciła z promiennym uśmiechem.
- Jak to nie ma? Nikt nie chce odpowiadać w środę? Gdzie tak się wszyscy spieszą?
- Kochany, zaraz są kolejne dwie kobyły, każdy woli się uczyć na inne, a nie tracić czas na teorię. Dlatego większość woli mieć to za sobą. Ale taki kujon jak ty, to ma już tylko jeden egzamin w sesji, to możesz iść w środę. Rano ci pasuje – trajkotała jak nakręcona katarynka. Wziąłem długopis do ręki, zacząłem ślizgać wzrokiem po liście, gdy usłyszałem głos, którego sama barwa przyprawiała mnie o gęsią skórkę.
- Nie wpisuj się, ja już nas zapisałem na jutro, na 10:30 – powiedział Norbert stając bezszelestnie za mną.
- To świetnie – rzuciła Agata i ruszyła z listą w stronę kolejnych poniedziałkowych desperatów ze smutną wieścią, że fatygowali się bez sensu.
Ja podniosłem wzrok i zobaczyłem wygłodniałe spojrzenie swojego ukochanego. Nie myśląc ani chwili, złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą.
- Ale ja nie mam wolnej chaty – wydyszał mi do ucha, gdy mknąłem korytarzem przed siebie.
- Ja też nie – rzuciłem przez ramię i wpadłem do pierwszej toalety.
Jakiś facet strzepywał ostatnie krople przy pisuarze, toteż puściłem dłoń mojego misia, minąłem zajęty pisuar i podszedłem do najdalszej kabiny, dyskretnie zezując, czy w pozostałych ktoś jest, czy nie. Już wyciągnąłem rękę, aby ją otworzyć, gdy stojący przy pisuarze szatyn wyrzekł na cały głos:
- Już spadam panowie. A na drzwiach przywieszę, że nieczynne i będziecie mieli spokój – białe zęby błysnęły w szerokim uśmiechu, podciągnął rozporek i wyszedł. Staliśmy z Norbertem jak wryci, gdy po chwili usłyszeliśmy lekkie uderzenie w drzwi od tamtej strony i stłumiony ich grubością głos „nieczynne panowie – będziemy naprawiać”.
- Czyżby ktoś z obsługi technicznej? – spytał Norbert, ale ja już długo nie myśląc, pociągnąłem go za sobą.
Spuściłem spodnie razem z bokserkami i zacząłem namiętnie całować swojego ukochanego. Norbert nie namyślając się ani sekundy, zaczął pakować mi język do gardła, a po chwili rozpinając guziki koszuli schodził swymi spragnionymi ustami w dół. Przygryzł mi sutki i zjechał jeszcze niżej. Po chwili poczułem, jak zasysa mojego kutasa w usta, a dłońmi zaczyna pieścić moją klatę. Zaparłem się dłońmi o ścianki kabiny, a w tym czasie mój Norbercik lizał moją główkę. Ściągał delikatnie, samym językiem napletek i pochłaniał odsłaniającą się żołądź. Po chwili puścił moje sutki i położył swoje dłonie na moim tyłku, pieszcząc mi go i ugniatając pośladki. Mlaskał dosyć głośno, ale nie przeszkadzało mi to, bo wiedziałem, że nikt nam nie przeszkodzi.
Chociaż seks w publicznej toalecie nie należał do takich zupełnie intymnych, nie mogłem się powstrzymać. Położyłem ręce na głowie Norberta i zacząłem go posuwać w usta. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że mój chłopak ani chwili nie protestował. Główka regularnie uderzała o ścianki przełyku, a wędzidełko z napletkiem przesuwały się po pracowitym, norbertowym języku. Co jakiś czas wyciągał go z ust, aby złożyć gorący pocałunek na jego czubku. Kolejne krople śluzu wypływały na powierzchnię, a Norbert łapczywie spijał każdą z nich, jakby to była pierwsza kropla wody po kilkudniowej podróży przez pustynię. Długo tak nie mogłem wytrzymać, zacisnąłem palce na jego głowie, przycisnąłem go do siebie i zacząłem strzelać. Docisnąłem główkę praktycznie do jego przełyku i każda struga spływała prosto do żołądka mojego kochanka.
Powoli wysuwałem się z jego ust, pozwalając Norbertowi na dokładne oblizanie i wypolerowanie mojego przyjaciela. Chwyciłem go pod pachy i podciągnąłem do góry. Nasze wargi spotkały się w gorącym, namiętnym pocałunku. Jak szaleni całowaliśmy się, zanurzając palce w swoich włosach, języki walczyły o pierwszeństwo w ustach drugiego. Spod półprzymkniętych powiek widziałem jego zielone tęczówki zapatrzone jakby w przyszłość i rozmarzone jednocześnie.
- Zadowolony? – spytał, gdy na chwilę oderwaliśmy się od siebie.
- Yhm – byłem niezwykle elokwentny. Powinienem się za to kopnąć w dupę...
- Może to jutro powtórzymy? Przed egzaminem? Tak aby się rozluźnić – wyszeptał, przygryzając moje ucho, które domagało się ostrych pieszczot.
- Nie musisz zadawać durnych pytań, tylko mnie jeszcze pocałuj – wyszeptałem w odpowiedzi, zaciskając swoje dłonie na jego pośladkach.
- To zostawimy sobie na jutro – usłyszałem, gdy zaczął zabierać moje dłonie ze swojego jędrnego tyłka. – Musi być coś, czym wypełnimy jutrzejsze przygotowania. Poza tym, dziś wieczorem rozciągnę sobie dziurę, abyś mógł bez problemu wsadzić.
Zrobiłem się czerwony, ale przede wszystkim zdumiony. On, który by tylko mnie posuwał, jak deklarował na początku naszego związku, chce pierwszy się do mnie wypiąć. Niemożliwe. Jednak czar upojnych chwil minął. Norbert podciągnął mi spodnie, zapiął rozporek wpatrując się mi prosto w oczy.
- Ale fajny ten koleś. Uczciwie postawił sprawę i zrobił jak obiecał – powiedział, gdy wyszliśmy z łazienki. – Może tę kartkę już zdejmiemy, co?
- Rób jak uważasz – odparłem. – A gdzie się jutro spotkamy?
- Może też tutaj? Tak wpół do dziesiątej? To może wtedy zostawię tę kartkę, abyśmy mieli jutro bezpieczne miejsce?
- Zostawiam to tobie kochanie – szeroki uśmiech nie schodził z moich ust, bo już oczami wyobraźni widziałem jego wypięty tyłek i mojego kutasa, powoli zanurzającego się w jego dziurce. Cmoknęliśmy się na pożegnanie i jeden za drugim ruszyliśmy w stronę schodów. Zaraz za rogiem natknąłem się na faceta, który nam „udostępnił” łazienkę.
- Oj, nieźle się zabawiliście. Chociaż dość krótko – rzucił z uśmiechem swoich bielusieńkich jak śnieg zębów.
Jak głupi, uśmiechnąłem się tylko w odpowiedzi i minąłem go bez słowa. Ciekawe, czy będzie czatował na Norberta, pomyślałem. No i czy on mu coś odpowie.
W drodze do domu nie liczyło się dla mnie nic. Tylko wizja jutrzejszego poranka. Wpadłem do domu, obaj bracia wychylili głowy z pokoju, gdzie oglądali nagrany wczorajszy mecz, ale widząc mnie nucącego chyba uznali, że nie warto na razie głupimi pytaniami przerywać mi tego euforycznego stanu. Kręciłem się po swoim pokoju, cały czas gwiżdżąc jakieś dziwne melodie. Nawet teoria prawa, do której na chwilę powtórki usiadłem, wchodziła mi do głowy z ogromną łatwością. Wieczorem, przy kolacji, mama próbowała mnie zahaczyć, skąd mam taki dobry nastrój, ale chyba nic jej nie odpowiedziałem. Podziękowałem szybko i wróciłem do siebie, aby jeszcze coś niecoś powtórzyć.
Rano, cały w skowronkach, wyfrunąłem z kamienicy, niczym ptaszek z klatki. Wszyscy domownicy patrzyli na mnie ze zdumieniem, w końcu byłem dopiero przed egzaminem, a nie po nim. Ale nikt o nic nie pytał, a ja lekkim krokiem wskoczyłem do autobusu. Napisałem z niego do Norberta, że będę chwilę później, bo autobus utknął w porannym korku.
Dotarłem na uczelnię spóźniony o kwadrans, ale te czterdzieści minut na seks w toalecie powinno wystarczyć. Leciałem korytarzami, przez schody i do naszej toalety. Na drzwiach wisiała już nowa, elegancko wydrukowana kartka z napisem „Toaleta nieczynna”.
- To się Norbercik postarał – pomyślałem. Włożyłem rękę do kieszeni torby, wyczułem pod palcami tubkę żelu i dwie prezerwatywy. Nacisnąłem klamkę i… nigdzie ani śladu Norberta. Podszedłem bliżej do drzwi oddzielających część z umywalkami od toalet. Były lekko uchylone i tylko jakieś wewnętrzne przeczucie kazało mi się wstrzymać. Usłyszałem cichy jęk i westchnięcie, a potem poklask. Ktoś się bzykał w nieczynnej toalecie. Zrobiłem dwa kroki do tyłu.
Pewnie ktoś jeszcze odkrył, do czego może służyć nieczynna łazienka, a Norbert czeka na mnie w innym miejscu. Wyciągnąłem komórkę, wybrałem numer Norberta i… „Money, Money, Money” ABBY rozległo się zza uchylonych drzwi toalety. Podszedłem do drzwi i uchyliłem je szerzej, wściubiając głowę do środka.
- Norbert?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CesarGD
Adept



Dołączył: 04 Lut 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 6:08, 03 Wrz 2015    Temat postu:

Czy któryś z moderatorów dałby radę obie te części skleić w jedną? Bo mnie ciągle wyskakiwał błąd, przy próbie wrzucenia całego odcinka, stąd podzieliłem go na dwa kawałki. Dźwięcznym będę Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin