Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Takich dwóch jak ich trzech...
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Śro 21:24, 01 Mar 2017    Temat postu: Takich dwóch jak ich trzech...

Wprowadzenie się Dominika do małego mieszkania na wrocławskim Kozanowie nastąpiło po dwutygodniowym pobycie chłopca w szpitalu i odbyło się w zasadzie bez większych problemów. Przynajmniej na początku. Mieszkanie znajdowało się na dziesiątym piętrze wieżowca i dla Dominika, wychowanego całe życie w jednorodzinnym domku, był to spory szok.
- Tobie się w głowie nie kręci, jak stoisz przy oknie? - zapytał Kamila.
- A co ma mi się kręcić... Przyzwyczaisz się.
Na razie jednak Dominik wybrał łóżko w głębi pokoju a do okna podchodził tylko w naprawdę koniecznych wypadkach, przyrzekając sobie, że o ile popatrzy jeszcze sobie przez okno, to nikt ni zmusi go do wyjścia na balkon. Jednak przeszkoda numer dwa, która objawiła się późnym popołudniem, przebiła lęk wysokości, a nawet wszystkie inne lęki i obawy, jaki zrodziły się w nim podczas ich przygód na Leśnicy. Mniej więcej o trzeciej po południu, kiedy obaj byli zajęci w najlepsze urządzaniem kącika Dominika w pokoju, drzwi otworzyły się nagle i w na progu stanęły dwie postaci w wieku około ośmiu lat, bliżej niezidentyfikowanej płci, Oboje byli jednakowego wzrostu, z jasnymi, krótko ostrzyżonymi włosami.
- Kto to jest? - zapytał ten po lewej stronie stanowczym głosem.
- To jest Dominik - odpowiedział poirytowany Kamil. - I jak jeszcze raz wejdziecie bez pukania do pokoju, to wam nogi z dupy powyrywam. A teraz wyjazd stąd, pókim dobry - dodał równie podniesionym głosem i ruszył w stronę drzwi. - Poczekaj aż mama wróci z zakupów - powiedział ten drugi. - Powiemy jak się wyrażasz i że nas straszysz.
- Jeśli ten wyraz jest bardzo brzydki, to naprawdę dziwię się, skąd go znacie i kto go was nauczył - Kamil chwycił obu dzieciaków i stanowczym ruchem wygarnął za drzwi, które pieczołowici zamknął.
- Kto to był? - zapytał Dominik, który do tej pory siedział cicho, zajęty dobieraniem skarpetek do pary.
- Moje rodzeństwo - odpowiedział bez entuzjazmu Kamil. - Wacek i Donatka.
-Rany, co za imiona - wyrwało się Dominikowi. W zasadzie w gościach nie powinno się niczego krytykować, ale...
- To moja mamusia - odpowiedział Kamil z cieniem złośliwości w głosie. - Tylko ona może uszczęśliwić kogoś imieniem, które w cywilizowanych językach oznacza rumianek.
- To znaczy twoje? - nie rozumiał Dominik. Coś takiego jak dociekanie znaczenia słów nigdy nie należało do jego repertuaru. Podobnie zresztą jak wykonywanie innej masy umysłowej roboty. Jak się przekonywał coraz bardziej, była to domena Kamila. Zagadnięty na jakikolwiek temat, zawsze miał coś do powiedzenia, interesował się prawie wszystkim i najwyraźniej sprawiało mu to dużą frajdę, sądząc choćby po zawartości pokoju. Dwa regały pełne książek, ściany obwieszone mapami, wieża stereo i pokaźny zbiór płyt, również winylowych. Jego własny pokój, nawet z mini siłownią w kącie, nawet nie umywał się do jaskini Kamila.
- Tak, niestety. Ale już się przyzwyczaiłem.
- Kamil!!! - z głębi mieszkania rozległo się głośne wołanie. Chłopiec przerwał zmianę pościeli, rzucił kołdrę na środek pokoju i wyraźnie rozzłoszczony ruszył w stron drzwi. Dominik zastanawiał się, czy ten domowy rozgardiasz będzie trwał wiecznie, czy też to jednorazowy wybryk bliźniaków. Chłopiec i dziewczynka, kto by pomyślał,l przecież wyglądają niemal identycznie. O ich istnieniu wiedział od zaledwie pięciu minut, a już mu się nie podobali.
- Donata darła się, że Wacek wiesza gołą babę na ścianie. Na szczęście było to tylko zdjęcie posągu Wenus z Milo, nic groźnego.
Dominik nie miał bladego pojęcia, kto to jest Wenus z Milo, ale wolał to zachować dla siebie? A nuż ktoś taki,kogo wypada znać? O bogini Wenus słyszał ale nie pamiętał w jakich okolicznościach, pewnie w szkole. W ogóle przy Kamilu czuł się mniej komfortowo, niż z początku sobie to wyobrażał, co jednak w najmniejszy sposób nie wpłynęło na jego ogólny stosunek do przyjaciela.

- Oni cały czas tak szaleją? - zapytał Dominik, kiedy po kolacji udali się do pokoju. Co prawda rozpoczynał się ostatni tydzień szkoły, ale oceny były już wystawione a nauką nikt się specjalnie nie przejmował.
- Dziś i tak było spokojnie - odpowiedział Kamil. - Z reguły wojują o wszystko, o co się da, a każde chce być lepsze. I obydwoje donoszą i kablują w każdej sytuacji. Jeśli na siebie to pół biedy, ale najczęściej również na mnie. A najgorsze jest to, że matka zawsze bierze ich stronę, obojętne, co zrobią. "Jesteś starszy i mądrzejszy, to musisz im ustępować" - zawsze powtarza. A ja już mam tego wszystkiego serdecznie dość - zakończył takim tonem, że Dominikowi zrobiło mu się go najzwyczajniej żal. - Miałem sobie od nich odpocząć na wakacjach, ale...
Wakacje. Temat, którego do tej pory nikt nie poruszał. Dominik z oczywistych względów musiał zrezygnować z wyjazdu do Egiptu, nic jednak nie wiedział o planach Kamila. Skoro przyjęli go do domu, to znaczy, że wakacje najpewniej spędzą we Wrocławiu. Dominik dopiero w tej chwili zorientował się, czym to grozi. Basen na Morskim Oku, spacery po parkach i, co najgorsze, nieustanne wysłuchiwanie jazgotu bliźniaków, których miał szczerze dość już po kilku godzinach. Tymczasem sąd nałożył na matkę sankcję dziewięćdziesięciu dni aresztu i było oczywiste, że będzie siedział na Kozanowie aż do początku następnego roku szkolnego.
- Nigdzie nie wyjeżdżasz? - zapytał o chwili milczenia Dominik.
- Miałem jechać do Anglii do kuzyna, ale w tej sytuacji nie da rady... Zresztą nie żałuję, jakoś przebiedujemy to lato we Wrocku - odpowiedział Kamil, choć Dominik mógł się założyć, że przemawia przez niego żal. Czuł, że on sam w jakiś sposób się do tego przyczynił. Nawet nie wiedział, co ma odpowiedzieć; chyba już trzeci raz w ciągu całego dnia poczuł się mało komfortowo.
- Coś się wymyśli - powiedział Kamil na pocieszenie. Było to, jak zdążył się zorientować, ulubione powiedzonko Kamila, ale za każdym razem po tych magicznych słowach następowały konkretne czyny. Czyżby Kamil znów miał jakiś ciekawy plan? Możliwe, tymczasem podszedł do szafy i po chwili gmerania rzucił na wersalkę spodnie od dresu i podkoszulek.
- Pójdziemy sobie pobiegać -powiedział i ściągnął bluzę. W trym momencie u progu pokoju stanął ojciec. Niezrażony Kamil rozbierał się dalej.
- Tylko nie wygłupiaj się tak przy matce, wiesz, że ona tego nie lubi - powiedział. - Tu macie kieszonkowe na ten tydzień i, ostrzegam, więcej nie będzie - powiedział to z lekkim uśmiechem, który oznaczał, że jeśli będą potrzebowali więcej, mają się nie krępować i walić do niego jak w dym.

- A ty już masz jakąś dziewczynę? - zapytała matka Kamila przy kolacji.
- A co go tak o dziewczyny podpytujesz? - zgasił ją Roman. - To jego sprawa.
- Oj Romku, Romku, sam wiesz, jacy są dziś ludzie i jak bardzo trzeba uważać - odparła pani Nawrotowa. - Nie chciałabym, by Kamil skończył z bachorem na ręku w wieku osiemnastu lat. Sam wiesz, jak im się pali do tych spraw. Ja ci mówię, to wszystko przez tę telewizję. Co włączysz, to jakaś golizna, całowanie się albo nawet jeszcze gorzej... Tylko w telewizji Trwam tego nie ma...
- Jest natomiast oszust, złodziej i wyłudzacz pieniędzy - przerwał Roman. - To ja z dwojga złego wolę niewinną młodą panienkę, nawet jeśli się całuje.
- Taki stary a jeszcze świństwa mu w głowie - westchnęła zrezygnowana Barbara i zajęła się zbieraniem brudnych rzeczy ze stołu. Jak zauważył Dominik, był to zawsze moment, kiedy posiłek uznawano za zakończony.
Po kolacji i dwóch wojnach młodszego rodzeństwa, w tym jednej zakończonej krwawo, bo rozciętym łukiem brwiowym u Wacka, w domu nastąpił wreszcie spokój. Bliźniaki poszły spać, państwo Nawrotowie oglądali film w telewizji a chłopcy grali na komputerze. Dominik nagle poczuł się śpiący, przez jeden dzień dostał bardziej do wiwatu, niż przez tydzień u siebie na Krzykach. Tak naprawdę to czul się nieco rozczarowany i czuł potrzeb odstresowania się. Położył rękę na gołym udzie Kamila. Ten wzdrygnął się.
- Nie teraz, jeszcze rodzice nie śpią. Tak długo jak są na nogach, to nie znasz dnia ani godziny. A o zamek w pokoju nie mogę się doprosić, zresztą matka nigdy na to się nie zgodzi. Poza tym pamiętaj, że to mieszkanie jest wybitnie akustyczne, a starych mamy zaraz za ścianą. Kiedyś nawet słyszałem odgłosy tego, co wyprawiali w nocy ale ostatnio się uspokoili. Będziemy musieli uważać...
Zawieszony na wysokości dziewiątego piętra w mieszkaniu, w którym każdy krok słysz dziesiątki uszu Dominik zaczynał powoli mieć wszystkiego dość. Nie tak sobie to wyobrażał, zupełnie nie tak to miało wyglądać. Nadto pani Barbara podchodziła do niego z dużą rezerwą, graniczącą z niechęcią. Czul się, jakby był tu z laski i wyraźni dawano mu to do zrozumienia, przynajmniej on to tak odbierał. Przez moment zatęsknił nawet za ich celą na Leśnicy, gdzie, paradoksalnie, mieli o wiele więcej wolności. A tu? Członek prawie rozrywał mu spodnie a on nic z tym nie mógł zrobić. Również jego przyjaciel czul się niezbyt komfortowo w tej sytuacji, nie powiedział co prawda tego głośno, ale, jak to się mówi, nadawali na jednej Fali i Dominik to wyczuwał.

_ Wiesz co? - powiedział Kamil, kiedy już grubo po północy i szybkiej masturbacji z duszą na ramieniu byli już w łóżkach, każdy we własnym - mam pewien pomysł. Trudny do wykonania ale wcale nie taki niemożliwy...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Śro 23:49, 01 Mar 2017    Temat postu:

no i zaczyna się bardzo sympatycznie. Choć matka bije wszystkich na głowę Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 19:17, 02 Mar 2017    Temat postu:

'chwycił obu dzieciaków' – oba dzieciaki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 20:55, 02 Mar 2017    Temat postu:

Racja Jakm będę nanosił poprawki to uwzględnię. Cóż, 1/4 życia na emigracji robi swoje.

Jeśli zdążę, to dziś coś wrzucę, jak nie to jutro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Czw 21:22, 02 Mar 2017    Temat postu:

wiem. gdybyś nie był 1/4 życia na emigracji i pisał, to bym nie czytał (i skomentował to złośliwie ) twoich opowiadań

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 23:01, 02 Mar 2017    Temat postu: 2.

Z pamiętnika Wojtka T.
Tyle się ostatnio dzieje, że postanowiłem pisać pamiętnik. Ale nie blog, bo mój pamiętnik będzie tylko i wyłącznie dla mnie. Jak ktoś go znajdzie i przeczyta, to będzie kaplica. A z tym internetem różnie bywa. Słyszałem w tevałenie, że teraz Ziobro i policjanci będą mogli zaglądać, gdzie tylko zechcą. Pamiętnik mogą dopaść rodzice, ale raczej się na to nie zanosi. Raczej unikają grzebania w moich rzeczach a już na pewno nie zaglądają do moich zeszytów szkolnych. Dla niepoznaki obłożyłem zeszyt tak jak inne i podpisałem "Wypracowania z polskiego". Od kiedy nauczycielka odkryła, że uczniowie ściągają wypracowania z internetu albo płacą specjalnym serwisom, piszącym prace na zamówienie, wszystkie wypracowania musimy pisać ręcznie, w specjalnym zeszycie. Nie sądzę, żeby to wiele pomogło, pół klasy dalej będzie kupowało wypracowania na necie, ale to już nie moja sprawa. Ja lubię pisać i wolę wypracowania od zadań z biologii czy nawet matematyki. Poza tym zaraz są wakacje i nie będę pisał żadnych wypracowań.
Dobra, to było tytułem wstępu. Zawsze najgorszą częścią każdego wypracowania jest wstęp a i ten mi nie za dobrze wyszedł. Trudno, innego nie będzie. Teraz trzeba nadgonić to, co było, aby przejść do współczesności, a jest tego sporo. Zacznijmy od rodziców. To nie są moi biologiczni rodzice a adopcyjni. Nikt nie robi z tego tajemnicy, do czwartego roku życia byłem w domu dziecka i jeszcze co nieco pamiętam, zwłaszcza te złe rzeczy. Zawsze byłem dużym i silnym dzieckiem, toteż nikt mi nie podskoczył, bo od razu dostał w ucho. Gorzej było z kadrą, najczęściej to ja obrywałem za innych. Klęczałem w kącie z rękami podniesionymi do góry, spałem w izolatce, dostawałem przez łeb albo w ucho. Były też i gorsze rzeczy. Jedna z opiekunek, niejaka pani Zosia, gdy chciała kogoś ukarać, zdejmowała mu majtki przy wszystkich. Było to szczególnie poniżające i przytrafiło mi się to tylko raz. Później uważałem, a jak pani Zosia miała dyżur, to po prostu schodziłem jej z oczu.
Kiedyś pani dyrektorka zabrała mnie do gabinetu i przedstawiła państwu w średnim wieku. Już wiele ni pamiętam z tego spotkania, w każdym razie na następne zabrali mnie na spacer do parku. Fajnie było, bo ten pan kupił mi lody i w ogóle był bardzo dumny, że prowadzi mnie za rękę przez miasto. Mnie też to się podobało, w końcu raz nie musiałem zazdrościć innym dzieciakom, że mają prawdziwych rodziców. Jeszcze teraz pamiętam, jak bardzo pragnąłem, by ten dzień nigdy się nie kończył. Takich wyjść było coraz więcej i na każdym dostawałem coś dobrego, a to obiad, o jakim w domu dziecka nie mogłem marzyć, a to ciepłą kurtkę czy jeszcze co innego. "Jedz, bo musisz wyrosnąć na prawdziwego mężczyznę" - mówił ten pan i był bardzo zadowolony, kiedy znikał cały talerz.
Pewnego razu (tak, wiem, że tak pisze się tylko w bajkach ale nic bardziej sensownego nie przychodzi mi do głowy) spotkanie z tymi ludźmi miało zupełnie inny charakter. Ten pan oświadczył mi, że zabierają mnie do siebie. Jak sobie tak teraz myślę, to nikt nie pytał się mnie o zdanie, po prostu oświadczyli mi to a ja byłem bardzo szczęśliwy. Szczerze mówiąc, w domu dziecka mało kto mnie lubił, głównie dlatego, że byłem gruby, tacy nigdy nie są lubiani. Jednak moim przyszłym rodzicom to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza przyszły tata mówił, że nareszcie będzie porządny chłop w domu. I on i ona byli średniego wzrostu, nieszczególni, za to bardzo bogaci. Tak mi się przynajmniej wydawało, przy tym, co widziałem w domu dziecka to mieszkanie państwa Terleckich, jednorodzinna willa na Osobowicach, to był po prostu kosmos. Dostałem własny pokój, własne zabawki, w ogóle poprawiło mi się bardzo. No i nowi rodzice okazali się naprawdę fajni. Ojciec jest wykładowcą na Politechnice Wrocławskiej, mama uczy biologii w szkole średniej.
Oczywiście wszelkie początki są ciężkie, ze mną nie było inaczej. Na początku moczyłem się w łóżku i kiedyś było mi tak wstyd, że uciekłem z domu. Miałem wtedy pięć, może sześć lat. Poszedłem na przystanek, wsiadłem w czternastkę i jeździłem nią tak długo, aż jakaś pani zainteresowała się mną i przez telefon komórkowy zawiadomiła policję. Gdybym taki numer wywinął w domu dziecka, pewnie miałbym granatową dupę od lania, które bym dostał. Natomiast tu nic takiego się nie zdarzyło. Wręcz przeciwnie. Rodzice mnie wyściskali tak, jakby nie widzieli mnie co najmniej miesiąc, a później tato zabrał mnie na tak zwaną męską rozmowę, pierwszą w moim życiu. Nam początku było mi tak wstyd, że przez dobrych kilka minut nie mogłem z siebie wydobyć żadnego głosu, ale on spokojnie czekał. Kiedy już wszystko mu powiedziałem, zapytał tylko "Tylko tyle?" Milcząc skinąłem głową. Wtedy ojciec, dalej ze stoickim spokojem (ładnie to zabrzmiało) wytłumaczył mi, dlaczego tak się dzieje i jak się załatwia takie sprawy. Chyba po raz pierwszy w życiu odczułem coś takiego jak autorytet. Ojciec stał się dla mnie kimś i to takim pisanym wielką literą.
Podobnie było w pierwszej klasie, kiedy ukradłem koledze samochód na resorach, jak to się mówiło, resoraka. Bardzo mi się podobał i chciałem go mieć jak najszybciej. Oczywiście mógłbym poprosić rodziców, ale po co? Poza tym kradnąc coś, człowiek czuje się dziwnie, jest przy tym masa emocji. Złapią czy nie złapią? Niestety złapali. Chłopiec zgłosił kradzież wychowawczyni a ta zarządziła rewizję, i tak wpadłem. Oczywiście najbardziej balem się, co powie ojciec, bo wychowawczyni jeszcze tego samego dnia wezwała rodziców. I, podobnie jak wtedy, ojciec nie bił, nie krzyczał, tylko wziął mnie do gabinetu i kazał wszystko opowiedzieć. Po kolei. Już mniej bałem się tych rozmów, więc tym razem wstyd zdecydowanie przeważał nad strachem. A ojciec znowu mnie zaskoczył. "Jak byś ukarał swoje dziecko, gdybyś złapał je na kradzieży?" Odpowiedziałem, że dostałby dziesięć klapsów w tyłek. Na co ojciec: "Tylko głupi ludzie się biją. Zastanów się, jak byś to zrobił w mądry sposób". Na cop ja odpowiedziałem, że wywiózłbym do lasu i zostawił. A ojciec wprowadził mnie w śmiertelne zdumienie mówiąc "No jest to jakaś kara. Jeśli uważasz, że zasłużyłeś, to tak zostaniesz ukarany". Była wiosna, i rzeczywiście następnej niedzieli ojciec wsadził mnie w samochód. "Wiesz, co teraz będzie, prawda?" - powiedział. Jak ja się bałem... Kiedy na horyzoncie zobaczyłem las, prawie zacząłem się dusić z nerwów. A jednocześnie coś mi się w tym podobało, na pewno emocje były większe niż przy podprowadzeniu koledze samochodziku. Ojciec zatrzymał auto przed wejściem do lasu. "Wysiadamy" - rzucił. Że też nie zemdlałem przy tym, to był cud. Szliśmy długo, może pół godziny. "No to jesteśmy w środku lasu, tak jak chciałeś. Teraz ja zniknę a ty będziesz odbywał swą karę. Jakby ci się znudziło, ale nie wcześniej niż po godzinie, możesz zacząć mnie szukać. Będę ci zostawiał po drodze różne znaki, a ty będziesz musiał je odczytać. Jeśli zabłądzisz, musisz wrócić do ostatniego znaku". A więc tak to sobie wykombinował (tak,l wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc" ale przecież tego nie będzie nikt sprawdzał, poza tym nie mam pomysłu na nic mądrzejszego). Po godzinie siedzenia na pieńku miałem dość. Gdy na polanie, jakieś dwa metry ode mnie, stanęła sarna, nawet nie miałem siły uciekać ze strachu. Toteż punktualnie o pierwszej ruszyłem w poszukiwaniu ojca. Pierwszy znak znalazłem już po stu metrach - zielona reklamówka zawieszona na gałęzi. Przysiągłbym, że wcześniej jej tam nie było. W środku dwie bułki z kiełbasą, karton soczku Orange, kompas i kartka: "Po zjedzeniu posiłku sto metrów drogą na południe i dalej na zachód". O kompasie jeszcze nie uczyli mnie w szkole, ale już znałem mniej więcej jego działanie. Zabawa zaczynała mnie wciągać coraz bardziej... Ojciec oczywiście przeczołgał mnie ostro przez las a znalazłem go tam, gdzie mogłem się go spodziewać, czyli w samochodzie, czytającego jakąś fachową książkę. "No i co, ciekawsze niż podiwanienie koledze resoraka?" - zapytał. Pewnie że ciekawsze, ale co się najadłem strachu to moje.
Prawdziwą klasę mojego ojca, i pewną jego wielką tajemnicę, poznałem kilka lat później. Napisze o tym następnym razem, boi to ważne, ale dziś już jestem zmęczony. Zwłaszcza po rozmowie z Kamilem. O tym też napiszę, bo stało się coś dziwnego.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Czw 23:31, 02 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
udibidi01
Wyjadacz



Dołączył: 22 Gru 2014
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy

PostWysłany: Czw 23:57, 02 Mar 2017    Temat postu:

NO I JEST CO RAZ CIEKAWIEJ

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mlody_tarnow
Debiutant



Dołączył: 13 Gru 2014
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 7:30, 03 Mar 2017    Temat postu:

Fajnie się zaczyna Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 20:13, 03 Mar 2017    Temat postu:

pamiętnik – coś nowego. obawiam się jednak, że trochę 'strzeliłeś' sobie w stopę: w pamiętnikach opisuje się też dużo pieprznych historyjek, a tych nie lubisz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 20:46, 03 Mar 2017    Temat postu:

Hmmm... Pamiętnik ma mi dać po prostu inne spojrzenie i rozerwać beznamiętną narrację. Pisanie z narratorem ":wszystkowiedzącym" ma swoje ograniczenia i niekiedy zahacza o sztuczność; po prostu próbuję czegoś nowego. A co do "pieprzności" - są limity, poza które nie wychylę się nawet w pamiętniku.

PS Następny odcinek w sobotę lu8b niedzielę. Na razie wyniki są kiepskie, o wiele gorsze niż Mafiosa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 20:47, 03 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 21:54, 03 Mar 2017    Temat postu:

powinieneś trochę złamać tę, swoistą, pruderię swoich opowiadań 'kochany pamiętniczku' to dobry pretekst Smile

edit: wszyscy twoi bohaterowie to takie niewinne chłopaczki-aniołeczki. daj jednego diabełka Wojtuś T. świetnie się nadaje jako sierota


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blask12345 dnia Pią 21:57, 03 Mar 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 22:04, 03 Mar 2017    Temat postu:

Każdy z chłopaków jest z rodziny innego typu, każdy ma inne predyspozycje i zdolności: Dominik to jest fizol, Kamil - intelektualista a Wojtuś - praktyczny chłopek roztropek. Teraz myślę, jak ich odpowiednio "pożenić" i wpleść w całą historię... Tzn. zarys oczywiście jest ale szczegóły się dopracowują.

PS.Każda cecha może wyjść n dobre i na złe. A kto będzie diabełkiem? Zobaczymy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pią 22:06, 03 Mar 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 22:08, 03 Mar 2017    Temat postu:

czyli w sumie idealny trójkąt

mnie się ciągle zarys ciągu dalszego mojego tekstu ciągle zmienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 22:17, 03 Mar 2017    Temat postu:

spokojnie... Choć faktycznie coś ostatnio ludziska za mało piszą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blask12345
Wyjadacz



Dołączył: 07 Cze 2015
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Skąd: zewsząd

PostWysłany: Pią 22:18, 03 Mar 2017    Temat postu:

brakuje mi 1500-2000 znaków do końca ale jak skończę to podrzucę, żebyś rzucił okiem XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin