Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawo do uczuć
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PatrykX
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 19:25, 19 Maj 2011    Temat postu:

- Serio było tak źle?
- Nie było źle. Całkiem fajnie. Ale on mnie tam zostawił, rozumiesz? Samego. Mogli mnie zatłuc a przynajmniej wylądowałbym w szpitalu.
Oskar z Kubą siedzieli w parku popijając piwko. Wieczory były już na tyle długie i ciepłe, że mimo późnawej pory zabrali ze sobą Filipa.
- No wydygał i co z tego? Aż tak dobrze się nie poznaliście - kolega usiłował bronić Grześka.
- Oskar, przegadałem z nim kilka godzin na gadu. Później pół dnia łaziliśmy tylko we dwóch. A poza tym to, co gadał to nie była do końca prawda.
- Znaczy? - dopytywał Oskar.
- No bo przez internet mówił jedno, a później co innego. Sam się przyznał, że trochę naściemniał mi wcześniej.
- No i co z tego? To normalne, że się trochę wstydził. A pamiętasz, ile ci zeszło żebyś mu zdjęcie wysłał?
- Ale nigdy mu nie nakłamałem.
Oskar zamyślił się przez chwilę.
- Czyli co, na prawdę masz dwadzieścia, tam na dole?
- Pokazać? - ożywił się Kuba.
- Nie, spoko. Ale jego numeru nie musiałeś wyrzucać. Może poszukamy w archiwum gadu?
- Już skasowałem.
- Kuba, nie żebym ci nie wierzył. Ale tyle się namęczyliśmy, żeby znaleźć tego jednego. A teraz od początku...
- Na razie damy sobie spokój.
- Poddajesz się? No weź, jedno mordobicie...
- Nie, po prostu już mam kogoś na oku. Chodzi mi o tego gościa, który mi uratował dupę.
- Myślałem, że to jakiś starszy facet. - stwierdził Oskar.
- Nie aż tak. Mam jego numer telefonu. Ale wolałbym póki, co poczekać, no wiesz jak się to wszystko rozwinie. Po prostu nie chciałbym przed tobą wyjść znowu na durnia. Obiecuję, że się dowiesz, co i jak, najszybciej jak się da.
- Okej to powiedz, chociaż ile ma lat.
- Jak już mówiłem jest tylko trochę starszy, ma dwadzieścia pięć.
- O popatrz. A tak się upierałeś żeby trzymać się swojego wieku.
- Zmieniłem zdanie - zapewnił szybko Kuba.
- No to dobra, cieszę się. Ale jest jeszcze jedna sprawa.
- Jaka?
- Twoja kondycja. Sorry, ale myślę, że może ci się jeszcze przydać. Nie żebym coś sugerował. Będziesz ze mną rano biegał po parku. Od jutra.
- Jasne. Tyle, że jest pewien problem - wtrącił Kuba.
- Twoje lenistwo?
- To też. Ale człowieku, o której ty wstajesz, razem ze słońcem?
- No to za parę dni, jak się zaczną wakacje. Możemy się umówić na siódmą. Albo lepiej na ósmą, będziemy mogli brać przy okazji Filipa.
- Przecież nas nie dogoni.
- Zainstalujemy go w jakimś centralnym punkcie, a sami możemy robić okrążenia mając go na oku.
- W sumie nie powiem, że to głupi pomysł.
- Moje pomysły zawsze są zajebiste - stwierdził pewny siebie Oskar.

Zaczęły się wakacje, Kuba z Oskarem i Filipem każdego ranka biegali po parku i ogólnie spędzali razem sporo czasu. Po miesiącu jednak kolega, jak co roku, wyjechał na kilka dni do ciotki i Kuba nieco zaniedbał treningi. Gadał teraz dużo z Jackiem, raz nawet do niego pojechał, ale spotkali się na mieście, bo w domu nie było jak, z uwagi na jego rodzinę. Większość czasu przegadali. Kuba cieszył się, że w końcu ma, z kim porozmawiać, z kimś takim jak on sam.
Któregoś razu, tuż przed powrotem Oskara, Jacek oznajmił, że za kilka dni wyjeżdża na mały urlop. Kuba, który w tym roku nigdzie się nie wybierał, z racji tego, że kasa z wyjazdu miała pokryć koszty jego osiemnastki, szczerze mu zazdrościł. Dlatego z chęcią zgodził się na propozycję wyjazdu razem. Tylko kilka dni, nad morzem, do tego hotel należał do starych znajomych Jacka, więc wyszło prawie za darmo.
Ciężko było przekonać mu starych, ale w końcu jakoś mu się udało. Umówili się, że Kuba dojedzie do niego pociągiem, a później samochodem Jacka pokonają resztę trasy. Podróż zajęła im prawie cały dzień. Kuba, mimo iż jeszcze póki, co bez prawka, sam przejechał część trasy, CB ułatwiało sprawę ominięcia patrolów drogówki.
Dojechali bez przeszkód i pierwszy wieczór spędzili praktycznie w hotelu, padnięci po podróży. Zamieszkali w oddzielnych pokojach, płacąc tylko za jeden. Większość kasy wyłożył Jacek, Kuba cierpiał trochę na niedobór gotówki.
Praktycznie całe dnie spędzali na plaży lub zwiedzając miasto, ogólnie robili zupełnie to samo, co wszyscy inni wczasowicze. Wieczorami, zmęczeni, siedzieli głównie u Jacka w pokoju, gadając o wszystkim i o niczym. I tak przez pierwsze trzy dni. Czwartego pogoda się zepsuła i od rana siedzieli w pokojach. Pod wieczór Jacek wyciągnął butlę whiskacza na poprawienie humoru. W telewizji leciał właśnie jakiś mecz, Kuba prawie przysypiał, kiedy nagle poczuł na ramieniu rękę a na szyi ciepły oddech.
- Hej, co robisz? - zapytał, momentalnie rozbudzony.
- Sorry, nie chciałem cię nastraszyć. Sam nie wiem, ale chyba wypadałoby no wiesz żebyś się odwdzięczył mi jakoś.
- Odwdzięczył? - zapytał Kuba z niedowierzaniem.
- Tak. No wiesz, za to że cię wtedy uratowałem i te wakacje.
- Masz na myśli seks?
- A masz coś do zaoferowania, oprócz tego? - zapytał Jacek z niewinnym uśmieszkiem.
- Myślisz, że jestem jakąś... - Kuba szukał w myślach męskiego odpowiednika 'kurwy’, ale przychodził mu na myśl tylko 'chuj', a to nie za bardzo mu pasowało.
- Sam już nie wiem, co myśleć. Chomikujesz te swoje dziewictwo jak zakonnica.
- Nie dam ci się zgwałcić...
Jacek błyskawicznie zerwał się z fotela. Był w znacznie lepszej formie, niż wskazywałby na to wypity alkohol.
- A co ty, kurwa, wiesz o gwałcie?! - wrzasnął.
Złapał Kubę za ramię zakładając dźwignię i zmuszając go do klęknięcia, potem przewrócił na ziemię przyciskając kolanem plecy. Następnie pochylił się nad nim, prawie krzycząc mu do ucha:
- Mógłbym cię mieć tu i teraz, gdybym tylko chciał!
Kuba usiłował się wyrwać, ale jego przeciwnik był po prostu za silny. Po chwili uścisk zelżał i Kuba mógł wstać. Spojrzał z wyrzutem na Jacka rozmasowując obolałe ramię.
- Myślałem...
- Ja też myślałem. Nie biorę niczego siłą, nawet jak tego chcę. A ty miałeś dość darmowych wakacji. Dla mnie możesz chować te swoje dziewictwo do końca życia. A teraz spierdalaj mi z oczu.
- Czyli co, z nami koniec? - wybąkał Kuba.
Jacek roześmiał się głośno.
- A byliśmy jacyś 'my'. Ty tylko bierzesz, a nic nie dajesz w zamian, jesteś jak pasożyt. Możesz przenocować w swoim pokoju, ale rano ma cię tu nie być.
- Mówiłeś, że to ode mnie zależy... no wiesz.
- Bo myślałem, że masz na tyle rozumu że w końcu sam się domyślisz. W życiu nie ma nic za darmo, im wcześniej to pojmiesz, tym lepiej. A teraz spadaj, koniec lekcji. Dość już straciłem na ciebie czasu.
- Okej, do rana zniknę. W każdym razie dzięki za ratunek wtedy - Kuba odwrócił się w kierunku drzwi.
- No to jeszcze jedna lekcja, na koniec. Jak myślisz, kto wtedy dał tym kolesiom cynk o was dwóch, bystrzaku?
Kuba poczuł, że robi mu się niedobrze. Miał ochotę zetrzeć Jackowi ten szyderczy uśmiech z twarzy, ale wiedział, że raczej wiele nie ugra. Po prostu wyszedł.
W pokoju od razu zaczął się pakować. Wolał nie spędzać tej nocy tutaj, zdawał sobie sprawę, że Jacek może zmienić zdanie, a wtedy jego dupa mogłaby znaleźć się w... a raczej coś mogłoby się znaleźć w jego dupie. Odpuścił sobie szukanie noclegu, był sezon, do tego kasy zostało mu tylko na bilet. Przenocował na dworcu, wolał zaczekać na bezpośredni pociąg. Prawie nie spał, bojąc się żeby ktoś go nie skroił.
Rano kupił burgera i czekał aż przyjedzie pociąg. Poukładał sobie w głowie to, na czym aktualnie stoi: chłopak, którego kochał dał mu kosza, jego potencjalny następca spierdolił w obliczu pierwszego zagrożenia, a koleś, którego uważał za 'bratnią duszę' o mało nie zgwałcił i okazał się największym kutasem, jakiego spotkał do tej pory.
Kuba spojrzał w niebo i powiedział z wyrzutem:
- Ty, tam na górze, dobrze się bawisz moim kosztem, co? Jedna udana rzecz w moim pieprzonym życiu, czy ja naprawdę wymagam tak wiele?
Tylko, że akurat wtedy zapchał się bułą, więc mówił trochę niewyraźnie i bardzo możliwe, że 'ten na górze' nie potraktował go całkiem serio.

------------- C.D.N -----------------
ps.
Naprawdę przepraszam za taką obsuwę...
Po prostu druga część przepadła mi wraz z awarią dysku. A pisanie tego samego od nowa tak z pamięci to średnia przyjemność.
Później dotarło do mnie, że sposób, w jaki chcę rozwinąć tą historię jest mało przekonujący i zdecydowałem, że pozmieniam trochę wydarzenia.
W międzyczasie przyszła wiosna i nie miałem jakoś ochoty na pisanie.
No i tak zeszły trzy miechy.
Ale przynajmniej ta część jest długa, chociaż podobno rozmiar... wiadomo
Sorka też, że tak mało 'akcji’, ale nie o tym chciałem tutaj pisać, zresztą nie bardzo umiem opisywać erotykę.
Oki to tyle, przyjemnej lektury


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 19:31, 19 Maj 2011    Temat postu:

Kuba był świadom, że przez niego Filip nieco wzbogacił swoje słownictwo... Bezcenne. Kocham takie teksty. A ogólnie - rewelacja.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bodziu385
Adept



Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PZ

PostWysłany: Czw 21:11, 19 Maj 2011    Temat postu:

Cieszę się, że pojawił się ciąg dalszy i mam nadzieję, że wiosenna aura pozwoli Tobie na kontynuację.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez bodziu385 dnia Czw 21:12, 19 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 6:25, 20 Maj 2011    Temat postu:

"Tylko że akurat wtedy zapchał się bułą, więc mówił trochę niewyraźnie i bardzo możliwe, że 'ten na górze' nie potraktował go całkiem serio."
Dzięki, że potraktowałeś nas całkiem serio i po długim oczekiwaniu jest kolejny odcinek odpowiedniej długości i świetnej jakości. Akurat w tym opowiadaniu najbardziej satysfakcjonuje mnie opis wzajemnych relacji między Kubą i Filipem, czyli temat generalnie przez wszystkich pomijany, w Twoim opowiadaniu rewelacyjne oddana rzeczywistość takich relacji. Powtórzę za Homowym - ogólnie rewelacja, od siebie dorzucę, że kilka drobnych błędów jednak znalazłem (nie byłbym sobą, gdybym się nie przyczepił do czegoś).

Pozdrawiam i cierpliwie czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:04, 20 Maj 2011    Temat postu:

super opowiadanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kris59
Adept



Dołączył: 23 Lis 2009
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:49, 23 Maj 2011    Temat postu:

Fajne opowiadanie. Czekam na kolejną część. Jak czytałem końcówkę tej części to sobie już dalszy ciąg wyobrażam. Więc zaskocz nas;)


Kiedy dalsza część? (15.06.2011)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rh+
Dyskutant



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

PostWysłany: Nie 15:46, 19 Cze 2011    Temat postu:

Właśnie przeczytałem całość i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bodziu385
Adept



Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PZ

PostWysłany: Nie 23:52, 19 Cze 2011    Temat postu:

To sobie chyba poczekamy ponieważ PatrykX osiadł na laurach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
andzia313
Adept



Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: RnS

PostWysłany: Wto 16:50, 27 Wrz 2011    Temat postu:

No faktycznie, przydała by się część dalsza bo opowiadanie ciekawe...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PatrykX
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Wto 20:53, 04 Paź 2011    Temat postu:

W ten weekend wstawiawię ostatnią część. Sorry za obsuwę (kurde tym razem chyba przesadziłem, to już pół roku prawie...). Ale jakbym pisał regularnie to chyba bym nie był sobą.
Pozdro i sorry jeszcze raz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PatrykX
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Nie 21:44, 09 Paź 2011    Temat postu:

Oki w końcu udało mi się spłodzić ostatnią część.
Miłej lektury



Grubo po południu Kuba w końcu dojechał do domu. Był zmęczony i głodny jak pies. Cisnął plecak w kąt i zszedł na dół.
- Gdzie reszta rodzinki? - rzucił na widok siostry samotnie krzątającej się po kuchni.
- Matka z Filipem są u ciotki.
- A ojciec?
- Jakiś wyjazd służbowy. Wróci za parę dni.
- Znowu? - Kuba uświadomił sobie, że nie pamięta nawet, który to już raz w tym roku.
- Mnie nie pytaj. Jesteś głodny?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. A co jest?
- A co ma być? Obiadu nie zostawialiśmy, bo nie dzwoniłeś, jak chcesz jeść to sobie zrób - Anita wykrzywiła twarz w perfidnym uśmieszku.
- Nie dam rady. Weź zrób mi, chociaż jakąś kanapkę.
- Znaj moje serce - siostra zaczęła kroić chleb. - Ale dziś wieczorem zostajesz z Filipem. Matka ma na nockę a ja wychodzę.
- I tak się nigdzie nie wybierałem.
- Oskar cię szukał parę godzin temu. Podobno nie mógł się dodzwonić.
Kuba tylko skinął głową. Specjalnie wyłączył telefon, żeby nie musieć się tłumaczyć koledze gdzie był i czemu wrócił tak wcześnie. Postanowił, że zadzwoni do niego wieczorem.

- Coś nie masz szczęścia do facetów - westchnął Oskar.
Leżeli obok siebie zapychając się chipsami. W telewizji leciał właśnie Shrek, ale głównie po to żeby zająć czymś Filipa i odciągnąć jego uwagę od ich rozmowy. Mały od powrotu Kuby nie odstępował go na krok, jakby nie widział go przynajmniej od paru miesięcy. Co do Oskara, Kuba nie wymyślił żadnej wystarczającej historyjki, więc opowiedział prawdę, trochę ją tylko podkoloryzował.
- Dlatego chyba na razie sobie odpuszczę.
- Słusznie. Dziewczyny są chyba mniej skomplikowane i problematyczne.
- Nie o to mi chodzi. Nie mam zamiaru przerzucać się z jednego na drugie. Ale koniec z szukaniem na siłę. Więcej z tym problemów, niż to warte.
- Jak chcesz. Twoja sprawa.
- No właśnie, moja. Chciałem usunąć moje konto z fellow, ale się okazało, że ktoś zmienił hasło - Kuba spojrzał znacząco na Oskara.
- Sorry. Ale tak właśnie myślałem, że będziesz chciał to zrobić. No i Grzesiek się odezwał. Zostawił kupę wiadomości... Rozmawiałem z nim na gg i...
- Mam to gdzieś. Skasuj profil i więcej z nim nie gadaj. Albo jak chcesz to gadaj, ale nie o mnie, okej?
- Niech będzie. Ale myślę, że popełniasz błąd. Jemu naprawdę na tobie zależy. Wie, że zachował się jak tchórz, ale...
- Ale co? Wiesz co sobie ostatnio uświadomiłem? Że może on i Jacek byli w jakiejś zmowie czy coś.
- Sam nie wiesz, co gadasz. Jakby tak było, to by nie uciekł. Naprawdę sporo z nim gadałem i tak sobie myślę, że on cię chyba kocha...
Kuba wybuchnął głośnym śmiechem.
- To niech sobie kocha. Jego prawo. Ja mam go w dupie. I też nic na to nie poradzę. Nic nie poradzę na to, że jedyna sytuacja, w jakiej sobie potrafię go wyobrazić, to jak odwraca się ode mnie i ucieka.

Tydzień później Kuba z Oskarem siedzieli w cieniu na jednej z parkowych ławek. Obaj zajadali się kupionymi w pobliskim sklepie lodami.
Kuba kątem oka zerkał, co chwilę na kolegę obok, przyglądając się, jak tamten pochłania swoją porcję. Gdy tylko słodkość na patyku została ogołocona z czekolady Oskar z wystudiowanym wyrazem twarzy zapakował całość do ust i kontynuował degustację ruchem posuwisto zwrotnym, co chwila oblizując językiem to, co spłynęło niżej. Kuba przełknął ślinę i poczuł jak zawartość jego spodenek budzi się do życia. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by domyślić się, co mu akurat chodziło po głowie. Tymczasem Oskar, jakby nigdy nic kontynuował posiłek w sposób, który przyprawiał jego kolegę o szybsze bicie serca i nie tylko. Kuba uświadomił sobie, że chyba już wie, dlaczego "robienie loda" nazywa się zwyczajowo akurat tak a nie inaczej. W końcu Oskar wyczuł na sobie wzrok kolegi:
- No i co się tak gapisz? - rzucił ze śmiechem, nawet na niego nie patrząc.
- Ja? Nie ... nic... tak sobie- Kuba zdał sobie sprawę, że jego porcja właśnie spływa mu białymi kroplami aż po nadgarstku. Pospiesznie przełożył swojego loda do drugiej ręki i zastanawiał się, w co wytrzeć prawą dłoń.
- Serio, musisz coś podupczyć. To już się robi niezdrowe - skrzywił się Oskar.
- Nie rozumiem...
- Taak jasne - Oskar spojrzał wymownie na jego spodenki. - Maszt już masz postawiony, widzę, tylko flagę wieszać. To, jakie dziś święto mamy?
Kuba, zmieszany, podciągnął nogi pod samą brodę.
- Siedemnaście lat i trzysta pięćdziesiąt dni w celibacie. - odpowiedział, niezrażony uszczypliwością kolegi. - Raczej nie ma powodów do świętowania.
- Może gdybyś był mniej wybredny to do tej pory...
- Przestań - przerwał mu Kuba. - Gadaliśmy już o tym... poza tym, co ja na to poradzę, że tak ciężko znaleźć kogoś, kto by mógł... no wiesz, dorównać tobie.
Oskar głęboko westchnął:
- Uznam to za komplement, chyba.
- Sorry naprawdę. Nie powinienem tego mówić. Wiem jak głupio się przez to czujesz.
- To nie tak. Po prostu dziwnie...
- Oki skończmy już tą gadkę, bo robi się trochę schyłkowo - przerwał mu Kuba, wycierając lepiącą się rękę o oparcie ławeczki. Resztę loda wyrzucił do śmietnika, bo prawdę mówiąc trochę już go mdliło. To był już któryś z kolei. A wszystko przez żar lejący się z nieba.
- Może wyskoczymy jutro za miasto nad zalew? - Oskar z zadowoleniem zmienił temat.
- W sumie niegłupi pomysł. Ja, ty i kto jeszcze?
Kolejnych kilka chwil zajęło im debatowanie nad tym, kto mógłby się z nimi zabrać. Wyszło jednak na to, że ci, których chcieliby wziąć ze sobą, byli gdzieś na wakacjach albo akurat mieli jakieś inne plany. Oskar zrezygnowany schował komórkę do kieszeni.
- Kij im w odbyt. Wybierzemy się we dwóch.
- No nie wiem czy to dobry pomysł, tylko ty i ja, i moje szalejące hormony - Kuba uśmiechnął się szyderczo, a po chwili dorzucił. - Możemy zgarnąć Filipa, jako przyzwoitkę.
- Sam miałem to zaproponować. Ale wiesz tam jest duuużo wody, a znając jego awersję...
- Nie, spoko. Ostatnio jest jakby lepiej.
- Urósł trochę?
- No przecież widzisz go prawie codziennie.
- I dlatego nie zauważam, czy się zmienia. No, więc?
Kuba tylko się skrzywił.
- Mój wacek przez ostatni rok urósł więcej niż on.
- Ma jeszcze czas - odpowiedział Oskar, chociaż wyraźnie nie był o tym przekonany. - Chodź, skoczymy na bilard do "ósemki". Gacie mi się do dupy kleją z tego upału, a tam mają przynajmniej klimę. I całkiem przystojnego barmana.

Następnego dnia po śniadaniu załadowali się we trójkę do opla Oskara i ruszyli nad zalew. Po ponadgodzinnej jeździe byli na miejscu. Ludzi sporo, ale nie aż tak jak się spodziewali. Bez problemu znaleźli miejsce na obrzeżach niedużej plaży. Potem nagarnęli piachu na gromadę, żeby młody mógł zająć się tym, co lubił najbardziej, czyli budowaniem. Filip oczywiście sam nie miał zamiaru zbliżać się do wody, więc Kuba zajął się nawilżaniem sterty piachu tak, żeby dało się coś z niej ulepić. Czuł się jak kretyn ganiając po wodę z plastikowym, zielonym wiaderkiem.
- To, jaki jest plan? - zapytał, kiedy razem z Oskarem leżeli na ręcznikach, po pierwszej kąpieli.
- Czy ja wiem? Namierzamy jakąś parkę i podbijamy, ja do niej a ty do niego.
- Genialne - odpowiedział Kuba z przekąsem.
- No to nie wiem. Ja na razie mam zamiar leżeć plackiem i się opalać.
- O kurde, miałem Filipa nasmarować.
- Zrobiłem to jak byłeś w wodzie, bo wiedziałem, że zapomnisz. Łap - Oskar rzucił mu butelkę kremu z filtrem. - Została jeszcze połowa, nos sobie posmaruj, powinno starczyć.
- Ha - ha, bardzo śmieszne.
- Ja się wcale nie śmieję. Tylko potem nie przylatuj z płaczem, że wyglądasz jak bałwanek.
- No to, co mam zrobić? Nie moja wina, że skurczybyk tak wystaje.
- Może kup sobie czapeczkę z dłuższym daszkiem? - Oskar jak zwykle nie mógł sobie darować.
- Nasmarujesz mi plecy? - zagaił Kuba po chwili.
- Chyba kurwa jaja sobie robisz?! Tak przy ludziach?
- Rozejrzyj się. Dookoła same dorosłe rodzinki z dzieciakami, czego się tu wstydzić?
- W sumie racja.
Kuba z zadowoleniem zamknął oczy. Po chwili poczuł jak tamten siada mu okrakiem na tyłku, a jego ręce wcierają mu krem w plecy. Trwało to raczej dłużej niż było potrzebne i był w duchu wdzięczny koledze za tą dawkę niewinnych pieszczot.
- Okej, twoja kolej.
- Ekhem. A... możesz chwilę zaczekać? - Kuba leżał brzuchem do dołu i raczej póki, co nie zamierzał zmieniać pozycji.
- No nieee... - Oskar od razu domyślił się, w czym problem. - Nie możesz trochę nad nim zapanować?
- Sorry, ale on żyje tak jakby własnym życiem. Czekaj moment, zaraz cię natrę.
- Obejdzie się. Jeszcze mi brakuje żebyś mnie dźgał w tyłek swoim sterczącym fajfusem. Filip, kolego, zlituj się zastąp tego swojego brata idiotę, bo ja już sił nie mam!
Młody niechętnie oderwał się od swojego placu budowy, ale posłusznie wziął butelkę, wycisnął na plecy Oskara solidną porcję kremu i zaczął rozcierać. Kuba zdał sobie sprawę, że pierwszy raz zazdrości czegoś młodszemu bratu.

Kuba wracał z kolejnym wiaderkiem wody. Siedzieli już nad zalewem od prawie trzech godzin i budowla Filipa nabrała realnych kształtów. Coś, co wcześniej było kupą piachu teraz stanowiło wspaniały zamek z licznymi wieżyczkami i basztami. Młody zadbał nawet o zaznaczenie faktury cegieł, a teraz zajęty był budową muru okalającego całość. I miał towarzystwo.
Na oko dziesięcioletnia dziewczynka siedziała tuż obok i próbowała chyba się z nim dogadać.
Kuba postawił napełnione naczynie obok młodszego brata i wrócił na swoje miejsce na kocu. Po chwili mała podeszła do niego i zapytała:
- To twój brat?
- Tak.
- Czy on nie mówi?
- Czasem, ale raczej niewiele. Jest raczej... cichy.
- Chyba się z nim pobawię. Mogę?
- Jasne, czemu nie. Śmiało, on nie gryzie.
Kuba przewrócił się na brzuch i obserwował jak to się dalej potoczy. Po chwili poczuł krople wody na plecach.
- Chyba się niedługo będziemy zbierać, jak myślisz? - Oskar stał nad nim, wycierając się ręcznikiem.
- Czekaj - Kuba skinął w kierunku brata i jego nowej koleżanki. - Filip chyba znalazł wielbicielkę swojego talentu.
Po chwili kolega położył się obok i teraz obserwowali we dwóch. Mała szybko zdała sobie sprawę, że nie ma zdolności Filipa i posłusznie ograniczyła się do nagarniania piachu, który tamten przekształcał w budowlę. Trajkotała przy tym jak najęta, ale bynajmniej nie zrażała się brakiem odpowiedzi ze strony chłopaka.
- Zupełnie jak u moich starych - skwitował szeptem Oskar. - Matka gada a ojciec udaje, że słucha.
- Myślałem, że zwróci na nią większą uwagę.
- Ogarnij się, człowieku. Przecież oni mają po dziesięć lat - kolega spojrzał na niego z politowaniem.
- Filip ma dwanaście.
- Też mi różnica. Tym bardziej w jego wypadku. Chyba nie sądziłeś, że...
- Po prostu nie zniósłbym myśli, że jest taki jak ja - przerwał mu Kuba.
Oskar spojrzał na niego uważnie. Tym razem wyraz jego twarzy wyrażał raczej rozdrażnienie.
- Mój ty biedaku. Ale ty jesteś nieszczęśliwy, okazałeś się gejem, normalnie koniec świata. Niektórzy mają sto razy gorzej, nawet nie musisz daleko szukać - Oskar spojrzał wymownie w kierunku Filipa.
- No wiem, tylko pomyślałem...
- Jak zwykle o sobie. Założę się, że Filip wszystko by oddał i jeszcze sporo dorzucił za to żeby jego jedynym problemem była inna orientacja i nieodwzajemnione uczucia. Ciebie w końcu ktoś pokocha a jedyne, na co on może liczyć od obcych, to litość i może trochę współczucia.
- Wiem, masz rację. Przepraszam.
Oskar po chwili się uspokoił i znów leżeli obok siebie obserwując dwójkę młodych. Tymczasem delikatna symbioza pomiędzy budowniczymi zdawała się psuć. Dziewczynka miała chyba dość roli podrzędnego nagarniacza materiału i najwyraźniej zapragnęła mieć większy wpływ na wygląd budowli:
- Nie, nie tutaj. Nie pasuje!
Filip zajmował się właśnie formowaniem bramy i najwyraźniej, zdaniem dziewczynki, wybrał zły kierunek jej umiejscowienia. Nie zwracał jednak najmniejszej uwagi na jej protesty. A gdy tamta posunęła się do jawnego sabotażu, niszcząc ukończone wejście, po prostu zaczynał budować je od nowa.
- Ciekawe ile młodemu starczy cierpliwości - uśmiechnął się Oskar.
- Sam nie wiem. Ale Filip jest jak definicja spokoju.
Tymczasem dziewczynka widząc, że jej protesty nie odnoszą skutku, kopnęła z furią stojące obok wiaderko z wodą tak, że wywracając się zmoczyło chłopakowi całe spodenki. Filip w końcu rozgniewany podniósł głowę i spojrzał prosto na nią:
- Aha. Chyba w końcu zwróciła jego uwagę - skomentował Oskar.
Mała też to zauważyła i przez chwilę jej twarz rozjaśniał uśmiech triumfu.
Filip tymczasem nabrał garść świeżego błocka, które uformowało się pod wpływem rozlanej przed chwilą wody. Wziął szybki zamach i pecyna lepkiej mazi pomknęła w kierunku młodej sabotażystki, po czym z głośnym plaśnięciem rozprysła się na środku jej czoła.
- Słyszałeś ten plask? - zaśmiał się Kuba.
Młoda otrząsnęła się po niespodziewanym trafieniu. Zrobiła szybki zwrot w tył i z głośnym "Łaaaa!" pobiegła w kierunku swoich rodziców.
Oskar klepnął Kubę w plecy.
- Bierz Filipa i jego gadżety, ja zgarnę koc i resztę. Na nas już chyba czas i pora.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PatrykX
Dyskutant



Dołączył: 31 Lip 2010
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Nie 21:45, 09 Paź 2011    Temat postu:

Minęło kilka dni, koniec wakacji zbliżał się coraz większymi krokami. Podobnie jak osiemnastka Kuby.
- I co, zdecydowałeś się gdzie w końcu zrobisz imprezę? - zapytał Oskar.
Znowu padał deszcz, więc póki, co siedzieli u Kuby i grali na plejaku.
- Gadałem z siostrą i ze starymi i pomyślałem, że zrobię w domu. Zresztą nie spodziewam się tłumów, więc raczej nie ma sensu wynajmować jakiejś dużej sali. Starzy zatrzymają się u ciotki. No i do tego zaoszczędzoną kasę będę mógł zatrzymać dla siebie.
- Domówki mają swój urok. - uśmiechnął się Oskar, po chwili dodał - Co byś chciał na prezent? Jakoś nie mam pomysłu, a nie chciałbym kupować w ciemno...
- Mam pewien pomysł. I nie będzie cię kosztowało ani grosza.
Oskar oczywiście od razu się domyślił, o co może chodzić Kubie:
- Oprócz tego, perwersie...
- Hej, skąd wiesz, o czym myślę! A tak na poważnie mówiłem serio. Przyda mi się pomoc, żeby wszystko przygotować a potem ogarnąć chatę następnego dnia.
- I tak bym ci pomógł.
- Wiem. Dlatego ustalamy, że mi pomożesz i będziemy kwita.

Filip najwidoczniej dobrze się bawił, z początku czuł się nieswojo w otoczeniu tylu obcych a teraz skakał w rytm muzyki, otoczony przez bandę podpitych dziewczyn. Kuba przy pierwszej okazji odciągnął brata na bok i zaniepokojony kazał mu chuchać. Ale jedyne, co wyczuł to słodkawy zapach czekolady i rzeczowe stwierdzenie brata:
- Gupi.
Oskar wszedł do kuchni. Kuba zajmował się właśnie uzupełnianiem piwa w lodówce. Nie spieszyło mu się.
- Hej, co tak się zabunkrowałeś? - rzucił kolega.
- Muszę chwilę odpocząć. Poza tym leją działy w takim tempie... chyba zadzwonię po starych, żeby wcześniej wpadli z tym tortem, bo nie będzie, komu go jeść.
- Słuchaj, jest taka sprawa... Wiem, że miałem nie kupować ci prezentu. No i nic nie kupiłem, ale tak jakby...
- Chyba nie zamówiłeś występu chipendalesów, ani nic w tym stylu?
- Nie, nie. Po prostu chodź ze mną na zewnątrz.
- Ktoś musi pilnować dziewczyn, żeby nie upoiły niczym Filipa. Starzy by mi nogi z dupy...
- Przez pięć minut nic się nie stanie. No chodź - Oskar wyciągnął go na zewnątrz.
Wyszli na chodnik przed dom.
- W co ty mnie wkręcasz?
- W nic. Czeka przy samochodzie. O tam. - Oskar wskazał stojące w cieniu auto i opartą o nie postać. Po kształtach Kuba poznał, że to musi być mężczyzna.
- Wynająłeś mi męską dziwkę?
- Co? Nie, pogięło cię!? No idź - Kolega popchnął go lekko w plecy.
Kuba zrobił kilkanaście kroków. Gdy był dość blisko, rozpoznał rysy chłopaka. Szybko się odwrócił i biegiem wrócił do Oskara.
- Kurwa mać, po jaką cholerę go tutaj ściągnąłeś?
- Bo wiedziałem że robię dobrze.
- Nie będę z nim gadał. Szczególnie dzisiaj.
- No właśnie dzisiaj jest najlepsza okazja. Masz dobry humor i trochę w czubie to pomyślałem, że łatwiej się przełamiesz.
- Jakoś dziwnie przypomina mi to sytuację sprzed dwóch lat. Wtedy nie skończyło się to najlepiej.
- Nie musisz go tak od razu całować, a poza tym to nie dziewczyna - Oskar ledwo opanował śmiech. - Po prostu z nim porozmawiaj, daj mu szansę.
Kuba zastanawiał się przez chwilę. Potem westchnął i ruszył w kierunku czekającego Grześka.

- Wstawaj panie pełnoletni. Już prawie południe!
- Ja pierdzielę, już? - Kuba podniósł się i zdał sobie sprawę, że ma na sobie komplet ubrań.
- Obejrzałem sobie chatę. Zniszczeń brak, a sprzątanie nie powinno nam zająć za długo. - kontynuował Oskar.
- Czekaj moment, wezmę prysznic.
- Uważaj tylko na pawia. Ktoś nie trafił w kibel. A jak tam twoja głowa, nie boli?
- Głowa nie, za to dupa jak najbardziej.
- Do tego się pomału przyzwyczajaj. - Oskar parsknął śmiechem. - Tak w ogóle to myślałem, że wrócisz z Grześkiem wczoraj.
- I niby powiem wszystkim, że kto to? Mój zaginiony kuzyn?
- Mogłeś coś wymyślić.
- Może i tak, ale on wolał sobie odpuścić. Umówiliśmy się na przyszły tydzień. Okej, poszukaj czy ocalało jakieś piwo albo coś. Przydałoby się lepiej funkcjonować. I bierzmy się do roboty.
Ogarnianie bajzlu zajęło im ponad dwie godziny. Kuba właśnie wynosił ostatnie worki ze śmieciami, kiedy usłyszał siostrę.
- Widziałeś może Filipa?
- Co? Przecież był z wami u ciotki.
- Nie ma go. Szukaliśmy wszędzie i pomyślałam, że wrócił tutaj na piechotę.
- Stało się coś? Nigdy wcześniej nie odchodził sam.
- Starzy się pocięli a on wszystko słyszał. Myśleliśmy, że nic nie rozumie, ale najwyraźniej...
- Co niby miał zrozumieć?!
- Nieważne. Trzeba go szybko znaleźć.
- Dobra, ty się rozejrzyj tutaj, ja z Oskarem przeczeszemy park, mógł pójść tam. Oskar!

Pół godziny później znaleźli młodego niedaleko miejsca, gdzie zwykle przesiadywali. Gdy tylko ich zobaczył, rzucił się Kubie na szyję, ale za nic nie chciał z nimi wrócić do domu. Nic też nie mówił i cały czas ciekły mu z oczu łzy.
- Anita powiesz mi do cholery, co się tam stało? Znalazłem Filipa, ale on nie chce wracać do domu! - Kuba postanowił zadzwonić do siostry i dowiedzieć się, o co chodzi.
- Już ci mówiłam. Starzy się pokłócili.
- O co?!
- O te wszystkie ojca delegacje i wyjazdy. Ostatnio prawie go nie ma w domu, sam widziałeś.
- Podejrzewałem, że stary znalazł sobie jakąś na boku. Mam rację?
- Nie Kuba. Nasz stary to tchórz. Sam się przyznał, jak go matka z ciotką przycisnęły do muru. Ja też dorzuciłam swoje, w każdym razie powiedział, a raczej wykrzyczał, że to przez Filipa.
- Jak to?
- Powiedział, że Filip to dowód jego osobistej porażki. Że nie może na niego patrzeć.
Kuba chciał zaprzeczyć. Że to nie może być prawda, ale wtedy to do niego dotarło. Ojciec prawie nigdy nie przebywał z Filipem sam na sam. Nigdy nigdzie go nie zabierał. Tylko czasem podwoził do szkoły i to jedynie wtedy, gdy już naprawdę nie było, komu. Wtedy też przypomniał sobie jak sam się kiedyś wstydził swojego brata. Jak on się musiał wtedy czuć?
- Kuba jesteś tam? - usłyszał w słuchawce głos siostry.
- Jestem. Rodzice są dalej u Heleny?
- Chyba są. Mam do nich zadzwonić?
- Tak. Powiedz, że znalazłem Filipa, ale nie mów gdzie. Sam im powiem. Niech tam na mnie zaczekają, zaraz będę u ciotki.
Kuba schował telefon do kieszeni.
- Popilnujesz młodego przez jakieś pół godziny, albo trochę dłużej? - zwrócił się do Oskara.
- No jasne. Ale powiesz, co się stało?
- Jak wrócę to ci wszystko opowiem.
- Kuba nie rób nic głupiego! - rzucił za nim Oskar.
Kuba tylko przyspieszył kroku.
Wrócił po trzech kwadransach. Streścił Oskarowi sytuację.
- Chyba mu nie wpierdoliłeś za to? Chociaż sam nie wiem jakbym się zachował, ale...
- Nie. Tylko upewniłem się, że na razie nie wróci do domu.
- Jak?
- Przedstawiłem mu drugi powód jego osobistej porażki.
Kuba chwycił brata za rękę i poprowadził w kierunku domu. Po chwili odwrócił się do Oskara?
- Idziesz? W lodówce zostało trochę piwa, zrobimy sobie małe poprawiny. Chcę się upić zanim wróci matka i będę musiał spojrzeć jej w oczy.

Minęło kilka tygodni, potem tygodnie przeszły w miesiące i z jesieni zrobiła się zima.
Kuba odebrał brata ze szkoły. Zwykle go raczej odwozili, ale w piątki kończyli wcześniej. Po chwili obaj wsiedli do samochodu Oskara, który teraz miał auto do stałej dyspozycji, bo starzy kupili sobie nowe. Po kilku minutach byli pod domem. Filip pożegnał się z Oskarem, wyskoczył z samochodu i pobiegł w kierunku bramki.
- Wejdziesz na chwilę? - zapytał Kuba.
- Nie mogę, obiecałem Madzi, że odbiorę ją z centrum za pół godziny.
- Więc wy tak na poważnie? No wiesz, znowu razem?
- Chyba. Nie wiem. A ty, co zazdrosny?
Kuba tylko się roześmiał.
- Sorry kotku, ale to już zamierzchłe dzieje. Przegapiłeś swoją szansę.
- Normalnie wpadnę w czarną rozpacz. Ale przyjmę to chyba jak mężczyzna. Zresztą sam jestem sobie winien, gdybym go wtedy nie namówił na przyjazd...
- No właśnie. Chyba nigdy ci za tamto nie podziękowałem - Kuba spojrzał na Oskara.
- Nie musisz. Od tego są przyjaciele. Ale tak na serio. Przeszło ci już całkowicie? No wiesz ta cała miłość do mnie?
- Chciałbyś, tak do końca to nie wiem. W każdym razie już mi tak nie staje za każdym razem na twój widok.
- Za to chyba powinienem podziękować Grześkowi. Co tam u niego?
- To samo. Widzimy się raz na dwa tygodnie, jak akurat nie ma zjazdu.
- Jakieś wspólne plany na święta?
- Nie, raczej nie. Jeszcze nie jesteśmy na tym etapie. I raczej za szybko do tego nie dojdzie. Matka jeszcze się przyzwyczaja. Ale jadę do niego na Sylwka.
- A ojciec?
Kuba tylko wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Rzadko z nim gadam. Wyprowadził się od Heleny, ma jakieś mieszkanie. Daje matce pieniądze. Myślę, że jemu jest tak lepiej. Nam chyba też.
- Nie żałujesz?
- Czego?
- Nie wiem. Czegokolwiek.
- Coś by się znalazło, ale na to raczej nic nie poradzę. Żałuję, że ojciec nie kocha Filipa tak jak on na to zasługuje. I że matka nadal za nim tęskni, mimo że on na to nie zasłużył. Ale to są ich uczucia i oni mają do tego prawo. Zdaje się, że ty już to pojąłeś dawno temu. Dlatego się wtedy ode mnie nie odwróciłeś. Za to też ci nie podziękowałem...
- A tego nie żałujesz? No wiesz, że ja i ty... - Oskar spojrzał mu prosto w oczy.
- Kiedyś tak, ale teraz już chyba nie. Lepszy z Ciebie przyjaciel niż kochanek.
- Hej! Tego wiedzieć nie możesz, a Madzia nigdy nie narzekała! - Oskar udał oburzenie.
- I pewnie już się nie dowiem. Ale chyba jakoś przeżyję. Oki spadam, muszę Filipowi zrobić coś do żarcia, zresztą ty też się chyba gdzieś spieszysz.
- Kocha to poczeka.
- Ale jak będzie czekać za długo, to ty się wieczorem możesz nie doczekać na to, żeby się z tobą pokochała. Oki, widzimy się jutro?
- Pewnie, że tak. Trzymaj się, przyjacielu.
- Ty też przyjacielu...
Kuba wysiadł i jeszcze przez chwilę obserwował odjeżdżający samochód. Gdy zniknął za zakrętem otworzył bramkę i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili coś mu przyszło do głowy. Zdjął kaptur i odchylił głowę do tyłu, patrząc w niebo. Tyle, że właśnie padał śnieg i zyskał tylko to, że naleciało mu do oczu i otwartej buzi.
Uznał, że podziękuje przy innej okazji.


------- KONIEC -------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 22:46, 09 Paź 2011    Temat postu:

To było, jest i było jedno z takich opowiadań które można czytać i czytać, i tak w nieskończoność. Czy to na prawdę musi być koniec ?? Brak słów by opisać jak dobre jest to opowiadanie; to jak przedstawiłeś losy Kuby i jego brata oraz Oskara jest tak realistyczne jakby się patrzyło na sąsiadów, kolegów z podwórka. Wielkie dzięki autorze za dokończenie historii Kuby i jego bliskich. Szkoda tylko, że postanowiłeś pożegnać się już z nimi. ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;( ;-( ;-( ;-( ;-(

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 11:09, 10 Paź 2011    Temat postu:

Patryk pierwsza część opowiadania mną naprawdę wstrząsnęła, głównie poprzez opis relacji Kuby z Filipem to było naprawdę mistrzowskie, w kolejnych odcinkach czułem pewien niedosyt, ale w ostatnim znowu mocno zaakcentowałeś tą relację i to znowu była wirtuozeria. Oceniając całościowo, świetne opowiadanie, kolejne, które ciężko będzie innym przebić jakością. Pojawiają się na tym forum nowe opowiadania lepsze i gorsze, jednak generalnie niedopracowane w formie i treści, pomysły banalne, niektóre wręcz dziecinne, lakoniczne, przekoloryzowane i przesłodzone. Twoje opowiadania są inne, pomysł świetne, a relacje postaci opisane w sposób niebanalny i co dla mnie w tych opowiadaniach najlepsze, nie wkładasz w usta bohaterów ckliwych i cukierkowych dialogów jak to się wzajemnie kochają. Relacje i uczucia opisujesz naprawdę mistrzowsko. Czytając takie opowiadania zawsze czuję niedosyt, niedosyt wynikający z tego, że właśnie skończył się odcinek, że skończyło się opowiadanie, a ja chciałbym jeszcze. W związku z tym wyrażę swoje życzenie "Patryk bierz się za kolejne opowiadanie", przynajmniej w części zaspokoisz mój niedosyt na świetne opowiadanie.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez pisarek666 dnia Sob 18:22, 24 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 18:15, 17 Paź 2011    Temat postu:

Długa była przerwa i aby zrozumieć sens ostatniej części musiałem, źle brzmi, chciałem, przeczytać całość.
Naprawdę cieszę się, że dokończyłeś to opowiadanie. Długo to trwało, ale na dobry tekst można czekać.

Może dasz się namówić przez kogoś do napisania jeszcze czegoś?
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin