Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nie będzie bolało (zakończone)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 2:06, 25 Cze 2018    Temat postu:

O! nie umiem wyrazić zachwytu dla Ciebie za takie wspaniałe i bardzo interesujące opowiadanie. Co raz bardziej Mnie zaciekawiasz samym opowiadaniem i sposobem pisania, zmianami akcji, osób uczestniczących w opowieści oraz rozpalasz Moje podniecenie tym opowiadaniem a i swoją osobą.
Pozdrawiam Serdecznie i życzę twórczej weny, radości z pisania oraz wszystkiego najlepszego. Powodzenia.
P cwelik z Warszawy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pon 10:04, 25 Cze 2018    Temat postu:

Dzięki za miłe słowa, no staram się jak mogę, choć pogoda, inne zajęcia plus mundial niezbyt pomagają. Wyniki dalej zadziwiająco dobre jak na to miejsce, ale gdyby ktoś jeszcze napisał, byłoby miło.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez homowy seksualista dnia Pon 10:06, 25 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jatosam
Adept



Dołączył: 07 Mar 2018
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 12:16, 25 Cze 2018    Temat postu:

pamiętam o elaboracie, jeszcze chwilę będzie. A pogoda i wyniki naszej rePrezentacji skłaniają do milczenia. Niestety. dobrze że choć Maciejka w bagnie ie zginął...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 17:27, 26 Cze 2018    Temat postu: 26.

Idąc do samochodu, ciemnoniebieskiej terenówki nissana, już w prawie suchych i pachnących ciuchach, jeszcze raz omiotłem wzrokiem mieszkanie leśniczego. Szkoda, że nie mogę tu zostać na noc… To dziwne mieszkanie, w którym stare walczyło z nowym i w którym nikt nie robił wyrzutów, jeśli coś spadło na podłogę, miało w sobie silną moc magnetyczną. Możliwe, że gdybym przebywał w nim trochę dłużej, powiedziałbym leśniczemu, co tak naprawdę mnie gryzie, a przecież jest tego sporo i, niestety, coraz więcej. Zresztą Zenon wyczuwał to intuicyjnie, rzucając co jakiś czas pytanie „czy naprawdę wszystko jest w porządku?” i podobne. Ale jak to wszystko powiedzieć? To, że jestem podejrzewany o gwałt, nie przeszłoby mi przez gardło. To, że ciągnie mnie do facetów jeszcze mniej. Gdyby to usłyszał, wywaliłby mnie w cholerę. Może nie dosłownie, był zbyt kulturalny na dziką awanturę, przynajmniej tak go oceniałem, ale na pewno dałby mi jakoś do zrozumienia. Są w końcu jakieś granice; jeśli rodzona matka nie potrafi się z tym wszystkim pogodzić, to co dopiero obcy facet, nawet taki, który odchował już swoich synów i wyprowadził ich na porządnych ludzi? Dopiero teraz może pierwszy raz w życiu, dotarło do mnie, że za błędy się płaci i że nie koniecznie są to złe stopnie w szkole czy zakaz oglądania telewizji. A Paweł? Za co płaci Paweł?
– Wszystko wziąłeś? – wyrwał mnie z zadumy głos leśniczego.
– Chyba tak – odpowiedziałem nieco roztargniony, gramoląc się do samochodu. Rzeczy wziąłem, znaleziska z bagna również, nawet włączyłem komórkę, by stwierdzić, że matka dobijała się do mnie kilka razy. Nie bardzo tęskniłem za tym powrotem, zwłaszcza że już było piętnaście po szóstej i słońce już dawno zaszło. Ale co innego miałem zrobić? Zenon wsiadł na miejsce za kierownicą i uruchomił silnik.
– Jeszcze pies – powiedziałem, kiedy już były zamknięte wszystkie drzwi. Jak mogłem zapomnieć o Newtonie? Ten zaś, przywołany, chętnie wskoczył do pojazdu.
– Co się tak denerwujesz? – zapytał leśniczy widząc, że coraz częściej zerkam na zegarek. – Matka?
Kiwnąłem głową. Opuszczaliśmy już Wioskę i wjeżdżaliśmy do miasta. O tej godzinie niewiele osób opuszcza dom, zwłaszcza w lutym. Wtem zauważyłem go. Szedł w kierunku przeciwnym do miasta, pewnie wracał do domu po kolejnej ucieczce przed ojcem. Patrzył wprost na nadjeżdżające auta. Gwałtownym ruchem odwróciłem głowę, choć wątpię, czy to wystarczyło.
– Co się tak wystraszyłeś? – zapytał leśniczy, widać miał podzielną uwagę, skoro zauważył i to. – Znasz tego chłopaka?
– Znam. To Paweł, syn Zarychty. Chodzę z nim do jednej klasy – odpowiedziałem.
– Znam go z widzenia – powiedział Zenon. – Często chodzi sam do lasu, widuję go, gdy przechodzi obok leśniczówki. Robi wrażenie jakiegoś dzikiego, mało komunikatywnego, nie powie dzień dobry czy dobry wieczór, mimo że przecież tu każdy każdego zna z widzenia. Kiedyś nawet podejrzewałem, że ma złe zamiary, płoszy zwierzynę czy niszczy drzewostan, ale niczego takiego nie stwierdziłem. Bo musisz wiedzieć, że są tacy, nawet z twojej szkoły, których złapałem nawet na gorszych rzeczach, i to nawet młodsi niż wy. Palili ogniska w lesie, obrywali gałęzie, ścigali się na motorowerach, strzelali z procy do ptaków… Już nieraz chodziłem do waszej dyrektorki poskarżyć się na co niektórych. Już nie mówię, że młodzi często przychodzą do lasu popić i poruchać. To wręcz przechodzi pojęcie, co potrafią robić trzynasto-, czternastoletnie dzieciaki...
Ten ostatni temat interesował mnie i to bardzo i już miałem o niego zagadnąć, ale powoli wjeżdżaliśmy w okolicę mojego domu.
– Może mam iść z tobą i pogadać z twoją mamą? – zapytał leśniczy. Wzdrygnąłem się na samą myśl.
– Niech pan lepiej tego nie robi, matka na to patrzy dość krzywo – poprosiłem go. – Najlepiej, jeśli w ogóle się nie dowie gdzie naprawdę byłem i co robiłem. Leśniczy ze zrozumieniem pokiwał głową.
– Będę milczał jak grób – obiecał mnie i zatrzymał auto dwie przecznice dalej. – No już zmykaj – klepnął mnie w ramię – i przychodź, kiedy tylko będziesz chciał.

– Co robiłeś tyle czasu? – wściekała się matka nalewając mi zupę na talerz.
– Przecież powiedziałem, byłem w lesie i się zgubiłem, byliśmy aż są Komorowem. Dopiero tam się zorientowałem, gdzie jestem.
– Jakoś ci nie wierzę – powiedziała – za porządnie wyglądasz. Czy znów siedziałeś w leśniczówce u tego dziada? – popatrzyła na mnie groźnie.
– Nie, skądże – odparłem, ale chyba nie zabrzmiało to zbyt przekonująco.
– Maciej już tyle razy ci mówiłam… Nie wiesz, co to jest za człowiek, nie wiesz, co mu w głowie siedzi. Przecież wiesz, co się ostatnio dzieje, oglądasz telewizję. Pójdziesz tam, a on ci da w łeb albo zrobi coś jeszcze gorszego? Mało to rzeczy się dzieje?
– Niby co mi może zrobić? – zdziwiłem się nieco niepotrzebnie.
– To, co ty zrobiłeś z Ingą, a przynajmniej na to wygląda – powiedziała. – Jej matka szaleje, córka dalej leży w szpitalu – gwałtownie zmieniła temat.
– Nikogo nie zgwałciłem! – prawie wykrzyknąłem, a twarz mi poczerwieniała gwałtownie, jak zawsze, kiedy jestem w stanie wzburzenia. – Mam gdzieś tę Ingę, nawet mnie nie interesuje, jest brzydka i piegowata.
– A więc jednak jakieś cię interesują – jadowicie stwierdziła matka. – Ładnie, syn rośnie na gwałciciela. Nie wierzę ci, nie wierzę ani jednemu słowu! Rozmawiałam z ojcem i wiesz, co powiedział? Trzeba cię oddać do szkoły z internatem, gdzie jest reżym i gdzie oduczą cię myślenia o głupotach. Ojciec obiecał, że znajdzie taką szkołę. Przyzwyczajaj się do myśli, że po feriach zimowych cię tam zawieziemy. Chyba że trafisz do poprawczaka za ten gwałt, czego nie wykluczam.
Jeśli chciało mi się jeść, cały apetyt odpłynął w kilkanaście sekund. Przypuszczałem, że coś kombinują, jednak nie wiedziałem, że to aż tak poważne. Odepchnąłem od siebie talerz, aż zupa polała się na plastikowy jasny obrus i wyszedłem z kuchni. Matka jeszcze coś krzyczała, ale już jej nie słuchałem. Najchętniej wziąłbym psa i wrócił tam, skąd właśnie przybyłem. Skoro to jednak nie było możliwe, poszedłem do pokoju i zamknąłem się na klucz.
– Czy ty nie rozumiesz, że chcę dla ciebie dobrze? – dobiegło mnie z przedpokoju. – Robimy wszystko, byś miał jak najlepiej, a ty nie umiesz tego docenić. Koniec, skończyło się dopieszczanie Maciusia. Teraz będzie inaczej, niedługo się przekonasz.
Ciekawe, w którym momencie ona mnie tak dopieszczała? Nie przypominam sobie. Raczej wrzeszczy, denerwuje się, histeryzuje, robi z igły widły. Nieistotne, teraz mam większy problem na głowie, ten pieprzony internat. Gdyby nie Paweł, może i w końcu bym się z tym pogodził, ale na tym chłopaku zależało mi jak dotąd na nikim. I to mimo to, że mnie lekceważy, daje mi do zrozumienia, że jestem dla niego nikim. Jakoś to przeżyję. Na razie chodziłem do szkoły głównie po to, by go zobaczyć, by być blisko niego, choć najczęściej nie było to możliwe. Nawet nie dlatego, że zwykle siedzieliśmy w skrajnych miejscach sal lekcyjnych, ja przy samych drzwiach, on po przekątnej, w ostatniej ławce pod oknem. Nic go nie obchodziłem, to było widać i na przerwach i na lekcjach. Zauważyłem, że ile razy byłem pytany, Paweł patrzył niemal ostentacyjnie w okno i robił wszystko, bym widział, że nie zwraca na mnie żadnej uwagi. A jednak coś wewnątrz mi mówiło, że może jeszcze się ułoży. Na przekór faktom, na przekór temu, co obserwowałem własnymi oczyma.

Było już sporo po dziesiątej, matka poszła spać i mi też zaczynały się powoli kleić oczy. Wyłączyłem radio, przebrałem się w piżamę i zgasiłem światło. Przed oczyma przesuwały mi się obrazy z całego dnia. Miękkie kroki w bagnie, smród, strach kiedy zapadałem się po kolana, potem sceny z leśniczówki, kiedy Zenon patrzył nieprzeniknionym wzrokiem na mojego wyprężonego fiuta. Znów zaczęło mi być przyjemnie. W pokoju było ciepło, więc zwlokłem z siebie kołdrę. Nie lubię się bawić wackiem, kiedy jestem przykryty, choćby aby nie zachlapać pościeli nasieniem, poza tym kołdra krępuje mi ruchy, rozpraszam się i nie ma takiej przyjemności, kiedy walę sobie konia bez przykrycia. Matka nie wejdzie, drzwi dalej były zamknięte na klucz i nie zamierzałem ich otwierać. Ściągnąłem spodnie od piżamy, które też krępowały mi ciało. Położyłem się na plecach i ręką schwyciłem sztywny od niedawnych wspomnień członek. Ciało prawie wiło się z żądzy. Złapałem za gorącą główkę i rozsmarowywałem po niej śliskość wydobywającą się z czubka. To jeden z najprzyjemniejszych momentów tej całej zabawy, oby trwał jak najdłużej... Po raz pierwszy tego wieczora czułem się w pełni zrelaksowany. Zacząłem sobie wyobrażać, że obok mnie siedzi leśniczy i dotyka mnie tą swoją ogromną, ciepłą ręką, gładzi jądra...

Wtem rozległo się pukanie. Początkowo nie zlokalizowałem źródła tego dźwięku, myślałem, że to matka. A niech sobie stuka i do usranej śmierci, wcale nie zamierzam jej otwierać. Won. Bylem tylko wściekły, że wybiła mnie z rytmu. Pośliniłem śliski już palec i znów chwyciłem wacka. I wtedy stukanie powtórzyło się. Wbrew moim wcześniejszym przypuszczeniom wcale nie stukano do drzwi wejściowych, a do drzwi balkonowych, zupełnie z drugiej strony pokoju, od okna. Ki czort? Chyba w tym momencie nawet sobie nic nie pomyślałem, bo i cóż mógłbym pomyśleć? Nie namyślając się wiele, podszedłem do sąsiadującego z oknem balkonowym zwykłego okna i otworzyłem je. Chłodny wiatr uderzył mnie w twarz. Dopiero po momencie zauważyłem ciemną sylwetkę chłopca stojącego naprzeciw okna. To był Paweł.
– Mogę na chwilę? – zapytał prawie szeptem.
W pierwszym odruchu chciałem go popędzić w diabły, jeśli tak bardzo mu przeszkadza to, że jestem pedałem, nie mamy sobie nic do powiedzenia. I już prawie to powiedziałem, kiedy pomyślałem, że jeśli teraz mu nie otworzę, to już na zawsze stracę szansę, by Paweł został moim przyjacielem.
– Czemu nie, ale poczekaj chwilę – odparłem. W pośpiechu naciągnąłem spodnie od piżamy, choć z mściwą satysfakcją pomyślałem, że najchętniej otworzyłbym mu nago, ze sterczącym dydkiem. Chciał pedała to niech ma, wiedział, gdzie się pcha… Odepchnąłem jednak tę myśl i poszedłem szukać klucza do okna balkonowego. Jakie to szczęście, że kilka dni temu się znalazł, wejście przez okno mogłoby wyglądać za bardzo podejrzanie, gdyby ktoś się temu przypatrywał. Jeszcze by zadzwonili na policję. Klucz na szczęście znalazł się szybko i już po chwili staliśmy naprzeciw siebie.
– Będziesz musiał mi pomóc przesadzić tę barierkę, samemu nie dam rady. Nie w tym stanie…
W jakim stanie, o czym on mówi? Podałem mu rękę. Byłą zimna i nieprzyjemna w dotyku. Paweł wykonał próbę przesadzenia nogi przez barierkę, niestety nieskuteczną.
– Złap mnie za nogę – wyszeptał mi do ucha.
– Żebyś mnie znów wyzywał od pedałów? – wysyczałem mu w ucho.
– Nie to nie – powiedział i wykonał gwałtowny ruch w tył, po czym zachwiał się i upadł na ziemię. Z widoczną trudnością wstał, otrzepał się i ruszył w przeciwną stronę.
– Paweł, chodź, nie wygłupiaj się – zawołałem, nawet niespecjalnie dbając, aby nie było to zbyt głośne. – Wcale tego nie miałem na myśli. Co ja takiego najlepszego zrobiłem? Tymczasem sylwetka Pawła oddalała się coraz bardziej, powoli acz konsekwentnie. Byłem wściekły na siebie za niewyparzony pysk. W takim momencie, o którym marzyłem tyle czasu, dziesiątki razy wyobrażałem go sobie na najróżniejsze sposoby. Czy ja jestem normalny?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
januma
Dyskutant



Dołączył: 22 Lip 2009
Posty: 84
Przeczytał: 23 tematy

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 0:16, 27 Cze 2018    Temat postu:

Super opowiadanie. Z niecierpliwoscia czekam na kolejne odcinki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pansiak
Adept



Dołączył: 07 Maj 2016
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: bielsko-biała

PostWysłany: Czw 11:12, 28 Cze 2018    Temat postu:

Nie zawsze piszę, ale zawsze czytam. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Czw 15:54, 28 Cze 2018    Temat postu:

W związku z rozmiękczającymi mózg upałami w tej części Europy, kolejny odcinek będzie jak się ochłodzi – miejmy nadzieję, że jutro lub pojutrze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Pią 20:27, 29 Cze 2018    Temat postu: 27.

Na dworze było ciemno i sylwetka Pawła na jakiś czas zniknęła mi z oczu. Ale nie, stanął pod drzewem, jakby wahając się czy iść czy stać dalej. Niewiele myśląc przesadziłem stalową barierkę mało przy tym nie lądując dupskiem na cemencie i gołymi stopami ruszyłem w jego kierunku. Nieprzyjemny wiatr chłostał moje ciało, obolałe i wymęczone na bagnach. Paweł stał wpatrzony w moim kierunku, w postawie jakby gotowej do ucieczki. Jednak odczekał, aż do niego podejdę.
– Przepraszam – powiedziałem po prostu. – Stało się coś?
Nie odpowiedział, jedynie skinął głową. W tę ciemną, bezksiężycową noc nie widziałem wyraźnie jego twarzy, tyle co oczy odbijały słabe światło dochodzące z budynku, przeto trudno mi było odczytać cokolwiek z jego zachowania
– Nie mam gdzie spać – powiedział po chwili cichym, niepewnym głosem. – Ojciec wywalił mnie z domu.
„I dlatego zdecydowałeś się przyjść do pedała?” – miałem już na końcu języka natychmiastową ripostę, ale w ostatniej chwili dałem sobie na wstrzymanie. Przez niewyparzony pysk mam już problemy nie tylko z kolegą, ale nawet własną matką, przy czym w tym drugim wypadku żadna ze stron nie jest bez winy.
– Na upartego mogę cię przenocować – odpowiedziałem po długim milczeniu pilnując, by nie zabrzmiało to nazbyt gorliwie. – Tyle że ktoś z nas będzie musiał spać na podłodze – dodałem pomny doświadczeń z ostatniego razu, który skończył się kompromitacją i spowodował łańcuch nieprzyjemnych zdarzeń. Gotów byłem się nawet położyć na dywanie, byle mu pomóc. Nawet nie wiem, czy bardziej chodziło mi o pomoc czy o to, żeby był blisko mnie, ale jakoś się nad tym nie zastanawiałem. Myślałem, że coś odpowie, ale nie, potraktował to jako oficjalne zaproszenie i pierwszy ruszył w stronę domu. Gdy byliśmy przy oknie balkonowym, zatrzymał mnie ręką.
– Przejdź pierwszy, a potem mi pomóż, sam nie dam rady.
Zdziwiłem się. To ja z powodu swojej tuszy miałem prawo uważać się za największego pokrakę w klasie, co zresztą niejednokrotnie wyśmiewano. Paweł może nie był jakimś mistrzem gimnastyki, ale szczupła sylwetka pomagała mu wykonać nawet stosunkowo skomplikowane ćwiczenia na wuefie. To skąd ta nagła niemoc? Mniejsza z tym, jakoś przy pomocy Pawła przegramoliłem się na drugą stronę barierki i pomogłem mu. Miał kłopoty ze wszystkim: z utrzymaniem równowagi, przełożeniem nogi, trzymaniem się barierki, nawet z równym oddechem, a dokładnie sapał mi prosto w twarz. W końcu udało mi się wciągnąć go do pokoju za cenę kilkakrotnego złapania go za tyłek i udo. Czekałem na kąśliwe uwagi, nic takiego jednak nie nastąpiło, a zasapany Paweł w końcu stanął na środku oświetlonego pokoju. Ze zdumieniem pomieszanym z przestrachem patrzyłem na jego ziemistą twarz. Takim go nie widziałem nawet po tym, jak dostał od ojca ostre lanie.
– Zdejmij tę kurtkę – rozkazałem, zastanawiając się, gdzie ją powiesić. Wieszak w przedpokoju rzecz jasna nie wchodził w grę, w końcu zdecydowałem się powiesić ją na wieszaku w szafie, gdzie wiszą moje kurtki i garnitur. Tymczasem Paweł z ociąganiem ściągnął kurtkę i był w samej koszuli i spodniach. Ta koszula kiedyś była biała, teraz jej część miała krwiste, czerwone plamy. Aha, czyli nie było to takie zwykłe wyrzucenie z domu, musiało temu towarzyszyć nawet nie bicie, a katowanie.
– Ściągnij tę koszulę – poleciłem.
– Ale… – próbował protestować Paweł.
– Nie bój się, nic ci nie zrobię – powiedziałem z naciskiem. Paweł nie od razu dostosował się do polecenia, stał jakiś czas z zaciśniętymi ustami. Dopiero teraz zauważyłem, że ma zaczerwienione oczy, z których powoli zaczęły lecieć łzy.
– Pomóc ci? – zapytałem, starając się mówić najciszej jak potrafiłem. Matka co prawda spała w drugiej części mieszkania, jednak było ono dość akustycznie. Przynajmniej rano słyszałem jej budzik i jak się krząta po pokoju. Paweł bez słowa kiwnął głową. Chwyciłem za rękaw koszuli i pomogłem mu się z niej uwolnić. To, co zobaczyłem, dosłownie zatkało mnie. Zarówno z przodu, jak i na plecach cały korpus pokryty był sinymi pręgami, skóra gdzieniegdzie była porozrywana i pokryta strupami, zarówno świeżymi, jak i starszymi.
– Czym cię bił?
– Na początku powrozem a później pasem z klamrą – odpowiedział beznamiętnie Paweł.
– Tak mi się do łóżka nie położysz – zdecydowałem. Już sobie wyobrażam minę mojej mamusi, kiedy zobaczyła pościel zbroczoną krwią… Po tym rzekomym gwałcie gotowa byłaby zadzwonić na policję, o lekarzach nawet nie wspominając. Poza tym w szkole uczyli mnie, że otwarte rany należy opatrzyć. Nigdy dotąd tego nie robiłem, z każdym skaleczeniem leciałem do matki, miałem tylko nadzieję, że jakoś się uda.
– Pójdziemy do łazienki – powiedziałem – tylko tak, by nikt nie słyszał. Tam też nie wolno ci się odzywać, żeby matka nie słyszała. Tak jak teraz nie mogę cię zostawić.
Pozostała jeszcze jedna rzecz – apteczka, ta na szczęście była w kuchni i stosunkowo łatwo dostępna. Przyniosłem ją do łazienki i sprawdziłem zawartość. Było kilkanaście opatrunków, w sam raz jak na te obrażenia. Posadziłem Pawła na brzegu wanny i zająłem się jego plecami. Woda utleniona piekła go, syczał i sapał, na szczęście się nie odezwał. Przydałoby się go całego wykąpać, ale w tej chwili było to mało realne. Szum prysznica słychać w całym domu, jak też wodę wlewaną do wanny, chyba nawet jeszcze bardziej. Nałożyłem kilka następnych przylepców. Byłem szczęśliwy, że mogę dotykać jego ciała, każdy następny dotyk sprawiał mi coraz większą przyjemność. Tylko żeby nie popełnić głupiego błędu… Byłem ciekaw, czy tyłek ma równie zbity co resztę ciała, ale odpuściłem sobie. Tym razem będzie naprawdę jak trzeba.

– Jesteś głodny? – zapytałem, kiedy już znaleźliśmy się w pokoju. Zegar wskazywał za dwadzieścia jedenasta. Liczyłem na odmowną odpowiedź, tymczasem Paweł nieoczekiwanie kiwnął głową. Nie mogłem iść tak po prostu do kuchni przygotować posiłku, za blisko pokoju matki, jeszcze obudzi ją jakieś przypadkowe trzaśnięcie garnkami…
– Siedź tu i się nie poruszaj – szepnąłem, zgasiłem światło i poszedłem do kuchni. Dziwne uczucie być złodziejem ze własnym mieszkaniu, ale nie miałem innego wyjścia. W ciemnej kuchni otworzyłem lodówkę, oderwałem z dużego zwoju kilka parówek i jedną śląską, później po ciemku znalazłem chleb i ukroiłem kilka skibek. Moja matka nigdy nie kupuje krojonego chleba, mówi, że taki szybciej wysycha. No i przez jej głupie poglądy miałem teraz rozerżnięty palec… Nieco sprawniej poszło mi zagotowanie wody na herbatę, nieszczęście nastąpiło później, kiedy usiłowałem ją zaparzyć. Oblałem sobie wierzch dłoni i chcąc nie chcąc musiałem odkręcić kran i skierować strugę zimnej wody na cierpiącą rękę.
– Co ty tam jeszcze robisz? – rozległ się głos matki z jej pokoju. – Tyle razy mówiłam, nie ma wyżerania po nocach! Natychmiast wracaj do pokoju i daj mi się wyspać, do jasnej cholery!
Tego nie przewidziałem. Żaby tylko nie wpadło jej do głowy tu przyjść. Najszybciej jak mogłem położyłem jedzenie na tacę i niemal bezszmerowo przeszedłem do pokoju, mało nie natykając się na Newtona, który buszował po przedpokoju.
– O psiakrew, zapomniałem masła – powiedziałem, kiedy już zobaczyłem zawartość talerza. Jednak Paweł pokręcił głową i rzucił się na talerz. Jeszcze nigdy nie widziałem nikogo, kto by jadł tak łapczywie i w takim pośpiechu, ten jego ojciec musiał go głodzić dobre kilka dni. Wręcz wpychał w siebie chleb, a strużki gorącej herbaty ściekały mu po brodzie. Przypomniałem sobie własne marudzenie nad talerzem i zrobiło mi się głupio. Jak również wyrzucane kanapki, zwłaszcza z białym serem, za którym nie przepadałem. Gdybym wtedy wiedział, jak się sprawy mają, przecież mógłbym się podzielić... Tymczasem Paweł uporał się z kolacją i wytarł usta ręką. Byłem ciekaw, czy mi podziękuje, jednak nic takiego nie nastąpiło.
– Wiesz co? - zaproponowałem. – To może ty połóż się w moim łóżku, ja dam sobie jakoś radę na dywanie, mam jeszcze koc.
– Nie musisz się tak poświęcać – odpowiedział Paweł. – Możemy spać razem, byle byś się nie bawił moim dzyndzlem i nie obmacywał mnie po tyłku, kiedy śpię. Zresztą… rób co chcesz.
Nie wierzyłem własnym uszom. Pierwsza część jego wypowiedzi nie zaskoczyła mnie jakoś szczególnie, ale te druga… O co mu chodzi? Podszedłem do szafy i znalazłem drugą piżamę, którą używam na zmianę. Powinien w nią wejść. Podałem mu.
– Zgaszę światło, żeby nie było, że się patrzę i przebierz się – powiedziałem i prawie w tym samym momencie zgasiłem światło. Chwilę przyzwyczajałem swój wzrok do ciemności. Paweł zaczął wyglądać coraz bardziej wyraźnie. Usiadł na brzegu łóżka i z trudnością zdjął spodnie. Żeby nie było gadania, demonstracyjnie obróciłem się w drugą stronę.
– Pomóż mi – szepnął szamocząc się z piżamą. Odwróciłem się ponownie i nachyliłem nad nim. Siedział bez majtek i z wielkim wysiłkiem usiłował naciągnąć nogawki na nogi, jednak przy każdym mocniejszym nachyleniu pleców wracał do postawy wyprostowanej. Kucnąłem i chwyciłem nogawkę, a mój wzrok padł na jego narządy płciowe. Trudno było dostrzec wiele szczegółów w lichym świetle, ale jedna rzecz rzuciła się w oczy od razu – miał wzwód. Aż mi się zakręciło w głowie, kiedy uderzył w moje nozdrza specyficzny zapach tego miejsca. Ostrożnie, tak, by nie dotknąć naciągnąłem mu spodnie do kolan. Gdy wstał, moja ręka przypadkiem zderzyła si≥ę z jego jądrami. Nic, żadnej reakcji. Tymczasem przyjemne ciepło rozlało się po całym moim ciele. Żeby tak jeszcze raz…

Leżeliśmy koło siebie już kilka minut. Żadnemu z nas nie chciało się spać, ale rozmowa nie kleiła się. Paweł nie chciał opowiedzieć, dlaczego dostał takie manto od ojca i co się stało, że wyrzucono go z domu, a mnie nie wypadało wracać do tego tematu.
– Czemu nie spisz – szepnąłem, gdy znów poruszył się na łóżku.
– Wszystko mnie boli – odszepnął. – Nie wiem, czy w ogóle będę mógł zasnąć…
Nie dziwiłem się, Gdyby to mnie ktoś tak urządził, pewnie też odechciałoby mi się wszystkiego, ze spaniem włącznie.
– Słuchaj… Czy ty naprawdę jesteś pedałem?
O cholera. Jak odpowiedzieć na takie pytanie, na dodatek zadane w takich okolicznościach? Chciałem oczywiście powiedzieć, że nie, ale źle bym się czuł z taką odpowiedzią. Choćby dlatego, że w tej chwili wiedziałem o nim wszystko a on o mnie bardzo niewiele, prawie nic.
– Nie wiem – odpowiedziałem. – Prawdę mówiąc trochę podniecają mnie faceci…
– Leśniczy to twój facet? – zapytał. Zdziwił mnie jego ton. Mimo szeptu była w tym pytaniu jakaś natarczywość, zainteresowanie, na pewno nie było zadane neutralnie. Dlaczego on się tym tak interesuje? Powinienem go chyba posłać w diabły i prawie to zrobiłem, coś mnie ugryzł dosłownie w ostatnim momencie.
– Nie… Znam go, czasem u niego pracuję, ba, raz nawet widziałem go nagiego, ale nic takiego między nami nie było.
– Kłamiesz – powiedział prawie głośno. Znów ten specyficzny ton. Czyżby zazdrość? Nie, to chyba nie to.
– Nie, mówię jak jest – sprostowałem. – Fajny facet, tylko że trochę za stary. Poza tym jego interesują kobiety.
– Widziałem jak na niego patrzyłeś w tym samochodzie – ciągnął Paweł. – On ci się podoba.
Nawet jak mi się podoba, to co z tego? Nie będę się przed nikim z niczego tłumaczył. Już miałem odpowiedzieć, ale zdecydowałem, że nie będę go wtajemniczał w moje sprawy.
– Wiesz… Bo tak sobie myślałem… Nie to, żebym czegoś od ciebie chciał, ale…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 14:22, 30 Cze 2018    Temat postu:

Jestem zafascynowany tym opowiadaniem, takim tempem i zmianami sytuacji oraz co najważniejsze jest bardzo interesujące, przedstawia prawdziwych ludzi ich życie, problemy, sukcesy jak i porażki oraz ich uczucia, przyjaźnie. Bardzo niecierpliwie czekam już na kolejne części opowiadania. A nieraz odczuwam jakbym to Ja sam był tym bohaterem tego opowiadania, wspominam swoje doświadczenia życiowe, seksualne patrząc jak Maciek czy Paweł.
P cwelik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 19:53, 01 Lip 2018    Temat postu: 28.

I znów cisza. O co mu chodzi, do czego on zmierza? Nawet nie byłem w stanie porządnie się skupić, poparzona ręka bolała przy każdym zetknięciu się z pościelą. Paweł leżał nieruchomo i głośno oddychał. Czyżby się zabawiał? Ale żadnych wibracji nie czułem.
– No? – szepnąłem zachęcająco.
– Robiłeś to już z kimś?
A co go to obchodzi? Nawet gdybym spał z połową mieszkańców naszej miejscowości, nie zamierzałbym mu się z tego zwierzać. Nawet mimo to, że wyczułem w jego głosie raczej ciekawość niż pretensje. W odpowiedzi mruknąłem coś niewyraźnie i wróciliśmy do niewygodnej ciszy. Leżałem jakieś dwadzieścia centymetrów od niego, na więcej nie pozwalało mi zbyt wąskie łóżko, na mniej przyzwoitość, której obiecałem sobie dochować. Powoli dobiegało mnie jego ciepło, początkowo niewyraźnie, z czasem coraz bardziej intensywnie. Z chęcią przesunąłbym się nieco bliżej, jednak znając jego nastawienie, nie byłem po prostu w stanie, czułem się jak skrępowany jakimś powrozem. Mój wacek zaczął się dopominać o swoje, ale również i na to nie mogłem się zdecydować. Tymczasem ciepło zaczynało nieść zapach. Zupełnie nowy, świeży, wrażenie było takie, jakbym obierał ogórki, których aromat uważałem za najświeższy i najbardziej orzeźwiający. Było w tym zapachu coś z mroźnego wiatru, ale też i elementy, z którymi jeszcze się nie zetknąłem i w ogóle nie wiedziałem, jak je nazwać.
– Wiesz co? – szepnął Paweł – zawsze się zastanawiałem…
– Nad czym?
– Nie, nic – urwał, jakby zawstydzony. Na pewno mu o coś chodziło, ale o co?
– No? Wyduś to z siebie…
– A nie będziesz… No wiesz, wyśmiewał się ze mnie – ten ostatni szept był bardziej błagalny niż do tej pory.
– Na razie to ty wymyślasz mi do pedałów – odpowiedziałem nieco zmieszany. – Nie powiem, nawet słusznie, ale nie uważasz, że to jest wyłącznie moja sprawa? Raz ci dotknąłem siusiaka, zgoda, ale przysięgam, było to bardziej przez przypadek, niż celowo. Może go trochę za długo przytrzymałem, przyznaję się do tego, byłem ciekawy, nawet trochę podniecony, ale teraz już koniec, dobrze? Przecież widzisz, że nie chcę ci zrobić nic złego, leżysz sobie spokojnie koło mnie i nic się nie dzieje. Więc o co ci chodzi?
Paweł znów zamilkł na chwilę. Coś się z jego strony poruszyło i było to bardziej w środku jego ciała niż na jego krańcach. Możliwe, że poprawił sobie wacka w piżamie, zresztą obiecałem sobie, że nie będzie mnie to nic a nic obchodzić.
– Bo wiesz, ja się tak zastanawiałem, jak to jest tam na dole, wiesz, u kobiety. Podobno jest prawie tak samo, jak się go chwyci ustami, tak czytałem na internecie. A pedały robią takie rzeczy, nie?
No to przynajmniej wiem, na czym stoję. Jeśli nie dopowiedziałem od razu, to tylko dlatego, że ta ledwie zawoalowana pozycja dosłownie mnie sparaliżowała, z narządami mowy, a pewnie za chwilę i czego innego, włącznie. Prawdę mówiąc nigdy nie myślałem o takich rzeczach, nigdy nie wyobrażałem sobie, abym trzymał w ustach cudzego fiuta, nawet jeśli on miałby należeć do Pawła. Poczułem jakieś odrzucenie, skurcz w gardle, a za moment zawartość żołądka przesunęła mi się na chwilę w kierunku gardła. Cała sytuacja między nami zmieniła się w jednej chwili. Owszem, marzyłem całymi wieczorami, że będę głaskał jego ciało, dotykał jądra, a nawet wacka, jednak coś takiego wydawało mi się niemożliwe.
– Nigdy tego nie robiłem – odpowiedziałem. – I, prawdę mówiąc, nie wiem, czy chcę.
– Wydawało mi się, że mnie lubisz – kontynuował Paweł. – Nawet sądziłem, że się trochę we mnie podkochujesz. Bo ten prezent na gwiazdkę to była twoja robota, prawda? Długo się zastanawiałem, ale chyba tylko ty to mogłeś zrobić. Tej fizyki też uczyłeś mnie dlatego, że mnie lubisz, prawda? Archimedes już nie pierwszy raz prosił kogoś, by mi pomógł, jak dotąd nikt się nie zgodził…
Racja, zapomniałem o tym prezencie i o kilku innych rzeczach.
– Jeśli chcesz wiedzieć – kontynuował – to ojciec wywalił mnie z domu, bo złapał mnie na tym, jak walę konia. Wiesz, mamy małe mieszkanie i to się w końcu musiało stać, zwłaszcza że myślałem, że on śpi i waliłem sobie w pokoju, na kanapie. Jak mnie zobaczył z dydkiem w ręce, to wpadł w szał, lał gdzie popadło, nawet wszystkiego nie pamiętam, bo chyba na chwilę zemdlałem. Zdarł ze mnie koszulę i napierniczał we mnie tak, jakby stracił kontrolę nad sobą, jak jakaś małpa a nie człowiek. Darł się tak, że chyba nawet sąsiedzi go słyszeli. Że jestem zboczeńcem, że on nie będzie kogoś takiego trzymał i jeszcze płacił na mnie pieniądze. Mam nie wracać do domu, zanim nie pójdę do spowiedzi. Tyle że ja nie zamierzam się z tego spowiadać… A on zna wszystkich księży w parafii, wystarczy, że zapyta.
Mówił szybko, bezładnie, połykając sylaby. W jednym momencie zrobiło mi się go żal do tego stopnia, że przełamałem się, wyciągnąłem rękę i położyłem ją na jego ramieniu. Nie odrzucił gestu, ale syknął z bólu.
– Ne tak mocno, bo wszystko mnie boli, dobra? – zaprotestował słabo. – Ja nic nie mogę na to, że ostatnio prawie zawsze mi stoi, chce mi się walić, czasem robię to pięć, sześć razy dziennie i ciągle jest mało.
– Ja sobie też walę kilka razy dziennie – odpowiedziałem uspokajająco – a księżmi nie powinieneś się przejmować, jest coś takiego jak tajemnica spowiedzi, nie mają prawa informować nikogo, jakie grzechy im wyznałeś. Po prostu powiedz starszemu, że byłeś u spowiedzi i koniec. Bóg, jeśli jest, i tak widzi, co się dzieje…
– A właśnie, czy to prawda, że zgwałciłeś Ingę Stadnik? Wszyscy sobie szepcą to po kątach, nawet mnie się obiło o uszy, mimo że w tej klasie mało z kim gadam.
No tak, zapomniałem, że on tez musiał o tym słyszeć. O dziwo, nawet mi się nie zrobiło głupio, moje rzekome a w sumie rzeczywiste pedalstwo było wyjątkowo mocnym alibi.
– Coś ty. Nawet mnie do niej nie ciągnie – powiedziałem i streściłem mu, co naprawdę stało się na tej nieszczęsnej imprezie. Paweł słuchał uważnie i nie przerywał. Opowiadając głaskałem jego szyję, kark, później dość odważnie zszedłem nieco niżej, do sutków, czekając aż zaprotestuje. Nic takiego nie nastąpiło, co tylko dodało mi pewności.
– Wierzę ci – odpowiedział. – Pedałów nie podniecają takie rzeczy, A nawet jakby ci się podobała, na pewno byś jej nie skrzywdził. Szkoda, że mnie żadna laska nie pozwoliła pogłaskać się po pipie, pewnie bym to zrobił. A ile by było później walenia...
Teraz byłem już rozgrzany tak, że musiałem się ostro pilnować, żeby nie zrobić czegoś głupiego. Wacek był nabrzmiały do tego stopnia, że nawet dotknięcie piżamy powodowało dzikie fale hasające po całym organizmie. Na czoło wystąpiły mi krople potu, nawet ręce zaczęły mi drżeć niczym przed jakąś trudną odpowiedzią w szkole albo klasówką.
– To co? Zrobisz?
Jeśli jeszcze przed chwilą miałem jakieś obiekcje, to pytanie całkowicie mnie ich pozbawiło. Podniosłem się na kolana i niemal susem przesadziłem prawie połowę łóżka, by znaleźć się u stóp Pawła. Zdecydowanym ruchem ręki odsunąłem kołdrę. Paweł trzymał rękę w spodniach od piżamy, a wyraźnie dostrzegalne ruchy, które dostrzegałem w resztkach światła, świadczyły, że nie tyle trzyma ptaszka, ale uciska go delikatnie i rytmicznie. Schwyciłem nogawki od piżamy i energicznie ściągnąłem w dół. Paweł zrobił taki ruch ręką, jakby chciał zasłonić swoje klejnoty przed widokiem, toteż chwyciłem go za przegub dłoni i ulokowałem ją na jego brzuchu. To, co widziałem, było tylko konturem, zarysem, dopiero później mogłem dostrzec pierwsze szczegóły, ciemniejącą, drobną kępkę włosów łonowych i niewykształcony jeszcze do końca członek, trochę krótszy i cieńszy od mojego. Sama świadomość, że będę musiał go za chwilę wziąć do ust, spowodowała suchość w buzi i musiałem poczekać chwilę, odsuwając na chwilę coś, co już było nieuniknione. Na razie wdychałem zapach tego miejsca, dziwny, nieznany, ale jednak podniecający. Stremowany wyciągnąłem język i dotknąłem jego wacka, tak mniej więcej w połowie. Był lekko słony i znów musiałem walczyć z nieprzyjemnymi sensacjami ze strony żołądka. Jest jeszcze czas, by się wycofać. Jednak podniecenie przeważyło. Ustawiłem się nieco z boku i chwyciłem wacka w obie wargi ale wzdłuż, bez wsuwania ich do środka i uciskałem. W tym momencie zdarzyło się coś nieoczekiwanego: Paweł dotknął ręką nasady, pchnął dydka u podstawy i spowodował, że narząd cały znalazł się w moich ustach. Jakiś czas przyzwyczajałem się do niezwykłej zawartości mojej jamy ustnej, dopiero później zacząłem badać go językiem, od włosków aż po sam czubek. Jego napletek przylegał do główki ściślej niż u mnie, musiałem pomóc sobie językiem, by go odsłonić. Teraz Paweł przejął inicjatywę, wykonując posuwiste ruchy biodrami, coraz szybsze, coraz dziksze. Jego wacek zaczął się ślizgać w moich ustach, czasem uciekając mi i zderzając się z nosem. Ruchy Pawła stały się mocne, zdecydowane, nie musiałem się nawet dostosowywać do jego rytmu. Byłem ciekawy, jak zareaguje, gdy położę mu rękę na pośladkach, przecież zastrzegał, że nie miałem go macać po tyłku. Moje pragnienie było jednak silniejsze nić rozum i prawie natychmiast głaskałem jego ciepły, niemal aksamitny tyłek. Nagle Paweł wyszarpnął zawartość moich ust.
– Co się stało? – zapytałem rozczarowany.
– Będę strzelał, nie patrz – szepnął i odwrócił się tak, żebym nie widział jak tryska. – Tego ci nie pokażę.
Szkoda, bo z chęcią bym to zobaczył. Postanowiłem zrobić porządek ze sobą bo zacząłem już odczuwać lepkość w kroku. Odwróciłem się od chłopaka plecami i ściągnąłem spodnie. Paweł już leżał na plecach i regulował oddech, kiedy kilkoma ostrymi posunięciami trysnąłem gorącą lawą, która spływała mi po palcach i poparzeniu, powodując otrzeźwiający ból. Wydawało mi się przez moment, że osuwam się w otchłań.
– Już skończyłeś? – usłyszałem szept Pawła.
– No, prawie – odpowiedziałem naciągając spodnie i odwracając się w jego kierunku. – Teraz śpijmy.
– Ja jeszcze sobie zwalę. Ale nie patrz, dobra?
Nie patrzyłem tylko zastanawiałem się, po co mu to dodatkowe walenie. Ja po czymś takim miałbym spokój na resztę dnia, nie wiem nawet, czy następnego miałbym ochotę. Tymczasem łóżko zaczęło wibrować. Robił to wolniej niż ja, ale mocniej i sapał przy tym jakoś dziwnie. Może on ma coś z oddechem? Nic dziwnego, że ojciec złapał go na waleniu gruchy, wystarczy, że usłyszał ten oddech. Tymczasem przyśpieszył i zorientowałem się, że już dochodzi. Jeszcze kilka posunięć i na miejscu obok zapanowały cisza i bezruch. A ja wciąż byłem oszołomiony tym, co się stało. Czy mi się podobało? Nie wiem, ciągle w ustach czułem smak Pawła i to było na swój sposób piękne. Jednak coś w głowie mi mówiło, że stało się coś bardzo złego, coś, co jeszcze długo będzie miało swoje następstwa.

Poczułem, jak ktoś łapie mnie za ramię i potrząsa. Początkowo nie wiedziałem, co się dzieje, dopiero na ziemię sprowadził mnie ostry dźwięk głosu matki i smród dymu tytoniowego.
– Wstawaj natychmiast! Kto to jest?
Dopiero po chwili zorientowałem się, że chodzi jej o Pawła. O cholera, zapomniałem zamknąć pokoju na klucz na noc… Tymczasem ona odrywała mnie od śpiącego Pawła, który poruszył się, a następnie otworzył oczy, usiadł na łóżku i nieprzytomnym wzrokiem patrzył na moją wściekłą matkę.
– To jest Paweł Zarychta – odpowiedziałem z wahaniem, jakbym nie był pewny, kto leży koło mnie.
– Zdaje się, że mamy do pogadania i to poważnie – powiedziała matka, odwróciła się i wyszła z pokoju trzasnąwszy drzwiami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:25, 01 Lip 2018    Temat postu:

piękny opis lizania i ssania peniska przez Maćka Pawłowi (jejku jak ja bym tak chciał właśnie lizać, ssać peniska Pawła) oraz bardzo ciekawa rozmowa chłopaków mówiąca o ich doświadczeniach życiowych oraz o swojej masturbacji. Wspaniałe opowiadanie.
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następne części a w szczególności jak się potoczy los Maćka i Pawła, czy wyjaśni się sprawa gwałtu Ingi.
P cwelik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Nie 22:43, 01 Lip 2018    Temat postu:

Wyjaśni się ale nie na razie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PiotrekWawa
Wyjadacz



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 22:50, 01 Lip 2018    Temat postu:

Będę czekał z wielką ciekawością i bardzo będę się wczytywał w każde Twoje opowiadanie, są po prostu ekstra i dają wiele podniecenia jak i pobudzają moją wyobraźnię. A w niektórych fragmentach to widzę samego siebie.
Pozdrawiam Serdecznie z Warszawy
P cwelik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pansiak
Adept



Dołączył: 07 Maj 2016
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: bielsko-biała

PostWysłany: Pon 9:14, 02 Lip 2018    Temat postu:

No.kocioł z matką. Niezły

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mark55
Adept



Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy

PostWysłany: Pon 21:21, 02 Lip 2018    Temat postu: nie będzie bolało

Czekam na każdy odcinek, chociaż nie komentuję. Ja miałem gorszy czas. Ale mam nadzieję wrócić z Houseboyem

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Same przysmaki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 7 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin