Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wołanie o pomoc.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lotosKryś
Wyjadacz



Dołączył: 23 Sie 2011
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 20:53, 08 Lut 2015    Temat postu:

Homowy, Ty jesteś wielki, tylko Cię podziwiać.
Arkowi by się sekretarka/ek przydał Wink (1)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Nie 21:03, 08 Lut 2015    Temat postu:

A witam Smile Dziś zdałem ostatni egzamin w sesji zimowej więc zabieram się do pisania Smile Nie wiem, piątek jest satysfakcjonujący? Nie chcę dawać za wczesnego terminu, coby Was nie zawieść Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zibi74
Dyskutant



Dołączył: 29 Sty 2013
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:46, 08 Lut 2015    Temat postu:

To gratuluję, ja sie będę pocił w najbliższy weekend (sobota 2 egzaminy, niedziela 3)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Pon 0:11, 16 Lut 2015    Temat postu:

Następnego dnia rano czułem się podle. Chwilę po przebudzeniu przypomniałem sobie wszystko, co wydarzyło się wczoraj wieczorem. Zakryłem głowę poduszką i poprzysiągłem sobie, że do śmierci już z tego łóżka nie wyjdę. Po minucie dotarło do mnie jednak, że dziś miałem się spotkać z Tomkiem i pomóc mu z historią. Na twarzy zagościł uśmiech, a Bóg mi świadkiem, że to zjawisko należy raczej do anomalii. Nadszedł jednak moment refleksji- skąd ten banan? Przecież wiedziałem, że to spotkanie ma mieć czysto formalny charakter – Tomek po prostu znalazł sobie frajera, który za darmo udzieli mu korepetycji. Nic więcej, nic mniej.

Nie mogłem jednak pozbyć się dziwnego, wewnętrznego pobudzenia i podekscytowania.

Jak głupi stałem przy szafie próbując wybrać odpowiednie ubranie. Tylko po co? Ten szczegół jakoś nie chciał dać się wyjaśnić. Kląłem wewnętrznie na to, że nie posiadam niczego, w czym wyglądałbym dobrze. Spodnie zawsze wisiały na moim chudym i płaskim tyłku, a każda koszulka wyglądała na nieumięśnionym torsie jak bezkształtna szmata. Poza tym cała moja garderoba pochodziła z różnego typu second handów.
-Niech to szlag… - szepnąłem ze zrezygnowaniem i wyciągnąłem jasno niebieskie jeansy i zwykły, szary t-shirt. Cóż, będzie musiało wystarczyć. Ale znów – wystarczyć na co?

Wyskoczyłem z pokoju i chciałem już wychodzić, ale coś zwróciło moją uwagę. Na stoliku przy drzwiach leżała czysta kartka, a na niej mały, czarny obiekt. Po bliższych oględzinach okazało się, że to moja karta SIM. Czyżby mojej matce wóda całkowicie nie zżarła mózgu i przed zhandlowaniem mojego telefonu wyjęła z niego praktycznie najcenniejszą rzecz? Świat się kończy.

Całe życie wpaja się nam, że istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu. Jest absolutny i obiektywnie jednakowy w całym wszechświecie. Czyli każda następna sekunda, minuta czy godzina trwa dokładanie tyle samo, co jej poprzedniczka.
Ja wiem, że to stek bzdur. Czym innym bowiem jest przez dziesięć minut korzystać z relaksującej kąpieli, a czym innym siedzieć przez dziesięć minut na spotkaniu gdy niemiłosiernie chce ci się do toalety. Kiedy kąpiel trwa błogą chwilę, spotkanie ciągnie się w nieskończoność.
Czas nie jest więc liniowy – jego odczucie i postrzeganie zależy od okoliczności w jakich się znajdujemy.

Właśnie tak było tego dnia. Czas dłużył się niemożebnie, a każda lekcja trwała niemal tyle, co cały semestr. Wyłączyłem myślenie i tępo gapiłem się w tablicę. Szepty i śmiechy z dowcipów na mój temat docierały do mojego ucha, jednak były ignorowane przez umysł. Nauczyciele mnie nie niepokoili, albowiem zdawali sobie sprawę, że znam odpowiedzi na ich pytania. Ustawicznie więc pomijali moją osobę przy odpytce, skupiając się na pozostałych. Trwałem w jakimś letargu, z którego byłem wybudzany tylko przez odgłos dzwonka oznaczającego zakończenie kolejnej lekcji.
Gdy zadzwonił po raz ostatni była godzina 13:50. Miałem dziesięć minut na zostawienie w szafce rzeczy i dotarcie do szafki Tomka. Była ona usytuowana w przeciwnym skrzydle szkoły (która miała kształt wielkiej litery U), dokładnie obok drzwi do szatni przy sali gimnastycznej. Oparłem się o ścianę o godzinie trzynastej pięćdziesiąt dziewięć, a na Tomka czekałem jeszcze dodatkowe pięć minut.

Zazwyczaj przez całe życie unikałem szatni. Już sama myśl o przebierających się chłopakach przyprawiała mnie o uderzenia gorąca, a co dopiero oglądanie prawdziwych atletów, całkowicie nagich, namydlających swoje muskularne ciała pod gorącymi prysznicami… To gejowskie piekło. Być tam i nie móc obserwować, dotykać…
Tomek wyszedł pięć po. Kurtka baseballówka, świeży biały podkoszulek, torba na lewym ramieniu, lekkie loczki od niedokładnego wysuszenia włosów i szeroki, olśniewający uśmiech od samych drzwi.
-Długo czekasz?-zapytał.
Całe swoje życie.
-Nie, kilka minut – odpowiedziałem.
-Trzeba było wejść do środka.
-Nie, spoko. – odparłem , próbując naśladować jego luzacki styl. Chyba nie wyszło, bo Tomek zachichotał.
Szliśmy jak się domyślałem na szkolny parking, on kilka kroków przede mną. Lubiłem patrzeć jak chodzi. Było w nim coś królewskiego, klatka piersiowa dumnie wypięta, kroki duże i stanowcze, głowa wysoko podniesiona do góry. Ja, ze swoją zgarbioną sylwetką i niepewnym chodem musiałem wyglądać jak jego cień.
Zastanawiałem się, co ja tam robię. Przecież my w ogóle do siebie nie pasujemy, pochodzimy z dwóch różnych światów. Samo pokazywanie się w jego towarzystwie wydawało mi się nieprzyzwoite, zupełnie jakbym był niegodzien ogrzewania się w jego blasku. Nie wiem skąd u mnie takie myślenie, ponieważ o ile dobrze pamiętam Tomek nigdy nie zachowywał się jak reszta popularnych gburów. Olśniło mnie. Przecież on nigdy się ze mnie nie śmiał ani mi nie dokuczał. Usilnie próbowałem sobie przypomnieć którąś z sytuacji mojego bezkresnego upokorzenia, do której mogłem go wpasować – której był inicjatorem, lub przynajmniej osobą wyśmiewającą. Starałem się mocno, jednak nic mi do głowy nie przychodziło. Jestem dobrym obserwatorem i z całą pewnością bym go zapamiętał. Podświadomie musiałem przyjąć, że skoro zadaje się z tą bandą, to musi być taki jak oni. Skrzywdziłem go swoją pochopną oceną, a zazwyczaj tego nie robię.
-To mój – powiedział wyrywając mnie z rozmyślań, gdy w końcu dotarliśmy na parking. Staliśmy przy nowiutkim, lśniącym, krwiście czerwonym samochodzie sportowym.
-Niezła bryka – odparłem wsiadając, przy czym uważałem żeby przypadkiem czegoś nie uszkodzić.
-Mój ojciec jest dilerem, więc to leasing- uśmiechnął się. Wyglądał tak słodko, że musiałem odwrócić wzrok. – Jedziemy? –zapytał a ja tylko kiwnąłem głową. Przekręcił kluczyk i poczułem jak potężny motor budzi się do życia. Silnik w układzie V i sportowy wydech powodowały, że przy każdym dodaniu gazu spod maski wydobywał się złowrogi ryk a na biegu jałowym za to – przyjemny bulgot. Tomek ruszył agresywnie powodując lekki poślizg. Widziałem kątem oka jak się uśmiecha, pewnie przynosi mu to sporo radochy.
-Ma dwieście dwadzieścia koni mechanicznych! – krzyknął rozpędzając się do dość niebezpiecznej prędkości jak na moje oko. Prawą ręką złapałem uchwyt w drzwiach, a lewą zaparłem się o kokpit.
-Możesz trochę wolniej? – zapytałem, próbując zakamuflować swoje przerażenie. Nigdy jeszcze nie siedziałem w takim samochodzie i nigdy nie jechałem z taką prędkością.
-Wybacz- powiedział zdejmując nogę z pedału gazu, przez co auto powoli traciło pęd. – Czasami przeklinam jego moc. Gdyby miał mniejszą, nie jeździłbym tak szybko.
Chciałbym mieć w życiu takie dylematy…
-To co jest z tobą? – zapytał
-Słucham? - odbiłem piłeczkę raczej nie wiedząc, czego dotyczyło pytanie
-Ludzie mówią, że jesteś super inteligentny. Dlatego…
-Ludzie o mnie mówią? – przerwałem mu, trochę za gwałtownie. Zdziwiło mnie to jednak. Zdawało mi się, że dla społeczeństwa jestem niewidzialny. Oczywiście, miałem kilka upokarzających wpadek przy sporej liczbie ludzi, ale byłem pewny, że te krótkie chwile rozrywki szkolnej gawiedzi szybko z głowy wypadają. Zaraz zaraz… Mówią o mnie… dobre rzeczy?
-No tak, masz najwyższą średnią w szkole i w ogóle. Sprawdziany, egzaminy, pytania – zawsze zaliczasz – powiedział odwracając się i patrząc bezpośrednio na mnie. Wolałbym, aby wzrok skupiał na drodze… - Dlatego poprosiłem o pomoc ciebie. Mi może pomóc chyba tylko geniusz.
Skwitowałem tą uwagę uśmiechem. Bo w zasadzie nie wiedziałem, co na to odpowiedzieć. Pewne, że nie byłem super inteligentny. Po prostu, gdy inne dzieciaki bawiły się na dworze, ja siedziałem przy książkach. A gdy podrosły i chodziły na dyskoteki, ja dalej robiłem to samo. Cały swój wolny czas spędzałem ucząc się. W ten sposób mogłem czymś zająć myśli. No i oczywiście dobra pamięć to podstawa.
Hmmm, może lepiej go z błędu nie wyprowadzać?
-Zrobię wszystko, co w mojej mocy – odpowiedziałem po chwili namysłu.
-A więc mogę uznać, że jestem uratowany – odparł uśmiechając się szeroko. Te zęby… - Jesteśmy.

Podjechaliśmy pod duży i piękny dom w szanowanej okolicy. Słyszałem, że żyją tu ludzie, którym w życiu się powiodło. Nieruchomości w tym rejonie miasta nie należał do najtańszych. Ale z drugiej strony, czegoż mógłbym się spodziewać po chłopaku, jeżdżącym najnowszym modelem auta sportowego prosto z okładek magazynów motoryzacyjnych? Szyby były otwarte, a gdy Tomek zgasił silnik zapanowała idealna cisza. Prawie idealna. Z domu docierały krzyki.
Na jego twarzy dostrzegłem odrobinę zmieszania i nutę wstydu. A potem zrezygnowanie. Wysiadł z auta, a ja chwilkę po nim. Podeszliśmy pod drzwi. Kiedy miał łapać za klamkę, zawahał się. Być może mi się wydawało, ale stracił trochę ze swojej szlachetności. Lekko się zgarbił i opuścił głowę. Przestał być Tomkiem, królem IV LO, stał się kolejnym, zwykłym nastolatkiem. Niesamowicie atrakcyjnym, ale nadal zwykłym. Otworzył drzwi i wprowadził mnie do środka. Weszliśmy do dużego hallu, przed nami były duże schody, po lewej był salon a po prawej jadalnia z kuchnią. I to właśnie z tego ostatniego pomieszczenia dochodziły krzyki. Głos męski i kobiecy.
Tomek gestem ręki przekazał mi, że mam się zachowywać jak najciszej. Pewnie nie chciał zwrócić na nas uwagi.
-Zdejmij buty, matka jest świrem na punkcie dywanów – szepnął a ja posłusznie spełniłem jego żądanie. Wspinaliśmy się już po schodach, gdy z kuchni ktoś krzyknął.
-Tomasz?-zapytała kobieta
-Kurwa -syknął i na chwilę zamilkł – Tak to ja! – odkrzyknął – Jestem z kolegą.
-Jakiego rodzaju kolegą?! – zapytał ostro męski głos, jednocześnie się wyłaniając.
Na ulicy od razu bym go rozpoznał. Dlaczego? Bo był Tomkiem, za dwadzieścia lat. Twarz niemal identyczna, ciało jednak trochę zapuszczone, zupełnie niepodobne do atletycznego syna. Ubrany był w garniturowe spodnie, pomiętą koszulę i poluzowany krawat. Kropelki potu spływały po jego czole, a przekrwione oczy lustrowały mnie dokładnie. Widziałem jak mierzy mnie od stóp do głowy, jak ocenia mnie tylko po tym jak wyglądam i w co się ubieram. A, i jeszcze jedno. Był wstawiony i to dość mocno. Mieszkam pod jednym dachem z rasową alkoholiczką i stan upojenia potrafię rozpoznać w ułamku sekundy.
-To jest …
-Radek –wszedłem Tomkowi w słowo.
-…mój korepetytor. Pomaga mi z historią – dokończył.
-Korepetytor? – zapytał ojciec ciągle mi się przyglądając. Zapanowała niezręczna cisza – Cóż, Bóg wie, że potrzebujesz pomocy. Zachowujcie się tylko.
Tomek pociągnął mnie za ramię, a z kuchni udało mi się jeszcze usłyszeć
-Mogę chyba jeszcze rozmawiać z moim pierdolonym synem, Monika!
-Przepraszam za to… - zaczął, gdy wprowadził mnie do pokoju i zamknął drzwi.
-Nic się nie stało –odpowiedziałem jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu.

Byłem oczarowany. Jego pokój prezentował wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłem. Przede wszystkim był ogromny, musiał mieć około dwadzieścia pięć metrów kwadratowych, czyli jakieś trzy razy więcej niż mój. Był wyposażony niemal jak w katalogu. Na ścianie wisiał płaski telewizor, pod oknem biurko z wysokiej klasy laptopem. Duże, wygodne łóżko, pojemna szafa i komoda, na której stał porządny sprzęt grający. W kącie hantle i ławka do ćwiczeń, co w ogóle mnie nie zdziwiło – utrzymanie takiej sylwetki wymaga pewnie ciągłej i systematycznej pracy.
Nie chciałem komentować tego miejsca, aby w toku rozmowy nie wyszło, w jakiej spelunie mieszkam ja.
-Materiału jest sporo, więc myślę, że powinniśmy zaczynać. – powiedziałem wyciągając z plecaka opasły podręcznik do historii.
-No nie, pogadajmy, odprężmy się trochę. Nauka nie zając, nie ucieknie. Napijesz się czegoś?
Prawdę powiedziawszy zaschło mi trochę w gardle.
-Chętnie. – powiedziałem i zaglądnąłem do książki myśląc, że Tomek już poszedł. On jednak stał cały czas przy drzwiach. Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że się uśmiecha.
-Coś się stało? – zapytałem.
-Nie powiedziałeś czego chcesz się napić, głuptasie.
Boże, jestem w tym naprawdę kiepski. Oczywiście, że trzeba powiedzieć na co ma się ochotę. Tylko skąd ja mam to wiedzieć, skoro po pierwsze nikt mnie nie odwiedza, a po drugie u mnie w domu nie ma do picia niczego oprócz wody kranowej.
-Cola? – nieśmiało szepnąłem.
-Robi się – zasalutował Tomek i wyszedł z pokoju.
Już miałem ochotę wstać i rozejrzeć się ponownie, tym razem zwrócić uwagę na szczegóły mniej rzucające się w oczy, jednak gospodarz wrócił w mgnieniu oka dzierżąc w rękach dwie szklanki wypełnione czarnym płynem.
-Dziękuję – powiedziałem, gdy jedną wręczył mi.
-Do dna – odparł i duszkiem wypił całą zawartość. Przykułem wzrok do jego grdyki, która otwierała się i zamykała wpuszczając do przełyku kolejne porcje napoju. Wyglądało to bardzo seksownie, zwłaszcza, że jego „Jabłko Adama” było bardzo wydatne. Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że obserwuję go zbyt nachalnie szybko spojrzałem na podręcznik.
-Od czego zaczniemy? Proponuję I wojnę i dwudziestolecie międzywojenne, bo krążą plotki, że właśnie ta część materiału będzie na egzaminie.
-Musisz być duszą towarzystwa na imprezach – zaśmiał się Tomek
-Nie chodzę na imprezy – palnąłem, zanim załapałem, o co chodzi. Ależ ja jestem tępy. Tomek jedynie zaśmiał się głośniej. Moje wpadki wydawały się go nie zrażać.
-No dobra, panie geniusz. Mój los w twoich rękach. Nauczaj!

Odczucia co do jego zdolności poznawczych miałem raczej ambiwalentne. Chwilami rozumiał i powtarzał wszystko, a chwilami nie docierało do niego nic. Wraz z upływem czasu nauka stawała się coraz bardziej toporna. Po trzech godzinach nie przetłumaczyłbym mu, że dwa plus dwa to cztery.
-No tak, a 18 listopada 1921 Gaudenty Patos ponownie sformował rząd…
-Przede wszystkim to 28 maja 1923 roku. I nie Gaudenty Patos, tylko Wincenty Witos. Skąd w ogóle ta data i nazwisko? – zapytałem, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
-Ja już nawet nie wiem, czego nie wiem! – zapłakał – Na dziś chyba wystarczy, nie nauczę się niczego więcej.
W tej kwestii w pełni się z nim zgadzałem.
Spróbowałem wstać, jednak dotarło do mnie, że przez ostatnie trzy godziny klęczałem na podłodze. Gdy krew znów zaczęła krążyć po odciętych od niej do tej pory naczyniach, poczułem niesamowity ból, syknąłem głośno i straciłem równowagę. Na szczęście ktoś przyszedł mi z pomocą. Niczym książę na białym koniu Tomek zerwał się z łóżka i pośpieszył na ratunek. Chwycił mnie za ramię i dzięki tej interwencji nie upadłem.
-Wszystko dobrze?- zapytał z odrobinę wyolbrzymioną troską w głosie.
-Jasne… tylko trochę zdrętwiałem – odpowiedziałem próbując rozchodzić mrowienie.
-Wiesz, że mogłeś usiąść koło mnie? Na łóżku?
Co za naiwne stwierdzenie. Nie wiedział jeszcze, a przynajmniej miałem taką nadzieję, że wczoraj dostałem potężnego wzwodu na sam jego widok. Strach pomyśleć co stałoby się, gdybym siedział z nim na łóżku.
Zerknąłem na zegarek wiszący na ścianie.
-To już ta godzina? –zapytałem – Strasznie późno, muszę się zbierać.
-Poczekaj, odwiozę cię. – zadeklarował Tomek
-Nie trzeba, dam sobie radę, pojadę autobusem.
-To dla mnie żaden problem. Pomogłeś mi, teraz pozwól pomóc sobie.
Zastanowiłem się chwilę. Rzeczywiście, było trochę późno. Chcąc dostać się do domu komunikacją miejską musiałbym przesiadać się w różnych miejscach co najmniej cztery razy.
-No dobrze – zgodziłem się.
-Pysznie. Wezmę kluczyki i możemy iść. Aha, wiem, że to głupio tak pytać, ale mogę jeszcze liczyć na twoją pomoc? Z tego co się orientuję trochę materiału jeszcze zostało. – zapytał lekko zakłopotany.
-Z chęcią ci pomogę – powiedziałem. W końcu lepsze przebywanie z nim niż z moją zachlaną matką.
-Ekstra, naprawdę spoko z ciebie gość. To co, zgadamy się przez e-maila? – zapytał.
Podejrzewałem, że do tego dojdzie. Wiedziałem, że prędzej czy później dowie się o moim cyfrowym zacofaniu i o tym, że nie posiadam w domu technologii XXI wieku. Z trudem zamaskowałem wstyd, gdy cicho powiedziałem
-Nie mam komputera…
-A, to luz. W takim razie zadzwonię do ciebie.
No świetnie. Taka propozycja, właśnie gdy moja kochana rodzicielka przepiła mój telefon. Szybko musiałem znaleźć dobre wytłumaczenie, aby nie wyjść na całkowitą patologię.
-Mam numer, ale zepsuł mi się ostatnio telefon – miałem już szczerze dość tej rozmowy. Czułem że się czerwienię bo takie kluczenie mogło doprowadzić tylko i wyłącznie do mojej rychłej demaskacji.
Tomek podniósł lewą brew w geście zdziwienia. Czyżby w końcu mnie przejrzał?
-Nawet dobrze się składa. – powiedział, po czym się odwrócił i zaczął grzebać w szufladzie. Po chwili znalazł to, czego szukał i znów stał przede mną. W ręku trzymał telefon. – Rodzice kupili mi niedawno nowego i tego już nie będę używał. Weź.
-N…Nie mogę tego przyjąć – wydukałem. Bezspornie, to była najmilsza rzecz, jaką ktokolwiek dla mnie zrobił. Taka bezinteresowność… I to nie był telefon pokroju mojego, wymienionego na wódkę. Tamten był starej generacji, z klawiaturą. Ten wręczany mi w tej chwili był o wiele lepszy – dotykowy, renomowanej firmy. Nigdy nie dostałem prezentu, który choćby zbliżył kwotowo do tego.
-Bzdury, możesz – powiedział wkładając telefon i ładowarkę do kieszeni mojej kurtki – Mi nie jest potrzebny i pewnie obrósłby kurzem. Tobie się przyda. –skończywszy złapał wiatrówkę do ręki i otworzył drzwi. – Jedziemy?
W tej chwili chciałem zrobić trzy rzeczy - rozpłakać się, rzucić mu się na szyję i gorąco podziękować.
Płacz odpadał, toteż przełknąłem tylko ślinę i przegoniłem pieczenie w oczach. Z oczywistych względów nie mogłem również rzucić mu się na szyję – taki gest jest zarezerwowany tylko dla dobrych lub najlepszych przyjaciół, a i wtedy może być odebrany jako naruszenie prywatności. Pozostała więc opcja trzecia.
-Dziękuję, nawet nie wiem co powiedzieć…
-Drobiazg. A teraz chodź.

Awantura ucichła i z salonu było słychać jedynie pogłos z telewizora. Zastanawiałem się czy czasami nie wypadałoby krzyknąć „do widzenia”, jednak ostatecznie porzuciłem ten pomysł. Ojciec Tomka nie wydawał się zbyt przyjazny, dlatego wolałem go nie niepokoić. Wyszliśmy z domu i po chwili oboje siedzieliśmy w aucie.
-To gdzie jechać? – zapytał Tomek.
-Pokieruję cię – odpowiedziałem ze zrezygnowaniem. Niestety, dziś dowie się, w jakiej okolicy mieszkam. Przez chwilę myślałem, aby podawać mu złe wskazówki i wyjść z samochodu na innym, bardziej cywilizowanym osiedlu i resztę przejść na piechotę. Kłamstwo jednak ma krótkie nogi i kiedyś wyszłoby na jaw, pogrążając mnie jeszcze bardziej.

Podróż przebiegała sprawnie, lecz odrobinę dziwnie. Tomek nie za bardzo chciał się odzywać, co było dość dziwne, mając na uwadze jego dotychczasowe zachowanie. Pytał jedynie o wskazówki dojazdu. Ja, zamiast samemu rozpocząć rozmowę, wsłuchałem się w radio obserwując świat za oknem.
Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Kazałem mu się zatrzymać przy obskurnej, obdrapanej chałupie, w dość niereprezentatywnej części miasta.
-Tutaj mieszkasz?-zapytał
Kurwa…
-Ta. Nie wyobrażam sobie, aby twoje auto było tu bezpieczne. – odpowiedziałem.
-Nie martwię się o auto – mówiąc to wlepił we mnie te swoje wielkie, zielone oczy. Zajrzałem w nie, w ich niezbadaną głębię. Zahipnotyzowały mnie, poczułem że nie mogę od nich oderwać wzroku. – To co, zgadamy się przez telefon. Lub w szkole. – powiedział, zrywając kontakt tym samym kończąc moje bezkresne cierpienie.
-Jasne.
-To do zobaczenia.
-Cześć – powiedziałem otwierając drzwi i wychodząc. Wszedłem do domu napotykając w korytarzu matkę.
-Gdzie żeś był?! – krzyknęła po czym spojrzała na ulicę – I kto kogo znasz posiada taki samochód?!
Zignorowałem te zaczepki i wdrapałem się na piętro. Zamknąłem się w pokoju i bez zdejmowania butów wskoczyłem na łóżko.

Wpatrując się w ciemność sufitu zdałem sobie sprawę, że nie mogę zdjąć z twarzy tępego uśmiechu…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radoslav89
Adept



Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 3:22, 16 Lut 2015    Temat postu:

świetne !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 3:30, 16 Lut 2015    Temat postu:

Bardzo podobają mi się te uwagi o czasie. Umiesz zaskoczyć czytelnika czymś, nad czym trzeba trochę pomyśleć a nie przechodzić od razu dalej. Poza tym kapitalnie prowadzisz dialog, umiesz go zmodalizować, dobrze prowadzisz didaskalia. O reszcie wypowiem się jak skończysz, w każdym razie czyta się doskonale. Wyjątkowo inteligentne pióro.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 3:31, 16 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
waflobil66
Wyjadacz



Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 505
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy

PostWysłany: Pon 10:25, 16 Lut 2015    Temat postu:

Podoba mi się, ale nie będę się rozpisywał, bo nie potrafię napisać nic mądrzejszego niż powyżej, mogę tylko przytaknąć.

Ale mam taką sprawę, hmm, uwagę, pytanie? Bo w sumie nie wiem czy to błąd, czy tak ma być, taka maniera?
vergilius napisał:
Wyszliśmy z domu i po chwili oboje siedzieliśmy w aucie.

Już kilka razy się z tym spotkałem w innych miejscach.
Jeśli świadomie tu jest użyta słowo "oboje" zamiast "obaj" to nie ma sprawy, ale mi to jakoś tak zawsze się rzuca w oczy, jakoś mi nie pasuje.

W każdym bądź razie to tylko szczegół i w żadnym razie nie wpływa na bardzo pozytywny odbiór tekstu.

Jeszcze jedno:
vergilius napisał:
– Tak to ja! – odkrzyknął – Jestem z kolegą.
-Jakiego rodzaju kolegą?! – zapytał ostro męski głos...

To nam chyba dużo mówi Ciekawe czy głównemu bohaterowi też?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
subDaro
Adept



Dołączył: 01 Kwi 2013
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 21:30, 21 Lut 2015    Temat postu:

Vergilius, ty jesteś WIRTUOZEM!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Nie 3:19, 22 Lut 2015    Temat postu:

Wreszcie zaczyna sie dziac. Pierwszy odcinek wg mnie kiepski, drugi rewelacja. Pozdrawiam po dluzszej nieobecnosci

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
strega bianca
Adept



Dołączył: 25 Mar 2014
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy

PostWysłany: Czw 21:05, 26 Lut 2015    Temat postu:

Stanowczo popieram poprzednika. Rzeczywiście druga część znacznie lepsza, choć brakuje mi tu nieco porządnego tła. Z jednej strony mi się podobało, sprawnie posługujesz się piórem (klawiaturą) ), z drugiej trudno mi sobie jakoś wyobrazić bohaterów, zwłaszcza Tomka. Odrobina humoru by też nie zaszkodziła, choć może to wina Radka, dość ponury z niego facet.
Przepraszam za marudzenie, jestem tutaj pierwszy raz i jako yaoistka przyzwyczaiłam się do czytania nieco innych tekstów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Czw 21:07, 26 Lut 2015    Temat postu:

Witaj!
Marudź do woli - uwagi są niezmiernie ważne. Mam małe doświadczenie - nigdy nie pisałem a z języka polskiego byłem kiepski. To wszystko jest dla mnie nowe Smile Dlatego lubię otrzymywać sugestie i dobre rady Smile
Jeżeli chcesz, możesz się kontaktować ze mną na PW i przekazywać swoje spostrzeżenia Smile
Pozdrawiam ciepło!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jerry0750
Debiutant



Dołączył: 05 Paź 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 19:29, 08 Mar 2015    Temat postu:

Codziennie umieram coraz bardziej w oczekiwaniu na kontynuację... Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
grafoy
Wyjadacz



Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 573
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:50, 09 Mar 2015    Temat postu:

Bardzo podoba mi się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 20:11, 11 Mar 2015    Temat postu:

Cytat:
Codziennie umieram coraz bardziej w oczekiwaniu na kontynuację...


Świetny tekst, muszę sobie zapisać Smile

Kontynuacja wkrótce, do weekendu powinna się pojawić.

Pozdrowienia
Arek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Analog2
Wyjadacz



Dołączył: 02 Lut 2013
Posty: 157
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Czw 1:34, 12 Mar 2015    Temat postu:

Ja proponuje opowiadanie usunac. Niedopuszczalne jest z taka rotacja czasowa dzialac, nie ma to sensu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin