Autor |
Wiadomość |
kowalczykzeu |
Wysłany: Sob 13:34, 16 Lip 2016 Temat postu: |
|
Będzie więcej? |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Wto 22:35, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
Wyoutowany
Moja mama cieszyła się jak dziecko, gdy zainstalowałem w jej telefonie WhatsApp. Ucieszyła się jeszcze bardziej, gdy nauczyłem ją korzystania z internetu mobilnego i wyłączania go w mieszkaniu na rzecz WiFi, by nie marnować zbyt szybko pakietu internetowego. Od tamtej chwili jesteśmy w stałym kontakcie. Nagrywamy wiadomości głosowe, piszemy o tym, jak spędziliśmy dzień, przesyłamy zdjęcia. Mama informowała mnie również o stanie mojej Toshibki, którą jej powierzyłem. Postanowiła ją naprawić. Okazało się, że nie dla siebie, ale dla mojego brata.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że na Toshibce znajdowały się zdjęcia moje i K. Całujących się, trzymających za ręce, uprawiających sporty (nie tego się spodziewaliście?). Przestraszyłem się nieco, bo nie miałem jeszcze odwagi uświadomić go o tym, że jestem gejem. Ku mojej uciesze, okazało się, że nie udało się uratować żadnych danych, bo szkoda, którą przypadkiem wyrządziłem Toshibce, była na tyle poważna, że prawdopodobnie (szczegółów nie znam) wymieniono twardy dysk (chyba, informatykiem też nie jestem!). Rozmowa z mamą nie skończyła się jednak na tej informacji.
"Ja [mu] powiedziałam" - pojawiło się na ekranie. "On Cię bardzo kocha, wszystko zrozumiał" - pojawiło się tuż po tym.
"Naprawdę?" - wyszło spod moich palców.
"I ważne, żebyś był szczęśliwy. Nie wyczułeś, że on się bardziej stara?" - przeczytałem.
"Ha ha, a wiedział wcześniej?" - zapytałem nieco nerwowo.
"Domyślał się, ale nie był pewien" - czytałem dalej.
"To dobrze. Jakoś mi lżej teraz" - do takiego ostatecznie doszedłem wniosku.
Zostałem wyoutowany i... cieszę się z tego powodu! Sam nie mogłem znaleźć w sobie odwagi, by porozmawiać z moim bratem i powiedzieć mu, że wolę mężczyzn. Bałem się, czułem się niezręcznie nawet o tym myśląc. Z pomocą przyszła mi zatem mama. Niektórym zapewne taki sposób wychodzneia z szafy by się nie spodobał. Często sami chcemy decydować o tym, kiedy, gdzie, jak i komu wyjawiamy nasze sekrety, dzielimy się częścią naszego życia. Ja jednak zrozumiałem, że gdyby moja mama nie powiedziała bratu o moich preferencjach, sam nigdy bym tego nie zrobił. Nie dlatego, że uważałem go za homofoba (nigdy nim zresztą nie był), ale dlatego, że po prostu nie chciałem...
Teraz już wiem, że nie muszę przy nim kłamać, wymyślać historii, zmieniać tematu na inny, gdy zapyta mnie o to, czy znalazłem sobie kogoś. Nie wiem, czy mama powiedziała mu o K., bo chyba byłem w lekkim szoku i nie potrafiłem zapytać o powód ich rozmowy i kilka innych szczegółów. Wydaje mi się, że poznam je już w czerwcu, gdy przylecę ich odwiedzić. Nie mogę się już doczekać! |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Wto 18:23, 01 Mar 2016 Temat postu: |
|
Mała, wielka pomoc!
Dzisiejszy post będzie nieco nietypowy...
Nie wiem, czy o tym wspominałem, ale jestem w trakcie pisania mojej pracy licencjackiej. Jednym z jej wymogów jest zebranie pierwotnych danych, tj. zebranie informacji od grupy osób, której dotyczy temat mojej pracy. Temat... Właśnie!
Tematem mojej pracy są zobowiązania finansowe i ich wpływ na opinie studentów co do otrzymywania rachunków, wyciągów z banku i innych dokumentów w formie papierowej.
W tym celu stworzyłem ankietę, która miałaby pokazać, jakie rodzaje zobowiązań finansowych "popełniają" studenci i czy ma to jakiś związek z potrzebą otrzymywania dokumentów w formie papieru.
Chciałem zatem Was, moi drodzy czytelnicy (studenci!), prosić o małą pomoc w wypełnieniu tej ankiety. Ponieważ wyliczona przeze mnie próba wynosi co najmniej 97 odpowiedzi, potrzebuję jeszcze 59, by móc przeprowadzić analizę danych.
Kilka szczegółów na temat ankiety:
1. Została napisana w języku angielskim, ale mam nadzieję, że jej wypełnianie nie sprawi Wam problemu! Jedynym problemem może być przetłumaczenie Waszego kierunku studiów na język angielski. Nie chodzi mi jednak o dokładną nazwę, ale o dziedzinę!
2. Składa się z 12 pytań i nie powinna Wam zająć więcej czasu niż 2-3 minuty!
3. Ankieta jest też całkowicie anonimowa!
Byłbym niesamowicie wdzięczny, gdybyście pomogli mi w zebraniu tych danych.
Oto link do niej: https://mmu.onlinesurveys.ac.uk/how-do-financial-commitments-influence-young-professionals
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy znaleźli chwilę czasu na wypełnienie ankiety! Jesteście nieocenieni!
PS Nowy post już wkrótce. |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Pią 11:30, 26 Lut 2016 Temat postu: |
|
100 losowych faktów o mnie. Część IV
Ostatnia, czwarta część serii "100 losowych faktów o mnie".
76. Moje drugie imię to Jan. Mam również trzecie imię - Wojciech. Biorąc je podczas bierzmowania, chciałem uczcić mojego ukochanego dziadka.
77. Studiuję dwa kierunki, Międzynarodową ekonomikę przedsiębiorstw i Finanse. To wszystko w ramach umowy mojej niemieckiej, matczynej uczelni z Manchester Metropolitan University.
78. Umiem zwinąć język w rurkę!
79. Nie cierpię wina wytrawnego. Przepadam jednak za słodkim.
80. Lubię patrzeć, gdy ktoś gra w grę komputerową... Ekscytuje mnie to chyba bardziej niż gdybym ja w nią grał.
81. Dawno temu przyjmowałem do znajomych na Facebooku każdego, kto wysłał mi zaproszenie. Z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, że większość moich znajomych to osoby albo całkiem mi obce albo takie, z którymi przez całe życie zamieniłem tylko kilka słów. Po "czystce" z ok. 400 znajomych zrobiło się nieco ponad 100.
82. Gdy idę się kąpać, zazwyczaj biorę ze sobą laptopa, by obejrzeć nowe filmiki ekipy z BuzzFeed. Gdzie stawiam laptopa? Na kibelku.
83. Mam w swoim dorobku 37 płyt. 3 z nich są wciąż nierozpakowane. Jedną kupiłem przez pomyłkę i byłem zbyt leniwy, by ją wymienić, a pozostałe to nagrody z konkursów, w których wziąłem udział tak "po prostu".
84. Jestem na 163 poziomie w grze Angry Birds. Bez komentarza...
85. Wciąż używam GG! Sporadycznie, ale dzięki temu utrzymuję kontakt z kimś bardzo dla mnie ważnym.
86. Podczas rozmów przez telefon obcy ludzie często zwracają się do mnie "Pani"... Za każdym razem muszę tłumaczyć, że jestem PANEM. Czasami specjalnie zaniżam swój głos, by nie musieć słyszeć tego samego po raz setny.
87. Mam nawyk wkładania słuchawek w uszy, nawet gdy nie mam zamiaru słuchać muzyki.
88. Moimi pierwszymi blogami były blogi fanowskie. Jeden z nich nazywał się "Patryk Fan Shakiry", a drugi "Patryk Fan Britney"... Oba (na szczęście!) zakończyły swój internetowy żywot.
89. Nie mam Instagrama! To może się jednak zmienić już niedługo.
90. Nie mam też Snapchata!
91. Kiedyś zgubiłem telefon komórkowy we własnym mieszkaniu! Nie znalazłem go nawet podczas wyprowadzki. Nie mam pojęcia co się z nim stało. Pewnego dnia po prostu zniknął z pola widzenia.
92. Byłem na koncercie Ellie Goulding w Warszawie! Ellie nie tylko świetnie śpiewała, ale okazała się być przeuroczą osobą!
93. Jestem niezłym stalkerem. Kiedyś potrafiłem jedynie przy pomocy nazwy użytkownika na jakimś portalu dowiedzieć się, jak ktoś ma na imię, nazwisko, gdzie mieszka i do jakiej szkoły chodzi. I wiele, wiele więcej.
94. Mam tendencję do podgryzania dolnej wargi. Czasami nie potrafię się opanować, co w efekcie sprawia, że moje usta wyglądają jak pole bitwy.
95. Nie widziałem ani jednego filmu z serii Star Wars. Nie znam postaci, fabuły, niczego. To chyba nie do końca moje klimaty.
96. Ryan Reynolds > Ryan Gosling. I nikt mnie nie przekona do zmiany zdania.
97. Gdy jestem sam w mieszkaniu, śpiewam. Współczuję moim sąsiadom, ponieważ czasami potrafi mnie ponieść.
98. Usłyszałem o sobie plotkę, według której widziano mnie jak biorę "ciężkie" narkotyki...
99. Usłyszałem od heteroseksualnego(?) chłopaka, że mam "fajny tyłek". Komentarz padł po tym, jak razem z moją koleżanką minęliśmy go podczas biegania. Najpierw skomplementował ją, potem mnie... Pewnie to był tylko żart, ale dziwnie się wtedy poczułem.
100. Jestem gejem! Wiem, to niezbyt odkrywcze, ale to fakt!
Udało się! Udało się uzbierać 100 faktów o mnie! Trochę to trwało i nie wydaje mi się, że przedłużenie tej serii do 200 faktów byłoby możliwe. Nie chciałbym zanudzić Was na śmierć!
Nie zapomnijcie śledzić mnie na Twitterze. Wystarczy, że klikniecie tutaj (https://twitter.com/SpowiedzGeja)! Tam pojawiają się małe zapowiedzi nowych postów i inne, ciekawe rzeczy.
PS Czekam na Wasze odniesienia do wymienionych faktów. Czy Wy też nie macie Instagrama? Słuchacie muzyki, nawet gdy jej nie słuchacie? Team Reynolds? Piszcie! |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Śro 20:34, 03 Lut 2016 Temat postu: |
|
Jak na mnie trafiliście?
Często zastanawiam się nad tym, jak trafiliście na mojego bloga. Czy był to czysty przypadek, czy dowiedzieliście się o nim od znajomych, a może znaleźliście go na innych blogach, portalach społecznościowych, forach?
Ku mojej uciesze, blogger daje mi pewien wgląd w to, jak się tu znaleźliście. W dostępnych tutaj statystykach można ustalić narodowość (ja nazwałbym to aktualnym położeniem) czytelników, jak również to, jakiej przeglądarki używają. Jednak bardziej od tego, czy używacie Firefoxa, czy też Chrome, interesuje mnie inny dział statystyk. Tym działem są "Źródła ruchu sieciowego". Oprócz adresów URL i witryn odsyłających do mojego bloga znajduje się tam bardzo ciekawa sekcja, mianowicie "Wyszukiwane słowa kluczowe". Czym one są? Już tłumaczę!
To słowa, które wpisujecie w Google. Pytania, równoważniki zdań, niekiedy zlepki kilku słów. Przypadkowych? I tak i nie! To dzięki nim w wynikach pojawia się adres mojego bloga. Zazwyczaj jest to konkretny post, który zawiera kilka z wpisanych przez Was słów.
Z doświadczenia wiem, że słowa klucze są do siebie podobne i najczęściej zawierają hasło "gej". Szokujące?
Postanowiłem przyjrzeć się im bliżej i na podstawie tych kilku słów wywnioskować, czego szukaliście i czy udało Wam się to znaleźć w moich skromnych progach.
Oto 10 kluczowych fraz z ostatniego miesiąca (pisownia oryginalna):
1. roznica wieku w zwiazkach gej
Kto z nas nie zastanawiał się nad różnicą wieku w związku? 2 lata, 5, 10, a może 15? Czy jest to "normalne"? Co myśli o tym społeczeństwo? Jakie jest zdanie profesjonalistów na ten temat? Ja, będąc jednym z profesjonalistów (ponad 3 lata prowadzenia bloga, czy trzeba czegoś więcej?), podjąłem stanowisko w tej sprawie. Moją opinię można przeczytać we wpisie Różnica wieku. Mam nadzieję, że ta osoba znalazła tutaj swoją odpowiedź!
2. 4 lata roznicy gej zwiazek
Stwierdzenie bardzo podobne do wcześniejszego, jednak w tym przypadku chodzi o specyficzną różnicę wieku, tj. 4 lata. Czy 4 lata różnicy w związku to mało, dużo? Czy 21-latek powinien umawiać się z 25-latkiem? Czy 16-latka jest odpowiednią partnerką dla 20-latka? Więcej na ten temat we wspomnianej przeze mnie notce.
3. garnitur gej opowiadania
O ile pamiętam, rozpocząłem pisanie opowiadania, w którym jeden z bohaterów ubrany w garnitur pędził na egzamin maturalny. Na łamach bloga wspominałem również o tym, że bardzo nie lubię garniturów nosić. Wydaje mi się jednak, że osobie, która wpisała te hasła w swoją wyszukiwarkę, chodziło o coś nieco innego. Czyżby szukała opowiadania, w którym dwaj businessmani, omawiając warunki kontraktu, postanawiają napić się wina, by rozładować nieco sztywną atmosferę? Co jeśli historia ta nie kończy się na winie, lecz właśnie na nim się zaczyna?
4. gay seks z różnicą wieku
Różnica wieku... Znudzeni? Oby nie! Tym razem ktoś zastanawiał się nad tym, jak kilka lat różnicy może wpłynąć na jakość seksu. Wiek najczęściej łączy się z doświadczeniem w danej sferze życia. 30-letni nauczyciel historii ma prawdopodobnie większe doświadczenie w swojej dziedzinie niż 18-letni, zafascynowany historią uczeń. Czy podobnie jest z seksem? Czy seks ze znacznie starszą osobą jest lepszy niż z rówieśnikiem lub rówieśniczką? Przekonajcie się o tym, czytając
Różnica wieku!
5. geje blogspot
Osoba, która wpisała to w okienko swojej wyszukiwarki nie mogła trafić lepiej! Jestem gejem i jestem na blogspocie! Ciekawi mnie jednak to, czego konkretnie szukałaś/szukałeś... Czy udało Ci się znaleźć to w którymś z moich wpisów? Daj znać, pisząc komentarz pod tym postem!
6. grindr po polsku
Grindr to jeden z najchętniej czytanych wpisów na moim blogu. Jeszcze kilka lat temu można było znaleźć nie wśród użytkowników tej aplikacji. Zainteresowany jej działaniem i wpływem na życie przeciętnego geja, postanowiłem przybliżyć nieco więcej informacji na jej temat. Niestety, grindr nie jest dostępny w polskiej wersji językowej. Podstawowa znajomość języka angielskiego powinna wystarczyć.
7. jak dziala grindr
Grindr działa w sposób, który opisałem w notce Grindr. Krótko ujmując, do jego obsługi potrzebne są: smartphone, internet lub Wi-Fi, minimalna znajomość języka angielskiego, zdjęcie penisa, opis pełen seksu i koniecznie zaznaczenie swoich preferencji w seksie!
8. jak poznać geja na fb
Wpisując to pytanie w Google, trafiliście w dziesiątkę! Jak widać, nie tylko mnie zastanawiało to, czy na podstawie profilu na "fb" da się ustalić, czy jego właściciel jest gejem. Podjąłem próbę znalezienia kilku cech, które mogą (ale nie muszą!) świadczyć o tym, że osoba, którą prześladujemy na Facebooku, nie jest fanem ci... dziewczyn! Moje obserwacje i sugestie zawarłem w notce Jak rozpoznać geja na Facebooku. Wnioskuję zatem, że znaleźliście to, czego szukaliście.
9. jak rozpoznać geja po zachowaniu
Kolejny strzał w dziesiątkę! Dla tych, którzy nie zapomnieli, że Facebook to nie jedyny świat, w którym żyjemy, istnieje osobny wpis w tym temacie. Gaydar to również zlepek kilku spostrzeżeń i wskazówek, które mogą ułatwić Wam ocenę stopnia homoseksualności Waszego obiektu westchnień. Poza stereotypowymi zachowaniami gejów, takimi jak "złamany nadgarstek", we wspomnianym wpisie pojawia się również nutka tajemniczości, skrywająca się często w spojrzeniu. Zachęcam do przeczytania i wyrażenia swojej opinii!
10. jeśli podobasz się gejowi
Co wtedy robić?! Krzyczeć? Denerwować się? Uciekać? Na Twoim miejscu przybiłbym sobie piątkę, ponieważ to znaczy, że jest w Tobie coś, co przyciąga uwagę wszystkich ludzi, nie tylko kobiet. O skomplikowanym zauroczeniu pisałem kilkakrotnie, m.in w Kiedy gejowi podoba się hetero... i Grzesiek, jednak z perspektywy zakochanego geja, nie heteroseksualnego obiektu westchnień (zakładam, że osoba, która napisała powyższe zdanie, jest hetero). Pragnę jednak uspokoić wszystkich heteroseksualnych mężczyzn, którzy jakimś cudem znaleźli się na tym blogu. Nie ma nic złego w tym, że podobacie się gejom. Jesteście męzczyznami, prawdopodobnie intrygującymi lub fizycznie atrakacyjnymi. Dopóki nie jest naruszana Wasza przestrzeń osobista, nie macie się czego obawiać! W razie takiego wypadku, wystarczy dać komuś do zrozumienia, że nie jesteście zainteresowani. Nie wyzwiskami i pięściami, ale spokojnym tonem. To na pewno wystarczy!
To wszystko na dzisiaj! Jestem ciekaw, czy ktoś z Was trafił tutaj w podobny sposób. Czekam na Wasze komentarze!
PS Czwarta część "100 losowych..." pojawi się już niedługo. |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Pon 23:56, 01 Lut 2016 Temat postu: |
|
100 losowych faktów o mnie. Część III
Dzisiaj przedstawiam Wam zapowiadaną na Twitterze, nieco zmodyfikowaną kontynuację "50 losowych faktów o mnie".
Już jakiś czas temu dostałem propozycję podwojenia tej listy, ale obawiałem się, że byłoby to czymś na kształt odgrzewanego kotleta. Jednym może smakować, ale czy nie lepiej jest jeść go na świeżo? Spróbowałem jednak popatrzeć na to z innej strony i doszedłem do wniosku, że przedłużenie serii to nie tylko możliwość lepszego poznania mnie, ale i Was! Publikując kolejne posty, wielokrotnie przekonywałem się, że istnieją pewne zdarzenia, cechy charakteru, które albo nas łączą albo dzielą. Przedstawienie kolejnych faktów o mnie może być świetną okazją do poznania Waszych opinii i przekonania się jak bardzo jesteśmy do siebie podobni (różni od siebie).
Zachęcam Was zatem do komentowania wymienionych faktów i dania mi możliwości dowiedzenia się czegoś więcej na Wasz temat.
Zaczynamy!
51. Udzielałem korepetycji z matematyki. Niektóre z lekcji były bezpłatne (te dla moich bliskich), na niektórych udało mi się trochę zarobić. Tych płatnych udzielałem za 35 zł za godzinę. Nie dlatego, że jestem bezdusznym, łasym na pieniądze człowiekiem. Był w moim życiu czas, w którym bardzo potrzebowałem gotówki.
52. Zrezygnowałem z jedzenia mięsa, dlatego też wcześniejsze fakty o rybach i kurczaku można uznać za ...przestarzałe? Póki co czuję się dobrze, fizycznie i psychicznie.
53. Bardzo podoba mi się "nowy" Justin Bieber. Nie tylko muzycznie... I'm a Belieber!
54. Pojawiłem się w gazecie regionalnej. Miałem wtedy ok. 12 lat, długie włosy i siedziałem na przeciwko komputera w kafejce internetowej. "Wywiad" dotyczył chyba spędzania wolnego czasu. Jak można było się domyślić, byłem stałym bywalcem tamtejszego miejsca.
55. Podczas intensywnego śmiechu zdarza mi się chrumknąć. Czasami raz, niekiedy kilka razy pod rząd.
56. Przeszedłem badanie w gabinecie proktologicznym. Nie było ono zbyt przyjemne, ale dzięki niemu rozwiały się moje wszelkie wątpliwości. Rozważałem najgorszy scenariusz.
57. Mój telefon to nie Samsung, nie iPhone, nie Sony i nie LG. Mój telefon to... Doogee! Już od jakiegoś czasu większą wagę przywiązuję do danych technicznych niż do marki. Cena również odgrywa tutaj ważną rolę.
58. Tylko raz w życiu wybrałem się do sklepu muzycznego po płytę w dniu, w którym była jej premiera. Ta płyta to "25" Adele. Oczekiwania pokładane w ten długo wyczekiwany album zostały całkowicie spełnione. "25" wzruszyło, zaskoczyło, rozkochało mnie na nowo w głosie Brytyjki. Do moich ulubionych utworów należą Love In The Dark, When We Were Young, Water Under The Bridge. Polecam!
59. Do tej pory zwiedziłem 8 krajów. Polskę (hehe), Niemcy, Litwę, Portugalię, Irlandię, Szkocję Anglię i Maltę.
60. Jestem bardzo emocjonalną osobą. Gdy się wzruszam lub gdy robi mi się przykro, na mojej twarzy pojawia się morze łez. Nie uważam też, że to powód do wstydu.
61. Uważam, że oglądanie filmów dla dorosłych, będąc w związku, jest zupełnie nieszkodliwe. Co więcej, śmiem twierdzić, że możemy się z nich czegoś nauczyć. Brak bezpośredniego kontaktu z aktorami i brak jakiejkolwiek emocjonalnej więzi z nimi to główne argumenty mojego stanowiska w tej sprawie.
62. Był w moim życiu czas, w którym bardzo dużo paliłem. Nie jestem z tego powodu dumny i cieszę się, że udało mi się zerwać z tym nałogiem. Gdybym tylko mógł odzyskać pieniądze przeznaczone na te wszystkie paczki papierosów...
63. Nie mam prawa jazdy, czego niekiedy się wstydzę. Niestety, kiedyś nie mogłem sobie pozwolić na taki wydatek, a obecnie jestem zbyt zajęty studiami/pracą, by rozpocząć kurs. Mam nadzieję, że i na mnie nadejdzie czas!
64. Uwielbiam humor, który serwuje Miranda Sings. Mam świadomość tego, że nie trafia on do każdego (przykładem na to jest K.), jednak u mnie wywołuje salwy niekontrolowanego śmiechu i ogromny uśmiech na twarzy!
65. W całym moim dotychczasowym życiu miałem łącznie 5 domów. Powody przeprowadzek były różne, zaczynając od marzenia o większym mieszkaniu, kończąć na wyjeździe za granicę.
66. Marzę o tym, by zwiedzić Stany Zjednoczone, Chiny i Australię.
67. Jeszcze jakiś czas temu zupełnie nie radziłem sobie z moimi finansami. Podpisałem umowy, które były kulą u nogi i tylko dzięki K. udało mi się doprowadzić do ich końca. Niestety, straciłęm na nich nie tylko pieniądze, ale i nerwy.
68. Mam konto na Last.fm. Jeśli ktoś z Was byłby zainteresowany tym, czego obecne słucham lub chciałby znaleźć kilka muzycznych inspiracji, zapraszam na mój profil. Ostatnio króluje tam Rihanna i jej najnowsze dzieło, czyli ANTI.
69. Zdarza mi się "wyłączać" podczas konwersacji z innymi ludźmi. Nie dzieje się to często, jednak łapię się na tym, że przytakuję tylko dlatego, że nie uważałem na słowa mojego rozmówcy. Wiem, że mogę tym kogoś urazić, jednak nie robię tego specjalnie. Każdy z nas miewa chyba momenty, w których nasza koncentracja po prostu szwankuje.
70. Mimo prawie 22 lat na karku i kończenia studiów nie mam pojęcia, kim chciałbym być w przyszłości. Nie chcę być bezrobotnym, jednak nie potrafię wyobrazić sobie zawodu, w którym mógłbym całkowicie się spełniać. Często dopada mnie myśl, że nie jestem wystarczająco dobry, by osiągnąć sukces.
71. Często wyobrażam sobie, że gram w anglojęzycznym dramacie, za rolę w którym dostanę Oscara. W głowie układam również mowę, w której podziękuję moim najbliższym.
72. Uwielbiam oliwki! Zdaję sobie, że niektórzy z Was na samą myśl o nich zaczynają się krzywić. Ja jednak jestem ich wielkim fanem i mógłbym je "wepchnąć" w każdą potrawę.
73. Nazwy moich grupowych konwersacji na Facebooku to m.in Magda Gessler i Jeźdźcy apokalipsy...
74. Jestem absolutnie oczarowany filmem "The Danish Girl". Nie tylko podejmuje on ważną tematykę, jaką jest transpłciowość, ale i zachwyca kostiumami i kinematografią. Mimo fenomenalnej gry Eddiego Redmayne, najjaśniej świecącą gwiazdą w tym filmie jest dla mnie Alicia Vikander.
75. Faktem jest również to, że w momencie, w którym piszę tego posta, słucham debiutanckiej płyty zespołu Oh Wonder. Odkryłem ich właśnie dzisiaj i zdążyłem się uzależnić od ich nastrojowej muzyki i tej pięknej harmonii wokali. Koniecznie zapoznajcie się z ich twórczością!
Tak oto kończy się część III serii "100 losowych faktów o mnie".
Czy któreś z powyższych informacji opisują również Was? Dajcie znać w komentarzach! |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Pon 23:55, 01 Lut 2016 Temat postu: |
|
Dziękuję! Na blogu jest ich jeszcze więcej! Zapraszam do lektury! |
|
|
udibidi01 |
Wysłany: Pią 21:37, 29 Sty 2016 Temat postu: |
|
Fajne są te Twoje rozważania, lubię je |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Pią 17:10, 29 Sty 2016 Temat postu: |
|
Adorator?
Kilka miesięcy temu poznałem tutaj pewnego studenta prawa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w końcu naturalną rzeczą jest poznawanie innych ludzi. Zaskoczyło mnie jednak to, jak szybko znalazł mnie na "fejsie", bo już kolejnego dnia od naszej rozmowy dostałem od niego zaproszenie. Dosyć długo zwlekałem z zatwierdzeniem, ponieważ wolę mieć w znajomych osoby, z którymi znam się już dość długo i z którymi mogę o czymś porozmawiać. Sięgnąwszy rady K., postanowiłem jednak potwierdzić przyjęcie go do grona zaprzyjaźnionych użytkowników. "Może jest po prostu przyjacielski?" zastanawiał się wówczas K.
Zaczęło się dosyć niewinnie, po od polubienia jednego z moich zdjęć. Przecież od tego jest opcja "Lubię to!". Jeśli uważamy coś za, kolokwialnie ujmując, fajne, "lajkujemy" dany post, zdjęcie czy filmik. Czas mijał, a ja wkrótce zorientowałem się, że każde zdjęcie, które dodaję, otrzymuje "lajka" od chłopaka, o którym wiem tyle co nic. "Może chce być miły?".
Nieuchronnie nadeszła jednak pierwsza prywatna wiadomość: "Hej. Jak tam wakacje? ". Wywiązała się z niej rozmowa o naszych planach wyjazdów, spędzania wolnego czasu. Doszły również pytania "skąd jesteś?", "bywasz czasem we W*?" oraz wyrażenie chęci spotkania we wspomnianym W.
Na zakończenie naszej konwersacji otrzymałem słowa: "Świetnie mi się z Tobą pisze...".
Bardzo zastanawiające, zważywszy na to, że mój gaydar już od momentu poznania nasunął mi jeden, trudny do obalenia wniosek. On musi być gejem.
Później otrzymałem kolejną wiadomość, rozpoczynającą konwersację. Kilka dni po tym, kolejną. To właśnie ostatnia tak mnie zaniepokoiła. "Zainteresowany" wyjeżdżał do jednej ze stolic europejskich, dlatego też zaproponował mi podanie mojego adresu zamieszkania, by mógł wysłać mi z niej kartkę. Dostałem od niego nawet numer telefonu, pod który miałbym przesłać swoje dane.
O całej sytuacji od początku informowałem K., który nie kryjąc zazdrości (przyznaję, że nieczęsto to się zdarza, ale jest naprawdę słodkie) i poddenerwowania faktem, że ktoś mógłby być mną zainteresowany, chciał wysłać studentowi prawa wiadomość o treści: "Dlaczego piszesz do mojego chłopaka i lubisz jego każde zdjęcie?". Obaj jednak uznaliśmy to za zbyt ofensywne i na razie niepotrzebne. Czekamy na rozwój sytuacji. Nie możemy z góry założyć, że ktoś, kto jest nad wyraz miły, musi być zainteresowany czymś więcej.
Nie mam jednak pojęcia, co odpisać. Nie zbieram kartek pocztowych, więc chyba po prostu odmówię.
Co o tym myśleć? Odkąd jestem w związku nie pisałem z nikim, kto mógłby być gejem.
Powinienem również dodać, że student prawa nie jest w moim typie (moim jedynym typem jest K. i gdy porównuję z nim kogokolwiek, zawsze dochodzę do wniosku, że nie ma nikogo nawet w połowie tak przystojnego, zabawnego i inteligentnego jak on). Nie wiem, czy mógłbym się z nim zaprzyjaźnić, bo nie chciałbym, aby powodem do tego było ukryte zauroczenie.
Cóż, zobaczymy co dalej z tego wyniknie.
*nazwa miejscowości. |
|
|
blask12345 |
Wysłany: Czw 18:47, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
na Ź byś coś znalazł a tak serio, wczoraj (dopiero, wybacz) przeczytałem wszystko. bo wciągające |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Czw 18:43, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
Mój alfabet
A jak A.
Moja najlepsza przyjaciółka. Moja bratnia dusza, osoba, na którą zawsze mogę liczyć. Mimo dzielącej nas teraz odległości, gdy się spotykamy, nie brakuje nam tematów do rozmów. Świetnie się rozumiemy, znamy swoje słabości i mocne strony. Zawsze mogę liczyć na jej słowa otuchy i wsparcia. To przed nią pierwszą wyszedłem z szafy.
B jak blog
Spowiedź geja była i wciąż jest dla mnie bardzo ważna. Pisanie pomogło mi pogodzić się z kilkoma wydarzeniami w moim życiu. Najlepszą rzeczą w prowadzeniu bloga jest to, że mogę być tutaj w 100 % sobą. Mam nadzieję, że i Wam ten blog pozwala uzyskać odpowiedzi na pewne pytania, daje inne spostrzeżenie na pewne życiowe sprawy i w jakiś sposób pomaga odnaleźć siebie.
C jak coming out
Wyjście z szafy to jedno z najtrudniejszych decyzji, które podejmują osoby o innej niż heteroseksualna orientacji seksualnej. Otwieranie się przed innymi pomogło mi być sobą, utwierdziło mnie w przekonaniu, że otaczają mnie dobre, życzliwe i kochające osoby. Tutaj opisałem moje wszystkie wyjścia.
D jak dotyk
To jedno z najpiękniejszych doświadczeń, czuć ciepło ciała bliskiej osoby, fakturę skóry, nacisk mięśni. Przyznaję, że jestem typem przytulaka i najchętniej nie wychodziłbym spoza zasięgu ramion K., ponieważ czuję się w nich bardzo komfortowo i bezpiecznie.
E jak ekonomia
Tak, uogólniając, można nazwać kierunek, który studiuję. Do tej pory moimi ulubionymi przedmiotami były matematyka i marketing, jednak czeka mnie jeszcze więcej nowych zagadnień i związanych z nimi wyzwań. Trochę się obawiam, ale jestem również podekscytowany. To chyba właśnie ten kierunek studiów chciałbym ukończyć.
F jak Florence and the Machine
Mój ulubiony zagraniczny (ex aequo z HAIM) zespół, który przenosi mnie do zupełnie innego świata. Jestem oczarowany w szczególności głosem Florence Welch, który jest jakby nie z tej Ziemi. Muzyka zespołu jest trudna i wymagająca, dlatego nie każdy potrafi dostrzec jej piękno. Dla mnie jest wyjątkowa.
G jak Glee
Ten amerykański serial to ogromna dawka nie tylko muzyki, ale i rad, jak spełniać marzenia. Uwielbiam Glee za to, że uczy tolerancji, akceptacji siebie i innych. Porusza ważne tematy w życiu każdego człowieka, takie jak seks, alkohol, orientacja seksualna, szukanie miłości. Jest obfity w charakterystyczne postaci i potrafi wywoływać salwy śmiechu.
H jak homoseksualizm
Jedna z trzech orientacji seksualnych. Niestety wielu ludzi wciąć traktuje pociąg do osób tej samej płci jako zboczenie, chorobę psychiczną. Nie zdają sobie sprawy z tego, że orientacja seksualna nie ma żadnego wpływu na życie społeczne lub kontakty z innymi ludźmi. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Człowieka nie powinno się oceniać po tym, z kim sypia, ale po tym, jaki jest w stosunku do innych.
I jak inność
Bycie innym (innej orientacji, posiadanie innej figury, innego koloru skóry itp.) to nic złego. Każdy z nas ma w sobie coś innego, wyjątkowego. Łatwo jest na podstawie inności osądzać ludzi. Trudniej jest tę inność zrozumieć, zaakceptować. W życiu często rezygnujemy z rzeczy trudnych, bardziej złożonych. Czy nie byłoby jednak lepiej od czasu do czasu wysilić się i postarać się zrozumieć dzielące nas różnice? Może w ten sposób poznamy interesujące osoby, zawrzemy nowe przyjaźnie?
J jak jedzenie
Kto z nas nie lubi jeść? Czy to w McDonald's, czy w restauracji z kuchnią chińską. Od niedawna odkryłem również przyjemność w gotowaniu, a to dzięki K., z którym przyrządzanie potraw sprawia mi ogromną radość. Obaj lubimy jeść i często, jedząc pyszne posiłki, powtarzamy, że jedzenie jest dużo lepsze niż seks.
K jak K.
Chłopak, który wtargnął do mojego życia i nie ma zamiaru z niego odejść (z czego się ogromnie cieszę!). To on sprawia, że częściej się uśmiecham. Uwielbiam się obok niego kłaść i wstawać rano. Daje mi mnóstwo pozytywnej energii, zachęca do działania. Jest moim kochankiem i najlepszym przyjacielem.
L jak Liebe
Słowo to w języku niemieckim oznacza miłość. Miłość to jedno z najpiękniejszych uczuć, którym można darzyć inna osobę. Trudno jest je sprecyzować. Na miłość składają się chyba wszystkie pozytywne uczucia, od życzliwości do chęci poświęcenia wszystkiego na rzecz drugiego człowieka. Kocham i wiem, że jestem kochany. To daje wielką siłę.
Ł jak Ł.
Miejscowość, w której spędziłem 20 (w kwietniu) lat życia. Mam z nią związanych mnóstwo pozytywnych wspomnień. Jest to piękne miejsce, jednak w ostatnim czasie mieszkanie w nim przysparzało nam zbyt wielu kłopotów. Wkrótce wyprowadzamy się z Ł. Na pewno będę tu przyjeżdżał na wakacje, jednak nie wyobrażam sobie powrotu na stałe.
M jak mama
Moja bohaterka. Przez tyle lat pokazywała i wciąż pokazuje mi ogromną siłę. To ona ukształtowała ze mnie człowieka, którym jestem teraz. Darzy mnie wielkim zaufaniem i jest poniekąd moją przyjaciółką. W pełni zaakceptowała to, że jestem gejem. Wiem, że jest ze mnie dumna i będę robić wszystko, by zawsze była.
N jak Niemcy
Państwo, do którego chcemy się przeprowadzić. Z tym krajem wiążę swoje plany na przyszłość, tj. ukończenie studiów, znalezienie pracy i założenie rodziny. Dobrze czuję się po tej stronie Odry i mam nadzieję, że uda się mnie, mojej mamie i mojemu bratu ułożyć nasze życie na nowo.
O jak opowiadania
Pierre i Raimundo, Brakujący Element, Wilczy Gryz - to tylko kilka z tytułów opowiadań Silvera, autora, którego pierwszą historię odkryłem dobrych kilka lat temu. Od tamtej pory jestem jego wielkim fanem i wiernym czytelnikiem. Linki do trzech opowiadań jego autorstwa można znaleźć na moim blogu w sekcji ULUBIONE!. Te i wszystkie inne polecam wszystkim bez wyjątku!
P jak piękno
Istnieją dwa rodzaje piękna. Piękno powierzchowne, które przyciąga uwagę i przykuwa wzrok oraz piękno wewnętrzne, którego odkrycie wymaga więcej niż tylko rzut okiem. To za to drugie piękno cenię ludzi. Doceniam to, jak obchodzą się z innymi, ile dają od siebie, czy są fair. Wrażenie robi na mnie również piękno talentów ludzi.
Q jak Queer as Folk
Amerykański remake brytyjskiego serialu o życiu osób homoseksualnych. W tym serialu nie ma tematów tabu. Podobnie jak Glee, jednak bardziej dosadnie, ukazuje ważne problemy ludzkiej egzystencji. QaF to jeden z tych seriali, które zmuszają do myślenia. Dzięki niemu zdałem sobie sprawę, co w życiu jest naprawdę ważne, a czego powinienem unikać.
R jak rodzina
Nie potrafię sobie wyobrazić, gdzie bym był, gdyby nie moja rodzina. To przecież ona miała największy wpływ na to, kim się stałem. Z perspektywy mijającego czasu mogę stwierdzić, że jestem bardzo podobny do mojego dziadka. W podobny sposób wypowiadam swoje zdanie na jakiś temat, interesuje mnie te same dyscypliny sportowe, w ten sam sposób opieram się o blat w kuchni. O mamie napisałem już wcześniej. Jest po prostu moją bohaterką. Mój brat, mimo iż nie mam z nim dobrego kontaktu, zawsze służy pomocą. Jego charakter jest dość trudny do zrozumienia. Raz jest potulny jak baranek, raz wybucha złością bez powodu. Potrafi się jednak zmobilizować i pomóc innym.
S jak szczęście
Do tego dążę w życiu. Chcę być po prostu szczęśliwy i śmiało mogę stwierdzić, że na danym etapie życia tak właśnie się czuję. Nie brakuje oczywiście momentów załamania, smutków, czy rozgoryczenia, jednak gdy myślę o tym, kogo i co mam, szybko zdaję sobie sprawę, że nic nie jest w stanie zagrozić mojemu szczęściu.
T jak tolerancja
Tak ważna w życiu każdego człowieka, ponieważ jej brak może sprawić innym mnóstwo przykrości. Tolerancja nie jest prosta, bo wymaga zrozumienia tego, że bycie innym nie musi oznaczać bycia gorszym. Wydaje mi się, że jednym z głównych problemów ludzi w XXI wieku jest brak zrozumienia. Stajemy się zbyt leniwi, by odkrywać prawdę, starać się zrozumieć złożoność ludzi i rzeczy. Często zgadzamy się ze zdaniem większości, bo nie wymaga to od nas żadnego wysiłku umysłowego. Droga na skróty jest w tym wypadku bardzo krzywdząca dla każdej mniejszości.
U jak usta
Usta, a w szczególności te, które posiada K., to miejsce, w którym tak łatwo się zapominam. Wystarczy jedno muśnięcie warg i momentalnie przenoszę się do świata przyjemności i pożądania. Za nic nie oddałbym tego uczucia!
V jak Viadrina
Uniwersytet, na którym studiuję. Początkowo miałem mnóstwo wątpliwości co do słuszności wyboru zarówno kierunku studiów, jak i uniwersytetu. Pierwszą osobą, która powiedziała mi o istnieniu tego uniwersytetu, był właśnie K. Możliwość studiowania w języku niemieckim była kusząca, ale budziła też moją obawę przed tak nagłym rzuceniem się na głęboką wodę. Przyznaję, że jestem zadowolony, że się tu znalazłem i nie żałuję, że podjąłem się tego wyzwania. Mam nadzieję, że ta decyzja w przyszłości zaprocentuje.
W jak wiara
Może i naiwnie, ale wierzę w dobro człowieka. Nie szukam na siłę złych cech w innych ludziach, wolę się skupiać na odkrywaniu tych pozytywnych. Wierzę też, że po burzy musi w końcu przyjść spokój. Wierzę w odmianę losu i w to, że to, co od siebie dajemy, wróci kiedyś do nas z podwojoną siłą.
X jak X Factor
Lubię oglądać programy typu talent show. Odkrywanie nowych talentów jest bardzo ekscytujące. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak niesamowite talenty wokalne posiadają niektórzy ludzie. Moją ogromną pasją jest muzyka, dlatego dzięki programom, takim jak ww., otrzymuję jej ogromną dawkę.
Z jak zwierzęta
Nie wyobrażam sobie życia bez zwierząt w domu. Obecnie posiadam dwa koty (a kilka innych dokarmiam), które już swoją obecnością wywołują uśmiech na twarzy. Jestem nimi tak zauroczony, że za żadne pieniądze nie oddałbym ich komuś innemu. Przyznaję się bez bicia, że niejednokrotnie zwracam się do nich jak do ludzi. Chyba za bardzo je rozpieszczamy, ponieważ są bardzo wybredne, jeśli chodzi o wybór jedzenia. Ciężko jest jednak im czegokolwiek odmówić.
Ż jak życie
Mamy je tylko jedno i powinniśmy je szanować. Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno, by dokonywać w nim zmian na lepsze. Trudno jest uniknąć porażek, ale po każdej należy wyciągać wnioski i próbować krok po kroku naprawiać każdy błąd. Żaden problem nie jest w stanie odebrać mi radości życia. Mam wokół siebie pięknych (wewnętrznie) ludzi, którzy nigdy nie pozwolą mi zwątpić w sens istnienia.
PS Z kilku liter po prostu zrezygnowałem. Chyba nie muszę podawać powodów, dla których nie napisałem nic na Ą, Ń, Y, czy Ź? |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Śro 22:09, 13 Sty 2016 Temat postu: |
|
Taken by a girl
W mojej wieloletniej karierze na różnych portalach randkowych poznałem dziesiątki rozmaitych osobowości, począwszy od osób poszukujących zatrudnienia w przemyśle filmów dla dorosłych, przez dzieci, które dopiero skończyły podstawówkę (wnioskując po zdjęciach), a rozglądają się za kimś gotowym do spotkania na seks, po ludzi tak zapatrzonych w swoje ciało, że zapomnieli o zwykłej, ludzkiej grzeczności i manierach. Co jednak powinienem czuć, gdy poznaję na portalu dla biseksualnych lub homoseksualnych mężczyzn osobę, która żyje w związku kobietą? Zaskoczenie? Tak, to właściwe słowo. Absolutnie nie mam nic przeciwko osobom biseksualnym, ale nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób decyduje się na związek z kobietą, a mimo to szuka nowych „znajomości” wśród mężczyzn. Nie mam na myśli otwartego związku. Ktoś żyje w takiej relacji – jego sprawa. Trudno mi jednak pozostawić obojętnie sprawę, w której jedna osoba nie wie o tym, że jest oszukiwana, spychana na dalszy plan, podczas gdy jej połówka żyje wirtualnym życiem, obcując z innymi. Czemu taka dziewczyna jest winna, że doznaje od bliskiej osoby takiego braku szacunku?
Czy mam prawo osądzać tych mężczyzn? Przecież nie znajduję się w ich skórze, nie wiem co czują, nie wiem jak doszło do tej sytuacji. Wiem jednak to, że gdzieś tam w domu znajduje się niczego nieświadoma osoba, która żyje w pięknym kłamstwie. Co jednak się stanie, gdy kłamstwo wyjdzie na jaw? Gdy przypadkiem zobaczy na laptopie ukochanego zdjęcia skąpo ubranych panów lub przeczyta kilka jego rozmów z nimi? Nawet nie chcę myśleć, co wtedy poczuje.
Do tej pory poznałem dwa wyjaśnienia prowadzenia podwójnego życia. Jedno jakiś czas temu, drugie dość niedawno. Pierwsze brzmiało: „Miałem troszkę zamieszania z kobietami i straciłem czujność”. Pan ten do dziś jest żonaty. Druga osoba odpowiedziała, że związek z dziewczyną utrzymuje ze względu na opinię otoczenia i zdanie bliskich. Czy to wystarczające usprawiedliwienie? Dla mnie – nie. Moim zdaniem nigdy nie jest za późno, by zmienić coś w swoim życiu. Pierwszej osobie doradziłem rozwód. Tak, tak. Zdaję sobie sprawę, że takie sprawy mogą trwać miesiącami, ale chyba warto dać drugiej osobie szansę na znalezienie kogoś innego, kogoś, kto byłby tylko dla niej. W obu przypadkach proponowałem to rozwiązanie (rozstanie się), myślałem wtedy, że to powinno wszystko załatwić. Nie pomyślałem tylko o jednym. Uwolnić się, to chyba jedna z najtrudniejszych rzeczy w życiu. Jak uwolnić się od przywiązania? Jak uwolnić się od opinii bliskich? To musi być naprawdę trudne. Jednak tak bardzo, jak próbuję pojąć sytuację opisanej dwójki, mam świadomość, że Internet pełen jest od żonatych, czy zajętych mężczyzn, którzy wykorzystują swoje kobiety, wykorzystują poznanych mężczyzn i nie zadręczają się wyrzutami sumienia.
Podobno do związku trzeba dorosnąć. To, że ktoś ma 35 lat, wcale nie oznacza, że jest dorosły. Wybierasz życie pełne przygód seksualnych? Proszę, zrób coś dla innych i nie wiąż się. Dopiero wtedy, gdy zapragniesz stabilności, zastanów się czy jesteś gotów zrezygnować z seksualnych uniesień z co drugim facetem, by spróbować zbudować coś trwałego z jedną osobą. Jesteś w związku z kobietą, ale nie satysfakcjonuje Cię ta relacja? Nie rób nic za jej plecami. Każdy ma prawo do prawdy, nieważne jak bolesna by była. Lepiej zakończyć coś wcześniej niż pozwolić cierpieć sobie nawzajem później. Dlaczego masz się dusić, rezygnować z życia, nie szukać prawdziwego szczęścia? Spróbuj zaakceptować siebie takim, jakim jesteś. Nie rań innych, dając im złudną nadzieję na związek, do którego jeszcze być może nie dojrzałeś. Wciąż głęboko wierzę, że każdy ma szansę znaleźć w życiu osobę, która sprawi, że nie będzie potrzebował nikogo innego.
Może niektórym wydawać się śmieszne, że dziewiętnastolatek radzi ludziom z wieloletnimi doświadczeniami, co mają w swoim życiu zmienić. Jak tak o tym myślę, to może wyglądać bardzo komicznie. Wiem jednak coś, czego wielu ludzi może nie wiedzieć. Wiem jak trudno jest zaakceptować siebie. Dopiero kiedy poznasz siebie i spróbujesz żyć ze sobą w zgodzie, możesz zmieniać swoje życie. Im szybciej to zrobisz, tym większe są szanse, że znajdziesz osobę, miejsce i czas, by być szczęśliwym. |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Pon 23:35, 11 Sty 2016 Temat postu: |
|
Mój pierwszy...
Przeglądając dzisiaj filmiki na YouTube natrafiłem na pewne wideo, w którym to vloger wymieniał m.in. tytuł pierwszej przeczytanej książki, model pierwszego telefonu, imię pierwszego zwierzęcia. Zainspirowało mnie to (po prostu skopiowałem pomysł) do stworzenia notki właśnie na ten temat. Tak przedstawia się zbiór moich pierwszych razy:
Pierwszy portal społecznościowy:
Był to epuls.pl i z tego co pamiętam cieszył się on wówczas ogromną popularnością. Wszyscy moi znajomi mieli tam konto. Tam też po raz pierwszy zetknąłem się z kulturą emo/scene(?), z którą utożsamiało się wiele osób homoseksualnych.
Pierwszy blog:
Na samo wspomnienie mam ochotę się zaśmiać. Pierwsze blogi, które założyłem, były blogami fanowskimi, poświęconymi Britney Spears i Shakirze. Przy pomocy programu komputerowego samodzielnie stworzyłem nawet gify, przedstawiające wyżej wymienione panie. Blogi usunąłem, więc nie ma możliwości wejścia na nie i naśmiewania się ze mnie!
Pierwsze słowo:
Nie będę oryginalny, bowiem moim pierwszym wypowiedzianym słowem było "mama".
Pierwsza poważna książka, którą przeczytałem:
Tutaj nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że była to "Ania z Zielonego Wzgórza". Perypetie Anny Shirley należą do moich ulubionych historii. Moja mama również jest wielką fanką tej powieści i serii filmów o rudowłosej.
Pierwszy lęk:
Prawdopodobnie był to strach przed kojotami, którymi straszyła mnie mama. Groziła wówczas, że jeśli ja i mój brat nie położymy się wcześnie spać, narysuje na ścianie kojoty i będziemy musieli spać razem z nimi. Okropne, ale skuteczne.
Pierwszy telefon:
Nokia 3310? Bardzo możliwe, że to właśnie ten model, który ukrywał w sobie jedną z najlepszych gier (kto nie zna "wężyka"?), był moim pierwszym telefonem.
Pierwsza randka:
Opisałem ją dokładnie w poście pt. "Randka". Te chwile wspominam z uśmiechem na twarzy. Pyszne szaszłyki... K. też całkiem całkiem.
Pierwszy (prawdziwy!) pocałunek:
Z moim pierwszym chłopakiem, Michałem. O tym wydarzeniu wspomniałem w notce "Kiss, kiss, kiss".
Pierwszy "raz":
Z moim ukochanym K. Może nie było to najprzyjemniejszym wydarzeniem, jednak każdy kolejny raz wydaję się być lepszym i daje więcej radości.
Pierwszy portal gejowski:
Krótko, fellow.pl. To właśnie moja rozprawa na temat użytkowników tego portalu jest najchętniej czytanym wpisem na blogu! Nie pamiętam skąd dowiedziałem się o fellow. Jednak to właśnie tam poznałem mężczyznę, który został moim pierwszym chłopakiem. Trzeba się sporo nagimnastykować, by znaleźć tam wartościową osobę, ale z doświadczenia wiem, że warto próbować.
Pierwsze zwierzę:
Pies o imieniu Maks/Max. Kochany piesek. Sprawiał niemało kłopotów, ale nieporównywalnie więcej radości. Niestety został zagryziony. Ciężko było mi pozbierać się po tym wydarzeniu. Dla mnie zwierzęta to członkowie rodziny, nie ozdoby.
Pierwsza gejowska "miłość":
Pewien Wojtek, którego poznałem na epulsie. Wymieniliśmy wiele wiadomości. To on jest tym pierwszym chłopakiem, który zrobił na niedoświadczonym geju ogromne wrażenie. Był to chyba mój pierwszy kontakt z osobą homoseksualną. Wirtualny kontakt, ponieważ na pisaniu się skończyło.
Pierwszy związek:
W szkole podstawowej z pewną Anitą, z której nazwiska nie sposób było się nie zaśmiać (w tym wieku wszystko jest śmieszne i wszystko można z czymś skojarzyć). Zero przytulania, całowania (dzięki Bogu!). Pamiętam siadanie mi na kolanach i noszenie jej plecaka podczas wycieczki szkolnej. Nie przypominam sobie jednak tego, jak się rozstaliśmy. Chyba zerwałem. Nidy więcej...
Pierwszy klub:
"Heaven" w Zielonej Górze. Zabrały mnie tam A. i B. Było naprawdę fajnie, ale jestem raczej typem człowieka o niskiej tolerancji wielu osób w jednym miejscu (jak ja wytrzymam świętowanie Nowego Roku z ok. milionem innych osób?!), którzy ocierają się o siebie, piją alkohol, palą i nie potrzebują większych powodów niż krzywe spojrzenie, by zacząć kłótnię lub mordobicie.
Pierwsze mieszkanie:
W bloku, na ulicy, z której do wszystkiego jest daleko. Pamiętam sąsiadów, którzy krzyczeli, gdy biegało się po schodach. Pamiętam gry w chowanego, cegiełkę i podchody z innymi dzieciakami. Uśmiecham się na myśl chodzenia do sadu, do stajni z końmi. Piękne wspomnienia (z wyjątkiem wchodzenia po wielkiej górce, by dostać się z powrotem do domu, kiedy to poszło się po coś do sklepu).
To moje pierwsze razy. Jakie są wasze? |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Nie 21:25, 10 Sty 2016 Temat postu: |
|
Jak rozpoznać geja na Facebooku?
Natchniony rozmową z przyjaciółką, zacząłem rozmyślać na nowo o tym, jak w tłumie osób rozpoznać... Kogo? Właśnie geja! Wiem, pisałem już o tym w notce "Gaydar". Udzieliłem tam jednak wskazówek, które możemy wykorzystać w świecie realnym. Dziś społeczeństwo to nie tylko to, które krząta się gdzieś tam po ulicach, załatwiając swoje sprawy, ale również to internetowe. Gdzie zatem w Internecie zbiera się największa liczba osób tworząca tę społeczność? Oczywiście na Facebooku.
Oto kilka poszlak, które mogą pomóc we wstępnym ocenieniu predyspozycji obiektu naszego zainteresowania.
1. Muzyka - od Gagi po Cher Lloyd
Jeśli w polubieniach obserwowanego, szczególnie tych muzycznych, możemy znaleźć takie osobistości, jak Madonna, Nicki Minaj, Lady Gaga, Demi Lovato, Jessie J itd. (w nieskończoność), istnieje prawdopodobieństwo, że nie jest on tylko przeciętnym słuchaczem tego, co aktualnie modne, ale zagorzałym fanem wyżej wymienionych pań. Większość z tych wokalistek wspiera prawa LGBT, są one zaangażowane w walkę z homofobią i brakiem tolerancji, dlatego też można by przypuszczać, że chłopak, którego profil przeglądamy, poza twórczością popiera również ich stanowisko w tej ważnej sprawie. Należy jednak pamiętać, że muzyka jest dla uszu - nie dla płci, czy orientacji - dlatego też nie wysuwajmy pochopnych wniosków.
2. Seriale niekoniecznie dla twardzieli
Czy w polubieniach (tym razem filmowych) naszego "ktosia" znajdujemy seriale Queer as Folk, Faking It, Glee lub filmy takie jak, Brokeback Mountain, Philadelphia, Beautiful Thing? Te tematyczne produkcje, zawierające w całości lub częściowo wątki homoseksualne, mogłyby wskazywać na zainteresowanie tym tematem, jak również utożsamianie się z bohaterami o tej samej co my orientacji. Podobnie jak w przypadku muzyki, preferencje filmowe nie powinny być główną podstawą naszej oceny. Również tutaj wstrzymajmy się z osądem.
3. Znajome
Przeważające profile dziewczyn w zakładce "Znajomi" dają nam kolejną wskazówkę na drodze do rozpoznania, czy obserwowany przez nas przedstawiciel płci męskiej jest gejem. Otoczony wiankiem dziewcząt nie tylko w świecie realnym, ale i wirtualnym, pozwala przypuszczać, że czuje się w ich towarzystwie bardziej komfortowo. Jest to jednak stereotyp, który może, ale nie musi sprawdzać się w rzeczywistości. Niewykluczone, że chłopak ten jest po prostu zwykłym graczem, zmieniającym dziewczyny jak rękawiczki.
4. Rozmowy z przyjaciółkami
Pod jego postami powstają długie rozmowy ze znajomymi (koleżankami) z punktu powyżej? Wymiana wypowiedzi między nimi trwa przynajmniej godzinę i często odbiega od tematu wpisu, zahaczając o opinie odnośnie nowej piosenki Taylor Swift i to, jak urocze są "fejsbukowe" naklejki? Chętnie komentuje nowe zdjęcia swoich przyjaciółek z wzajemnością? Używa do tego emotikonów, takich jak serduszka i buziaczki? Należy zachować czujność, ponieważ coś może być na rzeczy.
5. Sweet focie
Jeżeli częstotliwość wrzucania przez niego nowych zdjęć, a dokładnie tak zwanych "selfies", wynosi przynajmniej jedno tygodniowo, nasz "gaydar" powinien nieznacznie zadźwięczeć, Gdy dodatkowo w opisach nowych fotek znajdują się teksty piosenek Beyonce/Rihanny/Nicki Minaj, wrodzony alarm powinien zadzwonić jeszcze głośniej, ponieważ w połączeniu ze wszystkimi wspomnianymi wcześniej kryteriami możemy wysnuwać nieco poważniejsze opinie na temat obserwowanego przez nas chłopaka. Krótko ujmując, istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że nasz znajomy nie odmówi, gdy zaprosimy go na randkę (o ile on sam będzie zainteresowany!).
Wszystkie powyższe rady odnoszą się wprawdzie do stereotypów, ale należy pamiętać, że każdy stereotyp oparty jest na chociażby szczątkowych obserwacjach pewnej grupy społeczeństwa, dlatego też niekiedy sprawdza się w rzeczywistości. Osobiście znam jednak osoby homoseksualne, w szczególności mężczyzn (mam na myśli swojego pierwszego chłopaka Michała), którzy chętniej od Glee oglądają KSW*, zamiast popu preferują rock lub rap, a ich znajomi to głównie koledzy z siłowni. Prawdę mówiąc, powyższe punkty bazują w znacznym stopniu na... MOIM PROFILU, a z tego co wiem, jestem gejem. Nic ostatnio się w tym temacie nie zmieniło i raczej się nie zmieni w najbliższej przyszłości.
Zastanawiam się, jak wielu z Waszych znajomych spełnia powyższe "kryteria". Jeżeli chcecie podzielić się swoimi opiniami, chętnie przeczytam Wasze komentarze.
Miłego dnia!
*Konfrontacja Sztuk Walki
PS Nie, nie wstawiam co tydzień sweet fotek na swój profil. |
|
|
patrykjan |
Wysłany: Czw 20:21, 07 Sty 2016 Temat postu: |
|
Związek na odległość
Nie zawsze udaje nam się pogodzić ze sobą pewne sprawy. Z pozoru niewykluczające się aspekty naszego życia, takie jak nauka, czy też praca, mogą kolidować z innymi obowiązkami, przez co ich pielęgnowanie może stać się dla nas problematyczne. Wskutek ograniczeń, które często sami na siebie nakładamy, rezygnujemy ze spraw mniej ważnych na rzecz oczywistych priorytetów. Czy w przypadku stojących naprzeciw siebie wartości, takich jak bliskość partnera a zagraniczna edukacja, powinniśmy, podążając za wyżej opisanym wzorem, zrezygnować z jednej nich, by móc w pełni skoncentrować się na tej drugiej? Czy nieuniknionym jest stanięcie przed tak trudnym wyborem? Czy istnieje może sposób, który pozwoliłby na pogodzenie tych kwestii?
Ja taki sposób znalazłem. Dlatego też od sześciu miesięcy jestem w tak zwanym "związku na odległość".
Informacja o tym, że K. dostał się na wymianę do Anglii była jedną z najszczęśliwszych, ale i najsmutniejszych informacji w moim życiu. Możliwość uzyskania podwójnego dyplomu byłaby bez dwóch zdań świetnym początkiem dla jego kariery. W końcu zapracował sobie na to swoimi osiągnięciami w nauce, wytrwałością i motywacją. Mimo tylu wspaniałych rzeczy, jakie niesie ze sobą ten wyjazd, poczułem w sercu malutkie ukłucie. Po niecałym roku związku ktoś, do kogo czuję coś, czego nigdy przedtem nie czułem, będzie musiał wyjechać na kilka miesięcy do miejscowości oddalonej o ok. 1500 km. Beze mnie.
Zacząłem się obawiać, czy czas, który wspólnie spędziliśmy, wystarczająco silnie nas ze sobą połączył i jesteśmy gotowi na kilka miesięcy rozłąki. W głębi serca bałem się, że nadejdzie moment, w którym obaj stwierdzimy, że nie uda nam się ciągnąć czegoś, co jest tak świeże.
Czas jednak pokazał coś innego. Jesteśmy już ze sobą prawie 15 miesięcy i nie potrafiłbym sobie wyobrazić, że mogłoby być między nami lepiej. Jak to się dzieje, że mimo odległości wciąż poświęcamy sobie czas, dbamy o to, by nadprogramowe kilometry nie pozostawiły śladu na tym, co wspólnie budujemy? Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie jest nieco bardziej złożona.
Nie stawiamy sobie ultimatum.
Nie wymagamy od siebie nawzajem poświęcenia edukacji na rzecz bliskości. Jesteśmy przekonani, że dobre wykształcenie może w życiu przynieść tylko coś dobrego. Wierzymy, że przyjdzie czas, gdy czekanie się opłaci. Wspieramy się, dyskutujemy o przyszłości, koncentrujemy się wokół konkretnego celu, którym jest zamieszkanie ze sobą. Nie precyzujemy jednak, czy będą to Niemcy, Wielka Brytania, Szwecja, czy Szwajcaria. Nie próbujemy też ustalić konkretnego czasu, ponieważ nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich niedogodności, jakie niesie ze sobą życie. Marzymy, ale staramy się twardo stąpać po ziemi. Dążymy do celu małymi kroczkami.
Znajdujemy czas na rozmowy.
WhatsApp, Messenger oraz Skype to komunikatory, których używamy każdego dnia. Wiadomości tekstowe wymieniamy codziennie. Rozmowy przy pomocy Skype odbywają się w naszym przypadku zazwyczaj co drugi dzień lub po prostu wtedy, gdy obaj mamy kilka godzin wolnego czasu. Podczas rozmów wykraczamy poza tematy studiów, czy też znalezienia pracy. Dzielimy się ze sobą nawet najmniejszymi drobnostkami, takimi jak to co zjedliśmy na obiad, jaki serial ostatnio oglądaliśmy, co nas zdenerwowało, a co wywołało uśmiech na twarzy. Wysyłamy zdjęcia rzeczy, które kupiliśmy, miejsc, które zobaczyliśmy. Nie brakuje również nieco "pikantniejszych" fotek, których głównym zadaniem jest zobrazowanie tego, co na nas czeka, gdy już się zobaczymy *an embarrassed face*.
Planujemy spotkania.
Wybieramy czas, w którym obaj albo mamy wolne albo po prostu możemy pozwolić sobie na kilka dni beztroski. W planowaniu najlepszy jest K., który przez 21 lat swojego życia zwiedził już kilka państw, nocował w wielu, przeróżnych miejscach, używał każdego środka transportu. To własnie na jego zdolnościach do znajdywania świetnych cen i okazji zawsze polegamy. Wspólne podróżowanie, zwiedzanie, odkrywanie nowych miejsc i doświadczanie nowych rzeczy przynosi nie tylko piękne wspomnienia, ale i łączy nas ze sobą jeszcze silniej. K. zawdzięczam foldery pełne naszych zdjęć na tle fantastycznych zabytków i pięknych okoliczności przyrody. To on przekonał mnie, że warto zabierać ze sobą aparat, a pozowanie do zdjęć wcale nie boli.
Ufamy sobie nawzajem.
Nie pozwalamy zazdrości i bezpodstawnym domysłom przejąć kontroli nad naszymi emocjami. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że znamy się już na tyle dobrze, że wszelkie wątpliwości ustępują miejsca zdrowemu rozsądkowi. Czuję się jak w raju i mam nadzieję, że dzięki mnie K. może poczuć się podobnie. Obaj jesteśmy zajęci nauką oraz znajdywaniem praktyk/pracy. Skupiamy się na najważniejszych dla nas celach, a co najważniejsze bardzo (!) się kochamy, dzięki czemu wspólnie potrafimy znaleźć rozwiązania niektórych problemów. Czasami próbujemy wzbudzić zazdrość, ale kończy się to jedynie na przekomarzaniu. K. nauczył mnie panowania nad tym paskudnym rodzajem zazdrości, przez który jeszcze nie tak dawno temu potrafiłem sprawić mu ból.
Czy udało mi się stworzyć przepis na udany związek na odległość? Czy uważam, że każda para będzie w stanie przetrwać próbę czasu? Wydaje mi się, że wpływ na to ma tak wiele czynników, że tylko upływające dni, tygodnie i miesiące mogą przynieść odpowiedź na to pytanie. Związek na odległość wymaga ogromnej pracy dwojga ludzi. Pozostawiony bez odpowiedniej opieki rozpada się. Ktoś mógłby się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby się rozstać, jeśli czas rozłąki miałby trwać kilka lat? Myślę, że każdy z nas powinien zadać sobie pytanie, czy warto. Czy warto czekać? Czy warto wierzyć? Czy warto mieć nadzieję? Ja wiem, że K. jest wart czekania nawet 100 lat. Czekam i będę czekać. Nikt i nic mnie od tego zamiaru nie odwiedzie. |
|
|