Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Taksówką do przeznaczenia
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 0:13, 25 Gru 2012    Temat postu: Taksówką do przeznaczenia

Jest to rozdział I mojego debiutanckiego opowiadania. Mam nadzieję, że kogoś zainteresuje ta historia. Chciałem w ten sposób zachęcić do odwiedzenia mojego bloga, na którym to opowiadanie się znajduje.
[link widoczny dla zalogowanych]


I

- Laura, pospiesz się! Od tego zależy cała moja przyszłość - zaczął już po raz kolejny swoje wywody Jakub.

- Naprawdę nie rozumiem, jak można być tak skrajnie nieodpowiedzialną osobą?! - kontynuował.

Do rozpoczęcia matur zostało już niewiele czasu, a zatłoczone dziś nadzwyczaj ulice miasta stanowiły kolejną przeszkodę do pokonania.

- Idę już, idę - odpowiedziała Laura głosem równie zniecierpliwionym.

Drzwi od łazienki otworzyły się, a słodki zapach perfum uderzył w nozdrza Kuby. Ten kichnął, podrażniony intensywnym ich aromatem.

- Na zdrowie! I nie denerwuj się, bo będziesz go sporo potrzebował - dodała zadziornie Laura.

Wyglądała pięknie. Długie, kręcone, blond włosy spięła w kok. Oczy zdobiły doskonale wykonane kreski, a na ustach znajdowała się matowa czerwień, która tylko podkreślała jej już tak niewiarygodne podobieństwo do Marilyn Monroe. Ubrana w białą, wyprasowaną koszulę, czarną, hebanową spódnicę i w tym samym kolorze marynarkę mogła uchodzić za kobietę sukcesu, mimo iż trzy miesiące wcześniej skończyła zaledwie dziewiętnaście lat. Zmysłowe pończochy i buty na obcasie również w wersji black zwieńczyły perfekcję jej ubioru.

- Wow, wyglądasz tak... Niesamowicie! - oznajmił Kuba, lekko oszołomiony tym tak zmyślnie wydobytym pięknem, którego na co dzień nie zauważał.

- Gdybym nie był gejem, wziąłbym cię tu i teraz - dodał tonem śmiertelnie poważnym.

- Wtedy na pewno nie zdążylibyśmy na egzaminy i twoja przyszła kariera runęłaby w gruzach, mój drogi - zripostowała Laura.

- Również dobrze wyglądasz - dodała i mrugnęła zalotnie w jego stronę.

Miał na sobie obcisły, granatowy garnitur, na stopach zaś czarne, połyskujące lakierki. Kołnierz białej koszuli zdobił jego ulubiony amarantowy krawat. Wiedział, że wygląda przyzwoicie. Już dawno odkrył, że swoją urodą i aparycją potrafiłby porywać tłumy. Nie był jednak przez to jakoś szczególnie narcystyczny. Przede wszystkim liczyło się dla niego to, co człowiek ma w głowie.

Jeszcze raz spojrzeli na siebie, oboje niebieskoocy, o włosach koloru tak jasnego, że sprawiał wrażenie nienaturalnego. Często brano ich za rodzeństwo i coś w tym musiało być, bo poza sobą nie mieli nikogo.

Jakub pochodził z małej wioski, z dość ubogiej rodziny, której podstawą życia była chrześcijańska tradycja wychowania w duchu Kościoła. Jego matka, Maria, była osobą na tyle bogobojną, że codziennie sama ustawiała małemu Kubusiowi rączki do modlitwy i również za niego zaczynała wstęp do „Anioła stróża...”. Ojciec, także chrześcijanin z krwi i kości, dyrektor tutejszej szkoły podstawowej, do której uczęszczał Jakubek, nigdy nie przegapił niedzielnego kazania, a w razie choroby i nieobecności synka w kościele, recytował mu je najdokładniej w świecie, by ten nie przegapił słów pełnych mądrości, wiary i pokory. Można łatwo się domyślać, że ujawnienie swojej skrywanej przez tyle lat orientacji nie spotkało się z aprobatą rodziców. Po roku ciężkich, wręcz wojennych zmagań w dalszym ciągu nie udało mu się złamać muru, którym odgrodzili się od niego rodzice. Na szczęście dla wszystkich przyszedł czas wyboru szkoły średniej i związanej z tym przeprowadzki do miasta, gdzie mógł zamieszkać z dala od nie nienawiści, ale strachu rodziców przed synem, w którego wstąpiła jakaś „siła nieczysta”. Zamieszkał w internacie.

Po miesiącu czasu wprowadziła się tam również ładna, trochę za chuda, jasnowłosa dziewczyna. Dziwnym zbiegiem zdarzeń przydzielono jej pokój Jakuba, w którym od czasu jego przeprowadzki stało jeszcze jedno wolne, cały czas zaścielone łóżko. Taka kolej rzeczy nie była rzadkością. Z powodu braku miejsc „upychano” młodzież gdzie popadnie, nie patrząc na płeć. Początkowo speszeni swoją obecnością, po kilku dniach znaleźli wspólny język. Kuba dowiedział się, że Laura (naturalnie przedstawili się sobie już pierwszego dnia) przeniosła się z liceum profilowanego do ogólnokształcącego, do którego i on uczęszczał. Nie trafili do tej samej klasy, ale często mijali się na korytarzach, wspólnie spędzali przerwy, wychodząc po bułki do pobliskiego kiosku. W miarę utrwalenia tej przyjacielskiej relacji Laura zaczęła otwierać się przed Jakubem. Opowiedziała mu smutna historię o dzieciństwie w domu dziecka, nie poznawszy ani ojca ani matki. Podczas tej opowieści chłopakowi spłynęła łza, w której było tyle żalu i smutku, ale również współczucia. Wtedy to przytulił ją, całkowicie mechanicznie, odruchowo. Czuł, że nie mógł postąpić inaczej. Wkrótce po tym zrewanżował jej się opowiedzeniem swojej tajemnicy. Bał się jej reakcji, nie wiedział jaki ma stosunek do ludzi takich, jak on sam. Dziewczyna z uśmiechem przyjęła tę wiadomość i skwitowała ją słowami:
- Nareszcie mogę spać spokojnie bez obawy o utratę mojego dziewictwa!
Zawsze potrafiła rozbawić go swoimi bezpośrednimi ripostami.. Utworzyła się między nimi nić porozumienia, której nikt nie zdołałby przerwać.
- Halo! Jesteś tu? - zapytała zatroskanym głosem Laura.

- Jestem, przepraszam, zamyśliłem się.
Jakub uśmiechnął się i mimowolnie pocałował swoją współlokatorkę w czoło. Była niższa od niego, więc nie miał z tym najmniejszego problemu.

- Co to miało być? - spytała zaskoczona.

- Nic, ja po prostu... Która to godzina? - sam zadał sobie pytanie.

- 8:30! Nie, to niemożliwe - kontynuował. - Teraz już na pewno nie zdążymy. Nie zdam matury, nie pójdę na wymarzone studia, nie wyjadę za granicę, nie znajdę dobrze płatnej pracy... Zgniję tutaj nieszczęśliwy.

- Skończyłeś już się poniżać? Taksówka czeka od 15 minut, chodźmy! Chwyciła go za rękę i razem szybkimi krokami opuścili budynek.

- Ale jak to? Kiedy? Jak ty...? - dopytywał się półsłówkami Kuba.

- Zginąłbyś beze mnie, maleńki - odpowiedziała.

Oboje wsiedli do samochodu, który miał zawieść ich na egzamin dojrzałości, egzamin sprawdzający, czy „nadają” się do dalszej nauki na prestiżowych uczelniach w całym kraju. Oboje byli przekonani o tym, że żadna siła im tego nie odbierze. Teraz musieli skupić się na tym, co przez tyle lat nauki przyswoili sobie w trudzie, ciężkiej pracy i często zarwanych nocach. Sukces – o tym marzyli i do tego dążyli wiarą we wszelką pomyślność losu.

- To co tam dzisiaj macie? - odezwał się nagle głos kierowcy.

- Słucham? - odparła Laura, zdziwiona próbą nawiązania rozmowy przez nieznajomego (całkiem młodego i nawet przystojnego) taksówkarza.

- Zapytałem, z czego piszecie maturę - sprecyzował pytanie brązowooki.

- Dzisiaj z języka niemieckiego - odparła trochę znudzona.

- Nigdy nie lubiłem tego języka, ale język wroga trzeba znać, tylko to mnie motywowało do jego nauki.

- Wypraszam sobie! - odezwał się w końcu Jakub. - Część mojej rodziny mieszka w Niemczech i nie zauważyłem w stosunku do nas, Polaków, żadnego złego, tym bardziej wrogiego nastawienia - dodał szybko.

- Ja tam zasadniczo wolę angielski, bo w nim pojedyncze słowa nie brzmią jak rozkazy.

- Może powinien się PAN skupić na drodze? - odwarknął blondyn.

- Jaki ze mnie pan? Czy naprawdę tak staro wyglądam? Dwadzieścia cztery lata na karku dopiero i już per Pan się do mnie zwracają...

Zapadła niezręczna cisza. Taksówka zatrzymała się pod nowoczesnym budynkiem, na którego szyldzie napisane było: "V Liceum ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Jasnożewcu*". Egzaminy miały zacząć się o godzinie 9:00. Zegarek wskazywał 8:50. Maturzyści wypadli z pojazdu jak z palącego się budynku, zostawiwszy na tylnym siedzeniu należną kwotę, a oprócz niej - małe, brązowe etui.
- Uf, udało się! Dotarliśmy na miejsce i nic już nie zatrzyma nas przed zdaniem wszystkiego na sto procent - oświadczył skromnie Kuba.

- Nie zapeszaj, proszę Cię! Wiesz, że jestem przesądna. Swoją drogą, długopisy są?

- Są!

- Motywacja jest?

- Jest!

- Dowód osobisty zabrany?

- Zabra...

Sięgnął do kieszeni i wyjąwszy pustkę, zamrugał nerwowo.

- Nie wziąłeś go?! Zgłupiałeś? Nie wpuszczą Cie bez niego! - zakrzykiwała zmartwiona Laura.

Sytuacja była naprawdę beznadziejna. Do wejścia na salę pozostało niewiele ponad pięć minut. Lot odrzutowcem nie wchodził w grę z przyczyn oczywistych. Jakub, oszołomiony tym faktem, zaczął się wewnętrznie karcić i pogrążać w niemocy. Nie pamiętał, czy zabrał ten najważniejszy teraz w jego całym życiu dokument. Musiałby zdarzyć się cud, żeby znalazł się on z powrotem w jego spoconych i drżących dłoniach.

- Jakub! Jakub! - zabrzmiał znajomy głos.
Przywoływany jednak stał nieporuszony, żadne zewnętrzne bodźce nie docierały do niego. Z transu wybudziła go dopiero Laura, uderzywszy jego bok kościstym łokciem.

- Głucholu, właśnie nadchodzi twoje największe zbawienie - dodała po chwili niebieskooka. W istocie coś, a raczej ktoś zbliżał się w jego stronę. Przez pierwszych kilka sekund nie rozpoznawał idącej postaci.
- Co on tu robi? - zapytał już w pełni świadom powtórnego funkcjonowania swoich zmysłów.

- Powinno cię bardziej interesować to, co trzyma w prawej dłoni - odpowiedziała przyjaciółka.
Jego spojrzenie przeniosło się teraz we wskazane miejsce. W ręce taksówkarza znajdowała się rzecz pozornie zwyczajna - mały, brązowy pokrowiec. Jednak jego wnętrze zawierało coś, za co w danej chwili Jakub zabiłby z zimną krwią.

- Pomyślałem, że może ci się to przydać - rzekł kierowca i z uśmiechem na twarzy włożył etui w dłonie chłopaka.

- Ja-a nie wi-wiem, jak panu dziękować - wyjąkał.

- Wystarczy, że przestaniesz się do mnie zwracać w sposób godzący mojej młodości. Mrugnął w stronę jeszcze otępiałego z wrażenia maturzysty.

- Mam na imię Adam - dodał.

- Dzięki, Adamie - odparł Kuba.

- I jeszcze jedno, w ramach długu postawisz kawę! Moja praca wymaga uodpornienia się na zmęczenie, a nic nie działa bardziej pobudzająco jak zwykła, czarna kawa. Co ty na to?

- Chyba nie mam innego wyjścia.

- Hmm... Nie masz - odparł zadziornie Adam.

Jakub odczuł w sobie pewną dozę irytacji. Nie chodziło o pieniądze, które musiałby wydać na kawę dla swojego "wybawcy", lecz o honor. Przez swoją nieuwagę zobowiązał się do wyświadczenia przysługi obcemu. Nie lubił być dłużnikiem, jego wrodzona ambicja mu na to nie pozwalała. Mimo to musiał się jakoś odwdzięczyć nieznajomemu (znał przecież tylko jego imię).

- Prosimy wchodzić na salę - odezwał się zachrypnięty głos jednego z członków komisji.

- Na mnie już pora. Życzę powodzenia. - rzekł brązowooki i powolnym krokiem zmierzał ku wyjściu z przedsionka, w którym znajdowali się maturzyści.

- Ktoś to ma randkę - prawie krzyknęła podekscytowana Laura.

- Jaką randkę? Daj spokój. Poza tym nie umówię się z nim na kawę, bo nie mam do niego żadnego kontaktu - odpowiedział tryumfalnie Kuba.
Chciał jeszcze sprawdzić, czy w pokrowcu wszystko jest na swoim miejscu. Otworzył go ruchami tak zamaszystymi, że wyleciała z jego środka mała, oberwana kartka w kratkę.

- Ściąga? - zapytała z niedowierzaniem "bliźniaczka" Marilyn.

- Nie! - zaprzeczył stanowczo.

- W takim razie co?

Chłopak schylił się po skrawek papieru, przyjrzał się mu i odrzekł:

- To numer telefonu.

- Pan taksówkarz, to znaczy Adam, jest bardziej przebiegły niż myślałam. Teraz już nie masz wyjścia, przyjacielu.
Poklepała nie tylko plecy Jakuba, ale również jego dumę.

- Cwaniak! - zakrzyknął.

Wtem odezwał się członek komisji:
- Zamierzają Państwo pisać dzisiaj egzamin? Wszyscy już na Państwa czekają. Proszę wchodzić i to szybko!

- Już idziemy! - odezwali się oboje.

Migiem przestąpili próg sali. Na te kilkadziesiąt minut Jakub musiał zapomnieć o "randce" z Adamem. Teraz priorytetem miało być zdanie matury na możliwie najwyższym poziomie.

*Jasnożewiec - fikcyjna miejscowość, w której bohaterowie uczęszczali do liceum.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrykjan dnia Pią 14:55, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 0:18, 25 Gru 2012    Temat postu:

Właśnie zobaczyłem, że mój tytuł jest łudząco podobny do "Pociągu do przeznaczenia". No cóż, najwyraźniej podobnie myślimy. Wink (1)
patrykjan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
homowy seksualista
Admin



Dołączył: 07 Lis 2010
Posty: 3063
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 68 razy
Skąd: daleko, stąd nie widać

PostWysłany: Wto 4:19, 25 Gru 2012    Temat postu:

Podoba mi się. Jeszcze gdyby te liczby pisać słowami.... Smile Nie gniewaj się, nie cierpię matematyki w tekstach, choć tak w ogóle to lubię. Poza tym dość mi podpada ta koedukacja w pokoju, pamiętam awanturę w akademiku (sic!) w Poznaniu, gdy trzeba było zrobić koedukacyjne piętro. A co dopiero pokój w bursie szkoły średniej. No ale to były nieco inne czasy, świat nieco zwariował. Jeszcze jedna techniczna uwaga - nawiasów w dialogu nie stosuje się, lepiej wydzielić przecinkami: (...) nas, Polaków, (...) Pisz dalej i jak najwięcej. Pozdrav.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:06, 25 Gru 2012    Temat postu:

Dziękuję za podpowiedź! Bardzo się cieszę, że się Tobie podoba. Na blogu nawias już zniknął. Wink (1)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Radoslav89
Adept



Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 3:21, 26 Gru 2012    Temat postu:

widzialem pare dni temu twój blog, przyjaciel mi wysłał Wink (1)
kiedy bedzie piątą część, bo widzę.. ze wstawiłes czwartą Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 18:45, 26 Gru 2012    Temat postu:

Gdy tylko skończyłam czytać część zamieszczoną tutaj od razu cofnęłam się do początku, po link do bloga i przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczona. Zapowiada się długie opowiadanie, a bardzo takie lubię. Czyta się lekko. Jestem ciekawa, co będzie dalej, bo intryguje mnie postać Adama.
Czekam na kolejne części, zarówno tu, jak i na blogu.

Pozdrawiam.
Powrót do góry
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:10, 26 Gru 2012    Temat postu:

Piąty rozdział właśnie piszę. Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze dzisiaj. Dziękuję za miłe słowa. Kolejne części będę dodawał już na blogu.
Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 19:28, 26 Gru 2012    Temat postu:

A nie mógłbyś wystawiać wszystko również tutaj? Smile
Powrót do góry
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:39, 26 Gru 2012    Temat postu:

Chciałbym mieć jedno miejsce, w którym upubliczniałbym rozdziały. Blog jest mi bliższy. Poza tym udaje mi się tam edytować tekst i wygląda znacznie lepiej. Tutaj tego nie potrafię.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Śro 20:39, 26 Gru 2012    Temat postu:

Skoro autor na wstępie zapowiedział, że kolejnych części dodawać tu nie będzie ( a szkoda, bo opowiadanie przednie) proponuję przenieść temat do działu "Niedokończone".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 21:04, 26 Gru 2012    Temat postu:

Patryku Janie skoro nie zamierzasz kontynuować opowiadania na tym forum a jedynie zareklamować swojego bloga, to zapraszam do bardziej odpowiedniego działu "Mój blog - fragmenty", jednocześnie prosząc o zastosowanie się do panujących w dziale zwyczajów (odnośnik). Czekam na Twoją odpowiedź.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tomeck
Wyjadacz



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 367
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 22:28, 26 Gru 2012    Temat postu:

Patryku czytałem opowiadanie ma blogu, jest świetnie napisane, gratuluję i czekam na więcej.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:40, 27 Gru 2012    Temat postu:

Jeżeli chciałbym je tutaj kontynuować, doradźcie mi proszę, jak wstawiać kolejne rozdziały? W formie komentarza, czy po prostu zmieniając post i dodając kolejną część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 8:04, 27 Gru 2012    Temat postu:

Kolejne odcinki w kolejnych komentarzach.


Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 12:59, 27 Gru 2012    Temat postu:

II

Za oknem deszcz lał jak z cebra. Słoneczny poranek nie zapowiadał tak nagłej zmiany pogody. Było duszno i wilgotno, mokro i brudno. Ludzie spieszyli się gdzieś i odważnie przemierzali ulice, skrywając się pod różnokolorowymi parasolkami. Niebo przybrało barwę szarą, smutną i obojętną.

Ta nieszczęsna aura wpływała depresyjnie na Jakuba. Przez jego głowę przebiegały sprzeczne myśli. Przed oczami miał numer Adama, taksówkarza, „rycerza”, który uratował go z opresji. Nie wiedział jednak, co powinien w tej sytuacji zrobić. Z jednej strony nie znał chłopaka, z którym miał spotkać się sam na sam, z drugiej zaś musiał spłacić w jakiś sposób wyświadczoną przez niego przysługę.

- Ach, to wszystko jest takie dziwne - westchnął.

- Co w tym niby dziwnego? - zapytała Laura, wyszedłszy z łazienki, opatulona w różowy kwiecisty ręcznik.

- To, że nic o nim nie wiem, a muszę do niego zadzwonić, żeby umówić termin spłaty długu - odpowiedział.

- Przecież wiesz, ile ma lat i jak mu na imię.

- Chyba sobie żartujesz! Twoim zdaniem to wystarczy?

- Na dobry początek nie jest źle. Uśmiechnęła się.

- Beznadzieja! - krzyknął, wtuliwszy głowę w poduszkę.

- Jeżeli w ciągu dziesięciu sekund nie weźmiesz do ręki telefonu i nie wybierzesz jego numeru, zrobię to za Ciebie! - zagroziła przyjaciółka.

- Nie zrobisz tego.

- Znasz mnie i dobrze wiesz, że to zrobię.

- Daj spokój, ja nawet nie wiem, czy on jest gejem – odparł.

- Dziesięć...

- Co robisz?

- Dziewięć...

- Laura, nie wygłupiaj się! - zakrzyknął.

- Sześć...

- Ej, a gdzie osiem i siedem?!

- Trzy...

- Jesteś okropna!

- Dwa...

- To psychiczne znęcanie się!

- Jeden!

- Dobrze, już dobrze. Zrobię to! Wygrałaś, zadowolona?

- Tak - odpowiedziała głosem pełnym dumy z nutką dziecinności.

Jakub wybrał numer telefonu i po kilku sekundach zwątpienia nacisnął przycisk z zieloną słuchawką. Zabrzmiał pierwszy sygnał. W głowie Kuby zrodziła się prośba o to, by połączenie nie zostało odebrane. Drugi sygnał - lekko się uśmiechnął. Sygnał numer trzy - nieśmiały uśmiech ustąpił miejsca weselszemu. Wraz z czwartym dało się słyszeć westchnienie dzwoniącego. Po piątym chciał już zakończyć połączenie, na jego twarzy malowała się ulga. Powoli zaczynał swój wewnętrzny taniec tryumfu, kiedy to usłyszał trochę zaspany i zachrypnięty głos Adama:

- Haaaaaaaalo? - przeciągnął podczas ziewania taksówkarz.

- Adam? - zapytał zdezorientowany Jakub.

- Nie, Matka Teresa - odpowiedział mu głos z telefonu.

- Bardzo śmieszne! - dodał po chwili nerwowo niebieskooki.

- Oj, nie złość się tak, mały. Obudziłeś mnie, więc mam święte, niezmywalne prawo trochę ponarzekać.

- Jest godzina 14:00!

- I sobota, jedyny dzień, w którym mogę dłużej pospać.

- W takim razie nie będę przeszkadzać, śpij dalej.

- Kuba! Żartowałem. Nie rozłączaj się! By the way*, dlaczego zaszczyciłeś mnie rozmową?

- Naprawdę nie pamiętasz? - zapytał zdziwiony.

- Mam dobra pamięć, ale niestety krótką - odrzekł.

- Miałem ci się zrewanżować za pomoc w odnalezieniu dowodu, przypominasz sobie?

- No tak! Kawa, kawunia, kawusia. Rozmarzył się Adam.

- Zaczynam się ciebie bać - odparł poważnie Jakub.

- W takim razie - zignorował słowa przedmówcy – jutro o 9.00 w Coffeelandzie**. Pasuje?

- Hmm... Stoi!

- Stoi, stoi - odparł brązowooki i uśmiechnął się pod nosem.

- To do zobaczenia.

- Pa! - odpowiedział taksówkarz i rozmowa zakończyła się.

Jakub położył się na łóżku. Laura przez cały czas przysłuchiwała się tej telefonicznej rozmowie, podczas której karciła przyjaciela wzrokiem za niektóre wypowiedziane słowa.

- Jeśli będziesz taki złośliwy, na pewno nie pójdziecie do łóżka - powiedziała jasnowłosa.

- Do łóżka?! Oszalałaś! Chyba poproszę o przeniesienie do innego pokoju.

- Spróbowałbyś! - zagroziła, przy czym pomogła sobie wystawieniem ku górze palca wskazującego.

Resztę popołudnia spędzili w internacie. W dni deszczowe, takie jak ten, zawsze potrafili znaleźć sposób, by nie ulegać wszechogarniającej nudzie. Na dębowym biurku leżał laptop Kuby, dzięki któremu (korzystając z łącza Wi-Fi) podtrzymywali kontakt ze światem zewnętrznym. Serfowanie rozpoczęli od logowania się na swoich „fejsbukach”. Przeglądali najnowsze zdjęcia znajomych ze szkoły, wydarzenia, do których ich zapraszano. Sprawdzili ostatnie notowanie Billboardu i przy kolejnym kliknięciu laserowej myszki znaleźli się na stronie z filmami. Planowali obejrzeć jedną z najnowszych hollywoodzkich produkcji. Zdecydowali się na komedię, w której główną rolę grał lubiany przez nich Adam Sandler. Do pełni szczęścia brakowało im jeszcze czegoś ciepłego do jedzenia.

- Pizza? - zapytała Laura.

- Pizza. - odpowiedział jej Jakub.

Szybko wykonali telefon do pizzerii, z usług której nie korzystali po raz pierwszy. Zamówili dwie: numer 5., czyli ser, sos pomidorowy, cebula, papryka i salami oraz numer 4. – ser, sos pomidorowy, szynka i pieczarki. Po 25 minutach do drzwi zapukał dobrze im już znany Robert, dwudziestoletni dostarczyciel pizzy, skryty adorator Laury. Zapłacili 30 zł, wliczając w to napiwek. „Marilyn” porozmawiała jeszcze z wysokim, dobrze zbudowanym chłopcem od przynoszenia zamówień. Zainteresowanie nie było jednostronne. Również Laurze spodobał się ten dość przystojny, miły i z poczuciem humoru szatyn. Po pięciominutowym flircie wróciła do pokoju uśmiechnięta i rozmarzona.

- Dlaczego się z nim nie umówisz? - zapytał Jakub.

- Z jednej bardzo prostej przyczyny: jestem kobietą, więc muszę czekać na pierwszy krok mężczyzny.

- Ten pierwszy krok musi być bardzo trudny, skoro Robert stawia go już prawie od roku.

- Nie czepiaj się! Może jest nieśmiały? Może jestem dla niego dużym wyzwaniem i obmyśla taktykę? - kontynuowała.

- Tak, pewnie masz rację - dodał sarkastycznym tonem Kuba.

- Oj, zamknij się i włącz lepiej film.

Była już godzina 22.00, gdy seans zakończył się. Oboje zaczęli odczuwać lekkie zmęczenie. Kierowali się po kolei do łazienki w celu wzięcia prysznica i umycia zębów przed pójściem spać. Po wykonanych czynnościach mogli w spokoju oddać się temu błogosławionemu zajęciu, jakim jest sen. Laura leżała już w łóżku. Jakub zgasił światło, po czym położył się na drugim, równoległym do przyjaciółki posłaniu.

- Jak myślisz - zaczął - co się jutro wydarzy?

- Mówisz o spotkaniu z Adamem?

- Tak - odrzekł.

- Nie masz się czego bać, mój przyjacielu. Adam nie wydaje się być seryjnym mordercą ani gwałcicielem. Pamiętaj, że wiem, dokąd pójdziecie. Nie martw się.

- Chodziło mi bardziej o to, jakie jest prawdopodobieństwo, że on też jest taki... No wiesz, taki jak ja.

- Hmm... Nie przekonasz się, jeżeli nie zaryzykujesz. Przecież nic nie stracisz, no, chyba że dziewictwo.

- Lauro!

- Wszystko się dobrze ułoży, zobaczysz - zapewniła.

- Mam taką nadzieję. Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziała.

Kuba jeszcze długo nie mógł zasnąć. W głowie układał setki scenariuszy jutrzejszego

spotkania. Jedno było pewne, coś go w Adamie zaintrygowało.

*by the way - z języka angielskiego „przy okazji”

**Coffeeland – miejsce fikcyjne


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrykjan dnia Pią 14:49, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin