Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niekończąca się impreza
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 19:55, 10 Wrz 2015    Temat postu: Niekończąca się impreza

Zważysz na to, że moje poprzednie opowiadanie się nie przyjęło. Serwuje Wam tu tekst napisany pod wpływem chwili, nie wiem jak potoczą się dalej losy bohaterów, ale nie spodziewajcie się głębokiej fabuły, ani rozbudowanych postaci, ot zwykły romans z alkoholem w tle.

CZĘŚĆ I

Pierwsze, co zarejestrowałem to oślepiający błysk. Dopiero po chwili zrozumiałem, co to i zamknąłem oczy. Wziąłem głęboki wdech, a gardło zaczęło palić mnie żywym ogniem. Mój własny jęk jawił mi się niczym najgorsza kakofonia dźwięków. Leżałem tak dłuższą chwilę, aż z głuchym jękiem, mrużąc oczy przeturlałem się na krawędź łóżka i opuszczając nogi na podłogę spróbowałem wstać. Ból, jaki przeszył moją głowę sprawił, że zrobiło mi się strasznie niedobrze i tylko chęć wypuszczenia na zewnątrz zawartości własnego żołądka sprawiła, że podniosłem się na nogi i pobiegłem do łazienki. Kiedy już skończyły się torsje i udało mi zebrać na tyle sił, by podnieść się kolan i podejść do zlewu usłyszałem dziwne skrzypniecie. Kolejne było już dużo głośniejsze. Przepłukałem usta najpierw wodą przy okazji łapiąc kilka cudownie zimnych łyków, a potem płukanką, by mój oddech nie poraził tego, który tak energicznie skrzypiał moim łóżkiem. Gdy wszedłem z powrotem do sypialni, on właśnie zbierał swoje ciuchy, by zmyć się zanim się pojawię, jednak nie zdążył.
– Cześć –wychrypiałem. Spojrzał na mnie i widziałem w jego oczach, że czuje się winny. Zrozumiałem, z jakiego powodu, gdy robiąc następny krok wdepnąłem w zużytego kondoma, namierzając zaraz następnego koło nogi łóżka.
– Część –jego głos był całkiem przyjemny, odrobinę mruczący, ale bardzo męski. –Zaraz się zabiorę. –Dodał w pośpiechu wciągając na tyłek znajdujące się do tej pory w okolicach kostek spodnie.
– Nie uważasz, że było by miło gdybyśmy chodź zjedli razem śniadanie, skoro już tak nieźle w nocy sobie pofolgowałeś –rzadko byłem pasywny, ale stojąc tam teraz dochodziły do mnie kolejne dolegliwości po wczorajszej nocy.
Sam koleś nie był kompletnie w moim guście. Byłem przystojny, wysoki, nieźle zbudowany i zasady wybierałem chłopaków sobie podobnych. A on… misiowaty, choć musiałem przyznać, ze mimo okrągłego brzucha, klatkę miał całkiem fajną, do tego porośniętą czarnym włosiem, które gdzieniegdzie zdążyło już posiwieć. Był także dużo starszy niż ci, z którymi z zasady się spotykałem. Sam dobijałem właśnie trzydziestki, choć broniłem się od tego rękoma i nogami. On na pewno przekroczył już czterdziestkę, choć jak na swój wiek miał całkiem umięśnione nogi i ramiona.
– Śniadanie? –Spojrzała na mnie jak zbity szczeniak. –Pamiętasz w ogóle wczorajszy wieczór? –Pokręciłem przecząco głową i siadłem na łóżku rozpierając się wygodnie na poduszce, czułem, że będzie to bardzo długa historia. –Pamiętasz, chociaż jak się zaczął?
– Nom… –choć wolałabym to omawiać przy śniadaniu. Mam nadzieję, że umiesz gotować, bo ja potrzebuje przynajmniej soku pomarańczowego –westchnąłem, bo aż ślinka zebrała mi się w ustach.
Pokiwał głową i założył na siebie koszulkę bez ramiączek, która uwydatniła jego brzuch, za to schowała tą śliczną klatkę piersiową. Jednak teraz zacząłem go sobie przypominać. Parę tygodni temu zaczepił mnie w jakimś fetyszowym lokalu, do którego zaciągnął mnie mój kumpel lubiący się w skórach. Pasowałem tam jak kaczka w stadzie czarnych łabędzi w białym podkoszulku i jasnych dżinsach, jednak uparł się, że nie chce iść sam. Był wtedy z jeszcze grubszym kolesiem ubranym w tak ciasny kombinezon, że miałem wrażenie, ze zaraz popęka na szwach. Podszedł w tedy do mnie na pewnika zagadując jak do małolata, miał głupia minę, jak odprawiłem go z kwitkiem. Dopiero kumpel mi później wyjaśnił, że koleś wziął mnie za “misioluba”. Ja byłem jednak tylko przypadkowym zwiedzającym, choć nie wyszedłem wtedy sam. Wróciłem z niezła parką, miałem ochotę na tego młodszego, jednak jego smycz trzymał całkiem niezły jak na “tatuśka” byczek, zatem musiałem zabrać kompakt. Zabawa była naprawdę ostra i nie spodziewałem się, że tak mi się spodoba.

Wróciłem do rzeczywistości. Misiak uśmiechał się do mnie szeroko, bo chyba mówił coś do mnie międzyczasie, ale się zamyśliłem. Wyciągnął do mnie rękę, a ja ją przyjąłem wstając z łóżka.
– Jak masz na imię? –Spytałem ciężko siadając w kuchni, na barowym krzesełku przy wyspie.
– Jarod, mówiłem ci to już kilkakrotnie wczoraj –parsknął śmiechem.
– Co cię tak rozbawiło –mruknąłem, czekając aż w końcu się weźmie za szykowanie śniadania.
– Wczoraj nazwałeś mnie przynajmniej dwudziestoma imionami i ani razu nie trafiłeś, wybacz było to zabawne.
– Skoro tak twierdzisz –wzruszyłem ramionami, bo mnie moja niepamięć do imion, jakoś nie rozweselała. –Jak to się stało, że tu jesteś, a mnie boli dupa? –Wiedziałem, że go tym z peszę i faktycznie jego policzki się zarumieniły, co wyglądało po prostu komicznie na jego zarośniętej całkiem gęstą brodą twarzy. Po głębszym przyjrzeniu, uznałem, że jest naprawdę przystojny, jednak mnie trapiło to, jakim kurwa cudem znalazłem się tu z nim.
– Nie byłem z tobą od początku, ale z tego, co mi powiedzieli twoi kumple wziąłeś jakieś gówno, po którym zrobiło ci się niedobrze –a czyli zaćpałem… notowałem w głowie – a potem wypiłeś morze wódki, żeby poczuć się lepiej. –Czyli próbowałem to przepić… co sądząc po bólu głowy mi się udało. –A jak zacząłeś szaleć na parkiecie i ochroniarz chciał cię wyprowadzić, podszedłem do ciebie przed nim i ściągnąłem cię z baru. –Postawił przede mną kubek pełen soku pomarańczowego, który był cudownie kwaśny i zimny. –Posadziłem cię koło siebie i zacząłeś mi mówić, jakim jestem zajebistym tatuśkiem –tak to na pewno moje słowa… westchnąłem mając ochotę sam siebie spoliczkować –w końcu udało mi się wyciągnąć od ciebie adres. Odwiozłem cię taksówką tu i chciałem zostawić, ale ty nie chciałeś mnie wypuścić. A gdy zacząłeś krzyczeć tak, że zapewne pół kwartału cię słyszało, że mam cię zerżnąć… musiałem cię jakoś uciszyć, więc cię pocałowałem i się potoczyło.
– Dwa razy? –Przypomniałem sobie drugi kondom.
– Uznałeś, że raz od tyłu to za mało, dosiadłeś mnie jak ogiera. –Oparłem głowę na ramionach kryjąc twarz, nie podobała mi się jego zadowolona mina.
– Nigdy więcej się nie napierdolę –powiedziałem na głos przyrzekając, a on tylko parsknął krótkim śmiechem.
– Mam robić to śniadanie, czy sobie iść? –Spytał z jajkiem w ręku, uniosłem głowę, choć nadal wstydziłem się swojego zachowania, to mój żołądek w tym samym momencie zaczął domagać się jedzenia.
– Idę się wykąpać. Z chęcią zjem –posłałem mu uśmiech, na który z zasady wyrwałem kolesi licząc, że się postara.

Gdybym wiedział, jak to się dalej potoczy, nigdy w życiu nie wyszedłbym z łazienki, póki on nie zniknąłby raz na zawsze z mojego życia…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gabryś dnia Czw 20:40, 10 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 21:02, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Mnie się podoba

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 22:39, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Pisz więcej i częściej, przynajmniej styl jest OK i dialogi są naturalne, w przeciwieństwie do większości "dzieł".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Czw 23:11, 10 Wrz 2015    Temat postu:

Cieszę się, że wam się podoba. To naprawdę miłe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 0:04, 11 Wrz 2015    Temat postu:

zajawka ciekawa, zobaczymy w którą stronę wszystko popłynie (akcja)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Pią 11:46, 11 Wrz 2015    Temat postu: Re: Niekończąca się impreza

Gabryś napisał:
Zważysz na to, że moje poprzednie opowiadanie się nie przyjęło.…
Czemu twierdzisz, że się nie przyjęło? Mnie na przykład bardzo zaciekawiło i z chęcią poznałbym dalsze losy bohaterów.
A wracając do tego opowiadania: Na razie powiem, że zaczęło się bardzo ciekawie (...i ode mnie duży plus za BEARS )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 12:00, 11 Wrz 2015    Temat postu:

Tak myślałem, że ci się "Misiaczek" spodoba xd.
Co do reszty tekstu, mogę udostępnić, mam go na chmurze, ale nie jest skończony, mam jakieś 50 stron pierwszego tomu i kilkanaście fragmentów, które zamierzam poskładać w całość do drugiego tomu. .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:15, 11 Wrz 2015    Temat postu:

dawaj

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Pią 23:23, 11 Wrz 2015    Temat postu:

Mam namyśli tekst o zombie nie ten, ten pisze na bieżąco i na pewno nie będzie 50 stron.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Sob 14:00, 12 Wrz 2015    Temat postu:

CZĘŚĆ II

Wciągnąłem na rozgrzane po kąpieli ciało czarny szlafrok i idąc za zapachem jedzenia poczłapałem do kuchni. Ledwie siadłem a przed moja twarzą pojawił się talerz z porcją jajecznicy na boczku jak dla pułku wojska oraz odgrzane w piekarniku bułeczki z pomidorkiem. Pamiętając jednak o szczegółach połknąłem najpierw dwie tabletki łagodzące objawy przepicia i wziąłem się za szamanie. On sam jadł niemrawo, choć jedzenie było przepyszne, ja pewnie zdążyłbym to przynajmniej dwukrotnie przypalić. Przez głowę przeleciała mi nawet myśl, że mógłbym się do tego przyzwyczaić.
– Zatem – zacząłem niepewnie. Czułem się przy nim dziwnie mały, z zasady to ja rozdawałem karty. A ze swoich śniadań po numerku, byłem niemal sławny, niektórzy wychodzili stąd nawet z płaczem, ale on… on był kompletnie inny. Było w nim coś takiego, czego nie potrafiłem jednoznacznie określi, a co mnie onieśmielało. Poza tym, to nie on był tym razem ofiarą, a ja i to zbijało mnie z pantałyku.
– Wiesz, że pracujemy w tym samym budynku? – Uśmiechnął się, a ja poczułem dziwnie mrowienie w okolicach krocza… jak nic spryskał się jakimiś feromonami, żeby tak na mnie działać.
– Serio? –Nasz wieżowiec miał 18 pięter i mieściło się tam przynajmniej sześćdziesiąt firm, nic dziwnego, że nigdy go nie zauważyłem… nie rozglądałem się za takimi jak on. Wolałem stażystów z kancelarii adwokackiej mieszczącej się naprzeciwko naszego biura. – Wybacz, ale nigdy cię nie zauważyłem, mało tak na dobrą sprawę tam bywam.
– Pomagałem ci wnosić kartony, kiedy cię tam przyjęli –zrobiło mi się głupio. –Nie jestem stalkerem, nie denerwuj się, po prostu jesteś całkiem przyjemny dla oka… –przerwałem mu.
– Nie mów, że się we mnie kochasz od tamtego czasu –westchnąłem, bo wystarczyło mi jego jedno spojrzenie, bym wiedział, że moje stwierdzenie to prawda. –Słuchaj –machnąłem dłonią na jego próby tłumaczenie się –nie jesteś w moi typie, poza tym nie szukam chłopaka… od czasu do czasu miewam kochanków, ale nigdy nie zostają ze mną na stałe. Jesteś fajnym, miłym kolesiem, ale powinieneś poszukać sobie jakiegoś fajnego misioluba. –Wstałem, bo nagle odechciało mi się jeść –dzięki, że się mną wczoraj zaopiekowałeś, bo mogłem trafić znacznie gorzej, jednak to się nigdy nie powtórzy.
Pokiwał głową i chwycił skórzana kurtkę, która zawieszona była do tej pory na oparciu jego krzesła.
– Do zobaczenia Nick. –Rzucił stojąc w drzwiach. Pierwszy raz nie sprawiło mi satysfakcji wywalenie kolesia z mojego mieszkania. Zrobiło mi się go trochę szkoda, wiec kiwnąwszy głową obróciłem się zmierzając do sypialni. Po ciuchu wyczekiwałem momentu, w którym trzasną drzwi, a że nie nastało to dość długo w końcu się obróciłem. Stał tak blisko mnie, jego oczy pełne żądzy wpatrywały się we mnie, poczułem się przy nim taki niski… choć słowo mały znacznie lepiej tu pasuje. –Wybacz nie mogę tak tego zostawić –chwycił mnie za brodę i wycisnął na moich ustach mocny męski pocałunek. Jego broda delikatnie mnie drapała, a ja… zatraciłem się w nim jak małolat całowany po raz pierwszy. W końcu oderwał się ode mnie i patrząc głęboko w oczy cmoknął mnie raz delikatnie –do zobaczenia młody –wiedziałem, że się nie podda, nie po tym co zobaczyłem w jego oczach.

Długo łaziłem po mieszkaniu nie mogąc znaleźć sobie miejsca, coś mnie trapiło, jednak nie potrafiłem określi co. W końcu poddałem się i postanowiłem przespać, jedyne co mi się udało to bezmyślne leżenie i wpatrywanie w zużytego kondoma. Czułem się dokładnie jak on… jakby ktoś wywrócił moje życie do góry nogami. Najpierw napełnił je po brzegi, a potem z gwałtownością ściągnął i porzucił na podłodze. Miałem ochotę wrzeszczeć, jednocześnie zdając sobie sprawę, że mój dół, to najprawdopodobniej jeden etapów zjazdu, a przynajmniej nie dopuszczałem do siebie innej możliwości.
Gdy wybiła siedemnasta w końcu zwlekłem się z łóżka, ubrałem i wyszedłem pozostawiając to pobojowisko sprzątaczce. Czułem, że dziś nie wrócę do domu i choć była niedziela i jutro musiałem iść do pracy, nie chciałem wracać do pustego mieszkania.
– Co robicie ćwoki? –Siadłem koło moich pseudokumpli w pubie, który zawsze traktowaliśmy jako stację przystankowa w drodze do klubu. –Jakim cudem pozwoliliście mi wyjść z wielkim miśkiem i żaden z was, debile skończone mnie nie zatrzymał. –Wypaliłem nie dając im nawet odpowiedzieć.
Tylko Chris był na tyle przytomny by parsknąć śmiechem, reszta wyglądała na przerażonych i równie strutych jak ja.
– To chyba nie był czysty towar wczoraj –mruknął Damian, był niemal zielony, jednak starał się trzymać fason, a nóż, widelec, gdzieś tam siedział wiecznie przez niego poszukiwany „książę z bajki”.
– To, że to gówno było wymieszane z jakimś halucygenem, zauważyłem jeszcze wczoraj –skwitowałem z przekąsem –co nie zmienia faktu, że rościcie sobie prawo do tytułu moich kumpli. A z tego co wiem kumple nie pozwalają, by ich ziomka wyprowadził z klubu niedźwiedź… zwłaszcza napalonego, naćpanego i zalanego w trupa ziomka.
– Co się tak pieklisz, jakby ktoś ci dupę zcwelił? –Damian nagle skupił na mnie całą swą uwagę.
– On naprawdę to zrobił? –Bardziej stwierdził, niż spytał Chris z głupim bananem na ustach –Brawa dla tatuśka roku. -Obaj zaczęli głupio chichotać, a we mnie ciśnienie sięgnęło niemal zenitu.
– Mega zabawne –mruknąłem biorąc łyka mocnego drinka, za jego wpływem moje ciało powoli zaczęło się rozgrzewać, na powrót stawałem się młodym bogiem. –To nie wy obudziliście się koło tego… tłuściocha.
Oczywiście na moje nieszczęście koło naszego stolika w momencie, gdy to powiedział przeszedł on z tym paskudnym kumplem. Ból w jego oczach, aż ścisnął mi serce i poczułem się jak ostatni dupek.

***

Nie raz już go obserwowałem, a gdy wtedy ujrzałem go w klubie dla „Bearsów” mało nie podskoczyłem do góry ze szczęścia i choć mnie spławił, wiedziałem że nie jestem mu tak obojętny, jakby chciał… jego mina mówiła sama za siebie. Był moją cichą fantazją, od kiedy pomogłem mu wnieść te kartony na ostatnie piętro naszego wieżowca. Uśmiechnął się do mnie wtedy w taki sposób, że byłem gotów zrobić wszystko by go zdobyć. Zmotywował mnie do pracy nad sobą, zacząłem chodzić na siłownię, zgubiłem kilkanaście centymetrów z brzucha, poprawiając przy okazji muskulaturę klatki piersiowej, która została mi z lat młodości. Udzielałem się na portalach, szukając skutecznego sposobu na to by stał się moim. W końcu poznałem wspaniałego kumpla, który mimo swojej naprawdę horrendalnej tuszy, zawsze był rozrywany, uczyłem się od niego pewności siebie. Nagle okazało się, że jestem atrakcyjny, tylko po prostu szukałem w złym miejscu. A cały mój urok skrywał się pod strachem przed odrzuceniem, czego nie uświadomiłbym sobie bez Liona. Wprowadził mnie w nowe towarzystwo… gdzie wielu mnie pragnęło. Oczywiście z tego korzystałem, ale jakoś nie potrafiłem wyrzucić z głowy Jego. Nie znałem go, choć miałem nie mały obraz jego osoby. Gdy nikt nie patrzył zapadał w nostalgiczny stan. Kiedy zaś otaczali go ludzie, był duszą towarzystwa. Nie raz marzyłem o tym, by podejść do niego od tyłu i gdy siedzi na murku przed naszym budynkiem taki zamyślony… zmartwiony… zmęczony życiem -mocno go przytulić i obiecać, że postaram się by jego życie stało się łatwiejsze. Potem jednak znów widziałem go w klubie otoczonego wianuszkiem mężczyzn, którego zdawał się nie zauważać zatopiony w swoim świecie. Wlewał w siebie morze alkoholu, a potem łapał pierwszego z brzegu, jakby dzięki temu mógł zapomnieć o wszystkim. Może i jego niezaspokojonemu popędowi przypisywałem zbyt górnolotne pogódki, ale wątpiłem, by ten chłopak, mógł być tak pusty, na jakiego pozował. Czułem, że pod tą maską narcyza kryje się ktoś bardzo skrzywdzony przez los, ktoś kto pragnie być kochany, a ja bardzo chciałem dać mu tę miłość.
Ta noc była spełnieniem marzeń. Najpierw gdy tylko ściągnąłem go z tego baru i zabrałem do loży wszedł mi na kolana i mówił takie rzeczy… czułem, że to prawda. Jak to mówią, pijany zawsze powie prawdę. Całował mnie, dotykał, pieścił… byłem naprawdę zaskoczony, tym że tak mu się podobam. A gdy w końcu odwiozłem go do domu i zaczął krzyczeć niemal ze łzami w oczach bym został, nie mogłem… nie potrafiłem wyjść, choć wiedziałem, że powinienem. Namiętność jaka między nami wybuchła, była jak eksplozja… skończyła się potężnymi fajerwerkami, a potem twardym lądowaniem. Śniadanie było katastrofą i choć nie raz słyszałem o tym, że z rana zawsze masakruje swoich kochanków… właściwie nie wiem, czego się spodziewałem. Choć zauważyłem, że się powstrzymuje mimo wszystko, jakby darzył mnie jakąś niezależną od jego woli sympatią.
Nie chciałem nigdzie wychodzić, ale Lion uparł się, że muszę mu streścić przebieg poprzedniej nocy. Była niedziela, a ja w poniedziałek musiałem wstać do pracy, wybrałem więc najbezpieczniejszą opcję. Pub po drugiej stronie ulicy, zawsze był pełen ludzi, więc liczyłem na to, że nie będzie miał jak wypytać mnie o szczegóły. Nie spodziewałem się, że go tam spotkam… a to co usłyszałem niemal złamało mi serce. Przepchałem się między stolikami i uciekłem stamtąd. Lion wybiegł za mną… chlaliśmy chyba całą noc i oczywiście zaspałem do pracy, jednak znów z niemałym zaskoczeniem obudziłem się koło niego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gabryś dnia Sob 18:00, 12 Wrz 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Sob 18:09, 12 Wrz 2015    Temat postu:

@Gabryś, ja nie powinienem się wypowiadać, bo nie będę obiektywny, kupiłeś mnie sam wiesz czym
Oczywiście w następnym odcinku dowiemy się jak to się stało że: "...znów z niemałym zaskoczeniem obudziłem się koło niego." ???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Sob 18:34, 12 Wrz 2015    Temat postu:

Waflobil dla Ciebie wszystko xd.
Choć przyznam się szczerze, że piszę to na bieżąco bez planu licząc na to, że wena przychylną będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Śro 20:10, 23 Wrz 2015    Temat postu:

CZĘŚĆ III


Poczułem się jak ostatnia świnia. Czemu on musiał to usłyszeć. Oczywiście nie pobiegłem za nim, jednak krążąc z klubu do klubu namierzyłem go. Byłem już wtedy nieźle wstawiony i nie mogłem przeprosić go przy kumplach, bo uznali by że zmiękłem. Nie trudno było ich się jednak pozbyć. Zakręciłem się koło małolata i zniknąłem w nim w darkroomie. Zrobił mi szybkiego loda i o dziwo przed oczami miałem nie tego ślicznego może dwudziestodwuletniego chłopaczka, a Jego owłosioną, muskularną klatę. Na tyle mnie to przeraziło, że niemal wybiegłem stamtąd zaraz po spuście. Wypiłam kilka szybkich luf i pokierowałem swe kroki do tego przerażającego klubu. Musiałem z nim porozmawiać… Musiałem zrozumieć co on mi zrobił. Chyba na mojej twarzy malowała się determinacja, bo nikt nawet nie próbował do mnie podejść, co było naprawdę dziwne. Przeszedłem niezaczepiony, przez ten fetyszowy przedsionek piekła. Moje oczy szukały jego, choć przyznam szczerze, że w tym morzu ciał, nie było to łatwe. Miałem pewność, że tam go znajdę, bo widziałem jak wchodził, jednak było to jak szukanie igły w stogu siana. W kocu najciemniejszym koncie lokalu zauważyłem tego jego paskudnego kumpla, miałem pewność, że są razem, jednak jego obecność utrudniała mi zadanie. Po dodaniu sobie odwagi jeszcze kilkoma drinkami. Dość chwiejnym krokiem podszedłem do ich stolika, ten grubas spojrzał na mnie jak na gówno, którym w tym momencie dość intensywnie się czułem.
- Wypierdalaj – mruknął, a ja spojrzałem na Jaroda, był naprawdę zaskoczony moim widokiem.
- Możemy porozmawiać? – wybełkotałem i nagle zdałem sobie sprawę, że jestem chyba bardziej piany niż zamierzałem.
- Serio? - Spytał grubas spoglądając na Jaroda – naprawdę chcesz gadać z tą najebaną szmatą? –Miałem ochotę mu coś odwarknąć, ale się powstrzymałem, musiałem zrozumieć, a tylko on znał odpowiedź.
Odwróciłem się na pięcie by odejść, liczyłem na to, że jednak pójdzie za mną. Nie zatrzymując się przemierzyłem klub. Zatrzymałem się dopiero za drzwiami, żałowałem, że palenie stało się passe i rzuciłem je jakiś czas temu. Nie szukałem jednak długo, choć dopiero trzeci zaczepiony przeze mnie misiaczek miał fajkę. Paliłem ją szybko rozkoszując się smakiem mentolowego szluga, dym drapał przyjemnie w gardło. Zapomniałem już niemal jak odprężające jest to uczucie.

~~*~~

Stał tam i palił, wyglądał na zdenerwowanego, nie rozumiałem czego ode mnie chciał, zwłaszcza po tym co powiedział.
– Powinienem ci spuścić łomot – powiedziałem przyglądając mu się, a on tylko pokiwał głową.
– Powinieneś był wtedy wyjść – mruknął tak cicho, że z ledwością go usłyszałem. Osłupiałem, nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć.
– Czy to by coś zmieniło? – Wyciągnąłem rękę, by przyciągnąć go do siebie. Jego oczy były pełne niewypłakanych jeszcze łez. Czy aż tak bał się tego uczucia? Nie potrafiłem go zrozumieć.
– Co mi zrobiłeś? – Upuścił niedopałek na ziemię i mocno zaciśniętymi pięściami uderzył mnie w klatkę piersiową, nie był to jednak cios mężczyzny, a raczej gest bezradnego dziecka. – Jak to się w ogóle mogło stać? – Przytuliłem go, a on zaczął łkać.
Trwało to długo, aż do momentu, w którym chyba mózg wrócił na swoje miejsce, spojrzał na mnie z dołu odrywając się od przemoczonego już podkoszulka. Cofał się do tyłu nie patrząc, minę miał jakby chciał uciec nie tyle przede mną, co przed samym sobą. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że wyszedł na ulicę… chwyciłem go w ostatnim momencie i odturlałem się z nim na drugi pas. Gdyby nie mój refleks… Było by po nim. To auto nawet nie zwolniło. Ktoś pomógł mi wstać, ktoś inny przyniósł lód. Moje kolano było wielkie jak bania, bałem się, że jest złamane. Zrobiło się zamieszanie… a on najnormalniej w świecie uciekł, zostawiając mnie samego czekającego na karetkę.
Na pogotowiu młody doktor mnie zbadał, zrobił rentgen i wypisując leki przeciwbólowe wypisał do domu z tygodniowym chorobowym, którego ani myślałem wykorzystywać.

~~*~~

Skopałem jak skończony idiota. Obdzwoniłem chyba cztery szpitale, ale nikt nie chciał mi udzielić informacji. Nie musiałem się jednak mocno starać, by naleźć jego mieszkanie. Szeroki uśmiech posłany barmanowi w tym miśkowym klubie oraz spory napiwek, a wyśpiewał mi dosłownie wszystko. Wejście do klatki okazało się trudniejsze, ale zawsze nawet najbardziej pijany i naćpany, robiłem doskonałe wrażenie na kobietach… ta staruszka tak łatwo uwierzyła w to, że czekam na kolegę, z którym się umówiłem, że nawet tak późno w nocy wyszła na klatkę i dała mi kubek z herbatą.
W końcu po ponad trzech godzinach podtrzymywany, przez tego swojego kumpla wtoczył się na piętro, a Marry - sąsiadka z naprzeciwka, posyłając mi miły uśmiech zniknęła za swoimi drzwiami.
– Nic ci się nie stało? – Wiedziałem, że zaraz usłyszę tyradę od tego grubasa, ale on tylko pokręcił głową.
– Co tu robisz? – Spytał Jarod i widać było, że jest bardzo zdziwiony.
– Lepiej wejdźmy, on nie powinien tak stać… ratując ci życie rozwalił sobie kolano – natychmiast chwyciłem go pod drugie ramię podtrzymując.
– Lion –wyciągnął do mnie rękę grubas. Właśnie staliśmy w kuchni szykując Jarodowi kanapeczkę i picie.
– Nick – chciałem, by już sobie poszedł musiałem z pogadać na spokojnie z Jarodem podziękować mu i przeprosić. Z drugiej strony im dłużej on tam był, tym ta rozmowa się przesuwała, a w mojej głowie tworzyły się jej kolejne scenariusze.
W końcu zostaliśmy sami, on siedział na fotelu. Podszedłem do niego i zacząłem go rozbierać. Nie było w tym żadnych podtekstów, po prostu chciałem mu pomóc się położyć spać. Jednak on chwycił mnie za kark i niemal zmusił do pocałunku. Reszta potoczyła się sama. Odpowiadałem na te samcze pocałunki z równie silną zadziornością. Jego broda drapała moją. Niemal zdarł ze mnie podkoszulek. Siedziałem teraz na jego kolanach i widziałem, że jeszcze chwila i będę podskakiwał na nim niczym dzika łania. Przechylił mnie w tył i uchwycił swoimi ustami jeden z moich sutków drugi dość intensywnie pieszcząc palcami. Nie była to delikatna pieszczota, coś na granicy bólu i przyjemności. Odwzajemniłem mu się ugryzieniem w ucho, on zaś za to sprzedał mi silnego klapsa w ubrane jeszcze pośladki. Zszedłem z niego i szybko pozbyłem się reszty ciuchów, potem szybko zająłem się nim, ciężko było przez zapuchnięte i zabandażowane kolano, ale rozcięta nogawka podarła się znacznie wyżej bez większego problemu. Bokserki miał luźne i tylko się uniósł delikatnie do góry i już był nagi. Jego męskość budziła się właśnie do życia. Uklęknąłem przed nim i chwyciłem go w usta. Zacząłem lizać jego główkę, czubkiem języka pieściłem wędzidełko drocząc się z nim bardziej niż obciągając. W końcu wziąłem się porządnie do roboty i tylko kontem oka zauważyłem, że wyciąga coś z szufladki w biurku i teraz mocno zaciska to w dłoni. Oderwałem się od niego i klęknąłem na podłokietnikach fotela. Wyciągnąłem mu z dłoni sreberko i patrząc mu prowokacyjnie w oczy rozerwałem zębami opakowanie. Szybko go jeszcze pocałowałem rozwijając na nim prezerwatywę. Splunąłem na dłoń i przytrzymując siadłem na nim. Nie spodziewałem się, że aż tak mnie zaboli, jednak teraz nie była pora by się wycofać. Zacisnąłem zęby i zacząłem się na nim poruszać opierając swoje dłonie na jego ramionach. Zmusił mnie bym bardziej się pochylił i pobijając biodrami złączył nasze usta w mocnym, drapiącym pocałunku. Sięgnął dłonią do mojego penisa zaczynając mnie onanizować… odleciałem, zmazałem na nim podskakiwać, a jego głuche pomruki jasno mówiły mi że mu dobrze, chyba równie mocno jak mnie. W końcu docisnął mnie mocno, podrywając głowę do góry zawył jak niedźwiedź dochodząc we mnie. Złapał mnie za szyję i docisnął tak że znów złączyliśmy się w gorącym pocałunku. Poczułem jak się ze mnie wysuwa, ale to nie był jeszcze koniec, szybkie ruchy jego dłoni doprowadziły mnie do szczytu, które wyraziłem głuchym jękiem rozkoszy.

~~*~~

Rano obudziłem się pierwszy. Noga pulsowała tępym bólem… a głowa na siłę starała się jej dorównać. Miałem kaca giganta, a on cicho spał koło mnie.
– Co teraz będzie? – Spytał jak przerażone dziecko, nawet nie zauważyłem, że się obudził, tak zapatrzony byłem we własne myśli.
– A co byś chciał, by było? – Delikatnie się obróciłem by sięgnąć jego ust.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Śro 21:39, 23 Wrz 2015    Temat postu:

Gabryś napisał:
...– A co byś chciał, by było?...
No właśnie... ja bym chciał by kolejne odcinki były równie dobre i ciekawe jak te dotychczas i by było ich jak najwięcej. I like it. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gabryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Śro 21:40, 23 Wrz 2015    Temat postu:

Nie jest za słodkie? W połowie myślałem, że dostanę cukrzycy... ale nie umiałem już tego zmienić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin