Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Warsztaty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 13:08, 03 Lut 2016    Temat postu:

Mialem racje w podchodach. Niby inne opowiadanie, a takie podobienstwo do "Zabawa w podchody". Motyw smieszka-Wojtka identyko, ale w ujeciu innej historii. Przyjemnie sie czyta i tego oczekiwalem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:15, 23 Lut 2016    Temat postu:

Maciek, czemu tak długo każesz nam czekać na kolejny odcinek?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moveon747
Debiutant



Dołączył: 28 Kwi 2013
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:17, 06 Mar 2016    Temat postu:

Śledzę to forum już od dawna, ale dopiero teraz "odzywam się" po raz pierwszy. Bardzo dobre opowiadanie, z resztą po nicku autora wiadomo, że nie może być inaczej. Czekam niecierpliwie na kolejne części. Weny życzę i pozdrawiam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pon 21:31, 14 Mar 2016    Temat postu:

Warsztaty cz. 6.

Szumiało mi w głowie, to była za duża dawka alkoholu, Wojtek postawił jeszcze piwo. Nie dałem już rady. Walnąłem się na łóżko... wszystko wokół tańczyło... Widziałem twarz Wojtka pochyloną nad moją twarzą. Poczułem delikatne muśnięcie moich warg jego wargami... a po chwili jego język był już głęboko w mojej buzi. Złapałem go za głowę, nie miałem siły się bronić, zresztą chyba nie chciałem się bronić. Podniecenie walczyło z rozumem... ciało chciało, krzyczało... jeszcze, rozum podpowiadał... co ty robisz, opanuj się... ale jak można opanować żądze? Kiedy poczułem jego gorący i wilgotny język na swojej szyi, moje ciało przeszyły dreszcze. Cicho wyszeptałem.
- Przestań!
Był to głos wydobywający się gdzieś z oddali, cichy, jakby żądza ciała chciała go zadusić, stłamsić. To była prawdziwa wojna... wojna chyba z góry przegrana.
Poczułem jak unosi mnie lekko, jak ściąga koszulkę. Po chwili jego język dorwał się łapczywie do moich sutków. Zawyłem z rozkoszy. Jego ręce zeszły na moje biodra łapiąc za gumkę bokserek. Poczułem jak jestem z nich odzierany. Próbowałem wykrzyczeć, ale wyszedł z tego tylko delikatny szept.
- Kurwa! nie!
Kiedy zszedł językiem w okolice pępka, moja obrona całkowicie skapitulowała, miałem świadomość, że to co robimy jest złe, niedopuszczalne, ale nie potrafiłem obronić się przed tym, poległem na całej linii. Złapałem go za głowę, targałem za włosy, gładziłem, nie odepchnąłem, chciałem tego... kurwa chciałem tego!... nic nie mogłem poradzić.
Poczułem jego usta na moim penisie, który stał już wyprężony i śliniący się, jakby oczekiwał tego nadejścia. W głowie zaczęło wszystko falować, niesamowita rozkosz, a mój kutas znikał w jego ustach. Jego wargi były na moich jądrach, mój penis był w jego ustach, opuszki jego palców gładziły mi uda i lekko wchodziły aż na pośladki, doprowadzając mnie niemal do omdlenia. Ta nieopisana piramida wrażeń powoli stawała się erotyczną torturą, której nie byłem w stanie wytrzymać. Byłem miękki jak wosk. Pozwalałem mu robić ze sobą wszystko, co chciał!
Długo nie można było wytrzymać tak namiętnej pieszczoty... ostatkiem sił wykrzyknąłem.
- Dochodzę!
Spuściłem się nagle. Jakbym rzutem na taśmę wpadł na metę, jakbym się wspinał, gdzieś na szczyt, zdobył go i nagle runął w przepaść po jego drugiej stronie...
Wojtek uniósł twarz, oblizał wargi z mojej spermy i znów patrzył mi w oczy. Nie umiałbym nazwać tego, co widziałem w jego spojrzeniu. Psią prośbę, zapewnienie wierności, poddańczej uległości – za jedną kość... – Boże, co ja pierdolę! – za jeden raz ze mną...!
Opuścił głowę a ja poczułem jego ciepłe, wilgotne usta na moim penisie.
Rozluźnienie... leżałem bez ruchu, chciałem ręką wytrzeć małego, ale natrafiłem na jego twarz, on go cały czas trzymał w ustach, zbadałem dookoła nie było ani kropelki spermy. Zachciało mi się mocno spać... nie miałem już siły żeby się ruszyć. Poczułem tylko jak jego usta puszczają mojego małego, który opadł zmęczony tym wszystkim. Wojtek położył się przy mnie i objął mnie ramieniem, przytulając się bardzo mocno. Ciepło jego ciała ukoiło mnie do snu.
- Nie śpij - usłyszałem jego czuły szept.
- Nie mam siły - wybełkotałem.
- To jeszcze nie koniec - stwierdził zawadiacko.
- Nie! - próbowałem być stanowczy.
- No ej - usłyszałem pieszczotliwą zaczepkę.
W tej chwili poczułem jego ciepłe wilgotne wargi na swoich ustach. Nie rozchyliłem ich, nie chciałem oddać pocałunku, ale on wdarł się we mnie swoim językiem. Wtedy dało się poczuć słonawo-migdałowy smak spermy, mojej spermy.
Ostatkiem sił odwróciłem się na bok, plecami do niego. Czułem jak składa gorące pocałunki na moich plecach, jak przysuwa się bliżej. Jak jego wielki kutas, który był sztywny jak pal wchodzi pomiędzy moje pośladki. Podniecało mnie to bardzo, ale próbowałem jakoś się bronić, sam nie wiem dlaczego. Z mojego gardła wydobył się cichy szept.
- Przestań, co wyprawiasz! Przecież to nienormalne!
- Czy jest normalne, że na twój widok mi chuj staje? - zapytał cicho.
Co mi jest? Nie jestem facetem o jakimś wybujałym temperamencie, mogę przeżyć bez seksu nawet pół roku...jak trzeba, to „ręczne robótki”, a tu co się ze mną dzieje?
A teraz co? Jego wielki pyton ślizga się między moimi pośladkami... i mały znów mi stoi!
- Wojtek opanuj się - wydyszałem z trudem.
A on złapał mnie za mojego stojącego fiuta.
- A jak razem zachlapiemy prześcieradło? – zachichotał, a mnie się zrobiło podwójnie gorąco. Ten jego dotyk, gorący, namiętny!
- Puść... – wyjąkałem, a wcale nie chciałem, żeby puścił! Wręcz odwrotnie! Pragnąłem, żeby mi go wziął w gardło i zassał po same migdałki, jak to zrobił niedawno, uwielbiam takie zabawy. Pragnąłem tego podświadomie, a uświadomiłem to sobie dopiero wtedy, gdy... gdy on lekko czubkiem swojego ogromnego kutasa naparł na moją dziurkę.
- Wiem, że mnie na twój widok pojebało – powiedział jak najbardziej poważnie!
- Spiłeś się – wyszeptałem z trudem, podczas gdy jego dłoń delikatnie pieściła mi pałkę, a jego wargi wciąż dotykały, składały pocałunki na moich plecach.
- Może się spiłem. Ale wiem, co mówię. Ja cię do niczego nie zmuszam. Jutro możesz mnie olać, możesz udawać, że mnie nie znasz, już teraz możesz mi dać w pysk, ale...
- Ale co...? – dyszałem półprzytomny.
- Ale nie wiesz, jak bardzo bym chciał wejść w ciebie. Żebym cię mógł posiąść, pieścić, całować... Miałeś już chłopaka?
- Rozum ci pomieszało! – odparłem oburzony.
Zupełnie nie wiem, co się ze mną działo. Poddałem się jego ustom, jego dłoniom, jego pieszczotom i temu wszystkiemu, co robił. Chłonąłem to całym sobą, jakbym nigdy nie zaznał podobnych wrażeń. Bo też prawdą jest, że w wydaniu chłopaka takich wrażeń nigdy nie zaznałem. A te, które znałem w wydaniu dziewczyn, temu, co teraz czułem, czym on mnie obdarzał, nie dorastały do pięt! Pieścił doskonale. Każdy jego dotyk był jak iskra strzelająca z induktora, która nie ogłusza, ale choć na moment paraliżuje, to zachwyca. To było dla mnie czymś odkrywczym, pasjonującym, przyprawiającym o dreszcz emocji nie do ogarnięcia zmysłami. W chwilach kiedy umysł zwyciężał nad żądzami, nabierałem skromnej odwagi przeciwstawić się jemu.
- Zarobisz...! – zacisnąłem pięści.
On ponownie naparł swoim bydlakiem na moją dziurkę, czułem, że nie mogę się dalej opierać.
- Wojtek, albo obaj jesteśmy chorzy, albo obu nas pojebało.
- Niech będzie jedno i drugie, ale chcę z tobą – i pchnął mocno biodrami.
Poczułem potworny ból, jakbym runął w dół. Chciałem się wyrwać, lecz trzymał mnie mocno dłońmi za biodra.
Dopchnął penisa gwałtownym ruchem, przeszedł mnie przeraźliwy ból, z gardła wydarł się krzyk, próbowałem uciec od tego piekącego bólu, ale moje ruchy powodowały, że wchodził coraz głębiej. Na czole pojawiły mi się kropelki potu, w kroczu poczułem ciepło jego jaj, zdałem sobie sprawę, że wszedł we mnie, włożył całego, najgłębiej jak tylko mógł. Znieruchomiał, pieścił mnie tylko ustami. Czułem jak ból po woli ustępuje. Połączył się z moim ciałem a raczej wypełnił mnie swoim wielkim kutasem, a mnie robiło się coraz bardziej przyjemnie, błogo, ból odchodził gdzieś w zakamarki świadomości. Podniósł moją nogę wysoko, przekręcił się i już po chwili moje łydki opierały się na jego barkach. Przez to przekręcanie się poczułem ruchy jego penisa we mnie, jakie to było przyjemne.
- Co ty ze mną robisz? - wyszeptałem.
Wojtek niestrudzenie zasypywał mnie gradem kolejnych wysublimowanych pieszczot, tak wymyślnych i tak intensywnych, że nie potrafiłem ich wchłonąć. Byłem tu, a jakbym był daleko stąd, jakbym tylko telepatycznie odbierał cudze doznania. Bo to nie mogłem być ja! Przecież wiedziałem, świadomie zdawałem sobie sprawę, że jestem z chłopakiem! Ja z facetem? Nonsens!
Jego pośladki zaczęły wykonywać delikatne ruchy, złapałem je dłońmi. Jakie one były przyjemne w dotyku, jakie podniecające, te ruchy mięśni, które napędzały jego fallusa i czułem je w sobie. Nie wiem jak długo to trwało, odpłynąłem. Pieszczoty, ruchy jego penisa, to coś czego nigdy nie doświadczyłem, coś co wzniosło mnie na Himalaje doznań i rozkoszy. Jęczałem z rozkoszy a moje jęki tłumiły Wojtka usta. Usłyszałem jego szybki oddech i naprężenie wszystkich mięśni, poczułem jak wypełnia mnie ciepło, gorąco i wtedy mój kutas, który cały był obśliniony, strzelił, raz drugi, trzeci, czwarty. Wojtek opadł na mnie sklejając nas moją spermą.
Co to było? jakiś odjazd, coś niesamowitego, czy powinno tak być, czy dobrze zrobiłem. Świadomość szalała, gdzieś włączyło się poczucie winy. A przecież sam chwytałem jego potężnego ogiera, zgniatałem go w palcach, przytulałem do twarzy, czułem jego mokrą, śliską żołądź, wielką jak głowa węża i twardszą niż cały trzon tego gorącego, pulsującego ciała, z którego bez przerwy wypływał gęsty śluz. Boże... Jak można mieć aż takiego kutasa! – przepływało mi przez myśl, ale tylko w chwili pełnej świadomości, która zdarzała mi się coraz rzadziej. Zgniatałem jego wielkie pękate jaja, a on wtedy blokował mi oddech swoimi ustami, wczepionymi w moje wargi. Gdy kładł się na mnie, jego ogiera czułem od samego podbrzusza aż wysoko na klatę, jakby chciał sięgnąć mojej brody i chciał się dostać do moich ust! Jego pulsujące drgania były jak murzyński tam-tam przekazujący mi jakąś informację. Jaką?
Patrzył prosto w moje oczy, pochylony nade mną, uśmiechał się, jak zwykle słodko i niewinnie. Nie wiedziałem co powiedzieć, było mi dobrze i chciałem, żeby tak pozostało. Ciepło jego ciała działało na mnie kojąco i podniecająco.
Osunął się na bok, kładąc swoje ciało obok mojego, pociągnął mnie za rękę dając znać, żebym położył się na nim. Nasze nosy delikatnie się stykały, dając mi niesamowitą przyjemność drażnienia go, nasze usta co chwilę spotykały się gdzieś po drodze, drodze podniecenia i seksualnego spełnienia.
I wtedy odwróciłem nasze role. Przygniotłem go sobą. A on się uśmiechnął!
– Chcesz? – wyszeptał.
Skinąłem głową. A naprawdę nie wiem, co chciałem i czy w ogóle coś chciałem!
Pamiętam tylko, że Wojtek przygniótł mi ramiona swoimi zadartymi do góry udami, więc niemal runąłem na niego. Pamiętam i to, że dłonią wprowadził mojego penisa między swoje pośladki. I pamiętam, jakiego doznawałem szoku, gdy mój penis pokonywał jego ciało. Bez żadnych maści, żelu, gumy... powoli wchodziłem w jego wnętrze.
Aż zatraciłem się w tym, co robię. Czułem tylko, jak moje jaja sklejają się z nim i jakim odrętwieniem jest dla mnie każdy ruch w tył, żeby je od niego odkleić, bo traciłem coś, czego nie znałem. Ale gdy znów, jak sęp, spadałem w dół, głęboko, jak w otchłań, odzyskiwałem to utracone. Waliłem go z rozmachem. Tłukłem go tak, jakbym się na nim mścił. Za wszystko! Za wszystkie grzechy tego świata! Za to, że on musiał tu przyjechać właśnie teraz, kiedy i ja tu jestem. Za to, że tak mnie sobą omotał! Za to, że robię coś, czego w życiu nie robiłem, że doprowadził mnie do takiego stanu, w którym zaprzeczam sam sobie! Aż mnie jaja bolały, obijające się o jego dupę, a on tylko dyszał i ściskał mnie łapami szeroko rozstawionymi na moich pośladkach. Waliłem go jak oprawca! Waliłem do utraty tchu! A on prężył się pode mną jak kot, jak tygrys gotowy do skoku... i nagle wystrzelił ze swego olbrzyma. Zalał mnie spermą tak, że na oczy nie widziałem. Jak można wystrzelić spomiędzy dwóch złączonych ciał tak, żeby sperma aż na twarz waliła! I jak zacisnął dupę... Wtedy mnie wygięło, jakby mi cały kręgosłup zdrętwiał, jakby mnie chwycił jakiś paraliż. I jak ze mnie wyrwało... Koniec świata, koniec wrażeń, koniec wszystkiego. Tylko konwulsyjne zrywy całego ciała i urywany oddech, jego i mój...
Leżałem na nim, bo nie umiałem zebrać sił ani pozbierać myśli. A on wciąż mnie tulił i całował. Czułem też jego dłonie, jak lekko miętoszą mi pośladki, łagodząc moje doznania, oraz jego dupę, która wciąż była zlepiona z moimi jajami, ale to było miłe uczucie.
Zarzucił mi ręce na szyję, patrząc mi prosto w oczy. Uśmiechał się. Uśmiechał się tą swoją niewinną buźką, jak taki szczęśliwy gnojek, któremu dziewczyna pierwszy raz wyjęła kutasa z majtek i pobawiła się nim. I ogarnęło mnie jakieś dziwne uczucie, jakiś przypływ czułości, że pochyliłem się nad nim i pocałowałem go w usta. Jego język wyszedł mi na spotkanie. Zatopiłem się w tym pocałunku, coraz bardziej namiętnym, coraz bardziej natarczywym, aż do utraty tchu.
Oderwałem usta, lekko uniosłem tors, wciąż leżąc na nim.
– O to ci chodziło? – spytałem cicho.
Skinął głową. Uśmiech dzieciaka nie schodził mu z twarzy. Poruszył biodrami, wciąż trzymając mnie za pośladki. Palcami pieścił mi rowek, dotykał mojego zwieracza, a z każdym jego dotykiem znów czułem ten dziwny erotyczny dreszcz. Zgniatałem mu fallusa swoim podbrzuszem, jakbym go sobą przetaczał w lewo i w prawo, a on wciąż był tak samo wielki i tak samo twardy. Uświadomiłem sobie, że mój mały nadal tkwi głęboko w nim i że też nic a nic nie stracił ze swojej sztywności i gotowości do dalszego działania. Tym bardziej, że Wojtek w nieznany mi sposób falował swoim wnętrzem, czułem, jak mi uciska małego i zwalnia napór mięśni, a mój mały mu na to odpowiadał naprężającymi się pulsującymi ruchami, jakby się zrywał w górę do lotu, ale tu nagle sięgał pułapu i opadał, zniżał się, ale po to, żeby znów być otoczony jego gorącym, falującym wnętrzem.
– Co ty ze mną robisz – wydyszałem, wgryzając się w jego wargi.
– Uświadamiam ci, co byś stracił, z dziewczyną nigdy tak nie przeżyjesz.
Nie chciałem przyznać mu racji, ale takiego mocnego seksu naprawdę z żadną dziewczyną nie miałem. I śmieje się, ten gnojek parszywy, a coraz mocniej mnie swoim wnętrzem na nowo rozbudza!
– Chcesz drugi raz? – zapytałem niecałkiem poważnie, jakbym chciał się z nim drażnić, a on jak mnie sobą zacisnął...
Dreszcz mnie przeszył od stóp do głów. Mały jak mi się w nim napiął! Ruszyłem, nie czekając na jego odpowiedź. Teraz moje ruchy były płynne, świadome tego, co robię i z kim to robię!
Wciąż patrzyłem mu w oczy, które trzymały mnie na uwięzi, głębokie, przepastne, z tą jakąś dziwną, niesamowitą hipnozą!
I ten jego cichy szept:
– Polubisz to... Będziesz tego pragnął... Będziesz tego potrzebował... Zasmakowałeś raz, już sobie nie odpuścisz...
A ja na każde jego słowo odpowiadałem:
– Tak... Tak... Tak...
Zmienił pozycję. Nie wiem, jak to zrobił. Przekręcił się pode mną i nagle całym ciężarem ciała leżałem na jego plecach. Przywarłem do niego całym sobą, udami objąłem jego uda, pachwinami zgniotłem mu pośladki, czując kolejny nieznany dreszcz emocji i podniecenia, lecz ani na moment nie zakłóciło to naszego aktu.
Teraz podbijał dupą, zderzał się ze mną, a mnie ogarniał istny szał. Prułem coraz szybciej. Miałem mokre plecy, mokrą dupę, jaja mi chyba już parowały, pot z twarzy kapał mi na jego ramiona i barki. Ale ani na moment nie zwalniałem. Jest coraz bliżej... coraz bardziej... coraz bardziej niesamowicie! I nagle jak wypaliłem...! Runąłem na niego całym ciężarem, bez oddechu, miotany jakąś konwulsją, a przed oczami widziałem tylko latające kolorowe kółka... A on mi jeszcze w sobie zaciskał kutasa i zwalniał... Bożżż... co się dzieje...?

Nie wiem, ile tak leżałem, zupełnie nieprzytomny, nieświadomy ani upływu czasu, ani miejsca, gdzie jestem, ani niczego, co mnie tu teraz otaczało. Jak on się spode mnie wygramolił, nie wiem. Świadomość wróciła mi dopiero wtedy, gdy w nozdrza wwiercił mi się ten mocny, dobrze mi znany alkoholowy aromat. Wojtek podawał mi kieliszek wódki. Stał nade mną, nagi, a jego wielki, długi kutas wisiał mi przy samej twarzy. Nie potrafiłem się oprzeć, żeby wpierw go nie dotknąć, nie przyłożyć do warg i nie ucałować w sam czubek tej wielkiej, grubej żołędzi. I zraz: co ja robię? Całować chłopakowi kutasa...? A Wojtek tylko się uśmiechnął. Ten jego szczeniacki uśmiech jest zabójczy! Mimo woli uśmiechnąłem się. Wypiłem... O kurwa...! Bo mi ten żar rozsadzi wnętrzności! Padłem na wznak, a Wojtek w porę chwycił ode mnie ten pusty kieliszek, bo pewnie bym go wypuścił z rąk.
I koniec... Ciemnia... Próżnia...

Rany boskie! Włosy mi się zjeżyły na całej głowie. Siedziałem jak sparaliżowany. Jebałem chłopaka! Tego skurwiela, który tu leży goły koło mnie! Co ja zrobiłem? Jak mogłem...?
– Wstawaj, ćwoku! – posłałem mu pięść pod żebro, aż się zwinął w kłębek.
– Co...?
– Wyłaź! I wypierdalaj z mojego łóżka! – warknąłem i zepchnąłem go na podłogę.
– Pojebało cię? – ciężko się dźwigał, stając na nogi.
Kurwa! Ten jego dyndający chuj jest wielki jak armata! Czy ja już doszczętnie ocipiałem? Niech on znika sprzed moich oczu! Nie mogłem zrozumieć tego co zrobiłem a właściwie zrobiliśmy:
– Co ja kurwa zrobiłem!
Wojtek patrzył wystraszony.
- Kurwa mać! – złapałem się za głowę.
Byłem bliski załamania. Nagle wszystkiego zacząłem się panicznie bać! Samego siebie! To nie jest realne, to jakieś zwidy, omamy, ten pokój, te ściany. Ten, tu, na tym łóżku, to nie ja!
Wstałem. Spojrzałem na swojego kutasa...
- Kurwa mać! Jaki upaprany!
Jak furiat wpadłem do łazienki. Myłem się długo, jakby z obrzydzeniem. Fizycznie czułem się brudny, zbrukany, a psychicznie – poniżony. Dałem się Wojtkowi omotać. Dałem mu się upodlić! Uległem mu! Wsadziłem mu chuja w dupę!
A zaraz potem – jak hamulec. Jak wsteczny bieg... Takiego mocnego seksu nigdy z żadną dziewczyną nie miałem. Doskonale pamiętałem każdy szczegół tej nocy, wszystko, każdy ruch kutasa, każdy ścisk jego dupy! Każdy strzał spermy! Taki, że traciłem oddech!


Koniec części szóstej.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
porthos
Adept



Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: WAWA

PostWysłany: Wto 13:21, 15 Mar 2016    Temat postu:

MEGA .... !!!!!! Chce wiecej Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 20:43, 16 Mar 2016    Temat postu:

podniecajace

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Sob 21:36, 21 Maj 2016    Temat postu:

Warsztaty cz. 7.

Nie wiedziałem jak wyjść z tej łazienki, jak się zachować. Patrzyłem w lustro, patrzyłem w swoją twarz i zastanawiałem się jakim jestem skurwielem. Przecież byłem tam, ochoczo w tym uczestniczyłem a teraz zachowuję się jak panienka, co to niby nie chce, a nogi rozkłada. Pytanie jakie mi krążyło w moim rozkołatanym mózgu, czy tego na pewno chciałem?
Tak... kurwa... tak, chciałem tego i podobało mi się, więc po co ten cyrk, ta komedia...
Wyszedłem z łazienki, Wojtka nie było w pokoju...
Wolno ubierałem się, patrząc w moje rozgrzebane łóżko. Przed oczyma pojawiały się obrazy tej nocy, rozkosznej nocy. Uśmiechnąłem się do siebie...
Przypomniałem sobie jego czułe słowa wypowiadane wprost do mojego ucha.
- Polubisz to...
A ja, jak małolat, któremu trafiło się pierwsze obciąganie kutasa, powtarzałem cicho.
- Tak, tak, tak...
Wspomnienia tej niesamowitej nocy działały na mnie podniecająco, ale zaraz odezwała się we mnie druga strona mojego ja. Ta strona powodowała moje wzburzenie, odrazę do samego siebie i pretensje do Wojtka. Próbowałem zagłuszyć te wątpliwości, w moich myślach trwała bitwa, nie wiedziałem, kto tą rozgrywkę wygra. Nie wiedziałem czy jestem Napoleonem pod Moskwą, czy Juliuszem Cezarem podbijającym Germanów. Po woli ubierałem się spoglądając co chwilę na łóżko, które było świadkiem tej niesamowitej nocy. Postanowiłem nie słać go, niech zostanie jako świadectwo mojego upadku a może wzlotu, sam już nie wiedziałem. Chyba bardziej przemawiała do mnie ta wersja o wzlocie, w spodniach też odczułem wzlot.
Ubrany z uśmiechem poszedłem na stołówkę, uprzednio karcąc małego, żeby nie brykał. Od razu zobaczyłem Wojtka samotnie siedzącego przy stoliku i popijającego kawę. Chyba już zjadł śniadanie...
Nalałem sobie kawy, wybrałem posiłek i usiadłem na przeciwko niego. Patrzyłem prosto w jego twarz, oczy miał spuszczone, poczekałem moment i powiedziałem wesoło.
- Smacznego.
Spojrzał na mnie niedowierzająco, jakby patrzył na jakiegoś idiotę.
Tak chyba się czułem, jak idiota, więc uśmiechem próbowałem zamaskować swoje poczucie winy i głupoty.
Chwilę milczeliśmy, po czym usłyszałem jego cichy szept.
- Jak chcesz zmienię pokój, już rozmawiałem na recepcji - powiedział cicho, opuszczając wzrok.
- A co to zmieni! - wypaliłem, patrząc dalej w jego twarz.
Spojrzał na mnie a w jego oczach malowało się olbrzymie zdziwienie i niedowierzanie. Tak jakby nie zrozumiał, tego co powiedziałam albo nie dosłyszał tego co powiedziałem, zupełnie nie kontaktował.
Wreszcie podniósł głowę i powiedział, a właściwie wybąkał.
- To... niby jak?
Jego mina była bezcenna, miło było patrzeć na to dziecięce zagubienie. Bawiło mnie to, jego szczeniacka niewinność, poczucie winy i nie wiem co jeszcze. Twarz Wojtka przypominała mi brzdąca, który nie mógł się opanować i ukradł w sklepie lizaka a gruby sprzedawca przyłapał go na tym niecnym uczynku.
Postanowiłem się pobawić trochę tą jego bezradnością i poczuciem winy.
- Nie musisz się wyprowadzać - stwierdziłem sucho.
Wbił we mnie te swoje słodkie oczy.
- Ale.... zaczął i zawiesił głos.
Widziałem, że żadne słowo nie przejdzie mu przez gardło.
- Nie ma tematu - odpowiedziałem obojętnie.
Nic już nie powiedział, opuścił wzrok i po woli dopijał kawę.
Zobaczyłem jak do naszego stolika zmierza Marek, uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Czołem, smacznego! - wesoło powiedział siadając przy naszym stoliku.
Chwilę przyglądałem się Markowi, wiedziałem, że zaliczył Aśkę, to po prostu było widać po nim, że nieźle zaruchał tej nocy, zupełnie inny facet, wyluzowany na maksa.
Postanowiłem rozluźnić atmosferę i zażartować z Marka.
- Widzę Marku, że ktoś cię nieźle wyluzował - powiedziałem z przekąsem.
Marek zawstydził się trochę, ale jego luzacka forma od rana dała mu również ciętą ripostę.
- Ja do twojego wyrka nie zaglądałem - odrzekł z przekąsem.
- Rozczarowałbyś się mocno, spałem sam, zresztą Wojtek może potwierdzić - stwierdziłem.
Marek ostentacyjnie spojrzał na Wojtka, oczekując potwierdzenia.
Wojtek po chwili skinął głową, co miało oznaczać potwierdzenie moich słów.
Marek w odpowiedzi na potwierdzenie Wojtka zrobił marsową minę, jakby przejmował się o moje życie erotyczne, a raczej o jego brak.
Naszą rozmowę przerwała Aśka, która niepostrzeżenie znalazła się przy naszym stoliku.
- Cześć misiaczki - rzuciła ot tak mimo chodem.
- Cześć słoneczko! - powiedziałem lekko zgryźliwie, akcentując wyraz "słoneczko".
Oczywiście nie załapała tej złośliwości.
Wojtek nie odzywał się, patrząc w resztki kawy na dnie swojego kubka.
- Co macie takie skrzywione miny? - zaświergotała Aśka.
- My nie ! - szybko zaprzeczyłem.
- A co niektórzy są nawet bardzo wyluzowani - błyskawicznie dodałem.
Oczywiście wzrokiem wskazałem na Marka, zauważyłem, że Aśka trochę straciła rezonu, widać, było małe zakłopotanie.
Wojtek wstał, podniósł swoją tacę z naczyniami i cicho powiedział.
- Ja spadam, na razie!
Poszedł odnieść naczynia i wyszedł ze stołówki.
- A jego co ugryzło? - zapytał Marek.
- Ząb go nawala i jest wściekły - wymyśliłem bajeczkę na poczekaniu.
Uwierzyli w tą bajkę wymyśloną na poczekaniu. Trochę mnie to wnerwiło a jednocześnie zaniepokoiło, ale nie mogłem dać po sobie znać, że coś jest nie tak. Nie były mi potrzebne głupie komentarze, zwłaszcza Aśki.
- Ja też spada, zaraz zajęcia - rzuciłem oznajmująco.
Wstając ze swoimi naczyniami na tacy, zapytałem Marka.
- Idziesz wieczorem na drugą część filmu?
- Tak, oczywiście, nie daruję sobie - odpowiedział radośnie.
- To spotykamy się pod salą kinową - odpowiedziałem.
Wyszedłem ze stołówki, liczyłem na spotkanie z Wojtkiem w pokoju, było jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia zajęć. Kiedy przechodziłem przez holl, zadzwoniła moja komórka, spojrzałem na wyświetlacz... Robert.
- No co tam? - radośnie zapytałem.
- No to ja pytam, co tam u ciebie? jak się bawisz? - usłyszałem.
- Ja się szkolę, nie bawię - odparłem radośnie.
Rozpoczął się potok słów wylewanych z telefonu. Robert zawsze lubił dużo gadać, a ja lubiłem słuchać, chociaż nie wiem czasami o czym mówił, to dźwięk jego głosu zawsze wprawiał mnie w dobry nastój. Tak było i tym razem, jego opowieści praktycznie nie docierały do mnie, otaczał mnie dźwięk i tembr jego głosu. Tak samo było kiedy spotykaliśmy się na wyjściach do pubów czy też po prostu u mnie na gorzałce. Czasami wyłączałem się, nie kontrolowałem tego co mówi po prostu wystarczyło mi, że jest, jego tembr głosu otulał moje zmysły, po prostu dobrze było mi w jego towarzystwie i jemu chyba też, przynajmniej takie odnosiłem wrażenia. Docierało do mnie, że po prostu uwielbiam jego towarzystwo, niezależnie czy coś mówi czy milczy, sama jego obecność koiła moje zmysły. Pomyślałem sobie, że to może dobry moment zapytać Roberta o tą ostatnia noc przed wyjazdem.
- Robert? - przerwałem jego potok słów.
- No co? - zapytał zdezorientowany.
- Mam pytanie?
- No wal - odparł.
- Chodzi mi o tą ostatnią noc - zacząłem trochę zażenowany.
Po drugiej stronie nastała cisza.
- Jesteś tam? - zapytałem.
- Jestem - odparł cicho.
- No więc czy ty... czy coś... coś się zdarzyło między nami? - zapytałem wprost.
Znowu cisza po drugiej stronie.
- Ej ! - próbowałem pośpieszyć jego odpowiedz.
- No coś ty... powaliło cię! - odrzekł tak bez przekonania.
Wiedziałem już, że kłamie.
- Nie bujaj, znamy się tyle, że wiem kiedy bujasz - stwierdziłem.
Znowu cisza.
- Pogadamy jak wrócisz, bo muszę lecieć - odezwał się zmieszany.
- Chrzanisz, ale niech tak będzie - odparłem.
- Muszę kończyć - próbował wywinąć się z rozmowy.
- OK, jak wrócę, zostaniesz na noc, opowiem ci wrażenia - powiedziałem.
- Poważnie? - zapytał zaskoczony.
- Poważnie- odparłem.
Zakończyliśmy rozmowę i czas było już na zajęcia, więc wpadłem do pokoju po notatnik, Wojtka nie było, poleciałem na zajęcia.
Dzień przyniósł wiele niespodzianek, podzielono nas na grupy, Wojtek był w innej grupie, więc nie dane nam było pogadać. Obiad szybko upłynął, Wojtka nie było, jego grupa, miała dłużej zajęcia.
Tak było do kolacji. Z Markiem spotkałem się pod salą kinową...
Rozsiedliśmy się w tych wygodnych fotelach czekając na projekcję.
Film pochłoną mnie całkowicie, wrażenia... bezcenne. Po prostu mistrzostwo gatunku. Hmmm "Wiek XX", niby prosta historia, a tak pochłaniająca, niby proste metody twórcze a tak działające na wyobraźnię. Znowu byłem rozkojarzony, zmysły krążyły gdzieś na włoskiej prowincji. Niesamowita historia, niesamowity film. Z Markiem pożegnałem się praktycznie bez słów, widziałem, że na nim ten film zrobił również niesamowite wrażenie.
Wróciłem do pokoju, minąłem się z Wojtkiem w korytarzu, wszedł do łazienki. Miałem wrażenie, że nadsłuchiwał czy idę po holu i specjalnie schował się do łazienki.
Zauważyłem, że moje łóżko było zasłane, zrobił porządek, ale czy udało mu się uporządkować wrażenia, chyba nie.
Położyłem się, zmykając oczy, zmysły jeszcze rozdygotane były scenami z filmu, próbowałem uspokoić skołatane myśli. Czekałem aż wyjdzie z łazienki...
Wojtek dalej siedział w łazience, ale domyślałem się, że raczej mnie mija i nie chce stanąć mi twarzą w twarz. Tak, jakby to, co się stało, było tylko i wyłącznie jego winą. A mój udział w tym całym procederze – gdzie? Czy on mnie zmuszał do czegoś? Jakim prawem za to, co się stało, całą winą obarczam tylko jego?
Wstałem i podszedłem do drzwi od łazienki, zapukałem...
– No wyleziesz wreszcie z tej nory? – zawołałem.
Wtedy wyszedł...
– Przepraszam... – wyjąkał cicho, nie patrząc na mnie.
Ujęły mnie te jego przeprosiny, ale ja też musiałem powiedzieć co czuję.
– To ja przepraszam. Zachowałem się jak dureń. Wiesz... to było dla mnie szokiem. Nie jestem homo...
Wtedy podniósł wzrok i patrząc prosto w moje oczy powiedział.
– Uświadomiłem ci, że ja też nie jestem. Jestem bi. A taka odskocznia od czasu do czasu dobrze mi robi.
Zaskoczył mnie tym szczerym wyznaniem. Musiałem zapytać.
– Ale... ale dlaczego ze mną?
Chwilę myślał, cały czas patrząc w moje oczy, po chwili powiedział bardzo czule.
– Bo mi się podobasz, przystojniaku. Bo jesteś zajebisty! Zresztą, na twój widok nie tylko ja tracę głowę – i oparł się o futrynę drzwi.
– A kto jeszcze?
– Choćby Aśka - odpowiedział z przekąsem.
Pochlebiało mi to co mówił, moja dusza jakby uniosła się w górę, moje ego zostało podłechtane i wzbiło się wysoko. Zapanowałem nad sobą. Nad swoją mimiką, nad każdym drgnieniem ciała. Niczego nie dałem po sobie poznać. Ale niech go kule biją... Doskonały obserwator, w myśleniu logiczny aż do bólu.
– Byłem na projekcji – odpowiedziałem spokojnie.
I zdałem sobie sprawę, że palnąłem głupstwo.
– Znowu jestem pod wrażeniem tego filmu – dodałem szybko.
Wojtek spojrzał na mnie badawczo.
- Dobra chodźmy do pokoju i polej - próbowałem wybrnąć ze swojej gafy.
- Masz ochotę na gorzałę? - zapytał z niedowierzaniem.
- Mam! - odpowiedziałem z uśmiechem.
Po chwili siedzieliśmy na swoich łóżkach i wznosiliśmy toasty. Po trzecim kieliszku, wódka zaczęła szumieć mi w głowie.
- Zaścieliłeś moje łóżko - powiedziałem.
- Tak, a to źle? - zapytał.
- Nie, tylko takie rozwalone przypominało mi naszą wspólną noc - odparłem trochę zażenowany.
- Przecież możemy je znowu rozwalić - odpowiedział z uśmiechem.
- Tym razem twoje - stwierdziłem ze śmiechem.
Widziałem w jego oczach ten błysk, zadowolenie i szczęście. Sam nie wiem czemu to powiedziałem ale chyba miałem na to ochotę, a raczej na niego ochotę.
- No to chodź na moje łóżko - zaproponował.
- Co ty ze mną zrobiłeś - cicho powiedziałem.
- Chodź, przecież podoba ci się to, chcesz tego - czule szeptał.
Usiadłem przy nim na jego łóżku, na jego warunkach, poddałem się, poległem...
Po chwili byłem już w jego objęciach, mocnych , męskich objęciach, czułem jego ciepło, jego samczy zapach...
Poranek zastał mnie w objęciach Wojtka, nagiego przytulonego do jego ciała. Czułem się świetnie...
Kiedy poruszyłem się, żeby poprawić ramię, Wojtek przebudził się, spojrzał na mnie tymi swoimi słodkimi oczami i obdarował mnie czułym długim pocałunkiem. Jakże cudownie tak budzić się w ramionach ukochanej osoby. To co działo się w nocy pozostaje tylko cudownym wspomnieniem a dopełnieniem tego jest ten pełen czułości pocałunek na dzień dobry.
- Chyba musimy wstać - powiedziałem czule.
- Jeszcze nie - zaprotestował zaspany.
Jeszcze mocniej wtulił się we mnie, tak, że nie mogłem oddychać.
- Puść wariacie, idziemy się kąpać.
- Ale kąpiemy się razem? - zapytał czule.
- Tak - odparłem radośnie.
Miałem wielką ochotę na wspólny prysznic, wspólne zabawy pod miłymi biczami ciepłej wody.
Nie da się opisać tych uniesień pod natryskiem, zresztą niech zostaną cichym wspomnieniem nas obojga...
Odświeżeni w cudownych nastrojach poszliśmy na stołówkę. Aśka i Marek jedli już śniadanie.
Powitanie było czułe i krótkie, Aśka od razu wypaliła.
- Są już tematy na warsztaty terenowe i podziały na grupy - oznajmiła.
- Kto gdzie jest? - zapytałem.
- Cała nasza czwórka to jedna grupa - poinformowała Aśka.
Widać było, że miała z tego dużą satysfakcję, więc domyślaliśmy się, że dobrze wokół tego zadziałała.
- Ale temat mi nie pasuje i nie było możliwości zamiany - powiedziała z żalem.
- To jaki mamy temat? - zapytał Wojtek.
- Sobibór - odpowiedział rozżalony Marek.
- No kur.... nie, to jest temat kobyła - stwierdził załamany Wojtek.
- Zajebiemy się przy tym - stwierdziłem.
- Trzeba zrobić dobry konspekt - próbował ratować sytuację Marek.
- Dostaniemy jakieś materiały? - zapytałem.
- Nie! - odrzekła ze złością Aśka.
- Mamy bazować na ludziach tam mieszkających i tych co jeszcze pamiętają - poinformował Marek.
- O ja pierd... stwierdziłem załamany.
- Ile mamy na to czasu? - sensownie zapytał Wojtek.
- Trzy dni, na wszystko - odparła Aśka.
- Dobra po kolacji spotykamy się u nas w pokoju i robimy żelazny konspekt - powiedział Wojtek.
- OK po kolacji u was - odparł Marek.
- OK - odrzekła Aśka.
Poszliśmy z Wojtkiem wybrać porcje śniadaniowe i nalać sobie kawy.
Trochę podłamała nas ta sytuacja z tak poważnym tematem jakim jest Nazistowski Obóz Koncentracyjny w Sobiborze. Nie odzywaliśmy się do siebie, w ciszy i spokoju jedliśmy śniadanie, a każdy z ans myślał jak ugryźć ten temat, bo to nie był temat który można sobie zrobić jak byle jaki inny, gdzie można pobujać, coś tam dopisać. Tu są znane fakty i niepodważalne, poza tym to temat narodowy, święty, którego nie wolno szargać. Więc każdy przypominał sobie co wie na temat Sobiboru i jak to godnie zaprezentować. Wieczorem na pewno będzie burza mózgów.
Czy oni nie mogli wymyślić czegoś bardziej prostego, lekkiego, wkurzałem się tym tematem. Z drugiej strony zarówno ja jak i pozostali, chcieliśmy stanąć na wysokości zadania i napisać materiał, który powali wszystkich na kolana. Czy będzie to możliwe, zobaczymy, trzeba się zmierzyć z bykiem za rogi.
Cały dzień był po prostu spieprzony, z wykładów niezbyt mało do mnie docierało, chciałem, próbowałem robić jakieś notatki, to jednak nie wychodziło mi za bardzo. Widziałem, że Marek i Wojtek byli w takich samych nastrojach, jedynie Aśka trzymała się jakoś, chociaż moim zdaniem to tylko pozory. Sytuacja była na tyle poważna, czyli nerwowa, że nawet posiłki nie smakował jak do tej pory, pomimo, że karmili nas naprawdę bardzo smacznie.
W głowie układałem sobie już konspekt materiału i oczekiwania od artykułu który mamy przygotować.
Nadszedł wreszcie wieczór i po kolacji czekaliśmy na Aśkę i Marka w naszym pokoju. Łóżko Wojtek zaścielił, żeby nie było śladu po naszych nocnych harcach. Poza tym jakby to wyglądało, że tylko jedno łóżko było używane tej nocy, nie wiem czy Marek by to przeżył a jakież rozczarowanie spotkałoby Aśkę.


Koniec części siódmej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Nie 13:08, 22 Maj 2016    Temat postu:

Jak zwykle czyta się bardzo przyjemnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavcik
Adept



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Nie 19:21, 22 Maj 2016    Temat postu:

Popieram przedmówcę i ogromnie się cieszę że opowiadanie jest kontynuowane Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 23:29, 25 Maj 2016    Temat postu:

Dzięki za kolejną porcję przyjemności, tylko tak rzadko jest serwowana

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Nie 22:24, 05 Cze 2016    Temat postu:

Warsztaty cz. 8.

Pierwszy przyszedł Marek, wiedziałem, że Aśka musi mieć odpowiednie wejście więc przyjdzie na końcu. Tak też się stało, oczywiście odwaliła się jak na bal sylwestrowy, a fala jej perfum rozlała się po całym pokoju, co było nie do wytrzymania, Chociaż zapach był z najwyższej półki to jednak w nadmiarze po prostu stał sie duszący. Pomimo otwartego okna nie dało się wytrzymać, wstałem i otworzyłem drzwi, chcąc zrobić trochę przeciągu. Aśka tymczasem rozłożyła się na moim łóżku w dość prowokacyjnej pozycji. Nie wytrzymałem.
- Chyba mamy brać się do roboty, no nie? - sarkastycznie rzuciłem w kierunku Aśki.
- Zależy jakiej - odcięła się szybko z szyderczym uśmiechem.
Pominąłem ten jej sarkazm, Wojtek i Marek też na to nie zareagowali.
- Marek pobrałeś materiały? - zapytał Wojtek.
- Tak, i mapę - odpowiedział.
To teraz musimy się zastanowić nad "szczotką" tego materiału - oznajmił Wojtek.
- Moim zdaniem powinniśmy skupić się nad Demjanjukiem - włączyła się Aśka.
- Że niby co? - zapytał zdziwiony Wojtek.
- No wiesz, jego romans, dziecko... - odpowiedziała Aśka.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytał zdziwiony Marek.
- Co jak? Przecież żyją tam ludzie co pamiętają sprawa była głośna - odpowiedziała zbulwersowana Aśka.
- No chyba na głowę upadłaś, przez dwa dni chcesz pozyskać zaufanie ludzi, żeby opowiedzieli ci te wszystkie tajemnice skrywane przez lata? - zapytał Wojtek.
- Ludzie lubią mówić, zwłaszcza o innych - odparła z pełnym przekonaniem.
- Przecież z tego powstanie jakaś papka, do niczego niepodobna, po prostu knot, po co puszczać się na szerokie wody, skoro możemy zrobić coś delikatnego a zarazem ciekawego - stwierdził Wojtek.
- Też mam takie zdanie - odparł Marek.
Cała trójka spojrzała na mnie oczekując mojego stanowiska w tej sprawie.
- Nie znam tej historii - odparłem trochę zagubiony.
- Nie znasz? - zapytała zdziwiona Aśka.
W jej głosie wyczułem szyderstwo i poczucie wyższości.
- Nie znam, to jakiś grzech? Poza tym uważam, że to babranie się w czyimś życiorysie, nie mamy na to czasu i chyba również kwalifikacji a tym bardziej nie mamy moralnego prawa oceny. Musimy zebrać materiał przez dwa dni do neutralnego reportażu, który możemy przedstawić na zaliczenie warsztatów. Nie ma co się silić na jakieś abstrakcje, romanse czy inne wydumane opowieści, to jest poważny temat i potraktujmy go poważnie - stwierdziłem.
Aśka skrzywiła się znacząco, Marek spojrzał zdziwiony a Wojtek wypalił.
- No i mam temat!.
- Jaki? - zaciekawiła się Aśka.
- "W cieniu Sobiboru" - tak nazwiemy nasz reportaż - oznajmił triumfująco Wojtek.
- Że niby co? - zapytała zagubiona Aśka.
Nikt nie zareagował na jej pytanie, które było wyrazem focha strzelonego w stosunku do nas, na to, że nie poparliśmy jej wersji materiału.
- Podaj mapę - powiedział Wojtek do Marka.
Rozłożył mapę i palcem pokazywał pobliskie miejscowości.
- Przez dwa dni będziemy zbierać relację tych co pamiętają i tych co są tam nowi jak odbierają historię o obozie. Wyjdzie nam materiał jak żyje się w cieniu Sobiboru.
- Dla mnie bomba! - stwierdziłem z aplauzem.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytała zdegustowana Aśka.
Była zawiedziona a jednocześnie wściekła, że pomysł Wojtka został przez nas zaakceptowany z aplauzem.
- Podzielimy się na dwie grupy, podzielimy miejscowości i dotrzemy do ludzi spisując ich przemyślenia i ich wiedzę na ten temat. - odparł spokojnie Wojtek.
- I co dalej? - dopytywała Aśka.
- Wrócimy i z tego wszystkiego zrobimy reportaż - odpowiedział Wojtek.
- Jak się podzielimy? - zapytał Marek.
- Chyba wam będzie dobrze razem z Aśką - stwierdził z przekąsem Wojtek.
- To mi pozostaje być z Wojtkiem - oznajmiłem.
Widziałem bardzo niezadowoloną minę Aśki, zapewne liczyła na parę z Wojtkiem, przecież jego z naszej trójki nie zaliczyła, więc to chyba plama na jej kobiecym honorze, po cichu śmiałem się z jej naiwności. Miałem jednocześnie taką męską satysfakcję, przecież żaden centymetr ciała Wojtka nie był dla mnie tajemnicą, miałem w sobie jego a on miał mnie. To czego nie udało się Aśce, udało się mnie, to delikatnie łechtało moją męską dumę.
W zasadzie było mi obojętne z kim będę, chociaż na pewno nie byłbym zadowolony z bycia z Aśką w parze, w końcu mieliśmy jechać do roboty a nie na uprawianie seksu. Nie miałbym nic przeciwko bycia również w parze z Markiem, bo bardzo polubiłem tego chłopaka i wydawał się być normalnym facetem z którym zawsze warto iść na wódkę. To podsunęło mi myśl opicia tego naszego ustalenia, w końcu praktycznie byliśmy gotowi do zrobienia chyba niezłego materiału prasowego.
- Proponuję napić się za ten nasz reportaż.
Wszyscy chętnie poparli moją propozycję. Wojtek podał kieliszki, ja sięgnąłem po napój i po chwili wznosiliśmy toast za sukces, którego jeszcze nie było, ale mieliśmy nadzieję, że będzie.
Po tym pierwszym toaście Marek zaproponował.
- To teraz podzielmy miejscowości.
Podział poszczególnych wiosek przyszedł nam stosunkowo łatwo. Po tym podziale zapytałem trochę zdezorientowany.
- A gdzie będziemy spać?
- Tam gdzie sobie znajdziemy jakiś nocleg - odpowiedziała Aśka.
- Czyli w stodole, na sianie - zażartował Marek.
- Albo w rowie - dodałem z sarkazmem.
- Dostaniemy kasę na przejazdy autobusami na jedzenie, ale nie ma co liczyć na jakiś hotel, bo tam takowych nie ma - sarkastycznie zakomunikował Marek.
- Dadzą nam też śpiwory - oznajmiła Aśka.
- A ty dostaniesz jedno, czy dwuosobowy? - zaczepnie zażartowałem.
Widziałem, że Marek spiekł raka, ale Aśka nie straciła rezonu.
- A co chcesz się dołączyć, to może poproszę o trzy osobowy.
- Raczej podziękuję, chyba bym się nie wyspał - odparłem.
- A kto tu mówi o spaniu! - zaśmiała się Aśka.
- No tak, tobie tylko jedno w głowie - odciąłem się złośliwie.
- Misiaczku ja tu przyjechałam się zabawić, nie jestem zakonnicą - stwierdziła.
- Zakonnice są chyba cnotliwe, co w twoim przypadku jest raczej niemożliwe - stwierdził wesoło Wojtek.
- Musiałbyś sprawdzić, ale jakoś nie miałeś ochoty -odcięła się złośliwie Aśka.
- Dajcie spokój, mamy już wszystko ustalone więc możemy się już odprężyć, materiał przygotujemy i zrobimy, wszystko ustalone więc teraz koniec tematu - powiedział Marek.
- Popieram, teraz czas na luz - stwierdziłem.
- I to jest dobra cecha dziennikarska, kiedy pracujemy dajemy z siebie wszystko, ale po pracy lubimy się zabawić, wiec to jest bardzo pozytywne, kiedy nie łączy się życia z pracą - stwierdził Wojtek.
- Wypijmy za balety - zaproponował Marek.
- Wypijmy za seks - dodała szybko Aśka.
- Ty tylko o jednym - żachnąłem się oburzony.
- Nie rób z siebie świętego, bo ja coś dobrze pamiętam z tego pokoju - złośliwie odpowiedziała Aśka.
Zatkało mnie, była już tak wyluzowana i dobrze miała w czubie, że gotowa była opowiadać szczegóły naszego pieprzenia. Trochę mnie to wystraszyło, co widać było po mojej minie.
Aśka roześmiała się w głos.
- No spoko misiaczku, przecież nie będę opowiadać im szczegółów, ale dobry jesteś w te klocki - palnęła i wypiła zawartość kieliszka do dna.
Wojtek polał następną kolejkę. Zaczęliśmy gadać o warsztatach i taka gadka o wszystkim i o niczym. Nie wiadomo kiedy butelka zero siedem litra pokazała dno, a nam w głowach już porządnie szumiało. I wtedy Aśka zaproponowała kąpiel w jeziorku.
- To głupi pomysł, przecież jesteśmy wstawieni - stwierdził Marek.
- Nie pękaj Mareczku, taki spontan jest najlepszy - zachęcała Aśka.
My z Wojtkiem przystaliśmy na to bardzo chętnie, przecież mieliśmy nieźle w czubie więc każdy głupi pomysł wzbudzał wielką aprobatę. Wzięliśmy ręczniki i wyszliśmy na zewnątrz. Na dworze było już ciemno, lampy paliły się przy pomoście do którego udaliśmy się w pełni rozbawieni. Pomost zbudowany był z dwóch części wchodzących prostopadle w jeziorko i między nimi łącznik, wszystko było około trzydzieści cm nad wodą. Jeziorko jak i pomost od strony ośrodka było nawet ładnie oświetlone przez rozmieszczone wokół latarnie. Wszystko to sprawiało miły, przyjemny klimat. Pomosty oświetlone były częściowo przez latarnie znajdujące się na brzegu przy alejce z ławkami. Zatem można było sobie posiedzieć w miłym półmroku patrząc w spokojną taflę jeziorka w której przeglądał się księżyc i odbijały się latarnie. Atmosfera sielska dla chcących pozostać w półmroku, zwłaszcza dla zakochanych par. My jednak nie byliśmy w nastroju romantycznym, raczej w nastroju balowym i wesołym.
Rozłożyliśmy ręczniki na końcu pomostu, od wody wyczuwalny był przyjemny chłód. Wojtek podał każdemu z nas puszkę piwa, które zabrał z naszego pokoju. Atmosfera stała się coraz bardziej luźna a hałas, który robiliśmy naszymi sprośnymi dowcipami i śmiechem odbijał się od lustra wody, niosąc daleko w ciemne zakamarki salwy naszego śmiechu.
Aśka nie zamierzała siedzieć i opowiadać kolejnych dowcipów, miała chyba szatański plan, który postanowiła zrealizować. Zaczęła się rozbierać i ku naszemu zdziwieniu ściągnęła wszystko. Stała chwilę prezentując swoje ładne kształty. Trzeba jej to oddać, że figurę miała bardzo zgrabną. Może miałem na ten temat inne zdanie, bo przecież te kształty mogłem podziwiać już wcześniej a nawet dotykać każdego centymetra tego ładnego ciała, sycić się nim i pieścić. Zauważyłem, że Wojtek z Markiem również wlepili w nią wzrok.
- Na co czekacie? - zapytała wesoło.
- Pogięło cię? - syknął Wojtek.
- No nie bądź taki sztywny, chyba, że coś sztywnego chowasz w tych spodenkach - odparła ze śmiechem.
Wojtek poczuł się trochę zawstydzony i widziałem jak mina mu zrzedła.
- Przecież tam ktoś jest! - oznajmiłem pokazując głową miejsce, gdzie siedziało dwóch chłopaków.
- Wstydzicie się? - zapytała rozbawiona.
Patrzyła na nas jak na małolatów, prawiczków, widać było jej dominację i żenadę z naszego zachowania. Odwróciła się w stronę siedzących nieopodal chłopaków.
- Zapraszamy do nas! - zawołała rozbawiona.
Chwilę trwało zanim zebrali się i zaczęli iść w naszym kierunku. Nie kojarzyłem ich z naszych warsztatów. Chyba to miejscowe chłopaki, zresztą coś mi tak podpowiadało, że to młodzi rolnicy. W dłoniach trzymali zapas piwa w puszkach i jak podeszli bliżej dało się zauważyć, że mają już nieźle w czubie. Weszli na pomost i przywitali się z nami podając dłoń i wypowiadając swoje imiona, które i tak nie zapamiętałem. Aśka całkowicie naga prezentowała swoje wdzięki co przykuwało ich uwagę, nie mogli oderwać wzroku od jej piersi i nagiej ogolonej cipeczki. Trzeba przyznać, że były to dwa niezłe byczki, widać naturalna siłownia w postaci pracy na polu daje rewelacyjną rzeźbę ciała. Pierwszy był trochę wyższy od drugiego i bardziej masywnie zbudowany, obaj włosy krótkie, chyba szatyni. Po przywitaniu się nastąpiła chwila ciszy, którą rozładowała Aśka.
- Wykąpiecie się z nami? - zapytała zalotnie.
- Pewnie! - wypowiedzieli prawie jednocześnie.
- No to rozbierajcie się z tych ciuchów! - zachęcała Aśka.
Nie trzeba było ich przymuszać, od razu zaczęli się rozbierać. Nie mogłem z wrażenia kiedy ich bokserki poleciały w dół. Ten wyższy to chyba jakiś Rasputin, takiego fallusa to w naturze nie widziałem. Oczy Aśki aż rozbłysły i żeby nie zdradzić swojego zachwytu nad instrumentem tubylca szybko wskoczyła do wody. Za nią od razu wskoczyli nasi nowi znajomi. My pozostaliśmy na pomoście zdezorientowani w tym co się dzieje. Trochę wyszliśmy na dupków, więc też zaczęliśmy się rozbierać. Spojrzałem ukradkiem na Marka, bo przecież Wojtka znałem już doskonale. Marek okazał się być chłopakiem o bardzo ładnej budowie ciała i bardzo miłym kutasku obijającym się o fajne kuliste, ogolone jajeczka. Miły to był widok, zresztą Marek to bardzo miły chłopak a teraz już poznałem go w całej okazałości i ta jego okazałość bardzo mi się podobała. Marek wskoczył do wody płynąc od razu w kierunku Aśki, która była w wodzie adorowana przez dwóch naszych nowych znajomych. Za nim wskoczył Wojtek, ale pozostał w okolicy pomostu, ja po woli zsunąłem się z pomostu prosto w zimną przyjemną wodę. Trochę otrzeźwiło to moje zmysły. Po chwili Wojtek znalazł się obok mnie.
- Płyniemy na środek? - zaproponował.
- Możemy - odpowiedziałem.
- No to kto pierwszy - rzucił.
Wojtek rozbił spokojną taflę jeziora i szybkimi ruchami ramion rozbijał wodę płynąc szybko w kierunku środka. Rzuciłem się w pogoń za nim. Kiedy prawie równo dopłynęliśmy na środek, a przynajmniej nam się tak wydawało, że to środek, spokojnie zatrzymaliśmy się podziwiając widok oświetlonego ośrodka i pomostu. Rozglądaliśmy się za Aśką i pozostałymi, dojrzeliśmy ich w drugiej części jeziorka, bliżej ośrodka. Po chwili zauważyliśmy, że od nich w naszym kierunku płynie ktoś, to chyba był Marek. Czekaliśmy spokojnie aż dopłynie do nas.
To faktycznie był Marek, dopłynął i zmęczony wycedził.
- Kondycję macie niezłą.
- A ty nie pilnujesz naszej księżniczki - zapytał Wojtek.
Widziałem, że twarz Marka trochę się zasępiła i po chwili wypalił.
- A co mam im przeszkadzać.
- W czym przeszkadzać? - zapytałem zdziwiony.
- Ten Kamil robi jej palcówkę a ona w siódmym niebie - oznajmił wkurzony.
- A który to Kamil? - zapytałem.
- Ten wyższy z wielkim kutasem - odparł Marek.
Uświadomiłem sobie, że on i pewnie Wojtek też, podziwiali to wielkie berło tubylca zwanego Kamilem. Więc nie tylko ja zwróciłem na to uwagę, zrobiło mi się tak lepiej na duszy.
- Niech się bawią, nie będziemy im przeszkadzać - stwierdził Marek.
Widziałem na jego twarzy malującą się obojętność, on pewnie z Aśką swoją przygodę też traktował na luzie, ot zaliczył, bo mu dała i w sumie nie wiadomo kto kogo zaliczył, tak jak w moim przypadku. Można zatem powiedzieć, że to ona nas zaliczała, kogo chciała i kiedy chciała.
- Pewnie, niech przeora ją tym kutasem, tylko żeby się nie podtopiła jak w nią wejdzie - wyrzucił z siebie Marek.
Jednocześnie machnął ręką w ich stronę posyłając tam strugę wody. Zrobił to jednak tak nieumiejętnie, że lekko zanurzyła mu się głowa i próbując utrzymać się na powierzchni natarł niechcący na mnie. Poczułem na swoim biodrze jego sztywnego kutasa.
Odruchowo złapałem to jego stojące berło w rękę.
- No to cię ładnie wkurzyli a przy okazji nieźle cię wzięło - powiedziałem.
Marek nie zrobił żadnego ruchu, nie odtrącił mojej ręki, która zastygła na jego fallusie. Czułem jak mu pulsuje, jak jeszcze mocniej pręży sie pod moim dotykiem. Trochę byłem zdezorientowany, co zrobić? zabrać rękę czy dalej trzymać?
- Nic mnie nie wzięło, niech robi co chce, przecież dorosła jest - stwierdził obojętnie.
Nie odpowiedziałem, ale w końcu puściłem tego kutaska, któremu chyba bardzo podobała się moja ręka, bo Marek ani się nie wyrywał ani nie protestował, więc czas było przerwać tą trochę dziwną sytuację. Kiedy zabrałem rękę, widziałem w jego oczach rozżalenie, ten chłopak mnie zadziwiał, nie wiedziałem co o tym myśleć. W sposób ewidentny podobało mu się to co robię, a przecież był hetero, więc co to miało znaczyć? Może znaczna porcja alkoholu rozluźniła wszystkie nasze hamulce a może... może on jest bi, bo ewidentnie ta zabawa mu się podobała.
- Płyniemy na tą plażyczkę koło pomostu - rzucił Wojtek.
Zamaszystymi rękoma rozchlapał wodę płynąc jak pancernik w kierunku piaszczystej plaży. Nie czekaliśmy, w rozbryzgach wody rzuciliśmy się goniąc jego uciekającą postać.
Wojtek pierwszy wyszedł na ładną piaszczystą plażę, delikatnie rozświetloną przez pobliskie latarnie i księżyc który był w nowiu. Podziwiałem ten jego tyłek ociekający kroplami wody. Wojtek odwrócił się i położył na tym przyjemnym piaseczku. Moim oczom ukazał się stojący fiut Wojtka, więc jemu też stał. Wyszedłem jako drugi i usiadłem koło niego, za mną z wody wyszedł Marek, jemu też dalej stał kutas. Położył się koło mnie, no ładnie siedzę przy dwóch leżących facetach, którym prężą się kutasy, ale z drugiej strony ładny był widok...
Chwilę leżeli tak bez słowa, wpatrzeni w wielki srebrny księżyc. Wojtek podniósł głowę i poprosił.
- Przyniesiesz piwo, jest na pomoście, no wiesz tobie nie stoi a nam to tak głupio iść z anteną do przodu.
Marek wybuchł śmiechem.
- Dobra już idę - odpowiedziałem rozbawiony tym jego stwierdzeniem i tą sytuacją.
Poszedłem w kierunku pomostu gdzie pozostawiliśmy nasze puszkowe piwo.

Koniec części ósmej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bimax45 dnia Pon 18:01, 06 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavcik
Adept



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pon 1:35, 06 Cze 2016    Temat postu:

Jak zwykle bardzo dobrze napisane. Tylko dlaczego tak krótko?
Przy okazji wychwyciłem jeden błąd (Chyba)
"- Niech się bawią, nie będziemy im przeszkadzać - stwierdził Wojtek. " Tu nie powinien być Marek zamiast Wojtka?
Tak samo tutaj.
"- Pewnie, niech przeora ją tym kutasem, tylko żeby się nie podtopiła jak w nią wejdzie - wyrzucił z siebie Wojtek. " Tu chyba też powinien byc Marek. Chyba że ja coś źle zrozumiałem to proszę o wytłumaczenie Smile
Pozdrawiam Maciek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bimax45
Wyjadacz



Dołączył: 13 Lis 2012
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Skąd: Stare i ładne

PostWysłany: Pon 17:59, 06 Cze 2016    Temat postu:

Trafna uwaga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Pon 23:12, 06 Cze 2016    Temat postu:

No to będzie zabawa Jak zwykle przyjemnie się czyta. Tylko żal, że takie króciutkie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:01, 12 Cze 2016    Temat postu:

Dlaczego zawsze to, co dobre szybko się kończy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin