Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wypadek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Czw 21:43, 21 Lis 2013    Temat postu:

Część 3

Przyszedł poniedziałek. Byłem zły, doskonale wiedziałem dlaczego. Kamila. Odpędzałem od siebie tą myśl. Nie dzwoniłem do Adriana, on nie zadzwonił do mnie, choć myślałem, że będzie chciał się pochwalić. W szkole nie mogłem się skupić, co chwilę spoglądałem na moją dłoń. To było jak znamię wypalone gorącym... i znowu wzwód. Kurwa a może by tak dla odmiany czkawka!? Opuściłem głowę na dłoń, co się ze mną dzieje gdzie moja słynna równowaga.
- Panie Macieju jest pan tam w środku? - zabrzmiał nad moją głową głos nauczycielki.
Klasa była pusta, co, kiedy, jak oni wszyscy zniknęli?
- Yyy obecny.
Pani Iwona zaśmiała się.
- Idź być zakochanym do domu. Tu masz się uczyć.
CO!? ŻE JAKI!? Wybałuszyłem oczy, chciałem coś powiedzieć, ale ona już wyszła z klasy. Skrzywiłem się do siebie, żadne kurwa takie. Myśli zniknęły. Najgorsze jest to, że nie mogłem nawet pójść na rower, ale od czego jest konsola.
Leciały kolejne głowy potworów, kiedy zadzwonił telefon. Przeszedł mnie dreszcz.
- Ej stary będziesz dzisiaj u mnie? - ćwierknął wiadomo kto.
- No jasne.
- Fajno, weź ze sobą coś do picia z procentem.
- Spox, coś jeszcze ci potrzeba.
- Nie, przywlekaj tu swoje dupsko.
- Spoko wiatrak, już się zbieram.
Szedłem do niego zły, zły, zły. Nie chciałem słuchać, jak się na niego nabijała, czy co tam można robić z ogipsowanym do połowy facetem. A z drugiej strony stwierdziłem, że mam to w dupie, niech sobie pogada, tyle jego.
Drzwi otworzyła babcia.
- O dobrze, że jesteś, chodź, zrobię wam herbaty i od razu zaniesiesz do Adriana.
- Dobrze.
Wyglądała na wzburzoną, jakby w odpowiedzi na pytanie, którego nie zadałem, wypaliła.
- Jak ona tak może!? Siedzi z jakimś gachem na drugim końcu świata, kiedy jej syn jest w takim stanie. Bezczelnie stwierdziła, że dziecięce wybryki tak się kończą i nie ma się czym przejmować, powiedziała to jego własna matka! Zawsze uważała go za kwiatek w butonierce, dopóki nie dorósł i nie można było go już nosić na rękach. Znalazła sobie nowe "pasje". Nie dziwie się, że mój syn ją zostawił!
Patrzyłem na nią spięty, przerażony myślą, że wyląduje na mnie zaraz kubek z herbatą. Opadła na krzesło.
- Przepraszam, to nie twoje zmartwienie, idź już do niego.
Obróciłem się na pięcie i ruszyłem przez dzisiaj naprawdę długi korytarz. Samolubny ze mnie kutas, takie było podsumowanie moich myśli. Otworzyłem dupskiem drzwi do jego pokoju i nie obracając się, krzyknąłem:
- Hej ogierze jak tam niedziela!
Nie było odpowiedzi, co raczej było dziwne, bo spodziewałem się fali ochów i achów. Obróciłem się, stał twarzą do okna, wyglądał lekko hmm sakralnie.
- Halo, uszy też masz połamane?
Jego ramiona drgnęły, obrócił się. Wyglądał strasznie, zmierzwione włosy, oczy podpuchnięte, koszulka rozchełstana i jak zwykle krzywo zaciągnięte gatki.
- O hej, no super było, jest naprawdę super! Iii...
Spojrzałem na niego z przekąsem. Spuścił wzrok.
- Nie przyjechała, stwierdziła, że poznała kogoś w swoim mieście i że miło było, ale się skończyło, zostańmy przyjaciółmi. - Powiedział ze złością w głosie, która jakby mogła, poruszyłaby ściany pokoju, durna suka, oby ją pogięło.
Żyły wyskoczyły mu na szyi, twarz zalała purpura. Powoli postawiłem kubki, ściągnąłem plecak, brzdęknął szkłem, lądując na podłodze. Wolno zacząłem iść w jego kierunku, jego mina mówiła, że nie wie co się dzieje, spodziewał się z mojej strony bluzgów albo jakiegoś "dobrze ci tak łosiu", czegokolwiek innego niż tego, co miało nastąpić. Stanąłem dziesięć centymetrów przed nim. Owinąłem go rękoma i przytuliłem.
- Ej, co ty kurwa robisz, przest...
Nie przestałem. Poczułem, jak wiotczeje, złość, smutek, wszystko zaczęło gdzieś odpływać. Głowa opadła mu na moje ramię, staliśmy tak chwilę. Poczułem gorącą kroplę na szyi, która była dopełnieniem ciepłej fali, która momentalnie nas połączyła.
- W porządku Adrian, teraz Cię puszczę a Ty mi powiesz "Daj mi mendo tego browara, a nie mi tu pedałujesz".
Zaśmiał się, odsunąłem się od niego, oczy mu błyszczały, szczerzył białe zęby, spod nosa błysła mu kropelka.
- Daj mi mendo tego browara - powiedział i siąknął nosem - albo wiesz co, chce stąd wyjść, chcę na powietrze, wiosna mi spierdziela.
- Jesteś pewien? Jak wiatr zawieje to możesz odfrunąć.
- Wal się cieniasie - nareszcie śmiech.
- No dobra, ale tak stąd to Ty wyjść nie możesz.
- W szafie jest taki stary czerwony T-shirt, rozetnij go po bokach, a na dół dresy i adiki.
Nożyczki poszły w ruch. Ściągnąłem z niego szpitalny pulowerek i delikatnie nałożyłem moje dzieło przez głowę. Schyliłem się, aby założyć mu spodnie, żałowałem, że chowam te ładne obrośnięte łydki, naciągając mu skarpetki na szczupłe zgrabne stopy, poczułem przyjemny dreszczyk.
Stał rozczochrany i się głupio szczerzył.
- No piękny jesteś, wszystkie samice stracha na wróble twoje.
- Maciek nawet nie wiesz, jak mam ci ochotę przypierdolić.
Parsknęliśmy śmiechem, niewiele myśląc, wziąłem z szafki grzebień i zacząłem układać mu tę szczecinę. Walka była nierówna, one w jedną, ja w drugą. Czułem, że przygląda się mojej twarzy, nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jak ja bym chciał utonąć w tych oczach, podniosłem szybko z powrotem wzrok na jego włosy.
- Ej no z tego się nie da nic zrobić, jak Ty sobie z nimi radzisz!?
- A może po prostu czapeczka z daszkiem.
No fakt głównie chodził w czapeczce a jak nie to były na żelu, ale jakoś na to nie wpadłem, może chciałem pobawić się tą czupryną, prześlizgiwać ją między palcami.
- Tak czy inaczej może byś zawołał jakiegoś fryzjera.
- Może poproszę Cię, jesteś w tym całkiem dobry - nie było śmiechu.
Spojrzałem mu znowu w oczy, patrzyły na mnie wyczekująco. Chwyciłem czapkę i nasunąłem ją tak żeby nie mógł mnie widzieć, widzieć jak czerwienieję na twarzy, kiedy sobie przypominam.
- Eeej typie nic nie widzę
- Dobrze pobawimy się w ciuciubabkę, znajdź drzwi.
- Hahaha dobra, dobra weź już i chodźmy na ten dwór.
Babcia nie była pomysłem zachwycona, ale ufała mi i rozumiała potrzebę wyjścia poza cztery ściany.
Ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze parę szczyli obrechotało go inni się pogapili, nie zwracał na to uwagi. Chcąc zaoszczędzić mu podobnych scenek, wybraliśmy najbardziej odosobnioną ławkę. Rozpromienił się, jedno piwko drugie, rozmowa dobrze szła. Gadaliśmy o pierdołach i o tym jakie to dziewczyny są wredne i nieczułe. Co jakiś czas odganiałem od niego komary, czasami trafiając gdzieś na sińca, wtedy syczał i pukał mnie gipsem, jeszcze nigdy walka z komarami nie sprawiała mi tyle radości. Szumiały liście, szumiał wiatr, szumiała głowa.
Adrian się wykrzywił, od paru minut wyglądał cierpiętniczo, bóle siniaków? Chyba nie to, bo po co by zaciskał nogi... dotarło do mnie... o kurwa.
- Adrian zdążysz do domu?
- Chyba nie..., nie, ja pierdolę, nie wytrzymam już.
Co tu zrobić! Co tu zrobić, jakiś haczyk, sznurek, szlak by to. Spojrzał na mnie z grymasem na twarzy.
- Cholerne piwo, nienawidzę Cię - mruknąłem i poderwałem się z miejsca.
Pomogłem mu wstać i ruszyliśmy w stronę niskich drzewek tworzących coś w stylu szałasu. W takich miejscach często jako młody chłopak bawiłem się z chłopakami w Indian, wojnę, strażaków, wspólne sikanie pod drzewem to było coś naturalnego... każdy miał swoją sikawkę, dzisiaj właśnie miała nastąpić zmiana zasad gry.
- Rozkracz się lekko, zapomniałeś, jak to się robi?
- No kurde ostatnio pewnie jak wiesz, sikam jak baba, mogło mi się zapomnieć.
Rozstawił nogi, zsunąłem mu bezceremonialnie dresy razem z bokserkami. Wyskoczył ten jego zajebisty kutas, który po pozbyciu się gąszczu wydawał się jeszcze większy, jaja się lekko zahuśtały. Dzisiaj chwyt na pająka by się chyba nie sprawdził, wziąłem go normalnie w dłoń. Dlaczego ciepło tego miejsca jest inne niż ciepło dłoni, uszu, ramienia, dlaczego jest takie przejmujące, wnikające. Poleciał strumień daleko hen przed siebie. Próbowałem odwracać wzrok, ale się to nie udawało, no boooo w końcu przecież muszę patrzeć czy nie leci mu po butach. Kiedy strumień zanikł, profesjonalnie strzepałem resztki, jednak do chowania z powrotem w spodnie zrobiło się momentalnie więcej.
- Nie puszczaj – szepnął.
- Przecież skończyłeś.
- Nie puszczaj... proszę.
Myślałem, że zaraz wybuchnie śmiechem, ale patrzył na mnie z poważną miną, przez te swoje zamglone oczy błyszczało coś niezidentyfikowanego. Jego kutas wypełniał już skutecznie całą moją dłoń, rozejrzałem się. Dookoła było pusto. Poczułem, jak Adrian przesuwa go w mojej dłoni w przód i w tył. Odruchowo chciałem zabrać rękę, ale zamiast tego ją zacisnąłem, jęknął. Teraz to moja dłoń powoli przesuwała się po coraz bardziej gorący kutasie, którego twardość chyba można by porównać ze stalą, żyły pulsowały. Oblało mnie gorąco, serce biło, jak szalone, w materiałowych spodenkach zaczął mi szaleć kutas. Kryształowa kropelka zawisła na jego pałce, zacząłem kciukiem wcierać ją w główkę, to zadziwiające jak wiele uwagi poświęciłem na zabawę cudzym sprzętem. Adrian dyszał coraz głośniej, aż jęknął przeciągle, a z kutasa chlusnęła gorąca i biała struga na liście, trawę i moją dłoń. Trzymałem go jeszcze chwilę, oddychał spazmatycznie. Pewnie powinienem go upuścić jak najszybciej i wycierać z obrzydzeniem o cokolwiek rękę... no ale tak nie było niestety, wręcz przeciwnie. W końcu, kiedy oddech mu się uspokoił, powiedziałem przytłumionym głosem:
- Zaczekaj, pójdę do plecaka po chusteczki.
Wracając do ławki, podniosłem uklejoną dłoń i powąchałem to, co na niej było. Zapach spermy i potu z jajek zawrócił mi w głowie, mój fiut cierpiał srodze, rozrywając majtki. Przyłożyłem język i wciągnąłem go z powrotem z produktem Adriana, momentalnie poczułem wyraźny gorzki smak zmieszany ze zwariowaną solą i czymś jeszcze nieokreślonym. Jeżeli byłoby to coś do jedzenia, to pewnie bym to z obrzydzeniem wypluł, to jednak nie było jedzenie... to był sok z chuja, nowy nektar bogów, który już na zawsze miał zostać zakodowany w moich kubkach smakowych jako przyjemny. Odwróciłem się w jego stronę, stał tak, jak go zostawiłem, byłaby niezła chryja, jakbym go tak zostawił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
3miastomlody
Dyskutant



Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Czw 22:43, 21 Lis 2013    Temat postu:

o kur*a Wink (1) zajebiste!! czekam na wiecej Wink (1) wiem wiem potrzeba czasu itp ale pisz już ! Wink (1)


i jedna mała uwaga Wink (1) mamy "kubki smakowe" a nie "kupki smakowe"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Czw 23:05, 21 Lis 2013    Temat postu:

Autokorekta

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pią 0:20, 22 Lis 2013    Temat postu:

Cieszę się, że piszesz dalej te opowiadanie. Stanowi ono uzupełnienie opowiadania "Bidul" w znaczeniu takim, że jest po prostu co czytać w między czasie.

Proszę o następną część, bo jak nie, to będzie strajk Tongue out (1) Na Bimaxa jestem wkurzony za to, że od 16 dni nie dał znaku ws. bidula Sad

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Pią 0:27, 22 Lis 2013    Temat postu:

Analog2 musisz popracować nad komplementami, "zapychacz w międzyczasie" to nie komplement

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Pią 0:30, 22 Lis 2013    Temat postu:

A ja tak nie napisałem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Pią 22:54, 22 Lis 2013    Temat postu:

Część 4

Wziąłem z plecaka chusteczkę i wróciłem w krzaki. Starłem mu resztę spermy z kutasa, podciągnąłem spodnie.
- Wracamy - rzuciłem obojętnie.
Posłusznie podreptał za mną. W drodze powrotnej patrzył cały czas pod nogi czy dlatego, że bał się przewrócić czy dlatego, że nie wiedział, co powiedzieć pozostało tajemnicą. Wprowadziłem go do mieszkania, przyszła do nas babcia.
- Jak spacer? - spytała
- Myślę, że Adrian czuje się już lepiej, będę już leciał dobranoc, cześć - rzuciłem w jego stronę, dalej chował wzrok.
- Cześć - odpowiedział pospiesznie i już mnie nie było.
Oczywiście po powrocie do domu nie obeszło się bez walenia konia, myślałem, że rozerwie mi jaja w tym parku.

Minął kolejny dzień bezproduktywnego siedzenia w szkole. Chłopaki wyciągnęli mnie na boisko pokopać gałę. Myśli dalej uciekały, wszystko działo się tak szybko i niepowstrzymanie. Chciałem być blisko Adiego, ale się bałem. Bałem się, że zauważy, że bardziej mi się to podoba, niż chciałbym przyznać, w końcu woli kobiety a ja... ja sam nie wiem. Z głębokich myśli wyrwał mnie ból odbitej na twarzy piłki.
- Maciek orientuj się - rżeli chłopacy.
O kurwa jak to boli.
- E sorry chyba muszę już iść.
Za plecami coś tam jeszcze krzyczeli, ale nie chciało mi się ich słuchać. Po szybkim prysznicu zaległem na wyrku. Ze snu wyrwał mnie telefon. Babcia Adriana:
- Och cześć Maćku tak bardzo się cieszę, że Cię złapałam, wnuka dopadła jakaś infekcja, był już lekarz i przepisał antybiotyki, muszę jechać je kupić, czy dał, byś radę przyjść go popilnować?
- Tak oczywiście, zaraz będę.
Byłem u nich prędzej niż raport w telefonie. Babcia czekała w gotowości, ledwo wszedłem, już jej nie było. Otworzyłem drzwi do pokoju. Leżał na łóżku mokry, czerwony z poklejonymi włosami na twarzy, spojrzał na mnie.
- Maciek? Co Tu robisz?
- Babcia zadzwoniła.
Oczy mu błysnęły i uśmiechnął się niepewnie.
- Fajnie, że przyszedłeś, agonia w samotności jest mało efektowna.
- Ty to masz pecha.
- Myślisz? To ja nie śnię?... słuchaj Maciek co do wczoraj...
Nie dokończył, na jego ustach wylądował okład z zimnej wody, oczy najpierw wyraziły zdziwienie, a potem się roześmiały. Nie wiem, co chciał powiedzieć, w sumie nie chciałem tego słuchać, w końcu mógł powiedzieć "wolałbym, żebyś już do mnie nie przychodził" czy coś w ten deseń.
Był coraz bardziej gorący, pościel wokół niego była już mokra. Przewracał oczami, zacząłem się bać. Gdzie ona jest, okłady przestały wystarczać. Wziąłem termometr, błysnąłem mu przed oczami, spodziewałem się jakiegoś żarty typu "mam się wypiąć?"..., nic nie powiedział, to znaczyło, że naprawdę już jest źle. Temperatura czterdzieści stopni. Boże nie... on mi się zaraz ugotuje.
- Dasz radę wstać?
Kiwnął głową. Nie pytał po co. Z wielkim wysiłkiem pomogłem mu zwlec się z łóżka. Ruszyliśmy w stronę łazienki, była to podróż wyjątkowo trudna i pokraczna. Słaniał się i musiałem go cały czas podtrzymywać. Postawiłem go na środku. Ściągnąłem szpitalny t’shirt i bokserki. Moszna, gdyby mogła, sięgnęłaby kolan, jądra uciekały od wrzącego ciała. Widok Adriana w takim stanie był tak straszny, że przez chwilę zakręciło mnie w oczach. Jedna noga do wanny po chwili druga usiadł. Okręciłem na maksa lodowatą wodę. Oczy mu urosły do niebotycznych rozmiarów, wykrztusił "o kurwa". Kiedy woda sięgnęła pępka, zakręciłem kran. Chwyciłem gąbkę i zacząłem polewać go po klatce, przecierałem mu twarz. Odzyskiwał przytomność. Spojrzał na mnie:
- Janie czy to już pora kąpieli?
Parsknąłem śmiechem.
- Nie musiałeś...
- Musiałem, nie lubię zapachu spalenizny.
Uśmiechnął się. Po chwili woda zrobiła się letnia, zęby zaczęły telepać.
- Dosyć tego baden-baden podnosimy Cię.
Poszło nawet łatwo. Woda poleciała w odpływ.
- Który to twój ręcznik?
- Ten biały.
Wycierałem go, obserwował mnie w milczeniu. Stanowczo fajne miał wcięcia po boku brzucha. Nie ominąłem żadnego fragmentu, starałem się, aby moje ręcznikowanie nie przybrało dwuznacznej formy... tak kutas i jaja się z lekka skurczyły, ale nie na długo, o tu przestajemy wycierać. Myślę, że chciał coś powiedzieć, ale chyba był zbyt zmęczony, aby złożyć jakieś sensowne zdanie. Położyłem go z powrotem do łóżka, jęknął i po chwili już spał. Odpłynął na poważnie. Miarowy oddech unosił jego klatkę, nie mogłem się powstrzymać i palcami ściągnąłem włosy z jego czoła. Nie jedna dziewczyna by pozazdrościła takich rzęs, pomyślałem z uśmiechem. Dlaczego wcześniej tego wszystkiego nie dostrzegałem. Ot po prostu rozpieszczony jedynak Adrian, ten od roweru. Babcia wróciła. Obudziliśmy go i daliśmy antybiotyk. Stwierdziłem, że już późno i muszę iść.
- Przyjdziesz jutro? - zapytał pospiesznie.
- No ba.

Zanim się obejrzałem, jutro już było, już przyszło i już postawiło mnie z powrotem pod jego drzwiami. Pomyślałem, że moje życie od pewnego czasu przypomina wahadło, na jednym końcu wychyłu jest on a na drugim cała reszta mojego życia. Hmm trochę nierównomiernie.
Babcia poinformowała mnie, że czuje się już o niebo lepiej, Adrian oczywiście. Przekroczyłem próg jego królestwa, siedział na fotelu bez koszulki i szczerzył się do jakiejś komedii. Na biurku zauważyłem jakiś szary pakunek.
- Sie masz Adi!
- Spoks, gacie co prawda kleją mi się do dupy, ale to raczej przez panujące dziś gorąco niż gorączkę... którą coś mi skutecznie zbiło.
- Nie ma sprawy...
- Mówiłem o antybiotyku - wyszczerzył się.
- Dupek, znowu musiałem dotykać ci klejnotów niewdzięczna mendo.
- Nie musiałeś ich wycierać... ale dzięki to było miłe... tak ogólnie.
Wow, wow koniec gadki, bo...
- Co masz na biurku? - szybko zmieniłem temat.
- Nie wiem
- Jak nie wiesz?
- Nie wiem, rozpakuj, przyszło pocztą.
- Ze stanów, pewnie od twojego ojca.
Wzruszył ramionami, to znaczy próbował.
- O wow stary, ojciec przysłał ci Game Boya z grami, ale wyczucie czasu...
Patrzył obojętnie w telewizor... każdy inny na jego miejscu skakałby pod sufit... on tego nie zrobił nie dlatego, że był tak rozpieszczony, że nic nie robiło na nim wrażenia i pewnie nie dlatego, że nie miał czym teraz grać. Ta paczka po prostu zawierała substytut, erzac, sztuczne gówno, które miało mu zastąpić coś. co teraz powinno z nim oglądać ten durny film. Ogarnęła mnie złość w jego imieniu.
- Wolałem PSP – burknął.
No i moją misterną teorię chuj strzelił. Chyba że tylko tak gadał.
Więc siedzieliśmy przed TV. Potem grałem na konsoli, a Adrian dawał mi mądre porady typu "bardziej w lewo kurwa" był w tym niezastąpiony. W końcu rzucił:
- Kończ, bo chyba już w elektrowni leją jak poległeś na tym wrogu, nie opchnąłbyś czegoś?
- No może małe coś?
- W lodówce są serki homoseksualne, skoczysz?
- Jasne, tylko mi nie przejdź tego bosa!
- Żebym ja Ciebie nie przeszedł.
- Lepsze to niż prze... dobra idę po serki.
Konsola poszła w odstawkę. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie, gapiąc się ponownie w TV. Raz jadłem ja swój serek, raz łycha lądowała w jego ustach. I właśnie była jego kolej, kiedy zarechotał i serek spadł mu na klatkę, pokrywając sutek.
- Aaa zimne.
Niewiele myśląc, powoli zgarnąłem palcem lepki serek i... zlizałem, potem drugi raz przejechałem po twardym sutku dla pewności, że nic nie zostało, tym razem niezbyt pospiesznie. Patrzył na mnie uważnie.
- No co, miało się zmarnować? Otwieraj szerzej paszczę.
Uśmiechnął się i szybko odwrócił głowę. Przeholowałem? Co ja właściwie robię i na co ja liczę. Chyba powinienem ograniczyć z nim kontakt albo to się źle dla mnie skończy...
- Nie mogę się już doczekać ściągnięcia tego świństwa.
- Jeszcze tylko dwa dni.
- I znowu będę mógł sam się kąpać, jeść, grać i odpędzać się rękoma od lasek.
- Adi jedyne, od czego będziesz się odpędzać to muchy.
- W sumie dobre i to, nie wiesz, jaki to ból nie móc się podrapać po jajkach.
- Nawet na to nie licz.
- No co, tak tylko mówię...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radoslav89
Adept



Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 14:35, 23 Lis 2013    Temat postu:

czekam na kolejną część !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 17:13, 23 Lis 2013    Temat postu:

Nie dość, że opowiadanie bardzo przyjemne, to i jeszcze tempo dodawania kolejnych odcinków niezłe (co prawda to długością nie rozpieszczasz, ale dobre i to co jest).

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 18:24, 23 Lis 2013    Temat postu:

Aj, przyjemne to. Takie zabawne i słodkie, jak te serki homoseksualne, hihi. Na prawdę fajne chłopaczki stworzyłeś. Tylko czy taka milutka atmosfera może się ciągnąć i trwać w nieskończoność? Przydało by się coś mocniejszego, choć na chwilkę, żeby tak łezka w oku się zakręciła lub żyłka mocniej zapulsowała ze złości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
3miastomlody
Dyskutant



Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Sob 22:44, 23 Lis 2013    Temat postu:

lotosKryś - tylko nie namawiaj go do zepsucia tych chłopaczków! mają się bzyknąć ;p opowiadanie rewelka Wink (1) utrzymaj tempo i będzie super Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Sob 23:23, 23 Lis 2013    Temat postu:

Cieszy mnie, że podoba wam się moja mała opowieść oto kolejna część.

Część 5

Nadszedł dzień zdjęcia Adrianowych okowów. Siedziałem na korytarzu z babcią. W głębi było mi smutno... był tylko mój... co teraz? Czy znowu stanie się tym strasznym Adrianem sprzed wypadku? Lekarz wezwał babcię do gabinetu. Po chwili wyszli razem, Adrian miał niesamowitą ulgę i uśmiech wyrysowany na twarzy. Podniosłem się z krzesła.
- Patrz, mam ręce i nimi kręcę... ałć dziwnie lekkie.
Uśmiechnąłem się i po chwili nastąpiło coś dziwnego, podszedł do mnie, wyciągnął te swoje chude, blade łapy i mnie przytulił, a może tylko uścisnął. Wracaliśmy do domu, ochów i achów nie było końca. Wszystko zrosło się poprawnie, odczułem ulgę.

Nasze spotkania nadal były częste. Adrian chodził na rehabilitację, nadrabiał szkolne zaległości, czas szybko leciał i po niedługim czasie wrócił do normalnego życia. Na szczęście wyglądało na to, że przemiana w jego charakterze została utrwalona. Babcia wróciła na wieś, matka wróciła z wyprawy, ale i tak częściej jej nie było niż była, więc Adrian znowu zamiast matki miał gosposię, która gotowała, sprzątała i też znikała. Moje uczucia nadal zostały niezidentyfikowane, trochę się przy nim z tym męczyłem, ale i tak wolałem być blisko niego niż cierpieć w samotności.

Nadchodził kolejny weekend, Adi zaproponował, żebym został u niego na noc. To była nowość, ale nie zdziwiło mnie to szczególnie, nabrałem piwa i stawiłem się u niego na chacie. Gorąco dokuczało niemiłosiernie. Paradował po pokoju w samych bokserkach... ten widok zawsze był miodem na moje serce.
- Gorąco mi w tym T-shircie jak diabli, chyba go ściągnę.
To też była nowość do tej pory zawsze występowałem przed nim w ciuchach.
- U Maciek pakował - spojrzał na mnie z podziwem.
- E tam jakieś pompki i tyle - chyba się zaczerwieniłem.
- Ale sierści to Ty jeszcze nie masz.
- No i dobrze przynajmniej nie wychodzi mi między guzikami.
Reszta wieczoru odbywała się rutynowo, siedzieliśmy na kanapie z nogami na ławie i oglądaliśmy kolejne filmy. Zbliżała się pierwsza w nocy, nie chciało nam się spać.
- Kurde nie daje już rady z tą temperaturą.
- To po co siedzisz w tych spodniach - rzucił Adrian, nie odwracając wzroku od TV.
Co racja to racja... tylko co, jeżeli pozbędę się mojej jedynej osłony kryjącej niespodziewane wzwody, ale na dobrą sprawę jest tak duszno, że chyba nie będzie mu się chciało fiknąć. Po chwili siedziałem w samych bokserkach.
- O w misiaczki, jak słodko - głupio się wyszczerzył.
- Ciesz się, że nie stringi.
- A masz? To musi być ciekawy widok - zarechotał - Przyniosę coś na ochłodę.
Po chwili był z lodami w kubeczkach.
- Ooo Ty to wiesz jak zrobić dobrze w taką pogodę.
- Wszystko co najlepsze dla kumpla.
Stuknęliśmy się kubeczkami i już wcinaliśmy.
- A kurde zimne! - syknąłem, kiedy kawałek spadł mi na klatkę.
Podniosłem rękę, żeby go zetrzeć, ale dłoń Adriana ją zatrzymała. Spojrzałem na niego zdziwiony. Patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem, co jest grane? Zamurowało mnie, czułem, jak strużka rozpuszczonego loda spływa mi po klatce dalej w dół. Nachylił się nad moim brzuchem i nagle poczułem ciepły język wędrujący po moim brzuchu w górę przez sutek aż po szyję, to chyba trwało wieki. Zakręciło mi się w głowie. Spojrzałem na niego zdziwiony. Patrzył na mnie rozmarzonym wzrokiem.
- No co, miało się zmarnować? Zobacz, też się upieprzyłem.
Podążyłem za jego wzrokiem, miał rozsunięte bokserki, a na nich leżał pół wzwiedziony kutas z kawałkiem lodów, które szybko się topiły. Coś we mnie pękło. Palcem przejechałem powoli po fiucie, zbierając to, co już się stopiło. Potem palec powędrował do moich ust. Spojrzał w dół i szepnął:
- Niedokładnie.
Pochyliłem głowę w stronę jego krocza i przejechałem językiem po gorącym od krwi i zimnym od loda kutasie. Znowu ten zapach rozgrzanych jajek. Wróciłem do pozycji siedzącej. Adrian był zalany rumieńcem.
- Masz trochę w kąciku ust - szepnął w moją stronę.
Nachylił się do mojej twarzy, językiem zlizał kropelkę, potem przejechał nim po wargach i chwilę później poczułem gorący pocałunek. Chuj mi już sterczał i pulsował, był jak rakieta gotowa do startu. Nie uszło to jego uwadze, rozchylił rozporek moich bokserek i po chwili mój drągal był już na wierzchu.
- No, no, masz się czym pochwalić, strasznie ci się rozgrzał, może ma gorączkę? Jest na to sposób.
Wziął łyżeczkę i nałożył mi na czubek porcję lodów. Przeszedł mnie dreszcz, ciecz zaczęła spływać wzdłuż aż do samego dołu.
- Teraz już wiesz, jak to jest - uśmiechnął się zawadiacko.
Klęknął na kanapie, nachylił się i mój kutas zniknął w jego ustach, to było strasznie przyjemne, pod skórą wędrowały mi dreszcze. Lizał go i pieścił, zaciskał i rozluźniał usta.
- Zaraz wybuchnę - sapnąłem.
Odciągnąłem jego głowę. Wyprostował się. Chuj pięknie mu sterczał, celując we mnie wyzywająco. Spuściłem mu bokserki i zacząłem lizać jego pałę w górę i w dół, całowałem i śliniłem główkę, przesuwałem palcami po jajach. Włożyłem go w moje usta aż po gardło, mocno je zacisnąłem. Zaczął poruszać biodrami, jebiąc mnie coraz szybciej.
- O kurwa zaraz dojdę!
Chciał wyjść, ale złapałem go mocno za zgrabny tyłek i docisnąłem do siebie, po chwili fala gorąca zalała moje gardło. Adrian jęknął, jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Pozostaliśmy chwilę w tej pozycji, po czym wciągnął mnie na kanapę, położył na plecach, zarzucił na ramiona moje nogi i zaczął lizać mi jajka, chuja. To było tak intensywne, że po chwili nastąpił wybuch, który zalał mi brzuch a jemu twarz.
Położył się na mnie, przytulając głowę do klatki. Leżeliśmy tak sklejeni moją spermą. Oblizał usta.
- Ale to dziwnie smakuje.
- Chyba się można przyzwyczaić.
Spojrzał na mnie pytająco.
- No miałem już okazję spróbować... trochę wtedy w parku.
- I pomyśleć, że było mi wtedy tak głupio.
- Nie tylko Tobie... dlaczego to zrobiłeś?
- Wiesz brak rąk, byłem tak cholernie napalony...
- Nie wtedy... teraz.
- Bo mnie kręcisz, poczułem coś już, wtedy kiedy wsmarowywałeś we mnie maść, ale odrzucałem tą myśl. Wiesz Kamila...
- No fakt ciężej ci się podciągało te bokserki...
- Kurde zauważyłeś... ale nie uciekłeś...
- Nie, nie uciekłem, nie wiedziałem co się dzieje... skąd wiedziałeś, że ja no...
- Cóż pielęgniarka tak mnie nie wycierała, to co ona robiła, było raczej tarciem niż wycieraniem i nigdy nie skupiała się tak na moim kutasie i jajach... a potem motyw z serkiem - zaśmiał się.
Czułem, jak oblewa mnie rumieniec, czyli to jednak nie było takie niewinne, jak mi się zdawało.
- Poza tym mój kutas w łazience podczas porządków ogrodowych jasno dał do zrozumienia, czego pragnie.
- Pamiętasz krew na mojej dłoni? - kiwnął głową - Tak musiałem wtedy walczyć, żeby nie zrobić ci loda.
Zaśmiał się.
- Wtedy chyba miałbym jeszcze coś przeciwko... co się z nami dzieje, czy jesteśmy... no wiesz?
- Nie wiem Adi, to jest wszystko jakieś dziwne i pojebane... ale było zajebiście.
- Nooo - uśmiechnął się i spojrzał na mnie tymi rozmarzonymi oczami, w których jak zawsze tak bardzo chciałem utonąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 1:17, 24 Lis 2013    Temat postu:

Sad oj, jak mogłeś autorze tak szybko dojść z chłopakami, buuuu za szybko. Szkoda.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radoslav89
Adept



Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 6:30, 24 Lis 2013    Temat postu:

potwierdziam. za szybko i zbyt krotko.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mike1995
Debiutant



Dołączył: 01 Wrz 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 8:23, 24 Lis 2013    Temat postu:

a ja tam się cieszę- już nie mogłem się doczekać, aż to tego dojdzie, ale fakt- za krótko. W każdym razie można jeszcze długą historyjkę tu pociągnąć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin