Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Spowiedź geja
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 0:03, 15 Lut 2013    Temat postu: Spowiedź geja

Pewien ktoś zaproponował mi, żebym umieścił tutaj fragment swojego bloga, który jest czymś w rodzaju notatnika, bo zapisuję w nim swoje refleksje, przemyślenia na pewne tematy. Czasami pojawia się tam odrobina muzyki, której aktualnie słucham. Bloga zacząłem prowadzić 3. listopada 2012 roku. Oto link [link widoczny dla zalogowanych] i krótki fragment, prezentujący treść jednego z postów.

Dzisiejszy post chciałem poświęcić na wcześniej już wspomniane zróżnicowanie użytkowników portalu [link widoczny dla zalogowanych] Konto założyłem tam w wieku 15 lat. Może 14? W każdym razie w dość młodym wieku. Oczywiście byłem bardzo podekscytowany możliwościami poznania kogoś na owej stronce. Jednak z czasem przekonałem się, że to wcale nie będzie takie proste, jak to sobie wyobrażałem. Każdy człowiek stanowi jakąś indywidualność, jednak na podstawie pewnych podobieństw pozwoliłem sobie na wyodrębnienie grup użytkowników, z którymi miałem do czynienia:


GRUPA 1. Osoby posiadające zamiast twarzy penisa, tyłek, nogi lub inne części ciała.

Przedział wiekowy: 15+

Cechy charakterystyczne:

- na zdjęciu profilowym nie znajduje się nic, co przypominałoby ludzką twarz,

- dość konkretny opis zainteresowań seksualnych lub całkowicie puste pole w rubryce "O mnie...", czasami również jedno bądź dwa zdania z dziedziny "pseudofilozofii",

- komentarze ich profilu dotyczą w 90% oczywiście części ciała,

- większość z tych osób posiada zdjęcia pod hasłem, na których prawdopodobnie nie znajdują się kolorowe fotki z wypadu do kina lub spaceru w parku.


GRUPA 2. Podróżnicy.

Przedział wiekowy: 25+

Cechy charakterystyczne:

- na zdjęciu profilowym widnieje krajobraz ostatnio zwiedzanego państwa, miasta, ogólnie miejsca,

- w opisach często widnieją daty pobytu w danych okolicach,

- w rubryce "Miasto" obok stałego miejsca zamieszkania możemy odnaleźć takie miejscowości jak Londyn, Paryż, Rzym, Berlin, Madryt itp.,

- galerie tych użytkowników wypełnione są różnorodnością widoków i panoram (popularne są zdjęcia nad morzem w skąpym stroju kąpielowym).


GRUPA 3. Sponsorzy.

Przedział wiekowy: 35+

Cechy charakterystyczne:

- konkretny cel założenia profilu, którym jest oferta sponsoringu młodego (lub dojrzałego) mężczyzny w zamian za zaspokajanie potrzeb seksualnych,

- zdjęcia są bardzo różnorodne, zaczynając od fotki samochodu, kończąc zaś na ujęciu drogiego zegarka,

- sponsorzy pragną zachować dyskrecję, ponieważ mieszkają z żoną, dziewczyną lub partnerem, dlatego też wolą spotykać się w trakcie nieobecności ich połówek lub poza domem, np. w hotelu bądź też w aucie.


GRUPA 4. Fetyszyści.

Przedział wiekowy: 18+

Cechy charakterystyczne:

- ich opis prezentuje obraz tego, czego szukają w seksie,

- zdjęcia doskonale pasują do ich zainteresowań,

- również nick wskazuje często na ich preferencje seksualne,

- w rubryce "Seks/Używki" można znaleźć całą paletę pociągających ich zachowań, od bielizny i mundurów, przez rimming i fisting, aż do seksu grupowego.


GRUPA 5. "Cyber-Geje".

Przedział wiekowy: 15+

Cechy charakterystyczne:

- zdjęcie profilowe zrobione jest kamerką internetową,

- użytkownicy podają numer GG i login na "skajpaju",

- w opisie zwracają się z ofertą wspólnego walenia konia,

- ich zainteresowania na pewno nie dotyczą teatru.


GRUPA 6. "Fejki"*.

Przedział wiekowy: 12(!)+

Cechy charakterystyczne:

- są łudząco podobni do czołówki hollywoodzkich amantów, modeli itd.,

- mają pełno zdjęć z najnowszej sesji do znanego magazynu, premiery filmu, czy też z willi na wyspie,

- ograniczają się tylko do wymiany kilku wiadomości,

- panicznie boją się tematów dotyczących spotkań, kont na nk bądź na facebooku.


GRUPA 7. Powierzchowni.

Przedział wiekowy: 15+

Cechy charakterystyczne:

- wymyślne fryzury, farbowane włosy, kolczyki, makijaż, solarium itp.,

- zdjęcia w łazience pokazujące ich kosmetyki do pielęgnacji pośladków,

- posiadają bardzo nowoczesne telefony, które są widoczne na co drugim zdjęciu w lustrze,

- ich opisy są dość infantylne, bije od nich aura płycizny intelektualnej,

- są atletycznie zbudowani bądź szczupli, ciało nie jest dla nich tematem tabu.


GRUPA 8. Przystojni, inteligentni i mili, ale pochodzący z drugiego końca Polski.

Przedział wiekowy: 18+

Cechy charakterystyczne:

- rozbudowany opis, pełen humoru, trafnych spostrzeżeń, ukazujący bogactwo językowe i frazeologiczne,

- uśmiechają się na zdjęciach,

- posiadają rozległe zainteresowania,

- łatwo nawiązują kontakty, są szczerzy w osądach i tego samego wymagają od rozmówcy,

- nie są zarozumiali,

- na pewno nie pochodzą z twojego miasta, powiatu, województwa (to byłoby zbyt piękne).


GRUPA 9. Nieśmiali.

Przedział wiekowy: 15+

Cechy charakterystyczne:

- najczęściej nie posiadają zdjęcia profilowego,

- w opisie zaznaczają, że rzadko piszą jako pierwsi,

- mają niską samoocenę i nie wierzą w to, że trafią na kogoś wartościowego,

- obawiają się spotkań w "realu", bo nie chcą być powodem zawodu osób, z którymi się umówili.


GRUPA 10. Wyłudzacze haseł.

Przedział wiekowy: 18+

Cechy charakterystyczne:

- posiadają zdjęcia z internetu, ukradzione innym użytkownikom lub nie posiadają ich wcale,

- pierwszą wiadomość, którą od nich otrzymasz będzie pytanie o hasło do fotek, nawet jeśli zdjęć chronionych owym kodem nie posiadasz(!)

- jeśli nastawiasz się na wymianę haseł do pikantnych fotek, nie oczekuj, że otrzymasz je w odpowiedzi (nabrałeś się, to teraz żałuj!),

- są najbardziej upierdliwą grupą na fellow, ale wystarczy ich ignorować.

Na koniec chciałbym dodać, że są to tylko moje spostrzeżenia i nikt nie musi się nimi kierować w nawiązywaniu znajomości przez internet. Myślę jednak, że warto sobie uzmysłowić, iż na portalach randkowych możemy spotkać wiele osobowości, również takich, których nie będzie można zakwalifikować do żadnej z wyżej wymienionych grup. Moim sposobem na nawiązanie przyjemnej znajomości jest szczere określenie swoich zamiarów i potrzeb. Należy również pamiętać, że tworzenie relacji z drugim człowiekiem to proces długotrwały, dlatego zachowujmy pewna dozę anonimowości i tajemniczości. To sprawi, że wzrośnie zainteresowanie rozmówcy, a również my będziemy czuć się swobodniej zachowując pewną granicę, którą stopniowo zaczniemy przesuwać. Wink (1)

* "fejk" z języka angielskiego fake - fałszywy.

Link do bloga: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 8:40, 15 Lut 2013    Temat postu:

Trafne spostrzeżenia Patryku, zabrakło mi tutaj tzw. Pokręconych, nazwa adekwatna do stanu psychicznego i tzw Wiecznych pisarzy, ich wspólną cechą jest to, że spotkanie się z nimi w realu nie jest możliwe, pierwsi wystawiają do wiatru, drudzy skrzętnie ignorują wiadomości z propozycją spotkania, jakby w ogóle do nich nie dotarła.
Przemyślenia ciekawe tak jak i reszta wpisów na blogu.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 20:46, 15 Lut 2013    Temat postu:

Patryku całkowicie przyłączam się do słów Piotrka.
Jestem pełen podziwu dla Twojego bloga i gratuluje talentu mimo Twojego młodego wieku Razz
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tomeck dnia Pią 20:47, 15 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:56, 13 Kwi 2013    Temat postu:

Kolejny fragment bloga!

Przedstawiam kilka cytatów zaczerpniętych z wiadomości wysyłanych do mnie przez użytkowników popularnego serwisu randkowego [link widoczny dla zalogowanych] Oczywiście nie są to jedyne wiadomości, które dostaję na tym portalu. Na szczęście istnieją jeszcze ludzie myślący o innych aspektach życia niż seks i "dresy". Skupmy się jednak na tych pierwszych:

1. "ooo jest przyjaźni moze być erotyczna?"

Jeśli dobrze zrozumiałem, użytkownik zaproponował mi niekonwencjonalną formę przyjaźni, czyli przyjaźń erotyczną. Nie mam 12 lat, żeby nie wiedzieć, na czym taka forma relacji miałaby polegać. Moja odpowiedź była krótka (trzyliterowa), jasna, klarowna i nie brzmiała: "Tak".


2. "lubisz chodzc dresy sox six" i "lubiszz chodzc dres"

Namęczyłem się, żeby zrozumieć treść tej wiadomości. Pierwszy cytat rozpoczynał "rozmowę" z Panem XYZ. Zacytuję również moją odpowiedź "Nic nie zrozumiałem, ale nie". Niestety rozmówca podjął próbę wyjaśnienia mi swojego stanowiska ponownie, czego efektem okazał się być cytat drugi. Na kolejną odpowiedź nie starczyło mi cierpliwości.


3. "moz ekam skpo ?"

Wierzcie mi lub nie, ale kompletnie nie potrafiłem odgadnąć sensu tego zdania. Poprosiłem więc o rozwinięcie. Otrzymałem w odpowiedzi "masz ochote na kamerke skp?". W tym momencie stało się dla mnie jasne, że ta rozmowa na pewno nie będzie dotyczyć pogody. Odpowiedziałem zatem tak samo, jak w punkcie pierwszym. Czy tak trudno nie używać niezrozumiałych, nowo utworzonych i wymyślonych przez siebie skrótów? Najwyraźniej trudno...

4. "hej nioe bede ukrywalze szukam sexu! wyladasz zajebiscie i chcialbym sie ruchac z Toba dziko jak wiewiorki na preri!"

Mój faworyt! Wciąż nie mogę przestać śmiać się z pomysłowości tego użytkownika. "Ruchać się dziko jak wiewiórki na prerii"? - perełka! Nie wspomnę (właśnie to robię) o literówkach i używaniu angielskiego słowa "sex" zamiast polskiego "seks". Wiadomo, chcemy być bardziej światowi, ale darujmy sobie tego typu zapożyczenia. Mimo dobrego humoru i uśmiechu na twarzy, nie przyjąłem oferty. Przynajmniej wiewiórki miały dobry seks.


5. "chcesz zobaczyć moje nagie fotki?"

Ręce opadają. Komentarz jest tu zbędny tak samo, jak zbędny do funkcjonowania jest mózg tego Pana.

6. "bez urazy bzykną bym cię"

Ależ nie, nie krępuj się, nie chowam urazy... Ten użytkownik to prawdziwy dżentelmen. Na myśl nasuwa mi się sytuacja, w której na maturze pisemnej uczeń wstałby i zapytał, czy komisja nie będzie miała mu za złe, jeśli puści bąka. No, niby uprzedził, ale jakoś tak nie wypada.

7. "DOBRE MIEJSCE ŻEBY TAKA GÓRA PASYWA(CWELA) MOGLĄ NA TAKIM A NIE INNYM SUCZYM WYGLĄDZIE ZAROBIĆ ... wypełnij wyślij i MOŻE CIĘ ZAPROSZĄ .!. [link widoczny dla zalogowanych]

To było przegięcie nad przegięciami! Po pierwsze: co to za facet?! Po drugie: co to za strona?! Po trzecie: co to za oferta?! Pozostaje wiele pytań, na które nie mam najmniejszej ochoty uzyskać odpowiedzi.


8. "moze walnko na skeype "

Może jednak nie? Zauważyłem tu również bardzo ciekawą formę pisania nazwy komunikatora "skype". Słowotwórstwo na najwyższym poziomie. Od tego "wal(o)nka" pomieszało mu się chyba nieco w główce. I nie mówię o tej główce na dole.


9. "nice face..."

Z serii: "Jestem Polakiem i mieszkam w Polsce, ale znam język angielski, więc w tym właśnie języku napiszę wiadomość, a co?". Thank you so much! Ta wiadomość jest również przykładem przekonania, że orzeczenie nie jest potrzebne do budowy zdania. Każdego, kto myśli w podobny sposób, wysyłam do zapoznania się z definicją zdania.

Może wymagam zbyt wiele, jednak miło byłoby otrzymać wiadomość, która zawierałaby ZDANIE (powtarzam się), nawet pojedyncze, z zachowanymi zasadami ortografii i interpunkcji. Jeszcze większą radość sprawiłoby mi, gdyby owa wiadomość nie traktowała o seksie i była napisana w języku polskim. To wiele? Jeśli tak, idę strzelić sobie w łeb!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 23:49, 19 Maj 2013    Temat postu:

ciekawe doświadczenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 23:41, 19 Lis 2013    Temat postu:

Zamieszczam kolejny fragment. Jest to dość ważny fragment, bo opowiada o moim "wyjściu z szafy".

Wychodzenie z szafy, czyli mój coming out*

*Coming out (of the closet) (od ang. to come out of the closet - wyjść z szafy) – proces samodzielnego ujawniania własnej orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej (posiadanej przez mniejszość w społeczeństwie) przed innymi ludźmi (np. rodziną, przyjaciółmi, znajomymi czy współpracownikami). - definicja zaczerpnięta za strony [link widoczny dla zalogowanych]

Coming out jest jednym z najtrudniejszych tematów w środowisku osób o innej niż heteroseksualna orientacji. Na podjęcie decyzji o wyjawieniu prawdy o swoich preferencjach seksualnych składa się wiele czynników, jak np. stosunek moralny rodziny i znajomych do homoseksualizmu, pogodzenie się ze swoją odmiennością, poglądy społeczne i polityczne najbliższych oraz "stopień religijności". Człowiek, który pragnie "wyjść z szafy" musi dokonać trudnego wyboru. Ma dwa wyjścia, trzymać to w tajemnicy, dusić w sobie i żyć w strachu przed odkryciem sekretu lub narazić się na możliwość odrzucenia, nietolerancji, jednak z nadzieją na akceptację i zrozumienie.
Uczucia, jakie targają tą osobą są niewyobrażalnie silne. Dominują przede wszystkim lęk, smutek i niepokój. Głowę zaprzątają pytania bez odpowiedzi. Tak było w moim przypadku.
Pierwszą osobą, której wyjawiłem mój sekret była A.*. To zdarzyło się w drugiej klasie gimnazjum. Z tego co pamięta moja przyjaciółka, przez cały dzień byłem małomówny i sprawiałem wrażanie, jakbym był z jakiegoś powodu obrażony. Dzwonek oznajmił przerwę obiadową. Usiadłem razem z A. przy jednym stoliku, gdy podczas jedzenia posiłku coś we mnie pękło. Poczułem nagły impuls, spojrzałem na jej twarz, w jej oczy i cały dygocąc, drżącym głosem powiedziałem te dwa słowa: "Jestem gejem". Jej reakcja była bardzo spokojna, ona nigdy nie należała do osób temperamentnych i wybuchowych. Powiedziała mi, że to "nic wielkiego". Znalazłem w jej oczach i słowach zrozumienie i akceptację. Przecież to nie mogło wpłynąć na naszą przyjaźń. Nie lubimy się ze względu na naszą orientację, ale na to, jakimi ludźmi jesteśmy i co potrafimy od siebie dać innym. To jej postanowiłem zaufać, ponieważ czułem i wciąż czuję z nią niesamowitą więź. Kamień spadł mi z serca, ponieważ wiedziałem, że mam kogoś, z kim jestem w 100% szczery.
Kolejną osobą, której powiedziałem o swoich preferencjach była M. Zrobiłem to poprzez SMS-a. Wiem, to bardzo tchórzliwe rozwiązanie, jednak obawiałem się jej reakcji. Z niecierpliwością czekałem na odpowiedź. Otrzymałem słowa wsparcia i zapewnienia o naszej przyjaźni. Poczułem ulgę, ponieważ znów pozbyłem się ciężaru z duszy.
Później powiedziałem jeszcze dwóm znajomym B. i O. Zdobyłem się na odwagę, by wyjawić prawdę już nie poprzez SMS, ale twarzą w twarz. B. zareagowała z niedowierzaniem. Nie podejrzewała, że wolę chłopców. Myślała, że nie spotkałem jeszcze tej jedynej. Jednak zaakceptowała moją odmienność i nie stanowi to dla niej żadnego problemu. Podobnie było z O. Ta sama reakcja i te same zapewnienia o zrozumieniu i wsparciu. Jednak do pełnej satysfakcji i ukojenia brakowało mi wyjawienia faktu mojego homoseksualizmu mamie.
Postanowiłem, że dzień moich osiemnastych urodzin będzie datą tego wydarzenia. Miałem ku temu bardzo głupi powód, ponieważ myślałem, że w dniu mojego święta mama będzie łaskawsza w osądach i nie odczuję z jej strony żadnych złych emocji. Nie mogłem się bardziej mylić (odnośnie daty i jej reakcji). Był dzień jak co dzień. Moja rodzicielka siedziała na tapczanie, przeskakując pilotem z kanału na kanał. Ja siedziałem przy stole, jednak nie pamiętam co wtedy robiłem. W telewizji, na pewnej stacji muzycznej wyświetlano teledysk do jednej z piosenek Georga Michaela. Mama nieświadomie poruszyła temat jego orientacji i wtedy coś we mnie wstąpiło. Zacząłem się trząść ze strachu, co nie umknęło jej oczom. Zmartwiona zapytała mnie o powód mojego zachowania i po moich dość nieudolnych zapewnieniach, że wszystko jest w porządku, w końcu nie wytrzymałem. Chwyciłem jej rękę i zadałem jedno pytanie:"Mamo, czy zawsze będziesz mnie kochać bez względu na wszystko?" Jej odpowiedź była całkowicie naturalna i brzmiała:"Tak". Stało się, powiedziałem jej te dwa wspomniane wcześniej słowa. Usłyszałem z jej ust krótkie stwierdzenie:"Wiem". Byłem w szoku, nie spodziewałem się tego. Jak się później dowiedziałem, mój dziadek również odkrył to, kim tak naprawdę jestem. Mama wspominała, że gdy uświadomiła sobie, że jej syn woli chłopców była zmartwiona, ponieważ bała się, by nie stała mi się krzywda. Sama chciała poruszyć ten temat już wcześniej, jednak dziadek zabronił jej, ponieważ twierdził, że ja powinienem znaleźć odpowiedni moment, by ich o tym poinformować. Niestety mój dziadek zmarł niespodziewanie, nie dowiedziawszy się tej prawdy ode mnie. Jestem jednak pewien, że zaakceptował to i kocha mnie bez względu na moje preferencje. Przy okazji poznałem kilka sekretów dotyczących mojej rodziny. Mój śp. wujek okazał się osobą homoseksualną. Również o jednej z ciotek dowiedziałem się, że żyła z inna kobietą. Natłok tylu emocji i informacji jednego dnia spowodował małe osłabienie fizyczne i psychiczne organizmu. A. zawsze mi powtarzała, że moja mama będzie mnie kochać i wspierać niezależnie od tego, czy jestem zainteresowany życiem u boku mężczyzny czy też kobiety. Odczuwałem wciąż jednak paraliżujący strach, który zaburzał obraz mojej kochanej rodzicielki. Znam ją już tyle lat, ale w chwilach stresu i wahania różne rzeczy przychodzą nam do głowy.
Między nami prawie nic się nie zmieniło. Piszę "prawie", ponieważ od tamtego czasu odczuwam ogromną swobodę i luz w rozmowach na tematy związków. Nie muszę jej okłamywać i chyba to sprawia mi największą przyjemność. Jestem szczęśliwy, że otaczają mnie ludzie pełni życzliwości i tolerancji, gotowi do pomocy i wspierania mnie na każdym kroku. Mogę śmiało stwierdzić, że to właśnie oni uszczęśliwiają mnie najbardziej.

*ze względu na chęć zachowania prywatności nie będę podawał imion i innych danych osób, o których piszę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 12:07, 21 Lis 2013    Temat postu:

Kolejna ważna opowieść, którą postanowiłem opublikować na [link widoczny dla zalogowanych]

I did it

Dawno nie pisałem i przepraszam Was za to (siebie również, ponieważ brakuje mi tego), jednakże na moją głowę spadła cała masa obowiązków związanych ze szkołą. Matura za pasem, więc trzeba spinać tyłek! Właśnie zrobiłem sobie dwugodzinną przerwę od nauki języka niemieckiego, dlatego tez postanowiłem napisać o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce w nocy z 1. na 2. marca tegoż roku. Zanim jednak to zrobię, powinienem zacząć od samego początku...
Był 17. dzień stycznia 2013 roku. Jak zawsze logowałem się na portalach społecznościowych w celu sprawdzenia, czy na którymś z nich otrzymałem jakąś wiadomość. Zatrzymałem się chwilę na stronie [link widoczny dla zalogowanych] zapewne postanowiłem przejrzeć kilka profili, może sam zacząć jakąś nową, ciekawą znajomość? Tego dokładnie nie pamiętam. O godzinie 16:44 (wiem to z zakładki Priv, w której przechowywane są rozmowy z użytkownikami) otrzymałem wiadomość od osoby o nicku K*. Rozmowa zaczęła się od krótkiego "hey", na co odpowiedziałem typowym, polskim "cześć". Potem padło pytanie w języku angielskim o to, czy potrafię się nim posługiwać. Odpisałem zgodnie z prawdą, że nie mówię bardzo dobrze, ale potwierdziłem swoją znajomość. Dalej miała miejsce luźna wymiana zdań, której nie będę przytaczać, ponieważ nie jest ona istotna. Dowiedziałem się, że K. to również imię tego użytkownika, on sam pochodzi z L**, studiuje w F***., a pokój wynajmuje w S***. Niezła mieszanka, prawda? K. zaproponował mi pobranie aplikacji o nazwie WhatsApp, dzięki której za dostępem do sieci można wysyłać wiadomości, zdjęcia itp. Nasz kontakt zaczął się coraz mocniej zawiązywać. Nie ukrywam, że byłem lekko speszony faktem rozmowy wyłącznie w języku angielskim, jednak chęć poznania była silniejsza i podjąłem decyzję o kontynuowaniu znajomości. W pewnym momencie padła propozycja przyjazdu do K. na weekend. Wiedziałem, że kiedyś musiała nadejść chwila, w której należałoby przenieść naszą relację do świata realnego. Dużo czasu zajęło mi przekonywanie samego siebie, by uczynić coś w tym kierunku, zrobić krok naprzód, spróbować. Decyzja zapadła i już 1. marca jechałem pociągiem do K., miłego, inteligentnego, zabawnego i cholernie przystojnego studenta, który zorganizował całą moją podróż (sprawdził autobusy, pociągi, dogodne połączenia). W trakcie podróży spotkałem znajomą ze szkoły, D., która również zmierzała do F.. Ona wyjaśniła mi wszystkie zawiłości związane z kupowaniem odpowiedniego biletu, przesiadką (dodam, że pociągiem jeździłem tylko kilka razy w życiu!) itp. Dotarłem na miejsce. Drzwi pociągu otworzyły się, a przede mną ukazał się K. W tamtym momencie myślałem, że nie dam rady się z nim skonfrontować. Byłem przerażony jak nigdy. Chwyciłem jednak swoją napakowaną ciuchami i środkami higienicznymi torbę i opuściłem Zug****. K. przywitał mnie uśmiechem. Ujęliśmy swoje dłonie i powoli, a przy tym lekko nieudolnie, rozpoczęliśmy konwersację. Po kilkunastu minutach spaceru, podczas którego K. wielokrotnie zaproponował mi poniesienie torby (oczywiście moja duma nie pozwalała mi przyjąć propozycji), dotarliśmy do dormitorium. Niestety zauważyła nas "strażniczka" i oznajmiła, że goście muszą opuścić pokoje studentów wraz z wybiciem godziny 23:00. Jednak dzięki mojej grze aktorskiej i kilku zdaniach typu "ale ja nie mam się gdzie podziać, jest późno, nie mam żadnego pociągu do domu" udało nam się wybłagać, abym został na jedną noc. Muszę dodać, że supervisor, jak ją nazywa K., nie rozumiała ani jednego słowa w języku angielskim, zatem K. nie mógł za wiele zdziałać w naszej dyskusji. Dowiedziałem się również brutalnej prawdy o wszelkiego typu akademikach i dormitoriach. Jedyna dopuszczalna sytuacja, w której gość może zostać na noc, zachodzi wtedy, kiedy studenta odwiedza dziewczyna/studentkę chłopak. O argumencie "ale ja jestem jego chłopakiem" mogłem zatem zapomnieć. Strażniczka spisała moje dane (na wszelki wypadek) i mogliśmy w spokoju udać się do pokoju K. Ten dzielił ze współlokatorem, który był dla mnie niczym duch, ponieważ przez cały pobyt nie widziałem go, lecz jedynie słyszałem, że porusza się w przedpokoju, bierze prysznic itd. Pokój K. był dość duży, znajdowały się w nim dwa łóżka, które zostały połączone w jedno wielkie, meblościanka, stolik, krzesło. Na stoliku stał kosz pełen owoców oraz laptop. Postanowiliśmy włączyć muzykę. Podczas tej czynności K. zaproponował, bym obejrzał kilka zdjęć zebranych w antyramie. Na fotografiach znajdowały się osoby i miejsca bliskie sercu studenta. W kilku słowach opowiedział mi o każdej z nich. W zamian i ja postanowiłem pokazać mu kilka zdjęć, które przechowywałem w telefonie. Później przeszliśmy do czynności, którą zaplanowaliśmy już podczas naszych wcześniejszych rozmów, a mianowicie miało to być zrobienie pizzy. Niestety moje umiejętności kulinarne są wybitnie tragiczne, zatem jedynym moim zajęciem było tarkowanie żółtego sera oraz świeżych ogórków. K. zajmował się tzw. brudną robotą. Mieszał składniki, wałkował ciasto (w wyniku braku wałka użył do tej czynności butelki piwa). Zwałkowane ciasto posmarował sosami, którymi miały być ketchup i majonez. Biedny K. zakupy zrobił w polskim sklepie i zamiast sosu pomidorowego kupił sos cygański, a zamiast majonezu - musztardę! Mimo to użyliśmy obu, położyliśmy jeszcze kilka plasterków szynki i wstawiliśmy do piekarnika. W czasie, kiedy pizza "dochodziła", zajęliśmy się oglądaniem seriali. Na pierwszy wybór padła propozycja K., czyli The Simpsons. Po 20 minutach pizza była gotowa do podania i mimo, iż nigdy nie przepadałem za musztardą, zjadłem ją ze smakiem. K. stwierdził, że to dlatego, ponieważ włożyliśmy w nią dużo miłości... No, przyszła kolej na moją propozycję i było nią oczywiście Glee. Dla wygody, postanowiliśmy położyć się na złączonych łóżkach. W trakcie całego spotkania odniosłem wrażenie, że K. nie jest zainteresowany mną w sposób, w którym imponował mi, dlatego też zacząłem już całkiem poważnie myśleć, że przynajmniej będę miał przyjaciela-geja. Jakie było moje zdziwienie, kiedy w trakcie oglądania serialu K. objął mnie ramieniem i zaczął całować! Byłem tak zaskoczony, że moje pocałunki musiały sprawiać wrażenie bardzo nieudolnych (poza tym powinienem zaznaczyć, że nie całowałem się aż 4 lata!). Później zapomniałem już o wszystkich moralnych hamulcach, a istotnym tego powodem był również alkohol, który spożywaliśmy. K. podawał pinacoladę z mlekiem oraz jakieś litewskie wino. Picie szło mi opornie, ponieważ nie przepadam za alkoholem. Zdejmowaliśmy swoje ubrania. Wstąpiło we mnie coś, czego bardzo dawno nie czułem. Pożądanie? Mimo tego uczucia towarzyszył mi również ogromny stres, który nie pozwalał na całkowite rozluźnienie. W tym celu K. skierował się ku jednej z szafek, z której wyciągnął żel. Rozpoczął stymulowanie przy pomocy palców, by później "przejść do rzeczy". Przeszył mnie ból, którego jeszcze nigdy nie czułem. Był we mnie, jednak tylko przez kilka chwil, ponieważ nie byłem w stanie wytrzymać tego potężnego nacisku. Jednak zrobiłem to. TO stało się już faktem. K. zaproponował, czy nie chciałbym spróbować seksu oralnego. Ta propozycja spotkała się z odmową, która wynikała nie tyle ze strachu, lecz z jakiegoś odrzucenia. K. nalegał (co zaczęło mnie lekko irytować), jednak pozostałem przy swoim zdaniu i resztę nocy spędziliśmy już wtuleni w siebie.
Następnego dnia rano pojawiły się wyrzuty sumienia. Zacząłem zastanawiać się, dlaczego zrobiłem coś tak nagle i bez przemyślenia. Czułem jakbym złamał jakąś zasadę, której pragnąłem się trzymać. Początkowo zacząłem obwiniać alkohol. Sytuacja przybrała dla mnie bardzo niekomfortowy bieg. To nie uszło uwadze K. Zapomniałem dodać, że w nocy z jego ust padło pytanie o to, czy chciałbym być jego chłopakiem. Odpowiedziałem zgodą. Rano jednak usłyszałem od niego, że może lepiej byłoby, gdybyśmy zostali przyjaciółmi, ponieważ decyzja o byciu w związku zapadła za szybko. W mojej głowie narodziła się myśl, postanowienie o powrocie do domu. Przestałem czuć się dobrze w towarzystwie K. Przez kilkadziesiąt minut po prostu milczałem. W studencie coś chyba pękło, ponieważ poprosił mnie bym został jeszcze jeden dzień. Objął mnie i tłumaczył, że nie miał nic złego na myśli, wypowiadając to tak bolesne dla mnie zdanie. Jego wyjaśnienia przekonały mnie i sam przyznałem mu rację. To było za wcześnie. Decyzji o powrocie do domu jednak nie odwołałem. Chciałem znaleźć się w miejscu, w którym mogę spokojnie przemyśleć kilka spraw. Poprosiłem K. o sprawdzenie najbliższego autobusu, którym mógłbym trafić do domu. K. wysłuchał mojej prośby, chociaż wciąż próbował namówić mnie do przedłużenia pobytu, ponieważ tej nocy mieliśmy udać się do berlińskiego klubu, w którym miałbym spędzić miło czas. Nie jestem typem imprezowicza, dlatego też tym bardziej chciałem jechać do domu. Wziąłem zatem szybki prysznic, ubrałem się, spakowałem i byłem gotowy na wyjście. K. powiedział mi wtedy, że jeżeli naprawdę czegoś chcę, powinienem to robić, dlatego też dłużej nie sprzeciwiał się mojej decyzji o powrocie. Odprowadził mnie na autobus. Na dworcu, ku mojemu zdziwieniu, wyjął z plecaka zegarek. Piękny srebrny zegarek na łańcuszku, w którego łączeniach znajdował się jeden litewski cent. Wręczył mi go, mówiąc, że chciałby abym zapamiętał go na całe życie. Wtedy to zacząłem żałować mojego postanowienia, jednak nie chciałem wciąż zmieniać zdania. Podziękowałem mu i zapewniłem, że będę o nim pamiętać. W ten sposób zakończyłem mój pobyt w S. Jadąc autobusem rozkleiłem się. Byłem zły na siebie za to, że go zostawiłem. Musiało być mu przykro, a ja zachowałem się bardzo samolubnie. Napisałem więc do niego, by przeprosić, wytłumaczyć się. On odpisał mi: "Rób to, czego chcesz i bądź z tego powodu szczęśliwy". Kiedy już myślałem, że nasza znajomość się skończy, K. upewnił mnie, że tak nie będzie. Kiedy dotarłem do domu opowiedziałem wszystko mojej mamie. I ona była zdania, że nie zrobiłem nic złego. Jeszcze tego samego dnia udało mi się porozmawiać z K. Napięta sytuacja między nami rozluźniła się. Z kolejnymi dniami powoli normalizowała się i już zaplanowaliśmy kolejne spotkanie (tym razem bez ucieczek!). Czuję, że to może być właśnie ten jedyny. Nie chcę dłużej wegetować. Chcę korzystać z życia u boku kogoś, kto mnie rozśmiesza i powoduje, że zapominam o swoich kompleksach. Czy jedna noc, to wystarczająco dużo czasu, by wysnuwać myśli na temat związku? Najwyraźniej tak, ponieważ z perspektywy czasu, przestałem żałować, że dałem ponieść się instynktom. Chciałem tego i mimo że wcześniej pisałem, że zrobię TO tylko z wyjątkową osobą, którą będę kochał, to czy sprzeniewierzyłem się swoim wartościom? K. jest przecież osobą bardzo nietuzinkową, a miłość przychodzi z czasem.
Och, teorio, nieszczęsna teorio, znowu pokonała Cię niezwyciężona praktyka!

*K. - ze względu na chęć zachowania prywatności postanowiłem posłużyć się jedynie inicjałem.
**L. - państwo, z którego pochodzi K.
***F./S. - miasto, w którym studiuje/mieszka K.
****der Zug - pociąg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:27, 23 Gru 2013    Temat postu:

Kiedy gejowi podoba się hetero...

Jestem przekonany, że większości z nas przynajmniej raz w życiu zdarzyło się żywić coś na kształt zauroczenia do mężczyzny, który niestety nie mógłby odwzajemnić tych uczuć, ponieważ jest (najprawdopodobniej) orientacji heteroseksualnej. Trudna sprawa, prawda? Wydaje być się wręcz beznadziejna, ale co możemy poradzić na to, że lubimy patrzeć, kiedy się uśmiecha, chcielibyśmy choć przez chwilę przebywać w jego towarzystwie, dostać od niego choć jedną wiadomość... Opowiem o jednym przypadku takiego właśnie zauroczenia, którego sam doświadczyłem.

Jednym z obiektów moich westchnień był pewien Tomek. Dobrze wyglądający, posiadający zadbane, wyrzeźbione ciało sportowiec (gra w piłkę nożną) przykuł moją uwagę, kiedy byłem w drugiej klasie gimnazjum. Miałem wtedy piętnaście lat, Tomek - dwadzieścia. Kontakt ze sobą złapaliśmy zwyczajnie. On kumplował się wtedy z moim bratem, a i kilkoro z moich rówieśników zaznajomiło się z nim i resztą jego kolegów. Był to jedynie kontakt oparty na przywitaniu się, ale zawsze coś, prawda? Pewnego dnia mój brat nie wylogował się ze swojego konta Gadu-Gadu, co było świetną okazją, by skopiować numer Tomka na własny profil. Tak też uczyniłem, jednak po chwili pomyślałem: "Co z tego, że mam jego numer? Nawet nie wiem co napisać". Wpadłem na genialny (w wieku piętnastu lat wszystkie pomysły są genialne, prawda?) pomysł, żeby niby przypadkiem wysłać mu kilka słów, które jakoby miały być skierowane do innej osoby. Później miałbym dodać coś w stylu sorry, pomyliły mi się numery. Pomysł okazał się skuteczny, bo Tomek odpisał, wtedy też przedstawiłem się (oczywistym było, że on nie ma mojego numeru). W mojej głowie narodziła się wówczas obawa. Bałem się, że zapyta skąd mam do niego kontakt. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Jak można było się domyślić, rozmowa właśnie się skończyła, bo o czym dwudziestolatek miałby pisać z jakimś smarkaczem?

Później widywałem Tomka na wspólnych imprezach, ponieważ w moim życiu był pewien okres, kiedy to "ci starsi" skumplowali się z "tymi młodszymi", w tym i ze mną. Wraz z moimi rówieśnikami jeździliśmy również na mecze "starszych" do pobliskiej wioski. Na jednym z nich Tomek podszedł do mnie i poprosił o potrzymanie jego kurtki. Możecie się domyślać, jak szybciej zabiło mi serce.

W moje ręce wpadł pewnego razu numer Tomka (już nie pamiętam jak do tego doszło). Byliśmy już na etapie rozmowy "o pogodzie i innych duperelach", jednak pewnego dnia doznałem wręcz szoku. Byłem wtedy z B. na spacerze. Najwyraźniej miałem wyciszony telefon, ponieważ nie usłyszałem dźwięku kilku wiadomości, jakie wysłał do mnie obiekt moich westchnień. Pamiętam, że w ostatniej były te słowa: "Coś się stało? Obraziłeś się na mnie?". Pomyślałem wtedy, że coś tu jest nie tak. Tomek "dobijał" się do mnie wiadomościami, a na dodatek zmartwił go brak odzewu z mojej strony. Zacząłem wierzyć, że coś jest na rzeczy.

W późniejszym czasie wielokrotnie sugerował mi wspólne wyjście, jednak cały czas tchórzyłem i proponowałem, żeby razem z nami poszedł ktoś z moich znajomych. Oczywiście kilka chwil potem żałowałem, że nie dałem nam szansy porozmawiać w cztery oczy.

Kolejne miesiące przyniosły zaproszenie do własnej "siłowni", które odrzuciłem (również przez jakiś strach, jakąś blokadę). To wszystko upewniało mnie, że Tomek może okazać się osobą homoseksualną, jednak spotkanie face to face było dla mnie czymś ponad moje siły. Kolejny raz, kiedy pomyślałem, że nie jestem mu całkowicie obojętny nastąpił podczas jednej z naszych ostatnich rozmów. Tomek był wtedy za granicą. Pamiętam, że wysłał mi długą wiadomość o tym, czym się tam zajmuje itp. Kilka dni później przełamałem się i sam zaproponowałem mu "opicie" jego przyjazdu, on (ku mojemu zdziwieniu) odpisał, że przestaje pić alkohol. Trochę się zawiodłem, ponieważ byłem pewien straty ostatniej szansy na bliższe poznanie go, jednak chwilę później otrzymałem wiadomość: "Oczywiście żartuję! Dla Ciebie mógłbym wypić całą zgrzewkę piwa". Prawie umarłem ze szczęścia! Szczęście nie trwało długo, bo "jakoś tak wyszło" i znowu nie udało nam się spędzić trochę czasu sam na sam.

Ostatni sygnał, który odebrałem jako oznakę zainteresowania, nastąpił podczas imprezy na plaży. Siedziałem wtedy sam na jednej z ławek, kiedy to Tomek podszedł do mnie (z tego co pamiętam) objął mnie ramieniem i zaczęliśmy rozmawiać. Działo się to wszystko w towarzystwie naszych wspólnych znajomych. Niby nic takiego, ale podczas powrotu do domu z M., ta sama poinformowała mnie o tym, że Tomek wyglądał jakby się do mnie "zawalał".

Mijały tygodnie i miesiące, a ja widywałem go z kilkoma dziewczynami, sam nawet dowiedziałem się, że ma jedną na stałe. Nasz kontakt się urwał. Teraz widujemy się podczas wakacji na wspólnej plaży, a nasze rozmowy (jeśli w ogóle do nich dochodzi) ograniczają się do "pogody i innych dupereli". Chyba już nie wierzę, że Tomkowi mogą podobać się chłopacy. Zresztą w czasie naszej znajomości poznałem jego kilka wad, z których największą jest agresywne zachowanie, pojawiające się całkowicie znienacka. Zatem bycie w związku z kimś takim mogłoby być uciążliwe.

Oczywiście to tylko moje wspomnienia, więc są one subiektywne i możliwe, że niektóre zachowania Tomka odebrałem na sposób niezgodny z jego zamiarami. Cóż, takie jest właśnie moje doświadczenie w tym temacie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 18:36, 23 Gru 2013    Temat postu:

Bardzo ciekawe przeżycie. Cała ta sytuacja wydaje mi się lekko... niewyeksploatowana Razz O co mogło chodzić? Dlaczego tak mu zależało? Dlaczego Ty momentami tak go odtrącałeś? Widział Ciebie jako potencjalnego przyjaciela, czy może coś więcej?

Szkoda że to tylko wspomnienie. Opowiadania na podstawie tego tematu byłoby bardzo ciekawe Smile

Dziękuję za wytrwałe zamieszczanie tu swoich przemyśleń Smile
Pozdrawiam
Arek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vergilius dnia Pon 18:37, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:23, 04 Sty 2014    Temat postu:

Grzesiek

Wielu z nas ma w swoim życiu Grześka. Grzesiek to chłopak, którego poznaliśmy spontanicznie, niespodziewanie i początkowo nie zrobił on na nas większego wrażenia. Z czasem jednak zaczęliśmy rozmyślać o nim więcej, mijając go na ulicy, witając się z nim, spotykając od czasu do czasu na imprezach, wydarzeniach kulturalnych, w pubach etc.

Grzesiek to osoba różniąca się od innych przedstawicieli płci „brzydkiej” w miejscowości, w której mieszkamy. Jego cechy wyglądu są bardzo zróżnicowane w zależności od klimatu, ukształtowania terenu oraz innych czynników mających na to wpływ. To cechy charakteru łatwiej możemy uogólnić, bowiem Grześka określamy jako życzliwego, inteligentnego oraz nadzwyczaj miłego chłopaka, posiadającego hobby i rozwijającego swoje zainteresowania. Kiedy widzimy Grześka, często czujemy niewielki stres, ponieważ Grzesiek posiada krepującą nas zdolność onieśmielania. Lubią go praktycznie wszyscy, począwszy od młodzieży, skończywszy na starszych paniach. Czy Grzesiek ma powodzenie? Trudno jest nam to ocenić, bowiem widujemy go zazwyczaj w towarzystwie znajomych bądź samotnie przemierzającego chodniki.

Wielokrotnie planowaliśmy uczynić coś w kierunku poznania Grześka, może nawet napisaliśmy do niego na facebooku pod neutralnym pretekstem, jednak mimo to nie udało nam się doprowadzić do klarownej sytuacji. Wciąż nie mamy pewności czy Grzesiek jest gejem i/lub jest nami zainteresowany. Nasz gejdar sygnalizuje nam, że „coś jest na rzeczy”, ale nie możemy być do końca pewni. Boimy się, że intuicja zawiedzie, Grzesiek okaże się osobą nietolerancyjną albo zrazimy go do siebie swoim nachalnym zachowaniem.

Co w takim razie powinniśmy z takim Grześkiem zrobić? Zostawić w spokoju i „niech tam sobie żyje”? Może zacząć nachodzić go w miejscu pracy, prześladować? Czy też upozorowanie sytuacji, w której „przypadkiem” (i dosłownie) na niego wpadniemy, byłoby dobrym posunięciem? Nie wiem i może nigdy się nie dowiem, bo coraz częściej dochodzę do wniosku, że Grzesiek pojawia się w naszym życiu po to, by po prostu mącić nam w głowie. Najzabawniejsze jest jednak to, że prawdopodobnie nie zdaje on sobie z tego wszystkiego sprawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Sob 23:10, 04 Sty 2014    Temat postu:

Bez kitu, zasłaniam rolety, bo wydaje mi się jakbyś stał za szybą i widział wszystko co robię, a co gorsza, wszystko o czym myślę! Wyjdź z mojej głowy!
Fascynujące. Myślałem, że tylko ja znam taką osobę! A więc jest ich więcej? Cóż, przynajmniej będę czuł, że ktoś ma podobne rozterki do moich Smile

Pozdrawiam
Arek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:44, 12 Sty 2014    Temat postu:

Taken by a girl

W mojej wieloletniej karierze na różnych portalach randkowych poznałem dziesiątki rozmaitych osobowości, począwszy od osób poszukujących zatrudnienia w przemyśle filmów dla dorosłych, przez dzieci, które dopiero skończyły podstawówkę (wnioskując po zdjęciach), a rozglądają się za kimś gotowym do spotkania na seks, po ludzi tak zapatrzonych w swoje ciało, że zapomnieli o zwykłej, ludzkiej grzeczności i manierach. Co jednak powinienem czuć, gdy poznaję na portalu dla biseksualnych lub homoseksualnych mężczyzn osobę, która żyje w związku kobietą? Zaskoczenie? Tak, to właściwe słowo. Absolutnie nie mam nic przeciwko osobom biseksualnym, ale nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób decyduje się na związek z kobietą, a mimo to szuka nowych „znajomości” wśród mężczyzn. Nie mam na myśli otwartego związku. Ktoś żyje w takiej relacji – jego sprawa. Trudno mi jednak pozostawić obojętnie sprawę, w której jedna osoba nie wie o tym, że jest oszukiwana, spychana na dalszy plan, podczas gdy jej połówka żyje wirtualnym życiem, obcując z innymi. Czemu taka dziewczyna jest winna, że doznaje od bliskiej osoby takiego braku szacunku?

Czy mam prawo osądzać tych mężczyzn? Przecież nie znajduję się w ich skórze, nie wiem co czują, nie wiem jak doszło do tej sytuacji. Wiem jednak to, że gdzieś tam w domu znajduje się niczego nieświadoma osoba, która żyje w pięknym kłamstwie. Co jednak się stanie, gdy kłamstwo wyjdzie na jaw? Gdy przypadkiem zobaczy na laptopie ukochanego zdjęcia skąpo ubranych panów lub przeczyta kilka jego rozmów z nimi? Nawet nie chcę myśleć, co wtedy poczuje.

Do tej pory poznałem dwa wyjaśnienia prowadzenia podwójnego życia. Jedno jakiś czas temu, drugie dość niedawno. Pierwsze brzmiało: „Miałem troszkę zamieszania z kobietami i straciłem czujność”. Pan ten do dziś jest żonaty. Druga osoba odpowiedziała, że związek z dziewczyną utrzymuje ze względu na opinię otoczenia i zdanie bliskich. Czy to wystarczające usprawiedliwienie? Dla mnie – nie. Moim zdaniem nigdy nie jest za późno, by zmienić coś w swoim życiu. Pierwszej osobie doradziłem rozwód. Tak, tak. Zdaję sobie sprawę, że takie sprawy mogą trwać miesiącami, ale chyba warto dać drugiej osobie szansę na znalezienie kogoś innego, kogoś, kto byłby tylko dla niej. W obu przypadkach proponowałem to rozwiązanie (rozstanie się), myślałem wtedy, że to powinno wszystko załatwić. Nie pomyślałem tylko o jednym. Uwolnić się, to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu. Jak uwolnić się od przywiązania? Jak uwolnić się od opinii bliskich? To musi być naprawdę trudne. Jednak tak bardzo, jak próbuję pojąć sytuację opisanej dwójki, mam świadomość, że Internet pełen jest od żonatych, czy zajętych mężczyzn, którzy wykorzystują swoje kobiety, wykorzystują poznanych mężczyzn i nie zadręczają się wyrzutami sumienia.

Podobno do związku trzeba dorosnąć. To, że ktoś ma 35 lat, wcale nie oznacza, że jest dorosły. Wybierasz życie pełne przygód seksualnych? Proszę, zrób coś dla innych i nie wiąż się. Dopiero wtedy, gdy zapragniesz stabilności, zastanów się czy jesteś gotów zrezygnować z seksualnych uniesień z co drugim facetem, by spróbować zbudować coś trwałego z jedną osobą. Jesteś w związku z kobietą, ale nie satysfakcjonuje Cię ta relacja? Nie rób nic za jej plecami. Każdy ma prawo do prawdy, nieważne jak bolesna by była. Lepiej zakończyć coś wcześniej niż pozwolić cierpieć sobie nawzajem później. Dlaczego masz się dusić, rezygnować z życia, nie szukać prawdziwego szczęścia? Spróbuj zaakceptować siebie takim, jakim jesteś. Nie rań innych, dając im złudną nadzieję na związek, do którego jeszcze być może nie dojrzałeś. Wciąż głęboko wierzę, że każdy ma szansę znaleźć w życiu osobę, która sprawi, że nie będzie potrzebował nikogo innego.

Może niektórym wydawać się śmieszne, że dziewiętnastolatek radzi ludziom z wieloletnimi doświadczeniami, co mają w swoim życiu zmienić. Jak tak o tym myślę, to może wyglądać bardzo komicznie. Wiem jednak coś, czego wielu ludzi może nie wiedzieć. Wiem jak trudno jest zaakceptować siebie. Dopiero kiedy poznasz siebie i spróbujesz żyć ze sobą w zgodzie, możesz zmieniać swoje życie. Im szybciej to zrobisz, tym większe są szanse, że znajdziesz osobę, miejsce i czas, by być szczęśliwym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrykjan dnia Nie 13:48, 12 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 10:49, 17 Sty 2014    Temat postu:

Kolejny bardzo osobisty post, którego napisanie pomogło mi pogodzić się z przeszłością.

Błędy przeszłości

Jestem pewien, że w swoim życiu nie raz słyszeliście pytanie: "Co byś zmienił w swoim życiu, gdybyś miał szansę cofnąć się w czasie?". Pierwszą rzeczą, która ciśnie nam się na usta, jest oczywiście naprawa wszystkich błędów. Moja definicja błędu? To sytuacja, w której zachowaliśmy się niedojrzale, powiedzieliśmy lub zrobiliśmy coś niewłaściwego, uczyniliśmy coś przed przemyśleniem konsekwencji. Najgorsze jest jednak to, że zrobiliśmy głupstwo świadomie, nawet, jeżeli było spowodowane jakimś impulsem. Czyny z przeszłości to chyba jeden z najtrudniejszych dla mnie tematów. Przez 19 lat życia popełniłem wiele błędów. Chcąc o nich pisać, czuję pewien wstyd, ponieważ mogłem ich uniknąć. Czas jednak nie na gdybanie, tylko na publiczne rozliczenie się z nimi. Pora się do nich przyznać tu i teraz.

Nie będę wypunktowywał wszystkich moich "pomyłek", bo wydaje mi się, że wyglądałoby to zbyt banalnie. Nie chcę banału. Kiedy myślę o popełnionych błędach, przez moją głowę przelatują chyba te dwa, najbardziej znaczące z nich.

Nie wiem jak powinienem zacząć... Zacznę najprościej. Ogromnym błędem, który popełniłem, było z pewnością wysłanie swoich nagich (nawet nie wiecie, jak trudno mi to pisać) zdjęć trzem osobom poznanym w Internecie. Zrobiłem to kilka lat temu, nie pamiętam dokładnie w jakich okresach czasu. Dlaczego? Nie pamiętam co wtedy czułem. Może była to chęć udowodnienia swojej dojrzałości? Może chciałem najprościej w świecie usłyszeć komplement na temat mojego ciała. Czy było w tym coś niemoralnego i niebezpiecznego, ale jednocześnie tak pociągającego, że postanowiłem podjąć to ryzyko? Wszystkie opcje są jak najbardziej możliwe. Błąd ten popełniłem trzy razy. Z pierwszej sytuacji nie wyciągałem nawet wniosków, nie myślałem o nich. Zrobiłem to bez większych wyrzutów sumienia. Pamiętam, że w drugiej sytuacji byłem mocno zauroczony kimś w sieci, co później okazało się totalnym idiotyzmem, bo ten ktoś miał już chłopaka, o czym dowiedziałem się po fakcie. Trzeci raz? Impuls, podniecenie, a następnego dnia ogromne wyrzuty sumienia. Zrobiłem rzecz głupią, nieodpowiedzialną, niebezpieczną, niemoralną... Można wymieniać w nieskończoność. Nie jestem ideałem, dałem ciała (bardzo dosłowne stwierdzenie, huh?). Czy się wstydzę, owszem, ale to przeszłość, z którą postanowiłem się pogodzić.

Flirtowałem (poprzez SMS-y i komunikatory) z byłym chłopakiem, wiedząc, że jest w związku. Tak, wiem, to okropne. Niedawno sam napisałem notkę o flirtowaniu związanych mężczyzn. Nie jestem hipokrytą i nie chcę, żeby ktoś mnie tak postrzegał. Po prostu zrozumiałem swój błąd, zrozumiałem, że dając się ponieść flirtowaniu, ranię tę trzecią osobę. Do teraz targają mną wyrzuty sumienia z tego powodu. Nie chciałem przecież ingerować w czyiś związek, wchodzić z brudnymi butami w cudzą intymność. Nie chciałem, ale to nie powstrzymało mnie od zrobienia tego. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Musiałem być naprawdę głupi, wierząc, że to przecież tylko rozmowa, nikt poza nami się o tym nie dowie. Nie wiem, czy to wyszło na jaw z drugiej strony. Chyba nie chciałbym wiedzieć o tym, że moja słabość do Michała mogła być powodem rozstania. Tak, to na pewno jeden z tych błędów, których żałuję.

Czego jeszcze żałuję? Żałuję słów wypowiedzianych do mojej mamy, w których obwiniałem ją o naszą trudną sytuację finansową. Gdy wypowiadałem te okropne słowa, nie zdawałem sobie sprawy, jak bolesne mogą być. Moja mama jest ostatnią osobą na świecie, którą chciałbym zranić, jednak zrobiłem to, zmęczony niedogodnościami, które serwuje nam życie. Przecież dobrze wiedziałem, że ona robi wszystko co w jej mocy, by załagodzić jakoś wszystkie problemy, zmniejszyć ból. Górę wzięły jednak stłumione emocje, moja bezsilność wobec całej sytuacji. Powiedziałem, zraniłem, poczułem wyrzuty sumienia, przeprosiłem... Słowo "przepraszam" nie wyleczy niestety tej małej zadry, którą uczyniłem mojej mamie.

Wstydzę się jeszcze wielu rzeczy, m.in pisania do starszych chłopaków ze szkoły, w których byłem zauroczony. Założę się, że to właśnie oni byli jednymi z pierwszych osób, którzy pomyśleli, że "wolę chłopców". Bardzo długo po tym, jak zrozumiałem, że moje pisanie do nich jest jawną oznaką mojego zainteresowania, nie chciałem mieć z nimi żadnej styczności, wręcz modliłem się, by nie spotkać ich gdzieś na ulicy, bojąc się wyzwisk lub czegoś znacznie bardziej "dotykającego" (np. pięści).

Trudno jest odciąć się od przeszłości, o ile w ogóle jest to możliwe. Nie można przecież samemu wymazać wspomnień sytuacji, których się wstydzimy. Wierzę, że złe doświadczenia również ukształtowały mój charakter. To właśnie błędy przypominają nam, że należy pracować nad swoim zachowaniem. Ja postaram się nie popełniać więcej błędów. Wymieniłem ich tylko te cztery, które przyszły mi na myśl najszybciej, ale uwierzcie mi, jest ich jeszcze całe mnóstwo.

Czy czuję się lepiej po publicznym przyznaniu się do nich? Może trochę. W końcu przełamałem swój strach przed ich ujawnieniem. To chyba dobry znak na przyszłość. Wiem też, że pisząc to, poddałem się możliwości oceny z Waszej strony, jednak nie boję się tego, bo ocenianie jest zachowaniem ludzkim. Nie zdecydowałem się jednak na pisanie tej notki, by przeczytać opinie o sobie. Chcę, by każdy, kto ją przeczyta, mógł tak jak ja skonfrontować się ze swoimi błędami przeszłości, przemyśleć je raz jeszcze, wyciągnąć wnioski i w końcu pogodzić się z nimi. To chyba jedyna dobra opcja, bo dzięki temu nauczymy się, jak ich więcej nie popełniać albo jak je naprawiać. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi, a ludzkim jest mylić się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:17, 22 Sty 2014    Temat postu:

Sytuacja społeczna i prawna osób LGBT na świecie

Wiele mówi się na temat praw osób homoseksualnych w Polsce. Na pewno wielu z nas zdaje sobie sprawę, że sytuacja, w której się znajdujemy, mogłaby wyglądać lepiej. Miliony Polaków wciąż traktują inne (niż heteroseksualna) orientacje jako przejaw choroby bądź zboczenia. Postanowiłem zrobić mały "research" i dowiedzieć się jak wygląda sytuacja osób homoseksualnych w innych krajach. Na wstępie zaznaczam, że są to tylko dane statystyczne, które próbują przedstawić rzeczywistość, nie mogą być jednak brane jako wyłączny jej wyznacznik. Badanie przeprowadzone zostało przez Pew Research Center w 2013 roku w 39 krajach na całym świecie. Pytanie, na które odpowiedzieli ankietowani, brzmiało "Czy społeczeństwo powinno akceptować homoseksualizm?".

Oto lista krajów z najwyższym procentem odpowiedzi "Tak":

1. Hiszpania - 88%

- zakaz dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną,

- osoby homoseksualne nie są wykluczone ze służby wojskowej,

- w 2005 roku Hiszpania, jako trzeci kraj na świecie, zalegalizowała małżeństwa homoseksualne

2. Niemcy - 87%

- zakaz dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną i tożsamość płciową,

- pary homoseksualne mają prawo adopcji dzieci jednego z partnerów,

- 1 lipca 2001 roku zalegalizowano związki partnerskie osób tej samej płci


3. Kanada - 80%

- zakaz dyskryminacji,

- osoby homoseksualne nie są wykluczone ze służby wojskowej,

- pary homoseksualne mogą adoptować dzieci,

- w 2005 roku Kanada, jako czwarty kraj na świecie, zalegalizowała małżeństwa osób homoseksualnych

4. Czechy - 80%

- zakaz dyskryminacji,

- geje, lesbijki i osoby biseksualne nie są wykluczeni ze służby wojskowej,

- 1 lipca 2006 roku zalegalizowano związki partnerskie

5. Australia - 79%

- zakaz dyskryminacji,

- geje, lesbijki i osoby biseksualne nie są wykluczeni ze służby wojskowej,

- od 1 lipca 2009 roku uznawane są konkubinaty jednopłciowe, natomiast w kilku prowincjach wprowadzono związki partnerskie


6. Francja - 77%

- zakaz dyskryminacji,

- brak wykluczenia ze służby wojskowej przez wzgląd na orientację seksualną,

- w 1999 roku zalegalizowano związki partnerskie,

- 18 maja 2013 roku uznano związki małżeńskie osób tej samej płci

7. Wielka Brytania - 76%

- zakaz dyskryminacji,

- w 2005 roku zalegalizowano związki partnerskie,

- prawo do azylu politycznego z powodu prześladowań

8. Argentyna - 74%

- brak przepisów na szczeblu federalnym zakazujących dyskryminacji przez wzgląd na orientację seksualną,

- brak wykluczenia ze służby wojskowej,

- 22 lipca 2010 roku Argentyna, jako dziesiąty kraj na świecie, zalegalizowała małżeństwa osób tej samej płci

9. Włochy - 74%

- zakaz dyskryminacji w miejscu pracy i innych dziedzinach życia,

- pary tej samej płci żyjące w konkubinacie mają kilka praw podobnych rodzinie, np. dziedziczenie,

- kilka regionów zakazało prawnie wypowiedzi homofobicznych


10. Filipiny - 73%

- stosunki homoseksualne są w kraju legalne,

- osoby homoseksualne nie są wykluczone ze służby wojskowej


Brakuje mi w tym zestawieniu takich krajów, jak Belgia, Holandia, Norwegia, Szwecja, Dania. Dużo słyszy się o wysokiej tolerancji i sympatii dla innych wyżej wymienionych państw. Możliwe, że badanie Pew Research Center nie zostało tam przeprowadzone.

Wiele informacji zasięgnąłem m.in. z Wikipedii, jednak na ile są one prawdziwe, a opisane prawa egzekwowane, nie mam niestety szerokiego pojęcia. Może ktoś z Was mieszkał/mieszka w którymś z tych krajów i ma szersze pojęcie na ten temat? Chętnie dowiedziałbym się jak naprawdę wygląda sytuacja osób LGBT na świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:27, 28 Sty 2014    Temat postu:

Odnowienie kontaktu

Na "starość" robię się bardzo sentymentalny. Chciałbym wrócić do pewnych wydarzeń sprzed kilku lat, przeżyć je jeszcze raz z osobami, które wówczas były mi bliższe niż są teraz. Jak miło byłoby móc przenieść się do czasu, kiedy jedynym zmartwieniem była wymowna mina mamy, gdy zrobiło się coś nie na miejscu. Czasami wracam wspomnieniami do momentu pierwszego pocałunku, tej niezdarności i strachu. Myśli przenoszą mnie niekiedy do czasu mojego pierwszego razu, do K.

To właśnie on zajmuje mi ostatnio głowę. Zastanawiam się, czy jest to wina przywiązania, sentymentu, a może potrzeby bycia czyimś obiektem zainteresowania? Chyba każdy z nas potrzebuje czasami, by uwaga naszych bliskich skupiała się chociaż przez moment na nas. Wielu z nas chciałoby budzić się, sięgać po telefon i widzieć na ekranie wiadomość, nawet krótką, lecz od tej wyjątkowej osoby. Jakiś czas temu dostałem od K. wiadomość: "I miss you Sad". Wtedy to poczułem, że mnie również nie jest najlepiej z tym, że nasza znajomość uległa ochłodzeniu. Miewam momenty, kiedy tęsknię za jego uśmiechem, luzem, śmiechem. Wielokrotnie próbowaliśmy nazwać naszą relację, jednak żaden z nas nie znajduje odpowiedniego słowa. Przyjaciele? Kochankowie? Nie, po prostu nie da się tego określić. Boję się myśleć o K. jako o kimś więcej. Mam gdzieś w środku przeczucie, że K. to nie ten jedyny. Czuję, że muszę czekać dalej, szukać dalej, być dalej, by znaleźć tę wyjątkową osobę. K. jest wyjątkowy, każdy z nas jest, ale tak to w życiu bywa, że mimo tego, iż jesteśmy świadomi dużej wartości pewnej osoby, wiemy też, że być może nie jest nam przeznaczona.

Jeśli dostanę się na Viadrinę, będę znacznie bliżej K. Cały czas mam mieszane uczucia do tego, czy warto próbować raz jeszcze, tym razem spokojniej, może nawet nieco chłodniej. Boję się jednak wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. Może lepiej byłoby popłynąć z nurtem innej? Czas pokaże.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin