Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Blondyn na krańcu świata - cykl opowiadań
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Czw 21:46, 10 Maj 2012    Temat postu: Blondyn na krańcu świata - cykl opowiadań

Odbyły się tu małe zmiany, które wykosiły moje opowiadanko. Na wszelki wypadek zamieszczam jeszcze raz moje pierwsze ehem dzieło enjoy

Blondyn na krańcu świata

Mknąłem przez rażoną słońcem krainę. Otaczała mnie sawanna, która na horyzoncie zmieniała się w pustynię. Minęło wiele godzin od ostatniego postoju. Jeep mruczał z tą samą monotonią. Dla niego nie było różnicy po czym, kiedy i jak długo. Ja już miałem dość, koszula kleiła mi się do ciała. Czułem, że jajka mi się gotują, a tyłek zaczyna skwierczeć. Jeszcze trochę - pomyślałem i spojrzałem z nadzieję na chylącą się ku zachodowi pomarańczową kulę. Nagle po mojej prawej stronie zobaczyłem smugę dumy... hmm czyżby ludzie. Mimo że był to kawałek od traktu, stwierdziłem, że zaryzykuję, samotne noce w taki miejscu to żadna przyjemność. Coraz wyraźniejszy stawał się obraz jakiejś małej wioski. Okrągłe niewysokie lepianki wśród kilku niewielkich akacji, na środku skromne ognisko, na którym leżało chyba jakieś jedzenie. Warkot silnika przyciągnął uwagę krzątających się tubylców, oczywiście nie padli na kolana i nie zaczęli krzyczeć, że oto potwór z podziemi! Te czasy minęły, zamiast tego patrzyli spokojnie z uwagą, jak wysiadam. Podszedłem do nich, skinąłem głową i z uśmiechem zacząłem mieszaniną gestów i rodzinnego języka tłumaczyć, że chciałbym skorzystać z ich gościnności i tu przenocować. Wysoki dość barczysty chłopak wyszczerzył białe zęby, które jak zwykle świetnie kontrastowały z mahoniową skórą i powiedział do mnie, „Nie ma problemu” Byłem w lekkim szoku, bo powiedział to w moim ojczystym języku, widząc moje pytanie na twarzy, dodał „misjonarze” No i wszystko jasne najazd białych głosicieli słowa mieli już za sobą, a przy okazji liznęli języka. Pozostali dwaj mężczyźni również się uśmiechali pełnym garniturem, dopiero teraz zauważyłem, że nikogo więcej tu nie ma. Trzech gości smukłych o lekko zarysowanych mięśniach, wysocy na szyjach ozdoby z kolorowych nici i koralików, czarne włosy przyprószone czerwonym pyłem, do tego sznurkowa spódniczka tak wyglądali moi gospodarze na tę noc.
- Eol – powiedział najwyższy, podając mi dłoń.
- Daniel.
- Pozostali to Teo i Adah, chodź, dołącz do nas, jest to specjalna noc, na niebie będzie pierwsza pełnia odkąd wyruszyliśmy z naszej rodzinnej wioski na trakt ducha.
- ... trakt ducha?
- Tak to nasz rytuał dojrzewania, tej nocy staniemy się mężczyznami.
No zapowiadało się ciekawie tańce, skok przez ognisko może plemienny tatuaż.
- Pewnie jesteś głodny, zaraz będzie pampfa.
Znałem to danie mączny placek z przyprawami i korzonkami, specjalność tego zakątka świata.
Powietrze zrobiło się przyjemniejsze. Na niebie pomarańczową łunę skutecznie rwał nocny granat. Usiadłem przy ognisku, ściągnąłem czapkę i przejechałem dłonią po uklepanych lekko falowanych blond włosach, strzepnąłem rozpięta koszulę i chwyciłem za kawałek placka. W trakcie rozmowy zauważyłem, że podczas kucania przy ogniu spod sznurkowych opasek zwisają im potężne czarne kutasy tuż za nimi prawie równie długie jaja, poczułem dreszcz podniecenia na plecach, co za widok – zamruczałem w myślach. Mój wzrok przechwycił najniższy z nich, miał chyba najfajniejsze ciałko z wyraźnie zarysowanymi mięśniami brzucha i ładną klatką, małe bicepsy zdobiły jego długie ręce. Czarne wielkie oczy przyglądały mi się uważnie, zdawał się kierować wzrok na moją ścieżkę z włosków od pępka w dół. Cóż musiała to być jakaś nowość, ponieważ oni byli zupełnie gładcy. Jak się okazało Adah, jako jedyny z nich nie widział białego człowieka i wyglądał na zafascynowanego moją odmiennością. Po posiłku Teo i Eol poszli odpocząć przed rytuałem, Adah został i przysunął się bliżej mnie, kucając, skrzyżował ręce na kolanach i kontynuował przegląd mojej inności, nie przeszkadzało mi to. Po chwili podniósł dłoń i zatrzymał palec centymetr od mojego ramienia, spojrzał uważnie czy się cofnę, nie drgnąłem. Patrzyłem na niego z lekkim uśmiechu, odwzajemnił go i po chwili palec mnie dotknął, po czym go cofnął, marszcząc czoło. Po chwili delikatnie położył całą dłoń na moim ramieniu, przesunął po nim wzdłuż. Robił to tak delikatnie i dziwnie, że ponownie powrócił dreszcz. Przesunął dłoń na mój brzuch i zaczął przeplatać włoski między palcami, jeździł dłonią w dół i w górę. Po chwili jego dłoń spoczęła na moich włosach, mierzwił je, uśmiechając się przy tym, jakby głaskał kota. Podobało mu się to, mnie również, z tym że po mnie było to widać inaczej. W spodenkach wyprężył mi się pyton, wsunął się w nogawkę i odciągnął ją od ciała. Adah teraz skierował zdziwiony wzrok na to, co się zmieniło. Trochę łamanym językiem zapytał.
- Też biały? – i wskazał palcem na ruszające się spodenki.
- Możesz sprawdzić – odpowiedziałem i obdarzyłem go uśmieszkiem.
Nie myślałem, że to zrobi, ale po chwili dłoń odchylała nogawkę i jego oczom ukazał się różowy łepek, za którym ciągnęła się sieć żyłek przebijających się spod cienkiej pergaminowej skóry. Podniosłem wysoko nogawkę tak żeby mógł zobaczyć całego, moszna teraz zwisała swobodnie nad ziemią, a kutas prężył się jak dzida. Opuścił na niego ciepłe palce i zaczął badać uważnie wszystkie szczegóły, było to bardzo przyjemne. Spojrzałem w jego krocze. Sznurkowa zasłonka rozsunęła się i to, co przed chwilą wisiało, celowało prosto we mnie. Piękny prosty, sztywny i pokryty grubymi żyłami. Łepek lekko różowy świecił poświatą ogniska, A gdyby tak... pomyślałem, zagram w twoją grę i delikatnie wsunąłem dłoń pod sznurkową zasłonkę. Cofnął swoją dłoń i patrzył, co robię. Dotykałem jego czarnej, gładkiej, ciepłej moszny, przesunąłem stanowczo dłonią po spodzie jego członka, poczuł coś, czego chyba jeszcze nigdy nie czuł, wyglądał na trochę zmieszanego, ale ciekawość wzięła górę. Zacisnąłem dłoń i zacząłem powoli przesuwać nią w górę i w dół, rozchylił lekko wydatne usta. No końcu kutasa błysnęła mu szklana kropelka, wziąłem ją na palec i położyłem na języku, popatrzył zaciekawiony i również wypatrzył u mnie tę kropelkę, już miała spaść na ziemię, ale ją przechwycił, przyjrzał się uważnie i położył na języku. Po minie było widać, że nigdy nie miał czegoś podobnego w smaku w ustach. Wcześniej widywał pewnie podobne kropelki tylko na złamanych roślinach. W tym czasie bawiłem się jego włócznią, zaciskałem na niej pewniej dłoń i teraz troszkę szybciej nią ruszałem. Na twarzy malowała mu się przyjemność zmieszana z konsternacją. Nie mogłem wytrzymać tego napięcia, zapragnąłem go skosztować. Klęknąłem i pokazałem mu, aby zrobił to samo, posłusznie przyjął pozycje, a je się nachyliłem. Zbliżałem usta do jego krocza, delikatnie musnąłem językiem jego żołędzia, wyszeptał coś w swoim języku. Teraz moje wargi oplotły jego główkę i po chwili zniknęła w całości w moich ustach. Zaczął szybciej oddychać. Spojrzałem na niego, jeszcze bardziej rozchylił usta a oczy zaszły mu mgiełką. Jego kutas smakował niezwykle, pustynią, słońcem i pachniał delikatnie potem. Wbiłem go w swoje gardło, co nie było łatwe, bo był naprawdę spory. Na przemian lizałem go i ssałem, nie trwało długo, zanim zaczęły jego ciałem wstrząsać skurcze, wyciągnąłem go z ust i finiszował porządnym wystrzałem obok mojej nogi. Kiedy opanował oddech, spojrzał na mnie przerażony, podniósł się i mrucząc coś, uciekł do swojej chaty. Uśmiechnąłem się pod nosem. Schowałem mojego niedopieszczonego kutasa z powrotem w spodenki i poszedłem do wyznaczonej chaty na spoczynek.
Niedługo podrzemałem, do moich uszu zaczął dobiegać dźwięk bębenka, a przez zasłonę do chaty wpadało światło porządnie rozpalonego ogniska... rytuał... zupełnie zapomniałem, że zostałem zaproszony do udziału. Podniosłem się i w tym samym czasie wszedł do chaty Eol, przez światło padające za jego plecami wydawał się jeszcze większy. Kiedy opuścił zasłonę, zauważyłem, że jest zupełnie nagi, jego ciało zdobiły białe malunki podkreślające mięśnie brzucha i klatki. Przestraszyłem się lekko, ale on się uśmiechnął, podał mi dłoń i powiedział, że już czas. Wstałem z posłania, ruchem ręki zatrzymał mnie i kazał zostawić ubrania w chacie. Wyszedłem nagi na zewnątrz, ciepło ogniska opływało moje ciało niczym szalony oddech. Teo grał na bębnach, a Eol skończył właśnie malować ciało Adaha, po czym podszedł do mnie, trzymając miseczkę białej mazi i zaczął kreślić kontury na moim ciele, nie powiem, było to całkiem przyjemne. Eol w tym czasie dorzucał do ogniska jakieś korzenie, liście i kłącza. W powietrzu dało się wyczuć dziwny lekko duszący zapach. Zaszumiało mi w głowie, uśmiech Eola wydawał się nienaturalnie wielki.
Zaczęli wznosić w niebo ręce ku księżycowi i śpiewać jakieś modły, zapach robił się coraz bardziej intensywny. Nawet nie zauważyłem, kiedy i moje dłonie powędrowały w niebo. Zacząłem wirować razem z nimi wkoło ognia, zrobiło mi się strasznie gorąco. Było mi lekko, dałem się porwać temu szaleństwu. Taniec zwolnił i zobaczyłem, że chłopakom sterczą kutasy wyprężone i czarne jak noc, spojrzałem na dół, mój też sterczał do przodu zwarty i gotowy. Czułem dziwne podniecenie inne niż zwykle. Taniec się zatrzymał Eol, zaczął bębnić inny rytm, a Teo wziął miseczkę i zaczął coś w niej ugniatać, po czym podszedł do pobratymców i kazał pluć do środka, na końcu podszedł do mnie, więc zrobiłem to, co pozostali. Podszedł do Adaha, kucnął przed nim i zaczął smarować jego wyprężonego członka tą dziwną pastą. Adah spojrzał na mnie i się uśmiechnął, teraz ja dostałem miseczkę, podszedłem do Teo, miał chyba największego kutasa, jakiego widziałem, był tak duży, że nie mógł sterczeć na wprost przed siebie. Wiozłem maść i zacząłem ją wsmarowywać w tego wielkiego, żylastego kutasa zakończonego potężnym różowym żołędziem, czułem, jak pulsuje mi w dłoni, a śliska dziwna maść jeszcze potęgowała to uczucie. Nabrałem strasznej ochoty pieścić go, dławić się nim, zalać się jego gorącą spermą, która spaliłaby mnie od środka, ale Eol mi przerwał i zabrał się za smarowanie mojego fiuta, wcierał maść intensywnie, ale delikatnie. Poczułem, jak rozchodzi się na nim niesamowite ciepło, żyły nabrzmiały i zaczęły pulsować, wydawał się większy niż zwykle. Ponownie zaczął się taniec, ocierałem się o nich i czułem, jak prześlizgują się co rusz przez moją skórę gorące długie fiuty, zderzały się z moim, a mój prześlizgiwał się po ich pięknych, jędrnych, ciemnych pośladkach, ahhh całować je wgryźć się jak w najpiękniejsze jabłko. Uczucie było niesamowicie intensywne, więc specjalnie na nich nacierałem, zacząłem prześlizgiwać się po nich dłonią niby od niechcenia. Pomyślałem, że zaraz nie wytrzymam i rozerwie mi chuja, jądra zaczęły mnie boleć. Wtem od tyłu zaszedł mnie Eol, złapał mnie mocno z fiuta, czułem jak, jego kutas wpasował się między moje pośladki, myślałem, że oszaleję. Zaczął go rytmicznie walić coraz szybciej, maść zmieniła się w ogień, na szyi czułem jego gorący oddech, uniosłem rękę i przycisnąłem jego głowę do mojego ramienia, po chwili z kutasa trysnęła mi fontanna spermy prosto w ognisko, podnieśli okrzyk. Teo zrobił to samo Adahowi. Bębny grały w mojej głowie. Wiedziałem, co robić zaszedłem Teo od tyłu, chwyciłem ten wielki czarny kawał mięcha i zacząłem walić intensywnie, czułem pod palcami każda żyłę, zapach jego potu uderzył mnie w nozdrza, nasze gorące ciała przylegały do siebie, jakby chciały połączyć się w jedność. Dysząc w kark, doprowadziłem go do wybuchu i kolejna porcja wylądowała w ogniu. Zaczęło mi się kręcić w głowie ogień gwiazdy piach.... straciłem przytomność.
Obudziłem się na posłaniu w chacie przykryty, jakąś chustą. Głowę miałem ciężką, czy to był sen? Odrzuciłem chustę. Leżałem nagi, pomalowany białym barwnikiem, z bolącym kutasem... czyli nie sen. Ubrałem się szybko i wyszedłem przed chatę. Nikogo nie było, lekki wiatr roznosił resztki popiołu z ogniska, cisza. Gdzie oni się podziali?
Słońce już było wysoko, czas w drogę. Moją uwagę zwrócił jednak pakuneczek w miseczce. Uśmiechnąłem się do siebie – Ty pojedziesz ze mną – powiedziałem, łapiąc ją i ruszyłem po kolejną przygodę.

Przeczytaj także kolejne moje opowiadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 21:52, 10 Maj 2012    Temat postu:

Serdeczne dziękuję, mam mniej na sumieniu, to ja poprzez nieumiejętne przenoszenie tematów wykosiłem widocznie Twoje opowiadanie (nie miałem takiego zamiaru ale tak wyszło), za co serdecznie przepraszam. Cieszę się, że ponownie je zamieściłeś.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 9:20, 11 Maj 2012    Temat postu:

Równie szybko jak śniadanie (patrze na zegarek a tu 10 ), twarożek, rzodkiewka, szczypiorek i sałata a do tego zbożowa z mlekiem, zostało połknięte to opowiadanie, krótkie bo krótkie ale to i dobrze. Nie mogę odpędzić się od myśli, że autor "boso przez świat" czerpie tyle przyjemności z wypraw w nieznane, tych ukrytych przyjemności o których nie wspomina na wizji, by zachować twarz (wiadomo kogo). Zanosząc się rechotem jak ta żaba, nie mogę opędzić się od wizji Daniela jako Cejrowskiego, całe szczęście miseczka już pusta i można zająć się czymś bardziej przyziemnym, jak zmywaniem I znowu rechot, gdy widzę jego białą twarz i przyciśniętą do niej wielką, czarną pytę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Czw 21:51, 10 Maj 2012
PRZENIESIONY
Pon 18:38, 21 Sty 2013    Temat postu: Blondyn na krańcu świata - lekarz

A to drugie opowiadanie, dokończone niedawno. Można powiedzieć że podobne... ale jakże inne hehe

Blondyn na krańcu świata - lekarz

Postanowiłem zboczyć trochę z drogi i zatrzymać się u mojego dobrego przyjaciela, który aktualnie mieszkał w starej części stolicy Jemenu.
Radości nie było końca, bo nie widzieliśmy się dobrych parę lat, wyciągnął nawet z tej okazji dobrze zakamuflowaną butelkę Whisky.
W przypływie rozluźnienia opowiedziałem mu moją ostatnią przygodę „o rytuale dojrzewania”, wysłuchał zachwycony, po czym zaciągnął się mocno papierosem.
Z ulicy dobiegał nas szum ludzi, w kącie głośno chodził wentylator, tnąc ostatki światła z zewnątrz, próbujące przebić się przez chmurę dymu wypuszczonego z płuc Piotra. Uśmiechnął się pod nosem.
- Nikomu tego nie mówiłem, ale piętnaście lat temu też miałem fajną przygodę – uśmiechnął się zawadiacko.
Spojrzałem z pytaniem w oczach i pociągnąłem łyk bursztynowego płynu.
- Pamiętasz, że po zakończeniu studiów medycznych stwierdziłem, że muszę zrobić w życiu coś niezwykłego i ruszyłem z misją humanitarną leczyć czarny ląd.
- No tak to było jeszcze, wtedy kiedy byłeś szczupły, miałeś burzę włosów, a twoim piwnym oczom nie można było się oprzeć.
- Moim oczom nadal nie można się oprzeć – powiedział, uśmiechając się szeroko.
Ponownie zaciągnął się papierosem i gasząc niedopałek w doniczce z piachem, zaczął opowieść.
Przejeżdżaliśmy przez mnóstwo, wiosek, koczowisk, miasteczek. To stało się właśnie w jednym z praktycznie wyludnionych miasteczek. Kilka obdrapanych domów zamieniających się pomału w piach. Tubylcy wyszli nam na powitanie w większości starsze kobiety i mężczyźni było ich koło dwudziestu. Młodych ludzi praktycznie brak, jedna kobieta z dzieckiem i jej około trzydziestoletni partner. Reszta uciekła stąd szukać sposobu na życie. Zaanektowaliśmy jeden z opuszczonych domów na punkt medyczny. Więc wśród czterech gołych ścian stanęła prycza robiąca za kozetkę, krzesło i stolik turystyczny, oraz przenośna szafka z medykamentami.
Rozpocząłem przyjęcia. Mniej więcej w połowie wszedł ten młodszy mężczyzna. Wyglądał na zdrowego. Założyłem nową parę lateksowych rękawiczek, osłuchałem go, sprawdziłem oczy, język, powiedziałem, żeby się rozebrał. Niechętnie, ale w końcu stał przede mną nagi. Kazałem mu się obrócić, sprawdziłem plecy, pod nimi był całkiem zgrabny tyłek. Obróciłem go ręką z powrotem w moją stronę, między nogami wisiał mu niezły kutas. Złapałem go za jądra, kazałem odwrócić głowę i odkaszlnąć. Nagle coś głośno powiedział w swoim języku w stronę okna, obróciłem się i zobaczyłem, że ktoś szybko czmychnął spod nie do końca zabitymi dechami otworu. Kto to mógł być, przecież starsi ludzi nie bawią się w takie podchody, z reguły robią tak dzieciaki, a takowych tutaj przecież nie było, puściłem jego mosznę i kazałem się ubrać. Badałem kolejne osoby w towarzystwie tajemniczego podglądacza, zobaczyłem kątem oka, że to jakiś młody chłopak, ale nie miałem okazji się przyjrzeć, bo szybko czmychał.
Nareszcie koniec, przez gabinet przewinęli się wszyscy oprócz podglądacza. Rozebrałem się do naga, w celu obmycia się po gorącym dniu. Kutas szczęśliwy nareszcie wyzwolił się z majtek i wisiał swobodnie. Spojrzałem na niego, wziąłem razem z moszną w dłoń. Nie był może największy, ale i tak był powodem do dumy, szczególnie lubiłem jego żyły, które fajnie pęczniały podczas wzwodu „Co kolego dawno się nie bawiliśmy” mruknąłem do siebie. Nagle usłyszałem ciche pukanie. Założyłem szybko kitel lekarski, drzwi się uchyliły i zajrzała głowa młodego, wystraszonego chłopaka. Machnąłem ręką, żeby wszedł, starannie zamknął za sobą drzwi i stanął wypłoszony na środku. Oto i nasz podglądacz, pomyślałem, badając go wzrokiem. Na oko osiemnaście lat, szczupły, oczy czarne okrągłe jak pięć złotych wydatne wargi, na głowie przycięty baranek. Rozglądał się niepewnie. Usiadłem i czekałem spokojnie aż się oswoi, już miał się obracać do wyjścia, ale jednak zatrzymał się i powiedział trochę niewyraźnie w swoim języku.
- Boli mnie.
- Gdzie? – spytałem, pochylając się w jego kierunku.
Pokazał na wewnętrzną część uda.
- Pozwolisz, że zobaczę?
Kiwnął głową. Założyłem rękawiczkę. Ściągnął przez głowę, długą, rozciągniętą koszulę następnie rozpiął mizerne spodenki, które szybko zsunęły się na kostki. Zasłonił dłońmi penisa. Szczupła sylwetka okazała się być lekko atletyczną, delikatnie zarysowane mięśnie blizna na ramieniu wyglądał już jak młody mężczyzna. W świetle lampy jego skóra lśniła mahoniowym blaskiem. Podsunąłem krzesełko. „Opuść ręce” poprosiłem. Po dłuższej chwili spuścił je wzdłuż tułowia, oczom ukazał mi się zwisający swobodnie porządny pyton, delikatna skórka tchnęła młodością, napletek lekko podciągnięty skąd wyzierała różowa główka. Zobaczyłem na nodze nieregularne rozcięcie.
- Co się stało?
- Upadłem w ruinach i na coś się nadziałem.
Dotknąłem delikatnie tego miejsca, syknął z bólu. Nasączyłem watkę środkiem odkażającym i zacząłem przemywać ranę, powoli i dokładnie na jego twarzy malował się ból, ale był dzielny. Potem wziąłem maść znieczulającą i zacząłem wcierać. Kiedy tak ją wcierałem i przejeżdżałem wierzchem dłoni po jego jądrach, jego członek zaczął się powoli podnosić, sztywniał i się wyprężał. Miejsce bólu na jego twarzy ustąpiło przerażeniu.
- Ja, ja... przepraszam, nie wiem co to, nie wiem co się dzieje.
- Nie masz tu kolegów prawda? - pokiwał głową przecząco.
No tak skąd niby miałby wiedzieć, o takiej edukacji w tym miejscu można zapomnieć.
- To, co teraz ma tu miejsce, jest naturalnym odruchem, kiedy ktoś dotyka twojego krocza, pobudza receptory (ok. chyba za bardzo medycznie) Krew zaczyna napływać do twojego członka i zaczyna rosnąć.
Ściągnąłem rękawiczkę. Poczułem, że ta cała sytuacja zaczyna mnie podniecać. Położyłem palce na jego wyrośniętym sztywnym kutasie, był piękny spory i sterczał równo do przodu.
- To jest penis - przejechałem delikatnie palcami – Tu masz żyły, w których krąży krew – palec powędrował po żyłce w stronę trzonka, a następnie złapałem delikatnie jego wora – Tu masz mosznę, w środku są jądra pełne gorącej spermy – Dotknąłem teraz jego różowej sporej główki. – To jest żołądź jest bardzo wrażliwy, coś ci pokaże.
Naśliniłem palce i położyłem z powrotem na różowy łepek, zacząłem okrężnymi ruchami go masować, zaciskać palce i rozluźniać, zaczął ciężej oddychać, stres zszedł z jego twarzy.
- To... dziwne, miłe – powiedział.
- Jeżeli chcesz, to ci pokażę, jak może być jeszcze milej.
Kiwnął delikatnie głową.
Zbliżyłem twarz do jego krocza, czułem ciepło na twarzy, a w nozdrzach delikatny zapach spoconych jajek. Językiem dotknąłem koniuszka. Potem oplotłem go ustami i delikatnie zacząłem suwać w tą i z powrotem. Rozwarłem usta i zacząłem lizać jego główkę, potem mój język wędrował od nasady ku czubeczkowi. Chłopak oddychał coraz ciężej, zacząłem go ssać powoli, góra dół. Mmm ten smak, którego z niczym nie można porównać. Odchyliłem się do tyłu, spojrzałem na niego.
- Jeszcze - wyszeptał.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wstałem – Usta też są bardzo wrażliwe – powiedziałem i pocałowałem go delikatnie, zaciskając usta na jego dolnej wydatnej wardze, odwzajemnił się tym samym. Mój fartuch się rozchylił i wyszedł z niego mój sterczący kutas. Chłopak poczuł go na swojej nodze i szybko spojrzał w dół. Niepewnie uniósł dłoń, spojrzał na mnie.
- Śmiało.
Złapał go bardzo delikatnie, obca gorąca dłoń na kutasie to było coś, czego mi brakowało. Położyłem rękę na jego dłoni, zacisnąłem mocniej i zacząłem suwać nią w górę i w dół. Załapał i teraz bawił się moim sterczącym chujem. Rozpiąłem fartuch i rzuciłem go w kąt. Przyglądał mi się uważnie i dotykał mojego rozgrzanego ciała, odwdzięczałem się tym. Moje ręce wędrowały po jego zgrabnej dupce, palcami zahaczając o rowek. Nasze oczy znalazły się za mgłą rozkoszy. Przyglądał się mojemu kutasowi, podziwiał owłosione jądra i kępę na górze. On był praktycznie goły w tamtym miejscu. Całowaliśmy się i waliliśmy sobie nawzajem. Po chwili się odchyliłem „pokażę ci coś jeszcze”, wziąłem z szafki śliski żel na oparzenia, natarłem mu kutasa, klęknąłem na kozetce i wypiąłem się do niego tyłem „śmiało”. Oblizał usta, w lot podchwycił, o co chodzi, zasadził mi tą wielką czarną parówę aż pod serce, jęknąłem z bólu.
- W porządku? - zapytał.
- Jasne, wal śmiało.
Ruchał mnie rytmicznie, kozetka skrzypiała, a ja czułem, jak uderzają mnie jego jaja. Było cudownie, po chwili zaczął jęczeć, wstrząsnął nim dreszcz i zostawił ładunek we mnie. Dyszał ciężko. Obróciłem się na plecy, rozsunąłem nogi, kutas mi sterczał, żylasty i naprężony czekając na pieszczotę. Klęknął w moim kroczu, wziął go całego do ust i dławiąc się, trzaskał mi laskę, zaciskał usta, rozluźniał, bawił się językiem. Kiedy moim ciałem zaczął szarpać dreszcz, cofnął się i gorąca fontanna spermy trysnęła mu w twarz. Dyszałem ciężko, patrząc na jego zaspermioną zdziwioną twarz. Uśmiechnąłem się, wziąłem na palec spermę z jego czoła i wsadziłem do buzi „A to jest sperma”. Oblizał usta, pewnie już nigdy nie zapomni tego smaku, ale po minie wywnioskowałem, że nie za bardzo mu smakowało. Parsknąłem śmiechem, wziąłem gazę i wytarłem mu twarz. Ubraliśmy się, spojrzał na mnie już nie zawstydzony.
- Będziesz zdrowy, poboli Cię, ale masz tu maść, smaruj co wieczór i będzie ok.
Wyszczerzył białe zęby i wyleciał z chaty.

Patrzyłem na doktorka z szeroko otwartymi oczami.
- No, no! To nie próżnowałeś na misji – posłałem mu zadziorny uśmiech
- A co myślisz, że tylko Ty masz monopol na przygody? Zresztą ktoś musi nieść kaganek oświaty.
Parsknąłem śmiechem.
- Lepiej coś z TYM zrób - wskazał no moje wypchane sterczącym kutasem spodnie.
- Ehem to ja idę pod prysznic...


Mam nadzieję, że choć trochę wam się podobało, czekam na komentarze


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Sob 11:38, 11 Sie 2012
PRZENIESIONY
Pon 18:38, 21 Sty 2013    Temat postu: ?

Nikomu się nie podobało? Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
efeetic
Adept



Dołączył: 24 Lip 2012
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 18:05, 11 Sie 2012
PRZENIESIONY
Pon 18:39, 21 Sty 2013    Temat postu:

co Ty, swietne, szkoda, e takie krótkie Smile Bardzo podniecajace opisy i fajna fabuła
Chetnie bym więcej przeczytał Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 18:54, 21 Sty 2013    Temat postu:

Ciekawie napisane, również chętnie przeczytałbym kolejną historię.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 23:03, 21 Lut 2013    Temat postu:

Obie części opowiadania ciekawie napisane i miło się czytały.
Chętnie poczytał bym jeszcze trochę relacji z wypraw i to nie tylko na "czarny ląd".

Pozdrawiam autora i zachęcam do spisania i opublikowania kolejnych relacji z wypraw.

zibi74


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zibi74 dnia Czw 23:06, 21 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zwykłygość
Adept



Dołączył: 10 Mar 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Pń

PostWysłany: Śro 15:54, 15 Maj 2013    Temat postu:

Sam nie wiem, które lepsze Very Happy

Na pewno oba są... egzotyczne, a to dodaje im smaczku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 22:30, 15 Maj 2013    Temat postu:

lubie twoje opowiadania

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Pią 22:22, 05 Kwi 2013
PRZENIESIONY
Pon 17:41, 25 Lis 2013    Temat postu: Blondyn na krańcu świata - Syberia

W związku z tym, że ktoś jednak czyta moje opowiadania i nawet co niektórym się podobają, postanowiłem zamieścić kolejne Dobrej zabawy... komentarze mile widziane

Blondyn na krańcu świata - Syberia

Szybkimi krokami nadchodziła wiosna. To chyba najgorszy czas na przeprawę przez Syberię. Dróg, jako takich brak a co w zimie za nie robiło, właśnie zmieniało się w bagniste pułapki. Jeep huśtał się niemiłosiernie, a ja wytężałem wzrok w celu wyszukiwania, co bardziej podejrzanych kałuży. Już trzy razy wyciągarka ratowała mnie z opresji, jej stan był mocno nadwyrężony i następnego razu mogła już nie przeżyć. Nie muszę chyba mówić, że o pomoc w takim miejscu ciężko, jedyne, na co tu można liczyć to wilki. Przedzierałem się już przez to bagno dobre parę godzin, kiedy nagle poczułem, jak auto zapada się gwałtownie w błotny rów. Kurwa wyglądało niewinnie - warknąłem. Ledwo wysiadłem i zapadłem się po kolana. Po niezliczonych minutach szarpania, spełniło się najgorsze, wyciągarka wyzionęła ducha. W CB tylko szum nikt nie odpowiada. Na szczęście dzień jeszcze w pełni, więc była nikła szansa, że ktoś będzie tędy przejeżdżał. Siedziałem chwilę przy radiu... cisza. Nabazgrałem kartkę, położyłem pod szybą i zgarniając plecak, ruszyłem przed siebie z nadzieję... sam nie wiem, na co. Szedłem już tak chyba z dwie godziny. Kiedy nagle spomiędzy drzew wyskoczyło jakieś bydle i patrząc mi w oczy, zaczęło warczeć... No jeszcze wilka mi trzeba... Usłyszałem szelest... reszta watahy? Ale zamiast tego usłyszałem donośne "Saba, noga" Saba, która nagle z wilka stała się wilczurem grzecznie powędrowała w stronę krzaków, z których wyłonił się ogromny facet, albo sprawiał takie wrażanie przez grube ciuchy, które go otulały. Spojrzał na mnie jak na UFO a właściwie chyba potwora z bagien, bo cały byłem umazany w błocie łącznie z grzywką. Oparł strzelbę koło nogi i rzucił.
- Ty kto?
- Przejeżdżałem przez te cholerne błota i pół samochodu teraz jest pod warstwą tego gówna, stoi godzinę drogi stąd, potrzebuję pomocy.
Facet uśmiechnął się szeroko i obwieścił, że mam śmieszny akcent. Jakoś po jego minie wywnioskowałem, że nie bardzo się przejął. Na wyraz mojej twarzy zaśmiał się głośno i machnął na mnie ręką.
- Patrzaj Saba, mamy pierwiosnek - zwrócił się do radośnie merdającego psa - u nas to normalne - dorzucił przez ramię.
Podszedłem do niego, podał mi łapsko.
- Wadim.
- Daniel.
- Davay niedaleko jest osada drwali, jutro wrócą chłopaki i pomożemy ci wydostać twoje avto.

Brnęliśmy przez gęsty las, Wadim dopytywał, co mnie tu sprowadza, opowiadał o swojej pracy... Marsz był długi, kiedy dotarliśmy do obozu, miało się ku zachodowi. Wprowadził mnie do baraku, który w środku wyglądał jak stara chata z wytartymi fotelami z dywanem na ścianie i z wielkim piecykiem w kącie. Za kuchnie robiła rozklekotana szafka z butlą gazową, a za łazienkę osobne pomieszczenie bez drzwi za to z wydzielonym kawałkiem podłogi, robiącym za kabinę prysznica. Oczywiście z tradycyjną ceratową zasłonką.
Powiesił strzelbę przy drzwiach - rzucił tubalnym głosem uśmiechając się całą gębą
- Czuj się kak doma, tam masz łazienkę, chyba ci się przyda ciepły prysznic.
Rzucił we mnie ręcznikiem. O tak prysznic to jest to. Położyłem brudne ciuchy na kupie w kącie "łazienki" i wszedłem za zasłonę. Stojąc na śliskiej drewnianej palecie, odkręciłem wodę, najpierw wydobył się apokaliptyczny dźwięk z rur, a następnie spłynęła na mnie upragniona ciepła woda. Błoto spływało ciemną strugą, kutas swobodnie dyndał radosny, że wydobył się w końcu z gaci. Wytarty i owinięty ręcznikiem wyciągnąłem zapasowe ciuchy z plecaka. Usiadłem na fotelu i patrzyłem, jak gospodarz się krząta przy piecu. Dopiero teraz miałem okazję mu się przyjrzeć. Kiedy zrzucił wierzchnie ciuchy, wydawał się mniejszy, co nie znaczy, że był drobny, wręcz przeciwnie, porządne mocne ręce i nogi rozłożysta klata, płaski brzuch. Kiedy odwrócił się do mnie, dostrzegłem, że ma szare wesołe oczy i ciemne zmierzwione spod czapy włosy. Na oko dobiegał trzydziestki. Uśmiech pełen ładnych zębów ponownie się pojawił.
- Vypit dobrego czaju?
- Spasiba.
Chwyciłem szklankę za koszyczek i wziąłem łyka. O mało oczy nie wyszły mi z orbit, zacząłem się krztusić, kiedy w końcu się uspokoiłem, wydusiłem z siebie:
- Czaj z paliwem rakietowym, tego jeszcze nie piłem.
Wybuchnął śmiechem.
- Moja receptura postawi na nogi nawet umrzyka.
Następny łyk nie był już taki zły, ale kiedy sięgnąłem dna, czułem, jak w głowie zaczyna mi szumieć. Po chwili na stole znalazła się kiełbasa, wielkie kromy chleba no i oczywiście bimber. Poopowiadałem mu o swoich przygodach, słuchał z zainteresowaniem, on mi z kolei o życiu pośród nieprzyjaznej tajgi, o tęsknocie za domem i za dievuszkami. Okazało się, że pełni tu dyżur, pilnuje sprzętu, kiedy pozostali ruszyli na weekend do miasta.
Piec grzał solidnie. W głowie miałem już dobry szum. Wadim zobaczył, że mam już dość, co oczywiście skomentował w zjadliwy sposób. Podszedł do ogromnego wyra ściągnął z niego koc i zapytał.
- Kak wolisz od ściany czy od briega?
Chwila paniki w mojej głowie no, bo jak to razem, a potem mruknąłem.
- Wsio rawno.
Posłał mi jeszcze uśmiech i śpiewając jakąś rosyjską piosenkę, ruszył do łazienki. Nieskrępowanie stojąc do mnie tyłem, zaczął się rozbierać. Znad spodni wysunął się sporej wielkości tyłek za to bardzo ładny mmm... Jędrny. Nogi i łapy miał porośnięte ciemnymi gęstymi włosami. Kiedy zniknął za zasłonką, posiedziałem trochę bezmyślnie i zacząłem planować w głowie dalszą podróż. Hm mapa w plecaku a łapy umazane wędzoną kiełbasą. Wstałem i ruszyłem lekko chwiejnym krokiem do łazienki gdzie oprócz prowizorycznego prysznica była też umywalka. Umyłem ręce i kiedy próbowałem odstawić mydło w butelce, ta sfrunęła ze zlewu i sturlała się tuż przed zasłonką od prysznica. Schyliłem się, aby ją podnieść i nagle szast, zasłonka na bok i mój nos znalazł się parę milimetrów od wielkiego żylastego, porośniętego ciemnymi włosami kutasa, który razem z odprężonymi gorącym prysznicem jajami, wisiał luzacko, obciekając wodą. Zastygłem nieruchomo. Para z gorącego ciała uderzała mnie w twarz, przełknąłem ślinę. Nad piękną, naturalnie wyrzeźbioną klatą wirował ręcznik w łapskach, które wycierały głowę i twarz. Chyba mnie nie zauważył. Cofnąłem się szpiegowsko i wyszedłem z łazienki (miałem nadzieję) niepostrzeżenie. Czułem jak twarz mi płonie. Co za widok, dawno się z małym nie zabawiałem ani grabą, ani nikt obcy go nie odwiedzał, więc na taką okoliczność począł pomału się prężyć. Uspokoiłem myśli i zacząłem nerwowo grzebać w plecaku, szukając... chyba schronienia. Po chwili znowu rozległo się śpiewanie i Wadim ubrany w dopasowane kalesony i flanelową koszulę stanął obok mnie... Znowu znalazłem się na tej wysokości, tylko tym razem był ukryty za trzema guzikami, jednak kształt solidnej zawartości był oddany dość wiernie. Wyprostowałem się i bąknąłem.
- Szukałem mapy, ale chyba jutro do niej zajrzę.
Ściągnąłem spodnie i bluzę, Wadim pogasił światła i walnął się na wyro, które aż jęknęło. Dosunął się do ściany i wesoło zaryczał
- Jeżeli będę chrapał za głośno, to mnie szturchnij, da?
- Da.
Przykrył się pierzyną i odwrócił do ściany. Akurat nie chrapanie było mi w głowie tylko coś innego... nie mogłem wypędzić z głowy tego widoku i kutas znowu zaczął mi fikać. Jak najprędzej w samym t-shircie i bokserkach wlazłem do łóżka.
W chacie było bardzo ciepło, Wadim napalił tak, że sam diabeł by się nie powstydził. Przez okno wpadały promienie księżyca oświetlając łóżko i okolice, w oddali było słychać wilki. Strasznie byłem zmęczony jednak długo nie mogłem zasnąć. Kiedy już prawie odpływałem poczułem jak na moją klatkę opadł ciężar, otworzyłem oczy. Wielkie łapsko gospodarza przywaliło mnie jak konar. Obróciłem głowę w jego stronę, spał głęboko, miał lekko rozchylone piękne niezbyt wydatne usta. Poczułem coś jeszcze, coś uwierało mnie w nogę i to chyba nie było kolano, ale zweryfikować nie mogłem, bo znad łapy nic nie było widać. Po chwili obrócił się na plecy a jako, że plecy te były nie małe, został mi niewielki kawałek wyrka. Skopana pierzyna leżała w nogach, Wadim łapsko zarzucił sobie na głowę. Zerknąłem w dół, wyglądało na to, że gospodarzowi właśnie zaczynał się nocny wzwód, rozporek zaczął się unosić i wyprężać. Przełknąłem ślinę, mój kutas sterczał już na dobre i raczej nie w głowie był mu powrót do spoczynku. A gdyby tak nacieszyć oczy i zwalić konia... myśl genialna w swej prostocie. Strasznie zapragnąłem ruskiego kutasa uwolnić z niewoli tych trzech guzików. Zsunąłem prawą dłoń ocierając nią o swojego żołnierza. Chwyciłem delikatnie pierwszy guzik był na granicy wytrzymałości, więc praktycznie sam się odpiął. W świetle księżyca dostrzegłem kawałek różowej główki, a raczej łba. Kolejne dwa uwolniły go całkowicie wyskoczył i sterczał teraz lekko nachylony w stronę jego brzucha. To był piękny kawał fiuta, gruby i długi, nabrzmiałe żyły pokrywały go gęsto a delikatna skóra naprężona była chyba do granic możliwości. Patrząc na to cudo naśliniłem rękę i włożyłem sobie w gacie. Masowałem swojego wyprężeńca, który też do małych nie należy, mocno był zadowolony z zabawy. Oczywiście po chwili zapragnąłem więcej, zachciało mi się zapachu ruskiego chuja. Delikatnie ześlizgnąłem się z łóżka i klęknąłem przy nim. Zbliżyłem do niego twarz... drugi raz tego wieczora z tą różnicą, że gorąco buchało z niego z powodu gotującej się w nim krwi. Przejechałem w koło niego nosem od czubka aż po jaja... ten słodkawy zapach uderzył moje zmysły i postawił gęsią skórkę. Zamknąłem oczy i zacząłem walić sobie konia.
Usłyszałem klapnięcie, otworzyłem oczy i zobaczyłem, że Wadim ściska swoją maczugę, która mimo sporej łapy jeszcze znacznie wystawała i uderza nią o drugą dłoń. Spojrzałem gwałtownie w stronę wezgłowia łóżka. Na twarzy Wadima znajdował się pół uśmiech, machnął do mnie głową i szepnął:
- Davay.
Zabrał rękę, wydawało się, że jego kutas pulsuje, niepewnie złapałem go dłonią. Był cudownie twardy i gorący zbliżyłem do niego usta, wysunąłem język i delikatnie zacząłem nim przejeżdżać w dół po jaja i w górę po czubek. Pieściłem go ustami, lizałem, tuliłem do twarzy, serce waliło mi jak oszalałe. Zlizałem z wielkim ceremoniałem pierwszą słoną, lepką kropelkę, ambrozja z chuja. Wadim sapał, chwycił swoją wielką łapą mojego kutasa i zaczął go chamsko mocno miętosić. Ból łączył się z ekstazą. Chlastałem mu pytona już na dobre, kiedy jego druga łapa przygniotła moją głowę i poczułem, jak ten olbrzym wrzyna mi się w gardło, w oczach błysnęły mi łzy, a gardło zaczęło się kurczyć... Jęczał tubalnie - da, daaa. Zrobił sobie z mojej głowy jebadło, nie bardzo się przejmował, że się zaraz uduszę... Nie broniłem się. Spinał rytmicznie swoje wielkie pośladki i napychał moje gardło do granic absolutnych. Moje dłonie krążyły po jego twardej klacie i brzuchu błądząc w gładkich włosach. Pozwolił mi odetchnąć, ściągnął kalesony, jego kutas wydał się jeszcze dłuższy, flanela poleciała w kąt. Zdarł ze mnie ciuchy i walnął na wyro. Zawisł nad moją twarzą i zaczął mnie ruchać w usta, jego jaja obijały się o moją brodę, co chwilę wyciągał kutasa i chlastał nim o moją twarz, chwyciłem dłońmi jego dupsko, było twarde i cudownie potężne. Podniósł się, obrócił mnie na brzuch i przyciągnął moją dupę do siebie. Poczułem, jak wbija tego olbrzyma w moją małą dziurkę, piekący ból rozpłynął się po ciele, syknąłem, nie ruszał się. Powoli zaczął mnie ruchać, trzymając mocno za dupę, wbijał go we mnie z taką pasją, że miałem wrażenie, że wyro zaraz się rozpadnie, jęczał i dyszał, wilki wyły a ja chyba razem z nimi. Złapał naślinioną dłonią mojego kutasa i zaczął go rytmicznie walić... cudowne uczucie ekstazy, chciałem, żeby trwało wiecznie, jednak po chwili gorący strumień spermy trysnął ze mnie, prosto na ścianę. Wyciągnął swojego kutasa w ostatniej chwili i poczułem gorące strumienie na moich plecach, fala trafiła aż po szyje. Zastygliśmy w tej pozycji, dysząc jak opętani. Wytarł pałę w moją dupę i walnął się na wyro.
- Spasiba... devuszka to Ty może nie jesteś, ale rucha się dobrze.
Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem, ale potem pomyślałem "cała przyjemność po mojej stronie" i padłem ociężale na łóżko. Przykrył nas pierzyną i odpłynęliśmy, nawet jeżeli chrapał, nie było szans, żeby przebiło się ono przez moje zmęczenie.
Kiedy się obudziłem pierwsze, co poczułem to bolącą dupę a potem ściągniętą spermą skórę na plecach. Spojrzałem pół przytomnie na Wadima, który stał już ubrany przy stole. Podpierał się pod boki.
- Jajecznica?
Skinąłem głową i poczłapałem wziąć prysznic. Ubrałem się i zasiadłem do stołu. Gospodarz zachowywał się, jakby ta noc nigdy nie miała miejsca, wesoły uśmiechnięty nawet chyba bardziej niż wczoraj. Coś tam pogadaliśmy. Kiedy skończyłem jeść, powiedział, że rozmawiał przez CB i że koledzy już są niedaleko. Zacząłem zbierać klamoty, usłyszałem dźwięk zamka błyskawicznego. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, że Wadim stoi ze spodniami spuszczonymi do kolan i z proszącą miną wskazuje na nabrzmiałego kutasa:
- Na pożegnanie... – spytał.
Nie jestem z tych, którzy odmawiają.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 1:52, 06 Kwi 2013
PRZENIESIONY
Pon 17:42, 25 Lis 2013    Temat postu:

podobało mi się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Desire
Adept



Dołączył: 11 Lut 2012
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Skąd: Wroclove

PostWysłany: Nie 14:45, 07 Kwi 2013
PRZENIESIONY
Pon 17:42, 25 Lis 2013    Temat postu:

Dzięki Grafoy na Ciebie zawsze można liczyć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 17:14, 07 Kwi 2013
PRZENIESIONY
Pon 17:43, 25 Lis 2013    Temat postu:

No i powstał cały cykl podróżniczy, chociaż teraz to trochę mroźne klimaty. A ja tęsknię za prawdziwą wiosną.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chomiccerro
Dyskutant



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 20:19, 07 Kwi 2013
PRZENIESIONY
Pon 17:44, 25 Lis 2013    Temat postu:

Fajna przygoda Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Opowiadania pikantne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin