Forum GAYLAND
Najlepsze opowiadania - Zdjęcia - Filmy - Ogłoszenia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Taksówką do przeznaczenia
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
vergilius
Admin



Dołączył: 14 Lut 2012
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Festung Breslau

PostWysłany: Czw 14:04, 27 Gru 2012    Temat postu:

Cieszę się, że autor zmienił zdanie. Opowiadanie bardzo mi się podoba i tyle (bez zbędnych, nudnych i długich komentarzy Smile )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 15:52, 27 Gru 2012    Temat postu:

Druga część była dosyć krótka, dlatego wklejam jeszcze dziś trzecią.

III

W mieszkaniu Adama panował chaos. Jego sypialnia była mieszaniną trzech różnych pomieszczeń: salonu, kuchni i łazienki. Na podłodze pokoju, w którym kładł swoje zmęczone ciało znajdowały się porozrzucane ciuchy, płyty CD, opakowania po napojach energetycznych, kawie, papierowe ręczniki, dezodorant, żel do włosów i inne, zbędne w tym miejscu przedmioty użytku codziennego. Odkąd rozpoczął życie na własny kredyt, mógł dać upust swojemu niepohamowanemu charakterowi. To zaś objawiało się w jego zewnętrznym środowisku. Życie, które prowadził nie pozwalało mu na zachowanie porządku na dłużej niż kilka godzin, godzin w których zapraszał do siebie nowo poznanych chłopców. Cel składanych mu wizyt był klarowny. Chodziło o przyjemność, krótką chwilę uniesienia i ekstazy.

Życie towarzyskie Adama rozwijało się prężnie ze względu na fakt, iż był on mężczyzną nietuzinkowym. Posiadał atletycznie ciało, nad którym pracował latami na siłowni. W genach odziedziczył gęste, czarne włosy. Ścięte dość krótko dodawały mu zawadiackiego, lekko chłopięcego uroku. Jego czekoladowe oczy hipnotyzowały „ofiarę”, a uśmiech przejmował nad nią całkowitą kontrolę. Również chłopcy, których zapraszał do siebie, musieli spełniać kilka warunków. Po pierwsze, wybierał osoby niższe od niego. Po drugie, osoby o dość chłopięcej, delikatnej urodzie. Ostatnim kryterium była rola, jaką w intymnych sytuacjach przyjmowali jego partnerzy. Był stroną dominująca, aktywną, dlatego też szukał swojego przeciwieństwa, co miało skutkować dobrym dopełnieniem w momentach seksualnego zapomnienia. W wyrażaniu uczuć był dość oszczędny. Nigdy, nawet przez przypadek nie wypowiedział kilku słów za dużo. Ze swoimi partnerami witał się chłodno i równie chłodno wypraszał ich z mieszkania. Taki układ pasował mu najbardziej. Nie wierzył w istnienie miłości i miał ku temu racjonalne wyjaśnienie. Miłości nie można dotknąć, zobaczyć, w przeciwieństwie do cudzego ciała.

Adam wstał już z łóżka, przeczesał swoje dokładnie ostrzyżone włosy i szykował się do porannej toalety. Mimowolnie spojrzał na zegarek. Była godzina 9:05. W tej samej chwili uświadomił sobie, że od pięciu minut powinien znajdować się w Coffeelandzie z Jakubem, ze swoją przyszłą, jak sądził, nocną przygodą. Inna nocna przygoda leżała natomiast jeszcze w łóżku. Był to około dwudziestoletni brunet, którego zamknięte powieki skrywały zielone oczy. Oddychał spokojnie, po czym wziął głębszy oddech, ziewnął, otworzył oczy i przetarłszy je, rozejrzał się dookoła. Wiedział gdzie się znajduje. Uśmiechnął się do Adama, w odpowiedzi jednak otrzymał tych kilka ostrych słów:

- Ubieraj się i wypierdalaj.

- Co? - odparł zdziwiony.

- Masz na to dokładnie pół minuty. Zabieraj rzeczy i nie chcę cię widzieć. Mam ważne spotkanie, na które jestem już spóźniony. Dotarło?

- Nie rozumiem. Myślałem, że było ci dobrze.

- Było, nie było, teraz masz stąd iść. Najlepiej natychmiast!

- Jesteś palantem! - burknął zielonooki, zakładając spodnie.

- W nocy krzyczałeś co innego - zripostował Adam.

„Przygoda” zamknęła za sobą drzwi z głośnym hukiem. To jednak nie zbiło go z tropu, wiedział, że dotarcie do miejsca spotkania zajmie mu około dziesięciu minut, dlatego już jedną nogą znajdował się w kabinie prysznicowej. Udało mu się w rekordowym czasie doprowadzić do ładu. Ubrał uszykowaną wczoraj fioletową koszulę, założył ciemne jeansy i w swoich ulubionych adidasach opuścił mieszkanie. Odpalił samochód, po czym ruszył w wyznaczonym kierunku. Miał nadzieję, że chłopak wciąż tam na niego czekał. Pracę rozpoczynał o 12:00, miał zatem czas, by porozmawiać z Kubą i wypić obiecaną kawę. Zaparkował tuż przed kawiarnią. Szybkimi ruchami otworzył drzwi swojego czarnego golfa, zamknął je i żwawo ruszył do środka pomieszczenia. Jego oczy wędrowały po klientach lokalu. Nie dostrzegał jednak nigdzie blondyna. Zajął miejsce przy jednym ze stolików. Wybrał numer Jakuba. Ten nie odpowiadał. Spróbował po raz kolejny, niestety również bez sukcesu. Karcił się w myślach, że doprowadził do tak głupiej sytuacji. On, dorosły mężczyzna, nie potrafił stawić się w porę na spotkaniu z osobą, na której mu w jakimś stopniu zależało. Jakub wpadł mu w oko już podczas rozmowy w taksówce. Maturzysta zrobił na nim ogromne wrażenie. Idealnie wpasował się w kanony wyglądu, które pożądał. Teraz siedział tu sam, żałosny w swoim postępowaniu. Postanowił nie czekać dłużej i wstać z miejsca, kiedy otrzymał SMS-a. Treść brzmiała następująco: „Przepraszam za spóźnienie, ale zaspałem! Wiem, że czekasz już od dziewiątej. Właśnie mijam Konopnickiej*, będę na miejscu dosłownie za minutę. Jeżeli Cię nie zastanę, to przynajmniej napiję się dobrej kawy. Jeszcze raz przepraszam!”
Adam uśmiechnął się, po czym roześmiał na cały głos. Przyciągnął tym uwagę klientów z sąsiednich stolików. „Życie jest pokręcone!” - pomyślał.

Przez drzwi główne wsunęła się smukła postać. Był to Jakub. Chwilę czasu zajęło mu dojrzenie bruneta. Gdy napotkał na jego wzrok, zarumienił się lekko, co starał się ukryć podchodząc do baru po menu. W końcu ruszył z błagalną miną w stronę zajmowanego stolika. Adam wskazał mu miejsce naprzeciwko. Jakub usiadł. Zapadła niezręczna cisza, którą po minucie przełamał blondyn:

- Bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam! Wiem, że czekasz już tutaj pół godziny. Za to stawiam podwójną kawę. Mam nadzieję, że w ten sposób się jakoś zrewanżuję za znalezienie portfela i za to, że musiałeś tyle czekać. Ja naprawdę...

- Jakub! - krzyknął, ale w łagodny sposób Adam.

- Jeszcze raz bardzo... - kontynuował niebieskooki.

- Przestań mnie przepraszać! - przerwał mu. - Napisałeś mi przecież wiadomość. Nic się nie stało. Trochę poczekałem, ponudziłem się, ale wszystko jest w porządku. Zdarza się.

- Czyli nie masz mi tego za złe? - zapytał drżącym głosem.

- Jasne, że nie. Fakt, siedzenie tu od dziewiątej samemu było trochę niezręczne - skłamał. - ale nareszcie przyszedłeś i możemy wypić obiecaną kawę.

- To... Jaką kawę pijasz?

- Czarną, bez mleka i cukru. A ty?

- Ja chyba wypiję cappuccino. Nie przepadam za zwykłą kawą, jest dla mnie za mocna.

- Delikatny jesteś - odrzekł Adam

- Co? Nie! Ja tylko...

- Daj spokój, to nawet słodkie.

- Słodkie? - spytał z niedowierzaniem Jakub.

- Tak. To coś złego?

- Nie... Po prostu rzadko się słyszy, żeby chłopak nazywał drugiego słodkim.

Kuba zaczerwienił się. Zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo. Teraz wyczekiwał reakcji rozmówcy.

- Hmm... - zastanowił się Adam – Normalne słowo, jak wszystkie inne. Nikt ci nigdy nie powiedział, że jesteś słodki? - drążył dalej.

- Adam, dość! - odpowiedział nagle Jakub.

- Czego dość?

- Jesteś gejem czy nie?! - wypalił zdenerwowany.

Jego twarz zbladła. Zakręciło mu się w głowie z powodu siły pytania, które zadał taksówkarzowi. Na stół podano zamówienie. Brunet wziął do ręki filiżankę i upił łyk czarnego napoju. Odłożył go na miejsce, po czym spojrzał jeszcze raz w te, tak pociągające go, niebieskie oczy.

- Aż tak widać? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nie, to znaczy... Nie widać, ale jesteś, tak? Serce zaczęło mu bić coraz szybciej.

- Może tak, może nie - ciągnął swoją grę Adam.

- Proszę cię, nie baw się ze mną w ten sposób. Odpowiedz!

- Dlaczego cię to interesuje? - kontynuował brązowooki - Czyżbyś sam nim był?

- J-ja? K-kim był? - wyjąkał Kuba.

- Gejem.

- Pierwszy się o to spytałem! - odwarknął.

- Tak, jestem. - odrzekł taksówkarz - I ty też - dodał po chwili.

- Skąd możesz to wiedzieć? Przecież nie odpowiedziałem.

- Czuć od ciebie gejferomony na kilometr - powiedział z uśmiechem tamten.

- Jesteś niemożliwy! Czy możesz chociaż przez chwilę być poważny?! Oczy Kuby zeszkliły się. Teraz jego sekret znały cztery osoby.

- Przepraszam – odrzekł smutno Adam. Skierował ponownie swój wzrok na blondyna.

- Nic się nie stało. Po prostu jesteś drugą osobą z czterech, która po odkryciu mojej tajemnicy, nie zezłościła się na mnie.

- Jak mógłbym się zdenerwować, skoro sam taki jestem? Niczym się przecież nie różnimy od facetów hetero. No, może tylko tym, że wolimy penisy. - dodał żartobliwie brunet.

- Czy musisz być tak dosadny w określeniach?

Po raz kolejny dzisiaj Jakub zaczerwienił się. Po chwili jednak na jego twarz wtargnął uśmiech. W końcu spotkał w swoim życiu kogoś, kto rozumiał podobnie jak on. Adam cały czas przyglądał się swojemu rozmówcy. I w nim pojawiło się dziwne, niespotykane wcześniej uczucie. Ten nieśmiały, delikatny chłopak nie pociągał go już tylko fizycznie. Zaczęło go intrygować to, kim są pozostałe trzy osoby, którym wyjawił swoją orientację Kuba. Dalsza rozmowa dotyczyła właśnie tego tematu. Niebieskooki niespodziewanie otworzył się przed jeszcze do tej pory obcym mu człowiekiem. Teraz konwersację przerywało im jedynie popijanie gorących napojów. Blondyn opowiadał o swojej przyjaźni z Laurą, o jedynym telefonie na tydzień, jaki jego rodzice wykonują, by upewnić się, że ma wystarczająco pieniędzy na żywność itp.

- Właśnie tak to wygląda - podsumował swoją wypowiedź.

- Nie rozumiem! Jak można w ten sposób obchodzić się z własnym dzieckiem! - oburzył się Adam.

- To przecież nie ich wina. Oni uważają to za chorobę, grzech, bo tak im nakazuje wiara...

- Choroba, grzech? Taka wiara to nie wiara! Jeżeli Bóg istnieje i stworzył człowieka na swoje podobieństwo, jak mógłby karać za to, jacy jesteśmy?!

- Powtarzam tylko to, co przez tyle lat słyszałem w domu. Kwestia Boga, wiary jest dla mnie naprawdę ciężka. Chciałbym wierzyć, że życie się nie kończy, wierzyć, że po tym ziemskim zaczyna się życie wieczne, ale nie potrafię. Wokół jest tyle zwątpienia.

- Wiesz, co mi się w tobie podoba? - wypalił nagle brązowooki. - To, że jesteś ze mną szczery. Wszystko co mówisz, nad niczym się nie zastanawiasz, po prostu mówisz. Nie pieprzysz, jaki to świat jest kolorowy.

- Bo nie jest - odpowiedział krótko Jakub.

- Nie jest, nie był i nie będzie, ale jakoś żyć trzeba.

- Pracujesz dzisiaj? - zmienił nagle temat blondyn.

- Tak, ale zaczynam dopiero o 12:00

- O! Czyli jesteś w pracy już od... pięciu minut.

- Co?! - krzyknął taksówkarz.

- Tak pokazuje mój zegarek...

- Kurwa mać! Szef mnie zabije! Dobra, mały, miło było, ale muszę spadać. Czas spędzany z tobą mija przyjemnie, ale cholernie szybko! Zobaczymy się jeszcze?

- Jeśli miałbyś ochotę... - odpowiedział, zarumieniwszy się.

- Ja zawsze mam ochotę. Mrugnął do niego. - I przestań się tak czerwienić, bo ludzie pomyślą, że jesteś na coś chory - dodał.

- Baaardzo śmieszne!

- Jeszcze się skontaktujemy w ramach drugiej randki. Pa! Adam wyszedł w tak zastraszająco szybkim tempie, że z sąsiedniego stolika spadły na ziemię leżące luźno serwetki.

- Drugiej randki?! - powiedział Kuba, ale tym razem do siebie. „Czy to znaczy, że byłem właśnie na randce?” - myślał podekscytowany.

Powoli dopijał swoje cappuccino, przy czym śledził przez okno odjeżdżający samochód Adama. Właśnie przeżył swoją pierwszą randkę.

W tej samej chwili głowę taksówkarza zajmowały myśli skrajnie inne od tych Jakuba.

„Co się ze mną, do cholery, dzieje?! - rozpoczął wewnętrzny monolog - Normalnie umówiłbym się z nim na dziś wieczór, a tu nic. I to na dodatek nie z jego winy. Co mnie powstrzymywało?”

Na tym pytaniu zakończył swoje przemyślenia.

Dzień zleciał Adamowi wyjątkowo szybko. W pracy nie czekała go żadna niemiłą reprymenda ze strony szefa. Okazało się, że dzisiaj również on nie zjawił się na czas w miejscu pracy i nie zauważył opóźnienia w pełnieniu obowiązków przez jednego ze swoich pracowników. Po zakończeniu „służby” wrócił do domu. Wybrał jeden ze znanych mu numerów i umówił się na 21:00. W tym czasie zdążył wziąć prysznic, zjeść co nieco i posprzątać z łóżka kilka zbędnych rzeczy. Równo o wyznaczonej godzinie rozległo się pukanie do drzwi. Adam otworzył je ubrany jedynie w jeansy. Do środka wszedł niski, niebieskooki blondyn. „To był dobry wybór” - pomyślał. Jeżeli nie mógł mieć dzisiaj Jakuba, zadowoli się kimś podobnym. Zatrzasnął drzwi i wszedł do pokoju, w którym czekało już na niego nocne zajęcie. To była bardzo długa noc.

*Konopnickiej – skrót od nazwy fikcyjnej ulicy (ul. Marii Konopnickiej)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrykjan dnia Pią 14:47, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:43, 28 Gru 2012    Temat postu:

IV

- Miło, że pozwolili nam zostać tu do końca matur - powiedziała Laura, zapinając zamek walizki, w którą spakowała swoje ostatnie rzeczy.

- Nie chcę wracać do domu - odpowiedział Jakub smutnym tonem.

- Ty przynajmniej masz gdzie wrócić. - odezwała się smutno.

Po policzku Laury spłynęła łza. Przyjaciel podszedł do niej, po czym przytulił jej drżące ciało. Wiedział, że miała rację. Mimo konfliktu z rodzicami nie mógł powiedzieć, że nie ma miejsca, do którego zawsze może się udać. Kilka łez, spływających po policzkach dziewczyny, przerodziło się w istne strumienie żalu i bólu, jaki nią teraz targał.

- Już, już, ci... Nie płacz, proszę - uspokajał ją niebieskooki.

- Przepraszam, nie powinnam się tak rozklejać. Po prostu chciałabym pamiętać, że rano mama szykowała tacie do pracy pyszne kanapki , które ten jadł już po przekroczeniu progu drzwi. Chciałabym pamiętać pierwszą lalkę, którą dostałam od mamy, pierwszą pochwałę za piątkę w szkole. Niestety nie mogę, ponieważ w moim życiu nie było żadnej z tych chwil! Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak wyglądają moi rodzice. Nie wiem, czy w ogóle żyją. To niesprawiedliwe! Dlaczego mnie zostawili?! Nie mogłam przecież zrobić im czegoś złego, bo jak? Będąc niemowlęciem? Potraktowali mnie jak zabawkę, podłożyli jak psa pod schronisko! Nienawidzę ich! Zniszczyli mi całe życie. Jestem sama na tym świecie...

- Kochana, nie jesteś sama. Masz mnie. Nigdy cię nie zawiodę i nie pozwolę by stała ci się krzywda.

Pocałował ją w czoło. Trwali tak jeszcze chwilę, aż zadzwonił telefon Jakuba.

- Powinieneś odebrać. Może to coś ważnego? - rzekła już spokojniejsza.

- Teraz najważniejsza jesteś ty - odpowiedział.

- Nie wygłupiaj się. Czuję się już lepiej. Odbierz.

Kuba podszedł do łóżka, na którym znajdowała się jego komórka.

- To Adam - powiedział niechętnie.

- Porozmawiaj z nim, a ja pójdę do łazienki. Muszę dojść do siebie.

Szybkim krokiem udała się do łazienki. Telefon wciąż dzwonił.

- Słucham? - odebrał połączenie.

- Nie mów słucham, bo cię...

- Proszę, nie kończ! - przerwał mu Kuba.

- Oj, żartowałem. Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Tak, razem z Laurą musimy dziś opuścić pokój w internacie. Przed chwilą skończyliśmy pakowanie. Może chciałbyś nam pomóc?

- Hmm, w jaki sposób? - zapytał Adam, wyraźnie zaciekawiony.

- Potrzebujemy taksówki, żeby dotrzeć do dworca. Mógłbyś...

- Będę za 15 minut - przerwał brązowooki.

- Ok, czekamy.

Blondyn uśmiechnął się na myśl, że znów go zobaczy. Uśmiech ten dostrzegła Laura, która przed momentem opuściła łazienkę.

- Miłość jest piękna - westchnęła i tym samym spowodowała rumieńce na twarzy Jakuba.

- Jaka miłość? Dopiero się poznajemy! - odpowiedział nerwowo.

- Dobrze słyszałam? Załatwiłeś nam transport na dworzec?

- Tak, Adam będzie tu za około 15 minut.

Ten krótki czas poświęcili na liczenie zabranych rzeczy w celu upewnienia się, że nic po nich nie zostanie. Wakacje zamierzali spędzić w ten sam sposób, jak rok i dwa lata temu. Jakub miał jechać do domu rodzinnego i tam przez kilka miesięcy żyć w świecie udawanej serdeczności ze strony rodziców. Laura natomiast kierowała się w stronę oddalonego o kilkanaście kilometrów od Jasnożewca ośrodka młodzieżowego, za którego sprawą dostawała pieniądze na naukę. Warunkiem dofinansowania było ukończenie szkół: najpierw liceum, później podjęcie i zakończenie studiów. Niebieskooka nigdy nie cieszyła się na ten rodzaj spędzania wakacji, jednak była wdzięczna władzom ośrodka za to, że oprócz finansów na naukę, dostawała za ich pośrednictwem (wysoki) zasiłek z urzędu miasta. Dzięki temu miała dość pieniędzy na swoje wydatki. Poza tym ośrodek organizował różne wycieczki, w których mogła brać udział. Zwiedziła już polskie góry, morze, Chorwację i Hiszpanię. Jednak wciąż brakowało jej czegoś, a raczej kogoś. Osoby, z którą mogłaby dzielić te chwile.

Pod internat zajechała taksówka. Wysiadł z niej Adam, ubrany w jasne jeansy i dość nietypowy T-shirt – jego prawa połowa była biała, lewa natomiast różowa.

- Aaaa! - krzyknęła nagle przerażona Laura.

- Co? Aż tak źle wyglądam? - zapytał brązowooki.

- Czarny kot! - wykrzyczała ponownie.

Wzrok pozostałej dwójki zaczął szukać owego stworzenia. Istotnie był to czarny kot.

- Jaki słodki! - zachwycił się Jakub - chodź tu maleńki.

- Nie ma mowy! Nie pozwólcie, żeby przeszedł nam drogę! Nie chcę mieć pecha!

- Przecież to tylko mały kotek - dodał Adam, rozbawiony reakcją dziewczyny.

- Ty i te twoje przesądy... - westchnął blondyn.

- Nie wierzycie mi? Kiedy miałam 8 lat zbiłam w świetlicy lustro i przez to miałam 7 lat nieszczęścia. Siedem lat, rozumiecie? Przez całą szkołę podstawową nie dostałam ani jednej piątki z matematyki, a nie było dnia, żebym nie wkuwała do kartkówek i sprawdzianów! Krążyło nade mną fatum!

- Może po prostu jesteś głupia z matmy? - wypalił Adam.

- Jaka?! - zapytała Laura, mimo iż doskonale słyszała słowa taksówkarza.

- Chodziło mi o to, że może jesteś typem humanisty... - odpowiedział, próbując załagodzić sytuację.

- Lepiej pomóż nam z załadowaniem bagażu, panie wszystkowiedzący! - rozkazała Laura.

Adam posłusznie wykonał polecenie, wolał nie zadzierać ze wściekłą kobietą. Z doświadczenia wiedział, jak to się zwykle kończy. Kiedyś już został niemiłosiernie zbluzgany za swój luźny język. Nie chciał, by historia się powtórzyła.

- W końcu się na coś przydałeś - dodała tonem dumnym i władczym.

- Dziękuję za pochwałę, Jaśnie Wielmożna Pani - odpowiedział jej brunet, przy czym zamrugał w stronę przyglądającego się tej dyskusji Kubie.

- Poza tym... - kontynuowała - wyglądasz dobrze.

- Naprawdę? - zapytał z udawaną skromnością.

- Tak - odrzekła krótko.

- Też tak sądzisz? - skierował swoje pytanie do blondyna.

- Ja-a? To znaczy-y... - zająknął się Jakub - powinniśmy już chyba jechać - zmienił temat.

- Mhmm... W takim razie wsiadajcie.

Cała trójka usiadła na miejscach. Po zapięciu pasów dało się słyszeć silnik odpalanego auta. Adam rozejrzał się wkoło, aby przypadkiem nie przejechać biednego kotka. Na szczęście ten uciekł, co umknęło oczom Laury, wówczas pochłoniętej dyskusją z brązowookim. Powoli przemierzali ulice Jasnożewca. Maturzyści myślami byli już u celu podróży, czyli na dworcu kolejowym. Pociąg Kuby miał wyruszać do Wolnej* o godzinie 13:35, jego przyjaciółki 10 minut później. Taksówka dojeżdżała do skrzyżowania. Adam szykował się właśnie, aby skręcić w prawo, jednak w tej samej chwili odezwał się blondyn:

- Adam stój! - krzyknął.

- Na środku drogi? Nie ma mowy - odpowiedział tamten.

- Jakub, o co chodzi? Zapomniałeś czegoś? - dopytywała Laura, zdziwiona reakcją przyjaciela.

- Proszę cię, nie jedź w stronę dworca - kontynuował Jakub. - skręć w lewo

- Jesteś pewien?

- Tak, jestem pewien. - odrzekł.

Laura milczała, nie miała pojęcia, co zamierza Kuba. Odebrało jej mowę. Jeszcze nigdy nie widziała go tak stanowczego. Adam zgodnie ze wskazówkami tamtego skręcił w innym kierunku i zatrzymał się na parkingu przed jednym ze sklepów.

- Może ktoś mi wytłumaczyć, co się właśnie stało? - zaczął Adam, zbity całkowicie z tropu.

- Nie możemy stąd wyjechać - odparł niebieskooki.

- Jak to nie możemy? - odezwała się Laura.

- Nie zniosę kolejnych miesięcy w atmosferze fałszywych uśmiechów, politowania i prób nawracania mnie na dobrą drogę! Nie zniosę tego! Oni tylko czekają na to, żebym wrócił i mógł wysłuchiwać ich żali. Ja się tam duszę. Nie potrafię tkwić tyle czasu w miejscu, w którym nie czuję się sobą i sobą być nie mogę. - mówił zdenerwowany, dysząc.

- Co więc zrobimy? - zapytała przyjaciółka.

- Zrobi-my? - odparł zaskoczony.

- Tak, my. Ja też nie chcę stąd wyjeżdżać. W ośrodku nie jest źle, ale nie ma tam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać o tym, co leży mi na sercu. Nie ma tam Ciebie...

Nastała cisza podobna do tej, kiedy po raz pierwszy cała trójka znajdowała się razem w tym samym pojeździe. Przerwał ją Adam:

- To bardzo wzruszające... - dodał z przekąsem Adam - ale wy chyba oszaleliście! Macie 19 lat, nie pracujecie, nie macie mieszkania, w którym moglibyście zamieszkać. Przestańcie się wygłupiać. Jedziemy na dworzec.

Ponownie dzisiaj chciał odpalić silnik, jednak zatrzymała go ręka blondyna, którą ten położył na ramieniu kierowcy.

- Mieszkasz sam, tak? - wypalił Kuba.

- Co? A co to ma do rzeczy?! - odparł zdenerwowany.

- Mógłbyś nas przenocować? Chociaż jedną, dwie, może trzy noce. W tym czasie poszukamy pracy i znajdziemy jakieś mieszkanie.

- Mały, ty gadasz od rzeczy! Myślisz, że znajdziesz fuchę i lokum w trzy dni? Nie ma mowy. Może w tydzień, ale na pewno nie w trzy dni.

- Dziękujemy! - krzyknęli niebieskoocy.

- Za co? - spytał zaskoczony.

- Obiecujemy, że po tygodniu się od ciebie wyprowadzimy - dodali z uśmiechem.

- Ale ja...

- Jesteś kochany - rzekła Laura i pocałowała go w policzek.

- Ja jeszcze się na nic nie zgodziłem! - uniósł się Adam.

Pozostała dwójka zastygła w bezruchu. Wyczekiwali teraz ostatecznej odpowiedzi taksówkarza. Swoje błyszczące oczu zwrócili ku kierowcy. Wszystko w tej chwili zależało od niego.

- Ach, niech stracę. Tydzień i ani dnia dłużej!

- Tak jest! - odpowiedzieli równo.

- Jestem tylko ciekaw, jak wyjaśnicie tę sytuację swoim rodzicom... kontynuował. - I opiekunom - dodał szybko.

- W moim przypadku to nie będzie trudne - odpowiedział Jakub.

Z kieszeni spodni wyciągnął telefon, po czym wybrał numer mamy. Odebrała połączenie już po pierwszym sygnale:

- Tak, słucham? - powiedziała oschle.

- Mamo, muszę Tobie o czymś powiedzieć. - zaczął niepewnie. - Nie przyjadę dziś do domu.

- Dlaczego?

- Postanowiliśmy z Laurą podjąć się pracy i znaleźć jakieś mieszkanie tutaj na miejscu, w Jasnożewcu. Jesteśmy już dorośli, dlatego uważam, że powinniśmy poznać, jak smakuje życie na własny kredyt. Poza tym mógłbym was odciążyć finansowo...

- To bardzo dobry pomysł - odpowiedziała całkowicie obojętnym tonem. - Jeżeli jednak potrzebowałbyś gotówki, daj nam znać. W końcu jesteś naszym synem i mimo tego, że dokonałeś odmiennego wyboru co do swojego sposobu życia, nie możemy pozwolić, abyś spał na ulicy.

- Dziękuję - odrzekł smutno.

- Ależ nie ma za co. Pa.

- Pa...

Jakub spochmurniał. Rodzice wciąż uważali jego orientację za wybór, za jeden ze sposobów życia, który przyjął całkowicie świadomie. Było to nieprawdą, jednak w tym momencie nie chciał podejmować się dyskusji z matką. Przypomniał sobie pierwszą rozmowę na temat jego orientacji.

Wracał wtedy ze szkoły. Dokładnie 14-go lutego, dnia zakochanych, przekroczył radośnie drzwi swojego domu. Dziś nie wracał samochodem wraz z ojcem - dyrektorem. Jego mama krzątała się wtedy w kuchni, tata zaś siedział w gabinecie i przeglądał jakieś papiery związane z placówką, którą kierował. Na stole w salonie Jakub zauważył bukiet róż, które dostała Maria od swojego męża. Ich zapach wypełniał również przedpokój. Przywitał się grzecznie z obojgiem rodziców, po czym usiadł na stole w jadalni, ponieważ miał zostać podany obiad. Odpisał jeszcze na SMS-a od koleżanki z klasy, wtedy to dołączyli do niego rodzice.

- Jak było w szkole? - zapytał Jerzy.

- Normalnie, za wyjątkiem dekoracji. Wszędzie różowo i czerwono - odowiedział Kuba.

- W końcu to dzień zakochanych - dodała Maria i spojrzała z uśmiechem w stronę męża.

- Dostałeś jakąś walentynkę? Może od cichej wielbicielki? - pytali oboje.

- Dwie, może trzy. Przecież to bez znaczenia. To tylko kartki z tekstami o miłości.

- Właśnie, o miłości. Może już czas, żebyś znalazł jakąś dziewczynę?

- P-po co? Nie potrzebuję dziewczyny.

- Jak to po co? - zaczęła matka. - Miło by było poznać jakąś młodą damę, z którą spędzałbyś czas. Kto wie, może za parę lat byłaby twoją żoną.

- Żoną? Dlaczego myślicie, że będę miał żonę?

- Ponieważ jesteś katolikiem! Kiedy mówimy o dziewczynie, nie chodzi nam o obiekt seksualny. Mamy na myśli kogoś, z kim znalazłbyś wspólny język, żeby za parę lat wziąć ślub i sprawić nam kilkoro pięknych wnucząt - dodał ojciec.

- Ja nie będę miał dzieci. - odpowiedział twardo Kuba.

Przez jego głowę przebiegało tysiąc myśli. Dobrze wiedział, że nie ożeni się i nie będzie miał dzieci. Uczuł w sobie lęk, strach, który pojawił się wraz z postanowieniem, że jeśli zapytają go dlaczego, wyjawi im prawdę.

- A to niby dlaczego?! - warknęła głowa rodziny.

Jakby na życzenie padło to pytanie. Ręce zaczęły mu drżeć i pocić się. Oddychał szybciej niż zwykle.

- Bo... - próbował coś powiedzieć

- Bo?!

- Jestem gejem! - krzyknął niemal na cały głos, po czym schował twarz w dłonie.

- Jakim gejem?! - krzyczał ojciec. - Naoglądał się jakiś głupot w telewizji i myśli, że kocha inaczej.

- Kubuś, nie jesteś gejem. To, że nie podoba ci się żadna koleżanka, nie znaczy wcale, że jesteś chory. - uspokajało go Maria.

- Nie jestem chory! - odrzekł donośnie blondyn.

- Ależ oczywiście, że nie! Mój syn nie jest zboczeńcem! - prawił dalej Jerzy.

- Jesteś jeszcze młody, więc przyjdzie czas, kiedy poznasz tę jedyną.

- Ale ja nie poznam tej jedynej! Zrozumcie, że nigdy nie będę miał dziewczyny, żony ani dzieci! Podobają mi się mężczyźni. Od zawsze tak było. Odkąd pamiętam...

- Nie mogę tego słuchać! Marsz do pokoju! - rozkazał dyrektor.

- Jerzy, uspokój się - prosiła matka. - Jest jeszcze młody i nie wie co mówi.

- Wiem, co mówię. Taka jest prawda! Nie rozumiem, dlaczego jesteście źli. Przecież to nic złego!

- Nic złego?! Nie pozwolę, żeby mój syn spotykał się z mężczyznami! To chore i obleśne!

- Kubuś, tata po prostu uważa, że to nienaturalne, że chłopak kocha chłopaka tak samo jak powinien dziewczynę.

- Ale ja tak czuję! Dlaczego twierdzicie, że to nienormalne? - pytał Kuba.

Jego oczy wypełniły łzy. Łzy bólu, który zadało mu kilka słów z ust osób, o których myślał jako kochających mimo wszystko.

- Marsz do pokoju! - ponowił rozkaz Jerzy.

- Myślałem, że mnie kochacie bez względu na wszystko! - krzyczał jeszcze resztką sił niebieskooki.

Szybkimi korkami wszedł po schodach i zamknął drzwi swojego pokoju z trzaskiem. Rodzice jeszcze długo siedzieli przy stole bez słowa. Gdy nadeszła noc, modlili się jeszcze za swojego syna. Wysyłali prośby o sprowadzenie go na dobrą drogę. Nigdy nie pomyśleliby, że właśnie taką drogę obrał dla niego Bóg.

Cała trójka udała się do mieszkania Adama, ponieważ decyzja o znalezieniu pracy oraz mieszkania w przypadku Laury wymagała złożenia do ośrodka pisma, w którym miałaby wyrazić chęć usamodzielnienia. Dokumentu tego nie mogła napisać w taksówce z wiadomych przyczyn. Nie miała jeszcze pracy oraz potrzebowałaby komputera z drukarką, taki właśnie posiadał Adam. Zatelefonowała tylko, by zawiadomić władze ośrodka o przedłużeniu pobytu w internacie (nie mogła przecież powiedzieć, że przez tydzień będzie nocować u taksówkarza). Dyrektor był tym faktem nieco zdziwiony, jednak zgodził się, by została tam jeszcze siedem dni. Nie wyjawiła jednak chęci zrezygnowania z usług ośrodka. Należało najpierw znaleźć pracę.

- Ale syf! - krzyknęła Laura, gdy otworzyła drzwi do mieszkania Adama.

- Wydaje mi się, że przeszło tędy tornado - dodał Jakub.

- Coś się nie podoba? Możecie spać na ulicy! - odwarknął właściciel „syfu”.

- Nie! - odparli oboje.

- Dobra, rozejrzycie się już sami. Ja wracam do roboty. Jeśli dzisiaj nie dostanę zjeby od szefa, będzie to istny cud.

Odwrócił się na pięcie i przestąpił próg, zamykając za sobą drzwi.

- To nasze nowe, tygodniowe mieszkanie - westchnęła Laura.

- Spokojnie, to tylko pierwszy krok do nowego życia - dodał Jakub i uśmiechnął się.

Oboje wpadli sobie w objęcia.

*Wolna - fikcyjna miejscowość, w której znajduje się dom rodzinny Jakuba.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez patrykjan dnia Pią 14:45, 28 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 15:03, 28 Gru 2012    Temat postu:

Cieszy mnie fakt, że pojawiają się tutaj kolejne odcinki Twojego opowiadania Patryku. Pierwszy odcinek jakoś nie szczególnie przypadł mi do gustu i nawet nie potrafię dokładnie sprecyzować dlaczego tak było, ja sobie a opowiadanie sobie, miałem wrażenie jakiejś sztuczności czytając. Natomiast z każdym odcinkiem to wrażenie mija coraz bardziej i nie wiem, czy to kwestia opowiadania czy może zmiana mojego odbioru, oby dalej podążało to w tym kierunku. Dobrze i sprawnie napisane, wydaje mi się, że niepotrzebnie stosujesz puste linie formatując tekst.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:25, 28 Gru 2012    Temat postu:

Nie edytuję ich. Kiedy wkleiłem czwartą część bezpośrednio z kopii roboczej na bloggerze, zauważyłem, że wygląda dużo lepiej. Postanowiłem zatem zamienić wszystkie zamieszczone tutaj fragmenty właśnie na te kopie. Za puste linie przepraszam, ale nie chce nic poprawiać w obawie, że coś zepsuję. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:39, 29 Gru 2012    Temat postu:

V

O godzinie 22:00 Adam skończył pracę. Po raz kolejny udało mu się uniknąć przykrych słów ze strony szefa za dzisiejszy incydent z „niezdecydowaną” parą nastolatków. Począł rozmyślać, iż fakt, że jego ojciec jest przyjacielem jego pracodawcy i sam również pracował w tym zawodzie, powoduje łagodniejsze traktowanie ze strony Pana Mirosława - tak miał na imię właściciel firmy taksówkarskiej, do której przystąpił Adam. Był to mężczyzna w wieku 65 lat, posiwiały, dość pulchny i niski. Jego okrągła twarz, małe oczka i szczery uśmiech budziły sympatię ludzi. Pan Mirosław był osobą uprzejmą i troskliwą, zaś z drugiej strony wymagającą i ambitną. Owa firma była jego autorskim pomysłem. Zaczęło się od jednego samochodu, którym po uzyskaniu koncesji na przewóz osób przemierzał ulice Jasnożewca. Była to pierwsza taka inicjatywa w mieście, dlatego też szybko zyskała wielu zwolenników, a co za tym szło, poczęła się prężnie rozwijać. Wkrótce przybywało nowych samochodów i ludzi, którzy mieli zasiadać za ich kierownicami. Marka „Mirotaxi” stała się powszechna w całym województwie. Adam lubił tę pracę. Szef dobrze płacił, a on robił to, co lubił od zawsze - jeździł. Już będąc małym chłopcem siadał za kółkiem gokartów, jako pierwszy z kolegów jeździł na skuterze. Popołudnia spędzał z ojcem w garażu, gdzie uczył się budowy samochodu, jego naprawy i wysłuchiwał wszelkich nowinek technicznych. Na wspomnienie tych wydarzeń na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Kochał auta, motory i wszelkie pojazdy. Lubił również inne rzeczy. Od dziecka aktywnie spędzał czas, grając w piłkę nożną, tenisa oraz siatkówkę. Później jego pasją stała się siłownia. Potrafił przesiadywać w niej trzy godziny dziennie, biegając na bieżni, podnosząc ciężary, robiąc pompki i przysiady. Znał jednak umiar w ćwiczeniach, ponieważ dokładnie wiedział, jaki efekt pragnie osiągnąć.

Teraz tym pięknie wyrzeźbionym ramieniem napierał na drzwi swojego mieszkania. Były otwarte, co na początku bardzo go zdziwiło. Kiedy jednak zobaczył dwie nowe pary butów w przedpokoju, w tym jedne damskie, przypomniał sobie, że przez okrągły tydzień właśnie tak będą wyglądać jego powrotu do domu. „Żadnego umawiania się na seks...” - pomyślał z żalem.

- Dobry wieczór! - przywitał się z gośćmi.

W odpowiedzi nie usłyszał nic. Kolejny raz w ciągu kilku sekund na jego twarzy namalowało się zdziwienie. „Może ktoś ich napadł?” - to zdanie przemknęło przez jego głowę. Szybko przekroczył próg kuchni, tam jednak ich nie zastał. Następnie wszedł do pokoju, w którym oboje mieli spać - również pustka. Zdenerwował się nie na żarty. W końcu wtargnął do swojego pokoju, gotowy, by zawiadomić policję, ale od tego postanowienia odciągnął go widok leżących na podłodze dwojga jasnowłosych postaci. Adam westchnął, po czym uśmiechnął się. Rozejrzał się po pokoju i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wszystko znajdowało się na swoim miejscu. Podłoga, na której spali Jakub i Laura, błyszczała. Nie znajdował się na niej żaden niepotrzebny grat. Obok śpiącej pary leżały tylko gazety z pozaznaczanymi na kolorowo częściami tekstu. Brunet zbliżył się, żeby dokładnie obejrzeć zakreślone fragmenty. Były to oferty pracy.

- Widzę, że od razu wzięliście się do roboty - powiedział, nie czekając na odpowiedź.

Jakub, jakby na dźwięk głosu Adama, odwrócił się w jego stronę i nieświadomie położył rękę na dłoni brązowookiego, którą ten się podpierał. Dotyk ciepłej dłoni taksówkarza nie zbudził go jednak, zaś u jej właściciela gest ze strony blondyna spowodował rumieńce. Natychmiast przywołał się do porządku, wysunął rękę spod ucisku Kuby i postanowił przenieść maturzystów do ich tymczasowego pokoju. Pierwszą wziął na ręce Laurę. Zadanie wykonał bez żadnego szelestu.

Przyszła zatem pora na przeniesienie drugiego noclegowicza. Adam trzymał już go w ramionach i zmierzał ku pokojowi, kiedy usłyszał te ciche słowa:

- Co robisz? - zapytał zachrypniętym głosem niebieskooki.

- Idę cię zakłuć w kajdanki, a potem wykorzystać... - odpowiedział śmiertelnie poważnie.

- Mhm... Dobrze.

- Co?! - odparł brunet z przerażeniem na twarzy.

- To przecież tylko sen - powiedział Kuba i uśmiechnął się.

„Ten głupek myśli, że to sen? Skoro się zgodził, to może...” - zaczął rozmyślać Adam. Górę zaczynały brać jego fizjologiczne potrzeby. W końcu czekał go tydzień abstynencji seksualnej, a taka sytuacja mogła się więcej nie nadarzyć. Zatrzymał się i spojrzał raz jeszcze w twarz blondyna. Jego oczy były w tym momencie zamknięte. Usta drgały.

„O czym ja myślę?! Nie mogę tego zrobić!” - skarcił się mentalnie. Ponownie ruszył w kierunku pokoju, w którym spała Laura. Położył Jakuba na wolnym materacu i przykrył kocem. Trwał tak jeszcze minutę, przyglądając się temu, który budził w nim tak wiele sprzecznych uczuć.

- Ładniutki jest, prawda? - usłyszał zza pleców damski głos.

- Laura! Nie strasz mnie! - krzyknął możliwie najciszej, żeby nie zbudzić śpiącego.

- Lubisz go? - kontynuowała.

- To jakieś przesłuchanie? - odpowiedział pytaniem.

- Lubisz go... On ciebie też.

- Skąd możesz to wiedzieć?!

- Widzę, jak reaguje, kiedy przychodzą do niego SMS-y od ciebie. Uśmiecha się, a jego oczy świecą. On bardzo cię lubi - mówiła - I wzajemnie.

- Ach, przed tobą nic się nie ukryje?

- Nie - odpowiedziała krótko.

- To nie takie łatwe, jak się tobie wydaje...

- Co jest w tym niby trudnego? Zabierz go gdzieś, porozmawiajcie o swoich uczu...

- Proszę cię, nie baw się w swatkę - przerwał jej i skierował się w stronę przedpokoju. - Dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziała zawiedzionym tonem.

Adam również postanowił się położyć. Za wiele wydarzyło się dzisiejszej nocy: wysprzątany pokój, zgoda Kuby na zakłucie w kajdanki, Laura, bawiąca się w swatkę. Ogarniało go zmęczenie fizyczne i psychiczne. Nie brał nawet prysznica. Rozebrał się do bokserek, zamknął jeszcze drzwi wejściowe, żeby później w spokoju skierować się do swojego pokoju. Podniósł z ziemi gazety z ogłoszeniami o pracę. „Poszukujemy młodych ludzi na zmywak w restauracji...” - przeczytał w myślach.

- Nie pozwolę małemu pracować na zmywaku. Jest za delikatny - powiedział do siebie.

Odłożył egzemplarze na biurko, zgasił światło i położył się spać. Śnił o Jakubie, nie w kajdankach, lecz na huśtawce, machającym w jego stronę i śmiejącym się od ucha do ucha.

Zadzwonił budzik w telefonie. Była godzina 7:30, wtorek. Zwykle tego dnia i o tej porze Adam wstawał, by udać się do pobliskiej siłowni. Przetarł oczy i ziewnął potężnie, a następnie wyłączył hałasujący alarm. Wstał z łóżka i przeciągnął się, ukazując wspaniałość swojej sylwetki. W tym momencie do pokoju wchodził blondyn.

- Przygotowaliśmy dla ciebie śniadanie. Mam nadzieję, że nie masz nam za złe, że skorzystaliśmy z twojej kuchni, ale na pewno będzie ci smakować - powiedział i przeniósł wzrok z talerza na prawie nagie ciało bruneta.

Szklanka soku pomarańczowego, którą trzymał w prawej dłoni, wysunęła się i upadła na ziemię. Szkło pękło, a sok rozprzestrzenił się.

- Ja b-bardzo przepraszam, nie chciałem. Po prostu... - zaczął tłumaczyć się Kuba.

- Co? Nigdy nie widziałeś faceta w samych majtkach? - zapytał zadziornie Adam.

- Widziałem, ale nie takim stanie - odparł.

- Jakim sta...

Momentalnie spojrzał w dół, by spostrzec, że pewna część jego ciała również przystąpiła do porannego „rozciągania się”. Podrapał się po głowie i powiedział:

- No cóż... Jak to się mówi? Komu rano staje, temu Pan Bóg daje. To będzie dobry dzień.

Niebieskooki mimowolnie zaśmiał się. Wciąż nie patrzył w stronę Adama. Do pokoju weszła Laura, ze ścierką w lewej ręce.

- Słyszałam, ze coś się tutaj sta... - urwała, spostrzegłszy stan bruneta - ...nęło. To znaczy stało! Stało! - poprawiła się.

Zapadła niezręczna cisza, tak bliska sytuacjom, w których znajdowali się wszyscy razem.

- Lauro, połóż ścierkę na biurku - poprosił taksówkarz.

Laura uczyniła to, po czym stanęła obok Jakuba i również spuściła wzrok na dół.

- Dziękuję - kontynuował. - A teraz, proszę was, żebyście stąd wyszli... Natychmiast!

Dwójka przyjaciół migiem opuściła pokój i udała się do kuchni. Adam wziął do ręki ścierkę i sam wytarł plamę soku pomarańczowego. Następnie otworzył szafę i wyciągnął z niej szare dresy. Udał się do przedpokoju, wziął miotłę i szufelkę. Kiedy już pozbierał wszystkie kawałki dawnej szklanki, przeszedł do kuchni, by wyrzucić do kosza zawartość szufelki. Przyjaciele bacznie obserwowali czyny bruneta. Na stole znajdowało się dla niego śniadanie, które Kuba odniósł z powrotem wraz z rozkazem wyjścia z „królestwa” Adama. Ten bez słowa zasiadł do stołu. Zaczął kroić naleśniki i wkładać do ust kawałek po kawałku.

- Bardzo dobre - powiedział, żując.

- Dzięki. Staraliśmy się - odpowiedzieli równocześnie.

- Wy naprawdę nie jesteście rodzeństwem? Bardzo często mówicie to samo i w tej samej chwili.

- Nie jesteśmy - odpowiedzieli i uśmiechnęli się nieśmiało.

- OK., Czy możecie przestać? - zapytał.

- Co przestać? - tym razem odpowiedziała Laura.

- Zachowujecie się, jakby zobaczenie mężczyzny w naturalnej, fizjologicznej sytuacji było końcem świata. Nie macie po dwanaście lat, żeby tak się tym zadręczać.

- Pomyśleliśmy - zaczął Kuba - że musiało być tobie niezręcznie...

- Niezręcznie to było tobie, mały. To nie ja upuściłem na podłogę szklankę soku - zripostował.

- Fakt - rzekła już śmielej Laura.

- Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy - dodał po chwili brązowooki. - Wybaczcie, ale muszę was znowu zostawić. Spieszę się do siłowni. Nie będzie mnie jakieś dwie, trzy godzinki.

- Damy radę - rzekł blondyn i uśmiechnął się do Adama.

Taksówkarz odniósł talerz do zlewu, umył go i odłożył na suszarkę. Wstąpił jeszcze raz do swojego pokoju, by wziąć świeżą bieliznę, jakieś szorty, bluzkę i ręcznik. Udał się do łazienki, by wziąć prysznic.

- Bierze prysznic przed siłownią? - zdziwił się Jakub.

- Mhm... Może po prostu dba o siebie. Prysznic przed i prysznic po. Pozostaje pachnący przez cały dzień.

- Wiesz? Miałem bardzo dziwny sen - zmienił nagle temat.

- Jaki?

- Śniło mi się - w tej chwili głos mu zadrżał - że Adam niesie mnie na rękach, żeby...

- Żeby co? - dopytywała się przyjaciółka.

- ...żeby zakłuć mnie w kajdanki i potem, no, wiesz...

- Co?! - krzyknęła i prawie zakrztusiła się sokiem.

- Ciszej! Jeszcze Adam usłyszy! - próbował przywołać Laurę do porządku.

- Znasz może taki termin jak „sny prorocze”? - zażartowała.

- Chyba nie wierzysz w takie głupoty! To był tylko sen, bardzo realistyczny, ale wciąż sen.

Teraz Kuba sięgnął po szklankę z napojem. Wziął łyk, po czym rzekł:

- A tak przy okazji spania, jak to się stało, że znaleźliśmy się na materacach? O ile pamiętam, zasnęliśmy na podłodze.

- Prawdopodobnie Adam nas przenosił... na rękach.

Ostatnie dwa wyrazy były bardzo wymowne. Blondyn przełknął ślinę.

- To na pewno był sen! Przecież w realnym życiu nie zaproponowałby mi czegoś takiego!

- Tak, pewnie masz rację - dodała dziewczyna, również lekko zbita z tropu.

Dźwięk spadającej wody ucichł, po pięciu minutach z łazienki wyszedł Adam, przebrany już w krótkie spodenki i bluzkę bez rękawów. Wszedłszy do pokoju, wyciągnął zza łóżka plecak, w który spakował ciuchy na zmianę. Powtórnie znalazł się w przedpokoju. Ubrał adidasy, przejrzał się jeszcze w lustrze i oznajmił:

- Wychodzę! Klucze są w szufladzie biurka. Zachowujcie się cicho i spokojnie. Nie chciałbym, żeby wyprowadziła was stąd policja... w kajdankach - zaakcentował dwa ostatnie słowa.

Słychać już było tylko dźwięk zamykanych drzwi. Dwójka przyjaciół oniemiała. Jakub rozwarł usta, Laura zaczęła mrugać nerwowo.

- Nie, to niemożliwe - dodała po chwili.

- Nie? - zapytał bez przekonania Kuba.

- Ależ oczywiście. Gdyby to była prawda, słyszałabym przecież jak mu się wyrywasz i sprzeciwiasz.

- Ale ja...

- Co ty?

- Ja się - kontynuował. - zgodziłem.

- Słucham?! - odparła zszokowana.

Jakub nie odpowiedział.

- Ale do niczego nie doszło, prawda? - zapytała.

- No, chyba nie.

- Sam widzisz, to na pewno nie działo się w rzeczywistości. Czułbyś coś przecież. Jakiś ból w TYCH okolicach?

- Oczywiście, że nie! - warknął.

- Czyli wszystko jasne. To był sen. Nie masz się czym przejmować - dodała z uśmiechem.

„A może on nie chciał tego zrobić?” - pomyślał Jakub. „Dlaczego się w ogóle zgodziłem? Byłem pewien, że to nie dzieje się naprawdę. Czy ja chciałem przespać się z Adamem? Nawet, jeśli to był sen, dlaczego się nie opierałem?” - kontynuował swoje przemyślenia. Wiele pytań pozostało w głowie Kuby bez odpowiedzi. Wkrótce jednak zajmowało ją co innego. Przyjaciele ponownie wrócili do wyszukiwania ofert pracy. W końcu znaleźli najbardziej interesujące ich ogłoszenia.

- Mam! - krzyknęła z radością Laura.

- Ja też! - odpowiedział jej przyszły germanista.

- Pamiętasz ten mały butik, niedaleko Coffeelandu? Mają wolny etat! Zawsze chciałam pracować gdzieś, gdzie mogę się spełniać artystycznie! Doradzanie klientom, tworzenie wystaw. Mam nadzieję, że dostanę tę pracę.

- Niedaleko Coffeelandu? Właśnie tam szukają kogoś do pracy na barze. Chyba się skuszę.

- Świetnie! Będziemy mogli wychodzić w czasie przerwy, żeby porozmawiać. To przecież jakieś dwadzieścia metrów odległości - mówiła, ciesząc się jak dziecko.

W tym samym czasie Adam kończył swój trening na siłowni. Szedł teraz w stronę natrysku, gdzie czekał na niego pewien stary znajomy. Zapukał w drzwi jednej z kabin prysznicowych.

- Proszę - odpowiedział mu głos ze środka.

Brunet rozejrzał się jeszcze dookoła, po czym wszedł do ciasnego pomieszczenia.

- Dlaczego tutaj, a nie u ciebie? - zapytał niewysoki, atletycznie zbudowany szatyn.

- Mam gości - odpowiedział oschle.

„Tydzień bez seksu?” - pomyślał i zaśmiał się niemo. Znalazł bowiem sposób, by oddawać się przyjemnościom na czas pobytu tamtej dwójki. W tej chwili w jego głowie nie było widoku drgających podczas snu ust Jakuba. Przed sobą miał żywy dowód rozkoszy, z którego nie mógł nie skorzystać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 18:08, 30 Gru 2012    Temat postu:

VI

Następnego dnia Jakub i Laura postanowili nie marnować czasu i już wczesnym rankiem udali się do wyznaczonych miejsc, w których mieli podjąć pracę. Adam odsypiał zmęczenie spowodowane dodatkowymi zleceniami. W wyniku nadgodzin wrócił do domu dopiero o północy. Para przyjaciół na czas swojej nieobecności zamknęła go w mieszkaniu. Klucze położyli na biurku wraz z karteczką, informującą o ich wyjściu, sami zaś posługiwali się zapasowymi, które otrzymali od taksówkarza dzień wcześniej.

Na skrzyżowaniu ulic Konopnickiej i Goethego* znajdowały się ich cele: kawiarnia „Coffeeland” oraz butik „Modnie i Wygodnie”**.

- Uff - westchnęła Laura. - Oto nasza chwila prawdy.

- Brzmisz jak z jakiegoś teleturnieju - podsumował słowa przyjaciółki Jakub.

- Tak się właśnie czuję! Albo wygrywamy etaty i kupujemy szampana albo wracamy z podkulonymi ogonami.

- Masz rację, nie możemy tego zawalić.

Uścisnęli się jeszcze, pożyczyli szczęścia i ruszyli w przeciwnych kierunkach.

Laura nieśmiałym krokiem wchodziła po schodkach prowadzących do drzwi wejściowych butiku. Jej uwagę przykuła dzisiejsza wystawa, a raczej jej brak. Zwykle o tej godzinie na manekinach znajdowały się pozestawiane w dobrym smaku części garderoby. Dziś kukły stały gołe.

- Dzień dobry! - przywitała się serdecznie niebieskooka.

- Dzień dobry - odparła przygnębionym tonem niska kobieta po pięćdziesiątce. - Szuka pani czegoś konkretnego?

- Właściwie tak... - zastanowiła się chwilę. - Szukam pracy. Przeczytałam ogłoszenie w gazecie i dowiedziałam się, że jest tutaj wolne stanowisko.

- Z nieba mi spadłaś, kruszynko! - odezwała się nagle weselej starsza pani.

- Naprawdę? - zapytała nieśmiało Laura.

- Jeszcze się pytasz? Spójrz na wystawę! Widzisz tam coś, bo ja nie - odparła i znowu posmutniała. - Odkąd opuściła nas ostatnia pracownica, nic nie jest tak, jak być powinno. Proszę się rozejrzeć.

Rzeczywiście panował tu mały nieporządek. Na podłodze stały nierozpakowane kartony z nową dostawą, pułki świeciły pustkami, ubrania były nieposkładane.

- Zaraz coś na to zaradzimy! - krzyknęła z entuzjazmem dziewczyna. - Zaczniemy od wystawy.

Laura zgrabnym krokiem przechodziła pomiędzy wieszakami. Przy każdym przystawała na minutę, by wyjąć z niego coś interesującego.

- Są trzy manekiny, tak? - zapytała stojącą na drugim końcu sklepu właścicielkę.

- Tak, dokładnie trzy - odpowiedziała lekko zmieszana.

Jeszcze pięć minut Laura kotłowała się wśród ubrań, by przynieść gotowe trzy zestawy.

- Mogę? - spytała jeszcze, zanim zabrała się do zakładania stylizacji na manekinach.

- Ależ proszę - odpowiedziała niska pani, pełna zdumienia, ale i podziwu dla tej energicznej istotki.

Kolejne pięć minut zajęło Laurze ubranie manekinów. Podczas tego zajęcia patrzyła na przechodniów, którzy mijając butik, unosili do góry kciuki na znak aprobaty dla nowej wystawy. Nie trzeba było długo czekać, aby kilku z nich wstąpiło do środka, żeby pogratulować kreatywności młodej dziewczynie. Ludzie, przyciągnięci interesującymi stylizacjami i niewątpliwie niespotykaną urodą Laury, zaczęli rozglądać się po butiku i przymierzać ciuchy, których użyła do stworzenia swojego małego dzieła.

- Marynarka i pasek z ćwiekami? - zadała pytanie właścicielka, sama przyglądając się manekinom. - Masz niesamowitą wyobraźnię!

- Dziękuję - odparła onieśmielona.

- Od kiedy możesz zacząć?

- Nawet od dzisiaj! - rzekła podekscytowana.

- Dzięki Bogu! Witamy w MiW-ie*** - powiedziała starsza pani i wyciągnęła dłoń ku blondynce.

- Mam na imię Laura - odrzekła i uścisnęła dłoń właścicielki.

- Mów mi Beata - dodała tamta z uśmiechem.

- Mam jednak do Pani małą prośbę. Czy byłaby Pani w stanie wypisać mi dzisiaj pismo, świadczące o moim przyjęciu do pracy i zarobkach? Wiem, że jestem tutaj dopiero pierwszy dzień, ale...

Laura posmutniała. Nie wiedziała, jak wyjaśnić swoją sytuację nowej szefowej. Ta jednak zauważyła pochmurny wyraz twarzy dziewczyny.

- Chyba musimy o czymś porozmawiać - zaczęła Beata. - I proszę, zwracaj się do mnie po imieniu. Nie jestem aż taka stara - dodała i uśmiechnęła się.

- Dobrze, proszę Pani, to jest... Beato.

- Rozpakujmy teraz te pudła. Pomożesz mi?

- Z chęcią!

Do sklepu wchodzili nowi klienci. Szefowa musiała zająć się obsługą kasy. W tej samej chwili nowa pracownica rozpakowywała pudełka. Pomiędzy wypakowywaniem a składaniem napisała do Jakuba SMS-a, w którym pochwaliła się zdobytym etatem i uprzedziła o swoim późnym powrocie do mieszkania.

Jakub nie mógł jednak odczytać wiadomości od przyjaciółki, gdyż siedział naprzeciwko syna właściciela kawiarni, który postanowił przeprowadzić z kandydatem spontaniczną rozmowę kwalifikacyjną.

- Czy ma Pan jakieś doświadczenie w tej branży? - zapytał dwudziestosześcioletni szatyn, cały czas przyglądając się blondynowi swoimi fiołkowymi oczami.

- Nie, nie posiadam żadnego doświadczenia, ale za to szybko się uczę. Poza tym...

- Ma Pan dziewczynę? - przerwał mu nagle przeprowadzający rozmowę.

- Słucham?! - odparł zdziwiony Kuba.

Gdyby nie fakt, iż stolik, przy którym siedzieli znajdował się na końcu sali, ów zdziwienie usłyszałaby cała klientela.

- A może chłopaka? - kontynuował niekomfortowe pytania.

- Dlaczego pyta Pan o takie rzeczy? To moja sprawa! - odparł niebieskooki, wytrącony z równowagi.

Już chciał wstawać z krzesła, kiedy usłyszał te słowa:

- Przepraszam! Co za nietakt z mojej strony - zaczął nad wyraz wyniośle - Powinienem się przedstawić już na początku, nie jako syn właściciela, ale jako Marcin.

- Wydaje mi się, że powinieneś przeprosić mnie za coś innego, Marcinie - dodał oskarżycielskim tonem blondyn.

- Mhm... Wybacz, ale w naszych normach jest poznawanie przyszłych pracowników, żeby zawiązać z nimi dobre stosunki. Nie sądziłem, że to cię urazi. Pozostaje mi tylko kolejny raz przeprosić za moje zachowanie.

- Moim zdaniem to poznawanie jest zbyt wnikliwe.

- Może i masz rację. Mam nadzieję, że nie wystraszyłeś się i masz zamiar przyjść jutro do pracy.

- Przyznam, że trochę zszokowały mnie te pytanie, ale... Dokąd?!

- Do pracy, tutaj, na 8:00 - odparł Marcin i uśmiechnął się.

- To żart? Przecież nie mam żadnego doświadczenia i...

- Ale szybko się uczysz, prawda? - kolejny raz przerwał mu szatyn. - Widzimy się jutro.

Marcin wstał i odszedł, zostawiając zaskoczonego chłopaka samego.

„Dziwny jest...” - pomyślał Kuba.

Sięgnął do kieszeni, by w końcu odczytać wiadomość. Ucieszył się na jej treść i również wysłał SMS-a z równie dobrą nowiną.

Po dwudziestu minutach dotarł do mieszkania. Drzwi były otwarte. „Adam musiał już wstać” - przeszło przez jego głowę.

Wszedł do środka i podczas zdejmowania butów oznajmił:

- Mam dla ciebie dobrą wiadomość! Udało nam się zdobyć te etaty. Zaczynam od jutra, Laura już od dzisiaj. Wróci koło godziny 18:00. Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Wyobraź sobie, że syn właściciela przeprowadzał ze mną rozmowę... - mówił.

- Aaa! - wykrzyknął nagle, gdy odwróciwszy się, zastał przed sobą Adama. - Przestraszyłeś mnie!

Brunet wpatrywał się niewzruszony w blondyna.

- Coś się stało? - zapytał. - Wyglądasz, jakbyś chciał kogoś...

Dokończenie wypowiedzi przerwały mu usta Adama, które ten przycisnął do ust niebieskookiego. Pocałunek był silny, zwierzęcy, ale i namiętny.

- Co robisz? - spytał Jakub, obezwładniony siłą warg taksówkarza.

- To, na co mam ochotę, odkąd cię tylko ujrzałem - odpowiedział brązowooki, po czym po raz kolejny natarł na usta swojej ofiary.

Kuba na początku sprzeciwiał się żądzy Adama, jednak po kilku sekundach poddał się i uległ rozkoszy, którą dawały mu składane pocałunki. Teraz już nie miał żadnych wątpliwości. Chciał tego od momentu, w którym ujrzał bruneta, stojącego w samych bokserkach na środku pokoju. Pragnął nie tylko jego ciała. Pragnął go całego.

Adam zdjął z siebie luźny T-shirt i zaczął rozpinać guziki koszuli Jakuba. Teraz to blondyn napierał na usta kochanka. Dotykał jego wyrzeźbionej klatki piersiowej, jego brzucha i pleców.

Koszula upadła na ziemię. Taksówkarz zaprzestał pocałunków, by móc skierować swoje wargi na szyję niebieskookiego. Kilkakrotnie przejechał po niej językiem, całował ją, powodując drżenie ciała partnera. W odpowiedzi na te pieszczoty usłyszał jęknięcie, które go jeszcze bardziej podnieciło. Począł rozpinać rozporek spodni Kuby, lizał teraz jego brzuch. Nie był on muskularny, ale wyraźnie zarysowywały się na nim mięśnie. W tym czasie blondyn mierzwił czarne, gęste włosy Adama. Gdy również spodnie opadły na ziemię, brunet chwycił w ramiona całe ciało swojego kochanka i przeniósł je na łóżko do swojego królestwa. Zamknął jeszcze za sobą drzwi. Teraz nic nie mogło im przeszkodzić osiągnąć przyjemność.

Kuba przypatrywał mu się zamglonym wzrokiem. Był oszołomiony zapachem ciała brązowookiego, który działał na niego jak narkotyk. Adam uśmiechnął się i w sekundę zdjął z siebie dresy, prezentując się w białych, obcisłych bokserkach. Ich wypukłość rosła z minuty na minutę. Zbliżył się teraz do leżącego na łóżku blondyna, schylił się i przejechał językiem przez długość jego brzucha. Znowu zaczął składać namiętne pocałunki na ustach Jakuba, ocierając przy tym swoją męskość o jego udo. Niebieskooki pojękiwał w tym czasie, gdyż i jego bokserki stawały się coraz bardziej ciasne. Nie umknęło to uwadze Adama. Odciągnął on po raz kolejny usta od rozpalonych warg partnera, by przysunąć twarz tym razem do nabrzmiałego „przyjaciela” Kuby. Cmoknął go przez materiał, po czym powoli rozpoczął uwalnianie go spod niebieskich bokserek. Ukazał się przed nim twardy, pożyłkowany penis, lekko zgięty w lewą stronę. Chwycił go w prawą dłoń i powoli ruszał nią w górę i w dół. W reakcji otrzymał głośniejsze postękiwania blondyna. Po kilkunastu sekundach tej zabawy, objął jego męskość wargami i zaczął wkładać ją coraz głębiej, śliniąc ją i przyprawiając tym samym jej właściciela o zawrót głowy.

Szybko jednak skończył tę część, kwitując ją słowami:

- Nie chciałbym, żeby nasza zabawa już się skończyła.

Adam wyprostował się, wstał i podszedł w stronę biurka. Wyjął z jego szuflady tubkę żelu i powiedział:

- Unieś nogi do góry.

Kochanek wykonał posłusznie polecenie. Teraz i Adam zdjął z siebie bokserki, ukazując swojego prężnego „przyjaciela”. Podszedł on ponownie do łóżka, przykucnął i wycisnął odrobinę zawartości tubki na dwa swoje palce. Rozsmarował ją w okolicach dziurki między pośladkami Kuby.

- Zimne! - krzyknął Jakub.

- Zaraz się rozgrzeje - odparł doświadczony brunet.

Adam próbował palcami napierać w to miejsce, żeby je rozluźnić. Chciał przygotować niebieskookiego na jeszcze większą rozkosz. Wkładał najpierw jeden palec. Kuba opierał się, ale po chwili udało mu się zrelaksować i pozwolił Adamowi na kontynuowanie. Wykonywał ruchy w przód i w tył. Wkrótce dołączył drugi palec. Teraz nie czekał go żaden opór. Po minucie stymulacji zaprzestał jej. Udał się znów w stronę biurka. Tym razem wyciągnął z niego małe pudełeczko. W środku znajdowały się prezerwatywy. Ujął jedną z nich, zębami rozdarł jej opakowanie i zaczął nakładać na swą męskość. Skierował się w stronę Kuby i usiadł na brzegu łóżka.

- Na początku będzie trochę boleć, nie bój się, tak jest zawsze. Musisz się zrelaksować. Jeśli to zrobisz, później będziesz odczuwać już tylko samą przyjemność.

W odpowiedzi na te słowa blondyn ujął twarz Adama i złożył na jego ustach pocałunek. Nie był on jednak zwyczajny, lecz przepełniony zaufaniem i spokojem.

Jakub przygryzł wargi. Teraz polegał tylko na doświadczeniu swojego partnera. Wierzył, że będzie tak, jak obiecywał. Brązowooki chwycił łydki kochanka i założył je na ramiona. Jego penis dotykał w tym momencie rowka Kuby. Adam chwycił go w swoją lewą rękę i powoli nakierowyał na „wejście”. Gdy je odnalazł, zaczął napierać do środka. Blondyn jęknął głośno. Brunet nie zaniechał jednak swoich czynów i próbował dalej.

- Zrelaksuj się, zaufaj mi - podpowiadał taksówkarz.

Niebieskooki skinął głową i po kilku sekundach Adam znajdował się już w jego środku. Ustami przylgnął do warg swojego niedoświadczonego kochanka. Był w nim. Czuł jego niesamowite ciepło. Jakubowi zakręciło się od bólu w głowie. Nie krzyczał jednak, tłumiony pocałunkami. Po jego policzku spłynęła łza. Zrobił to. Połączył się z kimś w tak intymnej sytuacji. Czuł, że nie mógłby być to kto inny, tylko właśnie Adam. Szybko otarł policzek. Nie chciał, by zauważył to ten, z którym tworzył teraz całość, połączenie dwóch idealnie pasujących do siebie fragmentów.

Brunet odsunął twarz od ust Kuby i rozpoczął poruszanie biodrami. Powoli wprowadzał i wycofywał swoją męskość. Na jego czole pojawiło się kilka kropel potu. Był to dla niego wysiłek tym większy, iż musiał ruszać się na tyle ostrożnie, by nie zadać większego cierpienia swojemu partnerowi.

- To boli - wysapał cicho ten delikatny.

- Zaraz przestanie - odpowiedział i przeszedł do nieco szybszych ruchów. Poczuł swobodę. Teraz mógł skupić się na dostarczeniu jak największej ilości przyjemności. Ból faktycznie słabnął, a na jego miejscu pojawiała się rozkosz. Do jęków Jakuba doszły postękiwania Adama. Obaj spojrzeli w swoje oczy i złączyli usta w pocałunku. Ręce blondyna powędrowały na klatkę piersiową kochanka. Masował ją i drapał przy mocniejszych pchnięciach. Wszystko odbywało się w harmonii, każdy ruch, każde jęknięcie, każdy oddech.

Brązowooki zaczynał odczuwać napływ ekstazy, wiedział, że potrzebuje teraz kilkudziesięciu sekund, żeby dojść. Kilkunastominutowa zabawa zmierzała ku końcowi. Chwycił zatem w rękę penisa Kuby i przystąpił do jego pocierania. Kilka chwil później obaj głośno krzyknęli. Udało im się dojść w tym samym czasie. Biały płyn Kuby znalazł się na brzuchu Adama oraz na jego własnym. Pocałowali się jeszcze, by przypieczętować ten wspaniały akt zjednoczenia się dwóch ciał i dwóch dusz.

Trwali tak jeszcze minutę, do momentu, w którym brunet wysunął męskość ze swojego kochanka. Zdjął z niej również gumkę i udał się do kuchni, by ją wyrzucić.

- Dziękuję - powiedział Kuba, gdy Adam wrócił do pokoju.

- Dziękuję - odpowiedział mu tym samym.

- Chyba musimy tu posprzątać.

- Chyba na pewno.

Panowie zaczęli zbierać z podłóg w mieszkaniu porozrzucane części garderoby. Następnie skierowali się ku łazience, gdzie wzięli wspólnie prysznic. Po dziesięciu minutach opuścili pomieszczenie odświeżeni. Musieli teraz tylko ponownie się ubrać. Nie czuli przed sobą wstydu. Kto czułby go, odbywszy tak niesamowitą cielesno-mentalną podróż? Nie mogli też pozostawać nago na dłużej, ponieważ Laura mogła wrócić wcześniej z pracy, a widok dwóch nagich mężczyzn, w tym jej przyjaciela, mógłby spowodować niemiły uraz w jej psychice. Adam musiał jeszcze zawiadomić szefostwo o tym, iż nie będzie go dzisiaj w pracy. Chciał spędzić resztę dnia w towarzystwie Jakuba. Jako powód nieobecności podał ból brzucha oraz obolałe mięśnie. Jedynie druga część tego była prawdą.

W końcu nadeszła godzina 18:00, więc pojawienie się dziewczyny było nieuniknione. Przekroczyła próg drzwi, uśmiechnięta od ucha do ucha. Przywitała się ze swoimi współlokatorami i zaczęła relacjonować swój cały dzień w butiku.

- Mam nadzieję, że się nie nudziliście - powiedziała na zakończenie swojej opowieści.

Kochankowie wymienili spojrzenia. Kuba zaczerwienił się.

- Tylko trochę - odpowiedział jej Adam.

- Mhm... Jest coś na obiad?

- Obiad! - krzyknęli obaj.

- Rozumiem, że nic. Co wy przez ten czas robiliście? - odparła i skierowała się ku lodówce. - Zaraz sama coś przygotuję.

Przyjaciele zjedli wspólnie obiado-kolację, obejrzeli film i o godzinie 23:00 wszyscy położyli się spać.

W tym samym czasie Marcin wchodził do salonu swojego mieszkania. W ręce trzymał kartkę z numerem telefonu do swojego przyszłego pracownika, nad którą tak rozmyślał: „Jakub, Jakub, Jakub... Dopilnuję tego, byś odwdzięczył mi się za przyjęcie cię do pracy. Dopilnuję”.

*ulica Goethego - fikcyjna ulica w Jasnożewcu.

**butik „Modnie i Wygodnie” - wymyślony sklep odzieżowy.

***MiW - skrót od nazwy butiku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Pon 18:19, 31 Gru 2012    Temat postu:

świetne opowiadanie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
patrykjan
Adept



Dołączył: 25 Gru 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 14:38, 08 Sty 2013    Temat postu:

VII

- Idziesz dzisiaj poćwiczyć? - zapytał Jakub.

- Nie, dlaczego pytasz? - odpowiedział mu Adam, wkładając sobie do ust kawałek bekonu.

- Jest 7:00, a ty już jesteś na nogach.

- Pomyślałem - przełknął posiłek, po czym kontynuował. - że mogę was podwieźć do pracy.

- Mhm... To bardzo dobry pomysł - odparł blondyn i uśmiechnął się.

Kochankowie jedli właśnie śniadanie. Od wczorajszego popołudnia była to pierwsza chwila, kiedy rozmawiali ze sobą w cztery oczy. Nie spali nawet razem, nie mogli, ponieważ nie zdradzili Laurze, co działo się między nimi dzień wcześniej.

Dziewczyna była w tym momencie w łazience, dlatego też cieszyli się z krótkiej chwili, podczas której nie szczędzili sobie czułości, w postaci pocałunków i uśmiechów. Nie można rzecz, że traktowali Laurę jako przeszkodę, uniemożliwiającą im swobodne porozumiewanie się. Nie wiedzieli jednak, jak oświadczyć jej, że łóżko, na którym siedziała wczoraj, oglądając film, było wykorzystywane w innym celu niż spanie.

- Jak się czujesz po wczorajszym? - zaczął tym razem brunet.

- Dobrze - odpowiedział trochę nieśmiało Kuba.

- Nie boli?

- Adam! Nie poruszaj takich tematów przy jedzeniu! - wykrzyknął karcącym tonem niebieskooki.

- Po prostu chcę wiedzieć, czy wszystko jest w porządku.

- Tak, czuję się naprawdę dobrze - odrzekł młodszy i pochylił się ku Adamowi, by móc go pocałować.

- Widzę, że walka z twoją nieśmiałością idzie mi całkiem dobrze - skwitował jego zachowanie taksówkarz.

Jakub nie odpowiedział nic, wystawił tylko język w stronę rozmówcy. W tej samej chwili, do kuchni weszła Laura.

- Jakich tematów? - rzekła na powitanie.

Obaj spojrzeli po sobie z lekkim zaskoczeniem.

- Pytam, jakich tematów Adam ma nie poruszać podczas jedzenia - drążyła temat.

- Podsłuchiwałaś nas? - spytał Kuba, czerwieniąc się.

- Broń Boże, słyszała to chyba cała kamienica - odrzekła, usiadłszy przy stole.

- Jest coś, o czym musimy z tobą porozmawiać - odezwał się ponownie blondyn.

- Zamieniam się w słuch.

- Chodzi o to - rozpoczął drżącym głosem niebieskooki. - że wczoraj my...

- Bzykaliśmy się - przerwał mu brunet.

- Adam! - krzyknął przerażony Jakub.

- No, co? Przecież tak było.

- Nie mogłeś użyć innego określenia?!

- Grzmociliśmy się? Waliliśmy? Może rżnę...

- Proszę cię! Nie kończ! - rozkazał blondyn i przyłożył dłoń do czoła.

Laura wysłuchała tego z kamienną twarzą. Nie malowało się na niej ani zaskoczenie, ani zażenowanie. Nie śmiała się, nie przestraszyła. Po kilkudziesięciu sekundach w końcu rzekła:

- Tylko tyle?

- Tylko? Aż tyle! - odpowiedział jej przyjaciel.

- Nie sądziliście chyba, że nie domyśliłam się, że dwóch facetów samych w mieszkaniu, w dodatku mających się ku sobie, na pewno nie będzie grało w scrabble - dodała i uśmiechnęła się.

- To znaczy, że nie masz nic przeciwko? - zapytał z małą dozą nieśmiałości Kuba.

- Oczywiście, że nie, głuptasie! Tylko, proszę was o jedno. Róbcie to tak, żebym nie słyszała.

Teraz obu spalił rumieniec.

Chwilę później atmosfera rozluźniła się. Po zjedzonym posiłku, zgodnie z obietnicą brunet odwiózł parę przyjaciół do pracy. Zanim opuścili samochód Adama, ten zdążył jeszcze pocałować Jakuba. Niebieskooki odwzajemnił gest mimo skrępowania, którego dostarczyła mu Laura, klaszcząc na ten widok. Taksówkarz życzył jeszcze obojgu udanego dnia, po czym odjechał, zostawiając rozmarzonego chłopaka wraz z jego podekscytowaną rówieśniczką.

- To było słodkie! - krzyknęła rozentuzjazmowana.

- Czy właśnie powiedziałaś „słodkie”?

- Tak!

„Od tego się to wszystko zaczęło, od słodkiego” - pomyślał.

Każde z nich ruszyło w swoim kierunku. Laura nie stresowała się tak bardzo, jak jej przyjaciel, gdyż dokładnie wiedziała, co czeka na nią w MiW-ie. Dla Kuby praca w Coffeelandzie była niewiadomą, mimo iż bywał tam niejednokrotnie. Przychodził jednak nie pod postacią pracownika, ale jako klient. Dziś role miały się zamienić.

Próg kawiarni przekroczył dość niepewnie. Była stosunkowo wczesna godzina, dlatego też w pomieszczeniu znajdowało się zaledwie kilka osób, popijających kawę, jedzących ciastko lub czytających poranną prasę. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy oraz herbaty. Jakub zaciągnął się tym aromatem i ruszył w stronę baru, za którym stał około trzydziestoletni brunet, o niebieskich oczach, wysoki na sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Ubrany był schludnie i elegancko. Miał na sobie białą koszulę, czarną kamizelkę i tego samego koloru dopasowane spodnie. Wycierał właśnie filiżanki, skupiony i w ciszy, którą przerwały słowa blondyna:

- Dzień dobry! Mam na imię Jakub i miałem zjawić się dzisiaj na godzinę 8:00, żeby zacząć pracę.

Barista z niechęcią oderwał się od swojego zajęcia i zmierzył przybysza od stóp do głów wzrokiem pełnym czegoś na kształt niechęci.

- Ach, tak, to ty - odpowiedział obojętnie.

- Mhm... Od czego miałbym zacząć? - spytał Kuba, uśmiechając się i próbując wywrzeć dobre wrażenie na tym oschłym typie.

- Z tego co mi wiadomo, masz udać się tymi schodami do biura. Tam dowiesz się wszystkiego.

Mężczyzna palcem wskazującym wyznaczył nowo przybyłemu kierunek, w którym ten miał się udać, by uzyskać więcej wskazówek dotyczących jego etatu.

Schody były drewniane, jak wszystko wokół, ale stosunkowo nowe, ponieważ nie dało się usłyszeć nawet najmniejszego skrzypnięcia. Kuba pokonał je szybko, nie chciał bowiem przebywać choć chwilę dłużej w towarzystwie tego, który go tak obojętnie powitał. Bez problemu trafił również do biura, a to za sprawą sporych rozmiarów napisu na drzwiach od tego pokoju. Niebieskooki zapukał trzykrotnie i po dosłownie dwóch sekundach usłyszał zaproszenie do środka pomieszczenia. Przy mahoniowym biurku siedział nie kto inny jak Marcin, syn właściciela, jego zastępca i następca.

Pokój urządzono w dobrym guście. Ściany oblane były kolorem kawy z mlekiem, zawieszono na nich również obrazy, które ową kawę przedstawiały na kilka sposobów. Na jednym z nich widniały jej ziarna, wysypujące się z tkanego worka, na innym zaś filiżanka, w której gorący napój parował. Reszta umeblowania, czyli ogromna szafa, krzesła oraz komoda wykonano z tego samego drzewa, co biurko.

Jakub czuł się nieswojo, znajdując się po raz kolejny twarzą w twarz z tym dziwnym dla niego osobnikiem. Zakłopotanie blondyna przerwały słowa Marcina:

- Usiądź, Jakubie.

Nowy pracownik wykonał natychmiast polecenie i zasiadł na wskazanym miejscu. Jedyną rzeczą, jaka dzieliła go teraz od szatyna, było to doskonale wykończone biurko.

- Jak ci się tu podoba? - spytał właściciel fiołkowych oczu.

- Jest naprawdę ładnie. Zawsze podobał mi się wystrój kawiarni. Często przychodziłem tu, żeby napić się cappuccino, które jest rewelacyjne.

- Cappuccino z podwójnym mlekiem i dwiema łyżeczkami cukru?

- S-skąd Pan wie? - zapytał zaskoczony nastolatek.

- Zapewne nie pamiętasz, ale kilka razy właśnie ja przyjmowałem twoje zamówienia - odpowiedział szatyn i wbił swoje spojrzenie w rozmówcę. - Czasami stoję za barem i obsługuję, ponieważ lubię to robić.

Kuba zaniemówił. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że już kiedyś widział te fiołkowe spojrzenie.

- I proszę, zwracaj się do mnie po imieniu - kontynuował.

- Nie sądziłem, że zapamiętasz akurat moje zamówienie - odparł w końcu Jakub.

- Pamiętam nie tylko to, jaką kawę pijasz. Pamiętam, że byłeś tu niedawno z pewnym mężczyzną.

- T-tak, ale co to ma do rzeczy? - odparł blondyn, lekko zdenerwowany.

- To powód, dla którego spytałem, czy masz kogoś. Przypominam sobie, że nie mógł oderwać od ciebie wzroku.

Kuba zaczerwienił się. Marcin kolejny raz próbował wejść w sferę jego życia osobistego. Nie mógł mu na to pozwolić.

- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ta rozmowa dotyczy mojego życia towarzyskiego. Nie ma znaczenia fakt, czy mam kogoś, czy też nie. Ważne jest to, że chcę tu pracować. Potrzebuję tej pracy.

- W takim razie zaczniesz od wycierania stołów. Kiedy to już zrobisz, wyręczysz Marka w wycieraniu filiżanek, sztućców, talerzy i kubków - mówił, a jego głos przybierał coraz bardziej władczy ton. - Potem dopilnujesz, żeby panował porządek. Jeśli zauważysz najmniejszy okruch ciasta lub plamę kawy na ziemi, twoim obowiązkiem jest uprzątnięcie tego. Zrozumiałeś?

- Tak, zrozumiałem - odparł Kuba, przestraszony tą nagłą zmianą zachowania Marcina.

Wstał z krzesła i bez słowa opuścił biuro. Prawdziwie przeraziło go zdenerwowanie swojego szefa. „Najwyraźniej w ten sposób odreagowuje wszelkie sprzeciwy” - myślał, schodząc po schodach. Mimo całej sytuacji, cieszył się, że ponownie nie pozwolił, by rozmowa skierowała się na jego życie prywatne. Bał się reakcji Marcina, gdyby ten dowiedział się, że zatrudnił osobę homoseksualną. Na szczęście teraz nie musiał się tym martwić. Czekało go kilka godzin pracy, jak się później okazało, ciężkiej harówki.

Marcin zlecał mu coraz to nowsze zadania. Kazał przypatrywać się pracy głównego baristy, Marka, a jednocześnie obserwować, czy bawiące się w lokalu dzieci, nie rysują drewnianych stołów lub nie malują po ścianach. Wytykał nowemu pracownikowi różne błędy, na przykład niedokładne wytarcie jednego ze stołów, brak połysku sztućców, powolne ruchy. Wszystkie te wytknięcia były stosunkowo na wyrost, ponieważ nawet Marek, początkowo oschły i obojętny, pochwalił kilkakrotnie Jakuba. Blondyn posłusznie wykonywał jednak wszystkie rozkazy i z pokorą przyjmował uwagi szefa. Chciał pokazać się z jak najlepszej strony, nie śmiał wypowiedzieć nawet jednego słowa, oznaczającego niezadowolenie bądź zmęczenie.

Równo z momentem wybicia godziny 18:00 Jakub zakończył swój pierwszy dzień pracy w Coffeelandzie. Był lekko znużony i osłabiony intensywnością zajęć, dlatego też zadzwonił do Adama z nadzieją, że ten nie ma aktualnie żadnego zlecenia i odwiezie jego wymęczone ciało do mieszkania. Istotnie bruneta nic w tej chwili nie zajmowało, więc zgodził się odebrać niebieskookiego z pracy. Na zewnątrz lokalu czekała Laura, uśmiechnięta od ucha do ucha, trzymająca w lewej ręce torbę z logiem MiW-u.

- Nie uwierzysz, co mnie dzisiaj spotkało! - zaczęła podekscytowana.

- Co takiego? - odparł, ziewając.

- Dostałam od Beaty, to znaczy mojej szefowej, dwie bluzki! Są świetne i pasują idealnie. Nie mogę się doczekać, kiedy mnie w nich zobaczycie! - mówiła z niesłabnącym entuzjazmem.

- To miło z jej strony - powiedział smutno.

- Mhm... Jak pierwszy dzień w krainie kawy? Tak ciężki, że nie miałeś czasu wyjść na chwilę na świeże powietrze, żeby porozmawiać ze swoją najlepszą przyjaciółką? - zażartowała.

- Zgadłaś. Nie miałem ani jednej przerwy...

- Co?! - spytała zdziwiona. - Chcesz mi powiedzieć, że przez dziesięć godzin pracowałeś i nie odpocząłeś nawet pięciu minut?!

- Właśnie tak to mniej więcej wyglądało. Chyba nie zyskałem sympatii szefa.

- Pana Władysława? Przecież ten człowiek bez przerwy żartuje i uśmiecha się do każdego.

- Nie, nie Władysława, ale jego syna, Marcina.

- Ach, tego Marcina...

- Może jutro będzie lepiej? - zapytał już sam siebie.

- Na pewno! - pocieszała go przyjaciółka.

Rozmowę tej dwójki przerwał pisk opon nadjeżdżającego samochodu. Był to nie kto inny jak Adam, wezwany wcześniej przez wykończonego fizycznie blondyna. Taksówka zahamowała, a z jej środka wysiadł ubrany w jeansowe spodenki, białe trampki i w czarny T-shirt z napisem „Do U Want Me To Be Ur Boy Toy?*” przystojny, wysoki brunet.

- Yes, I do!** - wykrzyczała Laura, będąc pod wrażeniem dzisiejszego ubioru brązowookiego.

- W domu mam jeszcze inną ze słowami „Sorry Girls I Suck Dick***”

- Już mi się nie podoba - odparła na pozór zawiedziona blondynka.

- Cześć, mały! Jak pierwszy dzień w nowej robocie? - zwrócił się teraz do Jakuba.

- Ach, szkoda gadać. Możemy już jechać? Jestem bardzo zmęczony.

- Proszę zatem wsiadać! - zakomunikował Adam.

Cała trójka znalazła się w przeciągu kilku sekund w taksówce. W trakcie powrotu do mieszkania Kuba zrelacjonował swój cały dzień, pomijając tylko fragment rozmowy z Marcinem, w której poruszył on temat bruneta. Nie chciał go bowiem denerwować lub niepokoić dziwnym zachowaniem jego przełożonego.

Adam zgodnie z obietnicą odwiózł przyjaciół pod kamienicę, sam jednak musiał jeszcze wrócić do pracy na kilka godzin. Pożegnał się z nimi, tym razem bez czułości, gdyż nie pozwalała na to obecność kilku młodych i łysych przechodniów, którzy szli ulicą, słuchając na głos rapu puszczanego z jednego z telefonów. Nie wyglądali oni na chętnych obejrzenia widoku dwóch całujących się mężczyzn. Samochód odjechał, Kuba i Laura weszli po schodach na drugie piętro i skierowali się w stronę mieszkania nr 6, tak dobrze im znanego. W przedpokoju zdjęli tylko buty, ponieważ majowe temperatury wahały się w granicach dwudziestu stopni Celsjusza i grubsze, wierzchnie okrycia nie były im potrzebne nawet we wczesnych godzinach wieczornych.

Każde z nich po kolei kierowało się do łazienki, by zmyć z siebie trud dzisiejszego dnia. Potrzebował tego szczególnie Jakub, którego ciało wręcz krzyczało z bólu. Po toalecie przyszedł czas na przygotowanie kolacji. Zajęła się tym Laura, zmartwiona nieco stanem swojego przyjaciela. Zrobiła lekką sałatkę z pomidorami oraz serem feta. Do tego wycisnęła sok ze świeżych pomarańczy. Zapach posiłku wypełnił całe mieszkanie i trafił w nozdrza blondyna, który tradycyjnie już wybierał film na dzisiejszy wieczór.

Chwilę później ktoś zapukał w drzwi.

„Kto to może być” - zastanawiał się niebieskooki, zmierzając powolnym krokiem ku dręczonym teraz drzwiom.

- Kto tam? - zapytał Kuba, wcześniej spoglądając przez wizjer, który został zasłonięty najpewniej palcem.

Odpowiedzi na pytanie nie otrzymał, zawołał więc szeptem swoją przyjaciółkę. Ta zbliżyła się w stronę blondyna z nożem w ręce. Tym, służącym jej do krojenia składników sałatki.

- Ty otwórz, a ja stanę naprzeciwko gościa. Schowam nóż za siebie. Jeśli ten ktoś będzie chciał tu wtargnąć, wyciągnę go. Odliczamy do trzech.

Jakub kiwnął głową. Obejrzeli razem na tyle dużo filmów kryminalnych, żeby mieć gotowy plan na tego typu sytuacje.

- Raz... Dwa... Trzy!

Drzwi zostały otwarte.

- Niespodzianka! - krzyknął nieznajomy.

- Adam! - odkrzyknęły ofiary potencjalnego napadu.

- Tak, to ja - odpowiedział i wyjął zza pleców butelkę szampana.

Jasnowłosi stali zdębiali.

- Nie cieszycie się, że jestem wcześniej? - zapytał, udając smutek w głosie.

- Dlaczego zakrywasz wizjer?! - zarzucił mu blondyn.

- Bo właśnie tak wygląda niespodzianka? - odpowiedział mu pytaniem.

- Przestraszyłeś nas! - teraz odezwała się Laura.

- Pomyślałem, że opijemy wasz pierwszy dzień w nowej pracy - mówił, po czym spojrzał na dziewczynę. - No, dobrze. Twój już drugi.

- Ach, po prostu nie rób tak więcej - westchnął Kuba.

- Obiecuję - odrzekł i pocałował chłopaka w czoło.

Opanowana wreszcie Laura odwróciła się i zmierzała w stronę kuchni. W tym momencie Adam zauważył nóż w jej ręce.

- Po co jej nóż? - zapytał niepewnie brunet.

- Yyy... Robi sałatkę! - odpowiedział mu niebieskooki.

- W przedpokoju?

- Nie pytaj...

Wieczór wyglądał prawie tak samo jak inne. Cała trójka znajdowała się w pokoju Adama, oglądała film i jadła kolację. Jakuba ogarniało jednak coraz potężniejsze zmęczenie. Zasnął w połowie filmu, wtulony do poduszki brązowookiego. Pozostała dwójka zadecydowała o wyłączeniu telewizora i wcześniejszym niż zwykle pójściu spać.

- Otworzysz mi drzwi? Przeniosę go do was - zaczął brunet.

- Wydaje mi się, że nie będziesz musiał - odrzekła.

- Dlaczego?

- Jestem pewna, że wolałby się obudzić koło ciebie niż na pustym materacu.

- Nie będzie miał mi za złe?

- Po tym co robiliście wcześniej chyba nie powinien - odpowiedziała i mrugnęła w jego stronę.

- Chyba masz rację...

Jakub spojrzał na Kubę. Oddychał spokojnie, miał lekko uchylone usta.

- Dobranoc - powiedziała jeszcze Laura, wychodząc.

- Dobranoc.

Adam powolnymi ruchami zdjął z Jakuba spodnie. Nie chciał, żeby było mu niewygodnie. Sam rozebrał się do bokserek, zgasił światło i położył obok śpiącego.

- Nasza pierwsza noc, mały. Sądziłem, że to właśnie w nocy będziemy szaleć - rzekł do kochanka, nie wyczekując odpowiedzi.

Na twarzy niebieskookiego pojawił się uśmiech, którego pod osłoną ciemności Adam nie mógł zauważyć.

*„Chcesz, żebym był twoim chłopcem-zabawką?” - wolne tłumaczenie z języka angielskiego.

**Tak, chcę! - do to nie want, ale tak można to przetłumaczyć.

***„Przykro mi dziewczęta, ale ssę fiuty”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chomiccerro
Dyskutant



Dołączył: 24 Mar 2011
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 18:00, 08 Sty 2013    Temat postu:

"Jakub spojrzał na Kubę. Oddychał spokojnie, miał lekko uchylone usta." Wink (1)
Taki maluśki błąd się Tobie wkradł.

Opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie, akcja wciąga i już można przewidzieć pewne zdarzenia...ale nie będę wybiegać w przyszłość Wink (1)

Gratuluję opowiadania Smile

Pozdrawiam, Bartek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ciastek123
Dyskutant



Dołączył: 28 Gru 2012
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Włocławek

PostWysłany: Wto 20:30, 08 Sty 2013    Temat postu:

kolejna część bardzo dobra Smile czekam na następne Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pisarek666
Moderator



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 21:06, 08 Sty 2013    Temat postu:

Popieram zdanie poprzedników.

Pozdrawiam, Piotr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czesq40
Dyskutant



Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 21:24, 08 Sty 2013    Temat postu:

Mnie się podoba, i już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Boys
Debiutant



Dołączył: 01 Sty 2013
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:24, 08 Sty 2013    Temat postu:

Przeczytałem już wiele opowiadań ale jak dla mnie twoje opowiadanie jest nr. 1

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GAYLAND Strona Główna -> Nowości / Opowiadania niedokończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin