Autor Wiadomość
johnnydoe
PostWysłany: Wto 8:13, 04 Lis 2014    Temat postu:

Pojawi się na dniach Smile
Jacob
PostWysłany: Pon 10:50, 03 Lis 2014    Temat postu:

I brak kontynuacji Sad
ciamek
PostWysłany: Sob 18:24, 04 Paź 2014    Temat postu:

dobrze się czyta Wink (1) czekamy na więcej
Radoslav89
PostWysłany: Sob 16:13, 04 Paź 2014    Temat postu:

czekam na kontynuację ! MEGA Smile
johnnydoe
PostWysłany: Sob 15:48, 04 Paź 2014    Temat postu: Przygoda na jedną noc

Rozdział I

Dobrze, że dałem się im wyciągnąć do tego klubu. Właśnie tego potrzebowałem po zajebistym młynie w pracy. Jedyne czego mi potrzeba to wyrzucenie wszystkiego z siebie w klubie i kilka shotów wódki. Marcin z Olką i Jogim siedzą obok mnie. Marcina znam praktycznie od urodzenia. Mieszkaliśmy obok siebie od zawsze. Nasi starzy chyba podobnie myślą, bo po liceum wykupili mieszkania w jednej kamienicy i jak szliśmy na studia to się do nich wprowadziliśmy. To jemu pierwszemu powiedziałem o sobie, to znaczy o tym, że jestem gejem. Olka to dziewczyna Marcina, z którą poznał mnie Jogi- mój kumpel gej. Janka poznałem przez przypadek w kolejce do klopa w Galerii jakieś trzy lata temu. Potem spotkałem Jogiego na jakiejś imprezie. Był z Olką- swoją najlepszą przyjaciółką. Trochę się spiliśmy i poszliśmy nocować do mnie. Przyszedł Marcin i od tej pory trzymamy się razem.
- Aleks, ten typ przy barze, ten śliczny w niebieskiej koszulce przygląda ci się od momentu, w którym tylko weszliśmy. Podejdź do niego, zagadaj! - wykrzyczał mi do ucha Jogi.
- Nie będę do nikogo podchodził. Ale mogę podejść do baru i kupić wódę.
Podchodzę do baru. Ten typ rzeczywiście jest niezły. Trochę wyższy ode mnie. Blondyn, ma niesamowicie zielone oczy. Spod koszulki widać zarys wyrzeźbionej klatki piersiowej, a znad dekoltu w serek wystają włosy. Jest zajebiście przystojny. Jego twarz pokrywa dwudniowy zarost. Patrzę się na niego przez chwilę. Uśmiecha się. Mam wrażenie, że skądś go znam. Lekko unoszę kąciki ust, obracam się w kierunku napakowanego barmana w czarnej koszulce, zamawiam butelkę wódki i jednego wściekłego, którego wychylam przy barze. Biorę wódkę i podchodzę do stolika. Marcin bierze ode mnie butelkę, rozlewa ciecz do kieliszków. Szybko wypijamy i zagryzamy ją cytryną. Olka wystawia w moim kierunku paczkę papierosów. Biorę od niej jednego Marlboro. Kilka sekund później zaciągam się dymem, który wypuszczam z ust w momencie, gdy ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Obracam się. To on, typ spod baru. Czuje lekkie mrowienie w kroczu. Nie spałem z nikim od czasu żenującego związku z Michałem, tym pojebem, który nie wiedział czy jest gejem, czy nie i zostawił mnie po czterech miesiącach dla jakiejś blond ździry, która popierdalała po tej swojej wsi w białych kozakach. Zero seksu od pół roku, a ten facet jest w moim typie. Jeszcze chwilę a dostane erekcji.
- Chcesz zatańczyć? - pyta i wyciąga w moim kierunku dłoń.
Jogi kopie mnie w prawą nogę. Podaje mu papierosa, wstaje i idę za nim. O Boże, jest słodki.
- Tak w ogóle to jestem Tomek - mówi i wyciąga w moim kierunku rękę
- Kuba - odpowiadam. Właściwie wykrzykuje. Tutaj jest kurewsko głośno.
Ma silny uścisk dłoni. Ale on jest przystojny. Zaczyna lecieć zremiksowana wersja We found love Rihanny. Ciekawe, jakie ma nogi. Najbardziej pociągają mnie męskie nogi. Muszą być umięśnione i owłosione. Nie wiem jak niektórzy faceci mogą je sobie golić. Facet to facet, nie dziecko czy jakaś ciota, których pełno w gejowskim świecie.
Gdy piosenka się kończy podchodzimy do baru. Tomek zamawia nam po shocie wiśniówki. Alkohol momentalnie uderza mi do głowy. Idziemy dalej tańczyć. Całujemy się. Lekko przygryza moją dolną wargę. Zaraz mi stanie. Uwielbiam jak ktoś tak robi. Jego zarost delikatnie podrażnił moje wargi.
- Chcesz stąd wyjść? - pyta.
Nie wiem czego chce. Jestem napalony jak nigdy. Mrowienie w podbrzuszu jest coraz silniejsze. Ale z drugiej strony takie akcje nie są w moim stylu. Spoglądam na niego. Chuj, raz się żyje. Szybki numerek i zapominamy o swoim istnieniu.
Twierdząco kiwam głową. Podchodzę do stolika, przy którym siedziałem. Biorę swoją torbę.
- Poczekaj- mówi Jogi i jednocześnie wsuwa mi do ręki paczkę prezerwatyw.
Odchodząc obracam się w ich kierunku i uśmiecham się. Jogi wystawia kciuka w górę, a Ola prosi o to, żebym napisał sms. Marcin tylko przewraca oczami i kręci głową. Dostrzegam już tylko, że Marcin mówi coś Jogiemu, a on zaczyna się śmiać.
Wsiadamy do taksówki. Przez całą drogę milczymy. Tomek bawi się moimi palcami. Wysiadamy przed niedużą kamienicą. O kurwa. To jakieś pięć minut drogi piechotą ode mnie. Jak mogłem nie skojarzyć adresu, gdy podawał go taksówkarzowi. Od kilku lat, w sklepie przy tej kamienicy kupuje, niemalże codziennie, pieczywo. A niech to szlag. Mam nadzieje, że potem na nie niego nie wpadnę. Przemilczam to, że mieszkam tak blisko. Wysiadamy z taksówki i wchodzimy na pierwsze piętro. Otwiera drzwi do kawalerki. Na środku pokoju stoi duże łóżko. Obok łóżka, na małym stoliku z Ikei leży pełno kodeksów. Pewnie prawnik. Przynajmniej będzie o czym pogadać. Z resztą nie mam ochoty na gadanie. Mam ochotę na niego. Na prosty, nieskomplikowany seks. Bez zbędnego gadania i wysiłku. Z wysuniętej szuflady stolika wystaje paczka durexów. Rozglądam się dookoła. Na wysokich regałach stoi pełno podręczników prawa i albumów o Nowym Jorku. Chce się go spytać, czym się zajmuje, ale w tym samym momencie podchodzi do mnie i całuje mnie prosto w usta. I dobrze, im mniej o nim wiem, a on o mnie, tym lepiej. Uwielbiam zapach jego perfum. Muszę zobaczyć w łazience, czego używa i kupić sobie takie same.
Tomek nalewa nam whisky. Biorę niedużego łyka. Nienawidzę whisky. Wzdrygam się lekko. Zapalam papierosa, podchodzi do mnie, wyjmuje go z moich ust i zaciąga się głęboko. Unosi szklankę i wypija wszystko na raz. Zaciągam się, a on zaczyna mnie rozbierać. Rozpina moją koszulę jednocześnie ciągnąc mnie w stronę łazienki. Ja rozpinam pasek jego spodni. Mam problemy z rozpięciem guzika. On moje spodnie ściąga bez problemu. Robi to praktycznie jedną ręką, po czym wchodzimy nadzy pod prysznic. W kabinie mogłoby zmieścić się bez problemu pięcioro ludzi. Gorąca woda zaczyna spadać na nasze ciała. Całujemy się. Tomasz wylewa na moje plecy odrobinę zimnego żelu pod prysznic o zapachu czekolady z miętą. Wyginam się lekko. Rozciera mydło na moim ciele. Zatrzymuje się na penisie, którego chwyta mocno i zaczyna poruszać ręką w górę i w dół. Mój penis reaguje błyskawicznie. Jego kutas delikatnie napiera na moje podbrzusze. Jest nieco większy od mojego, ale mój jest zdecydowanie grubszy. Jego klata i brzuch są delikatnie porośnięte włosami. Całuje jego jabłko Adama. Odchyla głowę do tyłu. Kilka minut później wychodzimy spod prysznica. Szybko się wycieram, a Tomek jednocześnie prowadzi mnie do pokoju. Niemalże rzuca mnie na łóżko i siada na mnie okrakiem. Zaczynamy się całować. Uwielbiam to, co robi z moimi ustami, szyją. Schodzi niżej i pieści moją klatkę piersiową, delikatnie przygryza sutki. Nagle bierze mojego penisa w usta. Jest mi nieziemsko przyjemnie. Zamieniamy się miejscami. Zaczynam mu obciągać. Wyciska na rękę odrobinę żelu i wsuwa we mnie jeden palec. Dokłada drugi i przez parę minut porusza nimi w górę i dół. Wyciągam z torby gumki. Rozrywam opakowanie zębami i zakładam prezerwatywę na jego członka. Unosi moje pośladki i wchodzi we mnie. Na początku trochę boli, ale z każdym ruchem jest coraz przyjemniej. Oplatam nogi wokół jego bioder, a on niemalże kładąc się na mnie, nie przestając mnie posuwać. Czuje, że jego serce bije coraz szybciej. Całujemy się. Zaczyna poruszać się coraz szybciej. Każde pchnięcie jest coraz mocniejsze. Nagle unosi się lekko i cicho jęczy. Czuje w sobie pulsowanie. Zostaje jeszcze chwilę we mnie. Wstaje, ściąga kondoma z fiuta.
- Może mała zamiana, co mały?
- Mały?
Uśmiecha się w odpowiedzi. Naciąga na mojego kutasa prezerwatywę i smaruje tyłek żelem. Nadziewa się na mnie jednym ruchem, a ja praktycznie nie czuję oporu. Jego penis staje natychmiast. Delikatnie kołysze się na moim sztywnym do granic możliwości członku. Chwytam jego fiuta i zaczynam mu walić, a Tomek wpasowując się w rytm ruchów mojej ręki delikatnie unosi się i opada na mojego kutasa. Popycham go lekko do tyłu i proszę go o położenie się na brzuchu. Wchodzę w niego od tyłu. Nie mija minuta, kiedy dochodzę. On zsuwa gumę z mojego lekko zwiotczałego penisa i rzuca ją na podłogę. Na prześcieradle jest wielka plama spermy.
- Jesteś świetny - szepcze mi do ucha.
- Ty też.
Leżymy obok siebie nadzy, on sięga po koc z podłogi i przykrywa nas nim. Wsuwam swoją nogę pomiędzy jego uda. Spoglądam w górę. Zaczynamy się całować. Nawet nie wiem, kiedy zasypiam.
Budzi mnie dźwięk syreny albo alarmu samochodowego. Spoglądam na zegarek na lodówce. Jest pięć po ósmej. Tomek jeszcze śpi. Wstaję i szybko się ubieram. O siedemnastej wylatuję na weekend do Londynu, do Michała, mojego brata.
Ubieram się i wychodzę z jego mieszkania. Buty zakładam dopiero na klatce. W drodze powrotnej zatrzymuje się w mojej ulubionej piekarni. Znajoma ekspedientka podaje mi dwie pełnoziarniste bułki i croissanta. Podaje jej wyliczoną kwotę i wychodzę ze sklepu. Zapalam papierosa. W powietrzu czuć jesień, za którą nie przepadam. Drzewa powoli robią się łyse, powietrze staje się nieprzyjemnie chłodne, a dni coraz krótsze. Kilka minut później wchodzę do swojego mieszkania. W drzwiach wita mnie Baton- mój kot.
- Chodź, dostaniesz jeść - mówię i prowadzę go w kierunku kuchni. Kot staje przy lodówce w mgnieniu oka. Wyciągam puszkę z kocią karmą i nakładam mu dwie łyżki.
Właśnie. Muszę skoczyć do sklepu i zrobić zapas kociej karmy dla Marcina. Obiecał karmić Batona jak ja będę Londynie.

cdn

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group